1000 metrów poniżej dna... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » 1000 metrów poniżej dna...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: 1000 metrów poniżej dna...

Z mężem jesteśmy razem od 5 lat, z tego prawie 3 po ślubie. Ja 22, on 25 lat. Mamy wspaniałą, dwuletnią córkę, która jest moim życiem.

Ze szczęśliwego małżeństwa zrobiła się gehenna. Alkohol, narkotyki, towarzystwo. Zaczęło się niewinnie. Od imprezy i niewrócenia do domu na noc. Wybaczyłam- bo o małżeństwo trzeba dbać. Ale potem znowu i znowu melanż i olewanie moich potrzeb i potrzeb naszego dziecka.
Potem wyzwiska. Bo jestem złem. K*rwą nic nie wartą i do niczego niepotrzebną. Potem...cios. Jeden, drugi, kolejny. Wybaczyłam- bo to tylko "liść" w twarz, a dziecko musi mieć rodzinę.

Jednak postawiłam się. Wywaliłam z domu na zbity pysk. Słodkie sms-y, spotkania, rozmowy i starania, aby razem wyjść na prostą. Przecież się kochamy nade wszystko.

Dzisiaj szłam do pracy (go zwolnili) więc miał zająć się córką. Kiedy wyszłam, znów zobaczyłam jak z kumplem pije piwko, łapiąc promienie słońca. I co? "Sama siedź sobie z dzieckiem i nie rób zadymy bo zobaczysz. Wybuchłam. Awantura, wzięłam Małą i zaprowadziłam ją do mamy. Stojąc na przystanku widziałam jak świetnie bawi się z towarzystwem. "Pajac" powiedziałam i kontynuowałam rozmowę z bratem, który też jechał do pracy. Nagle podszedł. Rozjuszony, podpity. Cios. Jeden, drugi i kop. Zlał mnie jak psa na przystanku pełnym ludzi, których codziennie mijam na ulicy, których znam.

Jest mi wstyd. Poobijana pojechałam do pracy modląc się, aby nic nie było widać. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Umarłam. W ciele nie ma już niczego. Nicość, pustka i wstyd. I żal. Bo zrobił to on. Ten, który obiecał kochać, wapierać i troszczyć się...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Dlaczego z nim jesteś ??
Rozumiem, ze kiedyś było inaczej, i nie o tym mówię.
Dlaczego teraz z nim jesteś ?

Gdzie Twój instynkt samozachowawczy, który powinien Ci powiedzieć, że jeśli kopnie Cię w głowę, to może Cię nawet zabić ?!

Gdzie Twoj instynkt macierzyński, który powinien powiedzieć Ci, że nie możesz zostawić z nim córeczki - która jest całym Twoim życiem - ani na chwilke, gdyż kretyn gotów zostawić dziecko samo i pójść w cug ?!

I gdzie Twój rozum, kiedy po napaści w miejscu publicznym i skopaniu Ciebie jak sparszywialego psa, trzesaca się i pobita jedziesz do pracy, zamiast na komendę policji i do lekarza ?!

3

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

IsaBello, ale my nie jesteśmy razem. Od lutego nie mieszkamy ze sobą, a kontakty były poprawne ze względu na dziecko.
Racją jest to, że po raz kolejny poszedł "w cug", ale kiedy był "na miejscu" był naprawdę dobrym tatą, a i córka jest za nim. Gdy już zajmował się córką, wziął ją- nie pił i mimo, iż całym sercem go nienawidzę to tego odmówić mu nie mogę.

Dlaczego pojechałam do pracy, a nie na komendę? Odpowiedź jest prosta. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie mam pracy, w której mogę zwolnić się kiedy chcę lub ot tak wziąć wolnego, a utrzymanie córki, domu i siebie kosztuje. Tracąc pracę, tracę wszystko.

Nie potrafię o tym rozmawiać, pisać jest znacznie prościej...choć i tak upokorzenie wypisane mam na czole.



