Witam, jestem tu nowa ale od pewnego czasu przeglądam to forum. Postanowiłam opowiedzieć swój przypadek i poprosić o radę.
Jestem po rozwodzie wiele lat, wiele lat bez związku. Po rozstaniu zajęłam się pracą, domem, dziećmi i nawet nie w głowie mi były romanse czy związki.
Mam spore grono znajomych, jestem lubiana, ale do tej pory na wolnego faceta nie trafiłam.
Moje koleżanki często mi mówiły spróbuj przez neta, tyle ludzi się poznaje w sieci, co ci szkodzi... No to spróbowałam...
Tak próbuję od około 1 roku. To co mnie spotkało przy szukaniu sobie kogoś, to z powodzeniem książkę bym napisała Spowodowało to również zmianę mojego podejścia do tego całego poszukiwania, przekonałam się jacy są ludzie, jacy są panowie, jak bardzo zmyślają, kręcą itp... Nabrałam sporo dystansu. Pisałam z setkami panów, nieraz dłużej, nieraz pisanie się kończyło po kilku wiadomościach. Starałam się w miarę szybko umawiać na pierwsze spotkanie. Spotkałam się z około 15 panami. Około 6 miesięcy temu pewna relacja wskazywała na związek, dość mocno się zaangażowałam, niestety skończyło się w bardzo dziwny sposób, bardzo mocno to przeżyłam. W zasadzie postanowiłam zaprzestać tych relacji w sieci i odpocząć od tego.
I nagle w sumie całkiem przypadkowo zaczęłam pisać z pewnym panem. To trwa od około 2 miesięcy. Doskonale nam się pisze, pierwszą dobę przegadaliśmy prawie całą... Oboje czujemy to porozumienie jakie nas łączy, ale oboje też zachowujemy jakiś dystans i na nic się nie nastawiamy... On mieszka w innym mieście - 250 km. Ostatnio rozmawiałam z nim na temat spotkania. Ja zaproponowałam, żebyśmy się spotkali zapoznawczo w połowie drogi. Po prostu chciałabym się poznać. Z tych setek panów z którymi pisałam nie miałam takiej relacji jak z nim. Doskonale zdaję sobie sprawę, ze spotkanie realne fajnie weryfikuje. On powiedział, że jestem wyjątkowa i że z nikim innym nie miał takiego porozumienia (ale spokojnie, ja wiem że napisać można wszystko i wszystko co usłyszę dzielę przez 4 ) Ale jednocześnie usłyszałam, ze on czuje że może być fajnie, że będzie chciał coraz więcej, że może wyjść z tego związek i on się bardzo obawia, że ta dzieląca nas odległość może być problemem. Każdy z nas ma jakieś swoje życie, pracę, obowiązki itp.
Ja nawet nie myślę w tej chwili o nikim do wspólnego mieszkania, po prostu chcę poznać faceta, a co z tego wyjdzie to się dopiero okaże... Tłumaczę mu żebyśmy się nie zajmowali problemami których na razie nie mamy Jednak jest wybitnie oporny, temat na razie zagaiłam 2 razy, on powiedział: bez pośpiechu, zastanawiam się...
I teraz powiem szczerze, coraz bardziej ogarniają mnie wątpliwości, czy rzeczywiście on ma aż takie wątpliwości czy też są jakieś inne powody. Jestem dosyć konkretną i energiczną kobietą i nie stanowi dla mnie problemu wsiąść w samochód i pojechać 100 czy też 200km na spotkanie
Proszę o Wasze opinie, jak to z boku wygląda z góry dziękuję za każdy głos