Musze się wygadać... byliśmy z mężem w zeszłym tygodniu u moich rodziców i się musiałam wkurzyć. Zdenerwowałam się chociaż nie powinnam, boję się że te nerwy odbiją się na dziecku. A matka tez zamiast mnie nie denerwować wiedząc ze nie moge to pierniczy głupoty. Jestem na samym początku 7 miesiąca ciąży, akurat w ubiegłym tygodniu jechaliśmy po łóżeczko bo chcemy skompletować wyprawkę po trochę żeby nie wszystko na raz, i po drodze wstąpiliśmy do rodziców. Pytali gdzie byliśmy i takie tam. Więc powedziałam że byliśmy kupić łóżeczko. To już był tekst matki na co tak wcześnie że przecież mamy czas, jak się zapytałam kiedy według niej powinniśmy zacząć kompletować to powiedziała że w maju (termin mam na sam koniec czerwca), jak zapytałam a jak się urodzi w maju to co wtedy to mi głupio odpowiedziała że a niby czemu się ma wcześniej urodzić. Dodam od 20 tygodnia ciąża jest zagrożona, ale matka tego nie rozumie. Tak samo jak nie rozumie że musże brać tabletki na podtrzymanie bo był tekst dlatego tak dużo, czy nie może być jedna. I potem wyjechała mi z tekstem "żebyś mi poszła do spowiedzi przed porodem i pomodliła się o dobre rozwiązanie. Ja byłam i ty też masz iść" nie odezwałam się ale miałam już ochote powiedzieć jak będe mieć ochotę to pójdę a jak nie to nie. Zwłaszcza że ja za kościołem nie przepadam i nie chodzę do niego. Matce gadam że czasem chodzę czasem nie bo nie mam ochoty wysłuchiwać że jak mogę nie chodzić, że bez boga nic sie nam nie uda. Teraz jak jestem w ciąży to tym bardziej nie chodzę bo nie czuję się najlepiej. Powiedziałam jej że na razie nie chodzę bo nie jestem na siłach i słabo się czuję, że ostatnio poszłam i wyszłam po 10 minutach bo nie dałam rady wytrzymać bo mi się duszno robiło, że lekarz powiedział że mam prowadzić bardzo oszczędny tryb życia, nie denerwować się, i najlepiej leżeć kiedy się da to usłuszałam "to całą ciążę zamierzasz nie chodzić?nie przesadzaj, właśnie teraz powinnnaś chodzić jesteś w stanie błogosławionym i powinnaś. nic ci się nie stanie jak pójdziesz na godzinę" już nie mam ochoty tego słuchać. No i jak byliśmy to zaproponowaliśmy ze może pojadą z nami obejrzeć mieszkanie które kupiliśmy bo jeszcze nie widzieli to mama od razu powiedziała że ona nigdzie nie jedzie bo ją głowa boli, ojciec tez nie pojechać bo twierdził że jest zmęczonypo pracy. Tak odnieśliśmy wrażenie że ich nie interesuje to mieszkanie, że mama jest zła o to że nie chcielśmy się do nich przeprowadzic, jak mi to kiedyś jak się wyprowadzałam powiedziała "ty tam będziesz leżeć a ja tu wszystko będe musieć sama robić" ale to jest moja wina? nie rozumiemtego zamiast się cieszyć że się chcemy usamodzielnić a nie mieszkać z nimi na kupę to im źle. Matka chyba sobie wymyśliła że jak się tam przeprowadzimy to mi będzie mówić co mam robić i wszszytko będzie mną robić.
Ty już chyba do śmierci będziesz się szarpała z matką
Ogranicz kontakt do minimum, jak tak Ci działa na nerwy.
Czyli ze masz się oszczędzać, bo zagrożona ciąża i jedziesz na wycieczke po łozeczko, a potem do rodzicow?
Czyli ze masz się oszczędzać, bo zagrożona ciąża i jedziesz na wycieczke po łozeczko, a potem do rodzicow?
a co ma piernik do wiatraka? Przecież nie niosłam tego łóżeczka tylko siedziałam. To co to mam nigdzie nie wychodzić?
Ty zrobisz jak uwazasz z ta spowiedzia, robieniem wyprawki, kupowaniem rzeczy dla dziecka itp. A slyszalam kiedys byla taka tradycja, ze kobieta przed porodem szla do spowiedzi,bo byla duza smiertelnosc w dawnych czasach i jakby umarla przy porodzie to w stanie laski uswiecajacej.
