Witam drogie panie:)
Zakładam ten temat, ponieważ to jest dla mnie temat owiany tajemnicą nie z tej ziemi Zawsze słyszę, że kobiety ubierają się dla siebie i moja żona sukcesywnie utrzymuje ten pogląd powtarzając mi to do znudzenia "KOCHANIE UBIERAM SIĘ DLA SIEBIE":D
Ciekawi mnie jak to z tym jest... Powiedzcie mi proszę jak to działa... Generalnie dodam, że żona nie nosi zbyt często ubrań o jakich mówię że mnie by się w tym podobała (i ma je w garderobie)...
Dodam odrobinę uszczypliwie, że gdy poznała nowego "tylko kolegę" w pracy, jej styl ubierania się zmienił (zabawne, że zawsze np. kręciły ją malutkie kolczyki a nagle dorobiła w uszach kilka dziur i zaczęła nosić takie ciężkie ociekające złotem kolczyki jak pierścienie , dodatkowo zawsze chodziła w adidasach, a tu nagle pojawiło się wyszukiwanie martensów/glanów... 'Tylko' Kolega grał po pracy w zespole punkowym i chodził w skórach i ćwiekach
Abstrahując od sytuacji jaka się poem wywiązała między nią i kolega ( oraz że to już jest za nami od ponad pół roku ), zastanawia mnie właśnie taka kwestia - skoro kobiety ubierają się 'dla siebie' to czemu kupują Martensy gdy pojawia się 'tylko kolega z pracy' , albo czemu kiedy np. pojawia się u nich w pracy nowa, np. młodsza koleżanka, zaczynają szaleć w garderobach i się stroić ?
Ważne dla mnie pytanie jest też... Czemu z jednej strony kobiety patrzą z zachwytem na to jak faceci są niezależni itp. jak ogarniają życie, żują pszczoły, stawiają im domy, naprawiają wozy i usmarowani farbą odnawiają altanki ogrodowe, a nie są w stanie przeżuć faktu, że ich facet lubi się ubierać wygodnie i ma gdzieś to co inni o nim myślą? Ja np. bardzo lubię szare spodnie dresowe i czarne podkoszulki ( najlepiej bez nadruku). Dbam o siebie, mam zawsze czyste i niepomięte ubranie, sam jestem zawsze uczesany, broda nabalsamowana, wąs podkręcony i ... właśnie ... Idziemy do głupiego sklepu w centrum miasta i mam się kurde ubierać w jakieś chinosy, espadryle czy kardigany... Czuje się w tym jak debil, wyglądam (dla reszty gości ) jak jeszcze większy debil i zapewne z racji obcisłości ( mam od jeżdżenia na rowerze dość pokaźne łydki ) wszystkich tych części garderoby, ruszam się pewnie też jak debil ( chociaż zapewniam że debilem nie jestem ) ... Z drugiej strony, jakoś w takie stroje mnie nie wciska jak mam iść do pracy, czy idę do sklepu blisko domu....
Jak to jest? Dla kogo ubiera się tak naprawdę kobieta i w jakim celu ubiera swojego mężczyzne? Czy jeśli narzeka, że ciagle chodzę w takich samych ciuchach (nie tych samych) , zwyczajnie znudziło jej się to? Co facet powinien zrobić żeby się podobać swojej kobiecie? Mam zmienić garderobę i codziennie przez pół godziny zastanawiać się jakiego koloru ubiore spodnie i jaką koszulę do tego wybrać ? Czy dzisiaj Polo, czy może klasyczną w kwiaty i... przewiązać pod szyją sweterkiem ???:P Wybaczcie nabijanie się, ale zawsze się ubieram stosownie do okazji - jak idziemy w jakieś miejsca to się zawsze ubieram.. zacnie Przyciągam wzrok kobiet
Ale nie ubieram się dla tego, tylko dla prostego faktu, że sytuacja i miejsce tego wymagają ( trudno iść na koncert smyczkowy w dresie
). Chcę zacząć wzbudzać zainteresowanie żony również moją atrakcyjnością (fizycznie nie jest ze mną źle - klatki nawet mam trochę, lekki brzuszek (bardzo lekki którego pod t-shirtem nie widać, ale nie mam 6-paka), jeżdże na rowerze, ćwiczę cardio, ćwiczę z TRX-em, medytuję, pływam kilka razy w miesiącu - uważam się za osobę aktywną i energiczną ( brzuszek jest przez słodycze, które zaraz lądują u mnie w paszczy jak tylko zaczynam się stresować ) , oraz zadbaną i czystą. Jednak zauważyłem, że sprawa mojego stroju zaczęła trochę odciskać piętno na mojej relacji z żoną... nie ma już tego błysku w oku jak na mnie patrzy - tego pożądania. Doradźcie micudowne panie, co mogę zrobić, aby się bardziej podobać mojej drugiej połowie, z którą jestem już w małżeństwie 12 lat.
PS - wiem że z takim stażem ciężko o to, żeby było jak na początku zwiążku, jednak sprawa mojej garderoby pojawiła się stosunkowo niedawno i nie miałem wrażenia że to się jej nie podobało ( tym bardziej że sama lubi dresy )