Brat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Brat

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 124 ]

1 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2024-12-31 09:51:26)

Temat: Brat

Mój Brat całkiem niedawno postanowił odpiąć swój wagon i popełnił samobójstwo.
Myślałam, że to dźwignę, że dam radę, ale chyba klęknęłam dość potężnie.
Zapisałam się do psychologa, bo wsparcie ewidentnie jest mi teraz potrzebne.

Czemu zakładam ten wątek? Chyba potrzebuję wygadać się "w próżnię" lub do kogoś, kogo nie znam.
Chyba balast, który mój Brat położył mi na barki zaczyna mnie przygniatać i potrzebuję w jakiś sposób to zrzucić.
Okres świąteczno sylwestrowy od tego roku będzie zupełnie inny, bo naznaczony śmiercią mojego Brata.

Depresja, jak widać to choroba, która zabija. Mój Brat skrzętnie ją skrył pod najszerszym i najpiękniejszym uśmiechem, jaki w życiu widziałam.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Brat

Z Twoich słów wynika, że byliście ze sobą bardzo zżyci. Teraz została pustka, której nic ani nikt nie wypełni. Przykro mi, że stało się to co się  stało. Stres, depresja to współcześni cisi zabójcy. Temat depresji nadal jest traktowany po macoszemu, jako coś wstydliwego.
Dobrze, że zapisałaś się do psychologa. Dobrze, że chcesz się wygadać, wyrzucić z siebie te wszystkie negatywne emocje. To też pewnego rodzaju forma terapii.
W takich sytuacjach nie wiadomo co powiedzieć. To trudne.
Czas jest w takich sytuacjach najlepszym lekarzem.
Trzymaj się. Czy będzie lepiej? Z czasem na pewno.

3

Odp: Brat

Mieliśmy bardzo trudne dzieciństwo. Wytworzyła się przez to między nami więź dość szczególna.
Tak, temat depresji jest traktowany z przymróżeniem oka. Ludzie, zwłaszcza mężczyźni sami przed sobą nie potrafią się do depresji przyznać, a co dopiero powiedzieć to na głos.
Po to są specjaliści, żeby pomóc...
Mi po głowie się kołacze jedna myśl, że zawiodłam jako siostra. I to spędza mi sen z oczu.
Czas ran nie zaleczy, bo w sercu zrobiła się wyrwa, której zakopać się nie da. Czas jedynie nauczy, jak z tą wyrwą żyć.
Wizja życia dalej bez świadomości, że On jest działa, jak paralizator.
Klęknęłam, mimo że staram się walczyć.. tak, żeby gdziekolwiek teraz jest był ze mnie dumny.

4

Odp: Brat

Jesteś pewna, że zawiodłaś? W takich chwilach zawsze pojawia się pytanie "czy wszystko zrobiłem/ zrobiłam co było możliwe".
Czy Twój brat jest z Ciebie dumny? Na pewno. Powiem więcej. Masz najlepszego Anioła Stróża. I tego się trzymaj.

5

Odp: Brat

Tak, wydaje mi się, że zawiodłam.
Że może mogłam więcej, że może skoro sama zmagałam/zmagam się z depresją, to powinnam rozpoznać, zauważyć, wiedzieć?
Z durnego powodu mieliśmy mały konflikt, który w zasadzie już powoli zażegnaliśmy, bo tęsknota za sobą była silniejsza. No i się zesrało po drodze.
Tylko mój Brat nigdy, nawet przez ułamek sekundy nie wzbudził moich podejrzeń, że może zmagać się z depresją..
podejrzewałabym każdego, ale nie On.
Tęsknię za Nim potwornie. To tak, jakby część mnie, mojego życia umarło.

no trudne to strasznie.
Zawsze myślałam, że to On mnie odprowadzi, zwłaszcza że jestem po nowotworze itp...

6

Odp: Brat

Dlatego życzę Ci, aby ten Nowy 2025 Rok był dla Ciebie lepszy pod każdym względem smile

7

Odp: Brat

Dziękuję
i wzajemnie.

8 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2024-12-31 11:40:56)

Odp: Brat

Motocyklistka tez tego niestety doświadczyłam ... i myślę podobnie, ze czas nie goi ran ale uczymy się żyć z bólem i w jakiś sposób go oswajamy.
Pracuj nad tym by się nie obwiniać w żaden sposób za to co się stało ... psychika ludzka jest bardzo skomplikowana i gdyby chore na depresje osoby było 'łatwo' uratować nie byłoby 15 samobójstw dziennie w samej Polsce (bazuje na statystykach wiec liczba może być nawet większa bo ile jest nieudanych prób samobójczych ...).

Bardzo mi przykro przez to co przezywasz. Przytulam Ciebie mocno i życzę siły oraz pogody ducha.

9

Odp: Brat

Nie rób sobie tego. Nie obwiniaj się. To nie jest Twoja wina.
Współczuję mocno i przytulam.

10

Odp: Brat

Tak, psycholog też mi to mówiła, ale głowa robi swoje.
Staram to sobie tłumaczyć, ale kiepsko mi idzie.
Dziękuję bardzo.

11 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-12-31 12:30:16)

Odp: Brat

Pozostaje tylko współczuć. Nie wiem co to jest za mechanizm, że obwiniają się niewinni w takich i podobnych tragediach.

To musi stać za takim krokiem, ukrywana przez taką osobę depresja, inaczej człowiek by nie miał odwagi w pełnej świadomości popełnić takiego czynu.

Trapeuta powinien Ci pomóc uwolnić się od obwiniania siebie.

12 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2024-12-31 12:46:15)

Odp: Brat

Ciężko mi mówić za ogół mechanizmów, mogę jedynie powiedzieć o swoim.
Przez lata się Nim opiekowałam, jak mówiłam dzieciństwo nas nie rozpieściło.
I tak mi się wdrukowała w głowę rola starszej siostry, która się Bratem opiekuje.
Tak, wiem był dorosły, sam decydował o sobie.
Tyle tylko, że mam poczucie, że zostawiłam Go w tej depresji. Żal do siebie, że się nie zorientowałam.
Wiesz wieka, myślę, że w takiej sytuacji szuka się "winnego", bo wtedy złość na osobę, która to zrobiła jest mniejsza.
Nie wiem, nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji. Dla mnie to wszystko jest boleśnie nowe.

