Witam.Mam pewien problem zapewne, dla niektórych jest prozaiczny i urojony natomiast, dla mnie jest trudny.Kocham jeść uwielbiam,nieustannie myślę o jedzeniu,układam sobie menu na tydzień.Jem kiedy jestem smutna,kiedy jestem szczęśliwa,kiedy trudny sprawdzian,kiedy dopada nuda.Moje życia kręci sie w obrębie lodówki i piekarnika między czasie zahaczając o mikrofalówke.Nieustanna gastrofaza.Jedzenie mną zawładnęło zwłaszcza słone i słodkie,większą cześć kieszonkowego tracę na pizze,Md,kebaby,zapiekanki itp.O moim problemie wiedza a raczej widzą rodzice.Mówia żebym sie ogarnęła bo będę otyła.Budzę się otwieram oczy i myślę o tym co za chwilę zjem ,jak jestem w szkole myślę o tym co zjem w domu.Żyje z obiadu do obiadu.Wszyscy jedzą.Ale ja jem dla samego aktu jedzenia.Nie ma nic przyjemniejszego niż jedzenie.Najgorzej jest jak jedzenia nie ma czuje się jak ćpun na głodzie,jestem agresywna,rozdrażniona,wściekła,tylko dlatego że nie zjadłam śniadania i na czas nie dostarczyłam kalorii.Mam wagę w normie,regularnie uprawiam sport,ćwiczę bo boje sie skutków mojego obżarstwa, a z drugiej strony ciągle sie karmie.Nie lubie zbytnio zdrowego jedzenia zwłaszcza marchwi nie zjem niczego co by ją posiadało.Za to cukry tłuszcze emulgatory,wzmacniacze smaku,konserwanty i śmieciowe jedzenie mogę wchłaniać.Moje ciało ich nie chce,ale dusza tak.Jedzenie już dawno wyszło poza moją pasje.Bycie grubasem to stan umysłu nie koniecznie ciała.Macie jakieś porady aby ograniczyć apetyt i nauczyć się sobie odmawiać?Boje się że moje obżarstwo może przynieść za parę lat przykre skutki.Pozdrawiam nieNażarta Beksaa
Jak powiesilam kiedys na lodówce zdjęcie grubej osoby to odechciewalo mi się jeść i odchodziłam od lodówki. Postaraj sie stopniowo ograniczać szczególnie fast foody i słodycze. Grunt to silna wola.
Autorko podejrzewam u Ciebie bulimię.
Może by pomógł dobry psycholog?
Bulimia?Tego to bym nie nazwała.W życiu mi na myśl nie przyszło wkładania palców do buzi,nie ma w tym sensu.Ten proces (jedzenia) jest od początku do końca.Eh zaczynam lekcje późno i późno kończę.Chloe nic nie jest w stanie obrzydzić mi jedzenia,ani flaki,fekalia,tragedie ludzkie,rozjechane koty,zagłodzone psy.Jak jem jestem w transie w swoim świecie,jestem tylko ja i jedzenie.Próbowałam nie jeśc słodyczy ale na daremne,jak robiłam przerwe od słodkiego to wracałam i jadłam jeszcze wiecej.
5 2016-01-26 01:24:26 Ostatnio edytowany przez Iris7 (2016-01-26 01:24:59)
Śmieci po prostu najbardziej uzależniają. Najlepiej, żebyś próbowała zmienić nawyki stopniowo, bo co z tego, że np. dwa dni pociągniesz bez niezdrowych rzeczy, skoro trzeciego zjesz 8 hamburgerów?
Ile dziennie/tygodniowo spożywasz takich rzeczy?
Próbowałaś już odstawiać? Mam na myśli konkretne próby, nie samą "obietnicę poprawy".
Piszesz, że nie lubisz zdrowego jedzenia - nie lubisz go, bo nie jesteś do niego przyzwyczajona. To wymaga czasu, ale przy dużej determinacji na pewno uda Ci się to zmienić.
Nie myślałaś o tym, by poprosić rodziców, by przestali dawać Ci kieszonkowe na pewien czas? Np. miesiąc?
A tak "poza" tym jedzeniem: czujesz się szczęśliwa? Nie trapi Cię żaden problem? To wygląda tak, jakbyś próbowała sobie rekompensować jakieś przykre myśli/przeżycia.
Zdrowe jedzenie może być znacznie smaczniejsze od "niezdrowego". Ja do niektórych smaków tak się już przyzwyczaiłem, że nie tknę śmieciowego jedzenia bo mi śmierdzi i źle smakuje:D Ze śmieci czasami jeszcze coś zjem. Mniej więcej zasada 80/20. 80% zdrowego jedzenia i 20% śmieci. I tak jak napisała Dany drastyczne zmiany z dnia na dzień raczej nigdy się nie powiodą. Trzeba to wprowadzać stopniowo.
7 2016-01-26 10:09:57 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-01-26 10:10:44)
Beksaa, to mi wygląda na uzależnienie behawioralne. Jedzenie, podobnie jak dla innych nalogowe zakupy czy seks, rozladowuje Cie emocjonalnie, przynosi wielka ulge i odwraca uwage od przykrych spraw, stad Twoje rozdraznienie i napady wscieklosci, gdy nie mozesz sprawic sobie przyjemnosci. Pomysl, czy jedzeniem nie rekompensujesz sobie jakichs brakow w zyciu, nie zagluszasz problemow. Gdzies pisałaś, ze masz kompleksy i problem z samoakceptacją. Moze tu tkwi przyczyna.
Ja czasami czuje się podobnie...