To nie jest tak, że w tym tkwię. Po troszę się z tego wyrwałam

4

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

a brat tak stał i nic!!
Wiesz dziewczyno, powinnaś iść na policję, powiadomić pracodawcę, iż zostałaś napadnięta...
Żadne zwolnienie z pracy by ci nie grozilo...
Gdzie twoj ojciec jest? Jesteś jego córką.. a więc powinnaś powiedzieć , że on cię pobił....
Nie zakrywaj się dzieckiem bo ono widzi tatusia jak sobie folguje i wcale dobrze to nie wygląda...
Twoje życie.... ale ten człowiek taki był od początku, ale ty zakochana to ślepa...

5 Ostatnio edytowany przez Amethis (2015-05-06 08:13:21)

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
Szkatułeczka napisał/a:

IsaBello, ale my nie jesteśmy razem. Od lutego nie mieszkamy ze sobą, a kontakty były poprawne ze względu na dziecko.
Racją jest to, że po raz kolejny poszedł "w cug", ale kiedy był "na miejscu" był naprawdę dobrym tatą, a i córka jest za nim. Gdy już zajmował się córką, wziął ją- nie pił i mimo, iż całym sercem go nienawidzę to tego odmówić mu nie mogę.

Dlaczego pojechałam do pracy, a nie na komendę? Odpowiedź jest prosta. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie mam pracy, w której mogę zwolnić się kiedy chcę lub ot tak wziąć wolnego, a utrzymanie córki, domu i siebie kosztuje. Tracąc pracę, tracę wszystko.

Nie potrafię o tym rozmawiać, pisać jest znacznie prościej...choć i tak upokorzenie wypisane mam na czole.



To nie jest tak, że w tym tkwię. Po troszę się z tego wyrwałam

nie wyrwałaś się do końca, niestety

jesteś młoda nie bój się, dasz rade

musisz stanowczo pokazać granicę, której on nie będzie mógł przekroczyć

co dojdzie do tego że jak go spotkasz będziesz uciekać, usuwać się, w obawie o swoją godność

zdrowie


gość z jakiejś meliny się wyrwał?, rodziców lub ojca nie ma od którego mógłby w "pysk" dostać na opamiętanie, i takie zobrazowanie  mu że może boleć, tylko i wyłącznie jego

nie obraź się ale 25 lat to wiek jeszcze szczeniacki, i tak właśnie się ten pan zachowuje

nie namawiam ale tez nie odradzam, pamiętaj że mówiąc A musisz być gotowa na B
ja bym się nie zastanawiał ani momentu, policja niebieska karta, to zawsze jest krok, a i psychologa możesz dostać, i pomoc ewentualna jakąś jeśli kasy Ci brakuje

ty do pracy a koleś piwko w kolegami, co to za koledzy którzy od rana się melanżują, tosz to chyba menele, odetnij się od tego, raz a dobrze

poza tym pomyśl o bezpieczeństwie dziecka, gdy Cię nie ma, jakie masz gwarancje, gdy z takim "fachowcem" je zostawiasz??

nie slyszysz w telewizji co się dzieje, ojciec skatował dziecko, ojciec wyrzucił dziecko przez okno, itd itp

bedzie płakać, będzie go odrywać od powaznego zajęcia, wyrzyje się na bogu ducha winnego dzieciaku

to jest chyba najważniejsze, dziecko, dla CIebie, bo widzisz co jest ważne dla Twojego partnera

6

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Brat rzecz jasna starał się mnie obronić, ale mąż to prawie dwumetrowy i ponad stukilowy facet, a brat to chuderlak. Robił co mógł- nie mam mu za złe niczego.

Mój tata od sześciu lat nie żyje. A rodzina męża? Ci prawda rodzice po rozwodzie, ale są porządnymi ludźmi. Może trochę zaślepieni rządzą pieniądza, ale są w porządku. Może prócz teściowej. A mąż? To jedynak. Wychowany na pępek świata, który każdym gardzi. Nawet matką, która udaje, że nie widzi, iż ten pluje jej w twarz i bezgranicznie się mu poświęca.

