Jestem już w związku ze swoją dziewczyną od roku no i dokładnie od tylu miesięcy razem mieszkamy. Generalnie nie mam większych co do niej zastrzeżeń, uważam swoją dziewczynę za atrakcyjną, charakter też ma fajny itp. itd. generalnie jak widać dobrze się dogadujemy. Niestety jest jedno ale i to bardzo duże ale, mianowicie jej waga. Kiedy się poznaliśmy to ona już nie była najszczuplejszą dziewczyną świata, no bo ważyła aż 90kg przy wzroście 180cm (tragedii aż takiej nie było takiej nie było, figurą dobrze to nadrabiała, no i wszystko jej się równomiernie rozkładało), no ale to było ponad rok temu, teraz moja dziewczyna waży aż 104kg. Wszystko kupuje w rozmiarze XXL (dla porównania ja noszę XL - ale i L na mnie wchodzą). Oczywiście po przekroczeniu 100 moja dziewczyna na szczęście trochę się swoją wagą zaczęła przejmować (wcześniej nie przykładała do niej aż takiej wagi), do pracy zaczęła jeździć rowerem, oczywiście nie codziennie tylko wtedy kiedy jest ładna pogoda, od 3 miesięcy chodzi raz w tygodniu na basen, dodatkowo wykasowała ze swojego jadłospisu całkowicie takie rzeczy jak fast-foody, chipsy, cole zaczęła natomiast pić bardzo dużo wody, jeść produkty bogate w błonnik czy kupować produkty o obniżonej zawartości tłuszczu np mleko czy masło. To wszystko wskazuje na to że jak najbardziej widać u niej chęć zmian i poprawy, niestety waga u niej się nie zmieniała, dwa dni temu odkryłem dlaczego nie zmienia się, przyłapałem ją na tym jak podjada cukierki i oczywiście to były normalne cukierki a nie jakieś dla osób odchudzających się. Niestety posprzeczaliśmy się trochę, zapytałem ją jak często zdarza jej się tak niewinnie podjadać, odpowiadziała mi że nie ma na tyle silnej woli i od czasu do czasu musi zjeść coś słodkiego, zapewniała że jest to rzadko, no ale jaka jest prawda to tylko ona wie, żaliła się że dla niej jest to bardzo ciężkie a cała dieta cholernie ją męczy, na rowerze przychodzi cała zdyszana i nie może się ruszać, to co je kompletnie jej nie smakuje, a na basen chodzi się tylko pochlapać. Powiedziałem jej że musi schudnąć, że ją bardzo kocham ale też nie chcę być z wielorybem (tak zdaje sobie sprawę że to było być może trochę za mocne, ale zrozumcie też mnie, chce to robić dla jej dobra, a jeżeli delikatne i miłe prośby średnio pomagają to niestety trzeba być bardziej stanowczym) Zastanawiam się czy aby na pewno ona jest dla mnie. Oczywiście nie chce wyjść na osobę która wszystko wybrzydza, dla mnie ona nie musi być top modelką, ale niestety 104kg wagi i rozmiar XXL trochę mówi za siebie. Wiem że nie powinno opuszczać się ukochanej osoby tylko dlatego że ma problemy, ale jeżeli ktoś tak podchodzi do sprawy jak ona to nie wiem czy ten związek jest coś wart ?
Jeśli jej nie kochasz, to rozstańcie się.
Nawet dla zdrowia powinna schudnąć.
Ale to nie jest takie proste, ona może mieć genetyczne skłonności, popatrz na zdjęcia jak była mała i czy w rodzinie są osoby otyłe, być może jak się poznaliście, po była po odchudzaniu, teraz wraca do swojej normy.
Dlatego Twoje naciski są bezskutecznie i dla niej stresujące, a niektórzy dodatkowo zajadają stres.
Ciąża przyniesie następne kilogramy, które zostaną po porodzie..
Nie dziwię się, bo niektórych facetów fizycznie odpycha otyłość partnerki i zatracają pożądanie, choć to trudno zrozumieć.
Miłość miłością ale ponad 100 kg to już skrajna otyłość, nie dziwię się, że Cię nie pociaga...tym bardziej ze z tym można coś zrobić.
Nawet dla zdrowia powinna schudnąć.
Ale to nie jest takie proste, ona może mieć genetyczne skłonności, popatrz na zdjęcia jak była mała i czy w rodzinie są osoby otyłe, być może jak się poznaliście, po była po odchudzaniu, teraz wraca do swojej normy.Dlatego Twoje naciski są bezskutecznie i dla niej stresujące, a niektórzy dodatkowo zajadają stres.
Ciąża przyniesie następne kilogramy, które zostaną po porodzie..
Nie dziwię się, bo niektórych facetów fizycznie odpycha otyłość partnerki i zatracają pożądanie, choć to trudno zrozumieć.
Też miała wymówki że to nie jej wina tylko genetyki, że od zawsze była bardziej gruba, że w szkole z tego powodu się z niej wyśmiewały itp. itd. ale sama widzisz jak ona sobie od tak o podjada zamiast zachować na tyle silnej woli (wiem że to trudne ale da się) to ewidetnie nie jest winna genetyka tylko ona. Tutaj nie ma skomplikowanej filozofii, żeby schudnąć trzeba zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny czyli dziennie zjadać mniej kalorii niż wydawać, ona jak widać robi to mocno niedbale.
Miłość miłością ale ponad 100 kg to już skrajna otyłość, nie dziwię się, że Cię nie pociaga...tym bardziej ze z tym można coś zrobić.
Jasne że można, ale widać chyba ona nie chce tylko udaje że chce.
Po prostu jest leniwa, a Tobie ma prawo taka waga przeszkadzać, mnie by obrzydziło spanie z taka otyła osoba.
Jestem już w związku ze swoją dziewczyną od roku no i dokładnie od tylu miesięcy razem mieszkamy. Generalnie nie mam większych co do niej zastrzeżeń, uważam swoją dziewczynę za atrakcyjną, charakter też ma fajny itp. itd. generalnie jak widać dobrze się dogadujemy. Niestety jest jedno ale i to bardzo duże ale, mianowicie jej waga. Kiedy się poznaliśmy to ona już nie była najszczuplejszą dziewczyną świata, no bo ważyła aż 90kg przy wzroście 180cm (tragedii aż takiej nie było takiej nie było, figurą dobrze to nadrabiała, no i wszystko jej się równomiernie rozkładało), no ale to było ponad rok temu, teraz moja dziewczyna waży aż 104kg. Wszystko kupuje w rozmiarze XXL (dla porównania ja noszę XL - ale i L na mnie wchodzą). Oczywiście po przekroczeniu 100 moja dziewczyna na szczęście trochę się swoją wagą zaczęła przejmować (wcześniej nie przykładała do niej aż takiej wagi), do pracy zaczęła jeździć rowerem, oczywiście nie codziennie tylko wtedy kiedy jest ładna pogoda, od 3 miesięcy chodzi raz w tygodniu na basen, dodatkowo wykasowała ze swojego jadłospisu całkowicie takie rzeczy jak fast-foody, chipsy, cole zaczęła natomiast pić bardzo dużo wody, jeść produkty bogate w błonnik czy kupować produkty o obniżonej zawartości tłuszczu np mleko czy masło. To wszystko wskazuje na to że jak najbardziej widać u niej chęć zmian i poprawy, niestety waga u niej się nie zmieniała, dwa dni temu odkryłem dlaczego nie zmienia się, przyłapałem ją na tym jak podjada cukierki i oczywiście to były normalne cukierki a nie jakieś dla osób odchudzających się. Niestety posprzeczaliśmy się trochę, zapytałem ją jak często zdarza jej się tak niewinnie podjadać, odpowiadziała mi że nie ma na tyle silnej woli i od czasu do czasu musi zjeść coś słodkiego, zapewniała że jest to rzadko, no ale jaka jest prawda to tylko ona wie, żaliła się że dla niej jest to bardzo ciężkie a cała dieta cholernie ją męczy, na rowerze przychodzi cała zdyszana i nie może się ruszać, to co je kompletnie jej nie smakuje, a na basen chodzi się tylko pochlapać. Powiedziałem jej że musi schudnąć, że ją bardzo kocham ale też nie chcę być z wielorybem (tak zdaje sobie sprawę że to było być może trochę za mocne, ale zrozumcie też mnie, chce to robić dla jej dobra, a jeżeli delikatne i miłe prośby średnio pomagają to niestety trzeba być bardziej stanowczym) Zastanawiam się czy aby na pewno ona jest dla mnie. Oczywiście nie chce wyjść na osobę która wszystko wybrzydza, dla mnie ona nie musi być top modelką, ale niestety 104kg wagi i rozmiar XXL trochę mówi za siebie. Wiem że nie powinno opuszczać się ukochanej osoby tylko dlatego że ma problemy, ale jeżeli ktoś tak podchodzi do sprawy jak ona to nie wiem czy ten związek jest coś wart ?
