Witam.
Nie wiedziałem gdzie mam napisać i by podzielić się moją historią,wybrałem to forum.
Ze swoją żoną poznaliśmy , się raczej w nietypowy sposób jesteśmy 6 lat małżeństwem.
Oczywiście jak w każdym małżeństwie były i kłótnie ale zawsze sobie rade dawaliśmy,
po jakiś ( po prostu się obaj kochaliśmy) jakiś rok i trochę wyjechaliśmy razem by zacząć
nowe i lepsze życie,było raz ciężej raz lżej czasem brakowało nam pieniędzy ale sobie radziliśmy
częstawo się kłóciliśmy, ale miłość była silna i zwyciężała wszystko.
Dostaliśmy się do dobrej pracy już się zaczęło wszystko układać, i były pieniądze i praca którą obaj lubieliśmy, obaj się cieszyliśmy że w końcu zaczniemy godne życie, chcieliśmy wynająć dom by mieszkać samemu i zacząć starać się o dzieci które obaj chcieliśmy, lecz po miesiącu czar prysł.
Zaczęliśmy znów się kłócić z z dnia na dzień coraz bardziej, razem byliśmy praktycznie tylko jak spaliśmy,
bo leżeliśmy obok siebie. W końcu ja już nie wiedziałem co mam zrobić by ratować ten związek, często mówiłem jej jak bardzo ją kocham jak mi na niej zależy, lecz bez skutku.
Zacząłem wiec prosić by zaczęła rozmawiać co się dzieje bo bez rozmowy nie uda nam się tego wszystkiego przejść (przeczuwałem że ktoś wkroczył w nasze życie) Zacząłem opuszczać prace bo już nie dawałem rady sobie ze wszystkim,pre dni później przyszła z pracy poszła gdzieś przyszła za jakieś 3-4 godz i powiedziała że odchodzi ( z początku nie mogłem uwierzyć i nie docierało to do mnie )
Na następny dzień się wyprowadziła. Załamałem się kolejny raz, znów opuszczałem prace, nie wiedziałem co mam ze sobą robić chodziłem od okna do drzwi.
Wszyscy na których mi zależało odeszli czyli ona (była dla mnie najważniejsza)
Dlaczego jest tak że jak potrzebujemy najbliższych pomocy to się odwracają w najtrudniejszych czasach, zawsze miała we mnie oparcie zawsze, nie zdarzyło się tak bym jej nie pomógł .
Rodzina przyjaciele daleko, nie miał mi kto pomóc nie miałem nawet z kim porozmawiać.
Później próbowałem poznać kogoś by o niej zapomnieć lecz niestety okazało się że nie potrafię nawet z ludźmi teraz rozmawiać. Czuje że dalej ją bardzo kocham . Nie wiem co mam robić dalej by się uwolnić od niej bo czuje jak się już wypalam tracę nadzieję na wszystko.
Bardzo was proszę o pomoc i o rozmowę.
zdradzony wspolczuje ci ...choc wszytskim nam jest trudno musimy dac jakos rade ja sie ze swoim chlopakiem rozstalam po 5 latach jutro sie wyprowadza ma nowa dziewczyne a ja stalam sie juz totalnie nie wazna choc przez cale 5 lat dawalam z siebie wszystko...moze twoja zona sie pogubila moze musi sobie wszystko przemyslec...poczekaj jeszcze troche moze wroci przemysli i bedzie zalowala...jesli nie to trudno nie mozesz sie zalamywac musisz dac jakos rade wiem ze latwo jest mi mowic dasz rade...choc sama sobie nie potrafie poradzic ze swoim cierpieniem:(
Dlaczego tak jest, że im wiecej dajemy z siebie drugiej osobie, tym bardziej cierpimy ? Ja jestem w takiej samej sytuacji, mąż znalazł sobie kochankę i tutaj mała różnica - to ja go wyrzuciłam z domu. Bardzo mi brakuje jego osoby, ale to co zrobił , jego postawa i zachowanie przyczyniły się do tego, że nie potrafię już wybaczyć . Będzie Ci cieżko , mi też jest nadal . Będzie Ci smutno ,będzie paskudnie. Poranki samotne, wieczory samotne, smutne niedziele . Postaraj się popatrzeć na to z innej strony - czy ona była warta Twojej miłości ? Czy gdyby rzeczywiscie kochała, odeszłaby z innym ? Nie wiem co mam doradzić, sama nadal jestem w dołku . Nie obwiniaj się za zaistniałą sytuację . To nie Twoja wina . Być może wróci , przeprosi, być może będziesz potrafił wybaczyć , może się jeszcze wszystko poukłada. Czas pokaże . Bardzo Ci współczuję i na pocieszenie - nie jesteś sam - zobacz to forum jest przepełnione bólem kobiet i meżczyzn również . Życzę powodzenia i wytrwałości ........
