Czy próbowałyście kiedykolwiek zmienić swoje postrzeganie świata na takie, które przeczyłoby wszystkim negatywnym myślom? Czyli czy postanowiłyście myśleć tak, by wszytko wydawało się właściwe i że nic złego nigdy się nie dzieje?
Jest taka teza, że można poczuć się bezgranicznie szczęśliwą w momencie kiedy cale swoje poczucie własnej wartości odizolujemy, uniezależnimy od osiągnięć i sukcesów, jakie zdobywamy czy też na przykład od cudzych opinii na nasz temat itd. Czyli ogólnie mówiąc kto kocha siebie bez względu na to co mu się przydarza i nie stawia sobie warunków ten zawsze czuje się szczęśliwy.
Myślicie, że to dobry sposób myślenia? W końcu przez niektórych mógłby zostać skrytykowany, ponieważ nie motywuje do działania, bo zakłada pełna akceptację. Z drugiej jednak strony ma bardzo dużo wspólnego z popularną dziś metodą afirmacji i przyciąganiem szczęścia. No i taka technika wydaje się być bardzo pomocna dla ludzi znerwicowanych, melancholijnych, mających skłonności do stanów depresyjnych.