13

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Ciężko mi mówić za ogół mechanizmów, mogę jedynie powiedzieć o swoim.
Przez lata się Nim opiekowałam, jak mówiłam dzieciństwo nas nie rozpieściło.
I tak mi się wdrukowała w głowę rola starszej siostry, która się Bratem opiekuje.
Tak, wiem był dorosły, sam decydował o sobie.
Tyle tylko, że mam poczucie, że zostawiłam Go w tej depresji. Żal do siebie, że się nie zorientowałam.
Wiesz wieka, myślę, że w takiej sytuacji szuka się "winnego", bo wtedy złość na osobę, która to zrobiła jest mniejsza.
Nie wiem, nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji. Dla mnie to wszystko jest boleśnie nowe.

Ale to tak jest, że osoby z rodziny nie są w stanie się zorientować, więc nie widzi się tego problemu, bo jest skrzętnie ukrywany.

Na pewno łatwiej sobie tłumaczy rodzina w której dany jej członek ma np.duże problemy finansowe, a tak naprawdę nie da wytłumaczyć takiego kroku.

Musisz się z tym pogodzić, niektórzy mówią, że żałobę należy przeżywać dla swojego zdrowia psychicznego.
Ja jestem za wypieraniem, czyli jeśli przychodzą te myśli, przekierować je na inne tory.
Ale każdy jest inny i od nas nie zależy jak i co przeżywamy, możemy sobie jedynie pomagać jak potrafimy.

14

Odp: Brat

u mnie jest takie małe kombo - trochę wyparcia, trochę przeżywania.
Natomiast absolutnie nie oglądam Brata zdjęć, nie czas na to.

15

Odp: Brat

Bardzo, bardzo współczuję straty. Niestety czasem nie możemy zrobić nic, żeby komuś pomóc. Zwłaszcza, gdy dusi wszystko w sobie i nie dopuszcza nas do swoich problemów. Niektórzy potrafią naprawdę dobrze ukrywać się z emocjami. A jeśli dodatkowo ktoś choruje latami i cały ten czas zachowuje się mniej więcej tak samo, to jest naprawdę ciężkie do wykrycia. Może jakiś specjalista by go przejrzał, ale przeciętny człowiek nie ma takiej wiedzy, ani umiejętności, aby dostrzec co znajduje się głęboko pod powierzchnią. Z drugiej strony, bywa, że człowiek nawet po latach terapii i wsparcia ze strony bliskich wciąż decyduje się odejść z tego świata. Depresja to paskudna choroba, która bardzo deformuje postrzeganie rzeczywistości.

To normalne, że tęsknisz za bratem i cierpisz. Kochałaś go, byliście blisko, a on odszedł tak nagle. Nie mogłaś się pożegnać, nie miałaś szansy, by odwieść go od ostateczności. Ciężko się z tym pogodzić. W przypadku samobójców, bliskie im osoby bardzo często borykają się z poczuciem winy i ciągle analizują przeszłość. Bo w zeszłe święta miał gorszy humor, a na tydzień przed śmiercią stał w kuchni bez słowa, taki zamyślony. Mózg desperacko szuka odpowiedzi. Potwierdzenia, że dało się coś zrobić. Niestety przy okazji sieje spustoszenie w naszym wnętrzu, dodatkowo obciąża w już i tak beznadziejnej sytuacji.

Mam nadzieję, że uda Ci się stanąć po tym wszystkim na nogi i przestać się obwiniać.
Jakaś pustka zostanie na zawsze, ale ból z czasem się zmniejszy.
Wiem, że to za mało, ale mocno przytulam. Trzymaj się.

16

Odp: Brat

Skoro tak dobrze ją ukrywał to skąd wiedzieliście że to depresja?
Jak dawno temu się to wydarzyło?

Mnie również dotknął problem samobójstwa. Moja babcia powiesiła się w pokoju obok, gdy z mamą w kuchni piłyśmy kawę. Mama do babci poszła i usłyszałam tylko straszny krzyk. Mnie sparaliżowało i tylko zadzwoniłam na pogotowie, nie byłam w stanie tam wejść. Mama sama musiała odciąć własną matkę.

I jeszcze mama mojego przyjaciela. Parę lat temu imprezowaliśmy sobie latem przy ognisku. Wracaliśmy do domu koło 2 nad ranem. Mój przyjaciel - jak zawsze - wszedł przez garaż do domu, żeby nie budzić rodziców. I w ciemności natknął się na wiszące ciało matki.
Nikt do dziś nie wie dlaczego to zrobiła, była uśmiechniętą, serdeczną kobietą i nie miała depresji. Powodem jest prawdopodobnie to, ze dowiedziała się o romansie męża. Ale kurwa, co to za powód, gdy ma się trójkę dzieci? sad

Oczywiście te sytuacje odcisnęły piętno na obu rodzinach. Do teraz. Bo naprawdę trudno zrozumieć samobójstwo.

Co do samego podnoszenia się po czyjejś śmierci to często jest tak że początek żałoby boli mniej niż później. Często wydaje się że w miarę się ogarnęliśmy, najgorsze przeszło, a dopiero wtedy dopada prawdziwa fala rozpaczy.

17 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-12-31 13:55:00)

Odp: Brat

Nikt tego nie wie, dlatego podejrzewana jest ukrywana depresja, stojąca za takim czynem.
Lepiej nie dochodzić, bo i tak się nie dowiemy, każdy przypadek też jest inny.
Słaba psychika też tu odgrywa swoją rolę.

18

Odp: Brat

Depresja to choroba 1000 twarzy.

Motocyklistka analiza wsteczna zawsze jest prosta a przy depresji bliskich nam osób prawie w 99 % nikt nie bierze pod uwagę tego, ze dana osoba odbierze sobie życie. U nas ten najczarniejszy scenariusz nawet nie wchodził w grę tym bardziej ze była już pomoc lekarzy. Życzę Tobie byś z czasem pogodziła się z tym, ze nie miałaś na to co się wydarzyło żadnego wpływu.

19 Ostatnio edytowany przez Marthe (2024-12-31 15:15:24)

Odp: Brat

Mna wstrząsneła ta historia dziewczyny młodej z Holadndi ktora poddała się eutanazji z powodu depresji lekopornej, zresztą co chwilę stamtąd takie historie docierają. Ciężko mi się z tym pogodzić i nie mogę tego zrozumieć. Dwóch moich przystojnych i młodych kolegów popelniło samobójstwa bo dziewczyna ich rzuciła... sad. Jeden nawet szukał tuz przed samobójstwem pomocy psychiatrycznej ale go odesłano z kwitkiem... potem go więc wyłowiono... drugi powiesil się w parku do którego chodzę - zawsze dziwnie się czuję gdy tam jestem.

