Poznałem pewną panią, nazwijmy ją M, na żółtym portalu randkowym (taki na B, nie wiem czy można tu podawać nazwy bez obawy o złość moderacji ). Z racji, że ona zaglądała tam już sporadycznie, bardzo szybko zaproponowałem przeniesienie rozmów w inne miejsce. Pani M na to przystała i wszystko ruszyło z kopyta... W naszych rozmowach jedno zaczynało myśl, a drugie ją kończyło, iskry sypiące się z nich mogłyby podpalić pół osiedla. W międzyczasie od rozmów pisanych przeszliśmy do nagrywania głosówek i rozmowy telefonicznej. Przegadaliśmy prawie 3 godziny jakby to było 5 minut. Oboje wiedzieliśmy, że chcemy się zobaczyć i spotkać na żywo, data ustalona, dzień spotkania nadszedł. Na spotkaniu dużo śmiechu, żarty, z jej strony widziałem sygnały zainteresowania, przegadaliśmy sporo tematów w ciągu tych trochę ponad 4 godzin jak byliśmy razem. Co chwilę teksty kto obsługuje radio i nawigację jak będziemy podróżować samochodem, albo żeby to drugie nie było zdziwione czymś co zastanie w domu/mieszkaniu tego pierwszego jak będziemy się spotykać już nie tyko na mieście. Omówiliśmy nawet kierunki podróży, jakie chcielibyśmy odbyć. Po spotkaniu odwiozłem ją do miejsca skąd ją zabrałem (nie chciała od razu ujawniać miejsca zamieszkania), buziak w policzek na pożegnanie i rzucenie w eter, że następne spotkanie będzie jak M wróci z zagranicznej podróży związanej z pracą, a do tego czasu jesteśmy w kontakcie. Odjeżdżając miałem przekonanie, że randka była udana. Tamtego dnia wieczorem jeszcze chwilę popisaliśmy i pośmialiśmy się. Na drugi dzień się przywitałem z rana i trochę pomarudziłem o zadaniu w pracy, o którym ona wiedziała, że nie lubię, wbiła mi żartobliwie szpileczkę i od tego momentu nastała cisza... Wieczorem tylko napisałem z pytaniem czy wszystko w porządku, bo jakaś taka cicha dziś. Odczytała na drugi dzień i dopiero wieczorem odpisała, że zapracowana przed wyjazdem i po pracy też mnóstwo zajęć, a teraz siedzi z koleżanką. Opisałem swoje popołudnia z dwóch ostatnich dni i życzyłem miłych ploteczek. Odczytała tego samego wieczoru i dalej znowu cisza przez kolejne 2 dni. Dzień przed jej wylotem, gdy z nudów przeglądałem pewien portal na T, to natknąłem się na jej profil, którego tam wcześniej nie było (albo dopiero wtedy algorytm portalu mi go pokazał), ale ani słowem się do niej nie zająknąłem, że go widziałem. Ona do tego portalu na T ma bardzo negatywne nastawienie i uważa go za płytki, bo ludzie tam szukają się nawzajem tylko w jednym celu. W dniu wylotu napisałem SMS taki neutralny z życzeniem spokojnego lotu i udanego pobytu związanego z pracą oraz niezapomnianych wrażeń ze zwiedzania. Odpisała na naszym komunikatorze, pogadaliśmy dosłownie 5 minut o tym jak wyglądał jej dzień wylotu i jak bardzo zmęczona przez to jest, oraz co robi dnia następnego. Szła sobie na miasto, zobaczyć najbliższą okolicę przy hotelu, więc poprosiłem w żartach o jakieś 2 fajne zdjęcia. Parę godzin później dostałem zdjęcia, razem z jej śmiesznym komentarzem, odpisałem i nawet tego nie odczytała... Minęły 2 dni i wypadałoby wysłać jej życzenia urodzinowe...
Nie rozumiem tej nagłej zmiany w kontakcie, czuję się jakby ktoś narkomanowi zabrał jego ulubiony narkotyk. Z jednej strony na spotkaniu rozmowy o przyszłych aktywnościach, a z drugiej takie nagłe ochłodzenie wszystkiego i ucięcie rozmów. Ja się nie odzywam, nie napastuję jej żadnymi ckliwymi wiadomościami, naciskanie tu nic nie pomoże, a tylko pogorszy sprawę, chociaż chyba gorzej być nie może. Czekam do jej powrotu, niepewny czy do drugiego spotkania w ogóle dojdzie ( a tu muszę przyznać, że trochę się zauroczyłem jej osobą, bo zgadzaliśmy się we wszystkich kwestiach życiowych, które poruszyliśmy na spotkaniu oraz to, że praktycznie rozumieliśmy się bez słów w naszych żartach).
Pani M jest ode mnie młodsza 10 lat, ona za parę lat będzie miała 30, ja zaś w tym samym czasie skończę 40 (wiem, stary i głupi ze mnie chłop), taka różnica wieku jej nie przeszkadzała, sama wielokrotnie powtarzała, że woli starszych.
Jeśli ktoś widzi coś, czego moje oczy nie zauważyły, to bardzo będę wdzięczny za radę i wskazówkę...