relacja z księdzem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: relacja z księdzem

hej potrzebuje waszej porady, chyba zakochałam się w księdzu
mam 18 lat i udzielam się w kościele, śpiewam w scholi a moja mama jest organistką więc kontakt z księżmi mamy „na codzień”.  w tamtym roku do naszej parafi przyszedł nowy ksiądz, młody, wyluzowany i z super poczuciem humoru, na początku wiadomo traktowałam go jak księdza
później poczułam potrzebę „lepszego” kontaktu z nim, szczerze nie wiem dlaczego, ale moja mama i moje siostry też bardzo go polubiły więc jakoś naturalnie wyszło tak że kilka razy był u nas na kawie, kiedyś robiłam pizzę więc też go zaprosiłam, ogólnie tak jako księdza z którym jako rodzina mamy dobry kontakt. te spotkania były przy wszystkich moich bliskich więc nie tak że sam na sam, z reguły to nawet nie ja wpadałam na pomysł żeby on do nas przyjechał ale jednak jeśli trzeba już było go zaprosić to zapraszałam go ja. zawsze miałam z nim spoko kontakt, cos żartowaliśmy przed mszą, w sobotę pisał do mnie który ksiądz będzie odprawiał akurat ta mszę na której śpiewamy. ja czułam i dalej czuję się przy nim swobodnie ale ostatnio tak jakoś 2 miesiące temu zaskoczyły mnie jego komentarze i teksty typowo adresowane do mnie ponieważ wczensiej nigdy nic takiego nie mówił. raz po tym jak wspomniałam mu że chora jestem i nawet jak do domu wróciłam to mama mówiła że źle wyglądam powiedział mi że to niemożliwe żebym wyglądała źle. raz przyjechał po mnie żebym nie zmokła mimo że kościół mamy jakieś 200m od domu. w październiku pojechałam z nim na wycieczkę którą organizował w naszej parafii na weekend do liczenia. były tam głównie starsze osoby ale kilkoro z nas to młodzież. ja byłam z koleżanką i podczas tego wyjazdu spędzałyśmy czas praktycznie tylko z nim. on sam gdy coś zwiedzaliśmy to podchodził do nas i z nami rozmawiał, widziałam nawet te spojrzenia i szepty starszych pań na nasz temat. raz chciałam mu jakiegoś robaka zrzucić z koszuli i powiedział mi „nie smyraj mnie”. tego samego dnia wieczorem w pokoju grałyśmy sobie na gitarze, on przyszedł i siedział z nami do północy, razem śpiewaliśmy, ja grałam i czułam że w momencie w którym śpiewamy patrzy mi w oczy takim przeszywającym spojrzeniem. po powrocie z tego wyjazdu był inny, przestał się do mnie praktycznie wcale odzywać, nasz kontakt był tylko formalny ale nie miałam na tyle śmiałości żeby zapytać o co chodzi. w zeszłą niedzielę gdy szłam do komuni wypadł mu na podłogę komunikant którego miał mi dać, zrobiło mu się głupio i kilka razy mnie przepraszał, w zartach powiedział że „to z wrażenia”. dzisiaj znowu się spotkaliśmy bo przyjechał do mojego wujka do spowiedzi, mamy i sióstr nie było więc rozmawiałam z nim sama, zaproponowałam kawę i rozmawialiśmy sobie dość na luzie, cały czas patrząc sobie w oczy. w pewnym momencie zapadła cisza a my patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc, po jakimś czasie on odwrócił wzrok i zaczął coś mówić. później pojechał do domu i jeszcze mi wysyłał zdj jak ubrał choinkę bo nie miał przy sobie telefonu jak się widzieliśmy. nie wiem szczerze co o tym wszystkim sądzić ponieważ jego zachowanie jest dość sprzeczne, ma 36 lat a ja 18 więc jest spora różnica między nami, raz zachowuje się tak jakbyśmy mieli być razem natomiast za jakiś czas jest obrażony i praktycznie nic się nie odzywa. w lutym jadę z nim na wyjazd na narty na weekend i już zastanawiam się jak to będzie. doradźcie mi proszę co powinnam robić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