Lady Loka napisał/a:Czyli ze masz się oszczędzać, bo zagrożona ciąża i jedziesz na wycieczke po łozeczko, a potem do rodzicow?
a co ma piernik do wiatraka? Przecież nie niosłam tego łóżeczka tylko siedziałam. To co to mam nigdzie nie wychodzić?
No ja jak mialam zagrożoną ciążę i miałam się oszczędzać, to wychodzilam tylko i wyłącznie do lekarza.
Masz się oszczędzać, a nie latać z wizytami.
gałązka123 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Czyli ze masz się oszczędzać, bo zagrożona ciąża i jedziesz na wycieczke po łozeczko, a potem do rodzicow?
a co ma piernik do wiatraka? Przecież nie niosłam tego łóżeczka tylko siedziałam. To co to mam nigdzie nie wychodzić?
No ja jak mialam zagrożoną ciążę i miałam się oszczędzać, to wychodzilam tylko i wyłącznie do lekarza.
Masz się oszczędzać, a nie latać z wizytami.
To chyba chodzi o to,ze ma nie dzwigac ani duzo wysilku fizycznego, a nie to,ze nie moze nikogo odwiedzac
Lady Loka napisał/a:gałązka123 napisał/a:a co ma piernik do wiatraka? Przecież nie niosłam tego łóżeczka tylko siedziałam. To co to mam nigdzie nie wychodzić?
No ja jak mialam zagrożoną ciążę i miałam się oszczędzać, to wychodzilam tylko i wyłącznie do lekarza.
Masz się oszczędzać, a nie latać z wizytami.
To chyba chodzi o to,ze ma nie dzwigac ani duzo wysilku fizycznego, a nie to,ze nie moze nikogo odwiedzac
Nie Julka, nie znaczy.
Masz zagrożoną ciążę, masz się oszczędzać, zapewne jest na L4 i to.oznacza, że ma siedzieć na tyłku w domu.
JuliaUK33 napisał/a:Lady Loka napisał/a:No ja jak mialam zagrożoną ciążę i miałam się oszczędzać, to wychodzilam tylko i wyłącznie do lekarza.
Masz się oszczędzać, a nie latać z wizytami.
To chyba chodzi o to,ze ma nie dzwigac ani duzo wysilku fizycznego, a nie to,ze nie moze nikogo odwiedzac
Nie Julka, nie znaczy.
Masz zagrożoną ciążę, masz się oszczędzać, zapewne jest na L4 i to.oznacza, że ma siedzieć na tyłku w domu.
Jak moja koleżanka miała zagrożoną ciążę to mogła tylko poruszać się po mieszkaniu w sprawach oczywistych, nawet obiadu nie wolno jej było ugotować, bo za długo na nogach, a wyjście z domu to tylko do lekarza i nigdzie więcej.
Więc to raczej nie jest ciąża zagrożona tylko może podwyższonego ryzyka.
10 2024-04-04 17:58:54 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2024-04-04 18:19:00)
Autorko, masz zagrożoną ciążę, a na własne życzenie dokładasz sobie nerwów. Jeśli kontakty z rodzicami tak Cię obciążają, to z nich zrezygnuj do rozwiązania. Powiedz im, że potrzebujesz ciszy i spokoju i odetnij się. Skoro wiesz, że zachowanie Twojej matki jest takie dołujące, to po co do niej jeździsz? Jesteś dorosła i odpowiedzialna za siebie.
I przychylam się do poprzednich wypowiedzi - w ciąży zagrożonej siedzi się w domu na tyłku, a nie jeździ po sklepach i rodzinie, zwłaszcza takiej, która dokłada stresów.
Dodam jeszcze, że warto sobie uświadomić, że nie masz wpływu na zachowanie innych ludzi, wpływ masz tylko na to co sama robisz.
JuliaUK33 napisał/a:Lady Loka napisał/a:No ja jak mialam zagrożoną ciążę i miałam się oszczędzać, to wychodzilam tylko i wyłącznie do lekarza.
Masz się oszczędzać, a nie latać z wizytami.
To chyba chodzi o to,ze ma nie dzwigac ani duzo wysilku fizycznego, a nie to,ze nie moze nikogo odwiedzac
Nie Julka, nie znaczy.
Masz zagrożoną ciążę, masz się oszczędzać, zapewne jest na L4 i to.oznacza, że ma siedzieć na tyłku w domu.