Widzialy galy co braly. Od poczatku miala nadwage a wiec wiadomo, ze tendencje do tycia a ty sie nagle ocknales tak jakby jednego dnia obudzila sie ciezsza o 14 kilo. Tym bardziej, ze zaczela sie ruszac dopiero jak przytyla a i to niewiele. Nawet liczac wg glupiego BMI np a mam ponad 180 cm i mi bmi daje rozstrzal jakos od 62 do 82-83, jak ona ma rowne 180 to pewnie tak max jakies 80kg. A miala 90... No ale typowa meska logika, czepil sie jakiejs laski, byleby byl zwiazek, zmarnowal jej i sobie rok i nagle placz, bo z laski zrobil sie wieloryb. I jeszcze wali jej chamskim tekstem o wielorybach. Jakby sie ona szanowala to juz by ciebie pogonila. Oj wy faceci, jak wy tyle lat przetrwaliscie to ja nie wiem.
rupert63 napisał/a:Jestem już w związku ze swoją dziewczyną od roku no i dokładnie od tylu miesięcy razem mieszkamy. Generalnie nie mam większych co do niej zastrzeżeń, uważam swoją dziewczynę za atrakcyjną, charakter też ma fajny itp. itd. generalnie jak widać dobrze się dogadujemy. Niestety jest jedno ale i to bardzo duże ale, mianowicie jej waga. Kiedy się poznaliśmy to ona już nie była najszczuplejszą dziewczyną świata, no bo ważyła aż 90kg przy wzroście 180cm (tragedii aż takiej nie było takiej nie było, figurą dobrze to nadrabiała, no i wszystko jej się równomiernie rozkładało), no ale to było ponad rok temu, teraz moja dziewczyna waży aż 104kg. Wszystko kupuje w rozmiarze XXL (dla porównania ja noszę XL - ale i L na mnie wchodzą). Oczywiście po przekroczeniu 100 moja dziewczyna na szczęście trochę się swoją wagą zaczęła przejmować (wcześniej nie przykładała do niej aż takiej wagi), do pracy zaczęła jeździć rowerem, oczywiście nie codziennie tylko wtedy kiedy jest ładna pogoda, od 3 miesięcy chodzi raz w tygodniu na basen, dodatkowo wykasowała ze swojego jadłospisu całkowicie takie rzeczy jak fast-foody, chipsy, cole zaczęła natomiast pić bardzo dużo wody, jeść produkty bogate w błonnik czy kupować produkty o obniżonej zawartości tłuszczu np mleko czy masło. To wszystko wskazuje na to że jak najbardziej widać u niej chęć zmian i poprawy, niestety waga u niej się nie zmieniała, dwa dni temu odkryłem dlaczego nie zmienia się, przyłapałem ją na tym jak podjada cukierki i oczywiście to były normalne cukierki a nie jakieś dla osób odchudzających się. Niestety posprzeczaliśmy się trochę, zapytałem ją jak często zdarza jej się tak niewinnie podjadać, odpowiadziała mi że nie ma na tyle silnej woli i od czasu do czasu musi zjeść coś słodkiego, zapewniała że jest to rzadko, no ale jaka jest prawda to tylko ona wie, żaliła się że dla niej jest to bardzo ciężkie a cała dieta cholernie ją męczy, na rowerze przychodzi cała zdyszana i nie może się ruszać, to co je kompletnie jej nie smakuje, a na basen chodzi się tylko pochlapać. Powiedziałem jej że musi schudnąć, że ją bardzo kocham ale też nie chcę być z wielorybem (tak zdaje sobie sprawę że to było być może trochę za mocne, ale zrozumcie też mnie, chce to robić dla jej dobra, a jeżeli delikatne i miłe prośby średnio pomagają to niestety trzeba być bardziej stanowczym) Zastanawiam się czy aby na pewno ona jest dla mnie. Oczywiście nie chce wyjść na osobę która wszystko wybrzydza, dla mnie ona nie musi być top modelką, ale niestety 104kg wagi i rozmiar XXL trochę mówi za siebie. Wiem że nie powinno opuszczać się ukochanej osoby tylko dlatego że ma problemy, ale jeżeli ktoś tak podchodzi do sprawy jak ona to nie wiem czy ten związek jest coś wart ?
Widzialy galy co braly. Od poczatku miala nadwage a wiec wiadomo, ze tendencje do tycia a ty sie nagle ocknales tak jakby jednego dnia obudzila sie ciezsza o 14 kilo. Tym bardziej, ze zaczela sie ruszac dopiero jak przytyla a i to niewiele. Nawet liczac wg glupiego BMI np a mam ponad 180 cm i mi bmi daje rozstrzal jakos od 62 do 82-83, jak ona ma rowne 180 to pewnie tak max jakies 80kg. A miala 90... No ale typowa meska logika, czepil sie jakiejs laski, byleby byl zwiazek, zmarnowal jej i sobie rok i nagle placz, bo z laski zrobil sie wieloryb. I jeszcze wali jej chamskim tekstem o wielorybach. Jakby sie ona szanowala to juz by ciebie pogonila. Oj wy faceci, jak wy tyle lat przetrwaliscie to ja nie wiem.
Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
Miłość miłością ale ponad 100 kg to już skrajna otyłość, nie dziwię się, że Cię nie pociaga...tym bardziej ze z tym można coś zrobić.
Ale ona ma 180 cm wzrostu, a nie 160.
Po prostu jest leniwa, a Tobie ma prawo taka waga przeszkadzać, mnie by obrzydziło spanie z taka otyła osoba.
Nie chcę pisać tekstów typu że mnie obrzydza bo to oczywiście nie jest prawda, ale jej waga naprawdę wymknęłą się spod kontroli. OCzywiście nie oczekuje że będzie top modelką, ale mogłaby schudnąć do tych 80kg.
Blondynka01 napisał/a:Miłość miłością ale ponad 100 kg to już skrajna otyłość, nie dziwię się, że Cię nie pociaga...tym bardziej ze z tym można coś zrobić.
Ale ona ma 180 cm wzrostu, a nie 160.
A co to zmienia ? Ponad 100kg wagi to nawet przy wzrośćie 180 jest bardzo dużo.
Jest różnica między nadwagą a skrajna otyłością, a Twoja dziewczyna jest skrajnie otyła. Prawdziwa mobilizacja i schudlaby do 80. Ja ważę 55 a jak ważyłam 70 to czułam się grubo porozmawiaj z nią szczerze )
Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
To niech sobie je te słodycze czasami jak lubi, ale je mniejsze posiłki w ciągu dnia lub w ogóle mniejszą ich liczbę. A ruch powinna wprowadzić taki, który sprawia jej przyjemność, a nie jest przykrym obowiązkiem.
SamotnaWilczyca napisał/a:Blondynka01 napisał/a:Miłość miłością ale ponad 100 kg to już skrajna otyłość, nie dziwię się, że Cię nie pociaga...tym bardziej ze z tym można coś zrobić.
Ale ona ma 180 cm wzrostu, a nie 160.
A co to zmienia ? Ponad 100kg wagi to nawet przy wzrośćie 180 jest bardzo dużo.
Jak 100 kg przy jej wzroście idzie głównie w tyłek i cyce, to nie ma chyba takiej tragedii. Chyba zresztą z tego względu na nią poleciałeś.
Halina3.1 napisał/a:rupert63 napisał/a:Jestem już w związku ze swoją dziewczyną od roku no i dokładnie od tylu miesięcy razem mieszkamy. Generalnie nie mam większych co do niej zastrzeżeń, uważam swoją dziewczynę za atrakcyjną, charakter też ma fajny itp. itd. generalnie jak widać dobrze się dogadujemy. Niestety jest jedno ale i to bardzo duże ale, mianowicie jej waga. Kiedy się poznaliśmy to ona już nie była najszczuplejszą dziewczyną świata, no bo ważyła aż 90kg przy wzroście 180cm (tragedii aż takiej nie było takiej nie było, figurą dobrze to nadrabiała, no i wszystko jej się równomiernie rozkładało), no ale to było ponad rok temu, teraz moja dziewczyna waży aż 104kg. Wszystko kupuje w rozmiarze XXL (dla porównania ja noszę XL - ale i L na mnie wchodzą). Oczywiście po przekroczeniu 100 moja dziewczyna na szczęście trochę się swoją wagą zaczęła przejmować (wcześniej nie przykładała do niej aż takiej wagi), do pracy zaczęła jeździć rowerem, oczywiście nie codziennie tylko wtedy kiedy jest ładna pogoda, od 3 miesięcy chodzi raz w tygodniu na basen, dodatkowo wykasowała ze swojego jadłospisu całkowicie takie rzeczy jak fast-foody, chipsy, cole zaczęła natomiast pić bardzo dużo wody, jeść produkty bogate w błonnik czy kupować produkty o obniżonej zawartości tłuszczu np mleko czy masło. To wszystko wskazuje na to że jak najbardziej widać u niej chęć zmian i poprawy, niestety waga u niej się nie zmieniała, dwa dni temu odkryłem dlaczego nie zmienia się, przyłapałem ją na tym jak podjada cukierki i oczywiście to były normalne cukierki a nie jakieś dla osób odchudzających się. Niestety posprzeczaliśmy się trochę, zapytałem ją jak często zdarza jej się tak niewinnie podjadać, odpowiadziała mi że nie ma na tyle silnej woli i od czasu do czasu musi zjeść coś słodkiego, zapewniała że jest to rzadko, no ale jaka jest prawda to tylko ona wie, żaliła się że dla niej jest to bardzo ciężkie a cała dieta cholernie ją męczy, na rowerze przychodzi cała zdyszana i nie może się ruszać, to co je kompletnie jej nie smakuje, a na basen chodzi się tylko pochlapać. Powiedziałem jej że musi schudnąć, że ją bardzo kocham ale też nie chcę być z wielorybem (tak zdaje sobie sprawę że to było być może trochę za mocne, ale zrozumcie też mnie, chce to robić dla jej dobra, a jeżeli delikatne i miłe prośby średnio pomagają to niestety trzeba być bardziej stanowczym) Zastanawiam się czy aby na pewno ona jest dla mnie. Oczywiście nie chce wyjść na osobę która wszystko wybrzydza, dla mnie ona nie musi być top modelką, ale niestety 104kg wagi i rozmiar XXL trochę mówi za siebie. Wiem że nie powinno opuszczać się ukochanej osoby tylko dlatego że ma problemy, ale jeżeli ktoś tak podchodzi do sprawy jak ona to nie wiem czy ten związek jest coś wart ?
Widzialy galy co braly. Od poczatku miala nadwage a wiec wiadomo, ze tendencje do tycia a ty sie nagle ocknales tak jakby jednego dnia obudzila sie ciezsza o 14 kilo. Tym bardziej, ze zaczela sie ruszac dopiero jak przytyla a i to niewiele. Nawet liczac wg glupiego BMI np a mam ponad 180 cm i mi bmi daje rozstrzal jakos od 62 do 82-83, jak ona ma rowne 180 to pewnie tak max jakies 80kg. A miala 90... No ale typowa meska logika, czepil sie jakiejs laski, byleby byl zwiazek, zmarnowal jej i sobie rok i nagle placz, bo z laski zrobil sie wieloryb. I jeszcze wali jej chamskim tekstem o wielorybach. Jakby sie ona szanowala to juz by ciebie pogonila. Oj wy faceci, jak wy tyle lat przetrwaliscie to ja nie wiem.
Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
Sam pisales, ze ona mowila, ze od zawsze byla grubsza, nawet jako dziecko i to jest genetyczne. Czyli ma tendencje do tego, ze jak nie pilnuje wagi, to tyje. Niekorzy nie musza az tak uwazac, bo maja szybki metabolizm, niektorzy sa bardziej aktywni i tez szybciej spalaja. Albo maja mniejszy apetyt. A z tego co piszesz, to twoja laska jest lakoma, samo jezdzenie rowerem do pracy ja wykancza, wczesniej jadla jakies paskudztwo jak fast foody, chipsy, slodycze i nie ma silnej woli zeby trzymac sie z od tego z dala. No to nie wiem za bardzo jak to nazwac inaczej niz tendencje do tycia. Srednio tez to jest wina genetyki, bo jak czytam to jeszcze raz to tez jej wina, bo srednio jej sie chce zrzucic te kilogramy. Nie kazdy ma to szczescie, ze metabolizm pozwala mu jesc co chce i byc chudym. Jak ona chce jesc cukierki i chudnac, to niestety ale wiecej wysilku fizycznego sie klania.
rupert63 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Ale ona ma 180 cm wzrostu, a nie 160.
A co to zmienia ? Ponad 100kg wagi to nawet przy wzrośćie 180 jest bardzo dużo.
Jak 100 kg przy jej wzroście idzie głównie w tyłek i cyce, to nie ma chyba takiej tragedii. Chyba zresztą z tego względu na nią poleciałeś.
Ty sobie zdajesz sprawę jak to jest niebezpieczna sytuacja dla jej zdrowia taka waga ? I ty mi tutaj piszesz że nie ma tragedii ?
18 2024-04-02 20:00:11 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2024-04-02 20:03:03)
SamotnaWilczyca napisał/a:rupert63 napisał/a:A co to zmienia ? Ponad 100kg wagi to nawet przy wzrośćie 180 jest bardzo dużo.
Jak 100 kg przy jej wzroście idzie głównie w tyłek i cyce, to nie ma chyba takiej tragedii. Chyba zresztą z tego względu na nią poleciałeś.
Ty sobie zdajesz sprawę jak to jest niebezpieczna sytuacja dla jej zdrowia taka waga ? I ty mi tutaj piszesz że nie ma tragedii ?
To nagle teraz o jej zdrowie się martwisz?
Zresztą jakieś zmiany poczyniła w kwestii zdrowia, nie je już fast foodów. Nie ma kondycji, normalne, że się męczy. Od razu nie zrobisz z niej sportsmenki.
Najlepsi to tacy troskliwi co z troski o czyjes zdrowie pojada mu tekstem, ze nie chca byc z wielorybem. Bo to przeiciez o zdrowie chodzi xdddd
rupert63 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Widzialy galy co braly. Od poczatku miala nadwage a wiec wiadomo, ze tendencje do tycia a ty sie nagle ocknales tak jakby jednego dnia obudzila sie ciezsza o 14 kilo. Tym bardziej, ze zaczela sie ruszac dopiero jak przytyla a i to niewiele. Nawet liczac wg glupiego BMI np a mam ponad 180 cm i mi bmi daje rozstrzal jakos od 62 do 82-83, jak ona ma rowne 180 to pewnie tak max jakies 80kg. A miala 90... No ale typowa meska logika, czepil sie jakiejs laski, byleby byl zwiazek, zmarnowal jej i sobie rok i nagle placz, bo z laski zrobil sie wieloryb. I jeszcze wali jej chamskim tekstem o wielorybach. Jakby sie ona szanowala to juz by ciebie pogonila. Oj wy faceci, jak wy tyle lat przetrwaliscie to ja nie wiem.
Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
Sam pisales, ze ona mowila, ze od zawsze byla grubsza, nawet jako dziecko i to jest genetyczne. Czyli ma tendencje do tego, ze jak nie pilnuje wagi, to tyje. Niekorzy nie musza az tak uwazac, bo maja szybki metabolizm, niektorzy sa bardziej aktywni i tez szybciej spalaja. Albo maja mniejszy apetyt. A z tego co piszesz, to twoja laska jest lakoma, samo jezdzenie rowerem do pracy ja wykancza, wczesniej jadla jakies paskudztwo jak fast foody, chipsy, slodycze i nie ma silnej woli zeby trzymac sie z od tego z dala. No to nie wiem za bardzo jak to nazwac inaczej niz tendencje do tycia. Srednio tez to jest wina genetyki, bo jak czytam to jeszcze raz to tez jej wina, bo srednio jej sie chce zrzucic te kilogramy. Nie kazdy ma to szczescie, ze metabolizm pozwala mu jesc co chce i byc chudym. Jak ona chce jesc cukierki i chudnac, to niestety ale wiecej wysilku fizycznego sie klania.
Dla mnie gadanie o genetyce to istna wymówka. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego że schudnąć wcale nie jest łatwo, ale jakby nie patrzeć to ona dobrowlnie sama z siebie doprowadziła do takiej sytuacji że waży ponad 100kg. Gdyby bardziej się pilnowała to nie musiałaby dzisiaj jeździć rowerem do pracy czy pływać w basenie (w którym i tak nie ma siły płynąć). Tendencja do tycia ? Oczywiście istneije takie coś, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, po prostu takie osoby muszą się bardziej pilnować, więcej ćwiczyć, mniej jeść i waga będzie w normie. No a tutaj ? Rowerem nie chce jeździć bo zdyszana, na basenie nie ma siły, słodycze sobie podjada. Sorry, ale w tym wypadku gadanie o genetyce na mnie nie działa.
21 2024-04-02 20:04:15 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2024-04-02 20:08:34)
Najlepsi to tacy troskliwi co z troski o czyjes zdrowie pojada mu tekstem, ze nie chca byc z wielorybem. Bo to przeiciez o zdrowie chodzi xdddd
No dokładnie. Troskliwy kochający mężczyzna.
rupert63
Pewnie, rzuć ją od razu na głęboką wodę, zdołuj, nazwij wielorybem, to ją zmotywuje.
rupert63 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Jak 100 kg przy jej wzroście idzie głównie w tyłek i cyce, to nie ma chyba takiej tragedii. Chyba zresztą z tego względu na nią poleciałeś.
Ty sobie zdajesz sprawę jak to jest niebezpieczna sytuacja dla jej zdrowia taka waga ? I ty mi tutaj piszesz że nie ma tragedii ?
To nagle teraz o jej zdrowie się martwisz?
Zresztą jakieś zmiany poczyniła w kwestii zdrowia, nie je już fast foodów. Nie ma kondycji, normalne, że się męczy. Od razu nie zrobisz z niej sportsmenki.
Nie oczekuje że będzie ona sporstmenką, oczekuje jedynie że schudnie, tylko że niestety przy jej obecnym zaanagażowaniu średnio to widzę.
Halina3.1 napisał/a:rupert63 napisał/a:Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
Sam pisales, ze ona mowila, ze od zawsze byla grubsza, nawet jako dziecko i to jest genetyczne. Czyli ma tendencje do tego, ze jak nie pilnuje wagi, to tyje. Niekorzy nie musza az tak uwazac, bo maja szybki metabolizm, niektorzy sa bardziej aktywni i tez szybciej spalaja. Albo maja mniejszy apetyt. A z tego co piszesz, to twoja laska jest lakoma, samo jezdzenie rowerem do pracy ja wykancza, wczesniej jadla jakies paskudztwo jak fast foody, chipsy, slodycze i nie ma silnej woli zeby trzymac sie z od tego z dala. No to nie wiem za bardzo jak to nazwac inaczej niz tendencje do tycia. Srednio tez to jest wina genetyki, bo jak czytam to jeszcze raz to tez jej wina, bo srednio jej sie chce zrzucic te kilogramy. Nie kazdy ma to szczescie, ze metabolizm pozwala mu jesc co chce i byc chudym. Jak ona chce jesc cukierki i chudnac, to niestety ale wiecej wysilku fizycznego sie klania.
Dla mnie gadanie o genetyce to istna wymówka. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego że schudnąć wcale nie jest łatwo, ale jakby nie patrzeć to ona dobrowlnie sama z siebie doprowadziła do takiej sytuacji że waży ponad 100kg. Gdyby bardziej się pilnowała to nie musiałaby dzisiaj jeździć rowerem do pracy czy pływać w basenie (w którym i tak nie ma siły płynąć). Tendencja do tycia ? Oczywiście istneije takie coś, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, po prostu takie osoby muszą się bardziej pilnować, więcej ćwiczyć, mniej jeść i waga będzie w normie. No a tutaj ? Rowerem nie chce jeździć bo zdyszana, na basenie nie ma siły, słodycze sobie podjada. Sorry, ale w tym wypadku gadanie o genetyce na mnie nie działa.
No to sam widzisz jak jest. Dopiero co w innym watku ktos pisal, ze ludzi sie nie zmieni i glupota jest pakowac sie w cos z mysla, ze ktos sie zmieni. Ona taki juz ma charakter. Lubi sobie zjesc, nie lubi sie ruszac. Co z tym zrobisz, twoja sprawa.
Najlepsi to tacy troskliwi co z troski o czyjes zdrowie pojada mu tekstem, ze nie chca byc z wielorybem. Bo to przeiciez o zdrowie chodzi xdddd
yyyy, to chyba normalne że ważne jest dla mnie zdrowie być może mojej narzeczonej ? Tekst ? Sorry, ale ja nie jestem osobą chamską, ale to co ona zrobiła po prostu mocno mnie wkurzyło, co oznacza że jednak o nia się martwię i nie jest obojętne dla mnie robi.
rupert63 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Sam pisales, ze ona mowila, ze od zawsze byla grubsza, nawet jako dziecko i to jest genetyczne. Czyli ma tendencje do tego, ze jak nie pilnuje wagi, to tyje. Niekorzy nie musza az tak uwazac, bo maja szybki metabolizm, niektorzy sa bardziej aktywni i tez szybciej spalaja. Albo maja mniejszy apetyt. A z tego co piszesz, to twoja laska jest lakoma, samo jezdzenie rowerem do pracy ja wykancza, wczesniej jadla jakies paskudztwo jak fast foody, chipsy, slodycze i nie ma silnej woli zeby trzymac sie z od tego z dala. No to nie wiem za bardzo jak to nazwac inaczej niz tendencje do tycia. Srednio tez to jest wina genetyki, bo jak czytam to jeszcze raz to tez jej wina, bo srednio jej sie chce zrzucic te kilogramy. Nie kazdy ma to szczescie, ze metabolizm pozwala mu jesc co chce i byc chudym. Jak ona chce jesc cukierki i chudnac, to niestety ale wiecej wysilku fizycznego sie klania.