Co do pracy...Musiałam jechać. On nie łoży na utrzymanie córki. Go zwolniono bo przestał przychodzić do pracy. A czemu? Bo musiał poświęcić 110% czasu kolegom, imprezom, towarzystwu. Kosztem nie tylko pracy bo i naszym. Bo my wracamy z zakupów, a on udaje, że nas nie widzi chichocząc wesoło. A gdy towarzystwo gdzieś znika, przypomina sobie, że żyjemy i pisze, że kocha i tęskni, że sie zmieni, postara. A ja dla dobra Małej pozwalam mu do nas przychodzić, staram się rozmawiać normalnie, widzę radość Małej i jest mi dobrze. A potem? Bach! Telefon nie odpowiada iznów zostajemy same sobie...

7

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Musisz calkowicie sie od niego odciac.Dla siebie, dla dziecka.
Jego podaj o alimenty.Co z tego ze nie pracuje ? Niech sobie znajdzie prace.
A z czego on zyje ? Skad ma na alkohol ?
Co na to jego rodzice ?
Na policje mozesz pojsc po pracy, jeszcze nie jest za pozno.Przyda sie do ewentualnego rozwodu,zeby  byl z jego winy.Bo jeszcze moze dojsc do tego, ze to Ty bedziesz musiala mu placic alimenty.

8 Ostatnio edytowany przez Amethis (2015-05-06 09:04:44)

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
Szkatułeczka napisał/a:

Brat rzecz jasna starał się mnie obronić, ale mąż to prawie dwumetrowy i ponad stukilowy facet, a brat to chuderlak. Robił co mógł- nie mam mu za złe niczego.

Mój tata od sześciu lat nie żyje. A rodzina męża? Ci prawda rodzice po rozwodzie, ale są porządnymi ludźmi. Może trochę zaślepieni rządzą pieniądza, ale są w porządku. Może prócz teściowej. A mąż? To jedynak. Wychowany na pępek świata, który każdym gardzi. Nawet matką, która udaje, że nie widzi, iż ten pluje jej w twarz i bezgranicznie się mu poświęca.

Co do pracy...Musiałam jechać. On nie łoży na utrzymanie córki. Go zwolniono bo przestał przychodzić do pracy. A czemu? Bo musiał poświęcić 110% czasu kolegom, imprezom, towarzystwu. Kosztem nie tylko pracy bo i naszym. Bo my wracamy z zakupów, a on udaje, że nas nie widzi chichocząc wesoło. A gdy towarzystwo gdzieś znika, przypomina sobie, że żyjemy i pisze, że kocha i tęskni, że sie zmieni, postara. A ja dla dobra Małej pozwalam mu do nas przychodzić, staram się rozmawiać normalnie, widzę radość Małej i jest mi dobrze. A potem? Bach! Telefon nie odpowiada iznów zostajemy same sobie...

niebieska karta niczego nie zamyka, ale wprowadza ewentualny porządek, zostawia ślad, do wykorzystania w pzryszlości

zawsze mąż może dostać szansę się wykazać, jak to bardzo mu na was zależy, jak będzie mieć raz na jakiś czas możliwość widzenia z dzieckiem

jeśli tego zaniecha, będziesz miec tylko potwierdzenie że słuszną decyzje podjęłaś

patrząc na to z innej strony, jeśli nie macie, separacji, rozwodu, to na nim ciąży tak samo, odpowiedzialnosć za dziecko, utrzymywanie, itd itp

nie ściągaj mu obowiązków, bo sytuacja staje się dla niego korzystniejsza, łatwiejsza, więc jak nie korzystac, skoro żona o dziecko dba, o to co ma dziecko zjeść, w co ubrać

jak zwykle, są prawa i obowiązki, żeby z praw korzystać chyba trzeba się z obowiązków chyba pierwsze wywiązać

powodzenia

myśl nie tylko o dziecku, tu i teraz, myśl o tym że ewentualne długi zaciągnięte przez męża, są na chwilę obecną waszymi wspólnymi długami, tutaj najważniejsze dla Ciebie pole do działania

w takich sytuacjach nieba Ci uchyli byle bys go potem jak już wszyscy go oleją, przyjęła, nie daj się wykorzystywać

jeszcze jeśli się nie mylę, jak syn ma alimenty płacić i nie jest w stanie, a rodzice jego mają kasę, możesz spokojnie od nich alimenty wyciągnąć, oczywiście jak o kase chodzi to w wiekszości przypadków się ludzie bronią big_smile

9

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

TenNiedobry, ma założoną Niebieską Kartę od czasu awantury przed wyprowadzką jak uderzył mnie pięścią w twarz dwa razy na oczach córki. Wtedy spakowałam mu rzeczy, zabrałam klucze, a rzeczy wywaliłam na korytarz.

