Witam. Przestałam wierzyć w Boga. Boję sie o tym nawet pisać, ale w kościele jak mówi się "Wierzę w Boga...", mam trudności żeby to szczerze wypowiedzieć. Ostatnio młodzi ludzie - młodzież męska, zaczepia mnie i pyta "Czy Pani wierzy w Boga"? ..Czy to jakas plaga ?...Dido śpiewa w piosence "No love without freedom"..skoro Bóg jest miłością..to czemu zakochałam się w osobie niewierzącej, takiej która nie uznaje Boga....no i właśnie to moze pchnęło mnie do rozważań o istocie Boskości..Patrzę teraz na to inaczej , czyli kim był samiec Jezus, jakim samcem on był. Kim była samica Maria...Nie chce bluźnić jak to mówią chrześcijanie, ale trudno mi jest to zrozumieć..Czy ktoś z was miewa podobne rozterki ? Powiem też że mam duże potrzeby duchowe.
Może opętał Cię Szatan? O egzorcyzmach poczytasz w innym wątku.
Rozumiem egzorcyzmy....to mocne słowa!
Zastanawia mnie, dlaczego używasz słowa "samiec" i "samica" odnośnie ludzi..... czy tak samo mówisz o swoich przyjaciołach czy rodzicach?
czasymira a ja uważam, że nie przestałaś wierzyć w to, że istnieje Bóg, tylko właśnie rozwijasz się duchowo. Wątpliwości są tego częścią. Ale proponowałabym, jeśli masz jakiekolwiek, zwrócić się bezpośrednio do Boga oraz poznawać istotę Jezusa przez Biblię- na dobry początek proponuję lekturę Nowego Testamentu
Będzie dobrze
ostatnio zaczęłam czytać ciekawą książkę która bieże pod lupę związki Boga z człowiekiem, dlaczego On dopuszcza tyle niesprawiedliwości na świecie. początkowo myślałam że to jakiś kryminał, jednak szybko zmieniłem zdanie, w ciekawy sposób przedstawia role Boga w naszym życiu, dlaczego dzieje się tak a nie inaczej. zapraszam do lektury:
"Chata" - William Young
a co do partnera który jest nie wierzący, ze mną było tak samo, byłam religijna a jak go poznałam mój stosunek do Boga całkowicie się zmienił, na szczęscie już nie jestem z nim
a co do partnera który jest nie wierzący, ze mną było tak samo, byłam religijna a jak go poznałam mój stosunek do Boga całkowicie się zmienił, na szczęscie już nie jestem z nim
Szkoda, że to on wpłynął na ciebie, że twój stosunek do Boga się zmienił, a nie odwrotnie. Cóż warta taka wiara?
7 2013-03-05 19:01:06 Ostatnio edytowany przez czasymira (2013-03-05 19:01:49)
Metalowcy często nie wierzą w Boga, ale w inne dziwne stwory. Posłuchajcie Metaliki, Megadethu czy Sleyera i wtedy sie przekonacie w co oni wierzą, a jest to trochne odmienne od religii chrześcijańskiej, tak myślę..inaczej pojmują ból, cierpienie, są często fanatykami symbolii metalowych..itd.
Samiec, samica, co za zwierzęce określenia...
Wątpliwości mogą być początkiem prawdziwego rozwoju duchowego. Trzeba tylko postarać się, żeby były dla nas motywacją do działania. Pismo Święte i książki skierowane do wątpiących - to z takich zewnętrznych praktyk mogę Ci polecić. Poza tym rozmyślaj.
To co, że zakochałaś się w osobie niewierzącej?? Może to szansa dla tej osoby a nie strata dla Ciebie? Może razem wybierzcie się na jakieś rekolekcje? Czy ten człowiek jest fanem metalu? Są też chrześcijańskie mocniejsze brzmienia, może będą odpowiadały, jeśli rzeczywiście ta muzyka ma taki wpływ (a nieraz ma).
