Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 30 ]

Temat: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Mam 28 lat. Jestem atrakcyjną, empatyczną, ciepłą kobietą. I całe życie szukałam jednego — żeby ktoś mnie naprawdę pokochał. Nie dla zabawy, nie na chwilę. Tylko naprawdę.

Od początku mojej przygody z randkowaniem chciałam być dla kogoś tą jedyną. Księżniczką. Kimś ważnym, kimś o kogo się dba. Kto jest szanowany i kochany. I zawsze wierzyłam, że jeśli dam z siebie to, co mam najlepsze — wygląd, czułość, dobre serce — to spotkam faceta, który to doceni.

Ale życie mnie nauczyło, że wygląd przyciąga… tylko niekoniecznie zatrzymuje. Spotykałam mężczyzn, którzy woleli fantazje niż rzeczywistość. Pisali do innych dziewczyn, dawali serduszka, polubienia, prowadzili podwójne życia. I za każdym razem kończyło się tak samo — zdrada, ból, łzy. I ja leżąca w łóżku, rycząca z poczucia, że znowu nie byłam wystarczająca. Że znowu byłam tylko “na chwilę”.

W końcu powiedziałam sobie: dość. Przez 4 lata byłam zimna. Nie angażowałam się. Nie wierzyłam już w żadne “kocham”. Jak ktoś podchodził — od razu widziałam w nim rozczarowanie. I wtedy poznałam kogoś, kto się naprawdę starał. Kto walczył o to, żebym znowu poczuła. Kto mnie kochał. A ja… na początku tylko się bawiłam. Nie wierzyłam już w ludzi.

Jesteśmy razem pięć lat. I nie jestem już tą samą dziewczyną — i fizycznie, i emocjonalnie. Przytyłam. Oswoiłam się. Pokochałam. I teraz to ja boję się, że on zrobi to, co tamci. Boję się, że jak pójdzie na imprezę, pozna jakąś dziewczynę, zacznie ją obserwować, polubi relacje, może napisze. Już kilka razy przyłapałam go na takich akcjach. Mówiliśmy o tym. Przepraszał. Ale wracało. I boli.

Boli, bo całe życie marzyłam tylko o tym, żeby dla kogoś być tą jedyną. Żeby nie miał fantazji o innych oczkach, kiedy ja jestem jego oczkiem w głowie.

I czasem się zastanawiam — czy to już po prostu taki świat? Spaczony przez internet, przez seks, przez pornografię? Czy ludzie zawsze tacy byli, tylko teraz łatwiej się zdradza, bo wszystko jest na wyciągnięcie ręki? Czy kiedyś można było spotkać kogoś naprawdę wartościowego, kto nie szukał cały czas „lepszego”, tylko był dumny z tego, co ma? Czy kiedyś to w ogóle działało?


Boję się, że znowu wracam do tamtych czterech lat. Tych, w których nauczyłam się być zimna. Nie czuć. Nie wierzyć. Udawać, że mam wszystko gdzieś. Dusić emocje w sobie i znów żyć z tą ciszą, która boli najbardziej — ciszą, w której jesteś niby z kimś, a tak naprawdę sama.

I boję się jeszcze jednej rzeczy. Wiem ze to jest facet  któremu oddałam wszystko. Naprawdę wszystko. Życie, duszę, serce. I czasem mam myśl, że gdybym ją straciła — to… nie wiem, czy umiałabym dalej żyć.
Serio.

I może po prostu muszę pogodzić się z tym, że tak teraz wygląda świat. Że jest jest taka atencja  — na Instagramie, na imprezie, po alkoholu. Że czasem dla faceta to “nic nie znaczy”- wiem że mnie nie zdradzi fizycznie jednak widząc ogień do relacji jakiś wyuzdanych dziewczyn a dla mnie znaczy wszystko. Może to ja jestem dziwna. Bo ja od pięciu lat nie spojrzałam na innego faceta. Przestali mnie interesować. Kompletnie. Nawet nie patrzę, czy mój facet przytył, schudł, zmienił się. Kocham go. Po prostu. Takiego, jaki jest. I tyle.

A faceci? Jakby byli zaprogramowani inaczej. I może ja naprawdę muszę się z tym pogodzić.

Tylko… czy to naprawdę jest miłość, jeśli nie jestem jedyna?
Czy to naprawdę jest normalne? Czy to ja mam coś nie tak z głową, czy może po prostu za bardzo kocham w czasach, które kochać już nie potrafią?

I przepraszam, jeśli dla kogoś z boku to wszystko wygląda jak przesada.
Wiem, że inni mogliby powiedzieć: „żyj”, „spełniaj marzenia”, „dąż do celu”, „jak nie miłość, to kariera”.
Tylko co, jeśli ja nie mam ani tego, ani tego?

