Jak w tytule, po prostu zniszczyłam faceta, który był bardzo za mną... a ja chciałam go więcej, więcej, zaczęłam ograniczać, nie szanować, mieć wieczne pretensje. Manipulowałam, zachowywałam się jak obrażone dziecko, chciałam aby mnie na każdym kroku uszczęśliwiał i zapełniał czas...Mam stany depresyjne i miałam myśli samobójcze, którymi tez mu groziłam... Zniszczyłam faceta, z którym chciałam mieć przyszłość. To absurd. Raniąc go myślałam ze będziemy mieć wspaniałą przyszłość... szkoda, ze dopiero jak po tylu moim słowach"koniec", on wreszcie zerwał... Niby pozwolił się przytulić, złapać za rękę, powiedział ze tęskni, ale czy to ma znaczenie, jak mówi, ze się różnimy i nie widzi przyszłości? Zabolało mnie to, chciałam się zmienić i nadal chcę. Chcę wrócić d Niego, widzę nadzieję... Chociaż nigdy nie ma winy po jeden stronie. Ale ja widzę swoje błędy i wiem, ze On na to nie zasłużył. Rozumiem Go, tez bym tak postąpiła, gdyby ktoś próbował mnie zmieniać i zabierać mi rzeczy, które dawały radość. Kocham Go, ale nigdy mu tego na tyle nie pokazałam, aby uwierzył.
Pisze to dlatego, że mam ciągły żal do siebie. Nie wiem jak mam dalej postępować, próbuję zająć się swoim życiem, sprawami, ale ciągle myślę o Nim. Zaproponował przyjaźń, małymi krokami, jak ma być to będzie... Zgadzam się, ale jak to teraz ma wyglądać? Chcę się z Nim spotykać, ale do towarzystwa narazie powiedział, ze nie zaprosi mnie, że boi się moich zachowań. Jestem mu winna pokazanie, ze szanuję Go, ale czy odzywając się pierwsza i inicjując spotkania nie zrażę go jeszcze bardziej? Nie wiem czy przyjaźń jest tu możliwa po 2 letnim związku, po byciu dla siebie pierwszymi partnerami w łóżku. Powiedział, ze się zraził, ze teraz jak nie musi się tłumaczyć czuje się dobrze. Ale ja się czuję fatalnie... chciałabym być nadal z Nim, szczęśliwa, bo jednak dawał mi wiele radości, wsparcia... a ja doceniłam dopiero jak straciłam. Nie wybaczę sobie, kiedy będzie z kimś innym... Szczerze Go kocham.
wiem, ze dla Was to kolejny temat głupiej dziewczyny, która nie radzi sobie i gada głupoty... może tak, może nie... chciałam to wyrzucić z siebie.