Złożyłam już wniosek o alimenty. 14 maja mam sprawę. Nie liczę na nic wielkiego, on teraz nie pracuje a mój dochód na rękę to około 1700 zł. To niewiele, ale On teoretycznie nie ma żadnego dochodu i pewnie wykpi się od alimentów.

Wiem, że muszę myśleć o córce. Jednak dławię w sobie ten wstyd. Bo co Ci ludzie pomyśleli? Czemu nie zareagowali? Jak ja mam teraz mijać tych ludzi na ulicy? Nie chce być wyśmiewana lub wytykana palcami.

Dzisiaj jestem umówiona na 12 na telefon z dzielnicowym. Powiem mu o sprawie. Boję się jednak, że to hez sensu. Mam rysy na twarzy, guzy na głowie, pojedyncze siniaki na rękach, żebrach i nogach. Nie poszłam na obdukcję. Co mu zrobią? Nic. A on będzie się mścił za to, że doniosłam.

10

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
Szkatułeczka napisał/a:

Z mężem jesteśmy razem od 5 lat, z tego prawie 3 po ślubie. Ja 22, on 25 lat. Mamy wspaniałą, dwuletnią córkę, która jest moim życiem.

Ze szczęśliwego małżeństwa zrobiła się gehenna. Alkohol, narkotyki, towarzystwo. Zaczęło się niewinnie. Od imprezy i niewrócenia do domu na noc. Wybaczyłam- bo o małżeństwo trzeba dbać. Ale potem znowu i znowu melanż i olewanie moich potrzeb i potrzeb naszego dziecka.
Potem wyzwiska. Bo jestem złem. K*rwą nic nie wartą i do niczego niepotrzebną. Potem...cios. Jeden, drugi, kolejny. Wybaczyłam- bo to tylko "liść" w twarz, a dziecko musi mieć rodzinę.

Jednak postawiłam się. Wywaliłam z domu na zbity pysk. Słodkie sms-y, spotkania, rozmowy i starania, aby razem wyjść na prostą. Przecież się kochamy nade wszystko.

Dzisiaj szłam do pracy (go zwolnili) więc miał zająć się córką. Kiedy wyszłam, znów zobaczyłam jak z kumplem pije piwko, łapiąc promienie słońca. I co? "Sama siedź sobie z dzieckiem i nie rób zadymy bo zobaczysz. Wybuchłam. Awantura, wzięłam Małą i zaprowadziłam ją do mamy. Stojąc na przystanku widziałam jak świetnie bawi się z towarzystwem. "Pajac" powiedziałam i kontynuowałam rozmowę z bratem, który też jechał do pracy. Nagle podszedł. Rozjuszony, podpity. Cios. Jeden, drugi i kop. Zlał mnie jak psa na przystanku pełnym ludzi, których codziennie mijam na ulicy, których znam.

Jest mi wstyd. Poobijana pojechałam do pracy modląc się, aby nic nie było widać. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Umarłam. W ciele nie ma już niczego. Nicość, pustka i wstyd. I żal. Bo zrobił to on. Ten, który obiecał kochać, wapierać i troszczyć się...

Jesli to prawda co piszesz nie pozostaje Ci nic innego jak isc na policje. Zglosci przestepstwo z artk. o przemocy wobec siebie i pobicie. Moim zdaniem nie masz wyjscia i nalezy to zrobic od razu, zwolnic sie z pracy lub isc zarac po pracy (dziecko jest u rodzicow). Tam Ci doradza co robic dalej. Jesli odpuscisz spodziewaj sie gorszych konsekwencji dla siebie i dziecka.