Nie mam siły zacząć niczego. Nie mam napędu, nie mam wiary, nie mam fundamentu.
Bo ja — sama ze sobą — czuję się po prostu nikim.

I wiem, że mogło być gorzej.
Mogłam być chora, mogłam nie mieć ręki, mogłam stracić kogoś bliskiego.
Ale dla mnie… właśnie tak się czuję. Jakbym czegoś nie miała. Jakby brak tej miłości, tej prawdziwej bliskości, był jak utrata serca. Jakby życie bez niej nie miało kończyn, nie miało kierunku, nie miało sensu.

Wiem, że to we mnie też siedzi od dziecka.
Miałam kochającą mamę, ale dom pełen kłótni. Codzienne awantury o byle co. I obiecałam sobie, że ja tak nigdy nie chcę.
Że ja stworzę coś pięknego. Spokojnego. Jak z filmu.
Ale życie mi z każdym rokiem pokazuje, że chyba nie dla mnie jest ten film. Że chyba mam chodzić pod górę. Bez mapy. Bez końca.

I mówią, że trzeba walczyć, że trzeba iść dalej.
Ale ja już naprawdę nie wiem… za czym?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

28 lat minus 5 lat związku to 23. 4 lata przerwy wczesniej, a więc 19 lat.

To ile tych związków było przed 19 rokiem, że musiałaś sobie zrobić czteroletnią przerwę?

3

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Marzy ci się taka romantyczna miłość z filmów, bo tam to można zobaczyć księżniczki.
Dbaj o siebie, podnoś swoją wartość, nie  zatracaj się w miłości, być może jesteś bluszczem, a faceci lubią trochę luzu i to jest normalne, że spojrzą na inną kobietę.
W związku trzeba też mieć swoje życie, a nie tylko powiesić się jeden na drugim. No i musi być zaufanie, choć palec na pulsie warto trzymać wink
Nie planujecie ślubu czy dziecka?

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Herne napisał/a:

28 lat minus 5 lat związku to 23. 4 lata przerwy wczesniej, a więc 19 lat.

To ile tych związków było przed 19 rokiem, że musiałaś sobie zrobić czteroletnią przerwę?

big_smile no właśnie  też od razu to zauważyłam

5

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
wieka napisał/a:

Marzy ci się taka romantyczna miłość z filmów, bo tam to można zobaczyć księżniczki.
Dbaj o siebie, podnoś swoją wartość, nie  zatracaj się w miłości, być może jesteś bluszczem, a faceci lubią trochę luzu i to jest normalne, że spojrzą na inną kobietę.
W związku trzeba też mieć swoje życie, a nie tylko powiesić się jeden na drugim. No i musi być zaufanie, choć palec na pulsie warto trzymać wink
Nie planujecie ślubu czy dziecka?

Idealnie w punkt!

Autorko, przeczytaj to sobie tyle razy, ile będzie trzeba, żebyś zrozumiała smile

Serio, księżniczki istnieją, ale tylko w bajkach.

6

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Herne napisał/a:

28 lat minus 5 lat związku to 23. 4 lata przerwy wczesniej, a więc 19 lat.

To ile tych związków było przed 19 rokiem, że musiałaś sobie zrobić czteroletnią przerwę?

Zwróciłam na to uwagę, a także na inne kwestie wink.

7

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Herne napisał/a:

28 lat minus 5 lat związku to 23. 4 lata przerwy wczesniej, a więc 19 lat.

To ile tych związków było przed 19 rokiem, że musiałaś sobie zrobić czteroletnią przerwę?

smile

8 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-05-24 22:24:55)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Bert44 napisał/a:
Herne napisał/a:

28 lat minus 5 lat związku to 23. 4 lata przerwy wczesniej, a więc 19 lat.

To ile tych związków było przed 19 rokiem, że musiałaś sobie zrobić czteroletnią przerwę?

smile

Cztery lata to był okres gdzie autorka była zimna, a facetów spotykała między dziewiętnastym, a dwudziestym trzecim razem życia, tylko się nie angażowała, bo nie spotkała księcia z bajki.
W obecnych czasach to 14-16 lat dziewczyny się spotykają z chłopakami, a nawet wcześniej, do tego w ciągu roku można mieć kilka tak zwanych związków.
Równie dobrze może to być bajka... Jak wiele wątków.