Mas prawo wiedzieć co dokładnie się wydarzyło i dlaczego, dlatego też powinieneś "przycisnąć" swoją żonę i szczerze z nia porozmawiać. Być może to chwilowe zawirowanie w jej głowie i nie myśli racjonalnie. Spróbuj jeszcze z nią naprawdę porozmawiać, naraie tak bez wyrzutów, żeby po prostu dowiedzieć się jak na chwilę obecną wygląda ta cała sytuacja, jak będziesz miał taką informację to wtedy będziemy myśleć dalej.
´Niestety ja tez jestem w podobnej sytuacji: zostalam oszukana, zdradzona i porzucona jak zwykly smiec. Tak sie zastanawiam dlaczego wartosciowi i dobrzy ludzie zawsze trafiaja na takich, ktorzy bez skrupolow to wykorzystuja???Wiam ze to co powiem to moze zwykly slogan ale potrzebujesz czasu ktory uspokoi emocje i bol. Bedzie ciezko bo to bardzo boli ale musisz byc silny!!Nie mozesz pozwolic pomiatac soba tak jak ja sobie pozwolilam...
6 2010-08-14 18:13:38 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:34:47)
.moze twoja zona sie pogubila moze musi sobie wszystko przemyslec...poczekaj jeszcze troche moze wroci przemysli i bedzie zalowala...j(
No nie wiem czy to przemyśli przecież wszystko robiła by mu pokazać ze nie jest już ze mną.
Nawet styl ubioru zmieniła dla niego. ( a dziwiło mnie czemu nagle się inaczej ubiera)
Lecz jak się dowiedziałem kto to od razu wiedziałem czemu tak.
´Niestety ja tez jestem w podobnej sytuacji: zostalam oszukana, zdradzona i porzucona jak zwykly smiec.
To tak samo jak ja nawet cześć mi w pracy nie powiedziała jak byśmy się nie znali.
Nawet jeździliśmy z domu innymi autobusami do pracy by nas nikt razem nie widział.
A po przeprowadzce jak już mieszkałem sam , dzień w dzień słuchałem rozmawiali ludzie w autobusie ,
idąc do pracy z pracy, cały czas słuchałem.Ludzie są dziwni wiedzieli że jestem ale i tak rozmawiali.
jedna babka to normalnie była na tyle beszczelna że powiedziała :
Ten pan w niebieskim musi wysiąść bo będzie rozmowa na jego temat.
Witaj zdradzony.pelaska21 już mnie zna ale Tobie powiem,że potraktowano mnie w ten sam sposób.A TO BOLI
8 2010-08-14 18:26:10 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:35:32)
Mas prawo wiedzieć co dokładnie się wydarzyło i dlaczego, dlatego też powinieneś "przycisnąć" swoją żonę i szczerze z nia porozmawiać. Być może to chwilowe zawirowanie w jej głowie i nie myśli racjonalnie. Spróbuj jeszcze z nią naprawdę porozmawiać, naraie tak bez wyrzutów, żeby po prostu dowiedzieć się jak na chwilę obecną wygląda ta cała sytuacja, jak będziesz miał taką informację to wtedy będziemy myśleć dalej.
Nie znasz mojej żony naprawdę czasem mi się wydaje że ja podtrzymywałem ten związek.
Ona na mnie tak reagowała jak byk na płachtę.
Jednym słowem mówiąc zero rozmowy. ( Po prostu nie zna mnie)
Przechodziła koło mnie jak ty idąc przez ulice i mijając ludzi nie znajomych.