20

Odp: Brat
Marthe napisał/a:

Mna wstrząsneła ta historia dziewczyny młodej z Holadndi ktora poddała się eutanazji z powodu depresji lekopornej, zresztą co chwilę stamtąd takie historie docierają. Ciężko mi się z tym pogodzić i nie mogę tego zrozumieć. Dwóch moich przystojnych i młodych kolegów popelniło samobójstwa bo dziewczyna ich rzuciła... sad. Jeden nawet szukał tuz przed samobójstwem pomocy psychiatrycznej ale go odesłano z kwitkiem... potem go więc wyłowiono... drugi powiesil się w parku do którego chodzę - zawsze dziwnie się czuję gdy tam jestem.

Też mnie poruszyła historia tej dziewczyny z depresją. Straszne to było.

A to prawda że faceci częściej popełniają samobójstwa z miłości. Sama znam 3 takie przypadki. Młodzi, przystojni faceci, którzy mieli całe życie przed sobą.
Pytanie - czy mężczyźni bardziej kochają, czy są słabsi psychicznie niż kobiety? smile
Bo ja wiem że złamane serce zajebiście boli, ale nie wyobrażam sobie zabić się z tego powodu.

21

Odp: Brat

Madoja  - niedawno. Nie ma dwóch miesięcy.

Chyba próbował sobie pomóc, bo znalazłam leki na depresję.
On zawsze był szeroko uśmiechnięty. Człowiek, który te uśmiechy rozdawał każdemu. Był dobrym człowiekiem.
Nie dał nam szansy, żeby mu pomóc.

22 Ostatnio edytowany przez Marthe (2024-12-31 15:43:36)

Odp: Brat
madoja napisał/a:
Marthe napisał/a:

Mna wstrząsneła ta historia dziewczyny młodej z Holadndi ktora poddała się eutanazji z powodu depresji lekopornej, zresztą co chwilę stamtąd takie historie docierają. Ciężko mi się z tym pogodzić i nie mogę tego zrozumieć. Dwóch moich przystojnych i młodych kolegów popelniło samobójstwa bo dziewczyna ich rzuciła... sad. Jeden nawet szukał tuz przed samobójstwem pomocy psychiatrycznej ale go odesłano z kwitkiem... potem go więc wyłowiono... drugi powiesil się w parku do którego chodzę - zawsze dziwnie się czuję gdy tam jestem.

Też mnie poruszyła historia tej dziewczyny z depresją. Straszne to było.

A to prawda że faceci częściej popełniają samobójstwa z miłości. Sama znam 3 takie przypadki. Młodzi, przystojni faceci, którzy mieli całe życie przed sobą.
Pytanie - czy mężczyźni bardziej kochają, czy są słabsi psychicznie niż kobiety? smile
Bo ja wiem że złamane serce zajebiście boli, ale nie wyobrażam sobie zabić się z tego powodu.

Mi się też to wydawało nieprawdopodobne i nigdy nie mialam w podobnych sytuacjach jakiś depresji najwyżej smutek przejściowy, ale niestety sama tego doświadczyłam, po zakończeniu bardzo toksycznej relacji. Udało mi się dostać do lekarza w miarę szybko bo miałam pakiet z pracy i zaczęły sie leki. Nie pomagały. Dopiero bardzo wysokie dawki takich najsilniejszych doprowadzily mnie do potężnego zobojetnienia i wyszlam z tego. Potem się dowiedziałam że osoba przez którą tej  depresji dostałam podobno ma przezze mnie depresję że ją opuściłam ... choć ja pamiętam coś wręcz przeciwnego.

Gorzej jak ktoś nie ma takich mozliwości aby mieć szybko kontakt z lekarzem. Nie wiem jak to jest na NFZ ale chyba trudne. Leki na depresje zaczynają też niestety dopiero działać po kilku tygodniach.

23

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Madoja  - niedawno. Nie ma dwóch miesięcy.

Chyba próbował sobie pomóc, bo znalazłam leki na depresję.
On zawsze był szeroko uśmiechnięty. Człowiek, który te uśmiechy rozdawał każdemu. Był dobrym człowiekiem.
Nie dał nam szansy, żeby mu pomóc.

Aaaaa, no to super krótko.
Myślałam że ze 2 lata.
No to kurde, nie oczekuj od siebie cudów. Najgorsza żałoba trwa rok, drugi rok też jest trochę słaby, bo lecą kolejne święta, wakacje i dociera coraz bardziej że tej osoby naprawdę nie ma.
Trzeci rok jest już dobry, myśli się już coraz rzadziej.
Nadal boli, ale się o tym już po prostu tak nie myśli.

Teraz Ci gorzej, bo okres świąteczny, to zrozumiałe.
A jak się rodzice trzymają? Dla nich to pewnie giga tragedia, utrata dziecka sad

24

Odp: Brat

Sama byłam w miejscu, w którym był mój Brat.
Wtedy też zaczęłam leczenie. I zgadzam się, na NFZ czekalabym długo, na szczęście miałam pakiet.
Depresja czasem o sobie przypomina, ale umiem chyba panować nad nią.
Bardzo żałuję, że mój Brat nie zaufał mi na tyle, żeby zawołać o pomoc.
I tak, boję się tego, co będzie za rok, dwa..
Jak żyć normalnie wiedząc, że Go nie ma.
Chyba z moją terapeutką zwiążę się na dłuższy czas ..

25 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-12-31 15:49:41)

Odp: Brat
Marthe napisał/a:

Mi się też to wydawało nieprawdopodobne i nigdy nie mialam w podobnych sytuacjach jakiś depresji najwyżej smutek przejściowy, ale niestety sama tego doświadczyłam, po zakończeniu bardzo toksycznej relacji. Udało mi się dostać do lekarza w miarę szybko bo miałam pakiet z pracy i zaczęły sie leki. Nie pomagały. Dopiero bardzo wysokie dawki takich najsilniejszych doprowadzily mnie do potężnego zobojetnienia i wyszlam z tego. Potem się dowiedziałam że osoba przez którą tej  depresji dostałam podobno ma przezze mnie depresję że ją opuściłam ... choć ja pamiętam coś wręcz przeciwnego.

Gorzej jak ktoś nie ma takich możliwości aby mieć szybko kontakt z lekarzem. Nie wiem jak to jest na NFZ ale chyba trudne. Leki na depresje zaczynają też niestety dopiero działać po kilku tygodniach.

Mój najgorszy ból po rozstaniu trwał jakieś 2-3 lata. Byłam jak zombie w pierwszym roku, totalnie wyłączona z życia. Ale nawet wtedy nie pomyślałam żeby umierać, bo - nauczona doświadczeniem - wiedziałam, ze to przeminie.