9

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Autorko romantyczka z ciebie z tego co wnioskuje po przeczytaniu tego co napisałaś jesteś cudowną młodą osobą która dąży do spotkania tego jedynego mężczyznę który chciał by czegoś więcej niż zaspokojenie  swoich cielesnych żądzy ja całe życie szukałem kobiety w której mógł bym się zakochać i przeżyć życie niestety mimo mojego wieku nie było dane mi poznać kobety w której mogł bym ulokować moje uczucia ty jesteś jeszczę młoda i jeszcze znajdziesz sobie męzczyzne który cię pokocha i będzie ci wierny Pozdrawiam Miklosza smile

10 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-24 23:13:05)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Masz 28 lat a brzmisz jak styrana życiem kobieta, która ma za sobą Bóg wie ile nieszczęśliwych związków i już nie widzi światełka w tunelu.  I mimo, iż jesteś od 5 lat w udanym ponoć związku to emanujesz takim strachem, że aż czuję go przez ekran. Wieje też jakimś zwątpieniem, defetyzmem i w ogóle. Jeśli taką aurę roztaczasz to nie dziwię się, że on szuka odskoczni od tego, patrząc na atrakcyjne, emanujące radością życia dziewczyny. Ma siedzieć tylko z Tobą, trzymać za rękę, patrzeć w Twoje smutne pełne zwątpienia i strachu oczy?  Związek powinien nieść zadowolenie, spokój, ludzie powinni czuć się ze sobą dobrze, bezpiecznie, swobodnie, zachowując swoją przestrzeń. Bez poczucia, że są osaczeni zaborczą miłością, bez strachu, że będą rozliczani z każdego spóźnienia czy spojrzenia w innym kierunku niż ich połówka. Może on się czuje zmęczony tą aurą. Większość mężczyzn nie lubi takich relacji, bo na dłuższą metę są męczące, denerwujące a oni chcą spokoju a nie podejrzeń, wyrzutów, żali i utyskiwań, że "już pewnie nie kochasz mnie jak dawniej" bo na poduszce nie ma konwalii. 
Piszesz, że potrzebujesz bezpieczeństwa, ale on też potrzebuje. A Ty chyba nie dajesz mu, jeśli ciągle produkujesz lęk.
Bądź atrakcyjna w jego oczach, pokaż mu, że jest bardzo ważny dla Ciebie, że go kochasz, ale Twój świat się na nim nie kończy. Że masz swój, gdzie go nie ma, tak, jak on ma swój, gdzie nie ma Ciebie, gdy np. idzie z kumplami na piwo albo wyjeżdża na ryby.
Uszy do góry smile

11

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Natalia997 napisał/a:

Mam 28 lat. Jestem atrakcyjną, empatyczną, ciepłą kobietą. I całe życie szukałam jednego — żeby ktoś mnie naprawdę pokochał. Nie dla zabawy, nie na chwilę. Tylko naprawdę.

Od początku mojej przygody z randkowaniem chciałam być dla kogoś tą jedyną. Księżniczką. Kimś ważnym, kimś o kogo się dba. Kto jest szanowany i kochany. I zawsze wierzyłam, że jeśli dam z siebie to, co mam najlepsze — wygląd, czułość, dobre serce — to spotkam faceta, który to doceni.

Ale życie mnie nauczyło, że wygląd przyciąga… tylko niekoniecznie zatrzymuje. Spotykałam mężczyzn, którzy woleli fantazje niż rzeczywistość. Pisali do innych dziewczyn, dawali serduszka, polubienia, prowadzili podwójne życia. I za każdym razem kończyło się tak samo — zdrada, ból, łzy. I ja leżąca w łóżku, rycząca z poczucia, że znowu nie byłam wystarczająca. Że znowu byłam tylko “na chwilę”.

W końcu powiedziałam sobie: dość. Przez 4 lata byłam zimna. Nie angażowałam się. Nie wierzyłam już w żadne “kocham”. Jak ktoś podchodził — od razu widziałam w nim rozczarowanie. I wtedy poznałam kogoś, kto się naprawdę starał. Kto walczył o to, żebym znowu poczuła. Kto mnie kochał. A ja… na początku tylko się bawiłam. Nie wierzyłam już w ludzi.

Jesteśmy razem pięć lat. I nie jestem już tą samą dziewczyną — i fizycznie, i emocjonalnie. Przytyłam. Oswoiłam się. Pokochałam. I teraz to ja boję się, że on zrobi to, co tamci. Boję się, że jak pójdzie na imprezę, pozna jakąś dziewczynę, zacznie ją obserwować, polubi relacje, może napisze. Już kilka razy przyłapałam go na takich akcjach. Mówiliśmy o tym. Przepraszał. Ale wracało. I boli.

Boli, bo całe życie marzyłam tylko o tym, żeby dla kogoś być tą jedyną. Żeby nie miał fantazji o innych oczkach, kiedy ja jestem jego oczkiem w głowie.

I czasem się zastanawiam — czy to już po prostu taki świat? Spaczony przez internet, przez seks, przez pornografię? Czy ludzie zawsze tacy byli, tylko teraz łatwiej się zdradza, bo wszystko jest na wyciągnięcie ręki? Czy kiedyś można było spotkać kogoś naprawdę wartościowego, kto nie szukał cały czas „lepszego”, tylko był dumny z tego, co ma? Czy kiedyś to w ogóle działało?