Witaj zdradzony.pelaska21 już mnie zna ale Tobie powiem,że potraktowano mnie w ten sam sposób.A TO BOLI
Wiesz bardzo mocno to boli przez pierwsze dni nie wiedziałem co z sobą zrobić.
A przecież tyle razem przeszliśmy tyle bólu i radości.
Ja tylko nie rozumiem jak można odkochać się w jednej chwili.
Ja nie czuję się lepszy bo każdy jakąś winę posiada.
to boli mezczyzni sa straszni...kobiety tak samo...dziwne to jest bo gdyby sytuacja byla odwrotna to by siedzialy i sie nad soba uzalaly tak jak np ja a tak maja wszystko gdzies i pewnie tlumacza sobie ze to wasza wina...jaka ja jestem cudowna wlasnie opisalam sama siebie:D
10 2010-08-14 18:31:48 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:36:13)
Dlaczego tak jest, że im wiecej dajemy z siebie drugiej osobie, tym bardziej cierpimy ? Ja jestem w takiej samej sytuacji, mąż znalazł sobie kochankę i tutaj mała różnica - to ja go wyrzuciłam z domu. Bardzo mi brakuje jego osoby, ale to co zrobił , jego postawa i zachowanie przyczyniły się do tego, że nie potrafię już wybaczyć . Będzie Ci cieżko , mi też jest nadal . Będzie Ci smutno ,będzie paskudnie. Poranki samotne, wieczory samotne, smutne niedziele . Postaraj się popatrzeć na to z innej strony - czy ona była warta Twojej miłości ? Czy gdyby rzeczywiscie kochała, odeszłaby z innym ? Nie wiem co mam doradzić, sama nadal jestem w dołku . Nie obwiniaj się za zaistniałą sytuację . To nie Twoja wina . Być może wróci , przeprosi, być może będziesz potrafił wybaczyć , może się jeszcze wszystko poukłada. Czas pokaże . Bardzo Ci współczuję i na pocieszenie - nie jesteś sam - zobacz to forum jest przepełnione bólem kobiet i meżczyzn również . Życzę powodzenia i wytrwałości ........
Piszesz do zdradzonego ale świetnie się to odnosi do mnie.Minęło już ponad 5 m-cy jak żonka wywinęła mi numer z moim byłym już kolegą i ta samotność jest straszna.Wszystko co do tej pory było,zawaliło się.Człowiek zostaje przygnieciony i się dusi,nie wie co robić,szok.
to boli mezczyzni sa straszni...kobiety tak samo...dziwne to jest bo gdyby sytuacja byla odwrotna to by siedzialy i sie nad soba uzalaly tak jak np ja a tak maja wszystko gdzies i pewnie tlumacza sobie ze to wasza wina...jaka ja jestem cudowna wlasnie opisalam sama siebie:D
Widzisz,płeć nie ma znaczenia.To ludzie jako gatunek są małowartościowi.Nam akurat trafiły się takie osoby.
Ja także jestem tutaj,że złamanym serduszkiem...najsmieszniejsze jest to,że osoba,która jest winna rozpadu związku spędza wine na drugą osobe...wiem na swoim przykładzie...sama zaczęlam wierzyć,że to moja wina,nawet przepraszałam,za jego błędy...ale nie ma tak dobrze juz to rozumiem,że to jego wina i bede to sobie wmawiać dopuki nie dotrze na 100%,nie dajmy sie zwariować...!!!jesteśmy warci tego,żeby być jeszcze szczęśliwi...tam za rogiem czeka na nas coś lepszego...
12 2010-08-14 18:35:54 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:36:54)
Powiem szczerze bardzo mi jej brak.Bardzo ją kocham.
Tylko nawet jak by się zdarzyło że by chciała wrócić nie był bym jej w stanie zaufać i żyć z tym że kogoś miała i nie mówiąc reszty spraw związanych z tym.
Chodź ja myślę że to już koniec.
Przez to że ją kocham nie potrafię sobie z tym poradzić, ciągle o niej myślę, a już mam dość tych cierpień.
Chciałbym by wiedziała jak bardzo mnie skrzywdziła i co czuję.
Tylko że ja myślę że ona nie ma już dla mnie uczuć ani skrupułów.
.!!!jesteśmy warci tego,żeby być jeszcze szczęśliwi...tam za rogiem czeka na nas coś lepszego...