Jeden z tych przypadków facetów którzy się zabili z miłości: facet (23 lata) naprawdę przystojny i bardzo bogaty, ich rodzina była znana. Powiesił się w nocy, w piżamie na drzewie przed domem (mieszkał z rodzicami). A że mieszkali przy dość ruchliwej ulicy, to wyobraźcie sobie to zamieszanie. Pamiętam jak byłam wtedy w osiedlowym markecie na zakupach, wcześnie rano. I nagle ktoś wbiegł, były krzyki że chłopak wisi ulicę dalej. Wszyscy pobiegli, łącznie z większością obsługi. Wszyscy go znali.
Kurde, jakie to głupie sad
To było z 10 lat temu, przecież teraz byłby pewnie szczęśliwym człowiekiem, może już żonatym i dzieciatym.

Motocyklista - a brat ile miał lat?

26

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Sama byłam w miejscu, w którym był mój Brat.
Wtedy też zaczęłam leczenie. I zgadzam się, na NFZ czekalabym długo, na szczęście miałam pakiet.
Depresja czasem o sobie przypomina, ale umiem chyba panować nad nią.
Bardzo żałuję, że mój Brat nie zaufał mi na tyle, żeby zawołać o pomoc.
I tak, boję się tego, co będzie za rok, dwa..
Jak żyć normalnie wiedząc, że Go nie ma.
Chyba z moją terapeutką zwiążę się na dłuższy czas ..

Jak masz takie moźliwości to jest jak najbardziej wskazane.

27 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2024-12-31 15:53:50)

Odp: Brat
madoja napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Madoja  - niedawno. Nie ma dwóch miesięcy.

Chyba próbował sobie pomóc, bo znalazłam leki na depresję.
On zawsze był szeroko uśmiechnięty. Człowiek, który te uśmiechy rozdawał każdemu. Był dobrym człowiekiem.
Nie dał nam szansy, żeby mu pomóc.

Aaaaa, no to super krótko.
Myślałam że ze 2 lata.
No to kurde, nie oczekuj od siebie cudów. Najgorsza żałoba trwa rok, drugi rok też jest trochę słaby, bo lecą kolejne święta, wakacje i dociera coraz bardziej że tej osoby naprawdę nie ma.
Trzeci rok jest już dobry, myśli się już coraz rzadziej.
Nadal boli, ale się o tym już po prostu tak nie myśli.

Teraz Ci gorzej, bo okres świąteczny, to zrozumiałe.
A jak się rodzice trzymają? Dla nich to pewnie giga tragedia, utrata dziecka sad

Tata nie daje po sobie zbyt  wiele po sobie poznać, chyba ze względu na mnie.
Wiesz, we wczesnym dzieciństwie, to ja zastępowałam mu matkę, mimo że różnica wieku nie jest gigantyczna.
Moja mama, jakby to powiedzieć nie odnalazła się chyba w tej roli na początku.
Niemniej teraz też jest rozsypana.
Nie oczekuję cudu, wiem że długo mogę się z tym nie pogodzić, o ile w ogóle.
Wiem, że muszę to "przepracować", ale na wiele rzeczy będę potrzebowała dużo czasu.
Złość, smutek, żal, tęsknota.. to wszystko się miesza, jak w blenderze.
Brat nie doczekał czterdziestki.

28 Ostatnio edytowany przez Marthe (2024-12-31 15:59:09)

Odp: Brat
madoja napisał/a:
Marthe napisał/a:

Mi się też to wydawało nieprawdopodobne i nigdy nie mialam w podobnych sytuacjach jakiś depresji najwyżej smutek przejściowy, ale niestety sama tego doświadczyłam, po zakończeniu bardzo toksycznej relacji. Udało mi się dostać do lekarza w miarę szybko bo miałam pakiet z pracy i zaczęły sie leki. Nie pomagały. Dopiero bardzo wysokie dawki takich najsilniejszych doprowadzily mnie do potężnego zobojetnienia i wyszlam z tego. Potem się dowiedziałam że osoba przez którą tej  depresji dostałam podobno ma przezze mnie depresję że ją opuściłam ... choć ja pamiętam coś wręcz przeciwnego.

Gorzej jak ktoś nie ma takich możliwości aby mieć szybko kontakt z lekarzem. Nie wiem jak to jest na NFZ ale chyba trudne. Leki na depresje zaczynają też niestety dopiero działać po kilku tygodniach.

Mój najgorszy ból po rozstaniu trwał jakieś 2-3 lata. Byłam jak zombie w pierwszym roku, totalnie wyłączona z życia. Ale nawet wtedy nie pomyślałam żeby umierać, bo - nauczona doświadczeniem - wiedziałam, ze to przeminie.

Jeden z tych przypadków facetów którzy się zabili z miłości: facet (23 lata) naprawdę przystojny i bardzo bogaty, ich rodzina była znana. Powiesił się w nocy, w piżamie na drzewie przed domem (mieszkał z rodzicami). A że mieszkali przy dość ruchliwej ulicy, to wyobraźcie sobie to zamieszanie. Pamiętam jak byłam wtedy w osiedlowym markecie na zakupach, wcześnie rano. I nagle ktoś wbiegł, były krzyki że chłopak wisi ulicę dalej. Wszyscy pobiegli, łącznie z większością obsługi. Wszyscy go znali.
Kurde, jakie to głupie sad
To było z 10 lat temu, przecież teraz byłby pewnie szczęśliwym człowiekiem, może już żonatym i dzieciatym.

Motocyklista - a brat ile miał lat?

Czasami na swojej drodze można spotkać takie osoby co tak ci namieszają w głowie że naprawdę może się to żle skończyć, nie ja jedna przez tą osobę skończyłam z ciężką depresją. Kiedyś była też historią dziewczyny tego komika Jima Carrey...

29

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Nie oczekuję cudu, wiem że długo mogę się z tym nie pogodzić, o ile w ogóle.
Wiem, że muszę to "przepracować", ale na wiele rzeczy będę potrzebowała dużo czasu.
Złość, smutek, żal, tęsknota.. to wszystko się miesza, jak w blenderze.
Brat nie doczekał czterdziestki.

Miał żonę, dzieci?

Ja w przypadku złego stanu psychicznego bombardowałam się książkami w temacie, nagraniami z YT. To wszystko działa jak terapeuta.
Wpisz na YT "jak pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby" i wyskoczą dziesiątki filmików najlepszych polskich psychologów, ale też zwykłych ludzi którzy przez to przeszli.
Według mnie niesamowicie pomaga.

