Cześć, jestem facetem który potrzebuje porady kobiet, bo nikt nie rozumie kobiety jak druga kobieta. Postaram się krótko i na temat opisać mój temat.
Jestem w nowym związku, po kilku latach przerwy (poprzedni trwał ponad 5 lat, ale narzeczona poszła z kolegą z pracy). Nowa relacja jest krótka, ma ponad 3 miesiące i oboje jesteśmy w niej szczęśliwi, wrażenie jakbyśmy się znali znacznie dłużej. Moja partnerka jest młodsza o 4 lata (ma 26) i miała trudne dzieciństwo (ta gorsza, mniej uwagi dla niej i rozwód rodziców), dodatkowo jej poprzedni partner był psychopata - dosłownie. Odcinał ją od najbliższych, poniżał i nigdy nie był niczemu winny. Wyzywał, zniszczył psychicznie, ale nie znęcał się fizycznie. Piszę to aby lepiej zarysować obraz sytuacji. Od zawsze miała kolegów, bo nie potrafiła dogadać się z dziewczynami.
Nie mam żadnego problemu z tym, że ma kolegów, chodzi z nimi się spotkać czy wychodzi po pracy z nimi na obiad. Ma też dobrego kolegę, z czego się cieszę że w ogóle ma kogoś takiego, choć rzadko rozmawiają. Jakiś czas temu była na kawie z dawnym kolegą, którego nie widziała z 12 lat. Nie miałem nic przeciwko. Ostatnio powiedziała, że jakby poznała kogoś ciekawego i interesującego to chętnie by z nim poszła na kawę czy spędziła wspólnie dzień dzieląc hobby - sam na sam. Nie był to żart, może test na mnie? Była trochę zdziwiona moją reakcją i mówiła o braku zaufania (gdyby tak było to nie pozwalał bym jej spotykać się czy pisać z kolegami sprzed lat czy z pracy). Jej praca jest taka, że ma wokół samych facetów żadnych kobiet. Nie mam z tym problemu. Pytam, bo to początek znajomości i chce jasno nakreślić zasady/granice czego nie akceptuje. Powiedziałem jej, że to dla mnie nic innego jak randka, równie dobrze może założyć tindera i się umówić, bo tak to widzę. Z mojej strony mogę powiedzieć, że bym tak nie zrobił, bo to nielogiczne będąc w związku aby szukać nowych znajomości z facetami i umawianie się z nimi sam na sam. Co myślicie, przesadzam?
2 2025-06-11 16:16:06 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-06-11 16:21:08)
Pozostaje się z tobą zgodzić.
Wygląda jakby sama nie wiedziała czego chce.
Chciałaby być w związku i nie mieć żadnych ograniczeń które jego dotyczy.
Powinna pozostać singielką, dopóki nie będzie chcieć stałego związku.
Krótko mówiąc to nie jest dziewczyna dla ciebie.
Jakaś rozpuszczona jest. Nie daj się, bo pantoflarzem zostaniesz. O ile wieloletniego, dobrego kolegę jeszcze rozumiem, to reszta jakieś żarty. Może ten jej ex wcale nie był taki psychopata tylko normalny gość, który nie akceptował jej grona koleżków i próbował ja temperować. A jak ona mu jeszcze takie teksty rzucała, że chętnie poznałaby nowych i spędzała z nimi dzień...Święty by nie wytrzymał
W sumie tyle wiesz, co Ci powiedziała a ile w tym prawdy...
Nie chciałabym być z kimś takim.
W sumie taka jest, że lubi sobie ustawiać ludzi i rządzić, mimo że uważa się za introwertyczke. Co do byłego to pokazała mi glosowki gdy go nagrała jak się zachowywał. Może nie wiem wszystkiego lub pokazała mi tylko to co chciała, ale w tym aspekcie jestem skłonny jej wierzyć. To historia. Z mojej strony to nigdy nie pozwolę się wciągnąć pod pantofel. Dlatego może jeszcze raz z nią poruszę ten temat za kilka dni? Bo to była krótka rozmowa, a związek potrzebuje rozmów i jasnych zasad aby nie było nieporozumień. A zapomniałem dodać, że coś wspomniała że mogę z nią iść na takie spotkanie z nowo poznanym gościem. Pytanie tylko jaki w tym sens, trójkąt jakiś czy co?
