Witam
Pisze tutaj z takim trochę nietypowym problemem, mianowicie im dłużej ze swoją kobietą jestem tym mam wrażenie, że coraz mniej ją znam. O co właściwie mi chodzi ? Generalnie sprawa wygląda tak, że od dłuższego początku moja żona była można powiedzieć samicą alfa w tym związku, a ja byłem trochę pantoflarzem niestety, który zawsze się jej słuchał. To już było widać niestety od samego początku związku, że jest inaczej, niż w pozostałych związkach, mianowicie to ona od samego początku mnie podrywała, zapraszała mnie gdzieś na randki, zabiegała o moje względy, prawiła mi komplementy, nawet to ona doprowadziła do pierwszego seksu między nami gdzie powiedziała nawet że już jestem jej. I tak mijały dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata, związek powoli się rozwijał w swoim tempie. No i teraz moja żona po 5 latach małżeństwa zaczęła narzekać, że to tylko ona się stara w tym związku, że ja nic nie robię, że nie umiem być spontaniczny w łóżku, że nigdzie jej nie zapraszam, że jej nie kupuje kwiatków czy prezentów itp. itd. Powiedziałem jej, że przecież to ona mnie wybrała takiego jaki jestem i to ona ze mną chciała być za wszelką cenę i że to ona chciała być tą dominującą osobą, na co ona mi odpowiedziała "No i co z tego ?" Generalnie średnio jestem w stanie ją teraz zrozumieć, bo zaczyna narzekać na związek która sama stworzyła.