Hej, chciałabym poradzić się w sprawie związku z mężczyzną DDA. Czy angażować się w taką relację, jeśli ma być ona poważna? Mężczyzna jest warty uwagi (zauważam wpływ DDA na niektóre zachowania, jednak umiem sobie z nimi radzić i partner chce nad sobą pracować), jednak obawiam się o potencjalne kontakty z jego rodziną, w której ojciec jest poważnym alkoholikiem. Boję się wpływu tej sytuacji na nasz związek i nie wiem jak miałabym prowadzić relację z rodziną, gdyby pojawiły się dzieci. Nie chciałabym, aby miały kontakt z takim trudnymi tematem, jednocześnie nie umiałabym powiedzieć partnerowi, że możemy założyć rodzinę tylko w momencie, kiedy ograniczy kontakt ze swoim ojcem.
Oj nie… Ja bym w to nie wchodziła. Szczególnie gdybym planowała dzieci.
Problem DDA tak naprawdę jest w Polsce bardzo powszechny. Społeczeństwo było rozpite. Alkoholizm nadal jest często spotykany, jest wielu wysoko funkcjonujących alkoholików.
Znam osoby, które wyszły z domu, gdzie jedno z rodziców było uzależnione, a mimo to one same są dobrymi, wykształconym ludźmi, dbającymi o swoje rodziny, bo znają niebezpieczeństwo jakie stwarza nałóg.
Tak naprawdę to loteria. Jeden będzie pił jak ojciec, a drugu nie będzie pił dlatego, że ojciec pił. Każdy przypadek jest inny.
Podejdź do relacji spokojnie. Obserwuj, poznawaj, dowiedz się jak najwięcej o jego stosunku do ojca i wzajemnych kontaktach, o stosunku partnera do alkoholu.
No nie wiem. Każdy zasługuje na szansę, osoba DDA też chce być szczęśliwa. Jeśli dodatkowo zdaje sobie sprawę ze swoich "obciążeń"i nad sobą pracuje to warto spróbować... byle wyznaczyć granice. Co do rodziny, dzieci... trudna sprawa, ale przecież nie musisz decydować już dziś.
Skoro typ nad sobą pracuje to może sam nie będzie chciał żeby dziecko miało kontakt z jego ojcem. Najpierw z nim o tym pogadaj
Hej, chciałabym poradzić się w sprawie związku z mężczyzną DDA. Czy angażować się w taką relację, jeśli ma być ona poważna? Mężczyzna jest warty uwagi (zauważam wpływ DDA na niektóre zachowania, jednak umiem sobie z nimi radzić i partner chce nad sobą pracować), jednak obawiam się o potencjalne kontakty z jego rodziną, w której ojciec jest poważnym alkoholikiem. Boję się wpływu tej sytuacji na nasz związek i nie wiem jak miałabym prowadzić relację z rodziną, gdyby pojawiły się dzieci. Nie chciałabym, aby miały kontakt z takim trudnymi tematem, jednocześnie nie umiałabym powiedzieć partnerowi, że możemy założyć rodzinę tylko w momencie, kiedy ograniczy kontakt ze swoim ojcem.
Nawet jak ograniczy kontakt, to może zawsze odnowić, dlatego to musi wyjść od niego.
Wyprowadził się z domu? Jak te kontakty wyglądają dzisiaj?
7 2024-08-07 17:03:40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-08-07 17:35:29)
DDA I DDD najlepiej dogadują się że sobą
Wtedy czują głębokie zrozumienie wzajemne, którego małżonek z normalnego domu nie jest w stanie mu dać.
Nawet jak się bardzo stara I nawet jak będzie go wspierać w jego wynikłych z DDA wątpliwościach, to z większym prawdopodobieństwem zaliczysz kopa w tylek niż jakąkolwiek lojalność. Bo ludzie nie lubia komus czegos zawdzieczac, a zwlaszcza męzczyzna kobiecie.
Możesz mi wierzyć z autopsji, mój ex sam to po latach przyznał i takież też wnioski były z jego terapii.
Ucierpią na tym wasze dzieci, nawet jak zrobisz wszystko żeby tak nie było, to kosztem siebie.
Więc albo On albo Ty
Stosunek do ojca nie ma tu nic do rzeczy, Twój wybranek może też w ogóle nie brać alkoholu do ust, a od ojca się odciąć. Jak będziesz już tą synową, to chętnie ucieknie niekoniecznie w alkohol a zajmowanie się swoją rodziną pozostawi współczującej żonie, bo w końcu to będą Twoi teściowie, dziadkowie Twoich dzieci.