Boze jak to dobrze, ze moja ciaza nie byla zagrozona, bo bym chyba korzenie zapuscila ciagle lezac i siedzac w domu. Ja sobie nie wyobrazam prawie nic nie robic przez tyle czasu
o ile mi wiadomo założyłam ten temat bo chciałam zobaczyć co sądzicie na temat zachowania mojej matki a nie mojej ciąży. Lekarz powiedział że mogę wychodzić z domu i spacerować, tylko mam się oszczędzać. Seksu też nam nie zakazał
o ile mi wiadomo założyłam ten temat bo chciałam zobaczyć co sądzicie na temat zachowania mojej matki a nie mojej ciąży. Lekarz powiedział że mogę wychodzić z domu i spacerować, tylko mam się oszczędzać. Seksu też nam nie zakazał
Tia, spacer po łózeczko.
Generalnie nie wiem, po co to tak analizujesz zamiast zwyczajnie matkę i jek gadki olać po całości. Po co sie tłumaczysz z tego, co robisz, a czego nie?
Zagrożona ciąża i lekarz powiedział, ze możesz wychodzić z domu? No w takie bajki nie uwierzę, bo jak moja przyjaciółka miała zagrożoną ciążę to mogła co najwyżej przejść się z kanapy do WC i z powrotem, bo nawet posiłków nie mogła sobie sama przygotowywać, bo to za dużo stania na nogach dla niej. A na ostatni miesiąc to w szpitalu spędziła, a ty jeździsz z wizytami po rodzinie i po sklepach?
Matka jebnięta, ale ty nie lepsza.
o ile mi wiadomo założyłam ten temat bo chciałam zobaczyć co sądzicie na temat zachowania mojej matki a nie mojej ciąży. Lekarz powiedział że mogę wychodzić z domu i spacerować, tylko mam się oszczędzać. Seksu też nam nie zakazał
Tutaj czesto zmieniaja temat dyskusji ja zalozylam post o modlitwie, a zaczeli o moim bezrobociu pisac ha ha
Musze się wygadać... byliśmy z mężem w zeszłym tygodniu u moich rodziców i się musiałam wkurzyć. Zdenerwowałam się chociaż nie powinnam,
Chyba lubisz "się wkurzać" i "denerwować się" skoro tak reagujesz na matkę, a mimo to w takim stanie do niej się wybierasz. Czy kiedyś próbowałaś uciąć matki gadanie czy tylko słuchasz tego bez piśnięcia, by potem wkurzyć się? Jeśli próbowałaś i nic to nie dało, to po prostu ogranicz kontakty z rodziną. Jesteś odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale też za tą ciążę.
o ile mi wiadomo założyłam ten temat bo chciałam zobaczyć co sądzicie na temat zachowania mojej matki a nie mojej ciąży. Lekarz powiedział że mogę wychodzić z domu i spacerować, tylko mam się oszczędzać. Seksu też nam nie zakazał
Ałuchaj mamy, bo rodziców dzieci mają się słuchać.
I się nie denerwuj bo to zaszkodzić może małemu Euzebiuszowi.
18 2024-04-15 11:04:23 Ostatnio edytowany przez yessa (2024-04-15 11:04:56)
Jesteś dorosła osobą odpowiedzialna za siebie i swoją nową rodzinę - po co tak się emocjonujesz kimś, kto już podejrzewam, że ani Cię nie karmi, ani nie ubiera, ani nie ma fizycznego wpływu na Twoje życie.
Kontakty z osobami które wywołują tak negatywne emocje ucina się, lub jeśli to nie możliwe, to ogranicza do minimum i żyje się spokojniej.
Mam taką teściowa, odcięłam, unikam sytuacji w których miałaby nam pomagać lub jakkolwiek uczestniczyć w naszym życiu. Spotkania od święta, bo to jednak matka męża więc jej całkiem nie odseparuje, ale na codzień mam spokój. Tobie też radzę
(...) już nie mam ochoty tego słuchać.
Jesteś dorosła, za chwilę zostaniesz matką, co znaczy, że sama będziesz mieć własną, pełną już rodzinę, wiesz, że nie powinnaś się denerwować, a przy tym wiesz też, jak osoba matki na Ciebie wpływa, a nawet, że nie masz ochoty słuchać tego, co do Ciebie mówi, a mimo to z sobie tylko znanych powodów odwiedzasz ją i na własne życzenie jednak się denerwujesz.
Zakupów, kiedy masz wyraźne wskazanie, żeby się oszczędzać i jak najwięcej leżeć, nawet nie skomentuję.
Jednym słowem, matka ostro przesadza, ale Ty też zacznij być dorosła.