9 2013-03-06 02:05:46 Ostatnio edytowany przez czasymira (2013-03-06 02:06:54)
Tak On jest fanem metalu...Przepraszam za te określenia, ale nigdy nie mówi sie o sferze sexualnej postaci religijnych, dlatego użyłam takich określeń, żeby to podkreślić..
Dziś miałam taką sytaucję, szłam ze starszą ciocią i kupiłam trzy jabłka..wyczyściłam je i zaczęłyśmy je sobie smacznie jeść....gdy szłyśmy już na przystanek, pewien bezdomny tak zmierzył mnie przenikliwie wzrokiem, tak że miałam wrażenie, że skradł mi odrobinę duszy jakby..tak brzydko, śmierdziało od niego....ale wzrok miał bystry i przenikliwy..poszłyśmy dalej...teraz żałuję że nie dałam mu tego trzeciego jabłka, tylko sama je zjadłam...może był głodny, dlatego tak łapczywie spojrzał......a może to jakiś znak, żeby dostrzegać rzeczy w koło takimi jakie one są, a nie tak gnać bez opamietania po "medal"..
10 2013-03-06 10:13:26 Ostatnio edytowany przez Catwoman (2013-03-06 10:13:37)
czasymira to, że Jezus był facetem a Maria kobietą to jest taka sama prawda seksualna jak to, że Aleksander Kwaśniewski jest facetem a Jola Kwaśniewska kobietą Nie trzeba tego roztrząsać.
Widzisz, a jednak jesteś czujna i jest w Tobie pewna wrażliwość.
Proponowałabym Biblię z modlitwą przed
Czasymira, myślę, że jest w Tobie dużo wrażliwości i takiej świadomości, której brakuje niektórym wierzącym. Każde wydarzenie może nas skłonić do refleksji czy nawet być początkiem jakiejś pozytywnej przemiany
Mam kilka różańców. Przed snem często modlę się , przebiaram te zdrowaśki miedzy palcami. Kilka różanców juz mi się popsuło, poplątały się.
To uspokaja mnie. Pamiętam jak moja babcia modliła się przed obrazem pana Jezusa (tym z całunu), klekała przed min każdego ranka na kolana i modliła się.
Mam kilka różańców. Przed snem często modlę się , przebiaram te zdrowaśki miedzy palcami. Kilka różanców juz mi się popsuło, poplątały się.
To uspokaja mnie. Pamiętam jak moja babcia modliła się przed obrazem pana Jezusa (tym z całunu), klekała przed min każdego ranka na kolana i modliła się.
No widzisz, ja dla odmiany lubię modlić się swoimi słowami czy modlitwami ''na konkretne okazje'' np. za przyjaciół, za rodziców (polecam modlitewnik z Youcat ), a najbardziej śpiewem. Każdy ma jakąś formę, która mu odpowiada.
Dzięki za maile i duże zainteresowanie tym tematem..Wszyscy boimy się Boga, bo jest On jak ojciec, którego się trzeba słuchać..Kojarzy nam się z pięknem, dostojeństwem, witrażami..Oddalamy sie od niego ale On nie zabrania nam wracać..Możemy mieć czasem dosyć tej światłości ale Bóg jest tylko dobry i litościwy....wszystko jest dobrem....ale zdajemy sobie też sprawę z tej drugiej strony natury...Pewien inetrnauta dał mi do myślenia - jesteśmy idealni - stworzył nas Bóg, jak mówią na swoje podobieństwo..tutaj zakończe, może ktoś inny dopisze ciąg dalszy.
Dzięki za maile i duże zainteresowanie tym tematem..Wszyscy boimy się Boga, bo jest On jak ojciec, którego się trzeba słuchać..Kojarzy nam się z pięknem, dostojeństwem, witrażami..Oddalamy sie od niego ale On nie zabrania nam wracać..Możemy mieć czasem dosyć tej światłości ale Bóg jest tylko dobry i litościwy....wszystko jest dobrem....ale zdajemy sobie też sprawę z tej drugiej strony natury...Pewien inetrnauta dał mi do myślenia - jesteśmy idealni - stworzył nas Bóg, jak mówią na swoje podobieństwo..tutaj zakończe, może ktoś inny dopisze ciąg dalszy.
