W sumie jak w tytule. Mam trochę ponad 30 lat, kobiety nie mam już od około 15-tu, z krótką przerwą gdzie powiedzmy, że była na to szansa. Jeszcze jakieś 2 lata temu zależało mi na temacie dość mocno bo i samotność odczuwałem bardzo boleśnie. Niedawno po długiej przerwie ponownie zainstalowałem Tindera, ale z lekkim zdziwieniem czuję, że po prostu nie zależy mi na tym przesuwaniu w lewo czy prawo. Podobnie jest w życiu codziennym, emocje są jakby wygłuszone. Dalej zależy mi na spotkaniu się ze znajomymi czy na wielu innych aktywnościach, ale kompletnie przestało mi zależeć na tym aby znaleźć sobie drugą połówkę. Powiem więcej, nawet gdyby jakaś podobająca mi się dziewczyna szukała każdej okazji na kontakt ze mną to prawdopodobnie i tak nic by z tego nie wyszło.
Pytanie do was czy też tak mieliście? Czy to jest coś chwilowego (trwa to około 9 miesięcy już)? Zaczynam się utwierdzać w przekonaniu, że wmawiając sobie latami, że dobrze mi samemu w końcu się do tego przekonałem. Potrzeby sami wiecie jakie są dalej (o dziwo z wiekiem coraz mocniejsze, a nie słabsze), ale nie powodują, że szukam nawet przygód czy płatnych usług seksualnych. Nad tematem wewnętrznie debatuję już 3 dzień i nie potrafię znaleźć żadnego sensownego argumentu do tego żeby się o kogoś starać. Nawet widzę to jako przeszkodę w wygodnym życiu i realizacji pasji i celów.
Nie chcę tutaj zacząć jakiejś g**wnoburzy, ale po prostu jestem zaskoczony i zastanawiam się czy ktoś ma podobnie.