Boję się, że znowu wracam do tamtych czterech lat. Tych, w których nauczyłam się być zimna. Nie czuć. Nie wierzyć. Udawać, że mam wszystko gdzieś. Dusić emocje w sobie i znów żyć z tą ciszą, która boli najbardziej — ciszą, w której jesteś niby z kimś, a tak naprawdę sama.

I boję się jeszcze jednej rzeczy. Wiem ze to jest facet  któremu oddałam wszystko. Naprawdę wszystko. Życie, duszę, serce. I czasem mam myśl, że gdybym ją straciła — to… nie wiem, czy umiałabym dalej żyć.
Serio.

I może po prostu muszę pogodzić się z tym, że tak teraz wygląda świat. Że jest jest taka atencja  — na Instagramie, na imprezie, po alkoholu. Że czasem dla faceta to “nic nie znaczy”- wiem że mnie nie zdradzi fizycznie jednak widząc ogień do relacji jakiś wyuzdanych dziewczyn a dla mnie znaczy wszystko. Może to ja jestem dziwna. Bo ja od pięciu lat nie spojrzałam na innego faceta. Przestali mnie interesować. Kompletnie. Nawet nie patrzę, czy mój facet przytył, schudł, zmienił się. Kocham go. Po prostu. Takiego, jaki jest. I tyle.

A faceci? Jakby byli zaprogramowani inaczej. I może ja naprawdę muszę się z tym pogodzić.

Tylko… czy to naprawdę jest miłość, jeśli nie jestem jedyna?
Czy to naprawdę jest normalne? Czy to ja mam coś nie tak z głową, czy może po prostu za bardzo kocham w czasach, które kochać już nie potrafią?

I przepraszam, jeśli dla kogoś z boku to wszystko wygląda jak przesada.
Wiem, że inni mogliby powiedzieć: „żyj”, „spełniaj marzenia”, „dąż do celu”, „jak nie miłość, to kariera”.
Tylko co, jeśli ja nie mam ani tego, ani tego?

Nie mam siły zacząć niczego. Nie mam napędu, nie mam wiary, nie mam fundamentu.
Bo ja — sama ze sobą — czuję się po prostu nikim.

I wiem, że mogło być gorzej.
Mogłam być chora, mogłam nie mieć ręki, mogłam stracić kogoś bliskiego.
Ale dla mnie… właśnie tak się czuję. Jakbym czegoś nie miała. Jakby brak tej miłości, tej prawdziwej bliskości, był jak utrata serca. Jakby życie bez niej nie miało kończyn, nie miało kierunku, nie miało sensu.

Wiem, że to we mnie też siedzi od dziecka.
Miałam kochającą mamę, ale dom pełen kłótni. Codzienne awantury o byle co. I obiecałam sobie, że ja tak nigdy nie chcę.
Że ja stworzę coś pięknego. Spokojnego. Jak z filmu.
Ale życie mi z każdym rokiem pokazuje, że chyba nie dla mnie jest ten film. Że chyba mam chodzić pod górę. Bez mapy. Bez końca.

I mówią, że trzeba walczyć, że trzeba iść dalej.
Ale ja już naprawdę nie wiem… za czym?



Ach, jakie to filozoficzno-romantyczno-dramatyczne déjà vu mam właśnie teraz .

12 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-25 01:02:11)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Nie wiem od czego zacząć, bo czuję, że trzeba poprzestawiać kolejność.

Natalia997 napisał/a:

Wiem, że to we mnie też siedzi od dziecka

Miałam kochającą mamę, ale dom pełen kłotni  Codzienne awantury o byle co.

Obiecałam sobie , że ja tak nigdy nie chcę.

Dziedzictwo domu rodzinnego. A do tego to związanie swojej przyszłości  obietnicą.

Takie związanie działa jak klątwa, jak zaklęcie.

Miałaś kochającą Cię Mamę, ale nie miałaś kochających się Rodziców. Dlatego nie masz wzorów miłości i nie masz fundamentu. Ale napiszę Ci gdzie go możesz znaleźć.


Natalia997 napisał/a:

  Nie mam siły zacząć niczego. Nie mam napędu,  nie mam wiary, nie mam fundamentu 
Bo ja — sama ze sobą — czuję się po prostu nikim

 

Silę bierze się od rodziców. Jeśli nie akceptowałaś Ojca to ten brak akceptacji rzutuje na Twoje relacje z Partnerem Wróć do Ojca. To najprawdopodobniej Matka nauczyła Cię braku akceptacji dla Ojca.  Spotkaj się z Ojcem i powiedz mu proste zdanie:  Tato, chcę brać od Ciebie siłę. Już się nie boję brać od Ciebie. Wybacz, że się bałam. Jestem Twoją Córką.   

