Jestesmy razem od ponad roku, jednak to byl bardzo intensywny rok w ktorym 80%wolnego czasu spedzalismy razem, mieszkalam pomiedzy dwoma domami, w swoim zmienialam tylko ubrania.
Poznalam jego mame ktora przyjechala na 5 dni w odwiedziny(nie jest polka),spedzilismy wspolnie dwa dni... znala tylko jego jedna dziewczyne to bylo 10lat temu, w ciagu tych lat byl w kilku zwiazkach.
Bylismy ze soba zawsze, wspieralismy sie, pojawila sie w miedzyczasie choroba, dbalam o niego ukladalam diete,gotowalam, zrezygnowalam na pol roku z ciastek, papierosow, alkoholu, kebabow zeby czul sie razniej, wyzdrowial Mogl i moze zawsze na mnie liczyc, nie zostawilam go samego sobie nigdy.
Planowalismy przyszlosc, nie tak zupelnie od a do z poniewaz przed nami w polsce mialo byc kilka ladnych lat..powiedzial, ze wyjedziemy jak skoncze studia, no i tu przechodze do sedna, kilka dni temu napisal z pracy, ze tak sie zastanawia czy nie wrocic do Anglii gdzies w nastepnym roku ze to byloby dobre dla mnie poniewaz bez problemu znajde zatrudnienie, pieknie wszystko super tylko przede mna trzy lata studiow ktorych jeszcze nie zaczelam (ucze sie i pracuje), ale sa byly one niezmiernie waze poniewaz uzupelniaja sie z tym czego dotychczas sie uczylam,dadza mi znacznie lepsza przyszlosc..
wracajac, stwierdzil ze poprostu do niego dojade, (za 3 lata!albo 2,5), no ale jak sam stwierdzil to tylko taki pomysl jeszcze nic nie wie, powiedzial ze nie wytrzyma tu 3 lat.
Znalam jego wczesniejsze obawy na temat pracy, nic sie nie zmienilo od rok stoi w miejscu mial szukac nowej, ofert dla niego jest naprawde wiele, ale nawet nie sprobowal... Podczas pobytu w Polscel mial zrobic kilka waznych spraw ktore mialy pozwolic mu na lepszy start w nowym kraju, mial skonczyc mgr.,mial podejsc do egzaminow i uczyc sie z rok aby je zdac minal rok i niczego nie zrobil, nawet nie probowal, sam stwierdzil ze nie wie czego chce, ze nie wie czy chce mieszkac w Anglii czy w Hiszpanii, czy chce zasuwac w korpo a moze w urzedzie, a moze w muzeum... nie wie ...
Powiedzialam ze z nim wyjade teraz, zeby tylko zastanowil sie dokladnie kiedy i gdzie i jakos to zaplanujemy, nic...on nie wie, on nie potrzebuje nikogo kto bedzie na nim wywieral presje,to jest jego problem mam sie nie wtracac, na pytania czy w takim razie istnieje duza mozliwosc ze nastepna zime spedzimy osobno w innych krajach odpowiedzial, ze nie wie... Wie jaki mam stosunek do zwiazkow na odleglosc, po prostu nie wierze ze bedziemy na siebie czekac cale 3lata.. kazal mi przestac dramatyzowac i zobaczymy co bedzie, poprawilam go ze sklada mi prpozycje spedzenia ostatniego wspolnego roku razem a pozniej juz sie nigdy wiecej nie spotkamy, reaguje na takie slowa nerwowo, ucina rozmowe albo odpowiada nie wiem. Zastanawiam sie... potrzebuje jakiejs mocnej obiektywnej opinii, nie wyobrazam sobie aby czlowiek ktory powaznie podchodzi do drugiej osoby mowil takie cuda, probowalam to zakonczyc ale on sie nie zgadza, niczego nie wie ale wie ze jest jakies rozwiazanie..
