Hej Kobiety, będzie dlugo. Dziękuję jeśli ktoś dotrwa do końca.
Poznaliśmy się w 2020 roku. Na poczatku cuda wianki, wielka miłość, itp. Trwało to rok dopóki nie zaczęłam kombinować z lekami, sporadycznie pic alkohol. Choruję na Chad. Chodzę ja terapie. Zdradziłam go wtedy emocjonalnie. Powiedzialam mu, że go zdradziłam, bo nie powiedzialam mu, że podoba mi się jego kolega. Tak naprawdę chciałam zostać sama. Żałuję do teraz tego. Wiem, że to przeżył i nie dziwię się mu.
Potem trafiłam do szpitala psychiatrycznego. Potem oświadczył mi się. Cieszyłam się z tego. Potem zamieszkaliśmy razem i zaczęły się problemy. Kłóciliśmy się o seks. Ja mam mniejsze libido i potrzeby. No i zdradził mnie również emocjonalnie. Umawiał sie na forach erotycznych z kurw*mi. Mówił, że tylko się umawiał i że mnie nie z dradzil. Ja to bardzo przeżyłam. Miałam myśli samobójcze. To było w czerwcu 2024 roku. Mieszkamy dalej razem, myślałam, że go kocham ale teraz już coraz mniej ale nie potrafię odejść... wiem, jestem głupia. Teraz sek*u nie ma wcale. Po prostu jeszcze bardziej boję się ciąży, nie chce mieć z nim dzieci. Boję się, że gdybyśmy mieli i stracę ochotę na se*s to będzie mnie zdradzał. Tak było w domu moim rodzinnym. Ciągle inne kobiety u ojca. Bardzo to przezyłam, to jest też źródło mojej depresji. Ciągle się martwię że w końcu zdradzi mnie naprawdę i jeszcze czymś zarazi. Mówi że mnie kocha i nie obchodzi go moje libido. Ale sama nie wiem... dlaczego nie mogę odejść...czuje ze nikt mnie tak naprawdę nie kocha. Matka mnie biła, ojciec pil i wymagał. Matka też wymagała ale nie dawała w zamian nic. Chodze na terapię ale czuje że nie działa mam dosyć tego wszystkiego. Nie mogę jeszcze znaleźć pracy, ale mam rentę na szczęście i z tego żyje.