Od zawsze byłam sama, kończę 24 l.
Zawsze myślałam, że jak pojawi się ktoś to będziemy razem planować życie, budować dom, wychowywać dzieci i to będzie taki cel w życiu.
Jednak życie się tak toczy że nikogo nie poznaje i jak na razie nie widzę szans na to. Powiedzcie mi jak w takiej sytuacji mieć jakiś cel życiowy?
Skończyłam średnią szkołę, potem studia z tytułem licencjata. Mam pracę na czas nieokreślony gdzie zarabiam minimalną krajową (+ od święta jakieś dodatki). Żyje praktycznie z dnia na dzień i nie wiem co robić ze swoim życiem. Praca mnie nie satysfakcjonuje (wręcz nie cierpię jej ponieważ zbyt mnie tu wykorzystują - zwalają na mnie wszystkie obowiązki bo szybko robię a efektów w kasie nie ma). Siedzę w niej sama w 4 ścianach i rzadko kto tu do mnie przychodzi. Po powrocie obiad, potem coś poćwiczę bo próbuje zrzucić parę kg choć nie mam nadwagi, potem kolacja, tv i fb. W weekendy lub czasem z tygodniu idę na pizze ze znajomymi, raz na jakiś czas basen i żyje z dnia na dzień..czuje się samotna, nieszczęśliwa i znudzona tym życiem.
Kiedyś poznałam jednego chłopaka i jak mieliśmy ze sobą kontakt to było inaczej. Chciało mi się żyć, chodzić nawet do tej beznadziejnej pracy, w domu eksperymentowałam w kuchni bo uwielbiam gotować, wieczory spędzałam dość aktywnie na rowerze, czytaniu książek itp. Gdy się okazało że nic z tego nie będzie to jest tak jak powyżej.
Cele które mam na teraz:
1. Jak na razie szukam pracy, przeglądam oferty bo liczę że ona mnie wyrwie z tego i nada trochę świeżości mojemu życiu.
2. Chcę trochę schudnąć, zadbać o swój wygląd.
3. Chce nauczyć się pływać
4. Najbardziej to marze o mężu, dzieciach, rodzinie i małym domku ale to jest nierealne jak dla mnie w tym momencie
Jakie Wy macie cele życiowe będąc samemu? Co powinnam zrobić żeby nadać trochę kolorów mojemu życiu?