Zainspirowana wypowiedzią pewnej forumowiczki, postanowiłam stworzyć taki wątek;
co i ile wiemy o HIV? Czy dla forumowiczek to temat tabu, który dotyczy tylko prostytutek i homoseksualistów?
Czy ktoś z was odrzucił stereotypy i -mając przygodnych partnerów i korzystając z uroków życia poza lateksem- po prostu najzwyczajniej w świecie się zbadał?
Mam tylko jednego partnera seksualnego od 4 lat, więc raczej nie mam się o co bać.
Ale gdybym faktycznie zmieniała często partnerów łóżkowych, to czemu sie nie zbadać?
Cat, bardzo interesujący temat.
Oczywiście, że problem nie dotyczy tylko środowisk patologicznych. HIV możemy zakazić się wszędzie tam, gdzie mamy kontakt z zakażoną krwią, wydzielinami lub spermą. To może stać się w szpitalu, u stomatologa czy podczas wielu innych, z pozoru prozaicznych sytuacji. Można też dostać go w spadku od zakażonej matki - w trakcie porodu lub wcześniej, poprzez łożysko, a nawet w okresie poporodowym podczas karmienia. Nie możemy się jednak zakazić poprzez zwykły pocałunek czy picie z tego samego kubka.
Nie, nie zbadałam się, nie miałam przygodnych, niepewnych kontaktów, więc zwyczajnie nie widziałam takiej potrzeby.
W żadnej mierze nie jest to dla mnie temat tabu i choć nic mi o tym nie wiadomo, aby ktoś z mojego najbliższego otoczenia był osobą zakażoną, to jestem pewna, że gdyby tak się stało, nie wyrzuciłabym jej na margines.
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu

Zdecydowanie nie jest to temat tabu ! Swego czasu musiałam bardzo dobrze opanować teorię z tej choroby i spotykałam się z osobami chorymi - pełnoobjawowymi.
Faktem jest, że mało któy lekarz pomyśli o HIV/ewentualnie o AIDS gdy już się "objawi" i szczerze powiem, że nie wiem z czego to wynika ? Z fałszywego przekonania, że NAS ten problem nie dotyczy ( a dotyczy! - nie tylko Afryka dzika dawno odryta;) !!! ) czy z fałszywego przekonania że w KATOLANDZIE wszyscy święci i tylko seks po ślubie....
rozum


5 2012-06-20 20:23:51 Ostatnio edytowany przez K_r_o (2012-06-20 20:24:21)
Nie możemy się jednak zakazić poprzez zwykły pocałunek czy picie z tego samego kubka.
A możemy ...;) gdy śluzówki są uszkodzone np.
rozum


Czy kiedykolwiek ktoś was uświadamiał w temacie? Jak np. w sprawach antykoncepcji, dojrzewania, czy mieliście jakieś zajęcia z zakresu HIV, które nie polegały tylko na straszeniu?-bo my mieliśmy oczywiście te polegające na straszeniu kiedy katecheta uznał, ze udowodniono, iż prezerwatywa absolutnie nie jest żadnym zabezpieczeniem przed HIV i chorobami
Jakiś czas temu "modne" stało się badanie na obecność wirusa HIV przed zawarciem małżeństwa- szczerze, nad problemem zastanowiłam się gdy moje kolezanki hulały zagranicą na wakacjach (Egipt itd.) zapominając o prezerwatywie... nie, żeby z jednym Potem powychodziły za mąż i życie toczy się nadal..
Oczywiście, że problem nie dotyczy tylko środowisk patologicznych. HIV możemy zakazić się wszędzie tam, gdzie mamy kontakt z zakażoną krwią, wydzielinami lub spermą. To może stać się w szpitalu, u stomatologa czy podczas wielu innych, z pozoru prozaicznych sytuacji.
Hmmm nie spotkałam się osobiście z przypadkiem zakażenia u fryzjera, piercera czy dentysty.
Co do ciąży to zakażenie dziecka jest obecnie niemal w 100% wykluczalne jeśli zakażona matka poddana jest kuracji ARV, przy porodzie zachowane są wszelkie środki ostrożność, a matka nie karmi piersią - większe prawdopodobieństwo, że będzie miało zespół downa, zaburzenia ze spektrum autyzmu czy inne dolegliwości niż HIV Zakażony facet również może mieć zdrowe potomstwo, bo stosuje się pewien system "oczyszczania" nasienia.
Olinka możesz uściślić jakie konkretnie środowiska miałaś na myśli pisząc o "patologicznych"? (to nie jest zaczepka, ciekawa jestem po prostu jak to definiujesz).
A możemy ...;) gdy śluzówki są uszkodzone np.
Ale realne szanse na tego typu zakażenia są tak minimalne jak trafienie wygranej w totka
Całe szczęście, że HIV nie wiertarka i wbrew pozorom o zakażenia nie jest aż tak łatwo.
Nawet przy stosunku z osobą zakażoną można nic nie złapać.
Źródła podają, że ryzyko zakażenia przy stosunku wynosi 1 do 100 (choć te dane wg mnie są naciągane bo ryzyko zakażenia zależy od poziomu wiremii i aktywności samego wirusa w organizmie zakażonego).
No ale to jest los na loterii. Zawsze lepiej uważać i mieć ograniczone zaufanie względem partnerów - ich poprzednich partnerów i tak dalej.
Czy ktoś z was odrzucił stereotypy i -mając przygodnych partnerów i korzystając z uroków życia poza lateksem- po prostu najzwyczajniej w świecie się zbadał?
Dałam się namówić na trójkąt i złapałam wirucha. Szczęście że tylko ja bo na drugą dziewczynę facetowi zabrakło sił.
Mam tylko jednego partnera seksualnego od 4 lat, więc raczej nie mam się o co bać.
Ale gdybym faktycznie zmieniała często partnerów łóżkowych, to czemu sie nie zbadać?
Z tym, że od pierwszego partnera również można się zakazić (no chyba, że zawsze używał prezerwatyw, które nie pękły).
Kiedyś natknęłam się na wyniki badań pośród zakażonych kobiet i wynikało z nich, że 35% z zakażonych miało tylko 1 partnera (jak znajdę te badania to wrzucę).
Oczywiście, więcej partnerów - ryzyko wzrasta.
A i nie chcę tu mędrkować ale wirusem nie można się zarazić ale zakazić. Takie moje małe czepialstwo
ano z tym 1 partnerem to oczywiście również bym polemizowała, bo nie wiadomo jakie on miał/ma [poza związkiem] doświadczenia seksualne.
Olinka napisał/a:Nie możemy się jednak zakazić poprzez zwykły pocałunek czy picie z tego samego kubka.
A możemy ...;) gdy śluzówki są uszkodzone np.
Dlatego specjalnie dodałam słowo ,,zwykły". Wiadomo, że większe prawdopodobieństwo, choć wciąż znikome, występuje przy pocałunku tzw. głębokim.
Mineral, w odniesieniu do tematu, pisząc środowisko patologiczne, miałam na myśli głównie narkomanów i osoby prostytuujące się. Teraz natomiast zastanowiłam się czy korzystanie z usług prostytutek też należy uznać jako patologię.
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu

ano z tym 1 partnerem to oczywiście również bym polemizowała, bo nie wiadomo jakie on miał/ma [poza związkiem] doświadczenia seksualne.
Jeżeli też miał 'pewne' partnerki to nie ma obawy.
No właśnie .... inaczej to jest jak drzewo genealogiczne
12 2012-06-20 22:32:21 Ostatnio edytowany przez mineral water (2012-06-20 22:38:17)
[quote=Olinka
Mineral, w odniesieniu do tematu pisząc środowisko patologiczne miałam na myśli głównie narkomanów i osoby prostytuujące się. Teraz natomiast zastanowiłam się czy korzystanie z usług prostytutek też należy uznać jako patologię.
No właśnie jest to kwestia sporna.
Osobiście też mam problemy zakwalifikowaniem czegoś do tak zwanej "patologii".
Bo np. kobiety, która się prostytuuje bo jej życie potoczyło się tak, że nie ma żadnego źródła utrzymania a ma dzieci i potrzebuje kasy tu i teraz nie uważam za patologię.
A dziewczyna oddająca swoje ciało za pieniądze bo potrzebna kasa np na ćpanie czy imprezę - i jest to szybki i łatwy sposób na zarobek - hmmm patologia czy nie?
Narkomani - i tu pojawia się pytanie czy każde uzależnienie jest patologią. Czy tylko obraz brudnego, wychudzonego chłopaka z centralnego. Czy sterylna rodzina lekarka, gdzie ojciec chirurg nie może poradzić sobie bez morfiny.
Ciężka sprawa a nie czuję się tu na tyle kompetentna, żeby kogoś wrzucać do worka z napisem "uwaga patologia". Można soboe teoretyzować.
Jeżeli też miał 'pewne' partnerki to nie ma obawy.
Czyli albo dziewice (tylko dziewica mająca za sobą stosunek oralny też pewna w 100% nie jest), albo kobiety, które pokazały mu negatywne wyniki na hiv?
Jeśli chodzi o "pewność" partnerów (nie mówię akurat o obecnym, który może być w 150% szczery a zostać okłamany w przeszłości) skłaniam się ku stwierdzeniu, że wszyscy ludzie kłamią a już szczególnie jeśli chodzi o seks.
Mój "dawca" hiv też podobno był czysty.
Ja jestem sceptyczna jeśli chodzi o te kwestie, nie chcę popadać w skrajności ale to tylko dyskusja
Wszak gdyby HIV było tak częstym zjawiskiem to wszyscy byliby zakażeni, a większość testów na hiv okazuje się być minusem, więc nie rzucam tu sądów a czysto teoretyzuję i nie chcę nikogo straszyć - żeby nie było niedomówień.
Osobiście prosiłam partnera o przestawienie mi wyników (jest minusem), mimo, że jestem zakażona. Wiedziałam, że robi takie badania regularnie.
Gdyby i on był pozytywny to byłaby szansa, że np przy pękniętej prezerwatywie jedno z nas mogłoby się nadkaźić (choć w tym przypadku ma obowiązek jako partnerkę seksualną poinformować mnie o zakażeniu).
I trzymam się myśli, że jeśli nie ma nic do ukrycia - to jaki problem.
No właśnie smile .... inaczej to jest jak drzewo genealogiczne big_smile
No tak, sypiamy nie tylko z partnerem ale i z jego byłymi - idąc tą myślą