Dziecinstwo odbije się na jego osobowości, a Ty będziesz opatrunkiem na te zranienia, a i tak tęgo nie wyleczysz
I paradoksalnie: im będzie lepiej tym będzie gorzej. Więc im spokojniej i bardziej racjonalnie będziesz się zachowywać, tym mocniej będziesz go wkurw..iac. tak to działa;)
Bo to wymaga dlugiej terapii i moze za 5, 10 lat on sie bedzie nadawal do zwiazku.
Ale Ty bedziesz mu sie kojarzyć tylko z plastrem, ktory nalezy wyrzucić.
Przeczytaj to z 10 razy Ty autorko i każda inna w podobnej sytuacji. Pozdrawiam.
Ona050396 napisał/a:Hej, chciałabym poradzić się w sprawie związku z mężczyzną DDA. Czy angażować się w taką relację, jeśli ma być ona poważna? Mężczyzna jest warty uwagi (zauważam wpływ DDA na niektóre zachowania, jednak umiem sobie z nimi radzić i partner chce nad sobą pracować), jednak obawiam się o potencjalne kontakty z jego rodziną, w której ojciec jest poważnym alkoholikiem. Boję się wpływu tej sytuacji na nasz związek i nie wiem jak miałabym prowadzić relację z rodziną, gdyby pojawiły się dzieci. Nie chciałabym, aby miały kontakt z takim trudnymi tematem, jednocześnie nie umiałabym powiedzieć partnerowi, że możemy założyć rodzinę tylko w momencie, kiedy ograniczy kontakt ze swoim ojcem.
Nawet jak ograniczy kontakt, to może zawsze odnowić, dlatego to musi wyjść od niego.
Wyprowadził się z domu? Jak te kontakty wyglądają dzisiaj?
Dziękuję za Wasze opinie, powinnam była jeszcze zaznaczyć, że wiem, że partner nie ma skłonności do sięgania po alkohol i wyprowadził się z domu rodzinnego. Zachowania, o których wspomniałam to raczej wycofanie w trudnych sytuacjach i emocjonalne kwestie, jednak widzę, że chce je korygować. Mimo to mam ogromne obawy przed małżeństwem, a ew. do tego zmierzałaby ta relacja
Z obawami z tyłu głowy, nie da się stworzyć szczęśliwej relacji, więc jeśli masz wątpliwości, lepiej się wycofaj.
Hej, chciałabym poradzić się w sprawie związku z mężczyzną DDA. Czy angażować się w taką relację, jeśli ma być ona poważna? Mężczyzna jest warty uwagi (zauważam wpływ DDA na niektóre zachowania, jednak umiem sobie z nimi radzić i partner chce nad sobą pracować), jednak obawiam się o potencjalne kontakty z jego rodziną, w której ojciec jest poważnym alkoholikiem. Boję się wpływu tej sytuacji na nasz związek i nie wiem jak miałabym prowadzić relację z rodziną, gdyby pojawiły się dzieci. Nie chciałabym, aby miały kontakt z takim trudnymi tematem, jednocześnie nie umiałabym powiedzieć partnerowi, że możemy założyć rodzinę tylko w momencie, kiedy ograniczy kontakt ze swoim ojcem.
Za dużo siedzisz w psychologii za mało masz kontaktu ze swoimi emocjami.
DDA sra-ta-ta. Nowa sprawa a już nastawiasz sie na pracowanie z jego problemami, diagnozujesz go, analizuejsz jak na meetingu AA. Szukałaś kogoś do ratowania to masz. Zamiast gościa przy którym po prostu możesz się zrelaksować, masz problemowca i już na siebie ciężar rozważań "jak prowadzić relacje z jego rodziną". Powiem ci jak normalni ludzie je prowadzą. Ubierają sie ladnie, kupują ciasto i idą na kawe. Zachowują się swobodnie, żartują i plotkują, na koniec mówią że miło było poznać i wracają do swojego życia. Tylko to trzeba byc normalną osobą i wybierać normalnych partnerów a nie samą siebie na siłe unieszczesliwiać.
Dobra rodzina to kapitał na całe życie. Miła teściowa która pomoże przy dziecku, teść który doradzi jak położyć kafelki. Nie jesteś ich matką żeby stawać na głowie i prowadzić wasze relacje jakby byli dziecmi. Gdyby gośc stawiał normalnie granice, to sam by ogarniał relacje z patologią, ciebie trzymał od nich z daleka i nie wtajemniczał nawet w tego typu bajzel. A ty już nie tylko wiesz o jego patologiii wszystko a już zaczynasz usprawiedliwiać tym jego zachowania, które cię drażnią.