Sam widzisz, że coś jest nie tak, jakby było, nie powstałby ten wątek.
Rozumiem, że ktoś chce się bawić, ale jak się podejmuje decyzję o byciu razem to trzeba się szanować. Ustal twarde granice i bądź konsekwentny. Ona się zachowuje jakby wychowywała się w jakiejś hipisowskiej komunie
6 2025-06-11 17:01:20 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-06-11 17:06:09)
W sumie taka jest, że lubi sobie ustawiać ludzi i rządzić, mimo że uważa się za introwertyczke. Co do byłego to pokazała mi glosowki gdy go nagrała jak się zachowywał. Może nie wiem wszystkiego lub pokazała mi tylko to co chciała, ale w tym aspekcie jestem skłonny jej wierzyć. To historia. Z mojej strony to nigdy nie pozwolę się wciągnąć pod pantofel. Dlatego może jeszcze raz z nią poruszę ten temat za kilka dni? Bo to była krótka rozmowa, a związek potrzebuje rozmów i jasnych zasad aby nie było nieporozumień. A zapomniałem dodać, że coś wspomniała że mogę z nią iść na takie spotkanie z nowo poznanym gościem. Pytanie tylko jaki w tym sens, trójkąt jakiś czy co?
Tylko rozmowa może coś wyjaśnić, więc nie obawiaj się tego, bo dobra komunikacja to bardzo ważny aspekt w związku.
Dziewczyna nie ma wyniesionego z domu ani wzorca, ani zasad, lekko nie będziesz z nią miał jeśli będziecie razem.
Pewnie będziesz musiał jej wyjaśnić jakie zasady obowiązują w związku, bo widać nie wie.
Edit.
Co do pytania, bez sensu była ta propozycja
Sądzę, że po poprzednim związku, o którym wspomniałeś, powstała u niej jakaś wewnętrzna blokada, z którą nie potrafi sobie poradzić. Może to uraz, trauma z przeszłości.
Jak już wspomniano powyżej, powinieneś z nią porozmawiać, ale spokojnie, bez wywierania presji. Niewykluczone, że jedna rozmowa może nie wystarczyć. Sam zresztą ocenisz sytuację. Przede wszystkim w jakim kierunku podąży Wasza rozmowa.
8 2025-06-11 19:59:24 Ostatnio edytowany przez madoja (2025-06-11 20:05:13)
Byłabym mocno ostrożna wobec dziewczyny która "nie umie dogadać się z kobietami, woli facetów". To zawsze czerwona flaga.
Albo jest jedną z tych dziewczyn, które nienawidzą innych kobiet (a jest dużo takich, oj dużo!), albo jedną z tych które kochają adorację mężczyzn. W obu przypadkach - chujowo.
Byłabym mocno ostrożna wobec dziewczyny która "nie umie dogadać się z kobietami, woli facetów".
Albo jest jedną z tych dziewczyn, które nienawidzą innych kobiet (a jest dużo takich, oj dużo!), albo jedną z tych które kochają adorację mężczyzn. W obu przypadkach - chujowo.
Tez taka znalam. Mówiła, ze woli zadawac sie z facetami, bo wedlug niej kobiety sa falszywe i zazdrosne. W sumie to prawda ,bo jest bardzo ladna. Kiedys sie z nia przyjaznilam,ale teraz mieszka troche daleko. Miala trochę racji w tym co mowila, bo jej druga kolezanka ciagle była o nia zazdrosna i ja do mnie obgadywala... ja tez czasem myślę, ze faceci potrafia byc lepszymi przyjaciółmi od kobiet,chociaz mam 2 najlepsze kumpele, to tez trafilam na kilka falszywek w życiu
madoja napisał/a:Byłabym mocno ostrożna wobec dziewczyny która "nie umie dogadać się z kobietami, woli facetów".