hej potrzebuje waszej porady, chyba zakochałam się w księdzu
mam 18 lat i udzielam się w kościele, śpiewam w scholi a moja mama jest organistką więc kontakt z księżmi mamy „na codzień”.  w tamtym roku do naszej parafi przyszedł nowy ksiądz, młody, wyluzowany i z super poczuciem humoru, na początku wiadomo traktowałam go jak księdza
później poczułam potrzebę „lepszego” kontaktu z nim, szczerze nie wiem dlaczego, ale moja mama i moje siostry też bardzo go polubiły więc jakoś naturalnie wyszło tak że kilka razy był u nas na kawie, kiedyś robiłam pizzę więc też go zaprosiłam, ogólnie tak jako księdza z którym jako rodzina mamy dobry kontakt. te spotkania były przy wszystkich moich bliskich więc nie tak że sam na sam, z reguły to nawet nie ja wpadałam na pomysł żeby on do nas przyjechał ale jednak jeśli trzeba już było go zaprosić to zapraszałam go ja. zawsze miałam z nim spoko kontakt, cos żartowaliśmy przed mszą, w sobotę pisał do mnie który ksiądz będzie odprawiał akurat ta mszę na której śpiewamy. ja czułam i dalej czuję się przy nim swobodnie ale ostatnio tak jakoś 2 miesiące temu zaskoczyły mnie jego komentarze i teksty typowo adresowane do mnie ponieważ wczensiej nigdy nic takiego nie mówił. raz po tym jak wspomniałam mu że chora jestem i nawet jak do domu wróciłam to mama mówiła że źle wyglądam powiedział mi że to niemożliwe żebym wyglądała źle. raz przyjechał po mnie żebym nie zmokła mimo że kościół mamy jakieś 200m od domu. w październiku pojechałam z nim na wycieczkę którą organizował w naszej parafii na weekend do liczenia. były tam głównie starsze osoby ale kilkoro z nas to młodzież. ja byłam z koleżanką i podczas tego wyjazdu spędzałyśmy czas praktycznie tylko z nim. on sam gdy coś zwiedzaliśmy to podchodził do nas i z nami rozmawiał, widziałam nawet te spojrzenia i szepty starszych pań na nasz temat. raz chciałam mu jakiegoś robaka zrzucić z koszuli i powiedział mi „nie smyraj mnie”. tego samego dnia wieczorem w pokoju grałyśmy sobie na gitarze, on przyszedł i siedział z nami do północy, razem śpiewaliśmy, ja grałam i czułam że w momencie w którym śpiewamy patrzy mi w oczy takim przeszywającym spojrzeniem. po powrocie z tego wyjazdu był inny, przestał się do mnie praktycznie wcale odzywać, nasz kontakt był tylko formalny ale nie miałam na tyle śmiałości żeby zapytać o co chodzi. w zeszłą niedzielę gdy szłam do komuni wypadł mu na podłogę komunikant którego miał mi dać, zrobiło mu się głupio i kilka razy mnie przepraszał, w zartach powiedział że „to z wrażenia”. dzisiaj znowu się spotkaliśmy bo przyjechał do mojego wujka do spowiedzi, mamy i sióstr nie było więc rozmawiałam z nim sama, zaproponowałam kawę i rozmawialiśmy sobie dość na luzie, cały czas patrząc sobie w oczy. w pewnym momencie zapadła cisza a my patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc, po jakimś czasie on odwrócił wzrok i zaczął coś mówić. później pojechał do domu i jeszcze mi wysyłał zdj jak ubrał choinkę bo nie miał przy sobie telefonu jak się widzieliśmy. nie wiem szczerze co o tym wszystkim sądzić ponieważ jego zachowanie jest dość sprzeczne, ma 36 lat a ja 18 więc jest spora różnica między nami, raz zachowuje się tak jakbyśmy mieli być razem natomiast za jakiś czas jest obrażony i praktycznie nic się nie odzywa. w lutym jadę z nim na wyjazd na narty na weekend i już zastanawiam się jak to będzie. doradźcie mi proszę co powinnam robić?