11

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Szkatułko, jako zdrowy i jak piszesz okazały fizycznie mężczyzna może pracować i mam nadzieję, że sąd na rozprawie alimentacyjnej uzna tak samo.
Fakt, że nie pracuje jest jego wyborem.
A swoją drogą - skąd bierze pieniądze na ciągłe imprezowanie i picie ?
To nie są tanie rzeczy ...

Dodatkowo - wiem, że łatwo się mówi - ale fakt, że ktoś Cię w publicznym miejscu napadł, zaatakował i pobił, NIE JEST NICZYM WSTYDLIWYM.
Nie masz ani atoma powodu, żeby się tego wstydzić.

A gdybyś została napadnięta przez obcego człowieka ? Nieznajomego ?
A gdybyś została zraniona ?
Też poszłabyś prosto do pracy ?
Fakt, że ktoś jest agresywny w stosunku do Ciebie nie jest powodem do zwolnienia z pracy.
Nie sądzę, żeby Twoje zwierzchnictwo robiło Ci jakiekolwiek problemy z tego powodu.

Na obdukcję możesz pójść dzisiaj.
Po rozmowie z dzielnicowym ciągle możesz jeszcze złożyć zawiadomienie o napaści i pobiciu na komendzie.

12

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

ostatni sku..ten twój mąż ,
nie chce tu przeklinać ale to twój najgorszy WRÓG
zrob to co ci pisza inni, masz prace dasz radę,

13

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Teoretycznie wiem, że to nie wstyd, ale nigdy nie lubiłam być w centrum zainteresowania zwłaszcza w taki sposób.
IsaBello, mam nadzieję, że sąd mi uwierzy i że córka będzie miała godne pieniądze od ojca, który od lutego nawet lizaka nie kupił.

Boję się tego wszystkiego. Przeraża mnie to, co się stało. Większy niż ból fizyczny jest ten emocjonalny. "Wali" mi serce i trzęsę się w środku. Czuję, że zawładnął mną niepokój. Dobrze jest to tu wszystko wyrzucić i poczytać ludzi, którzy do sprawy podchodzą na trzeźwo...

14

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
Szkatułeczka napisał/a:

TenNiedobry, ma założoną Niebieską Kartę od czasu awantury przed wyprowadzką jak uderzył mnie pięścią w twarz dwa razy na oczach córki. Wtedy spakowałam mu rzeczy, zabrałam klucze, a rzeczy wywaliłam na korytarz.

Złożyłam już wniosek o alimenty. 14 maja mam sprawę. Nie liczę na nic wielkiego, on teraz nie pracuje a mój dochód na rękę to około 1700 zł. To niewiele, ale On teoretycznie nie ma żadnego dochodu i pewnie wykpi się od alimentów.

Wiem, że muszę myśleć o córce. Jednak dławię w sobie ten wstyd. Bo co Ci ludzie pomyśleli? Czemu nie zareagowali? Jak ja mam teraz mijać tych ludzi na ulicy? Nie chce być wyśmiewana lub wytykana palcami.

Dzisiaj jestem umówiona na 12 na telefon z dzielnicowym. Powiem mu o sprawie. Boję się jednak, że to hez sensu. Mam rysy na twarzy, guzy na głowie, pojedyncze siniaki na rękach, żebrach i nogach. Nie poszłam na obdukcję. Co mu zrobią? Nic. A on będzie się mścił za to, że doniosłam.

Szkatułeczko Ty nie powinnaś się wstydzić w ogóle.. bo nie masz czego!!. To ci ludzi którzy stali jak cielęta zesrani ze strachu o własną dupę powinni się wstydzić, że nie zareagowali w żaden sposób. MIĘCZAKI.
O sprawcy już nawet nie wspomnę

15

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
Szkatułeczka napisał/a:

TenNiedobry, ma założoną Niebieską Kartę od czasu awantury przed wyprowadzką jak uderzył mnie pięścią w twarz dwa razy na oczach córki. Wtedy spakowałam mu rzeczy, zabrałam klucze, a rzeczy wywaliłam na korytarz.

