Cześć Wszystkim,
Chciałabym opisać Was swoją historię, wygadać się i poznać Wasze zdanie.
Z chłopakiem jesteśmy trzy lata (jesteśmy po 30tce). Od pół roku mieszkamy razem. Tak jak przed mieszkaniem było w przeważającej części super, tak po zamieszkaniu nie. Kiedyś był dobrym, spokojnym, czułym, troskliwym i chętnym do konstruktywnej rozmowy facetem. Nie miał w sobie odrobiny złości, nerwowości. Zawsze byłam dla niego najważniejsza, tak też się czułam. Mieliśmy wspólne plany co do założenia rodziny, plany podróżnicze itd. Kiedy zamieszkaliśmy razem po niedługim czasie zaczęło wychodzić wiele sytuacji. Np, przy jakiekolwiek sprzeczce, a pewnym momencie się ubierał i wychodził bez słowa. Czasami wracał pijany czasami nie. Mimo rozmów, jak wtedy się czuję i chciałabym żeby nie zostawiał mnie samą, tak się to powtarzało. Kiedy płakałam, nie mogłam liczyć na przytulenie czy odrobinę zrozumienia. Kolejną sprawą, jego praca, która zaczęła mu przysłaniać cały świat. Ma wyczerpująca pracę fizycznie i psychicznie. Zaczęło się to też na mnie odbijać (wracał późno, po alko i tylko coś się nie spodobało to już była akcja). Niestety od 2 miesięcy to się nasiliło do tego stopnia, że nawet 2/3 razy w tygodniu przychodzi pijany do domu, a w innych dniach po przysłowiowym piwie. W czasie tych 2 miesięcy, było kilka sprzeczek tak dużych, gdzie zostałam wyzwana w wulgarny sposób, posądza mnie o zdrady (gdzie nie ma powodów), mówi rozstaniu raz na tydzień, potrafi rzucać przedmiotami. Po alkoholu nie jest tym samym człowiekiem. Na drugi dzień czasami nie pamięta, tego jak mnie poniża, co powiedział itd. Uważa, że wyolbrzymiam, ale wzbudza we mnie poczucie winy, że przeze mnie np rozbił talerz. Potrafił wypić alkohol z barku i wlać tam wodę (po czasie się dowiedziałam) albo pojechać coś załatwić „na chwilę”, a wraca po kilku godzinach pijany z prezentem. Mimo różnych rozmów, ustaleń, propozycji pójścia do psychologa, wszystko wraca do normy, a o psychologu nie chce słyszeć. Dom traktuje jak hotel, przestał robić cokolwiek. Nie dba o wspólną przestań. Trudno mi uwierzyć w to, że można tak się zmienić. Ma przy sobie kochającą kobietę, a dostaje od niego takie traktowanie i wulgaryzmy. Jestem strzępkiem nerwów, kocham go, ale to już poszło za daleko. Każde z nas chciało mieć własną kochającą się rodzinę. Ale jak? W takich warunkach? Przez ostatnie tygodnie wybiera pracę i alkohol, nie związek i kobietę którą kocha jak nigdy nikogo.