Mi osobiście pomagało też wyobrażenie, że śmierć to nie koniec. Nie jestem wierząca, ale naprawdę uważam że potem cos jest. Może reinkarnacja, może wyjście z symulacji, może przejście do innego wymiaru. Nie wiem, ale na pewno coś jest.
Moja mama jest pewna że miała kontakt z tatą po jego śmierci.
Mam też znajomych którzy daliby sobie rękę uciąć że doświadczyli obecności zmarłych.
Ogólnie jestem dużą sceptyczką i realistką, ale te historie bardzo mi pomagały, bo uwierzyłam, że jeszcze kiedyś spotkam moich bliskich zmarłych.

30

Odp: Brat

Faceci są słabsi psychicznie, gorzej, nie chcą przyznawać się do swoich słabości. Ponoć to wymóg płci, bo facet powinien być twardy, ale tu nie o to chodzi.
Oczywiście nie można generalizować, bo zdarzają się wyjątki.

31

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Mi po głowie się kołacze jedna myśl, że zawiodłam jako siostra. I to spędza mi sen z oczu.
.

A czy on dał ci w ogóle szansę abyś mu pomogła? Czy prosił cię o pomoc? Czy mówił, że jest źle i potrzebuje wsparcia?
Jeżeli skrzętnie to przed tobą ukrywał (a skoro napisała o uśmiechu to podejrzewam, że tak) więc nie miej sobie nic do zarzucenia.
Wiem, że łatwo powiedzieć; wiem że teraz przechodzisz żałobę. Ale nie wyrzucaj sobie czegoś na co nie miałaś wpływu.

32

Odp: Brat
wieka napisał/a:

Faceci są słabsi psychicznie, gorzej, nie chcą przyznawać się do swoich słabości. Ponoć to wymóg płci, bo facet powinien być twardy, ale tu nie o to chodzi.
Oczywiście nie można generalizować, bo zdarzają się wyjątki.

Ja mam podejście jak facet. smile Że nie wypada mi się rozklejać. Nie wypada mi jojczeć komuś o moich smutkach. Nigdy przy nikim nie płaczę, bo uważam że byłabym żałosna. W samotności od pewnego czasu (jakiś rok po śmierci taty) też rzadko płaczę, bo uznałam że to bez sensu i wcale nie oczyszcza, po płaczu czuję się jeszcze gorzej niż przed.

Myślę że przeszłam trochę złego w życiu (depresja gdy miałam kilkanaście lat, samobójstwo babci, śmierć taty, rak mamy, załamanie nerwowe z atakami paniki, kilka bolesnych rozstań, podejrzenie raka u mnie, związek z przemocowcem), a jednak zawsze ze wszystkiego wychodziłam bo jest we mnie ogromna wiara w to, że każdy jest dla siebie najlepszym psychologiem. Każdy potrafi być silny. Nie można polegać tylko na tabletkach i terapeutach. Trzeba polegać na sobie. Pracować nad sobą, zamiast liczyć na magiczną tableteczkę. Pomagały mi zawsze książki i nagrania na YT. Ćwiczenia, praca nad sobą. Całkowicie wyszłam z naprawdę ciężkiej nerwicy z zaburzeniami lękowymi i napadami paniki, choć wielu ludzi uważa to za niemożliwe i dalej tkwią w swojej nerwicy.

I wiem, że poradzę sobie, gdy znów mnie coś spotka, a spotka na pewno, bo takie jest życie...

Dziś jestem uśmiechniętą osobą, naprawdę kocham życie, cieszę się ze wszystkiego.

Piszę to nie żeby się chwalić, ale żeby dać Wam nadzieję, że same sobie możecie pomóc najbardziej. I że Wasze szczęście wcale nie zależy od osób trzecich jak terapeuta.

33

Odp: Brat

Nie miał żony ani dzieci.
Też nie jestem wierząca, ale wierzę, że On gdzieś tam jest. To niemożliwe, że człowiek się tak po prostu ulatnia.
Co do Jego obecności po śmierci, to tak.. miałam wrażenie dwa razy, że  "był u mnie". Tata miał podobnie. Jestem dużym sceptykiem, ale no wydaje mi się, że jestem pewna tego, co czułam (zapach).
Brat doskonale ukrywał swój stan przed wieloma osobami.
Tak madoja, ja też wiele przeszłam (od biedy, raka, depresji, rozwodu po śmierć Brata) i zawsze stawałam na nogi. Tyle tylko, że teraz dość mocno mi te nogi podcięło.

34

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

też wiele przeszłam (od biedy, raka, depresji, rozwodu po śmierć Brata) i zawsze stawałam na nogi. Tyle tylko, że teraz dość mocno mi te nogi podcięło.

No tak, oczywiście że tak, bo to jest straszna rzecz, jedna z najgorszych w Twoim życiu.

Mi jest żal wszystkich samobójców, nawet tych którzy zabili się z miłości. Bo co musiało się dziać w ich biednych głowach, że aż zdecydowali się na taki krok?
Bardzo przeżyłam np. śmierć Robina Williamsa. Uwielbiałam filmy z nim, zawsze taki pogodny i uśmiechnięty, a miał depresję.

Są ludzie którzy twierdzą że samobójcy to tchórze i że ich nie szanują. Nie zgodzę się. Samobójcy są bardzo odważni. W końcu pokonali największy ludzki strach - przed śmiercią. Do tego trzeba mieć jaja.

35

Odp: Brat

Wspolczuje. Musisz pojsc do psychologa po pomoc, bo sama wpadniesz w depresje i bedzie kolejna tragedia. Brat mojej mamy tez popelnil samobojstwo to pozniej mama byla na silnych lekach uspokajajacych

36

Odp: Brat
madoja napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

też wiele przeszłam (od biedy, raka, depresji, rozwodu po śmierć Brata) i zawsze stawałam na nogi. Tyle tylko, że teraz dość mocno mi te nogi podcięło.

No tak, oczywiście że tak, bo to jest straszna rzecz, jedna z najgorszych w Twoim życiu.

Mi jest żal wszystkich samobójców, nawet tych którzy zabili się z miłości. Bo co musiało się dziać w ich biednych głowach, że aż zdecydowali się na taki krok?
Bardzo przeżyłam np. śmierć Robina Williamsa. Uwielbiałam filmy z nim, zawsze taki pogodny i uśmiechnięty, a miał depresję.

Są ludzie którzy twierdzą że samobójcy to tchórze i że ich nie szanują. Nie zgodzę się. Samobójcy są bardzo odważni. W końcu pokonali największy ludzki strach - przed śmiercią. Do tego trzeba mieć jaja.