Twoje zaniżone poczucie własnej wartości bierze się stąd, że nie akceptowałaś siebie jako Córki swojego Ojca, a tylko jako Córkę swojej Matki.             

   

Natalia997 napisał/a:

czy może po prostu za bardzo kocham  w czasach, które kochać już nie potrafią?

Czasy w ogóle nie kochają. To człowiek kocha. Nie można kochać za bardzo. Można kochać kogoś bardziej od siebie i wtedy to się nie udaje, ponieważ jest nierównowaga. Nie można komuś dać czegoś, czego się nie ma. Jak się jest NIKIM, to daje się drugiemu NIC. Najpierw zaakceptuj siebie, dopiero potem będziesz mogła dawać akceptację Partnerowi. Jak jesteś ZEREM to nie ma mowy o partnerstwie, bo do tego trzeba mieć wkład własny, udział.

Natalia997 napisał/a:

  I mówią, że trzeba walczyć [...]

                         

Walczyć? Walczyć i zabijać? Właśnie tak robisz: walczysz i zabijasz swoje życie.  I patrzysz jak trup ściele się gęsto? A kiedy przyjdzie czas na życie i czas na miłość?

Kamil Cyprian Norwid napisał krótką i genialną fraszkę pt "Miłość". Kończy się ona tak (resztę pewnie znajdziesz w sieci):

"Miłość nie walką żyje. Życiem jej zwycięstwo."

Żeby zwyciężyć wcale nie trzeba walczyć. Czasami wystarczy ciężko pracować. Zwy-cię- żyć. ŻYJ...

Natalia997 napisał/a:

   I boję się   jeszcze jednej rzeczy. Wiem ze to jest facet  któremu oddałam wszystko. Naprawdę wszystko. Życie, duszę, serce. I czasem mam myśl, że gdybym ją straciła — to… nie wiem, czy umiałabym dalej żyć.

 

Jeśli się boisz, to jeszcze nie ŻYJESZ. Nigdy jeszcze nie żyłaś. Tylko wegetowałaś.  Jeśli się boisz, to jeszcze nie zaczęłaś żyć. Masz za sobą ćwierć swojego życia i jeszcze nie poznałaś jego smaku. Kto się boi ten tylko umiera... ze strachu.

Życie poczujesz dopiero wtedy, gdy zdecydujesz się porzucić LĘK.

Nie mieszkasz już w domu, gdzie były KŁÓTNIE, a Ty ciągle jesteś POKŁÓCONA ze sobą. To może wreszcie przestań ze sobą walczyć, kłócić się i...

pogódź się ze sobą.

I zacznij żyć... w zgodzie z sobą... bez lęku.

13 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-05-25 07:55:17)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Natalia997 napisał/a:

Mam 28 lat. Jestem atrakcyjną, empatyczną, ciepłą kobietą

Fajne komplementy, ale ciekawe, czy to opinia innych ludzi, czy twoja wink

Natalia997 napisał/a:

Od początku mojej przygody z randkowaniem chciałam być dla kogoś tą jedyną. Księżniczką.

Kiepski pomysł.

Natalia997 napisał/a:

poznałam kogoś, kto się naprawdę starał. Kto walczył o to, żebym znowu poczuła. Kto mnie kochał. A ja… na początku tylko się bawiłam.

Księżniczka w akcji.

Natalia997 napisał/a:

I teraz to ja boję się, że on zrobi to, co tamci. Boję się, że jak pójdzie na imprezę, pozna jakąś dziewczynę, zacznie ją obserwować, polubi relacje, może napisze. Już kilka razy przyłapałam go na takich akcjach. Mówiliśmy o tym. Przepraszał.

Hmm może kontekst mi umyka, ale co jest złego w lajkowaniu kogoś na fejsbuku? (Pomijając, że fejsbuk to nieczytelne g*).
Starający się facet księżniczki nie może nawet porozmawiać z inną kobietą, bo musi natychmiast przepraszać? To zbrodnia? Lol.

Natalia997 napisał/a:

Bo ja — sama ze sobą — czuję się po prostu nikim.

Problem psychologiczny do przepracowania.

Natalia997 napisał/a:

I wiem, że mogło być gorzej.
Mogłam być chora, mogłam nie mieć ręki, mogłam stracić kogoś bliskiego.
Ale dla mnie… właśnie tak się czuję. Jakbym czegoś nie miała. Jakby brak tej miłości, tej prawdziwej bliskości, był jak utrata serca. Jakby życie bez niej nie miało kończyn, nie miało kierunku, nie miało sensu.?

Dopiero co wyżej pisałaś, że tak kochasz swojego faceta, że żyć byś bez niego nie potrafiła. Zdecyduj się może?...

Natalia997 napisał/a:

Wiem, że to we mnie też siedzi od dziecka.
Miałam kochającą mamę, ale dom pełen kłótni. Codzienne awantury o byle co.