Dla mnie gadanie o genetyce to istna wymówka. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego że schudnąć wcale nie jest łatwo, ale jakby nie patrzeć to ona dobrowlnie sama z siebie doprowadziła do takiej sytuacji że waży ponad 100kg. Gdyby bardziej się pilnowała to nie musiałaby dzisiaj jeździć rowerem do pracy czy pływać w basenie (w którym i tak nie ma siły płynąć). Tendencja do tycia ? Oczywiście istneije takie coś, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, po prostu takie osoby muszą się bardziej pilnować, więcej ćwiczyć, mniej jeść i waga będzie w normie. No a tutaj ? Rowerem nie chce jeździć bo zdyszana, na basenie nie ma siły, słodycze sobie podjada. Sorry, ale w tym wypadku gadanie o genetyce na mnie nie działa.
No to sam widzisz jak jest. Dopiero co w innym watku ktos pisal, ze ludzi sie nie zmieni i glupota jest pakowac sie w cos z mysla, ze ktos sie zmieni. Ona taki juz ma charakter. Lubi sobie zjesc, nie lubi sie ruszac. Co z tym zrobisz, twoja sprawa.
W życiu bardzo rzadko robi się rzeczy które się lubi, a złe nawyki trzeba eliminować, a nie mówić że takim już się jest i nic się z tym nie da zrobić.
Halina3.1 napisał/a:rupert63 napisał/a:Dla mnie gadanie o genetyce to istna wymówka. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego że schudnąć wcale nie jest łatwo, ale jakby nie patrzeć to ona dobrowlnie sama z siebie doprowadziła do takiej sytuacji że waży ponad 100kg. Gdyby bardziej się pilnowała to nie musiałaby dzisiaj jeździć rowerem do pracy czy pływać w basenie (w którym i tak nie ma siły płynąć). Tendencja do tycia ? Oczywiście istneije takie coś, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, po prostu takie osoby muszą się bardziej pilnować, więcej ćwiczyć, mniej jeść i waga będzie w normie. No a tutaj ? Rowerem nie chce jeździć bo zdyszana, na basenie nie ma siły, słodycze sobie podjada. Sorry, ale w tym wypadku gadanie o genetyce na mnie nie działa.
No to sam widzisz jak jest. Dopiero co w innym watku ktos pisal, ze ludzi sie nie zmieni i glupota jest pakowac sie w cos z mysla, ze ktos sie zmieni. Ona taki juz ma charakter. Lubi sobie zjesc, nie lubi sie ruszac. Co z tym zrobisz, twoja sprawa.
W życiu bardzo rzadko robi się rzeczy które się lubi, a złe nawyki trzeba eliminować, a nie mówić że takim już się jest i nic się z tym nie da zrobić.
Ale zmiany powinny być stopniowe. Tymczasem Ty oczekujesz chyba, że ona zmieni się z dnia na dzień, będzie mieć kondycję z dnia na dzień, schudnie z dnia na dzień. Demotywujesz ją, nie zauważasz jej starań, nazywasz wielorybem, dołujesz. To jest DEMOTYWUJĄCE.
rupert63 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:No to sam widzisz jak jest. Dopiero co w innym watku ktos pisal, ze ludzi sie nie zmieni i glupota jest pakowac sie w cos z mysla, ze ktos sie zmieni. Ona taki juz ma charakter. Lubi sobie zjesc, nie lubi sie ruszac. Co z tym zrobisz, twoja sprawa.
W życiu bardzo rzadko robi się rzeczy które się lubi, a złe nawyki trzeba eliminować, a nie mówić że takim już się jest i nic się z tym nie da zrobić.
Ale zmiany powinny być stopniowe. Tymczasem Ty oczekujesz chyba, że ona zmieni się z dnia na dzień, będzie mieć kondycję z dnia na dzień, schudnie z dnia na dzień. Demotywujesz ją, nie zauważasz jej starań, nazywasz wielorybem, dołujesz. To jest DEMOTYWUJĄCE.
Ale czy ja oczekuje że ona schudnie z dnia na dzień ? Oczywiście że nie, może to być nawet rok czy dwa, ale jeżeli tak się będzie odchudzać to nawet 20 lat nie wystarczy, a tylko przytyje.
Tekst o wielorybie był rzeczywiśćie być może przesadą, ale niestety mocno mnie tym zdenerwowała.
A czy ona chce coś zmienić ? Przechodzi na dietę ? Wykazuje inicjatywę ?
Halina3.1 napisał/a:rupert63 napisał/a:Dla mnie gadanie o genetyce to istna wymówka. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego że schudnąć wcale nie jest łatwo, ale jakby nie patrzeć to ona dobrowlnie sama z siebie doprowadziła do takiej sytuacji że waży ponad 100kg. Gdyby bardziej się pilnowała to nie musiałaby dzisiaj jeździć rowerem do pracy czy pływać w basenie (w którym i tak nie ma siły płynąć). Tendencja do tycia ? Oczywiście istneije takie coś, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, po prostu takie osoby muszą się bardziej pilnować, więcej ćwiczyć, mniej jeść i waga będzie w normie. No a tutaj ? Rowerem nie chce jeździć bo zdyszana, na basenie nie ma siły, słodycze sobie podjada. Sorry, ale w tym wypadku gadanie o genetyce na mnie nie działa.
No to sam widzisz jak jest. Dopiero co w innym watku ktos pisal, ze ludzi sie nie zmieni i glupota jest pakowac sie w cos z mysla, ze ktos sie zmieni. Ona taki juz ma charakter. Lubi sobie zjesc, nie lubi sie ruszac. Co z tym zrobisz, twoja sprawa.
W życiu bardzo rzadko robi się rzeczy które się lubi, a złe nawyki trzeba eliminować, a nie mówić że takim już się jest i nic się z tym nie da zrobić.
Ale ja o tym dobrze wiem, to twoja dziewczyna zdaje sie o tym nie wiedziec.
A czy ona chce coś zmienić ? Przechodzi na dietę ? Wykazuje inicjatywę ?
Napisałem o tym. Niby przechodzi metamorfozę, ale jak ja złapałem ją na podjadaniu słodyczy to sama widzisz że średnio to wygląda. Ona nie może nawet kęsa słodyczy zjeść.
Halina3.1 napisał/a:rupert63 napisał/a:Jestem już w związku ze swoją dziewczyną od roku no i dokładnie od tylu miesięcy razem mieszkamy. Generalnie nie mam większych co do niej zastrzeżeń, uważam swoją dziewczynę za atrakcyjną, charakter też ma fajny itp. itd. generalnie jak widać dobrze się dogadujemy. Niestety jest jedno ale i to bardzo duże ale, mianowicie jej waga. Kiedy się poznaliśmy to ona już nie była najszczuplejszą dziewczyną świata, no bo ważyła aż 90kg przy wzroście 180cm (tragedii aż takiej nie było takiej nie było, figurą dobrze to nadrabiała, no i wszystko jej się równomiernie rozkładało), no ale to było ponad rok temu, teraz moja dziewczyna waży aż 104kg. Wszystko kupuje w rozmiarze XXL (dla porównania ja noszę XL - ale i L na mnie wchodzą). Oczywiście po przekroczeniu 100 moja dziewczyna na szczęście trochę się swoją wagą zaczęła przejmować (wcześniej nie przykładała do niej aż takiej wagi), do pracy zaczęła jeździć rowerem, oczywiście nie codziennie tylko wtedy kiedy jest ładna pogoda, od 3 miesięcy chodzi raz w tygodniu na basen, dodatkowo wykasowała ze swojego jadłospisu całkowicie takie rzeczy jak fast-foody, chipsy, cole zaczęła natomiast pić bardzo dużo wody, jeść produkty bogate w błonnik czy kupować produkty o obniżonej zawartości tłuszczu np mleko czy masło. To wszystko wskazuje na to że jak najbardziej widać u niej chęć zmian i poprawy, niestety waga u niej się nie zmieniała, dwa dni temu odkryłem dlaczego nie zmienia się, przyłapałem ją na tym jak podjada cukierki i oczywiście to były normalne cukierki a nie jakieś dla osób odchudzających się. Niestety posprzeczaliśmy się trochę, zapytałem ją jak często zdarza jej się tak niewinnie podjadać, odpowiadziała mi że nie ma na tyle silnej woli i od czasu do czasu musi zjeść coś słodkiego, zapewniała że jest to rzadko, no ale jaka jest prawda to tylko ona wie, żaliła się że dla niej jest to bardzo ciężkie a cała dieta cholernie ją męczy, na rowerze przychodzi cała zdyszana i nie może się ruszać, to co je kompletnie jej nie smakuje, a na basen chodzi się tylko pochlapać. Powiedziałem jej że musi schudnąć, że ją bardzo kocham ale też nie chcę być z wielorybem (tak zdaje sobie sprawę że to było być może trochę za mocne, ale zrozumcie też mnie, chce to robić dla jej dobra, a jeżeli delikatne i miłe prośby średnio pomagają to niestety trzeba być bardziej stanowczym) Zastanawiam się czy aby na pewno ona jest dla mnie. Oczywiście nie chce wyjść na osobę która wszystko wybrzydza, dla mnie ona nie musi być top modelką, ale niestety 104kg wagi i rozmiar XXL trochę mówi za siebie. Wiem że nie powinno opuszczać się ukochanej osoby tylko dlatego że ma problemy, ale jeżeli ktoś tak podchodzi do sprawy jak ona to nie wiem czy ten związek jest coś wart ?
Widzialy galy co braly. Od poczatku miala nadwage a wiec wiadomo, ze tendencje do tycia a ty sie nagle ocknales tak jakby jednego dnia obudzila sie ciezsza o 14 kilo. Tym bardziej, ze zaczela sie ruszac dopiero jak przytyla a i to niewiele. Nawet liczac wg glupiego BMI np a mam ponad 180 cm i mi bmi daje rozstrzal jakos od 62 do 82-83, jak ona ma rowne 180 to pewnie tak max jakies 80kg. A miala 90... No ale typowa meska logika, czepil sie jakiejs laski, byleby byl zwiazek, zmarnowal jej i sobie rok i nagle placz, bo z laski zrobil sie wieloryb. I jeszcze wali jej chamskim tekstem o wielorybach. Jakby sie ona szanowala to juz by ciebie pogonila. Oj wy faceci, jak wy tyle lat przetrwaliscie to ja nie wiem.
Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
Nieprawda, niektórzy w niczym nie ograniczają się w jedzeniu i nie nie tyją, nawet jakby chcieli.
Dlatego otyli decydują się na zmniejszenie żołądka.
Nie masz pojęcia o problemach otyłych, jak im musi być ciężko, Ty jesteś na najlepszej drodze w wpędzeniu dziewczyny w bulimię i anoreksję.
