Witam,
Po krotce mam 28 lat, moja kobieta 23. Na poczatku sex byl ok i bylo go w wystarczajacej ilosci 2-3 razy w tygodniu, po okolo 6 miesiacach coraz mniej, tak stoponiowo az do tego momentu 1 raz na miesiac i mam wrazenie ze bedzie go coraz mniej. rozmowy spelzl na niczym. Bierze tabletki mowi ze przez nie libido ma niskie ale nie chce ich zmienic, druga sprawa zrezygnowac z nich tez nie chce bo boi sie ciazy a prezerwatywom nie ufa.
seks uprawiamy kiedy ona chce nigdy kiedy ja.
od jakiegos czasu wogole zaprzestalem inicjatywy bo nic z tego nie wychodzilo 10% skutecznosci.
niedawno mielismy sytuacje w ktorej ona zaczela sie bawic moim malym i po chwili jak juz sie nakrecilem przestala i powiedziala ze idziemy spac.
po tym wszystkim ja zaczalem stronic od kontaktow z nia, wczoraj widzialem ze ma chec ale ja sie odwrocilem plecami i spac poszedlem.
Generalnie nasze zycie lozkowe umiera. Mowi ze jej jest dobrze itp. niby ma orgazmy raz silniejsze raz mniej.
Czuje sie troche wykorzystywany w sprawie seksu, wiec zakladam ze sluzej jej w tej kwesti do zaspokojenia jej i nie mysli o mnie. Zdazylo mi sie udawac orgazm bo odechcialo m sie w polowie.
Rozmowy, proby czego kolwiek nic nie daja, wciaz mowi ze za duza presje na nia wywieram.
Co sadzicie o takim pomysle, ze jak ona bedzie chciala to ja ja zaspokoje reka i pojde sobie spac, tak bez penetrcji? myslicie ze da jej to cos do myslenia?
Pozdrawiam