Złożyłam już wniosek o alimenty. 14 maja mam sprawę. Nie liczę na nic wielkiego, on teraz nie pracuje a mój dochód na rękę to około 1700 zł. To niewiele, ale On teoretycznie nie ma żadnego dochodu i pewnie wykpi się od alimentów.

Wiem, że muszę myśleć o córce. Jednak dławię w sobie ten wstyd. Bo co Ci ludzie pomyśleli? Czemu nie zareagowali? Jak ja mam teraz mijać tych ludzi na ulicy? Nie chce być wyśmiewana lub wytykana palcami.

Dzisiaj jestem umówiona na 12 na telefon z dzielnicowym. Powiem mu o sprawie. Boję się jednak, że to hez sensu. Mam rysy na twarzy, guzy na głowie, pojedyncze siniaki na rękach, żebrach i nogach. Nie poszłam na obdukcję. Co mu zrobią? Nic. A on będzie się mścił za to, że doniosłam.

Nie mysl o tym co inni mysla sobie, jesli uwazasz ze rlobisz dobrze, na co ma wplyw ze ktos tam cos tam


Im bardziej to przedluzaaz, zaatanawiasz sie, dajesz wciaz zielone swiatlo na takie akcje,
Gosc musi wiedziec ze ktos za toba stoi, i bardzo dobrze jesli to jest policja, jakie by podejscie ich nie bylo, notatke musza zrobić,  na telefon to wiesz

A wez pod uwage ze pisze do ciebie osoba ktora karte tez miala zalozona, znecanie sie psychiczne, ale to troche inna sprawa

Nie bedziesz w stanie posjac decyzji, dopoki wlasnie nie pozbedIesz sie wstydu,  strachu, obawy

nie widzisz ze w bardzo prostacki sposob koles doklasnie w to cie wpedza, odwroc to a bedziesz spokojna, lekko nie bedzie ale bedzie

16

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
Szkatułeczka napisał/a:

Teoretycznie wiem, że to nie wstyd, ale nigdy nie lubiłam być w centrum zainteresowania zwłaszcza w taki sposób.
IsaBello, mam nadzieję, że sąd mi uwierzy i że córka będzie miała godne pieniądze od ojca, który od lutego nawet lizaka nie kupił.

Boję się tego wszystkiego. Przeraża mnie to, co się stało. Większy niż ból fizyczny jest ten emocjonalny. "Wali" mi serce i trzęsę się w środku. Czuję, że zawładnął mną niepokój. Dobrze jest to tu wszystko wyrzucić i poczytać ludzi, którzy do sprawy podchodzą na trzeźwo...

Będę Ci powtarzać, aż się tym zwomitujesz wink
Nie masz się czego wstydzić.
Jesteś OFIARĄ przemocy.
Nie ma wstydu !

17

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Nie uniknęłam spojrzeń ludzi, którzy przy tym byli. Czułam ich wzrok na sobie i wyobrażałam sobie co muszą o mnie myśleć.

Co jakiś czas wraca do mnie ten żal i wstyd i zastanawiam się czy żałuje? Czy może jest z siebie dumny bo pokazał mi gdzie jest moje miejsce i że jestem nikim bo może zeszmacić mnie jak śmiecia i iść dalej w melanż...

Generalnie jestem silną kobietą i wiele przeszłam, ale to mnie zabiło. Upokorzył mnie na ulicy, na której się wychowałam, na której każdy mnie zna. I zna jego, ale nikt nic mu nie powie bo się boi niezrównoważonego psychopaty...

18

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

DUPATAM powiadam Ci co on sobie myśli, a czy żałuje, czy nie żałuje, a jak bardzo żałuje.
A jak czytasz, że ktoś maltretuje swoją rodzinę, dzieci, zwierzęta ... pełno w naszych obecnych czasach i mediach takich informacji ... to co ? To też rozkminiasz co ten agresor sobie myślał, a czy żałował, a czy nie żałował ?!
No dajże spokój, gość Cię leje, a Ty się zastanawiasz co mu w głowie siedzi ?

To niebezpieczny psychol, od którego powinnaś trzymać się jak najdalej.
I użyć wszelkich dostępnych środków prawnych i obywatelskich, żeby ten status osiągnąć.

