witam wszystkich:)
Mam pewien dylemat, otóż poznałam parę tygodni temu fajnego faceta. Jest miły, kulturalny bardzo fajnie i milo się przy nim czuje. Tylko zatanawia mnie jedno, może to banalne ale on nawet nie próbował mnie pocałować, okazuje mi że mu się podobam ale na tym koniec. Sam też proponuje spotkania, także chyba również mnie lubi. Nie wiem jak mam interpretować to, może on kogoś ma, tzn. ja jestem tylko dodatkiem a może ma kogos na stałe? Jak czasami mu mówie że zadzownie to on mi na to żebym raczej nie dzwoniła tylko zapingowała a on oddzwoni. Próbowałam czasami jednak i tak zadzwonić to przeważnie szybko kończył rozmowę. Inna sytuacjia to np. siedzimy w knajpie on stwierdza że za chwile musimy iść bo już późno, po czym nie minie pięć minut a on się zrywa i już musimy iść. Telefon zawsze trzyma tam gdzie go nie widać no i dzwięki zawsze wyłączone.
Co o tym sądzicie? powinnam się zastanowić nad tym czy on jest wobec mnie wporządku? moze cos ukrywa? dodam jeszcze ze ja mam 28 lat on jest troche starszy odemnie, a ja szukam kogoś raczej na stałe i nie chcę znowu się spażyć, bo ostatnio nie mam szczęścia do facetów.
Z góry dziękuję wszystkim za odpowiedź:)