Sama się zastanów czy chcesz wchodzić w romans z księdzem? Po co Ci to, chyba, że chcesz skomplikować sobie życie.
Powinnaś zachować dystans i odpuścić sobie wspólne wyjazdy.
A z jakiej racji planujecie ten wyjazd na narty?

3

Odp: relacja z księdzem

on organizuje wyjazd na narty dla młodzieży z parafii

4

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

hej potrzebuje waszej porady, chyba zauroczyłam się w księdzu
mam 18 lat i udzielam się w kościele, śpiewam w scholi a moja mama jest organistką więc kontakt z księżmi mamy „na codzień”.  w tamtym roku do naszej parafi przyszedł nowy ksiądz, młody, wyluzowany i z super poczuciem humoru, na początku wiadomo traktowałam go jak księdza
później poczułam potrzebę „lepszego” kontaktu z nim, szczerze nie wiem dlaczego, ale moja mama i moje siostry też bardzo go polubiły więc jakoś naturalnie wyszło tak że kilka razy był u nas na kawie, kiedyś robiłam pizzę więc też go zaprosiłam, ogólnie tak jako księdza z którym jako rodzina mamy dobry kontakt. te spotkania były przy wszystkich moich bliskich więc nie tak że sam na sam, z reguły to nawet nie ja wpadałam na pomysł żeby on do nas przyjechał ale jednak jeśli trzeba już było go zaprosić to zapraszałam go ja. zawsze miałam z nim spoko kontakt, cos żartowaliśmy przed mszą, w sobotę pisał do mnie który ksiądz będzie odprawiał akurat ta mszę na której śpiewamy. ja czułam i dalej czuję się przy nim swobodnie ale ostatnio tak jakoś 2 miesiące temu zaskoczyły mnie jego komentarze i teksty typowo adresowane do mnie ponieważ wczensiej nigdy nic takiego nie mówił. raz po tym jak wspomniałam mu że chora jestem i nawet jak do domu wróciłam to mama mówiła że źle wyglądam powiedział mi że to niemożliwe żebym wyglądała źle. raz przyjechał po mnie żebym nie zmokła mimo że kościół mamy jakieś 200m od domu. w październiku pojechałam z nim na wycieczkę którą organizował w naszej parafii na weekend do liczenia. były tam głównie starsze osoby ale kilkoro z nas to młodzież. ja byłam z koleżanką i podczas tego wyjazdu spędzałyśmy czas praktycznie tylko z nim. on sam gdy coś zwiedzaliśmy to podchodził do nas i z nami rozmawiał, widziałam nawet te spojrzenia i szepty starszych pań na nasz temat. raz chciałam mu jakiegoś robaka zrzucić z koszuli i powiedział mi „nie smyraj mnie”. tego samego dnia wieczorem w pokoju grałyśmy sobie na gitarze, on przyszedł i siedział z nami do północy, razem śpiewaliśmy, ja grałam i czułam że w momencie w którym śpiewamy patrzy mi w oczy takim przeszywającym spojrzeniem. po powrocie z tego wyjazdu był inny, przestał się do mnie praktycznie wcale odzywać, nasz kontakt był tylko formalny ale nie miałam na tyle śmiałości żeby zapytać o co chodzi. w zeszłą niedzielę gdy szłam do komuni wypadł mu na podłogę komunikant którego miał mi dać, zrobiło mu się głupio i kilka razy mnie przepraszał, w zartach powiedział że „to z wrażenia”. dzisiaj znowu się spotkaliśmy bo przyjechał do mojego wujka do spowiedzi, mamy i sióstr nie było więc rozmawiałam z nim sama, zaproponowałam kawę i rozmawialiśmy sobie dość na luzie, cały czas patrząc sobie w oczy. w pewnym momencie zapadła cisza a my patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc, po jakimś czasie on odwrócił wzrok i zaczął coś mówić. później pojechał do domu i jeszcze mi wysyłał zdj jak ubrał choinkę bo nie miał przy sobie telefonu jak się widzieliśmy. nie wiem szczerze co o tym wszystkim sądzić ponieważ jego zachowanie jest dość sprzeczne, ma 36 lat a ja 18 więc jest spora różnica między nami, raz zachowuje się tak jakbyśmy mieli być razem natomiast za jakiś czas jest obrażony i praktycznie nic się nie odzywa. w lutym jadę z nim na wyjazd na narty na weekend i już zastanawiam się jak to będzie. doradźcie mi proszę co powinnam robić?

