Zapytanie kieruję do osób, które nie są psychologami. Ciekawi mnie jak to jest z drugiej strony. Kiedyś mylono profesje psychiatra a psycholog, a teraz mam poczucie,że okrutnie dużo mitów jest wokół pomocy psychologicznej.
Jakie macie zdanie na ten temat?
Czy ludzie rozumieją, że zmiana swojego działania jest długim procesem?
Czy jednak oczekują szybkiego i taniego "panaceum"?
Pomagam kobietom najczęściej ale nadal jest ten temat dla mnie zagadką.