Hej
Chciałabym zapytać was o radę bo chce żeby któraś z was spojrzała na to z boku i doradziła.
Otóż jestem z moim facetem ponad rok.Mieszkamy ze soba od pół roku.Ogólnie nasz związek jest udany, dobrze się dogadujemy.Jest cudownym facetem,dba o mnie jest ciepły opiekunczy,wiem że mnie kocha,ale jak przychodzi kłótnia to zmienia się o 180 stopni.Zaczynajac od tego że gdy tylko się o coś pokłócimy to on odrazu się obraża, potrafi się nie odzywać parę godzin.Na mnie takie zachowanie działa jak Płachta na byka gdyż jestem osobą nerwowa i bardzo emocjonalna i jak ktoś mnie olewa to czuję że mu nie zależy a po drugie lubię wyjaśniać sprawy odrazu.Na początku próbowałam rozmawiać,godzić się ale jego duma była tak urażona że nie zależnie co powiedziałam to i tak musiał pokazać jak bardzo jest obrażony i nigdy to się nie kończyło.Musiało minąć parę godzin albo dni aż mu przejdzie i dopiero wtedy można było gadać.
Wczoraj była sytuacja gdzie już pękłam.
Gotowaliśmy obiad i nagle ja przez przypadek rozwaliłam szafkę.Wydarl się na mnie okropnie ze co ja robię że mnie rodzice nie nauczyli szanować rzeczy itd.No okej zrozumiałam miał prawo się zdenerwować dlatego wytłumaczyłam mu że naprawimy i żeby się uspokoił.A ten co zrobił? Obraził się
Zapytałam go o coś po pół godzinie to odpowiedział jednym słowem i siedział w telefonie.Stwierdzilam że pierwszy raz odpuszczę.Ze nie będę za nim gonić i zrobię to co on.Wieczorem mieliśmy iść na koncert który w zasadzie ja zorganizowałam ale szczerze po tym odechciało mi się i mu zakomunikowałam że jeżeli chce to niech idzie z kimś innym bo ja nie mam ochoty.Nie odezwał się słowem.Siedzielismy tak w ciszy kolejne 5h aż w końcu ubrał się i wyszedł.Za godzinę dostaje od niego snapa że siedzi u rodziców z psem i napisał „chociaż on chce ze mna siedzieć” co już było dla mnie dzienne po prostu.Zaczela się wymiana zdań napisałam mu że co to mają być za podchody że czemu siedzi u matki zamiast w domu gadać normalnie a ten ze Nie mamy o czym gadać jak ja nie widzę u siebie winy że zależało mu na tym koncercie a ja tak o powiedziałam że nie idę że on miał prawo być wkurzony.No i znowu jak byłam pewna że to nie była moja wina tak jak zaczęła się ta rozmowa to już sama nie wiedziałam , zaczęłam płakać i powiedziałam żeby wrócił do domu.Weocil po godzinie oczywiście pijany co też się zdarza notorycznie że po kłótni idzie w alkohol.Zaczal mi mówić że jak chce to droga wolna że mnie spakuje nawet i możemy zerwać bo ja mam płytkie myślenie że się nie staram.Ja mu wielkokrotnie mówiłam jak reaguje na jego fochy a on non stop robi to samo bo jego ego i duma mu nie pozwalają na inne zachowanie w kłótni.Nie wiem co mam o tym myśleć dzisiaj ja Nie mam ochoty na niego patrzeć nawet czuję się okropnie z tym co się wczoraj stało.Myslicie ze to serio moja wina czy jego manipulacja?
2 2024-11-17 13:13:11 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-11-17 13:14:38)
Hej
..........Weocil po godzinie oczywiście pijany co też się zdarza notorycznie że po kłótni idzie w alkohol.Zaczal mi mówić że jak chce to droga wolna że mnie spakuje nawet i możemy zerwać bo ja mam płytkie myślenie że się nie staram.Ja mu wielkokrotnie mówiłam jak reaguje na jego fochy a on non stop robi to samo bo jego ego i duma mu nie pozwalają na inne zachowanie w kłótni.Nie wiem co mam o tym myśleć dzisiaj ja Nie mam ochoty na niego patrzeć nawet czuję się okropnie z tym co się wczoraj stało.Myslicie ze to serio moja wina czy jego manipulacja?