Ludzie którzy byli świadkami tego zajścia powinni byli zareagować.
Milczeli i biernie się przyglądali, bo się boją.
Ale gwarantuję Ci, że teraz jest im wstyd.

19

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

IsaBello, kiedy sytuacja dotyka nas samych, myślimy inaczej niż gdy słyszymy o czymś w mediach. Bo tamjest kawałek historii, a ja pamiętam i znam swoją historię.
Jednak nie znaczy to, że ślepo go kocham czy chcę wrócić. Nie mam do czego wrócić i nie chcę wracać do czegoś, co robiło mi krzywdę.
Robię co mogę, aby zapomnieć-nie myśleć, ale każdy normalny człowiek wraca myślami do tego co było i nie widzę w tym nic złego do momentu, wktórym wyobraźnia nie przesłania rzeczywistości.

Czemu chce wiedzieć czy żałuje? Bo chcę zrozumieć czemu to zrobił. Choć teraz myślę, że nie warto nad tym rozmyślam. Czekam na zwrot- ruszam z rozwodem, szyjując się na ciężką bitwę.

20

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Nie zrozumiesz tego ...
Po pierwsze alkohol niszczy szare komórki, a one jak wiesz u dorosłych ludzi się nie odradzają.
Po drugie, on jest najpewniej socjopata, a z pewnością ma poważne deficyty emocjonalne.
Na to nie ma dobrego wytłumaczenia ... Można to podciagnac pod doświadczenia z dzieciństwa, pod wzorce jakie miał albo nie miał, albo pod sadyzm nawet ...

A czy jeśli poznasz powód, dla którego on Cię tak traktuje, czy to cokolwiek zmieni w Twojej sytuacji ... ??

21 Ostatnio edytowany przez Amethis (2015-05-06 23:56:40)

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
Szkatułeczka napisał/a:

........
Czemu chce wiedzieć czy żałuje? Bo chcę zrozumieć czemu to zrobił. Choć teraz myślę, że nie warto nad tym rozmyślam.

i o to chodzi, właśnie, jakbyś nie myślała to i tak Ci bedzie wychodzić może, że jakbym sie może wiecej, bardziej, to by taki nie był, itd itp

wiesz kiedy zrozumiesz dlaczego to zrobił??, jak przestaniesz się zastanawiać dlaczego, bo odpowiedź prosta jest i smutna

tutaj nie liczy się dlaczego, tutaj się liczy że zrobił, że się odważył, tym Ci pokazuje co sobie o Tobie myśli, jak Cię odbiera interpretuje, itd itp


przecież, on chyba nie łapie nawet że publicznie, obdarł Cię z godności, prywatności, chyba powinien o to walczyć, ale bynajmniej nei z Tobą

22

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Szkatułko.
1.Zawiadom Policję
2.Załóż niebieską kartę
3.Złóż pozew o alimenty dla dziecka i siebie.
4.Załatw zakaz zblizania się.
5.Złóż pozew o rozwód.

23

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

On to po prostu zrobił dlatego, że CHCIAŁ i MÓGŁ.

24

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

IsaBello, sytuacji ani uczuć nie zmieni, czysta ciekawość.

TenNiedobry, i o to dokładnie chodzi...o upokorzenienie i potraktowanie mnie jak "nikogo". Myślę, że zwierzęcia by tak nie potraktował jak potraktował mnie. I to boli. Bo on? On jest nieważny. Dla mnie już go nie ma odkąd się wyprowadził.

25

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Jestem w szoku.
Nie rozumiem jak człowiek może tak nisko upaść ...

Uwolnij się od niego, wyprowadź się do innego miasta, na pewno masz rodzinę, która może na jakiś czas Cie przygarnąć.
A jak nie to nawet i za granice Niemczech jest naprwde pięknie i każdy człowiek Cie tam szanuje. Spróbuj nie po żałujesz.

Trzymam kciuki.

26

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

MagicRose, nie chcę wyprowadzać się z miejsca, w którym się urodziłam. Skoro jestem "ofiarą", to czemu ja mam uciekać? Wystarczająco dużo niesprawiedliwości doznałam, to byłaby największa.