Tak to prawda jesteśmy warci.
Tylko powiem wam coś jeszcze poznałem kilka dziewczyn naprawdę fajnych i co się okazało że nie nadaję się do rozmowy ( nie potrafię rozmawiać )
Teraz to ja jestem tą osobą co wywołuje jakieś napięcia i scysje.
Normalnie opadają mi ręce.
13 2010-08-14 18:40:19 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:37:33)
zdradzony,nie można się odkochać w jednej chwili.Taki proces trwa dłużej tylko my ten moment przegapiliśmy.Tak jak Ty tak i ja.Dla mnie zdrada dyskwalifikuje partnera i nie ma szans na przebaczenie.Jeśliby odeszła,żeby wszystko przemyśleć itd.,itp. to ok ale jak już jest z innym to koniec.
Wiem co pisze.Moja żona po 7-miu latach posunęła się do zdrady.I jak pisałeś już się nie da takiej osobie ufać a tym samym z nią być,Chciałbyś być rogaczem całe życie??Chłopie,szanujmy się.
tak szczerze to mi tez brakuje jego dotyku...przytulenia ...pocalunkow...ale musze sobie wmawiac ze bedzie dobrze bo nie da mi nic siedzenie i mowienie jejku jak mi przykro ze on teraz caluje dotyka i piesci ja a nie mnie...boli mnie to strasznie w srodku az mnie rozrywa z rozpaczy tak szczerze to ja nie wiem czy gdybym mogla z nim skonczyc jeszcze raz to drugi raz bym to zrobila...chyba wolala bym zyc tak jak wczesniej...zeby mial mnie gdzies ale od czasu do czasu byl tylko dla mnie...
15 2010-08-14 18:47:05 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:38:10)
Gdyby tak za zdradę,pozbawiali ludzi praw obywatelskich na 10 lat,to nie jeden by się zastanowił co robi.Oczywiście tylko gdybam.Średniowiecze już dawno na szczęscie minęło.
tak szczerze to mi tez brakuje jego dotyku...przytulenia ...pocalunkow...ale musze sobie wmawiac ze bedzie dobrze bo nie da mi nic siedzenie i mowienie jejku jak mi przykro ze on teraz caluje dotyka i piesci ja a nie mnie...boli mnie to strasznie w srodku az mnie rozrywa z rozpaczy tak szczerze to ja nie wiem czy gdybym mogla z nim skonczyc jeszcze raz to drugi raz bym to zrobila...chyba wolala bym zyc tak jak wczesniej...zeby mial mnie gdzies ale od czasu do czasu byl tylko dla mnie...
Co Ty piszesz?Chyba tak nie myślisz?Poznasz przyzwoitego faceta i uwierz,będziesz się brzydzić byłym a na samą myśl,że mógłby Cię całować ,dostaniesz torsji.
16 2010-08-14 18:51:12 Ostatnio edytowany przez Ilonta (2010-08-14 18:58:07)
Dołaczam się do słów słowiczka,jeśli jest ktoś inny,pomimo,że nie jesteśmy już razem to to dyskfalifikuje ta osobe...nawet jeśli bedzie chciała wrócić...dlatego nie bede już błagała swojego ex o powrót...o nie!he,he zresztą on twierdzi,że ja go skrzywdziłam...eh dziad jeden;)aha Pelasiu nie mów tak nawet,musimy mieć do siebie szacunek...albo mamy go tylko dla siebie,albo w ogóle...nie zadowala mnie jakś namiastka faceta...jesteś śliczna babka,uwierz w to...ps.a czytałyście laski książke dlaczego faceci kochaja zołzy?
Przynajmniej ja tak mam.Dzielić się ukochaną osobą z kimś innym??Nie ogarniam.
nie wiem naprawde nie wiem...boje sie jutra boje sie tego uczucia ze odszedl na zawsze...co ja mam mu powiedziec na koniec?boje sie tego wszystkiego jeszcze 6 dni i powrot do polski...