Alkoholik? Szuka pretekstu do napicia się? Wyczaił, że jak się "obrazi" to może wyjść z domu bez tłumaczenia się gdzie i po co i wrócić nachlany? Taki sobie sposob znalazł i moim zdaniem nie dasz rady z tym wygrać. Czerwona flaga ci już łopocze, twoja decyzja co z nią zrobisz.
Hej
Chciałabym zapytać was o radę
Run, Jagoda, run!
Hej
Chciałabym zapytać was o radę bo chce żeby któraś z was spojrzała na to z boku i doradziła.
Otóż jestem z moim facetem ponad rok.Mieszkamy ze soba od pół roku.Ogólnie nasz związek jest udany, dobrze się dogadujemy.Jest cudownym facetem,dba o mnie jest ciepły opiekunczy,wiem że mnie kocha,ale jak przychodzi kłótnia to zmienia się o 180 stopni.Zaczynajac od tego że gdy tylko się o coś pokłócimy to on odrazu się obraża, potrafi się nie odzywać parę godzin.Na mnie takie zachowanie działa jak Płachta na byka gdyż jestem osobą nerwowa i bardzo emocjonalna i jak ktoś mnie olewa to czuję że mu nie zależy a po drugie lubię wyjaśniać sprawy odrazu.Na początku próbowałam rozmawiać,godzić się ale jego duma była tak urażona że nie zależnie co powiedziałam to i tak musiał pokazać jak bardzo jest obrażony i nigdy to się nie kończyło.Musiało minąć parę godzin albo dni aż mu przejdzie i dopiero wtedy można było gadać.
Wczoraj była sytuacja gdzie już pękłam.
Gotowaliśmy obiad i nagle ja przez przypadek rozwaliłam szafkę.Wydarl się na mnie okropnie ze co ja robię że mnie rodzice nie nauczyli szanować rzeczy itd.No okej zrozumiałam miał prawo się zdenerwować dlatego wytłumaczyłam mu że naprawimy i żeby się uspokoił.A ten co zrobił? Obraził się
Zapytałam go o coś po pół godzinie to odpowiedział jednym słowem i siedział w telefonie.Stwierdzilam że pierwszy raz odpuszczę.Ze nie będę za nim gonić i zrobię to co on.Wieczorem mieliśmy iść na koncert który w zasadzie ja zorganizowałam ale szczerze po tym odechciało mi się i mu zakomunikowałam że jeżeli chce to niech idzie z kimś innym bo ja nie mam ochoty.Nie odezwał się słowem.Siedzielismy tak w ciszy kolejne 5h aż w końcu ubrał się i wyszedł.Za godzinę dostaje od niego snapa że siedzi u rodziców z psem i napisał „chociaż on chce ze mna siedzieć” co już było dla mnie dzienne po prostu.Zaczela się wymiana zdań napisałam mu że co to mają być za podchody że czemu siedzi u matki zamiast w domu gadać normalnie a ten ze Nie mamy o czym gadać jak ja nie widzę u siebie winy że zależało mu na tym koncercie a ja tak o powiedziałam że nie idę że on miał prawo być wkurzony.No i znowu jak byłam pewna że to nie była moja wina tak jak zaczęła się ta rozmowa to już sama nie wiedziałam , zaczęłam płakać i powiedziałam żeby wrócił do domu.Weocil po godzinie oczywiście pijany co też się zdarza notorycznie że po kłótni idzie w alkohol.Zaczal mi mówić że jak chce to droga wolna że mnie spakuje nawet i możemy zerwać bo ja mam płytkie myślenie że się nie staram.Ja mu wielkokrotnie mówiłam jak reaguje na jego fochy a on non stop robi to samo bo jego ego i duma mu nie pozwalają na inne zachowanie w kłótni.Nie wiem co mam o tym myśleć dzisiaj ja Nie mam ochoty na niego patrzeć nawet czuję się okropnie z tym co się wczoraj stało.Myslicie ze to serio moja wina czy jego manipulacja?