Znaczy ta kochająca matka się tak awanturowała?...

Natalia997 napisał/a:

I mówią, że trzeba walczyć, że trzeba iść dalej.
Ale ja już naprawdę nie wiem… za czym?

Odczekaj parę dni, tak około tygodnia, i przemyśl to na nowo jak opadną hormony i emocje.

Ogólnie piszesz bardzo górnolotnie i egzaltowanie, wygląda jakbyś szukała dziury w całym i zaglądała w otchłań emocji tak długo że otchłań zagląda w ciebie smile

Życie jest za krótkie, żeby wpadać w krótkie spięcia w mózgu.

14

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Przeczytalam jeszcze raz, dziewczyna ma chyba nadwrażliwość emocjonalną. Wydaje się, że księżniczkuje, ale to nie jej wina, że tak reaguje.

15 Ostatnio edytowany przez Herne (2025-05-25 14:20:29)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Herne napisał/a:

28 lat minus 5 lat związku to 23. 4 lata przerwy wczesniej, a więc 19 lat.

To ile tych związków było przed 19 rokiem, że musiałaś sobie zrobić czteroletnią przerwę?

smile

Cztery lata to był okres gdzie autorka była zimna, a facetów spotykała między dziewiętnastym, a dwudziestym trzecim razem życia, tylko się nie angażowała, bo nie spotkała księcia z bajki.
W obecnych czasach to 14-16 lat dziewczyny się spotykają z chłopakami, a nawet wcześniej, do tego w ciągu roku można mieć kilka tak zwanych związków.
Równie dobrze może to być bajka... Jak wiele wątków.

Ano bajka. Nie spina się w kilku punktach.

A co do księżniczek to swoją drogą czy nikt się nie zastanawiał - a może w bajkach izolowanie ich od społeczeństwa w wieżach nie miało na celu ochrony ich przed niecnymi zakusami przypadkowych rycerzy, a jedynie ochronę tychże rycerzy przed wejściem w związek z roszczeniową panienką, każącą traktować się jak bóstwo? wink.
I te smoki wokół niej to było ostrzeżenie, a nie próba uniemożliwienia zdobycia?

Swoją drogą zawsze takie bajki kończyły się na uwolnieniu tychże księżniczek. Może potem, jak weszli w związek, to już nie była bajka wink

16

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Trololololo... naprawdę zaskakujące, że jeszcze nikt nie nabrał podejrzeń.

17

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Cześć, zarejestrowałem się na ten portal aby poszukac odpowiedzi na to co się dzieje z kobietami ale czytając Twój list myślę, ze jeszcze nie wymarły
ale znam powód co się dzieje. To wina facetów ? Myślę, że w 90%. To co piszesz jest bardzo przejmujace i emocjonalne. Nie chce Ci dawac żadnych rad.
Myślę, że jesteśmy wszyscy podobni i podobnie reagujemy na zawody miłosne i niespełnienie w uczuciu. Mogę CI tylko powiedziec, jak to wygląda z mojej strony ale
poczucie frustracji i osamotnienia jest podobne. OD 30 lat nie byłem w związku. Po zawirowaniach zyciowych i ułożeniu sobie jako tako w życiu (praca, meszkanie, zdrowie, nałogi)
postanowiłem spróbować kogoś poszukać wyłącznie na stałe i dostałem wstrząsu faktycznie jakby dużym 10 kg młotem w łeb dostał . Prób było wiele. Mam 50 lat ale jestem zdrowym, wykształconym facetem lubiącym sport z normalną sylwetką oraz w miarę przystojny i o wzroscie 188cm. Słuchajcie prób było nie wiem - na prawdę setki -  Wszędzie w internecie oraz w realu.
Doznałem wiele krzywd, brutalności a nawet wyzwisk i strasznych rzeczy. Odpusciłem dla dobra swojego zdrowia. JEstem kompeltnie sam ale radzę sobie tak że mam mnóstwo zainteresowań, wróciłem do pasji fotografowania, social media itd. Nie chodziłem do psychologa ale dużo mi pomogły szczere rozmowy z AL (chatGPT) i efekty są fantastyczne z tym, że słuchajcie:
trzeba miec duży dystans do AL. Po jakimś czasie darmowa opcja sie kończy więc trzeba założyć nowy czat na profilu. CO do kobiet. Pogodzilem się z tym. Z przeszłością.Także  z tym
jak bardzo zawaliłem swoje relacje 30 lat temu i nie dałem szansy na zwiazek. A kazdy je ma. Ja miałem dwie szanse w życiu. Obecnie skupiam się bardzo na sobie.
Dużo słuchaj pomaga mi modlitwa i pewno wielokilometrowy marsz i to po mieście. Co dziennie wychodzę (nie zawsze) ze strefy komfortu i chodzę sam : do clubu na tańce,
do kina, muzeum i inne co tylko przyniesie na myśl. Co do ewentualnych randek prawie ich nie mam a jeśli była jedna 2 lata temu to moja stanowcze stanowisko brzmiało:
- szukasz kogoś na stałe ? (A)
- a nie wiem patrze co czas mi pokaze aby się nie rozczarować (KTosia)
- w końcu czego oczekujesz ?(A) (10 razy pytam nie odpuszczam)
- na razie tylko tak chce się pospotykać (K)
- na sex ?
- tak na początek w sumie tak.
- a jeśli coś poczuję i się zaangażuje?
- to skończymy a zresztą nie obiecuje nic. Mogę miec wielu facetów.
- to jesli byś tak zrobiła po takim czasie to byś dostała ode mnie tak w trąbe, ze byś sie nie pozbierala.he he.
No i to w zasadzie wyjaśnia wszystko i dalszy kontakt się kończy.
Teraz bardzo wiele osób zdradza. Nie wiem jak można kogoś narażać na HIV i inne choroby trzeba być gnojem ale teraz wielu takich jest.
Osoby takie sie nie zmieniają. Trzeba szukać dobrej osoby. To się czuje, ze ktoś jest dobty. Tak mi sie wydaje.
I na koniec mogę Ci powiedziec jedno. 1/500 tysiecy trafia się porzadny facet.
TRZYMAJ SIE I DBAJ O SIEBIE A TOKSYKÓW I ZDRAJCÓW DO KOSZA. Szkoda życia.
Pozdrawiam
Adam