Bóg jest jak Ojciec, a więc przede wszystkim nas kocha Jest też sprawiedliwy, jak to doskonały Tata. Na swoje podobieństwo, z tą różnicą, że my grzeszymy.
Wybrali Papierza..mówi się że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu..tam jest nowy Franciszek już...Teraz już waże słowa i boję sie nie napisać nic niestosownego, nic obraźliwego...bo to dla innych ma jakiś sens...być może jest ten sens - bo to praca duchowa grupy ludzi.
Zamiast klepać bezmyślnie pacierze, proponuję przynajmniej przeczytać Biblię od deski do deski.
Dzięki jeszcze raz za maile. Piszą do mnie Jehowi. Ja jestem wiary katolickiej.
Odnalazłam fajną książke "Spotkanie z Chrystusem". Dostałam ją chyba od księdza w liceum. Miałam wtedy rozterki duchowe. On pomógł mi przez to przejść, ale ksiażka trafiła na półkę...leżała tam nietknieta przez kilkanaście lat. Odnalazłam ją i pokrzepiłam się paroma tekstami. To mi uzmysłowiło, że człowiek ciągle szuka Boga, szuka ojca.....woła do nas!
Jeśli moge się wtrącic. Katolicy to nie jedyni chrześcijanie.
Nie myślałas nigdy nad zmianą wyznania?
Czasymira, widać ta książka miała Ci pomóc się umocnić
Steven, jeśli dobrze rozumiem, to Czasymira poszukuje w tym momencie Boga, a nie zastanawia się, który z kościołów chrześcijańskich jej najbardziej odpowiada, bo to w tym momencie, moim zdaniem, nie jest istotne. Nie na tym etapie.
Steven nie myślałam nad zmianą kościoła, ale nie przeszłam na Jehowy, bo oni kojarzą mi się z wiarą amerykańską a tam jest inne życie niż w Polsce.
No ale Jehowy są dziwni.
Przecież Kościół pomaga w dotarciu do Boga... Są Kościoły Protestanckie, Prawosławie, Katolicyzm i inne. Moge ci jak coś wytłumaczyć znam się troche na wyznaniach Protestanckich. Sam nie jestem Protestanta ale jestem z Kościoła chrzescijanskiego i wiem że czasem postrzegamy wiarę przez dziwne tradycję i nawyki a naprawde mógłbym ci wiele dać podpowiedzi w tej sprawie.
Dawno nie poruszałam tego wątku ale teraz nadszedł czas, żeby to zmienić i pogadać znów o temacie "rzeka" ale cóż, zaczynam. Otóż moja wiara się zmieniła. Byłam katoliczką, poznałam osobe - sataniste ( 8 lat związku), który teraz rozpadł się z róznych powodów, ogólnie rutyna, marazm, brak perspektyw, życie stało się meczące itd.....ehhh..dużo by opowiadać...Moja wiara w Boga z wiadomych przyczyn załamała się i dobrze się z tym czułam, bo poczułam wolność, przyjemność itd....spojrzałam na chrześcijan jako na smutnych ludzi, udręczonych, trzymających się sztywno zasad, smutnych, smutnych i jeszcze raz smutnych, bo ich mesjasz zginie i tak..co z tego że powstanie znów w innej formie, skoro zginął w takich męczarniach itd. itd....ciagle ta syzyfowa praca, ten znój , pot i nic z tego.......no i tak wszystko to zaczęło mi się jakwić..dodatkowo, moja koatechetka ze szkolnych lat, gdy założyła rodzinę, odeszła tak jakby ode mnie, tak to poczułam i poczułam z jej strony lekceważenie..a w okresie chłopak , zapalony chrześcijanin nie chciał się do mnie za dużo przytulać, bo uznawał te sprawy po ślubie dopiero..no i to mnie tak zniechęciło itd.....no dużo by opowiadać , tak że można was juz na maxa zanudzić , ale teraz moja wiara, jest płytka i tak , no wiecie inna...jakby modlę się do Boga, ale to nic nie daję, jestem sama w tej wierze, dlatego chciałam się z wami jakby podzielić moimi doświadczeniami itd. dziękuje.