Nie szukajcie winy w sobie, tylko się rozejdźcie, bo tak będziecie się męczyć całe życie.
A zmiany trzeba zaczynać od siebie, jak już.
5 2024-11-17 13:26:13 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-17 13:28:09)
Moj jeden ex tez sie tak obrazal. Ja mu raz powiedzialam "jak sie jeszcze raz tak glupio obrazisz i nie bedziesz sie odzywal to mozesz zamilczec na zawsze bo to bedzie koniec naszego zwiazku " od razu pomoglo zaraz mu sie jezyk rozwiazal i zaczal sie klocic ze mna ale to dawno bylo teraz nie jestem w zwiazku
Z tego co wiem o alkoholizmie, to obie strony nie wychodzą z tego ot tak.
Twój facet to perfidny manipulant. Jak wszystko jest po jego myśli to jest wtedy ok., a jak nie to pojawia się foch. Jeśli wytkniesz mu, że pije to zwali wszystko na Ciebie, że to Ty wpychasz go w ramiona alko. To wszystko zmierza w niekorzystnym dla Ciebie kierunku.
8 2024-11-17 13:58:42 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-11-17 13:59:23)
Przede wszystkim musisz z nim porozmawiać, gdy akurat jest między Wami dobrze i nie jest obrażony.
Powiedz że kluczem jest komunikacja i dorosły emocjonalnie człowiek nie kara ciszą. Bo tak, to co on robi to karanie ciszą. Powiedz że tego typu zachowania mogą zabić nawet największą miłość i czujesz, że właśnie w Tobie on ją zabija.
Powiedz mu że jeśli nad tym nie popracuje, to będziesz zmuszona odejść.
I bądź konsekwentna!
Wasz problem polega na tym, że ty uważasz że jego wina, on jest w emocjach i uważa że twoja wina. Nie rozmawiacie i to sie dalej nakręca.
Jagoda2100 napisał/a:Hej
..........Weocil po godzinie oczywiście pijany co też się zdarza notorycznie że po kłótni idzie w alkohol.Zaczal mi mówić że jak chce to droga wolna że mnie spakuje nawet i możemy zerwać bo ja mam płytkie myślenie że się nie staram.Ja mu wielkokrotnie mówiłam jak reaguje na jego fochy a on non stop robi to samo bo jego ego i duma mu nie pozwalają na inne zachowanie w kłótni.Nie wiem co mam o tym myśleć dzisiaj ja Nie mam ochoty na niego patrzeć nawet czuję się okropnie z tym co się wczoraj stało.Myslicie ze to serio moja wina czy jego manipulacja?Alkoholik? Szuka pretekstu do napicia się? Wyczaił, że jak się "obrazi" to może wyjść z domu bez tłumaczenia się gdzie i po co i wrócić nachlany? Taki sobie sposob znalazł i moim zdaniem nie dasz rady z tym wygrać. Czerwona flaga ci już łopocze, twoja decyzja co z nią zrobisz.
Nie musi być alkoholikiem. Po prostu alkohol jest depresantem i ułatwia pozorne tłumienie nadmiernych emocji.
Niemniej jednak obrażalski partner nie rokuje. Szkoda tracić czas.
Hej
Chciałabym zapytać was o radę bo chce żeby któraś z was spojrzała na to z boku i doradziła.
Otóż jestem z moim facetem ponad rok.Mieszkamy ze soba od pół roku.Ogólnie nasz związek jest udany, dobrze się dogadujemy.Jest cudownym facetem,dba o mnie jest ciepły opiekunczy,wiem że mnie kocha,ale jak przychodzi kłótnia to zmienia się o 180 stopni.Zaczynajac od tego że gdy tylko się o coś pokłócimy to on odrazu się obraża, potrafi się nie odzywać parę godzin.Na mnie takie zachowanie działa jak Płachta na byka gdyż jestem osobą nerwowa i bardzo emocjonalna i jak ktoś mnie olewa to czuję że mu nie zależy a po drugie lubię wyjaśniać sprawy odrazu.Na początku próbowałam rozmawiać,godzić się ale jego duma była tak urażona że nie zależnie co powiedziałam to i tak musiał pokazać jak bardzo jest obrażony i nigdy to się nie kończyło.Musiało minąć parę godzin albo dni aż mu przejdzie i dopiero wtedy można było gadać.