. Mimo to mam ogromne obawy przed małżeństwem, a ew. do tego zmierzałaby ta relacja
Uściślijmy - masz ogromne obawy przed małżeństwem z nim, czy przed małżeństwem w ogóle?
12 2024-08-09 03:04:03 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2024-08-09 03:44:31)
Witam Cię "Ratowniczko",
Jeżeli twój wybranek ma dodatkowo niskie poczucie własnej wartości to wpadniesz jak śliwka w kompot. Życie z takim człowiekiem to jak spanie w łóżku, pod którym leży tykającą bomba atomowa. Nigdy nie będziesz wiedzieć kiedy odpali i rozpiży wszystko to, co z mozołem zbudujcie.
Jak dodatkowo pojawią się dzieci, to wtedy dopiero zobaczysz i się przekonasz co będzie. Bardzo często takie osoby po prostu nie umieją kochać dojrzale, bo NIKT ich takiej miłości, tak po prostu nie nauczył. Po prostu nigdy jej nie doświadczyły.
Nigdy nie będziesz wiedzieć, kiedy jakiś "schemat" , "zaszyty" w jego głowie się odpali. Może za rok, pięć, dziesięć albo dwadzieścia... A odpali się NA PEWNO.
Takie osoby mają duże skłonności do zdrad, ciągle mają poczucie, że czegoś im brakuje ...
I jak wyżej zostało już to napisane, im będzie spokojniej i normalniej, tym paradoksalnie DDA, będzie się coraz gorzej czuło, tak jak by było zamknięte w "złotej klatce". Będzie im się wydawać, że są wyimaginowanie ograniczane. Będzie im wtedy tak dziwnie nieswojo i niewygodnie, tak jak by coś coraz bardziej uwierało i piłowało, zupełnie jak w za ciasnym bucie.
A ty będziesz tego zupełnie nieświadoma. I w momencie kiedy będzie Ci się wydawać, że macie już wszystko i macie rewelacyjne i spokojne życie, super dzieciaki i wszystko się super układa ...
Wtedy dopiero osoba z DDA, DDD pokaże swoje prawdziwe oblicze i będzie to jak wybuch atomówki w Hiroszimie i Nagasaki jednocześnie.
Będziesz cierpieć. Dużo i bardzo.
Ale to Twoje życie i Twój wybór.
Decyzja należy TYLKO do Ciebie.
Obojętnie co wybierzesz, życzę Ci dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności i trzymam kciuki za Ciebie.
Powodzenia!
Bo będzie Ci ono baaaardzo potrzebne.
13 2024-08-09 07:39:48 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-08-09 08:57:46)
Klucz do rozwiązania – psychoterapia. Bez niej demony prędzej czy później ujawnią swoją obecność w sposób niekontrolowany.
A z poprawnie przeprowadzoną terapią – demony również się pojawią, ale da się z nimi porozmawiać i współpracować.
Tutaj wybranek autorki przejawia cechy pozwalające ocenić, że jest osobą świadomą tego faktu:
(...) i partner chce nad sobą pracować, (...)
(...)powinnam była jeszcze zaznaczyć, że wiem, że partner nie ma skłonności do sięgania po alkohol i wyprowadził się z domu rodzinnego. Zachowania, o których wspomniałam to raczej wycofanie w trudnych sytuacjach i emocjonalne kwestie, jednak widzę, że chce je korygować(...)
i chce coś zmienić w swoim życiu, przerwać pewien destrukcyjny schemat funkcjonowania, który najprawdopodobniej występuje w jego rodzinie od pokoleń (albo alkohol pojawił się dopiero w tym pokoleniu, ale to nie pojawia się znikąd, też ma jakąś genezę).
Zdaję sobie sprawę, że powyższe wypowiedzi w tym wątku oparte są na jakiejś formie doświadczeń własnych użytkowniczek, niemniej jednak DDA, (DDD) to też ludzie ze swoimi pragnieniami, marzeniami, uczuciami oraz emocjami. Jeżeli zauważają i poprawnie identyfikują problem, dążą do jego rozwiązania i pracują nad sobą wykorzystując maksymalnie dostępne narzędzia, to jest szansa na satysfakcjonujący związek.
Ale to oni muszą chcieć, to że chce od nich ich otoczenie to za mało.
Ale to oni muszą chcieć, to że chce od nich ich otoczenie to za mało.
Realnie mają 1% szans na normalny, szczęśliwy i kochający związek, a 99% procent szans, że jednak wybranek zawali sprawę.