Macie jakieś porady aby ograniczyć apetyt i nauczyć się sobie odmawiać?Boje się że moje obżarstwo może przynieść za parę lat przykre skutki.Pozdrawiam nieNażarta Beksaa
Może pijaj kawę (likwiduje apetyt, i przyspiesza przemianę materii), albo Yerba Mate.
Jejku,dziekuje za odpowiedzi.Nie ma tygodnia żebym nie była w jakimś fastfoodzie,dzisiaj np byłam na pizzy.Mój rekord to 4 dni łażenia po śmieciowe żarcie. Czasem jem coś zdrowego np.przetwory mleczne,chleb na zakwasie smarowany nutellą [niby zdrowo],warzywa na patelnie.Jednak z warzywami mam najwiekszy problem,są mdłe natomiast ja lubie wyraźne smaki i, to uczucie jak dosłownie eksploduje mi mocny smak na języku jest wspaniałe.Zauważyłam że mam fazy na niektóre produkty np,teraz ciagle pije kakao tak 4 kubki dziennie,kiedys były tosty,masło orzechowe,parówki,jajka itp.Tak czy siak i tak to tych produktów wciąż wracam.Mam pewien sentyment do posiłków pamiętam dokładnie co było 3 tygodnie temu na obiad,co jadłam na imieninach w listopadzie,co jadłam na imprezach.lily kawy akurat nie lubie jak czuje zapach kawy robi mi sie niedobrze a smak eh ciężki,Yerba też mi nie smakuje a i ciągle po niej musze odwiedzać wc.Hmm muszę sie zastanowić czy jedzenia nie traktuje w zbyt emocjonalny sposób.Idę coś zjeść.
Może znajdź sobie jakąś inną pasję poza jedzeniem, która cię pochłonie? Zorganizuj sobie tak czas wolny żebyś nie miała kiedy iść po śmieciowe jedzenie, jak wychodzisz to nie bierz ze sobą pieniędzy jeżeli nie planujesz zakupów, poproś rodziców o pomoc niech nie kupują ci przekąsek, dają pieniądze wtedy kiedy rzeczywiście potrzebujesz.
Ja bym na próbę proponowana przejść na dietę niskowęglowodanową z naciskiem na wyeliminowanie glutenu.
Też mi się wydawało, że mam jakieś zaburzenia odżywiania, które jakimś cudem zniknęły po radykalnej zmianie diety
13 2016-01-27 16:57:17 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-01-27 16:58:41)
lily kawy akurat nie lubie
jak czuje zapach kawy robi mi sie niedobrze a smak eh ciężki,Yerba też mi nie smakuje a i ciągle po niej musze odwiedzać wc.Hmm muszę sie zastanowić czy jedzenia nie traktuje w zbyt emocjonalny sposób.Idę coś zjeść.
Mimo wszystko zachęcam do prób z kawą i Yerba Mate. Rozumiem że smak może Ci na początku nie odpowiadać, ale być może po kilku-kilkunastu razach przywykniesz, albo i nawet uznasz że jej smak jest w porządku. Ja piję kawę głównie celem rozbudzenia, i na poprawę humoru, ale zauważam że gdy wypiję przed posiłkiem to jego zjedzenie jest dla mnie męczarnią + zaraz leci się mówiąc brzydko do toalety. Na początku mnie też odrzucało od kawy, wypijałam duszkiem byle najkrócej czuć jej smak, a teraz lubię nawet jej smak, z tym że ja problemów z wagą nie miałam, ale przyspiesza przemianę materii na pewno, i tłumi uczucie głodu.
Nie kupuj żadnych zbędnych pokarmów, w chwilach zdenerwowania porozmawiaj z kims kto na Ciebie pozytywnie działa, albo wejdź np. na to forum i poczytaj dla rozrywki różne tematy.
Skoro wagę masz w normie to dlaczego uważasz to za problem? Wiele osób lubi jeść bo jest to jedna z naszych prostych przyjemności i jeżeli jedzenie nie szkodzi, nie masz podwyższonego cukru, horesterolu czy wagi to nie powinnaś się tym przejmować, tylko problem jest z tym twoim ciągłym myśleniem o jedzeniu, że żyjesz od obiadu do kolacji nie myśląc o innych rzeczach życia codziennego. Bo to powoli staje się twoją obsesją i może w późniejszym okresie problemem.
Witam po przerwie
Sama z siebie i dzięki waszym sugestiom zaczęłam wprowadzać zmiany.
Po pierwsze otrzymuje mniej kieszonkowego,reszte zostawiam rodzicom już wystarczająco od nich sępie.
Po drugie we ferie byłam tylko raz na kebabie!A tak to domowe jedzenie
Po trzecie postanowiłam wziąć się do nauki (matura,egzamin zawodowy),uczę się więcej i sprawia mi to radość.Wtedy akurat nie myśle o jedzeniu.
Po czwarte pozbyłam się "szafki nocnej" gdzie trzymałam podejrzanych w postaci cukierków chipsów czekolad i innych pysznych współwinnych.
Jak na razie idzie mi dobrze staram się, nie kierować instynktem obżarstwa i glukoza.Ta cholerna ochota na słodkie wszystko mi psuje,ale walczę.Wiem że śmieciowego słodkiego i niezdrowego jedzenia nie wyeliminuje z diety na zawsze,bo to co za życie żeby człowiek sobie odmawiał przyjemności płynącej z jedzenia W głębi duszy dalej będę grubaskiem,bo to stan umysłu niekoniecznie ciała.Dziękuję za rady.Pozdrawiam i smacznego :V
rozumiem cię, mam podobnie, nie mal od zawsze. a jestem raczej szczupła.... to trochę dziwne jak przed snem planuje śniadanie, a przy śniadaniu myślę o obiedzie. I to kupowanie sobie słodyczy i żarcia w nagrodę