Zaburzona jest równowaga hormonalna mózgu - serotonina , dopamina, noradreanlina.

37

Odp: Brat

Brat nie był trzeźwy, jak to robił. Właściwie, to był mocno piajny.

38 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-31 19:37:16)

Odp: Brat

Teraz to już nie ma znaczenia. Może nie potrafił inaczej. Wszystkie odpowiedzi zabrał ze sobą.
Zgadzam się z madoją w kwestii Jej opinii o samobójcach, ich ogromnej odwagi, choć brzmi to paradoksalnie.
Teraz musisz myśleć o sobie. Najważniejsze jest to, żebyś znów odzyskała równowagę i stanęła mocno na nogach. Terapia tylko Ci w tym pomoże.

39

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Brat nie był trzeźwy, jak to robił. Właściwie, to był mocno piajny.

Ale planował dużo wcześniej, też, że po alko, pewnie, żeby mu bo łatwiej.

Z drugiej strony, nie mamy wpływu na to, że pojawiamy się na świecie i ani na to kiedy z niego znikamy, jedynie samobójcy mają na to wpływ i to też może wpływać na ich decyzje jak nie widzą sensu życia, choć spowodowane depresją.
Nie pozwala nam się decydować o zakończeniu życia, jeśli cierpimy na poważne przewlekłe nie rokujace choroby, co dla mnie już nie jest humanitarne.
Tak mnie wzięło na refleksję... nie powinniśmy decydować o śmierci innych, tym bardziej mieć do nich pretensji.

Dlatego pogodź się z decyzją brata i wyciszaj emocje.

40

Odp: Brat

Nie mam wyjścia, jak tylko się z tym pogodzić i Mu wybaczyć.
Tyle, że sam proces to bardzo długa i wyboista droga, której się mocno obawiam.

41

Odp: Brat

Motocyklistko, niech będzie dla ciebie pocieszeniem fakt, że twój brat odszedl na swoich warunkach, tak jak chciał. Nie byłaś i nie jesteś też winna jego choroby, depresji. Nie zawsze można uratować kogoś, kto tego ratunku nie chce/nie potrzebuje/o niego nie prosi. Jesteśmy tylko ludzmi, nie nadludżmi i nie potrafimy wejść do czyjejś glowy, zrozumieć o czym myśli i temu w porę zapobiec. Nie obwiniaj się, nie mogłaś zrobić NIC.

Moim zdaniem skorzystaj z pomocy grup wsparcia dla ludzi po podobnych przejściach. Wśród osób które przeszły to co ty, możesz poczuć się lepiej zrozumiana i po prostu zaakceptowana, nawet przez siebie samą.

I trzymaj się.

42

Odp: Brat
Salomonka napisał/a:

Motocyklistko, niech będzie dla ciebie pocieszeniem fakt, że twój brat odszedl na swoich warunkach, tak jak chciał. Nie byłaś i nie jesteś też winna jego choroby, depresji. Nie zawsze można uratować kogoś, kto tego ratunku nie chce/nie potrzebuje/o niego nie prosi. Jesteśmy tylko ludzmi, nie nadludżmi i nie potrafimy wejść do czyjejś glowy, zrozumieć o czym myśli i temu w porę zapobiec. Nie obwiniaj się, nie mogłaś zrobić NIC.

Moim zdaniem skorzystaj z pomocy grup wsparcia dla ludzi po podobnych przejściach. Wśród osób które przeszły to co ty, możesz poczuć się lepiej zrozumiana i po prostu zaakceptowana, nawet przez siebie samą.

I trzymaj się.

Dziękuję Ci bardzo.
Są takie grupy? Muszę się rozejrzeć.
Tak, pociesza mnie to, że odszedł na własnych warunkach i że nie czuje już tego ciężaru, który  Go przytłoczył.

43

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Ciężko mi mówić za ogół mechanizmów, mogę jedynie powiedzieć o swoim.
Przez lata się Nim opiekowałam, jak mówiłam dzieciństwo nas nie rozpieściło.
I tak mi się wdrukowała w głowę rola starszej siostry, która się Bratem opiekuje.
Tak, wiem był dorosły, sam decydował o sobie.
Tyle tylko, że mam poczucie, że zostawiłam Go w tej depresji. Żal do siebie, że się nie zorientowałam.
Wiesz wieka, myślę, że w takiej sytuacji szuka się "winnego", bo wtedy złość na osobę, która to zrobiła jest mniejsza.
Nie wiem, nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji. Dla mnie to wszystko jest boleśnie nowe.

Motocyklistko, współczuję. Jednak bywają takie sploty okoliczności, które uniemożliwiają pomoc najbliższej rodzinie. Kto nie przeżył, nie uwierzy. Przeżywanie to normalna rzecz, inaczej człowiek zamieniłby się w robota.

44

Odp: Brat
wieka napisał/a:

Ale planował dużo wcześniej, też, że po alko, pewnie, żeby mu bo łatwiej.

Z drugiej strony, nie mamy wpływu na to, że pojawiamy się na świecie i ani na to kiedy z niego znikamy, jedynie samobójcy mają na to wpływ i to też może wpływać na ich decyzje jak nie widzą sensu życia, choć spowodowane depresją.
Nie pozwala nam się decydować o zakończeniu życia, jeśli cierpimy na poważne przewlekłe nie rokujace choroby, co dla mnie już nie jest humanitarne.
Tak mnie wzięło na refleksję... nie powinniśmy decydować o śmierci innych, tym bardziej mieć do nich pretensji.

Dlatego pogodź się z decyzją brata i wyciszaj emocje.

Wyżej pisałam o matce przyjaciela która powiesiła się w garażu. Na górze stało mokre pranie w misce, które wyjęła z pralki. Tak jakby decyzję o samobójstwie podjęła nagle, bez wcześniejszych planów. Zresztą poprzedniego wieczoru była u swojej siostry i wieczór nie różnił się niczym od innych, była normalna i uśmiechnięta. Nie miała depresji.
Więc różnie bywa. Czasami ktoś decyzję podejmie nagle.

Co do drugiej części wypowiedzi.
Jak pisałam, wstrząsnęła mną sprawa Holenderki która podjęła decyzję o eutanazji z powodu swojej depresji. Ale nie dlatego że na to pozwolono, tylko dlatego że było mi jej strasznie żal.
Jednak miałam kiedyś przemyślenia, że jeśli naprawdę ktoś chce umrzeć, trzeba mu na to pozwolić.
To jest ogólnie drażliwy temat tabu. Jeśli na przykład w necie ktoś szuka sposobu na bezbolesne i szybkie samobójstwo, to zamiast tego wyskakują mu strony typu "nie rób tego! życie jest piękne!". To trochę nie fair. Sama nie wiem, mam mieszane uczucia.