Dlatego najlepszym wyjściem będzie rozstanie.
32 2024-04-02 20:48:34 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-04-02 20:49:44)
Każdy może schudnąć jedni latwiej drudzy ciężej.
Liczenie kcal to podstawa no i chęci. Najważniejsze jest podejście.
Z wiekiem jest tylko trudniej
rupert63 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Widzialy galy co braly. Od poczatku miala nadwage a wiec wiadomo, ze tendencje do tycia a ty sie nagle ocknales tak jakby jednego dnia obudzila sie ciezsza o 14 kilo. Tym bardziej, ze zaczela sie ruszac dopiero jak przytyla a i to niewiele. Nawet liczac wg glupiego BMI np a mam ponad 180 cm i mi bmi daje rozstrzal jakos od 62 do 82-83, jak ona ma rowne 180 to pewnie tak max jakies 80kg. A miala 90... No ale typowa meska logika, czepil sie jakiejs laski, byleby byl zwiazek, zmarnowal jej i sobie rok i nagle placz, bo z laski zrobil sie wieloryb. I jeszcze wali jej chamskim tekstem o wielorybach. Jakby sie ona szanowala to juz by ciebie pogonila. Oj wy faceci, jak wy tyle lat przetrwaliscie to ja nie wiem.
Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
Nieprawda, niektórzy w niczym nie ograniczają się w jedzeniu i nie nie tyją, nawet jakby chcieli.
Dlatego otyli decydują się na zmniejszenie żołądka.
Nie masz pojęcia o problemach otyłych, jak im musi być ciężko, Ty jesteś na najlepszej drodze w wpędzeniu dziewczyny w bulimię i anoreksję.
Dlatego najlepszym wyjściem będzie rozstanie.
Ja nie twierdzę że jest im lekko, ale ona musi schudnąć dla jej dobra, a to oznacza że póki nie schudnie to nie może nawet kęsa słodyczy zjeść. Wiem, że to trudne ale konieczne, nie ma wyjścia. Tekst o wielorybie był mocny, ale musi sobie zdawać sprawę w jakiej sytuacji jest teraz i że ta sytuacja jest tragiczna.
Ona nie może nawet kęsa słodyczy zjeść.
Dlaczego nawet kęsa? Chodzi przecież o ujemny bilans.
Każdy może schudnąć jedni latwiej drudzy ciężej.
Liczenie kcal to podstawa no i chęci. Najważniejsze jest podejście.
Z wiekiem jest tylko trudniej
No tak, tyle że później zaczną się problemy z cukrem, kręgosłupem, miażdżycą, nadciśnieniem itp. itd. w skrajnych przypadkach może dojść nawet do zawału. Na szczęście jest ona młoda i da się to wszystko odwrócić.
rupert63 napisał/a:Ona nie może nawet kęsa słodyczy zjeść.
Dlaczego nawet kęsa? Chodzi przecież o ujemny bilans.
Bo to logika alkoholika, przecież to tylko jedno piwo, no dobra dwa, no jak wypiłem już dwa to trzecie mi nie zaszkodzi itp. itd.
SamotnaWilczyca napisał/a:rupert63 napisał/a:Ona nie może nawet kęsa słodyczy zjeść.
Dlaczego nawet kęsa? Chodzi przecież o ujemny bilans.
Bo to logika alkoholika, przecież to tylko jedno piwo, no dobra dwa, no jak wypiłem już dwa to trzecie mi nie zaszkodzi itp. itd.
Aż tak? Nie wiem, jeśli ma tak słabą wolę i szuka w tym źródła dopaminy, to może i tak.
Kup wam obojgu karnet na siłownię i chodź tam z nią. Może wtedy będzie mieć większą motywację. Dla niej wykup godzinę z trenerem personalnym, żeby podpowiedział, jakie ćwiczenia są bezpieczne przy jej wadze. Na logikę na schudnięcie najlepszy byłby orbitrek, ale nie wiem, czy przy tej wadze może z niego korzystać.
Rower stacjonarny byłby chyba bezpieczniejszy dla stawów.
40 2024-04-02 21:20:42 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-04-02 21:21:13)
wieka napisał/a:rupert63 napisał/a:Co to znaczy tendencje do tycia ? No jeżeli ktoś się nie odchudza to każdy ma tendencję do tycia, trzeba po prostu zapewnić organizmowi ujemny bilans energetyczny.
Nieprawda, niektórzy w niczym nie ograniczają się w jedzeniu i nie nie tyją, nawet jakby chcieli.
Dlatego otyli decydują się na zmniejszenie żołądka.
Nie masz pojęcia o problemach otyłych, jak im musi być ciężko, Ty jesteś na najlepszej drodze w wpędzeniu dziewczyny w bulimię i anoreksję.
Dlatego najlepszym wyjściem będzie rozstanie.Ja nie twierdzę że jest im lekko, ale ona musi schudnąć dla jej dobra, a to oznacza że póki nie schudnie to nie może nawet kęsa słodyczy zjeść. Wiem, że to trudne ale konieczne, nie ma wyjścia. Tekst o wielorybie był mocny, ale musi sobie zdawać sprawę w jakiej sytuacji jest teraz i że ta sytuacja jest tragiczna.
Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.
rupert63 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Dlaczego nawet kęsa? Chodzi przecież o ujemny bilans.
Bo to logika alkoholika, przecież to tylko jedno piwo, no dobra dwa, no jak wypiłem już dwa to trzecie mi nie zaszkodzi itp. itd.
Aż tak? Nie wiem, jeśli ma tak słabą wolę i szuka w tym źródła dopaminy, to może i tak.
No niestety tak to działa, zaczyna się "jeden cukiereczek mi nie zaszkodzi" a kończy się na "no dobra, jak już zjadłam ich 20 to już nie zrobi mi żadnej różnicy jak zjem 21". Dlatego ten błędny łańcuch trzeba przerwać na samym początku.
Kup wam obojgu karnet na siłownię i chodź tam z nią. Może wtedy będzie mieć większą motywację. Dla niej wykup godzinę z trenerem personalnym, żeby podpowiedział, jakie ćwiczenia są bezpieczne przy jej wadze. Na logikę na schudnięcie najlepszy byłby orbitrek, ale nie wiem, czy przy tej wadze może z niego korzystać.
Tylko że ona ma już basen+rower i z tego słabo korzysta, jaka jest szansa że z orbiterka będzie korzystać ?
rupert63 napisał/a:wieka napisał/a:Nieprawda, niektórzy w niczym nie ograniczają się w jedzeniu i nie nie tyją, nawet jakby chcieli.
Dlatego otyli decydują się na zmniejszenie żołądka.
Nie masz pojęcia o problemach otyłych, jak im musi być ciężko, Ty jesteś na najlepszej drodze w wpędzeniu dziewczyny w bulimię i anoreksję.
Dlatego najlepszym wyjściem będzie rozstanie.Ja nie twierdzę że jest im lekko, ale ona musi schudnąć dla jej dobra, a to oznacza że póki nie schudnie to nie może nawet kęsa słodyczy zjeść. Wiem, że to trudne ale konieczne, nie ma wyjścia. Tekst o wielorybie był mocny, ale musi sobie zdawać sprawę w jakiej sytuacji jest teraz i że ta sytuacja jest tragiczna.
Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.
Wiele osób ma problem z przemiana materii jednak nie doprowadzają swojego organizmu do wagi 104kg. Niestety, bardzo mi przykro ale ona musi wypić piwo które sama sobie naważyła. 14kg tylko w jeden rok ? Można szukać różnych wymówek, ale najlepiej przyznać się przed samym sobą że to moja wina, a nie zwalać na genetykę czy na coś innego. Ona teraz przy 104kg podjada słodycze, czy to wina genetyki, przemiany materii czy jej własna ? Przy takim tempie to zaraz będzie nosiła ubrania 3XL zamiast XL lub L.
wieka napisał/a:rupert63 napisał/a:Ja nie twierdzę że jest im lekko, ale ona musi schudnąć dla jej dobra, a to oznacza że póki nie schudnie to nie może nawet kęsa słodyczy zjeść. Wiem, że to trudne ale konieczne, nie ma wyjścia. Tekst o wielorybie był mocny, ale musi sobie zdawać sprawę w jakiej sytuacji jest teraz i że ta sytuacja jest tragiczna.
Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.Wiele osób ma problem z przemiana materii jednak nie doprowadzają swojego organizmu do wagi 104kg. Niestety, bardzo mi przykro ale ona musi wypić piwo które sama sobie naważyła. 14kg tylko w jeden rok ? Można szukać różnych wymówek, ale najlepiej przyznać się przed samym sobą że to moja wina, a nie zwalać na genetykę czy na coś innego. Ona teraz przy 104kg podjada słodycze, czy to wina genetyki, przemiany materii czy jej własna ? Przy takim tempie to zaraz będzie nosiła ubrania 3XL zamiast XL lub L.
Tylko to nie do końca jest decyzja, to jest taki pociąg porównywalny do pożądania, że nie można się oprzeć, jeśli obiekt pożądania jest w zasięgu...
Brakuje Ci empatii, nie usiłujesz w ogóle jej zrozumieć.
Spróbujcie pójść razem do jakiegoś specjalisty, żeby wiedzieć z czym się zmagacie, bo tu psychika odgrywa duża rolę... żeby też się wzajemnie zrozumieć.
Jeśli oczywiście chcesz z nią być, bo jak masz tylko prawić morały, to jedyne wyjście, odejść.
45 2024-04-02 22:05:41 Ostatnio edytowany przez anetas (2024-04-02 22:10:16)
wieka napisał/a:rupert63 napisał/a:Ja nie twierdzę że jest im lekko, ale ona musi schudnąć dla jej dobra, a to oznacza że póki nie schudnie to nie może nawet kęsa słodyczy zjeść. Wiem, że to trudne ale konieczne, nie ma wyjścia. Tekst o wielorybie był mocny, ale musi sobie zdawać sprawę w jakiej sytuacji jest teraz i że ta sytuacja jest tragiczna.
Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.Wiele osób ma problem z przemiana materii jednak nie doprowadzają swojego organizmu do wagi 104kg. Niestety, bardzo mi przykro ale ona musi wypić piwo które sama sobie naważyła. 14kg tylko w jeden rok ? Można szukać różnych wymówek, ale najlepiej przyznać się przed samym sobą że to moja wina, a nie zwalać na genetykę czy na coś innego. Ona teraz przy 104kg podjada słodycze, czy to wina genetyki, przemiany materii czy jej własna ? Przy takim tempie to zaraz będzie nosiła ubrania 3XL zamiast XL lub L.