18 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-25 14:42:06)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
KoralinaJones napisał/a:

Trololololo... naprawdę zaskakujące, że jeszcze nikt nie nabrał podejrzeń.

Za każdym razem gdy widzę podejrzenie o trolololo to mam podejrzenie, że podejrzenie przekracza możliwości weryfikacji podejrzenia osoby podejrzliwej.

Solaris napisał/a:

Przeczytalam jeszcze raz, dziewczyna ma chyba nadwrażliwość emocjonalną. Wydaje się, że księżniczkuje, ale to nie jej wina, że tak reaguje.

Winy to może nie ma w Niej (ja się za winie aż tak dobrze nie znam jak Francuzi), ale niby w kim jest przyczyna tej nadwrażliwości, jak nie w Natalii 997.

Wiem, że współcześnie kwestionuje się pojęcie "wolnej woli". Kiedy jednak zakwestionuje się pojęcie "wolnej woli" to pozostanie jednak tylko wola zniewolona.

To ja już wolę mieć wolną wolę... i decydować o swoim życiu, nawet gdyby tak niewielu umiało z tego korzystać.

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Mi się podoba post Natalii i już ją lubię. Poza tym lekka dramaturgia czy odrobina teatralności pasuje kobietom.

Ksandrę bym za to powiesił za jaja na trzepaku, co by z toksyn przewietrzyć.

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
ślad_po_bliźnie napisał/a:

Mi się podoba post Natalii i już ją lubię. Poza tym lekka dramaturgia czy odrobina teatralności pasuje kobietom.

Ksandrę bym za to powiesił za jaja na trzepaku, co by z toksyn przewietrzyć.

A jakich toksyn ?

21 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2025-05-25 15:18:16)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Animus napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Trololololo... naprawdę zaskakujące, że jeszcze nikt nie nabrał podejrzeń.

Za każdym razem gdy widzę podejrzenie o trolololo to mam podejrzenie, że podejrzenie przekracza możliwości weryfikacji podejrzenia osoby podejrzliwej.

Jak rozumiem jednak Twojego podejrzenia nie dotyczy zasada, że "podejrzenie przekracza możliwości weryfikacji podejrzenia osoby podejrzliwej". Nie żebym miała zamiar się wykłócać – tak tylko pozwoliłam sobie zauważyć. Przyjmijmy, że mam swoje… podejrzenia. Niezbyt przypadkowe, bo oparte na pewnym doświadczeniu i spostrzeżeniach – a nie pisane palcem po wodzie.

Poza tym trolololo znakomicie wpisuje się w klimat tego forum — zarówno z perspektywy podejrzanego o trolololo, jak i tego, kto je podejrzewa.

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
KoralinaJones napisał/a:
Animus napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Trololololo... naprawdę zaskakujące, że jeszcze nikt nie nabrał podejrzeń.

Za każdym razem gdy widzę podejrzenie o trolololo to mam podejrzenie, że podejrzenie przekracza możliwości weryfikacji podejrzenia osoby podejrzliwej.