45 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-01-01 15:49:25)

Odp: Brat

Może ten moment był podjęty ad hoc, ale nie wierzę, że takie osoby nie noszą się dłużej z takim zamiarem, to, że są  wcześniej pogodne, uśmiechnięte to wg mnie taki kamuflaż.

46

Odp: Brat
wieka napisał/a:

Może ten moment był podjęty ad hoc, ale nie wierzę, że takie osoby nie noszą się dłużej z takim zamiarem, to, że są  wcześniej pogodne, uśmiechnięte to wg mnie taki kamuflaż.

Tak. Chociaż pewnie schematy są różne.
Musiało to w Nim dojrzewać, natomiast sama chwila, moment gdy to robił był wywołany konkretnym impulsem.
Jaki schemtat by nie był, to efekt jest ten sam.
Wczorajszy wieczór był bardzo bardzo trudny.

47

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:
wieka napisał/a:

Może ten moment był podjęty ad hoc, ale nie wierzę, że takie osoby nie noszą się dłużej z takim zamiarem, to, że są  wcześniej pogodne, uśmiechnięte to wg mnie taki kamuflaż.

Tak. Chociaż pewnie schematy są różne.
Musiało to w Nim dojrzewać, natomiast sama chwila, moment gdy to robił był wywołany konkretnym impulsem.
Jaki schemtat by nie był, to efekt jest ten sam.
Wczorajszy wieczór był bardzo bardzo trudny.

Ja akurat miałam na myśli matkę przyjaciela o czym pisała madoja.
Na pewno czas poprzedzający bywa różny.

48

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Wczorajszy wieczór był bardzo bardzo trudny.

Musisz wiedzieć, że tego wspólnego wsparcia będzie Ci brakowało do końca życia, im będziesz starsza tym bardziej, z tym, że oswojenie z sytuacją powinno pozwolić na normalne funkcjonowanie.
Tymczasem myśl też o sobie, żeby przy okazji nie zniszczyć swojej relacji z partnerem, nie wiesz jak on znosi tę sytuację, bo może tego nie pokazywać, pamiętaj więc, że partner to nie spowiednik i psiapsiółka, żeby bez końca wypłakiwać mu się w mankiet.
Dlatego wracając do normalności, będziesz mogła wygadać się przyjaciółce, terapeucie czy na forum.

Nie wiem czy są takie grupy wsparcia na żywo, raczej wątpię.
Dodam, że niektórzy bagatelizują stratę brata czy siostry, uważają, że mama, tata, mąż to co innego, bo pewnie nie wiedzą, że można kochać bardziej rodzeństwo.

49

Odp: Brat

Tak spotkałam się z bagatelizowaniem też.
Również pod względem cierpienia. "Współczuję Ci, ale rodzice cierpią bardziej, bo to ich dziecko".
Różnie się życie układa i różne są matki, ale  nie mam mocy ani ochoty na licytację.

Tak, wiem wieka. Staram się powoli wracać do normalności w domu. Mój mąż sprawdził się bardzo w tym czasie, ale wiem że chciałby, żebym powoli wracała.
Sprzątam, gotuje, oglądamy filmy, jeździmy razem na cmentarz.
Staram się nie zalewać Go nadmiarem emocji, staram się uśmiechnąć. Przytulam się do Niego często, jak dawniej.
Czasem sam zapyta, jak się czuję, poda pod nos herbatę. Niby nic, ale czuję się zaopiekowana, więc chcę i dla Niego trochę się ogarnąć.
Owszem, przyjaciółka no i teraz to forum jest miejscem, gdzie chcę się wygadać, chociaż i przyjaciółka też potrzebuje mnie, bo wiadomo, każdy ma też swoje problemy. Do psychologa poszłam po profesjonalna pomoc, a jak będzie potrzeba, to pójdę również po leki.
Dość szybko po pogrzebie wróciłam do pracy, chociaż mogłam wziąć L4, była nawet taka propozycja.
Stwierdziłam, że zrobi to gorszą robotę.
W pracy mam bardzo wyrozumiałych ludzi. Z początku łzy same leciały z oczu, robiłam dużo błędów.
Pod tym względem wygrałam chyba los na loterii.

50

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Tak spotkałam się z bagatelizowaniem też.
Również pod względem cierpienia. "Współczuję Ci, ale rodzice cierpią bardziej, bo to ich dziecko".
Różnie się życie układa i różne są matki, ale  nie mam mocy ani ochoty na licytację.

Tak, wiem wieka. Staram się powoli wracać do normalności w domu. Mój mąż sprawdził się bardzo w tym czasie, ale wiem że chciałby, żebym powoli wracała.
Sprzątam, gotuje, oglądamy filmy, jeździmy razem na cmentarz.
Staram się nie zalewać Go nadmiarem emocji, staram się uśmiechnąć. Przytulam się do Niego często, jak dawniej.
Czasem sam zapyta, jak się czuję, poda pod nos herbatę. Niby nic, ale czuję się zaopiekowana, więc chcę i dla Niego trochę się ogarnąć.
Owszem, przyjaciółka no i teraz to forum jest miejscem, gdzie chcę się wygadać, chociaż i przyjaciółka też potrzebuje mnie, bo wiadomo, każdy ma też swoje problemy. Do psychologa poszłam po profesjonalna pomoc, a jak będzie potrzeba, to pójdę również po leki.
Dość szybko po pogrzebie wróciłam do pracy, chociaż mogłam wziąć L4, była nawet taka propozycja.
Stwierdziłam, że zrobi to gorszą robotę.
W pracy mam bardzo wyrozumiałych ludzi. Z początku łzy same leciały z oczu, robiłam dużo błędów.
Pod tym względem wygrałam chyba los na loterii.

Masz rację, bardzo dobrze, że nie wzięłaś wolnego, tak trzymaj.

51

Odp: Brat

A ja jako osoba wierzaca napisze, ze dusza zmarlego blaka sie po swiecie czasami ukazujac sie bliskim i trwa to 3 dni czasu. Pozniej dusza idzie na Sad Bozy. Niestety samobojcy nie ida od razu do nieba, lecz wiele z nich idzie do czysca i mysle,I ze Twoj brat ,gdy czulas jego obecnosc przyszedl prosic o modlitwe za niego. On musi za grzech samobojstwa odpokutowac najpierw,  poniewaz nie moze wejsc z tym grzechem do nieba.  Wielu samobojcow idzie do czysca, poniewaz Bog patrzy na ich serce i nie sa potepieni na cale szczescie, poniewaz Bog patrzy na okolicznosci samobojstwa oraz calokszalt zycia.  Dlatego najlepsze co mozesz zrobic dla brata to modlitwa ona wkrotce jemu pomoze

52

Odp: Brat

Nie jestem wierząca Julka,  nie modlę się.

