Priscilla napisał/a:Z ręką na sercu nie znam ani jednej kobiety, w której związku nie dzieje się nic niedobrego, czuje się kochana, szanowana, posiada poczucie bezpieczeństwa, w łóżku facet nie jest egoistą, osiąga orgazmy, nie jest przemęczona, nie ma poważnych problemów ze zdrowiem, a jednak unika współżycia.
Sam sobie odpowiedz na pytanie, który z tych punktów u Was nie działa?
Mało kobiet znasz
Moja była np kręciła na potęgę w tym temacie, bo miała chrapkę na innych kolesi (byłem jej pierwszym), po czym po festiwalu kutasów na boku próbowała wrócić niemal na kolanach. W międzyczasie okazało się, że była uzależniona od masturbacji, a o swoich potrzebach zwyczajnie kłamała. I stąd jej rozjechanie w doznaniach. I disneyowski romantyzm "jak kocha, to powinien się domyślić". Multum kobiet tak ma.
Ale też z drugiej strony, bywałem kochankiem babek, które notorycznie swoim facetom seksu odmawiały, a ze mną to gziły się na całego. Dlaczego? Bo seks to metoda numer jeden na tresowanie stałego partnera.
Z mojego doświadczenia to jest tak, że kobiety bardzo, ale to bardzo rzadko potrafią szczerze powiedzieć o swoich potrzebach i bardzo, ale to bardzo rzadko potrafią zadbać o odpowiednią grę wstępną, o budowanie klimatu. Bo to facet ma inicjować i opłacać randki i tą samą zasadę przekładają do seksu: to facet ma inicjować, ma zadbać o romantyczny nastrój itp. A tak się nie da. Do tego sportu trzeba dwojga.
I o ten obowiązek chłopakom chodzi - że jak chcesz mieć dobrze, to musisz umieć się porozumiewać, musisz nauczyć się mówić o swoich potrzebach, ale i i musisz słuchać o potrzebach partnera. Musisz nauczyć się otwartości, a nie zamykać się na kilku klasycznych pozycjach, 'bo nie wypada'.
Ty wiesz ile razy ja słyszałem że oral to 'nie po bożemu' albo, że anal to jest dla pedałów? I nie od jakich patusek czy ultra kościelnych lasek, a od całkiem zwyczajnych dziewczyn. Tylko to są efekty naszego (braku) wychowania w tym temacie. Gdzie wulgarność ma ukryć brak wiedzy i wstyd.
Żeby nie było, ja wiem, że kolesie nie są wiele lepsi.
I nie uważam, aby Gary powiedział coś zdrożnego tutaj. Same mówicie dokładnie to samo, tylko waszym miękkim, 'babskim' językiem. On ujął temat po męsku. Bo kobiety chcą faceta silnego i męskiego, prawda? A nie needy mimozę. A silny facet to facet mający wiele opcji, bo jest pożądany przez wiele kobiet. Zaspokajanie wszelkich potrzeb na skinienie = nadskakiwanie i służalczość. A takim kolesiem się po prostu gardzi.