Zagrożona ciąża i lekarz powiedział, ze możesz wychodzić z domu? No w takie bajki nie uwierzę, bo jak moja przyjaciółka miała zagrożoną ciążę to mogła co najwyżej przejść się z kanapy do WC i z powrotem, bo nawet posiłków nie mogła sobie sama przygotowywać, bo to za dużo stania na nogach dla niej. A na ostatni miesiąc to w szpitalu spędziła, a ty jeździsz z wizytami po rodzinie i po sklepach?
Matka jebnięta, ale ty nie lepsza.
czamu tak obrazacie?
Co niektorzy zero empatii.
Jesteś dorosła osobą odpowiedzialna za siebie i swoją nową rodzinę - po co tak się emocjonujesz kimś, kto już podejrzewam, że ani Cię nie karmi, ani nie ubiera, ani nie ma fizycznego wpływu na Twoje życie.
Kontakty z osobami które wywołują tak negatywne emocje ucina się, lub jeśli to nie możliwe, to ogranicza do minimum i żyje się spokojniej.
Mam taką teściowa, odcięłam, unikam sytuacji w których miałaby nam pomagać lub jakkolwiek uczestniczyć w naszym życiu. Spotkania od święta, bo to jednak matka męża więc jej całkiem nie odseparuje, ale na codzień mam spokój. Tobie też radzę
Mama niestety jest toksyczna i zawsze bedzie wpychac swoje trzy grosze.
Tak jak tu kolezanka napisala, musisz ograniczyc kontakty nawet telefoniczne do minimum. Zbywac jak sie tylko da. Musisz jakos to sobie opracowac, mimo kolejnego telefonu, zeby cie to nie wyprowadzalo z rownowagi. Wspolczuje.
Czytam z niedowierzaniem o twojej Matce i jej sposobie myślenia. Ze jeszcze są takie ograniczone kobiety ? radzę Ci odciąć tę pępowinę bo będzie to problemem w Twojej rodzinie. Teraz powinna Matka dawać Ci wsparcie i dzielić z Tobą radość z mającego urodzić się dziecka. Nie myślcie sobie że jestem młodą egoistką bo już nie młodą i potrafię rozróżnić co jest dobre dla młodych przyszłych rodziców a co złe i niszczy . Wszystkiego najlepszego Autorko . A jeśli chodzi o spowiedż to księża mają więcej grzechów niż my przeciętni zjadacze chleba a oni żyją bez zobowiązań i w luksusie to z czego masz się spowiadać.
23 2025-06-07 18:39:41 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-06-07 18:40:27)
Czytam z niedowierzaniem o twojej Matce i jej sposobie myślenia. Ze jeszcze są takie ograniczone kobiety ? radzę Ci odciąć tę pępowinę bo będzie to problemem w Twojej rodzinie. Teraz powinna Matka dawać Ci wsparcie i dzielić z Tobą radość z mającego urodzić się dziecka. Nie myślcie sobie że jestem młodą egoistką bo już nie młodą i potrafię rozróżnić co jest dobre dla młodych przyszłych rodziców a co złe i niszczy . Wszystkiego najlepszego Autorko . A jeśli chodzi o spowiedż to księża mają więcej grzechów niż my przeciętni zjadacze chleba a oni żyją bez zobowiązań i w luksusie to z czego masz się spowiadać.
Matka pewnie sie bala,ze corka moze nie przezyc porodu,a ze jest wierzaca to powiedziala "zeby sie wyspowiadała, tak,by z laska uswiecajaca trafila do Nieba". Rzadko sie zdarza, by rodzic myslal o zyciu wiecznym dziecka zazwyczaj konczy się na planowaniu pogrzebu i zalobie-nawet u tych wierzących osob(bo ateisci to wiadomo nie wierza) a przeciez duzo wazniejsze jest, gdzie pójdzie dusza dziecka niz gdzie spocznie cialo
Oczywiscie ja bym swojemu dziecku do spowiedzi latac nie kazala-ona sama w doroslym zyciu zdecyduje w co chce wierzyć i czy wogole
Po śmierci będzie płacz i zgrzytanie zębów...
Ludzie są dziś zbyt głupi, by odczytywać widoczne znaki, czy samemu się zainteresować Bogiem.
25 2025-06-10 12:16:32 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-06-10 12:17:19)
Po śmierci będzie płacz i zgrzytanie zębów...
Ludzie są dziś zbyt głupi, by odczytywać widoczne znaki, czy samemu się zainteresować Bogiem.
Tak dokladnie
26 2025-06-10 16:14:06 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-06-10 16:15:11)
Po śmierci będzie płacz i zgrzytanie zębów...