Zuza, alez on może całkiem poważnie podchodzić do waszego związku. Niestety, bardzo, bardzo się różnicie. Ty jesteś poukładana, masz plany, założenia, chcesz je realizować. Twój chłopak nie ma takich planów i nie ma potrzeby ich mieć. Ty się dziwisz jego stylowi życia, on nie rozumie Twojego. Żeby wasz związek się udał - on musiałby zmienić całkowicie swoje podejście, ewentalnie Ty musiałabyś w pełni zaakceptować podejście jego. Wątpię, żeby tak sie kiedykolwiek stało. Osoba taka jak Ty nie będzie umiała dobrze czuć się w związku, w którym jutro jest wielką niewiadomą.
Zapewne też, wcześniej czy później, nie będziesz patrzyłą z szacunkiem na faceta, któremu ciągle matkujesz.
Dużo zainwestowałaś w ten związek, ale to dopiero rok... Lepszy stracony rok niż np. 15 lat. Co robić? Nic nie rób. Nie molestuj go wyrzutami, nie zmuszaj do podejmowania decyzji. Zobacz co sam wymyśli i co zrobi. Ty tylko sprawdź czy potrafisz zaakceptować jego pomysły. Jeśli zdecyduje się na wyjazd a Ty nie uznajesz związków na odległość - trudno, niech sobie jedzie. Przemocą i wyrzutami go nie zatrzymasz, w dodatku i tak pojawią się kolejne punkty sporne.
Zuza wystąpił u was klasyczny konflikt priorytetów. Przypominacie chory zaprzęg prowadzony przez dwa konie, z których jeden idzie spokojnie w wyznaczonym kierunku, a drugi jest narowisty i szarpie się raz w lewo raz w prawo- taki zaprzęg nigdzie nie dojedzie. Bo i ty się tylko umęczysz, i ten facet- to bez sensu. Ludzie muszą mieć taka sama wizję przebiegu ich związku, mieć te same cele i razem dążyć do ich zrealizowania. Jeśli na tym polu wystepują aż tak ekstremalne, jak u was różnice, to jakim cudem ma się wam udać? Ja miałam podobnie- byłam z facetem, który sabotował wszystkie moje wysiłki, których celem było budowanie normalnego typowego związku. Ja dążyłam do wspólnego zycia na co dzień z tym człowiekiem, do tego by znajomość rozwijała się w kierunku małżeństwa, wspólnego zamieszkania- on wprost przeciwnie, chociaż mnie naturalnie bajerował i ciągle zapewniał, że też chodzi mu o dokładnie o to samo(gdybyś go posłuchała, to mialabyś wrażenie, że rozmawiasz z najmądrzejszym facetem na świecie) i że gdyby non stop nie dokuczała mi menopauza (jego zdaniem moja menopauza była źródłem wszystkich naszych problemów), to z pewnościa dawno juz bylibysmy razem. Takie bzdety- straciłam kupę czasu, zdrowia i nerwów na cos, co i tak nie miało przyszłości. Nie zgadzaj sie na jego warunki, bo potem bedziesz się męczyła, ponieważ to, co on ma ci do zaoferowania jest wybitnie nie dla ciebie i nie spełnia twoich oczekiwań. Nie trzymaj go na siłę. Puść go wolno, zaryzykuj. Jesli faktycznie łączy go coś z toba, to on bedzie wiedział, jak to zrobić, by miec ciebie koło siebie, a jesli po wyjeździe on uzna, że jest mu tam lepiej, że ty możesz być albo nie byc, że to bez róznicy, totrudno- po co ci taki związek?
Witaj .Nie mam nic do dodania, ponieważ jestem pod wrażeniem odpowiedzi OLIWIA9195 , przeczytalam wiele jej porad i radzę Tobie jej posluchac. Pozdrawiam OLIWIE. Jak bede gotowa opowiedziec o swoich przypadlosciach prosze Cie OLIWIA o porade a Tobie Zuza życzę wytrwalosci i powodzenia.
Maju, pisz śmiało- na pewno nie przeoczę twojego wątku i w miarę możliwości postaram się jakoś tobie pomóc. Ja również cię pozdrawiam.