No dobra ale na co liczysz w takim razie? Mamy Ci dać potwierdzenie "tak, jest spasionym wielorybem, możesz ją zostawić bez skrupułów?".
Dziewczyna ma tendencje do podjadania, zawsze była większa i zawsze taka będzie.
Obrażanie jej niewiele Ci pomoże. Ona sama musi spojrzeć w lustro i stwierdzić że tak dalej być nie może. Wtedy weźmie się za siebie. Odstawi cukier raz a porządnie i nie będzie jej tak ciągło do słodyczy. Jeżeli Tobie aż tak jej wygląd przeszkadza to chodźcie razem na siłownię. Ty przypakujesz a ona schudnie. Ale z tego co piszesz widzę że już podjąłeś decyzję o rozstaniu.
Po co nam tyłek w takim razie zawracasz? Chcesz się pożalić?
Wiecie, że łapiecie się na trolling i to taki niskich lotów?
47 2024-04-02 22:13:27 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2024-04-02 22:14:54)
Przy otyłości to od czego Twoja dziewczyna powinna zacząć to zbadanie sobie hormonów i sprawdzenie, czy nie ma np. insulinooporności. Nie jest prawdą, że jakikolwiek deficyt kaloryczny da efekty - np. jak ktoś ma insulinooporność i schorzenia tarczycy za duży deficyt lub zbyt intensywne treningi spowodują większy stres, wzrost kortyzolu i spowolnią proces utraty tkanki tłuszczowej.
Jak się upewnicie, że jest zdrowa, to można myśleć co dalej.
A dalej jest stworzenie nawyków - zbilansowana dieta nie może być sposobem na chudnięcie, tylko musi być sposobem na życie. W związku z tym ona w diecie nie może mieć rzeczy, których nie lubi, bo nie wytrwa. Może iść do dietetyka i poprosić o skomponowanie diety, w której skład będą wchodzić rzeczy, które ona lubi. Można jeść desery i słodkie przekąski bez wysokich kalorii - przekopcie Internet jest tego pełno, ja od siebie polecam np. przepisy Michała Kota, nie są najtańsze, ale bardzo smaczne i urozmaicone.
Pod kątem ciekawych przepisów fajny jest też kontent Team Zuzannkov - dziewczyny na Instragramie wrzucają różne fajne przepisy, każdy z nich ma rozpisane makro i kalorie. Jak mam ochotę na słodkie, to robię sobie desery z ich przepisów i wiem co w siebie ładuję.
Dobrym pomysłem będzie też przemyślenie makra - ja się czuję dobrze z dietą niskowęglowodanową.
Kolejny temat to wprowadzenie większej ilości ruchu - ruszajcie się razem, można chodzić na długie spacery, chodzić w góry, itd.
Może niech załatwi sobie trenera personalnego, który pokaże jej jak bezpiecznie i poprawnie wykonywać ćwiczenia. Można ułożyć sobie trening tak, żeby pot lał się po tyłku, a gęba się śmiała. Tylko trzeba chcieć. Jak nie macie na to kasy, to trzeba przekopać Internet, ale jak raz coś znajdziecie to już będzie na długo.
Warto też rozważyć treningi (jak już będzie ćwiczyła jakiś czas) pobudzające wzrost tkanki mięśniowej - utrzymanie tkanki mięśniowej też kosztuje kalorie.
Kluczowe jest tutaj jednak podejście - ona ma zmienić styl życia, a nie katować się odmawianiem sobie tego co lubi.
Jak będzie myślała tylko o tym, że nie może jeść słodyczy, to w końcu pęknie - stosujcie zamienniki. Małe kroki. Może jej nie wychodzi, bo próbuje wszystkiego na raz, a to musi się rypnąć.
Nie przytyła w tydzień i w tydzień nie schudnie.
Niech waży się raz w tygodniu, najlepiej rano, nago i na czczo.
Niech raz w tygodniu również robi pomiary - waga może stać, a np. obwody będą lecieć.
Wspieraj ją, motywuj, ale nie zachowuj się jak cerber. To jest dorosła osoba, jak 90% czasu trzyma dietę, to jeden cukierek nie cofnie jej do punktu wyjścia. Nie róbcie schizy bo skończy się na zaburzeniu odżywiania i albo przytyje bardziej albo dorobi się bulimii/anoreksji.
Spróbujcie zmienić taktykę, chyba, że nie chcesz z nią być i koniec, to trzeba się rozstać.
48 2024-04-02 22:20:16 Ostatnio edytowany przez blueangel (2024-04-02 22:22:54)
tak, bo jej nie kochasz.
tu na forum czesto sie czyta wyrzuty wobec kobiet, ze wierza, ze zmienia na lepsze, a tu prosze, meski kliniczny przypadek xD az sobie chyba linka zapisze
a takw ogole to jaka prace wykonuje? ja przytylam (choc nie waze 104 kg) od kiedy pracuje siedzac. jeszcze jak dzieciak byl maly i bylo to kilka godz to nie bylo roznicy, ale droga do pracy siedzac, w pracy siedzac, droga do domu znowu siedzac, a droga trwa 1-1,5 godz w jedna strone po 3 latach pokazala swoje i tez teraz musze do lata schudnac albo chcoiaz konca roku.. wczesniej ZAWSZE mialam swoja normalna wage, nigdy nie bylam gruba, anwet po ciazy, jak tu ktos nadmienil, mega szybko wrocilam do swojej wagi.
ktos tu wyzej podal pomysl, abyscie uprawiali jakis sport RAZEM. to jest super pomysl. chodzcie z nia na ten basen, razem robcie wycieczki rowerowe w weekendy, zaraz bedzie fajna pogoda. nie tylko przyda sie waszemu zdrowiu niezaleznie od wagi, ale jeszcze zrobi dobrze dla zwiazku.
a co do slodyczy, organizm sie odzwyczaja 3 miechy, na poczatku moze ja ciagnac, zwlaszcza gdy je tak, ze czuje sie glodna. moze rob jej cos, co nie jest kaloryczne, ale "wypelni" zoladek.
Odchudzanie jest proste jak jebanie i nie wiem po co wszystkie te durne posty broniące grubaski. Nie ma żadnej choroby na świecie i żadnych hormonów które byłyby w stanie wygrać z prawami fizyki. Jak zje mniej kalorii niż zużywa to będzie chudla. Koniec, kropka. Nie trzeba do tego żadnych diet cud. Rynek jest wręcz nasycony produktami z obniżona zawartością cukru i tłuszczu, można nawet wpierdalać żelki bez cukru które mają 10% tyle kalorii co normalne żelki. Kwestia tylko podjęcia decyzji i się jej trzymania.
Są dwie sprawy. Dziewczyna może iść do psychologa lub pwychodietetyka i zobaczyć czy nie ma zaburzeń odżywiania i jeśli tak to iść na terapię, a jeśli nie to wziąć się za siebie.
Jestem już w związku ze swoją dziewczyną od roku no i dokładnie od tylu miesięcy razem mieszkamy. Generalnie nie mam większych co do niej zastrzeżeń, uważam swoją dziewczynę za atrakcyjną, charakter też ma fajny itp. itd. generalnie jak widać dobrze się dogadujemy. Niestety jest jedno ale i to bardzo duże ale, mianowicie jej waga. Kiedy się poznaliśmy to ona już nie była najszczuplejszą dziewczyną świata, no bo ważyła aż 90kg przy wzroście 180cm (tragedii aż takiej nie było takiej nie było, figurą dobrze to nadrabiała, no i wszystko jej się równomiernie rozkładało), no ale to było ponad rok temu, teraz moja dziewczyna waży aż 104kg. Wszystko kupuje w rozmiarze XXL (dla porównania ja noszę XL - ale i L na mnie wchodzą). Oczywiście po przekroczeniu 100 moja dziewczyna na szczęście trochę się swoją wagą zaczęła przejmować (wcześniej nie przykładała do niej aż takiej wagi), do pracy zaczęła jeździć rowerem
Jeśli naprawdę ci na niej zależy, to musisz wiedzieć, że czeka was dużo pracy. Przy takiej wadze, to już musiałaby się zapisać do endokrynologa.
Tak jak piszesz, to można schudnąć niewiele, bo naprawdę chodzi o to, żeby nabyć zdrowe przyzwyczajenia, a nie powracać do starych. Podobno są też środki farmakologiczne.
SamotnaWilczyca napisał/a:rupert63 napisał/a:Ona nie może nawet kęsa słodyczy zjeść.
Dlaczego nawet kęsa? Chodzi przecież o ujemny bilans.
Bo to logika alkoholika, przecież to tylko jedno piwo, no dobra dwa, no jak wypiłem już dwa to trzecie mi nie zaszkodzi itp. itd.
Nie do końca. Są osoby, którym łatwiej odstawić coś całkiem, bo jedna czekoladka nie wystarczy, ale są i takie, dla których całkowity zakaz oznacza, że zaraz się złamią i wciągną całą tabliczkę. Dla tych drugich brak zakazanego owocu jest bardziej komfortowy, pomaga świadomość, że jak będą chciały, to mogą zjeść kostkę czy dwie.
Tylko że ona ma już basen+rower i z tego słabo korzysta, jaka jest szansa że z orbiterka będzie korzystać ?
Jakieś zajęcia grupowe? To może być dobra motywacja, bo nawet jak zacznie jej się wydawać, że ma dość, to będzie ćwiczyć dalej, bo w końcu reszta ćwiczy.
SamotnaWilczyca napisał/a:rupert63 napisał/a:Ona nie może nawet kęsa słodyczy zjeść.
Dlaczego nawet kęsa? Chodzi przecież o ujemny bilans.
Bo to logika alkoholika, przecież to tylko jedno piwo, no dobra dwa, no jak wypiłem już dwa to trzecie mi nie zaszkodzi itp. itd.
Nie do końca. Są osoby, którym łatwiej odstawić coś całkiem, bo jedna czekoladka nie wystarczy, ale są i takie, dla których całkowity zakaz oznacza, że zaraz się złamią i wciągną całą tabliczkę. Dla tych drugich brak zakazanego owocu jest bardziej komfortowy, pomaga świadomość, że jak będą chciały, to mogą zjeść kostkę czy dwie.
Tylko że ona ma już basen+rower i z tego słabo korzysta, jaka jest szansa że z orbiterka będzie korzystać ?