Po prostu na pewnym etapie, ten ogrom pracy jaki trzeba wykonać jest zbyt duży i ich to po prostu przerasta, i rezygnują, bo o wiele łatwiej jest wrócić do tego co się dobrze zna i w czym czują się swojsko. Do tego swojego "błotka".
"Dziury" emocjonalne wyjdą na jaw dopiero później, na tym etapie związku ich się jeszcze tak bardzo nie odczuwa. Dopiero z czasem, z każdym kolejnym rokiem przeżytym razem, będą doskwierać coraz bardziej i bardziej.
15 2024-08-09 09:49:43 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-08-09 09:51:52)
Herne napisał/a:Ale to oni muszą chcieć, to że chce od nich ich otoczenie to za mało.
Realnie mają 1% szans na normalny, szczęśliwy i kochający związek, a 99% procent szans, że jednak wybranek zawali sprawę.
Po prostu na pewnym etapie, ten ogrom pracy jaki trzeba wykonać jest zbyt duży i ich to po prostu przerasta, i rezygnują, bo o wiele łatwiej jest wrócić do tego co się dobrze zna i w czym czują się swojsko. Do tego swojego "błotka".
"Dziury" emocjonalne wyjdą na jaw dopiero później, na tym etapie związku ich się jeszcze tak bardzo nie odczuwa. Dopiero z czasem, z każdym kolejnym rokiem przeżytym razem, będą doskwierać coraz bardziej i bardziej.
Klucz do rozwiązania problemu – psychoterapia. I realna chęć do zmiany.
Nie wiem, nie znam statystyk. Ale chyba takowych nie ma
Owszem, prawdopodobieństwo zawalenia sprawy jest zapewne wyższe.
Ale nie stygmatyzowałbym tak bardzo tych osób. To tez są ludzie, a jeżeli ktoś chce wyjść z błotka, to jest szansa, że się uda.
Problem w tym, że autorka wybrana jest nieprzypadkowo.
Bo ona ma skłonności do bycia ratowniczką i to na dodatek prawdopodobnie najgorszym rodzajem ratowniczki: takiej co się nie wścieknie i go nie zwyzywa, co byłoby dla niego ulgą, bo byłoby znajome, ale Ona być może nie zna takich zachowań i nigdy nie będzie w stanie tak się zachować, bo jej się w głowie to nie mieści.
Ja po latach usłyszałam jak bardzo drażniła exa moja normalna wspierająca się rodzina.
Ex był na terapii, która pokazała tyle, że jestem niepasującym do niego elementem, co wtedy uznawałam za nieszczęście , ale był to mój moment wyzwolenia wtedy i przede mną był szok poznania już w dojrzałym wieku, jak cudowna może być relacja z kimś podobnym do mnie.
Więc nawet jak ciężko, powiem Ci, nie masz wobec niego żadnych zobowiązań, masz za to je wobec siebie i swoich przyszłych dzieci.
123Sprawdzam napisał/a:Herne napisał/a:Ale to oni muszą chcieć, to że chce od nich ich otoczenie to za mało.
Realnie mają 1% szans na normalny, szczęśliwy i kochający związek, a 99% procent szans, że jednak wybranek zawali sprawę.
Po prostu na pewnym etapie, ten ogrom pracy jaki trzeba wykonać jest zbyt duży i ich to po prostu przerasta, i rezygnują, bo o wiele łatwiej jest wrócić do tego co się dobrze zna i w czym czują się swojsko. Do tego swojego "błotka".
"Dziury" emocjonalne wyjdą na jaw dopiero później, na tym etapie związku ich się jeszcze tak bardzo nie odczuwa. Dopiero z czasem, z każdym kolejnym rokiem przeżytym razem, będą doskwierać coraz bardziej i bardziej.
Klucz do rozwiązania problemu – psychoterapia. I realna chęć do zmiany.
Nie wiem, nie znam statystyk. Ale chyba takowych nie ma
Owszem, prawdopodobieństwo zawalenia sprawy jest zapewne wyższe.
Ale nie stygmatyzowałbym tak bardzo tych osób. To tez są ludzie, a jeżeli ktoś chce wyjść z błotka, to jest szansa, że się uda.
Szansa jest zawsze, ale tak mała, że nie warto ryzykować swojego normalnego życia. Naprawdę. Zbyt duże ryzyko ...
... ale dla naszej ratowniczki sytuacja jest bardzo obiecująca, bo jest kogo ratować i nawet już wie, ułożyła sobie plan, jak go uratuje i ocali od zatracenia ... Ona ... Ona sama ... cóż to będzie za satysfakcja!
Uwierz mi Autorko, NIE WARTO!
Życie jest zbyt krótkie!