Starożytny poeta Epicharm napisał: "Myśl trzeźwo i pamiętaj nie wierzyć!"
Wiara jest irracjonalna i założenia musi być pozbawiona dowodów. Tym się różni od wszystkiego cokolwiek robimy. Nieważne czy to naukowe badanie, czy sięgnięcie po kubek. Widzimy kubek w określonym miejscu. Ludzkie oczy nie są doskonałe więc możemy się machnąć, ale biorąc poprawkę na to co postrzegamy, jesteśmy w stanie osiągnąć cel. Wiara chce od nas byśmy widzieli coś, chociaż nic nie wskazuje na to by to coś istniało. Gdybyśmy działali w ten sposób, moglibyśmy pójść na pustynię żeby się napić i umrzeć z pragnienia.
Jest wielu ludzi którzy nie wierzą. Część to ateiści- ludzie którzy zakładają że Boga nie ma, część to agnostycy- ludzie którzy przyjmują że nie wiedzą czy jest czy nie. Potrzeby duchowe nie wymagają wiary. Są ateiści i agnostycy którzy mają bardzo bogate życie "duchowe", jest ono oczywiście zupełnie inne od życia duchowego ludzi religijnych. Nie ma strachu przed demonami ani byciem ciągle obserwowanym. Jest obserwowanie świata, namysł nad nim, obserwacja własnych przeżyć, uczenie się rozróżniania uczuć od myśli, różnych uczuć od siebie. Jest nauka panowania nad sobą. Jest obserwowanie swojego toku myślenia i obserwowanie obserwowania, czy ten tok myśli jego kontrola jego trafności są... trafne. To wymaga pracy i wysiłku, ale ten sposób działania daje weryfikowalne rezultaty, pozwala odnaleźć spokój i harmonię w samym sobie, oraz może dać ogromne możliwości przenikania świata i ludzkich umysłów własną myślą.
Dawno nie poruszałam tego wątku ale teraz nadszedł czas, żeby to zmienić i pogadać znów o temacie "rzeka" ale cóż, zaczynam. Otóż moja wiara się zmieniła. Byłam katoliczką, poznałam osobe - sataniste ( 8 lat związku), który teraz rozpadł się z róznych powodów, ogólnie rutyna, marazm, brak perspektyw, życie stało się meczące itd.....ehhh..dużo by opowiadać...Moja wiara w Boga z wiadomych przyczyn załamała się i dobrze się z tym czułam, bo poczułam wolność, przyjemność itd....spojrzałam na chrześcijan jako na smutnych ludzi, udręczonych, trzymających się sztywno zasad, smutnych, smutnych i jeszcze raz smutnych, bo ich mesjasz zginie i tak..co z tego że powstanie znów w innej formie, skoro zginął w takich męczarniach itd. itd....ciagle ta syzyfowa praca, ten znój , pot i nic z tego.......no i tak wszystko to zaczęło mi się jakwić..dodatkowo, moja koatechetka ze szkolnych lat, gdy założyła rodzinę, odeszła tak jakby ode mnie, tak to poczułam i poczułam z jej strony lekceważenie..a w okresie chłopak , zapalony chrześcijanin nie chciał się do mnie za dużo przytulać, bo uznawał te sprawy po ślubie dopiero..no i to mnie tak zniechęciło itd.....no dużo by opowiadać , tak że można was juz na maxa zanudzić , ale teraz moja wiara, jest płytka i tak , no wiecie inna...jakby modlę się do Boga, ale to nic nie daję, jestem sama w tej wierze, dlatego chciałam się z wami jakby podzielić moimi doświadczeniami itd. dziękuje.
