Droga ekipo, chciałbym uzyskać informacje i wsparcie w pewnej kwestii. Może warto zacząć od krótkiej historii, chociaż nie wiem, czy ma ona wpływ na moje końcowe pytanie.
Mój związek rozpadł się po trzech latach. Nie było to spowodowane zdradą ani innymi drastycznymi sytuacjami. Tak naprawdę nie wiem, co się stało. Być może to ucieczka przed kolejnym krokiem wspólnego życia z jej strony a moim naciskiem. Przyznaję, że brzmi to dziwnie. Głównym powodem jej zniechęcenia do mojej osoby było zapewne zaniedbanie i zbyt małe poświęcenie wspólnego czasu na jej pasje np. jazdę konną, podczas gdy ona bała się pewnych aspektów wspólnego życia, w tym wspólnego zamieszkania poza miastem. Oczywiście mam świadomość swoich błędów. Wiele spraw inaczej zrobiłbym o czym poinformowałem. Usłyszałem za późno.
Czas rozwiązuje wiele spraw, nie tylko więzy. Tyle ile nas łączyło, tyle samo potrafiło dzielić. Przetrwaliśmy różnice wieku, różnice wykształcenia, różnicę dochodów, połączyło wspólne zainteresowania, miłość, rozmowy, wycofanie społeczne, plany, wsparcie i brak uzależnień, brak potrzeby imprezowania. Dziewczyna nauczyła mnie wydobywać emocje, o których dawno zapomniałem, za co będę jej wdzięczny do końca życia. Zakochałem się, a obecnie trudno mi być silnym, gdy się za kimś tęskni.
Zadeklarowała chęć rozstania, później uznała, że popełnia błąd i chce porozmawiać o kompromisach. Nawet gdy zgodziłem się na nie, przez owy czas milczenia, który w dużej mierze był moją winą, czułem wewnętrzny gniew i zaniedbanie. Ostatecznie usłyszałem, że przemyślała sprawę i zrywa kontakt. Najbardziej boli mnie to, że gdy zapytałem, czy mogłaby mi pomóc zrozumieć, co się stało aby łatwiej było mi kroczyć dalej. Odpowiedziała, że jeśli tego nie wiem, tylko utwierdzam ją w przekonaniu, że dobrze postąpiła.
Nie należę do stalkerów i szanuję jej decyzję, aby nie mieć mnie w swoim życiu. Jednak zauważyłem, że niektóre dziewczyny lubią, gdy się o nie walczy, a inne boją się, gdy facet nie odpuszcza. Zastanawiam się, czy w związku z jej zbliżającymi się urodzinami powinienem kupić i dostarczyć duży bukiet kwiatów oraz koszyk słodyczy, czy lepiej odpuścić, zapomnieć. Jeśli zdecydowałbym się na dostarczenie, to czy zrobić to przez pocztę, czy może sam zapukać, wręczyć i odejść?
Trudno mi ocenić sytuację w tym mętliku w głowie. Serce mówi jedno, a rozum drugie. Jeśli ktoś znajdzie chwilę i ma jakieś doświadczenia lub zdanie na ten temat, chętnie przeczytam.