5

Odp: relacja z księdzem

nie wiem czy zakochanie to dobra definicja, bardziej może zauroczenie

6

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

on organizuje wyjazd na narty dla młodzieży z parafii

Nie musisz jechać.

7

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

nie wiem czy zakochanie to dobra definicja, bardziej może zauroczenie

Co by nie było, zachowuj dystans.

8

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

wypadł mu na podłogę komunikant którego miał mi dać, zrobiło mu się głupio i kilka razy mnie przepraszał, w zartach powiedział że „to z wrażenia”.

Dał tobie opłatek z podłogi?

Co do tematu, to nie wiem, gdzie masz jakiś  problem. Normalną relację macie, nic szczególnego.

9 Ostatnio edytowany przez 0meqaO24 (2024-12-23 19:40:11)

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

hej potrzebuje waszej porady, chyba zakochałam się w księdzu
mam 18 lat i udzielam się w kościele, śpiewam w scholi a moja mama jest organistką więc kontakt z księżmi mamy „na codzień”.  w tamtym roku do naszej parafi przyszedł nowy ksiądz, młody, wyluzowany i z super poczuciem humoru, na początku wiadomo traktowałam go jak księdza
później poczułam potrzebę „lepszego” kontaktu z nim, szczerze nie wiem dlaczego, ale moja mama i moje siostry też bardzo go polubiły więc jakoś naturalnie wyszło tak że kilka razy był u nas na kawie, kiedyś robiłam pizzę więc też go zaprosiłam, ogólnie tak jako księdza z którym jako rodzina mamy dobry kontakt. te spotkania były przy wszystkich moich bliskich więc nie tak że sam na sam, z reguły to nawet nie ja wpadałam na pomysł żeby on do nas przyjechał ale jednak jeśli trzeba już było go zaprosić to zapraszałam go ja. zawsze miałam z nim spoko kontakt, cos żartowaliśmy przed mszą, w sobotę pisał do mnie który ksiądz będzie odprawiał akurat ta mszę na której śpiewamy. ja czułam i dalej czuję się przy nim swobodnie ale ostatnio tak jakoś 2 miesiące temu zaskoczyły mnie jego komentarze i teksty typowo adresowane do mnie ponieważ wczensiej nigdy nic takiego nie mówił. raz po tym jak wspomniałam mu że chora jestem i nawet jak do domu wróciłam to mama mówiła że źle wyglądam powiedział mi że to niemożliwe żebym wyglądała źle. raz przyjechał po mnie żebym nie zmokła mimo że kościół mamy jakieś 200m od domu. w październiku pojechałam z nim na wycieczkę którą organizował w naszej parafii na weekend do liczenia. były tam głównie starsze osoby ale kilkoro z nas to młodzież. ja byłam z koleżanką i podczas tego wyjazdu spędzałyśmy czas praktycznie tylko z nim. on sam gdy coś zwiedzaliśmy to podchodził do nas i z nami rozmawiał, widziałam nawet te spojrzenia i szepty starszych pań na nasz temat. raz chciałam mu jakiegoś robaka zrzucić z koszuli i powiedział mi „nie smyraj mnie”. tego samego dnia wieczorem w pokoju grałyśmy sobie na gitarze, on przyszedł i siedział z nami do północy, razem śpiewaliśmy, ja grałam i czułam że w momencie w którym śpiewamy patrzy mi w oczy takim przeszywającym spojrzeniem. po powrocie z tego wyjazdu był inny, przestał się do mnie praktycznie wcale odzywać, nasz kontakt był tylko formalny ale nie miałam na tyle śmiałości żeby zapytać o co chodzi. w zeszłą niedzielę gdy szłam do komuni wypadł mu na podłogę komunikant którego miał mi dać, zrobiło mu się głupio i kilka razy mnie przepraszał, w zartach powiedział że „to z wrażenia”. dzisiaj znowu się spotkaliśmy bo przyjechał do mojego wujka do spowiedzi, mamy i sióstr nie było więc rozmawiałam z nim sama, zaproponowałam kawę i rozmawialiśmy sobie dość na luzie, cały czas patrząc sobie w oczy. w pewnym momencie zapadła cisza a my patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc, po jakimś czasie on odwrócił wzrok i zaczął coś mówić. później pojechał do domu i jeszcze mi wysyłał zdj jak ubrał choinkę bo nie miał przy sobie telefonu jak się widzieliśmy. nie wiem szczerze co o tym wszystkim sądzić ponieważ jego zachowanie jest dość sprzeczne, ma 36 lat a ja 18 więc jest spora różnica między nami, raz zachowuje się tak jakbyśmy mieli być razem natomiast za jakiś czas jest obrażony i praktycznie nic się nie odzywa. w lutym jadę z nim na wyjazd na narty na weekend i już zastanawiam się jak to będzie. doradźcie mi proszę co powinnam robić?