Jeśli dobrze zrozumiałam, wpływ na Twoją wiarę miały w dużej mierze inne osoby?
Może opisanie tej historii będzie dla Ciebie oczyszczające?
Wczoraj czytałam o rachunku sumienia od księży z Lichenia i tam trzeba się przyznać na spowiedzi czy się człowiek masturbuje i takie tam ...co o tym sądzicie?
Wczoraj czytałam o rachunku sumienia od księży z Lichenia i tam trzeba się przyznać na spowiedzi czy się człowiek masturbuje i takie tam ...co o tym sądzicie?
a ja bym Ci radziła pozałatwiać takie sprawy z Bogiem- jeśli potrzebujesz duchowego wypełnienia, no to tylko On zapełni tę pustkę.
Witam. Przestałam wierzyć w Boga. Boję sie o tym nawet pisać, ale w kościele jak mówi się "Wierzę w Boga...", mam trudności żeby to szczerze wypowiedzieć. Ostatnio młodzi ludzie - młodzież męska, zaczepia mnie i pyta "Czy Pani wierzy w Boga"? ..Czy to jakas plaga ?...Dido śpiewa w piosence "No love without freedom"..skoro Bóg jest miłością..to czemu zakochałam się w osobie niewierzącej, takiej która nie uznaje Boga....no i właśnie to moze pchnęło mnie do rozważań o istocie Boskości..Patrzę teraz na to inaczej , czyli kim był samiec Jezus, jakim samcem on był. Kim była samica Maria...Nie chce bluźnić jak to mówią chrześcijanie, ale trudno mi jest to zrozumieć..Czy ktoś z was miewa podobne rozterki ? Powiem też że mam duże potrzeby duchowe.
Ja myśle ,że te wątpliwości są spowodowane związaniem się z osobą niewierzącą.Ja radziłabym zostać przy swoich wcześniejszych poglądach czyli wierze.Większość osób miewa takie zachwianie wiary ale po jakimś czasie znowu do niej wracają ,a opinie innych powinny być tu nieistotne.
Wczoraj czytałam o rachunku sumienia od księży z Lichenia i tam trzeba się przyznać na spowiedzi czy się człowiek masturbuje i takie tam ...co o tym sądzicie?
Jeśli chcesz, żeby spowiedź była ważna, to trzeba. Ale nie takie rzeczy księża słyszą, to na nich nie robi większego wrażenia A dobrze odbyta i przeżyta spowiedź czyni cuda, odwagi!
ich mesjasz zginie i tak..co z tego że powstanie znów w innej formie, skoro zginął w takich męczarniach itd. itd
Dobre pytanie. Dlaczego Bóg nie mógł Odkupić grzechów ludzi od tak? Dlaczego potrzebna była męka, łzy i krew?
czasymira napisał/a:ich mesjasz zginie i tak..co z tego że powstanie znów w innej formie, skoro zginął w takich męczarniach itd. itd
Dobre pytanie. Dlaczego Bóg nie mógł Odkupić grzechów ludzi od tak? Dlaczego potrzebna była męka, łzy i krew?
Też się nad tym zastanawiam. Czy nie dało się tego zrobić bardziej "humanitarnie", przecież Bóg może wszystko...
Ale być może to miało jakiś sens w walce z grzechem, z szatanem... Może sprawiło, że ludzie bardziej szanowali tę ofiarę? A być może taka ofiara była potrzebna właśnie ze względu na mentalność społeczeństw sprzed 2 tys lat, którzy nauczeni byli, że bogom należy wkładać krwawe ofiary i bez tego motywu trudno byłoby im uwierzyć, że grzech został zmazany, wina przebaczona. Kiedy zostało to okupione cierpieniem było dla nich bardziej zgodne ze znaną sobie rzeczywistością?