Albo jest jedną z tych dziewczyn, które nienawidzą innych kobiet (a jest dużo takich, oj dużo!), albo jedną z tych które kochają adorację mężczyzn. W obu przypadkach - chujowo.Tez taka znalam. Mówiła, ze woli zadawac sie z facetami, bo wedlug niej kobiety sa falszywe i zazdrosne. W sumie to prawda ,bo jest bardzo ladna. Kiedys sie z nia przyjaznilam,ale teraz mieszka troche daleko. Miala trochę racji w tym co mowila, bo jej druga kolezanka ciagle była o nia zazdrosna i ja do mnie obgadywala... ja tez czasem myślę, ze faceci potrafia byc lepszymi przyjaciółmi od kobiet,chociaz mam 2 najlepsze kumpele, to tez trafilam na kilka falszywek w życiu
Fałszywi zdarzają się wśród facetów i wśród kobiet.
Głupki, ignoranci - też.
Ja ogólnie mało znałam wspaniałych, lojalnych, mądrych ludzi z którymi można konie kraść - ale były to i kobiety i mężczyźni.
A co do zazdrości o urodę - dla mnie to słaba wymówka tępej laski ze słabym charakterem. Jasne, zdarzało się ze nie lubiłam ładnej dziewczyny, ale DLATEGO że była po prostu okropna z charakteru. I jednocześnie potrafiłam pokochać jak siostrę przepiękną dziewczynę DLATEGO że była z charakteru świetna.
Więc gdy dziewczyna mówi, że kobiety jej nie lubią bo jest śliczna - to znaczy po prostu że ma zjebaną osobowość.
Fajnej, miłej, serdecznej osoby nikt nie znienawidzi tylko dlatego że jest ładna.
Julia life in UK napisał/a:madoja napisał/a:Byłabym mocno ostrożna wobec dziewczyny która "nie umie dogadać się z kobietami, woli facetów".
Albo jest jedną z tych dziewczyn, które nienawidzą innych kobiet (a jest dużo takich, oj dużo!), albo jedną z tych które kochają adorację mężczyzn. W obu przypadkach - chujowo.Tez taka znalam. Mówiła, ze woli zadawac sie z facetami, bo wedlug niej kobiety sa falszywe i zazdrosne. W sumie to prawda ,bo jest bardzo ladna. Kiedys sie z nia przyjaznilam,ale teraz mieszka troche daleko. Miala trochę racji w tym co mowila, bo jej druga kolezanka ciagle była o nia zazdrosna i ja do mnie obgadywala... ja tez czasem myślę, ze faceci potrafia byc lepszymi przyjaciółmi od kobiet,chociaz mam 2 najlepsze kumpele, to tez trafilam na kilka falszywek w życiu
Fałszywi zdarzają się wśród facetów i wśród kobiet.
Głupki, ignoranci - też.Ja ogólnie mało znałam wspaniałych, lojalnych, mądrych ludzi z którymi można konie kraść - ale były to i kobiety i mężczyźni.
A co do zazdrości o urodę - dla mnie to słaba wymówka tępej laski ze słabym charakterem. Jasne, zdarzało się ze nie lubiłam ładnej dziewczyny, ale DLATEGO że była po prostu okropna z charakteru. I jednocześnie potrafiłam pokochać jak siostrę przepiękną dziewczynę DLATEGO że była z charakteru świetna.
Więc gdy dziewczyna mówi, że kobiety jej nie lubią bo jest śliczna - to znaczy po prostu że ma zjebaną osobowość.
Fajnej, miłej, serdecznej osoby nikt nie znienawidzi tylko dlatego że jest ładna.
To prawda ludzie sa różni.
Tamta dziewczyna była dobra ,która znalam, wiec niewiem czy to o cos innego chodzilo niz o urode
Za to tamta druga nie dość, ze ja obgadywala do mnie, to jeszcze pozniej mnie obgadywala do niej
12 2025-06-11 21:14:24 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-06-11 21:16:28)
Masz o tyle dobrze, że ci o tym mówi. Są tez takie, które nie powiedzą, że jesteś tylko na przeczekanie i jak trafi sie ktoś lepszy (w jej rozumieniu), no to z nim pójdzie.