Wczoraj była sytuacja gdzie już pękłam.
Gotowaliśmy obiad i nagle ja przez przypadek rozwaliłam szafkę.Wydarl się na mnie okropnie ze co ja robię że mnie rodzice nie nauczyli szanować rzeczy itd.No okej zrozumiałam miał prawo się zdenerwować dlatego wytłumaczyłam mu że naprawimy i żeby się uspokoił.A ten co zrobił? Obraził się
Zapytałam go o coś po pół godzinie to odpowiedział jednym słowem i siedział w telefonie.Stwierdzilam że pierwszy raz odpuszczę.Ze nie będę za nim gonić i zrobię to co on.Wieczorem mieliśmy iść na koncert który w zasadzie ja zorganizowałam ale szczerze po tym odechciało mi się i mu zakomunikowałam że jeżeli chce to niech idzie z kimś innym bo ja nie mam ochoty.Nie odezwał się słowem.Siedzielismy tak w ciszy kolejne 5h aż w końcu ubrał się i wyszedł.Za godzinę dostaje od niego snapa że siedzi u rodziców z psem i napisał „chociaż on chce ze mna siedzieć” co już było dla mnie dzienne po prostu.Zaczela się wymiana zdań napisałam mu że co to mają być za podchody że czemu siedzi u matki zamiast w domu gadać normalnie a ten ze Nie mamy o czym gadać jak ja nie widzę u siebie winy że zależało mu na tym koncercie a ja tak o powiedziałam że nie idę że on miał prawo być wkurzony.No i znowu jak byłam pewna że to nie była moja wina tak jak zaczęła się ta rozmowa to już sama nie wiedziałam , zaczęłam płakać i powiedziałam żeby wrócił do domu.Weocil po godzinie oczywiście pijany co też się zdarza notorycznie że po kłótni idzie w alkohol.Zaczal mi mówić że jak chce to droga wolna że mnie spakuje nawet i możemy zerwać bo ja mam płytkie myślenie że się nie staram.Ja mu wielkokrotnie mówiłam jak reaguje na jego fochy a on non stop robi to samo bo jego ego i duma mu nie pozwalają na inne zachowanie w kłótni.Nie wiem co mam o tym myśleć dzisiaj ja Nie mam ochoty na niego patrzeć nawet czuję się okropnie z tym co się wczoraj stało.Myslicie ze to serio moja wina czy jego manipulacja?
O kurde niezły pojeb. Ja bym zerwała, poblokowala go wszędzie i o nim zapomniała. Marnujesz sobie czas z nim.
Nie mam ochoty na niego patrzeć nawet czuję się okropnie z tym co się wczoraj stało.Myslicie ze to serio moja wina czy jego manipulacja?
Dlaczego popsułaś szafkę? I jak ją popsułaś?
Facet ma problem z alkoholem.
Zostawiłabym go, co to w ogóle jest za życie z wiecznie nafochano-napitym partnerem.
Jagoda2100 napisał/a:Nie mam ochoty na niego patrzeć nawet czuję się okropnie z tym co się wczoraj stało.Myslicie ze to serio moja wina czy jego manipulacja?
Dlaczego popsułaś szafkę? I jak ją popsułaś?
Facet ma problem z alkoholem.
Zostawiłabym go, co to w ogóle jest za życie z wiecznie nafochano-napitym partnerem.
Dokladnie tez bym takiego zostawila nic dobrego z tego nie bedzie
Wyłącznie manipulacja z jego strony. Takie rzeczy się zdarzają, ale nie zasługują na tego rodzaju reakcję. Widać, że to narcyz i toksyk. Nie wiem nad czym jeszcze zastanawiasz się?