Tak ogromne cierpienie jest również dowodem wielkiej miłości, jaka Bóg obdarował ludzi. Może to właśnie miało by pokazaniem ludziom jak bardzo Bogu na nich zależy, uzmysłowieniu im jak nieskończona jest jego miłość skoro nie wahał się przed największym poświęceniem.
Przy tym to bardzo silnie oddziałuje na uczucia ludzi. Może to banalny przykład, ale poruszyło mnie w Sienkiewiczowskim "Quo Vadis" podejście pierwszych Chrześcijan do grzechu. Czuli ogromne wyrzuty sumienia, że swoim postępowaniem krzywdzili "Baranka". Bardzo żałowali każdego najdrobniejszego przewinienia, bo mieli świadomość, że odpłacają krzywda na miłość.
Wprawdzie żyjący wiele wieków później Sienkiewicz nie miał wiedzy o tym jak pierwsi Chrześcijanie pojmowali grzech, a przemyślenia bohaterów powieści to fikcja literacka, ale mimo to bardzo ujęło mnie takie podejście. Pokazywało taką szczerą sprawiedliwość u prostych ludzi, którzy nie rozumieli pism, nie znali Starego Testamentu, a mimo to w tali "ludzki" sposób wierząc, że Chrystus cierpiał za nich chcieli dobrze żyć, aby nie powodować jego cierpienia. Może taka a nie inna forma dokonania się zbawienia miała na celu właśnie kształtowanie podobnych postaw?
Można się tylko zastanawiać i interpretować na swój sposób historie biblijne. I tak nie dowiemy się jak to było, dlaczego tak było, czy nie można było inaczej.
"Wiara jest tam, gdzie nie ma dowodów" - D. Terakowska
Pozostaje tylko wierzyć, że tak miało być i Boski plan jest właściwy
Kiedyś się tego wszystkiego dowiemy Mądrość i pomyślunek Boga sięga o wieeeeele dalej niż nasze ziemskie myślenie nie tylko o planach Boga, ale i nawet względem naszego życia. Jest takie powiedzenie:
"Podczas gdy ty widzisz tylko drogę do kolejnego zakrętu wiedz, że Bóg ogarnia wzrokiem całą drogę", a także inne:
"Źli ludzie nie wiedzą, co słuszne, lecz ci, którzy szukają Pana, rozumieją wszystko."(Prz 28:1-28, Biblia Warszawska)
Dążcie do tego, by mieć osobistą relację z Bogiem, bo tylko to może zbawić, tylko to może uczynić człowieka, któremu Bóg nie jest obojętny.... pełnym .
Hmm....Catwomen - masz już 13337 postów...na pewno nie raz już przeżywałaś to co ja....Ja mam postów 162 i wszystkie tematy to dla mnie tematy rzeka.....a ten to temat , który można dziś nawet kontynuować....Mogłabym mieć szacun dla wszystkich tutaj, ale to nie ma znaczenia...wszyscy jesteśmy w tym samym czasie i miejscu na tym padole..Powiem dzień dobry. ;-) :-p
ehhh..a więc, co chciałam napisać na temat mojej wiary:
tak jak wspomniałam trafił mi w ręce rachunek sumienia ze Starego Lichenia..byłam tam ze staruszkami z Domu Pomocy Społecznej...Ci ludzie są smutni, starzy i schorowani, ale każdy lubi tam jeździć...lepiej przecież umierać w otoczeniu piękna i bogactwa niż gdzieś indziej, a najlepiej we własnym domu.......
Tutaj na tym portalu najlepiej poruszać tematy ogólne, jak gdzieś się wejdzie na tematy prywatne to człowiek się zastanawia, co wypada powiedzieć a co nie wypada.....a przecież tyle mam do powiedzenia. Na razie na etapie moich postów jestem Słodką Czarodziejką, ale ludzie lubią mnie czytać, a ja lubię czytać komentarze innych.