13 2025-06-12 15:14:12 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-06-12 15:19:08)
Masz o tyle dobrze, że ci o tym mówi. Są tez takie, które nie powiedzą, że jesteś tylko na przeczekanie i jak trafi sie ktoś lepszy (w jej rozumieniu), no to z nim pójdzie.
Raczej nie sądzę, aby była taka głupia. Albo naprawdę jakaś odklejona od rzeczywistości, albo jakieś szit testy mu robi.
Jakby mi mój facet powiedział - ok, skarbie, nie mam nic przeciwko Twoim licznym kolegom, chodź sobie z nimi na obiadki po pracy, na piwko/kawkę, relaksuj się, masz prawo...to chyba bym pomyślała, że jakiś idiota
Wróciłem z nią do tego tematu. Wyjaśniliśmy sobie pewne zasady w związku i zrozumiała, że to by było nie w porządku z jej strony. Może chciała tylko sprawdzić moją reakcje czy jestem zazdrosny - trudno powiedzieć by uznała to za normalne, ale może jednak. Od razu dałem do zrozumienia, że taka sytuacja jest dla mnie randką i kończy relacje, bo po co jej wtedy partner. Dzięki za zrozumienie i wyrażenie swoich opini. Żyć dalej i obserwować.
Wróciłem z nią do tego tematu. Wyjaśniliśmy sobie pewne zasady w związku i zrozumiała, że to by było nie w porządku z jej strony. Może chciała tylko sprawdzić moją reakcje czy jestem zazdrosny - trudno powiedzieć by uznała to za normalne, ale może jednak. Od razu dałem do zrozumienia, że taka sytuacja jest dla mnie randką i kończy relacje, bo po co jej wtedy partner. Dzięki za zrozumienie i wyrażenie swoich opini. Żyć dalej i obserwować.
Dokładnie, nie wiem czy mieszkacie razem, ale to dopiero zweryfikuje wasz związek po dłuższym okresie.
Drogi kolego widać po tym jak się martwisz, że jesteś empatyczny i wrażliwy i to się bardzo ceni w tych czasach. Ja jako kobieta nigdy bym tak nie postąpiła wobec mojego faceta nawet jeśli traktowałby mnie najgorzej na świecie. Albo jest się w związku albo lata z kwiatka na kwiatek. Rozumiem praca okej raz na jakiś czas wyjście grupowe ale poza tym nie widzę żadnego powodu żeby spotykać się z innymi facetami sam na sam i wspólnie uprawiać ,,hobby,, . Widać, że ją kochasz i to na pewno jest bolesne, ale ja osobiście nie chciałabym związku z osobami trzecimi. Trzymaj się ciepło
17 2025-07-07 22:43:47 Ostatnio edytowany przez paslawek (2025-07-07 22:44:34)
.
18 2025-08-02 22:09:08 Ostatnio edytowany przez Samba (2025-08-02 22:09:27)
Była trochę zdziwiona moją reakcją i mówiła o braku zaufania (gdyby tak było to nie pozwalał bym jej spotykać się czy pisać z kolegami sprzed lat czy z pracy).
Co myślicie, przesadzam?
Coś się tobie pomyliło, nie możesz jej niczego zabronić i "nie pozwolić".
Ale nie przesadzasz. Też bym spędzenie z chłopakiem całego dnia odebrała jako randkę. Chyba że ona np. ma hobby wspinaczkowe, ty się nie wspinasz, a ona potrzebowałaby kogoś do asekuracji czy coś.
19 2025-08-03 01:32:19 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-08-03 01:35:48)
Z mojej strony mogę powiedzieć, że bym tak nie zrobił, bo to nielogiczne będąc w związku aby szukać nowych znajomości z facetami i umawianie się z nimi sam na sam. Co myślicie, przesadzam?
