Z moich doświadczeń uprawy pomidorków na balkonie:
Potrzebują dużo wody, więc lepiej będzie każdemu w osobnej doniczce albo po kilka w większych niż zazwyczaj skrzynkach.
Chociaż siałam nasiona mini, to i tak rosły do wysokości metra, więc wiatr albo burze czyniły szkody w uprawie.
Trzeba je podwiązywać do palików.
Deszcz im nie przeszkadzał, póki miały dużo słońca. We wrześniu pojawiła się szara zgnilizna. Dlatego myślę, że nowe pędy z kwiatkami warto wycinać już w połowie sierpnia, żeby roślina miała czas zawiązać i rozwinąć dobrze te owoce, które już się zawiązały.
Usuwać wilki (w kątach liści wyrastają nowe pędy - trzeba je uszczykiwać).
Warto zasilać, może to być nawóz do kwiatów i warzyw albo gnojówka z pokrzywy.
Skórka na owockach była znacznie grubsza niż na kupowanych z warzywniaka, ale łatwo dawała się ściągać, nawet bez sparzania.
I ten smak własnoręcznie wyhodowanych pomidorów, jeszcze ciepłych od słońca - bezcenne 
Wszyscy łamali normy. Wszyscy chodzili po zakazanych terenach. Wszyscy majstrowali przy prawach, które mówią kogo i jak należy kochać. I jak bardzo. Prawa, dzięki którym babcie są babciami, wujkowie wujkami, matki matkami, kuzyni kuzynami, dżem dżemem, a galaretka galaretką. [A.Roy]