Po prostu chce zostawić po sobie jakiś znak, jaką myśl, jakiś skarb.
czasymira może .... blog?:)
Po prostu chce zostawić po sobie jakiś znak, jaką myśl, jakiś skarb.
To dlatego masz trudności z wiarą. Chcesz być takim wierzącym heretykiem.
Jak waszym zdaniem wybrać odpowiednią osobę na spowiedź ? Czym wobec tego jest sumienie, skoro też robi się ten rachunek sumienia itd. ?
Jak waszym zdaniem wybrać odpowiednią osobę na spowiedź ? Czym wobec tego jest sumienie, skoro też robi się ten rachunek sumienia itd. ?
Moim zdaniem najlepsi do tego są zakonnicy. Są cierpliwi i nieraz mają za sobą wiele długich godzin w konfesjonałach, a dzięki temu lepiej rozumieją ludzi. Nie mówię, że ''zwykli'' księża się do tego nie nadają, ale w ich wypadku warto popytać wśród znajomych, czy są dobrymi spowiednikami. Oczywiście chodzi tu przede wszystkim o rozgrzeszenie i może go udzielić każdy ksiądz, jednak jak rozumiem chodzi Ci tu o spowiedź + rozmowę, bo tego się zwykle oczekuje.
Co do konkretnej osoby - jeśli jesteś z Warszawy lub jej okolic, to wtedy mogę konkretniej kogoś polecić jeśli zechcesz.
Sumienie jest naszym wewnętrznym głosem, bardzo ważnym, ale czasem niedoskonałym, dlatego należy je kształtować całe życie.:)
Stwierdzam że autorka wcale nie ma trudności z wiarą jakie opisywała w pierwszym poście, bo w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości innej niż wiara.
Kiedyś się tego wszystkiego dowiemy Mądrość i pomyślunek Boga sięga o wieeeeele dalej niż nasze ziemskie myślenie nie tylko o planach Boga, ale i nawet względem naszego życia..
Dlaczego mówisz o rzeczach być może niebędących jakby z pewnością były? Nawet gdyby był Bóg, wcale nie jest konieczne że czegokolwiek się dowiesz po śmierci. Poprawnie powinno być:
Wg. religii chrześcijańskiej, wszystkiego się dowiemy...
Dla Ciebie żadna różnica bo wierzysz? Ok, ale nie można orzec że to prawda, a mechanizm psychologiczny imputuje to jak całkowicie pewną prawdę. Kto wie, może sama nie wierzyłabyś w Boga gdyby nie takie przemyty neurolingwistyczne...
Pan Lewski ja w Boga nie tylko wierzę, ale Go doświadczam. I wiem, że "cokolwiek powiedział ma moc i uczynić" - nie jest to banał, który wyczytałam w książce zwanej Biblią, ale coś, czego doświadczyłam i doświadczam.
hmm
Odejście od wiary wielu ludzi w dużej mierze zawdzięczamy postawie naszych rodzimych hierarchów, niestety
Pan Lewski ja w Boga nie tylko wierzę, ale Go doświadczam.
Fajnie, tylko że jedno wyklucza drugie. Chyba że to doświadczenie kwalifikuje się do leczenia albo odtrucia...
Catwoman napisał/a:Pan Lewski ja w Boga nie tylko wierzę, ale Go doświadczam.
Fajnie, tylko że jedno wyklucza drugie. Chyba że to doświadczenie kwalifikuje się do leczenia albo odtrucia...
Jeśli nie ma doświadczania Boga, nie ma też żywej wiary.Bóg to nie jest ktoś, w kogo należy przez całe Życie wierzyć jak w UFO- Jego TRZEBA doświadczać, "chodzić" z Nim.
Nie rozumiem.
Dzięki Wam za komentarze. Jesteście kochani.