Ja z kolei nie nazwałabym tego czymś nielogicznym, bo skupienie całego swojego świata na jednej osobie wydaje mi się po prostu niezdrowe, a to z kolei przekłada się również na zamykanie się na innych ludzi i nowe znajomości, ale... będąc w związku pewne rzeczy jednak się zmieniają, co powinno wynikać ze świadomie podjętej decyzji, dojrzałości do poważnej relacji, zasad (np. lojalność), jakie w niej obowiązują.
Wydaje się, jakby twoja partnerka chciała zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli czerpać profity z tego, co daje związek, a równocześnie żyć jak do tej pory.
Dobrze, że sobie to wyjaśniliście, bo jeśli istotnie zdarzy się taka sytuacja, to będziesz miał pewność, że jest świadoma jak Ty to dobierasz i z jakimi wiąże się to konsekwencjami.
Cześć, jestem facetem który potrzebuje porady kobiet, bo nikt nie rozumie kobiety jak druga kobieta. Postaram się krótko i na temat opisać mój temat.
Jestem w nowym związku, po kilku latach przerwy (poprzedni trwał ponad 5 lat, ale narzeczona poszła z kolegą z pracy). Nowa relacja jest krótka, ma ponad 3 miesiące i oboje jesteśmy w niej szczęśliwi, wrażenie jakbyśmy się znali znacznie dłużej. Moja partnerka jest młodsza o 4 lata (ma 26) i miała trudne dzieciństwo (ta gorsza, mniej uwagi dla niej i rozwód rodziców), dodatkowo jej poprzedni partner był psychopata - dosłownie. Odcinał ją od najbliższych, poniżał i nigdy nie był niczemu winny. Wyzywał, zniszczył psychicznie, ale nie znęcał się fizycznie. Piszę to aby lepiej zarysować obraz sytuacji. Od zawsze miała kolegów, bo nie potrafiła dogadać się z dziewczynami.
Nie mam żadnego problemu z tym, że ma kolegów, chodzi z nimi się spotkać czy wychodzi po pracy z nimi na obiad. Ma też dobrego kolegę, z czego się cieszę że w ogóle ma kogoś takiego, choć rzadko rozmawiają. Jakiś czas temu była na kawie z dawnym kolegą, którego nie widziała z 12 lat. Nie miałem nic przeciwko. Ostatnio powiedziała, że jakby poznała kogoś ciekawego i interesującego to chętnie by z nim poszła na kawę czy spędziła wspólnie dzień dzieląc hobby - sam na sam. Nie był to żart, może test na mnie? Była trochę zdziwiona moją reakcją i mówiła o braku zaufania (gdyby tak było to nie pozwalał bym jej spotykać się czy pisać z kolegami sprzed lat czy z pracy). Jej praca jest taka, że ma wokół samych facetów żadnych kobiet. Nie mam z tym problemu. Pytam, bo to początek znajomości i chce jasno nakreślić zasady/granice czego nie akceptuje. Powiedziałem jej, że to dla mnie nic innego jak randka, równie dobrze może założyć tindera i się umówić, bo tak to widzę. Z mojej strony mogę powiedzieć, że bym tak nie zrobił, bo to nielogiczne będąc w związku aby szukać nowych znajomości z facetami i umawianie się z nimi sam na sam. Co myślicie, przesadzam?
Więcej czerwonych flag niż 1 maja na Placu Czerwonym
Radek98 napisał/a:Z mojej strony mogę powiedzieć, że bym tak nie zrobił, bo to nielogiczne będąc w związku aby szukać nowych znajomości z facetami i umawianie się z nimi sam na sam. Co myślicie, przesadzam?
Ja z kolei nie nazwałabym tego czymś nielogicznym, bo skupienie całego swojego świata na jednej osobie wydaje mi się po prostu niezdrowe, a to z kolei przekłada się również na zamykanie się na innych ludzi i nowe znajomości, ale... będąc w związku pewne rzeczy jednak się zmieniają, co powinno wynikać ze świadomie podjętej decyzji, dojrzałości do poważnej relacji, zasad (np. lojalność), jakie w niej obowiązują.