53 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-01 19:45:43)

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Nie jestem wierząca Julka,  nie modlę się.

Ale napisalas, ze czulas obecnosc brata i tak samo ktos jeszcze z Twojej rodziny, wiec zycie po smierci istnieje, a co jest zmarlym potrzebne bardziej niz modlitwa(tym co sa w Czyscu) . Moze nawet by Tobie to pomoglo psychicznie nawet ,bo skoro myslisz,ze nie pomoglas bratu za zycia to chociaz pomozesz mu po smierci, wiec tez dobrze Ci to na psychike zrobi

54

Odp: Brat

Julka, uszanuj to, że nie każdy szuka ukojenia w modlitwie.
Tak, czułam obecność mojego Brata i pewnie gdzieś tam coś jest. Niekoniecznie dla mnie to jest niebo/czyściec.
I proszę, chociaż u mnie nie przeprowadzaj "nawracania".

55

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Julka, uszanuj to, że nie każdy szuka ukojenia w modlitwie.
Tak, czułam obecność mojego Brata i pewnie gdzieś tam coś jest. Niekoniecznie dla mnie to jest niebo/czyściec.
I proszę, chociaż u mnie nie przeprowadzaj "nawracania".

Ja nie przeprowadzam nawracania, bo przeciez kazdy sam zdecyduje.  No myslalam, ze nawet jezeli nie wierzysz to Ci to jakos psychicznie pomoze ta wiadomosc,ze cos zrobisz dla brata.  Tyle ,ale to Ty decydujesz

56

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Chyba balast, który mój Brat położył mi na barki zaczyna mnie przygniatać i potrzebuję w jakiś sposób to zrzucić.

nie zawsze można pomóc

57

Odp: Brat

Ja Tobie szczerze wspolczuje, bo tez mialam w rodzinie przypadki samobojstwa,a pozniej jedna moja kolezanka tez prawie umarla po przedawkowaniu lekow. A list jakis pozegnalny brat zostawil? Wiecie co bylo przyczyna jego depresji?

58

Odp: Brat

Listu nie zostawił.
W miarę porządkowania Jego spraw mamy jakieś swoje przypuszczenia, skąd mogła się wziąć depresja.
Chociaż wiadomo, że jest to jakiś proces, któy źródło mógł  mieć już bardzo dawno temu, a nawet w dzieciństwie, które jak wspominałam było mocno koślawe.

59

Odp: Brat

Bardzo,bardzo mi przykro. To jest niewyobrażalna strata a przede wszystkim wiem,że to trudno zrozumieć.
Przede wszystkim nie mozesz się obwiniać. To czy ktoś ma depresję i co aktualnie ma w głowie jest bardzo trudno określić. Na swoim przykładzie powiem (i tak js pluje tym na prawo i lewo) że w momentach w sumie największego zjazdu i myśli samobójczych jest największy uśmiech. Gdyby ktoś np zobaczył na moje media społecznościowe w stanie bardzo złym to uznałby i często uznawano, że jestem szczęśliwa i spełniona bo wtedy wrzucałam najpiękniejsze fotki jakie miałam. Ludzie potem patrzą na ig i mówią no to niemożliwe ze ktoś taki radosny odjął sobie życie a tymczasem to jest zasłona. To naprawdę nie ma opcji żeby ktoś z bliskich a nawet z obcych zobaczył,że ktoś planuje samobójstwo. Oczywiście przypadku są różne ale jeśli mówisz,że miał uśmiech szeroki i tak się krył to jest to absolutnie niemożliwe żeby się zorientować że ktoś cierpi.
Bardzo współczuję.

60

Odp: Brat

oj to niestety wiem.
W najgorszym momencie mojej depresji byłam, jak kolorowy ptak.
Również uśmiechnięta, a w środku czarna rozpacz.
Mój Brat odkąd pamiętam rozdawał te uśmiechy.
Od dziecka był bardzo lubiany i chciany w towarzystwie.
Bystry, inteligentny, przystojny. Miał to coś, co przyciągało do Niego.
Aż mnie czasem skręca w środku, jak pomyślę z jakimi demonami walczył.

61 Ostatnio edytowany przez madoja (2025-01-02 14:27:11)

Odp: Brat

Motocyklistka masz męża / partnera / partnerkę, żeby mógł/a Cię wesprzeć?

62

Odp: Brat

Tak tak
Mam męża. Kilka postów wcześniej pisałam nawet trochę o nim.
W tym ciężkim czasie sprawdził się bardzo dobrze, wspiera mnie bardzo.
Zresztą, jak całe otoczenie. W rodzinie też się staramy jakoś wspierać.
Tyle, że ciężko to wszystko zracjonalizować.

63

Odp: Brat
Motocyklistka napisał/a:

Tyle, że ciężko to wszystko zracjonalizować.

Pozostaje nieracjonalizować. Nigdy nie będziesz w jego w głowie, więc po co...

64

Odp: Brat

bo to chyba naturalne, że się w takim momencie stara jakoś to wytłumaczyć.
Wiem, że przyjdzie dzień, gdy przestanę, ale teraz nie umiem inaczej.

Ciężko mi opisać, ile On dla mnie znaczył.
Przeszliśmy razem piekło za dzieciaka, mając tylko siebie.
Po prostu czuję osobiście/personalnie/egoistycznie i tak bardzo wprost, że mnie zostawił.

65 Ostatnio edytowany przez Marthe (2025-01-02 16:29:39)

Odp: Brat

On nie miał takiego podejścia nie myślał, że cię zostawia.
Osoba jak jest w tym mrocznym miejscu myśli tylko o uwolnieniu sie, chce tylko aby to się skończyło i jest jakby we własnej bańce bez wyjścia.
W pewnym momencie już nie zwraca uwagi na to co dzieje się dookoła i konsekwencje jej czynów dla innych ludzi.

Dbaj o siebie i sobie tu pisz jak ci to pomaga. Bo czasem takie pisanie trochę pomaga.
Po 2 latach może nastapić poprawa po żałobie, ale to jest bardzo indywidualne.

Posty [ 1 do 65 z 124 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Brat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024