Jakieś zajęcia grupowe? To może być dobra motywacja, bo nawet jak zacznie jej się wydawać, że ma dość, to będzie ćwiczyć dalej, bo w końcu reszta ćwiczy.
Najlepsi to tacy troskliwi co z troski o czyjes zdrowie pojada mu tekstem, ze nie chca byc z wielorybem. Bo to przeiciez o zdrowie chodzi xdddd
Niektórzy muszą takie coś usłyszeć, żeby zrozumieć w jakim miejscu życia się znaleźli. Tak było z moją siostrą. Po ciąży przytyła do stówki. Bo ciąża była wymówką do obżarstwa. Potem karmienie piersią tak samo. I waga leciała do przodu. Jak świętowałyśmy imieniny naszej mamy to się popłakała, że mąż ją nazywa Bulinką (jak ktoś nie wie to taka wieczorynka kiedyś była o dwóch bałwankach: Buli i Bulinka). Nasza mama zaczęła się śmiać i powiedziała, że to bardzo zabawne i łagodne jak na wieloryba jakim się stała. Skończyło się awanturą i poobrażały się na siebie na kilka tygodni. Wcześniej miesiącami wszyscy wokół niej mówili, że musi zacząć dbać o siebie, że to nie zdrowe i wszystko jak krew w piach, bo zawsze jakieś się wymówki znalazły. Dopiero ta awantura spowodowała, że moja siostra wzięła się za siebie i obecnie waży tyle co przed ciążą, czyli 60kg.
Głaskanie po główce to jest dobre jak się ma kilka kilo do zrzucenia. Ciepłe słowo zachęty potrafi wtedy czynić cuda. Ale jak ma się do zrzucenia nie kilka, a kilkadziesiąt, to tu trzeba huknąć, bo inaczej opamiętanie nigdy nie nastąpi.
Halina3.1 napisał/a:Najlepsi to tacy troskliwi co z troski o czyjes zdrowie pojada mu tekstem, ze nie chca byc z wielorybem. Bo to przeiciez o zdrowie chodzi xdddd
Niektórzy muszą takie coś usłyszeć, żeby zrozumieć w jakim miejscu życia się znaleźli. Tak było z moją siostrą. Po ciąży przytyła do stówki. Bo ciąża była wymówką do obżarstwa. Potem karmienie piersią tak samo. I waga leciała do przodu. Jak świętowałyśmy imieniny naszej mamy to się popłakała, że mąż ją nazywa Bulinką (jak ktoś nie wie to taka wieczorynka kiedyś była o dwóch bałwankach: Buli i Bulinka). Nasza mama zaczęła się śmiać i powiedziała, że to bardzo zabawne i łagodne jak na wieloryba jakim się stała. Skończyło się awanturą i poobrażały się na siebie na kilka tygodni. Wcześniej miesiącami wszyscy wokół niej mówili, że musi zacząć dbać o siebie, że to nie zdrowe i wszystko jak krew w piach, bo zawsze jakieś się wymówki znalazły. Dopiero ta awantura spowodowała, że moja siostra wzięła się za siebie i obecnie waży tyle co przed ciążą, czyli 60kg.
Głaskanie po główce to jest dobre jak się ma kilka kilo do zrzucenia. Ciepłe słowo zachęty potrafi wtedy czynić cuda. Ale jak ma się do zrzucenia nie kilka, a kilkadziesiąt, to tu trzeba huknąć, bo inaczej opamiętanie nigdy nie nastąpi.
Z tym, że czym innym jest zrzucenie kg po ciąży, a czym innym otyłość od dziecka.
Autor jeśli lubi szczupłe, to jakim cudem zakochał się w takiej z nadwagą, do tego ta jego obecna walka z wiatrakami, ignoranctwo, świadczy o wątpliwej prawdzie tej historii.
Ale to nie jest takie proste, ona może mieć genetyczne skłonności, popatrz na zdjęcia jak była mała i czy w rodzinie są osoby otyłe, być może jak się poznaliście, po była po odchudzaniu, teraz wraca do swojej normy.
Dlatego Twoje naciski są bezskutecznie i dla niej stresujące, a niektórzy dodatkowo zajadają stres.
Ciąża przyniesie następne kilogramy, które zostaną po porodzie..
Nie dziwię się, bo niektórych facetów fizycznie odpycha otyłość partnerki i zatracają pożądanie, choć to trudno zrozumieć.
Tylko to nie do końca jest decyzja, to jest taki pociąg porównywalny do pożądania, że nie można się oprzeć, jeśli obiekt pożądania jest w zasięgu...
Brakuje Ci empatii, nie usiłujesz w ogóle jej zrozumieć.
Spróbujcie pójść razem do jakiegoś specjalisty, żeby wiedzieć z czym się zmagacie, bo tu psychika odgrywa duża rolę... żeby też się wzajemnie zrozumieć.
Jeśli oczywiście chcesz z nią być, bo jak masz tylko prawić morały, to jedyne wyjście, odejść.Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.
Broni gruby grubego
wieka napisał/a:Ale to nie jest takie proste, ona może mieć genetyczne skłonności, popatrz na zdjęcia jak była mała i czy w rodzinie są osoby otyłe, być może jak się poznaliście, po była po odchudzaniu, teraz wraca do swojej normy.
Dlatego Twoje naciski są bezskutecznie i dla niej stresujące, a niektórzy dodatkowo zajadają stres.
Ciąża przyniesie następne kilogramy, które zostaną po porodzie..
Nie dziwię się, bo niektórych facetów fizycznie odpycha otyłość partnerki i zatracają pożądanie, choć to trudno zrozumieć.
Tylko to nie do końca jest decyzja, to jest taki pociąg porównywalny do pożądania, że nie można się oprzeć, jeśli obiekt pożądania jest w zasięgu...
Brakuje Ci empatii, nie usiłujesz w ogóle jej zrozumieć.
Spróbujcie pójść razem do jakiegoś specjalisty, żeby wiedzieć z czym się zmagacie, bo tu psychika odgrywa duża rolę... żeby też się wzajemnie zrozumieć.
Jeśli oczywiście chcesz z nią być, bo jak masz tylko prawić morały, to jedyne wyjście, odejść.Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.Broni gruby grubego
I tu jesteś w wielkim błędzie, ja zawsze staram pisać się obiektywnie i nie mierzę swoją miarą.
Zastanawiam się czy aby na pewno ona jest dla mnie.
Ona nie jest dla Ciebie i Ty nie jesteś dla niej.
Wiecie, że łapiecie się na trolling i to taki niskich lotów?
Tak chyba jest, i to pisany przez byłego grubasa. Bo nikt tak nie nienawidzi ludzi z otyłością jak ex grubasy, co w końcu udało im się schudnąć i teraz w opór hejtuja innych grubych.
59 2024-04-03 20:11:49 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2024-04-03 20:15:41)
Ja tylko napisze, ze ja przy wzroscie 165 cm.wazylam juz raz 59 kg to dla mnie to.juz byla tragedia i musialam sie odchudzac... ogolnie jestem na diecie roslinnej niskotluszczowej i od dluzszego czasu moja waga to 53-55kg. Nie jem w 100% zdrowo chociaz wiekszosc produktow jest zdrowa, ale jak juz chce cos slodkiego to patrze czy ma to ponizej 5 gram tluszczu ostatnio cala paczke weganskich zelek zezarlam to kumpela sie dziwila "co ja tyle zrem a jestem szczupla"-bo to nie cukier powoduje tycie,tylko tluszcz moje zelki mialy 1gram tluszczu,a np jakies ciasto ze sklepu czy cukierni to moze miec nawet ze 30 gram tluszczu-takze nie ma sensu zakazywania slodyczy itp po prostu powiedz swojej dziewczyne,zeby kupowala slodycze z mala zawartoscia tluszczu. Ja nie umiem.ze slodyczy zrezygnowac a juz mialam sto prob to widze, ze dieta niskotluszczowa jest najlepsza na wage,super figura sie robi, tluszcz zjezdza z brzucha, mi duzo na hipoglikemie pomoglo. Pokaz swojej dziewczyne diete niskotluszczowa ogolna zasada jest taka,zeby jesc produkty spozywcze ktore maja ponizej 5 gram tluszczu, z przewaga zdrowych produktow, a jak sie trafi cos niezdrowego to wszystko jest dla ludzi I wazne, zeby slodycze ,desery itp zawieraly ponizej 5 gram tluszczu np galaretki sa swietne(ja kupuje weganskie), bo tam tluszcz to jest 1 gram, kupowac jogurty roslinne,desery 0% fat, super ta dieta jest na figure ,zdrowa tez jest duzo owocow,warzyw sie zjada, blender robi sie koktajl to sie 5 godzin nie jest glodnym, smoothie bowl to ja uwielbiam robic jak zjem tego cala miske to jest to tak zapychajace, ze nie moge na jedzenie patrzec przez pol dnia. Wogole to ja sie zaczynam powoli przestawiac na surowy weganizm bo jest zdrowszy od tego zwyklego, ale narazie jeszcze mieszam surowe z gotowanym
rupert63 napisał/a:wieka napisał/a:Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.Wiele osób ma problem z przemiana materii jednak nie doprowadzają swojego organizmu do wagi 104kg. Niestety, bardzo mi przykro ale ona musi wypić piwo które sama sobie naważyła. 14kg tylko w jeden rok ? Można szukać różnych wymówek, ale najlepiej przyznać się przed samym sobą że to moja wina, a nie zwalać na genetykę czy na coś innego. Ona teraz przy 104kg podjada słodycze, czy to wina genetyki, przemiany materii czy jej własna ? Przy takim tempie to zaraz będzie nosiła ubrania 3XL zamiast XL lub L.
Tylko to nie do końca jest decyzja, to jest taki pociąg porównywalny do pożądania, że nie można się oprzeć, jeśli obiekt pożądania jest w zasięgu...
Brakuje Ci empatii, nie usiłujesz w ogóle jej zrozumieć.
Spróbujcie pójść razem do jakiegoś specjalisty, żeby wiedzieć z czym się zmagacie, bo tu psychika odgrywa duża rolę... żeby też się wzajemnie zrozumieć.
Jeśli oczywiście chcesz z nią być, bo jak masz tylko prawić morały, to jedyne wyjście, odejść.
