Agnes76 napisał/a:Dlaczego ludziom trudno się pogodzić z bogactwem znajomych?
Myślę że nikt nie ma problemu z bogactwem. Jak kogoś lubisz to naturalne że zyczysz mu dobrze, cieszą cię jego sukcesy. Gorzej jak ma do tego niską samoocene i szuka pochwaly u ciebie. Dla mnie tu sie zaczyna wkurzenie. Jak ktoś jest niedowartościowany.
Dla mnie jak ktoś powie "ale jestem z siebie dumy, spłaciłem cały kredyt. Mam w końcu dom na własność" to jest super. Komunika jest jasny, wydał kupe kasy, chwali się, jest z siebie dumny. Ale jak ktoś zacznie tak temat niejednoznacznie, zapyta na początek ile ty masz metrów, ile on, jakie raty, porówna was na każdej płaszczyźnie, a na koniec zacznie rzucać jakieś aluzje niejednoznaczne że on już bliżej spłaty niż dalej, albo tak mimochodem na koniec coś napomknie to co ja mam z tym zrobić? Ludzie robią parapetówki jak spacą kredyt, informują o tym, cieszą się. To jest dla mnie jasne. Ale jak ktoś sam nie wie czy jest zadowolony czy nie to mnie drazni taka niejednoznaczność. Troche jak z urodzinami. Jak robisz przyjęcie i zapraszasz znajomych to jest jasne: świętujemy, ważny dzień, wszystkie ręce na pokład. Ale jak kolega z pracy w przerwie na kawe rzuci "a wiecie, dziś są moje urodziny, tak jakby ktoś chciał wiedzieć" to co ja mam z tym zrobić? On ma do mnie żal że nie pamiętam, ja mam mieć do niego żal że nie robi przyjęcia, czy może robi ale mnie nie zaprosił, albo powinnam na prędce polecieć do cukierni i zaskoczyć go tortem zanim pojde do domu, albo za rok sobie o tym przypomnieć? Ja mam mu powiedzieć czy to ważna data on sam nie umie sie określić? Przeciez skoro mnie nie zaprosił to znaczy że ma w dupie mój sotsunek do urodzin, ale też nie na tyle żeby udawać że temat nie istnieje i o tym nie wspominać.
Podobnie jest z niejednoznacznym komunikatem o pieniądzach. Jak ktoś powie "jezdze na wakacje 3 razy do roku"(czyli niby mówi o swojej sytuacji finansowej jak autorka) to ja nie wiem, czy on uważa że to za mało i jedzie tam bo żona każde, czy jest z siebie zadowolony, że to jest styl zycia o którym marzył, czy jest zażenowany bo kolega z pracy jezdzi 4 razy z żona i 2 z kochanką. Niech doda jakiś stosunek emocjonalny do tego. Bo jak powiem "ale super, fantastycznie się urządziłeś" a on uwaza ze to mało to niby wyjdzie ze ja go nie doceniam i jego aspiracji, a jak powiem "oo szkoda, mało ci dają urlopu" a on już się kisi żeby go pochwalić to wychodze na osobe złośliwą, że się chwalił a nie załapałam.
Uwielbiam jak ludzie chwala się sukcesami. Zresztą chyba każdy i dlatego mamy tradycje robienia wystawnych wesel(świętujemy waszą miłość) i urodzin (świętujemy twoje święto). Nikt nie przychodzi naburmuszony i nawet jak sam nie ma żony/męża umie sie cieszyć szczesciem innych. Ale jak ktos jest taki letni w celebrowaniu własnego życia, sam nie wie czy zasługuje na pochwałe, czy na nagane, czy już jest na szczycie, czy jeszcze nie, to ja nie zamierzam za niego tego odkrywać.
Fajnie jest obcować z emocjami ludzi, a nie konkretnymi okolicznościami życiowymi. Czasem lepiej wiedzieć że ktoś jest zadowolony z pracy i zarobków a nie znac konkretne liczby. A jak ktoś rzuca bez emocji konkretną liczbe i patrzy, czeka na twoją reakcje to ja nie zamiarzam za niego mierzyć jego życia.