19 2010-08-14 18:54:19 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:42:10)
Ilonta,moja przynajmniej mnie winą nie obarcza za rozstanie.Nie mogłem pojąć ale już wiem dlaczego.Bo to nie ja sobie znalazłem lewizne a mam tysiące okazji na niewierność.
pelaska,nie można trwać w toksycznym jak się to mówi związku.Idzie się wykończyć psychicznie.Jesteśmy jeszcze wszyscy młodzi!Życie musi kiedyś i dla nas stać się kolorowe.
pelaska,nie można trwać w toksycznym jak się to mówi związku.Idzie się wykończyć psychicznie.Jesteśmy jeszcze wszyscy młodzi!Życie musi kiedyś i dla nas stać się kolorowe.Najgorsz dopiero się wydarzy.A zapomnieć się tak szybko nie da.
Powiedzcie,czy myśleliście już o świętach?Jak to wszystko będzie wyglądało?Może tylko ja wybiegam do przodu z myślami?
Straszne to wszysto jest...Szkoda tylko ze ten lub ta ktorzy odchodza bez slowa lub ot tak sobie nie maja z tym problemu!!Nie wiedza co czuje ta druga osoba i jak bardzo to boli!!mysle ze budowanie szczescia na czyjejs krzywdzie nie doprowadzi do niczego wiec ja zycze mojemu ex tego- niech sie przekona i cierpi tak jak ja teraz!!
pelaska21 napisał/a:tak szczerze to mi tez brakuje jego dotyku...przytulenia ...pocalunkow...ale musze sobie wmawiac ze bedzie dobrze bo nie da mi nic siedzenie i mowienie jejku jak mi przykro ze on teraz caluje dotyka i piesci ja a nie mnie...boli mnie to strasznie w srodku az mnie rozrywa z rozpaczy tak szczerze to ja nie wiem czy gdybym mogla z nim skonczyc jeszcze raz to drugi raz bym to zrobila...chyba wolala bym zyc tak jak wczesniej...zeby mial mnie gdzies ale od czasu do czasu byl tylko dla mnie...
Co Ty piszesz?Chyba tak nie myślisz?Poznasz przyzwoitego faceta i uwierz,będziesz się brzydzić byłym a na samą myśl,że mógłby Cię całować ,dostaniesz torsji.
Pamiętaj że nie wszyscy są tacy jak ty( nie obraź się ale skoro tak piszesz to stwierdzam że ty byś tak zrobił/a)
A ja powiem ci tak jak poznał bym tą osobę odpowiednią nie chciał bym najmniejszych kontaktów z byłą partnerką
Nie na widzę zdrady ,a to już jest zdrada.
I poco się wiązać jak chce się zdradzać.
Słowiczku silny facet z Ciebie...doceń to,że byłeś wierny i nie masz sobie nic do zarzucenia...mój ex twierdzi,że ja go zraniłam,he,he chyba tym,że fochowałam sie o jego kłamstwa,imprezy olewanie mnie...a potem wybaczałam...ale szczerze mówiąc to on ma dużo racji,byłam głupia,że dawałam kolejne szanse...
Powiedzcie,czy myśleliście już o świętach?Jak to wszystko będzie wyglądało?Może tylko ja wybiegam do przodu z myślami?
Jak ja pomyśle o świętach to na samą myśl zbiera mi się na wymioty i płacz.
Chyba znienawidzę przez nią święta.
Straszne to wszysto jest...Szkoda tylko ze ten lub ta ktorzy odchodza bez slowa lub ot tak sobie nie maja z tym problemu!!Nie wiedza co czuje ta druga osoba i jak bardzo to boli!!mysle ze budowanie szczescia na czyjejs krzywdzie nie doprowadzi do niczego wiec ja zycze mojemu ex tego- niech sie przekona i cierpi tak jak ja teraz!!
Malutka podpisuje sie pod tym co napisałaś...oni też beda jeszcze kiedyś cierpieć...
25 2010-08-14 19:14:20 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:43:26)
Dziś całą noc nie spałem bo myślałem o swojej byłej i też o świętach jak będą wyglądały.
Dla mnie to koszmar.
jak na razie.
Bo nigdy nie wiadomo co życie przyniesie.
malutka2230 napisał/a:Straszne to wszysto jest...Szkoda tylko ze ten lub ta ktorzy odchodza bez slowa lub ot tak sobie nie maja z tym problemu!!Nie wiedza co czuje ta druga osoba i jak bardzo to boli!!mysle ze budowanie szczescia na czyjejs krzywdzie nie doprowadzi do niczego wiec ja zycze mojemu ex tego- niech sie przekona i cierpi tak jak ja teraz!!