Przestańmy robić za przeproszeniem k**we z logiki. Ja naprawdę rozumiem że jeżeli ktoś jest od czegoś uzależniony to nie jest łatwo i nie jest to takie hop siup że wystarczy tego nie brać i problem rozwiązany, bo osoba ma pociąg do tego, ale litości silną wolę trzeba ćwiczyć albo samemu albo z pomocą specjalisty. Niestety jak widać są osoby które mają na tyle silnej woli żeby powstrzymać się od jedzenia czekolad i dzięki temu mają prawidłową masę ciała, a i są takie jak moja dziewczyna która będzie sobie wmawiać że to nie jej wina tylko ma po prostu taki pociąg.
rupert63 napisał/a:wieka napisał/a:Problem jest jeszcze z przemianą materii, więc nie jest to tak jak myślisz.
Każdy chciałby być szczupły, można skorygować wagę, ale takie odchudzanie na siłę doprowadza do zaburzeń odżywiania, a to dopiero jest problem, poczytaj sobie, bo nie masz o tym pojęcia.Wiele osób ma problem z przemiana materii jednak nie doprowadzają swojego organizmu do wagi 104kg. Niestety, bardzo mi przykro ale ona musi wypić piwo które sama sobie naważyła. 14kg tylko w jeden rok ? Można szukać różnych wymówek, ale najlepiej przyznać się przed samym sobą że to moja wina, a nie zwalać na genetykę czy na coś innego. Ona teraz przy 104kg podjada słodycze, czy to wina genetyki, przemiany materii czy jej własna ? Przy takim tempie to zaraz będzie nosiła ubrania 3XL zamiast XL lub L.
No dobra ale na co liczysz w takim razie? Mamy Ci dać potwierdzenie "tak, jest spasionym wielorybem, możesz ją zostawić bez skrupułów?".
Dziewczyna ma tendencje do podjadania, zawsze była większa i zawsze taka będzie.
Obrażanie jej niewiele Ci pomoże. Ona sama musi spojrzeć w lustro i stwierdzić że tak dalej być nie może. Wtedy weźmie się za siebie. Odstawi cukier raz a porządnie i nie będzie jej tak ciągło do słodyczy. Jeżeli Tobie aż tak jej wygląd przeszkadza to chodźcie razem na siłownię. Ty przypakujesz a ona schudnie. Ale z tego co piszesz widzę że już podjąłeś decyzję o rozstaniu.
Po co nam tyłek w takim razie zawracasz? Chcesz się pożalić?
Po pierwsze nie wiem czy powiedzenie na kogoś "wieloryb" na osoby otyłe można powiedzieć dużo gorsze słowa. Po drugie tu nie chodzi o to żeby kogokolwiek obrażać tylko dać do zrozumienia. 104kg nie wzięło się z niczego. Musi ona bardzo dużo ćwiczyć żeby to zrzucić. Czasami tak jest że jak jest się delikatnym i pobłażliwym w stosunku do kogoś to do tej osoby nic nie dotrze, a jak powie się coś dobitniej to dotrze, czasami tak jest że ktoś musi nam dać przysłowiowego kopa w tyłek żebyśmy podjęli jakiekolwiek działania.
Przestańmy robić za przeproszeniem k**we z logiki. Ja naprawdę rozumiem że jeżeli ktoś jest od czegoś uzależniony to nie jest łatwo i nie jest to takie hop siup że wystarczy tego nie brać i problem rozwiązany, bo osoba ma pociąg do tego, ale litości silną wolę trzeba ćwiczyć albo samemu albo z pomocą specjalisty. Niestety jak widać są osoby które mają na tyle silnej woli żeby powstrzymać się od jedzenia czekolad i dzięki temu mają prawidłową masę ciała, a i są takie jak moja dziewczyna która będzie sobie wmawiać że to nie jej wina tylko ma po prostu taki pociąg.
A po co ona ma się powstrzymywać od przyjemności zjedzenia czekolady? Co dostanie w zamian?
Przy otyłości to od czego Twoja dziewczyna powinna zacząć to zbadanie sobie hormonów i sprawdzenie, czy nie ma np. insulinooporności. Nie jest prawdą, że jakikolwiek deficyt kaloryczny da efekty - np. jak ktoś ma insulinooporność i schorzenia tarczycy za duży deficyt lub zbyt intensywne treningi spowodują większy stres, wzrost kortyzolu i spowolnią proces utraty tkanki tłuszczowej.
Jak się upewnicie, że jest zdrowa, to można myśleć co dalej.
A dalej jest stworzenie nawyków - zbilansowana dieta nie może być sposobem na chudnięcie, tylko musi być sposobem na życie. W związku z tym ona w diecie nie może mieć rzeczy, których nie lubi, bo nie wytrwa. Może iść do dietetyka i poprosić o skomponowanie diety, w której skład będą wchodzić rzeczy, które ona lubi. Można jeść desery i słodkie przekąski bez wysokich kalorii - przekopcie Internet jest tego pełno, ja od siebie polecam np. przepisy Michała Kota, nie są najtańsze, ale bardzo smaczne i urozmaicone.
Pod kątem ciekawych przepisów fajny jest też kontent Team Zuzannkov - dziewczyny na Instragramie wrzucają różne fajne przepisy, każdy z nich ma rozpisane makro i kalorie. Jak mam ochotę na słodkie, to robię sobie desery z ich przepisów i wiem co w siebie ładuję.
Dobrym pomysłem będzie też przemyślenie makra - ja się czuję dobrze z dietą niskowęglowodanową.
Kolejny temat to wprowadzenie większej ilości ruchu - ruszajcie się razem, można chodzić na długie spacery, chodzić w góry, itd.
Może niech załatwi sobie trenera personalnego, który pokaże jej jak bezpiecznie i poprawnie wykonywać ćwiczenia. Można ułożyć sobie trening tak, żeby pot lał się po tyłku, a gęba się śmiała. Tylko trzeba chcieć. Jak nie macie na to kasy, to trzeba przekopać Internet, ale jak raz coś znajdziecie to już będzie na długo.
Warto też rozważyć treningi (jak już będzie ćwiczyła jakiś czas) pobudzające wzrost tkanki mięśniowej - utrzymanie tkanki mięśniowej też kosztuje kalorie.
Kluczowe jest tutaj jednak podejście - ona ma zmienić styl życia, a nie katować się odmawianiem sobie tego co lubi.
Jak będzie myślała tylko o tym, że nie może jeść słodyczy, to w końcu pęknie - stosujcie zamienniki. Małe kroki. Może jej nie wychodzi, bo próbuje wszystkiego na raz, a to musi się rypnąć.
Nie przytyła w tydzień i w tydzień nie schudnie.
Niech waży się raz w tygodniu, najlepiej rano, nago i na czczo.
Niech raz w tygodniu również robi pomiary - waga może stać, a np. obwody będą lecieć.
Wspieraj ją, motywuj, ale nie zachowuj się jak cerber. To jest dorosła osoba, jak 90% czasu trzyma dietę, to jeden cukierek nie cofnie jej do punktu wyjścia. Nie róbcie schizy bo skończy się na zaburzeniu odżywiania i albo przytyje bardziej albo dorobi się bulimii/anoreksji.
Spróbujcie zmienić taktykę, chyba, że nie chcesz z nią być i koniec, to trzeba się rozstać.
Ona się już wiele razy badała nawet i za dziecka, nie miała złych wyników badań, więc niekoniecznie jest to kwestia hormonów co po prostu połączenie niezbyt zdrowej wysokokalorycznej diety z niską ruchliwością. Do pracy oddalonej o 5km musi oczywiście autem jechać, tryb pracy oczywiśćie siedzący, a w pracy podczas przerwy kupować sobie Cole z puszki. Przy takim stylu życia to oczywiste że nie da się być szczupłym. Widzisz niektóre osoby wstają o 4 rano tylko po to żeby sobie przed pracą pobiegać, a później np wrócić o 5 żeby się do pracy naszykować. Jak myślisz gdzie jest moja dziewczyna o 4 rano ? Oczywiście śpi sobie grzecznie w łóżku. Biegać nie pójdzie, na rowerze za ciężko, na basenie za ciężko, a później wmawiać innym że to nie moja wina tylko uzależnienia. Ja naprawdę rozumiem że nie jest łatwo schudnąć (zwłaszcza jak doprowadziło się swoje ciało do tak patologicznego stanu) ale niestety dla własnego dobra trzeba to robić. Gdyby miała silną wolę to spokojnie do końca tego roku dałoby się zejść z wagą poniżej 90kg.
rupert63 napisał/a:Przestańmy robić za przeproszeniem k**we z logiki. Ja naprawdę rozumiem że jeżeli ktoś jest od czegoś uzależniony to nie jest łatwo i nie jest to takie hop siup że wystarczy tego nie brać i problem rozwiązany, bo osoba ma pociąg do tego, ale litości silną wolę trzeba ćwiczyć albo samemu albo z pomocą specjalisty. Niestety jak widać są osoby które mają na tyle silnej woli żeby powstrzymać się od jedzenia czekolad i dzięki temu mają prawidłową masę ciała, a i są takie jak moja dziewczyna która będzie sobie wmawiać że to nie jej wina tylko ma po prostu taki pociąg.
A po co ona ma się powstrzymywać od przyjemności zjedzenia czekolady? Co dostanie w zamian?
Niższą wagę, lepsze zdrowie, znaczy spadek prawdopodobieństwa wystąpienia groźnych chorób dotykających otyłe osoby, lepszą kondycje, lepszą figurę ?
(...) Powiedziałem jej że musi schudnąć, że ją bardzo kocham ale też nie chcę być z wielorybem (tak zdaje sobie sprawę że to było być może trochę za mocne, ale zrozumcie też mnie, chce to robić dla jej dobra, a jeżeli delikatne i miłe prośby średnio pomagają to niestety trzeba być bardziej stanowczym) Zastanawiam się czy aby na pewno ona jest dla mnie. Oczywiście nie chce wyjść na osobę która wszystko wybrzydza, dla mnie ona nie musi być top modelką, ale niestety 104kg wagi i rozmiar XXL trochę mówi za siebie. Wiem że nie powinno opuszczać się ukochanej osoby tylko dlatego że ma problemy, ale jeżeli ktoś tak podchodzi do sprawy jak ona to nie wiem czy ten związek jest coś wart ?
Zacytowane przeze mnie zdania wiele, chyba wbrew Twym intencjom, mówią o Tobie.
Na pytanie zawarte w tytule wątku odpowiadam: NIE. Nie powinieneś myśleć o rozstaniu, lecz jak najszybciej rozstać się z dziewczyną, by nie traciła więcej czasu na kontakt z Tobą.