Wytłumacz mi, jak to możliwe, żeby po śmierci mógł być płacz i zgrzytanie zębami?? Dusza przecież nie może płakać, a tym bardziej nie ma zębów
Tekst o "zbyt głupich ludziach" wskazuje z kolei na Twoją pychę. Dajesz sobie monopol na wiedzę na temat czegoś, co w pełni opiera się na wierze.
ślad_po_bliźnie napisał/a:Po śmierci będzie płacz i zgrzytanie zębów...
Wytłumacz mi, jak to możliwe, żeby po śmierci mógł być płacz i zgrzytanie zębami?? Dusza przecież nie może płakać, a tym bardziej nie ma zębów
Tekst o "zbyt głupich ludziach" wskazuje z kolei na Twoją pychę. Dajesz sobie monopol na wiedzę na temat czegoś, co w pełni opiera się na wierze.
Przytoczyłem Ci słowa samego Jezusa, chcesz z nim polemizować, to proszę
Natomiast wiara w Boga opiera się na wierze, co nie znaczy, że nie ma dowodów na jego istnienie - wystarczy poszukać.
Takich dowodów jest całkiem sporo - ot, choćby całun Turyński czy cuda Eucharystyczne
Powiedz Pris, pochyliłaś się kiedyś nad tym tematem, zrobiłaś cokolwiek w tym kierunku, aby dowiedzieć się więcej ?:)
A na końcu w jednym przyznam Ci rację - grzeszę pychą...
ślad_po_bliźnie napisał/a:Po śmierci będzie płacz i zgrzytanie zębów...
Wytłumacz mi, jak to możliwe, żeby po śmierci mógł być płacz i zgrzytanie zębami?? Dusza przecież nie może płakać, a tym bardziej nie ma zębów
Tekst o "zbyt głupich ludziach" wskazuje z kolei na Twoją pychę. Dajesz sobie monopol na wiedzę na temat czegoś, co w pełni opiera się na wierze.
Mylisz dusze z duchem
Dusza na tamtym swiecie bedzie miala tzw cialo duchowe widoczne tylko dla innych dusz
29 2025-06-10 17:50:18 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-06-10 17:50:54)
Przytoczyłem Ci słowa samego Jezusa, chcesz z nim polemizować, to proszę
Ja nawet wiem, skąd ten tekst pochodzi, to jest cytat biblijny, pojawia się kilka razy w Nowym Testamencie, głównie w Ewangelii według św. Mateusza, co nadal nie znaczy, że nie chciałabym otrzymać odpowiedzi na zadane pytanie
Natomiast wiara w Boga opiera się na wierze, co nie znaczy, że nie ma dowodów na jego istnienie - wystarczy poszukać.
Takich dowodów jest całkiem sporo - ot, choćby całun Turyński czy cuda Eucharystyczne
Do Całunu Turyńskiego i wspomnianych cudów podchodzę raczej sceptycznie, ale wiem na pewno, że czuwa nad nami jakaś wielka siła, sama doświadczyłam jej obecności i działania. Być może zadziałała wówczas tylko moja podświadomość, ale nie wydaje mi się, żeby miała aż taką moc.
ślad_po_bliźnie napisał/a:Przytoczyłem Ci słowa samego Jezusa, chcesz z nim polemizować, to proszę
Ja nawet wiem, skąd ten tekst pochodzi, to jest cytat biblijny, pojawia się kilka razy w Nowym Testamencie, głównie w Ewangelii według św. Mateusza, co nadal nie znaczy, że nie chciałabym otrzymać odpowiedzi na zadane pytanie
ślad_po_bliźnie napisał/a:Natomiast wiara w Boga opiera się na wierze, co nie znaczy, że nie ma dowodów na jego istnienie - wystarczy poszukać.
Takich dowodów jest całkiem sporo - ot, choćby całun Turyński czy cuda Eucharystyczne
Do Całunu Turyńskiego i wspomnianych cudów podchodzę raczej sceptycznie, ale wiem na pewno, że czuwa nad nami jakaś wielka siła, sama doświadczyłam jej obecności i działania. Być może zadziałała wówczas tylko moja podświadomość, ale nie wydaje mi się, żeby miała aż taką moc.
ad 1) Nie wiem, czy Jezus posłużył się metaforą, czy mówił dosłownie. Naprawdę. Przesłanie samo jest natomiast jasne, nie ?;)
ad 2) Wiesz, można być sceptycznym wobec czegoś, natomiast sam Całun jak i cuda eucharystyczne były badane naprawdę szczegółowo, i wyniki tych badań jasno wskazują, na ich prawdziwość.