Hey mam partnera 8 miesiacy ogolnie jestesmy razem szczesliwi. Dochodzi miedzy nami do ostrych kłotni czasem są to rzeczy poważne nie będę ukrywać ze kazda z kłotni wychodzi na samym koncu że jest to moja wina. Moj partner jest bardzo dominujacy zawsze ma racje czasem mysle że może rzeczywiscie popełniam straszne życiowe gafy jak on sam mowi i ze jestem mało ogarnieta zyciowo. Przytocze przykład : pojechalismy na wycieczke która ja zaplanowałm od a do z jednodniowo. jednym z celów była plarza niestety nie mozna sie bylo na niej kąpać. Moj partner bardzo się na ten fakt zdenerwował i powiedział że źle wszytsko zoorganizowałam i ze mogłam lepiej sprawdzic i ze nie mysle o niczym na przod. wynikła z tego ostra kłotnia w ktrej byłam wyzywana. argumentuje wszystkie kłotnie tym że nic w zyciu nie przeyłam i niczego sie nie nauczyłam i ze nie umim myslec na przód. Wiem żed parter chciał odpoczać na tym wyjeżdzie a koniec koncow nie udało sie bo strasznie sie pokłocilismy. Dla mnie samej organizacja wycieczki była przyejmna zroniłam mała prezentacje na ten gdzie jedziemy i powiedziąłm mu jednak dzien wczesniej zenysmy usiedli i zeny zobaczył czy wszytsko mu sie podoba. nie sprawdział wszytskiego dokładnie koniec koncow ja wyszłam na mało rogarnieta głupia idiotke która nic nie umie zrobic dobrze. Usilnie stara sie mi wmoiwc ze jestem uparta bo cche robic wszytsko sama ale jak juz mam cos zrobic sama to nic nie wychodzi jak wyjsc powinno. Argumentuje to tym ze za mało sie staram i on by to zrobił lepiej. Druga kłotnia nalezało mi sie nie mowie że nie bo odjebałam krotko mowiac dałam sie nabrac na scam i ukradli mi z kata pewna sume pieniedzy. Weim i zgadzam sie z nim ze odejabałm strasznie głupia rzecz i na pewno nie zrobie teg oweicej ale czy na pewno nalezało mi sie obrazanie i ponizanie mnie na kazdej płaszczyźnie zycia i dawanie mi zasad i jak sie do nich nie dostosuje to on odejdzie bo nie bedzie zyc z idiotka ktra musi sie cały czas opwiekowac. Nigdy nie wymagałm od niego żeby sie mna zajmował tez nie oczekiwałam w tej sytuacji ze mnie przytuli i poklepie po głowie. spodziewałam sie kłotni ale jednak koniec koncow chciałm uzyskac od niego wsparcie a konic jest taki że partner nie widzi sesnu w dalszej relacji bo jestem tak tepa że nie mozna byc pewnym zeny załozyc ze mna rodzine czy kupic dom. nie wiem prosze o zdanie ludzi z zewnatrz bo mimio ze zgadzam sie z jego opinia na kazdy moj temat i mam w sobie duzo rzeczy ktre trzeba zmienic nie sadze zebym była az tak beznajdzijna osoba że nie mozna ze mna życ. Partner denerwuje sie na wszytsko co robie czasem mysle że lepiej było by nic nie robic ale jak nic nie bede robic to on uwaza że wogle sie nie rozwijam i nie cche niczego od zycia koniec koncow mysle ze on chciał by miec kobiete alfe ale sam jest alfa i nie da sie mu nic powiedziec w zadnej kwesti.
Dlugi post jezeli ktos dotrwa do konca i podzieli sie swoja opinia dzieki bardzo z całego serducha xx