Jak rozumiem jednak Twojego podejrzenia nie dotyczy zasada, że "podejrzenie przekracza możliwości weryfikacji podejrzenia osoby podejrzliwej". Nie żebym miała zamiar się wykłócać – tak tylko pozwoliłam sobie zauważyć. Przyjmijmy, że mam swoje… podejrzenia. Niezbyt przypadkowe, bo oparte na pewnym doświadczeniu i spostrzeżeniach – a nie pisane palcem po wodzie.

Poza tym trolololo znakomicie wpisuje się w klimat tego forum — zarówno z perspektywy podejrzanego o trolololo, jak i tego, kto je podejrzewa.

Trolololo jak ja lubię to slowo  big_smile

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Julia life in UK napisał/a:
ślad_po_bliźnie napisał/a:

Mi się podoba post Natalii i już ją lubię. Poza tym lekka dramaturgia czy odrobina teatralności pasuje kobietom.

Ksandrę bym za to powiesił za jaja na trzepaku, co by z toksyn przewietrzyć.

A jakich toksyn ?

Tych na języku tongue

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
ślad_po_bliźnie napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
ślad_po_bliźnie napisał/a:

Mi się podoba post Natalii i już ją lubię. Poza tym lekka dramaturgia czy odrobina teatralności pasuje kobietom.

Ksandrę bym za to powiesił za jaja na trzepaku, co by z toksyn przewietrzyć.

A jakich toksyn ?

Tych na języku tongue

Jakie to sa jezykowe toksyny? Dobrze,ze nie te mozgowe toksyny

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Julia life in UK napisał/a:
ślad_po_bliźnie napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

A jakich toksyn ?

Tych na języku tongue

Jakie to sa jezykowe toksyny? Dobrze,ze nie te mozgowe toksyny

Ja się nie znam na mózgach raczej ;p językowe są jadowite ;p

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
ślad_po_bliźnie napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
ślad_po_bliźnie napisał/a:

Tych na języku tongue

Jakie to sa jezykowe toksyny? Dobrze,ze nie te mozgowe toksyny

Ja się nie znam na mózgach raczej ;p językowe są jadowite ;p

Mozgowe tez

27

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
KoralinaJones napisał/a:
Animus napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Trololololo... naprawdę zaskakujące, że jeszcze nikt nie nabrał podejrzeń.

Za każdym razem gdy widzę podejrzenie o trolololo to mam podejrzenie, że podejrzenie przekracza możliwości weryfikacji podejrzenia osoby podejrzliwej.

Jak rozumiem jednak Twojego podejrzenia nie dotyczy zasada, że "podejrzenie przekracza możliwości weryfikacji podejrzenia osoby podejrzliwej". Nie żebym miała zamiar się wykłócać – tak tylko pozwoliłam sobie zauważyć. Przyjmijmy, że mam swoje… podejrzenia. Niezbyt przypadkowe, bo oparte na pewnym doświadczeniu i spostrzeżeniach – a nie pisane palcem po wodzie.

Poza tym trolololo znakomicie wpisuje się w klimat tego forum — zarówno z perspektywy podejrzanego o trolololo, jak i tego, kto je podejrzewa.

Ależ Szanowna Karolino, absolutnie dotyczy to także mojego podejrzenia i dlatego tak to moje podejrzenie zapisałem. Ponieważ nie mogę zweryfikować mojego podejrzenia wobec Twojego podejrzenia, więc zasada wydaje się prawdopodobna i trafna, choć nieweryfikowalna.

Kiedyś zapytano Karla Poppera, czy jego postulat falsyfikacji jest falsyfikowalny i okazało się, że nie jest, więc nie zasługuje na miano naukowego zgodnie z kryterium falsyfikowalności, ale na nauce się możliwości logiki nie kończą. Podważa to tylko słuszność twierdzenia tertium non datur.

28 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-05-26 22:08:47)

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Natalia997 napisał/a:

I mówią, że trzeba walczyć, że trzeba iść dalej.
Ale ja już naprawdę nie wiem… za czym?

Nie wiesz bo jesteś chatbotem.

29

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Zycie w dzisiejszych czasach to walka o przetrwanie i trzeba sie rozpychac lokciami a czasem nawet przywalic patelnia .... i isc przed siebie z zadarta glowa nie dawac sie ! Milosc nie istnieje tak jak Swiety Mikolaj smile

30

Odp: Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?
Natalia997 napisał/a:

Bo ja — sama ze sobą — czuję się po prostu nikim.

Ten cytat daje odpowiedź na pytanie dlaczego jest tak:

Natalia997 napisał/a:

I boję się jeszcze jednej rzeczy. Wiem ze to jest facet  któremu oddałam wszystko. Naprawdę wszystko. Życie, duszę, serce. I czasem mam myśl, że gdybym ją straciła — to… nie wiem, czy umiałabym dalej żyć.
Serio.

Posty [ 30 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy ja po prostu za bardzo kocham w świecie, który już nie potrafi?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024