Malutka podpisuje sie pod tym co napisałaś...oni też beda jeszcze kiedyś cierpieć...
A ja pod wami wiem o tym że tak będzie los im odpłaci z nawiązką.
Zdradzony zobaczysz,że do świąt dużo się zmieni...warto wierzyć w lepsze jutro...i nie oglądac sie za siebie...życie mamy tylko jedno i nie możemy go zmarnować na uzalaniu się nad sobą.Głowa do góry,jeszcze przyjdą słoneczne dni...
Szczerze wierze w to i chce zeby mojego ex ktos potraktowal tak jak on mnie!!Niech sie przekona na wlasnej skorze jak to jest i co sie czuje w takiej sytuacji jesli oczywiscie tacy ludzie sa zdolni kogos prawdziwie pokochac...
Dzięki Ilonta.Ale nie taki silny jestem jak myślałem.Może wstyd się przyznać ale co się człowiek przez nią wypłakał to moje.Minęło już ponad 5 m-cy a ja nieraz mam łzy w oczach.Tak.Kochałem ją.Taka jest prawda i wiem jak się każdy z nas czuje.
ja mam cos z glowa jak wroce do pl to sie chyba do psychiatry udam...przed chwila bylam pewna siebie a teraz boje sie ze sobie nie poradze i znowu rycze mam juz dosc tych porabanych zmian ...jak dlugo tak bedzie??ile jeszcze bede sie zachowywac jak dziecko???zawsze co sie nie dzialo on byl ze mna a teraz zostaje sama....ja pier.dole...przeciez to wszystko na moje wlasne zyczenie...sama sobie jestem winna...nienawidze siebie...a swieta?jak bede miala takie podejscie jak mam teraz to moge nie dozyc bo sie wykoncze wczesniej...mam dosc!!!!
Tak się właśnie zastanawiam,czy jeśli ktokolwiek z nas poznałby idealnego partnera ale w związku,to czy byłby ktoś nauczony doświadczeniem,zdolny wejść z butami w życie dwojga kochających się ludzi?
Zdradzony zobaczysz,że do świąt dużo się zmieni...warto wierzyć w lepsze jutro...i nie oglądac sie za siebie...życie mamy tylko jedno i nie możemy go zmarnować na uzalaniu się nad sobą.Głowa do góry,jeszcze przyjdą słoneczne dni...
Bardzo ci dziękuję za słowa otuchy
32 2010-08-14 19:29:27 Ostatnio edytowany przez Ilonta (2010-08-14 19:32:30)
Słowiczku rozumiem Cie doskonale,ja jeszcze nie uroniłam zadnej łzy,czuje nienawiść,wstręt i obrzydzenie do niego...pomimo,że kocham,ale to kiedys minie...pomyśl,że ona widocznie na Ciebie nie zasługiwała,a Ty jesteś wart więcej niż tylko bycie z osoba która rani...ps zdradzony wiem,że latwo sie mówi,cięzej robi w obecnej sytuacji sama to przechodze...ale pamietaj o nadziei na lepsze jutro,tego nam nikt nie zabierze
Tak się właśnie zastanawiam,czy jeśli ktokolwiek z nas poznałby idealnego partnera ale w związku,to czy byłby ktoś nauczony doświadczeniem,zdolny wejść z butami w życie dwojga kochających się ludzi?
W tym kraju gdzie jestem ludzie mają inne podejście do tych spraw nie obchodzi ich że ktoś kocha kogoś.
Smutne ale prawdziwe.
palaska nie załamuj się...nie jesteś sama...Popatrz ilu fajnych ale i znajdujących się w takiej samej sytuacji jest obok Ciebie...Musisz być silna i walczyć z emocjami...
ja mam cos z glowa jak wroce do pl to sie chyba do psychiatry udam...przed chwila bylam pewna siebie a teraz boje sie ze sobie nie poradze i znowu rycze mam juz dosc tych porabanych zmian ...jak dlugo tak bedzie??ile jeszcze bede sie zachowywac jak dziecko???zawsze co sie nie dzialo on byl ze mna a teraz zostaje sama....ja pier.dole...przeciez to wszystko na moje wlasne zyczenie...sama sobie jestem winna...nienawidze siebie...a swieta?jak bede miala takie podejscie jak mam teraz to moge nie dozyc bo sie wykoncze wczesniej...mam dosc!!!!