Odmawiaj nieustannie Koronkę do Miłosierdzia Bożego jest super skuteczna wszelkie złe myśli wobec księdza ominą Cię.

Polecam jeszcze odmawiać różaniec - "Różaniec jest potężną i skuteczną bronią przeciwko każdemu rodzajowi zła."

Nie wchodż w żadne relacje z księdzem, co ludzie powiedzą, a rodzina będzie świeciła oczami za Ciebie.
Zbliżają się święta wyspowiadaj się z nieczystych (?) myśli - napisałaś w dziale "TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI"

10 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2024-12-31 18:16:26)

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

nie wiem czy zakochanie to dobra definicja, bardziej może zauroczenie

Ty masz 18, a on 36. Jesteś młoda i spotkasz jeszcze niejednego gościa i w niejednym się zakochasz i bedziesz miałą podobne rozterki. Co do zwiazku z księdzem, to powiem Tobie, tak jak moja ex, że u nich w harcerstwie wszyscy kapelani mają swoje dziewczyny, stałe partnerki, albo kochanki. To jest taka tajemnica poliszynela, że wystarczy popatrzyć na publikowane przez nich zdjęcia, żeby to widzieć gołym okiem. Wszystko się zmieniło, bo dzisiaj ludzi jakoś tam ani zdrady, ani rozwody, ani związki z księżmi nie ruszają. Nic dziwnego, jak za osoby prawie publiczne uwaza się nawet i jakieś "porno gwiazdy", a prostytucję nazywa seks workingiem. To tylko taka moja refleksja, bo osobiście nie uważam za normalne, że ktoś jest zmuszany do życia w celibacie (co najczesciej jest i tak fikcją) i to tylko dlatego, ze kiedyś kościół to wprowadził, bo nie chciał, żeby jego majątek przechodził w niepowołane ręce. Normalnym się wydaje, że skoro duchowni tak podkręślają wartośc rodziny, to sami powinni je posiadać, żeby świecić przykładem. Zresztą te ograniczenia są w kościele katolickim, bo w innych ich nie ma, lub są one częściowe.

11

Odp: relacja z księdzem
konelia78900 napisał/a:

nie wiem czy zakochanie to dobra definicja, bardziej może zauroczenie

W takiej sytuacji i jeśli lubisz starszych to jedyna opcja to zostać kochanką i bawić się dobrze i czerpać ile możesz z tej znajomości przyjemności. I jeśli tego chcesz i Ci to odpowiada to działaj. Ale jeśli masz się zakochiwać i planować związki z kimś takim to sobie odpuść.

12

Odp: relacja z księdzem

Trolling

Nawet sama sytuacja z upadkiem na komunii MUSIAŁABY byc inaczej rozegrana. Ale skąd troll może o tym wiedzieć

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024