Wydaje się, jakby twoja partnerka chciała zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli czerpać profity z tego, co daje związek, a równocześnie żyć jak do tej pory.
Dobrze, że sobie to wyjaśniliście, bo jeśli istotnie zdarzy się taka sytuacja, to będziesz miał pewność, że jest świadoma jak Ty to dobierasz i z jakimi wiąże się to konsekwencjami.
Jasne, że związek nie ogranicza się tylko do patrzenia sobie w oczy i ignorowaniu reszty świata, przecież on jej nie zamyka dróg do innych ludzi, tylko dziwnym trafem ci inni ludzie to faceci dlatego ma obiekcje i słusznie. Zero tolerancji w takim przypadku. Wybrała sobie konkretnego faceta to jak napisałaś, lojalność zobowiązuje a nie latanie po mieście z innymi. Nie wyobrażam nawet sobie, żeby mi facet tak latał z koleżaneczkami. Zatłukłabym drania bez mrugnięcia okiem!
Nie wyobrażam nawet sobie, żeby mi facet tak latał z koleżaneczkami. Zatłukłabym drania bez mrugnięcia okiem!
Jakby mi jakaś hipotetyczna panna zadeklarowała, że ona chętnie by spędziła cały dzień sam na sam z innym facetem to bym jej podziękował za dotychczasowy czas i poszedł w swoją stronę.
Solaris napisał/a:Nie wyobrażam nawet sobie, żeby mi facet tak latał z koleżaneczkami. Zatłukłabym drania bez mrugnięcia okiem!
Jakby mi jakaś hipotetyczna panna zadeklarowała, że ona chętnie by spędziła cały dzień sam na sam z innym facetem to bym jej podziękował za dotychczasowy czas i poszedł w swoją stronę.
No raczej. Byłabym zdziwiona, gdyby nie.
Witam ponownie. Minęło trochę czasu i jest co przekazać. Otóż trafiłem na uszkodzoną osobę, niedojrzała emocjonalnie z moich obserwacji i manipulantke. Rozstaliśmy się 2 tygodnie temu, sam chciałem skończyć związek, po tym jak się zachowywała od jakiegoś czasu, ale ja nie chciałem tego robić przez telefon, chyba to wyczuła i mnie uprzedziła. Tłumaczyła się, że zdjęła różowe okulary i za szybko przyszły emocje i związek. Dla mnie to bzdura, bo tak się zaczynają związki dość często. Z czasem stała się egocentryczna, zimna emocjonalnie i sztywna. Zero inicjatywy z jej strony i czegokolwiek. Druga rzecz, to okazało się, że ten dobry kolega to chyba jakiś beta orbiter. Po pracy poszła z nim na obiad, a potem do kina na film, na który mieliśmy iść razem. Dowiedziałem się o tym jak wracała z kina po 23. Nie dawała znaku życia przez prawie cały dzień, a miałem do niej sprawę. Oczywiście zrobiła z siebie ofiarę, że mam problemy z zaufaniem i mam bagaż złych doświadczeń, niepotrzebnie robię problem itd. A ona nic złego nie zrobiła (chyba powinna wtedy wziąć pod uwagę moje złe doświadczenia, skoro ja jej biorę i pewnych rzeczy nie robię). Po tej akcji powiedziałem, że nie życzę sobie randkowania z kolegą, bez względu na to że znają się 8 lat itd., a następnym razem jak chce z nim iść na kawkę czy herbatkę to zwyczajnie niech mi o tym powie, żeby nie było krzywej akcji. Sytuacja się powtórzyła dokładnie miesiąc później, tylko bez kina tym razem, ale ten sam schemat. Kuzyn widział jej auto pod pracą po 19, nie odzywała się choć pytałem czy wpadnie po pracy. Po 21 dała znak życia, zmieniając temat jak zapytałem czy spała po pracy. Potem wyszło, że znowu wyszła z dobrym kolegą po pracy bez jakiegokolwiek znaku czy odpowiedzi na moje pytanie. Jak mówiłem, coś z nią jest bardzo nie tak.