Nie przejmuj się chodz też mam doła i to bardzo dużego ,ja też myślę że to się wszystko wyprostuje.
I uwierz mi przeżywam to z tobą jak i z każdą osobą która z nami pisze i się wypowiada.
A rozmowa jest bardzo nam potrzebna by nie zwarjować.
36 2010-08-14 19:35:41 Ostatnio edytowany przez Ilonta (2010-08-14 19:38:16)
Dokładnie,ale mamy siebie...zawsze możemy się wygadać...to pomaga...a kiedyś bedziemy sie z tego smiać i wiecie co...zawsze tak jest,że zajebis..osoby trafiają na brak szacunku...nie wiem dlaczego...ale pozytywnw jest w tym to,że jesteśmy jeszcze młodzii sliczni i nikt nam tego nie zabierze
Słowiczku rozumiem Cie doskonale,ja jeszcze nie uroniłam zadnej łzy,czuje nienawiść,wstręt i obrzydzenie do niego...pomimo,że kocham,ale to kiedys minie...pomyśl,że ona widocznie na Ciebie nie zasługiwała,a Ty jesteś wart więcej niż tylko bycie z osoba która rani...ps zdradzony wiem,że latwo sie mówi,cięzej robi w obecnej sytuacji sama to przechodze...ale pamietaj o nadziei na lepsze jutro,tego nam nikt nie zabierze
Tak właśnie wszyscy znajomi i rodzice mi mówią.Nie zasługiwała na Ciebie.Teraz to wiem ale moja miłość jeszcze nie wygasła a to człowieka dobija.I gdybym mógł odbierać naszą córeczke bez widywania się z żoną to szybciej mógłbym o niej zapomnieć.A tak rana się za każdym razem otwiera.Ale jestem już na etapie obrzydzenia.Jak sobie pomyśle,że oni...
ciesze sie ze mam was tutaj ze jest ktos kto moze nie do konca mnie rozumie ale napewno wie co czuje...zdradzony a gdzie ty teraz jestes jesli mozna wiedziec?
Kochani proponuje wezmy lopaty i wspolnie zakopmy kazy swoj dol:)
Szkoda tylko ze tak latwo sie pisze to a tak trudno robi...
Mało tego żeby zakopać.Gdybyśmy się tak wszyscy mogli spotkać....to dopiero by było....
Obecnie jestem w Anglii i nie mam tu nikogo oprócz was.
Wy jesteście moją drugą rodziną która mi pomaga w tych ciężkich czasach.
WIĘC DZIĘKUJE WAM ŻE JESTEŚCIE ZEMNĄ TO DLA MNIE BARDZO DUŻO ZNACZY
Faktycznie swietny pomysl:)szkoda ze nierealny...
Najdziwniejsze jest to,że idąc np. przez miasto,człowiek patrzy na ludzi i nawet sobie nie zdaje sprawy,jakie są ich problemy,ilu ludzi ma takie same kłopoty....Na forum widać,niestety
Mało tego żeby zakopać.Gdybyśmy się tak wszyscy mogli spotkać....to dopiero by było....
Fajny pomysł tylko nie da się go zrealizować ale to byłby zjazd
zdradzony jesli jestes w londynie to zapraszam na herbatke;)damy rade jestesmy tu wszyscy razem mimo tego ze sie nieznamy osobiscie mowimy sobie wiecej niz osoba ktore znamy cale zycie...ciesze sie ze moge tu napisac wszystko co czuje i jest osoba ktora napisze nie poddawaj sie choc sama sie ledwo trzyma...i to jest piekne
Zdradzony ja tak samo jak Ty jestem ZUPELNIE sama w obcym kraju i bardzo dobrze rozumiem co to wszystko znaczy!!
zdradzony,świetnie.Nie dość,że na obczyźnie to jeszcze nie można sobie iść do znajomych się wyżalić...nie zazdroszcze.