Teraz jestem spokojniejsza. Wiem, że mam ludzi, którzy mnie wspierają i pomagają mi przez to przejść. Mam nadzieję, że on poniesie konsekwencje i będę mogła żyć normalnie- bez strachu. Choć jestem świadoma, że nie wyzbędę się go całkiem. Zawsze będę miała to zdarzenie w głowie, choć nie chcę i bronię się przed tym.

Ciężko mijać oprawcę na ulicy i nie zastanawiać się czy mu nie odbije i czy znóe nie zrobi ze mnie wora treningowego. I to jest chyba najgorsze. Bo choć nieco spolojniejsza, to wcale nie czuję się bezpieczna...

27 Ostatnio edytowany przez MyNombress (2015-05-08 21:19:46)

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Musisz rozliczyć się z przeszłością, i udowodnić przede wszystkim sobie, że jesteś na tyle twarda że to co Cię spotkało nie miało większego wpływu na Twoją psychikę. Powinnaś być spokojna, w Polsce prawo chroni przede wszystkim matkę, więc sprawy sądowe nie powinny pójść w złym kierunku. Dobrze, że ogarnęłaś się za wczasu. Znam przypadek, gdzie kobieta jest z facetem, który od 10 lat ją tłucze i wszyscy dobrze o tym wiedzą, ale nikt z tym nic nie robi, ta kobieta nie ma się gdzie podziać, ma dwójke małych dzieci.

Jeżeli on w wieku 25 lat takie rzeczy robi, to w wieku 35 lat będzie już w zakładzie karnym.

Życzę Ci, żebyś trochę się otrząsneła z tego wszystkiego, bo po Twoich wypowiedziach czuć strach i delikatne przerażenie. Ale pamiętaj, że czas goi rany. Mnie kiedyś pies pogryzł, i przez miesiąc bałem się nawet własnego psa którego miałem od dzieciństwa, ale z biegiem czasu mi przechodziło, i dzisiaj już jest w miarę w porządku.

28

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

MyNombresss, tak. Jest strach. Czasami zastanawiam się "co by było gdyby" i tu nasuwa się tysiące myśli.
Już w ogóle boję się myśleć co by było gdybyśmy byli np sami w domu...

Wiem, że czas leczy rany. Dopóki jednak je zasklepia, dobrze jest tu być, napisać i dostać wsparcie. Taki pamiętnik...z tym, że ktoś pomaga zrozumieć swoje myśli.

Dziękuję.

29

Odp: 1000 metrów poniżej dna...

Sorry, że komentuję, bo przecież nic nie wnoszę do wątku, ale w głowie mi się nie mieści, żeby normalna, myśląca kobieta po pierwszym uderzeniu dała się "przeprosić" i wybaczała kolejne "razy". I nie mówię tego nie mając żadnego doświadczenia z tzw. Panami Bijącymi, bo mam. Nie rozumiem ludzi, którzy nie kochają siebie...

30

Odp: 1000 metrów poniżej dna...
malafifi napisał/a:

Sorry, że komentuję, bo przecież nic nie wnoszę do wątku, ale w głowie mi się nie mieści, żeby normalna, myśląca kobieta po pierwszym uderzeniu dała się "przeprosić" i wybaczała kolejne "razy". I nie mówię tego nie mając żadnego doświadczenia z tzw. Panami Bijącymi, bo mam. Nie rozumiem ludzi, którzy nie kochają siebie...

To ja Ci powiem dlaczego.
Może dlatego, że jest tak zastraszona, że nawet sobie sprawy nie zdaje.
Może dlatego, że blokuje ją upokorzenie.
Może dlatego, że tak naprawdę nie ma wsparcia w nikim i może liczyć tylko na siebie i w sytuacji kryzysowej nikt jej nie pomoże.
Tych może, może być jeszcze więcej.
To, że czegoś nie pojmujemy, oznacza, że nie jesteśmy w stanie wczuć się w sytuację ludzi, którzy przeżywają coś, czego my nie mieliśmy okazj na szczęście przeżyć, a gdybanie hipotetyczne często weryfikuje samo życie.

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » 1000 metrów poniżej dna...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024