juz to sobie wyobrazam hihi kazdy by siedzial i sie nad soba uzalal a po wylaniu wszytskich lez problemow...stwierdzilibysmy ze nie ma sie co uzalac hehe
49 2010-08-14 19:49:00 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:44:20)
no coraz bardziej mnie to wszysto zaskakuje w pozytywnym słowa znaczeniu
Tak mieszkam w Londynie
zdradzony jesli jestes w londynie to zapraszam na herbatke;)damy rade jestesmy tu wszyscy razem mimo tego ze sie nieznamy osobiscie mowimy sobie wiecej niz osoba ktore znamy cale zycie...ciesze sie ze moge tu napisac wszystko co czuje i jest osoba ktora napisze nie poddawaj sie choc sama sie ledwo trzyma...i to jest piekne
Dzięki za zaproszenie może kiedyś wypijemy herbatkę i jakieś winko na osłodzenie naszego życia
to nie jestes sam;) jest nas coraz wiecej ...a jaka dzielnicas jesli mozna wiedziec?
51 2010-08-14 19:51:17 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:45:42)
Pomyśl sobie.Ja jeżdże w firmie transportowej po Europie i akurat taka sytuacja mi się nawinęła.To było straszne.Nie mogłem dojechać na miejsce a w głowie myśli się kotłują.Lecisz autostradą i trzeba uważać,żeby siebie i innych nie zabić.To był najgorsze.Nie wspomne już o powrotach do pustego domu,gdzie tylko zdjęcia mojego dzieciaka czekają na mnie...
Jak tylko możecie to się spotkajcie....
ja mam o tyle dobrze ze za 6 dni wracam do polski i mam nowe mieszkanie w ktorym bede sama i to bedzie przykre ale naszczescie nie bede miala zadnych wspomnien i nic mi jego nie bedzie przypominalo...
53 2010-08-14 19:54:12 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:46:18)
Pomyśl sobie.Ja jeżdże w firmie transportowej po Europie i akurat taka sytuacja mi się nawinęła.To było straszne.Nie mogłem dojechać na miejsce a w głowie myśli się kotłują.Lecisz autostradą i trzeba uważać,żeby siebie i innych nie zabić.To był najgorsze.Nie wspomne już o powrotach do pustego domu,gdzie tylko zdjęcia mojego dzieciaka czekają na mnie...
Głęboko ci współczuje, ja na szczęście nie mam z nią dzieci
Ja na Cranford a ty?
Akurat moja córeczka,to jest jedyne szczęście jakie mnie spotkało.Nawet skok w bok żony go nie przyćmi.To jedno czego nie żałuje,że ją mam.Mało ale mam.Ona mnie nie zdradzi.
ja na nie daleko east hamu.....dziecko to jest najpiekniesze co moze byc zawsze pomoze dopatrzec sie tego swiatelka nadziei...
Szkoda ze tacy fajni ludzie sa tak daleko...a ja znowu jestem sama.
57 2010-08-14 19:58:51 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:46:51)
Napiszcie,gdzie w PL mieszkacie.Jeśli oczywiście chcecie.Ja w Bielsku Białej
malutka gdzie w GB mieszkasz?Zjeżdżasz kiedyś na stałe do PL?
ja swinoujscie
Szkoda ze tacy fajni ludzie sa tak daleko...a ja znowu jestem sama.
Nie jesteś sama jesteś z nami
Aktualnie jestem w Hiszpanii a kiedy wroce nie wiem sama...
61 2010-08-14 20:03:03 Ostatnio edytowany przez noelle (2010-08-15 13:48:16)
Ja powiem tylko że nie daleko Łódzi
Aktualnie jestem w Hiszpanii a kiedy wroce nie wiem sama...
Mam zamiar się tam wybrać na odpoczynek
Słuchajcie to nie tak daleko:)Malutka,często tam bywam.Barcelona,Madryt,Pampluna...
A świat się wydaje taki duży hehe
Zdradzony BARDZO DZIEKUIJ od razu buzka mi sie smieje:) Szkoda tylko ze ¨spotykamy¨sie w takich okolicznosciach a nie innych ale i tak bardzo sie ciesze ze jestem z Wami od razu lzej na serduszku.
Fajnie,Hiszpania mi się podoba,jestem tam średnio dwa razy w m-cu a w GB w Londynie też,bo mój brat tam mieszka na stałe:)