Witam jestem Sandra mam 27 lat i zaszłam w ciążę z kochankiem, oczywiście mąż nic o tym nie wie i najlepiej bym chciała żeby się nie dowiedział.
Co mam zrobić jestem w rozsypce, przyznać się i prawdopodobnie zniszczyć nasze małżeństwo ?
Powiedzieć mężowi że to jego dziecko ?
Czy dokonać aborcji chodź tego też nie chce ? Co byście zrobiły na moim miejscu ?
2 2024-03-21 20:43:33 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-21 20:44:41)
Siostra byłej podobnie zrobiła, i ich syn nie wie, że ma brata we wsi obok, podobno identyczni są
Totka puść... btw
3 2024-03-21 20:43:43 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-03-21 21:37:47)
Co zrobić? Nie trollować.
W każdej kobiecie jest qrwy 2/3
Witam jestem Sandra mam 27 lat i zaszłam w ciążę z kochankiem, oczywiście mąż nic o tym nie wie i najlepiej bym chciała żeby się nie dowiedział.
Co mam zrobić jestem w rozsypce, przyznać się i prawdopodobnie zniszczyć nasze małżeństwo ?
Powiedzieć mężowi że to jego dziecko ?
Czy dokonać aborcji chodź tego też nie chce ? Co byście zrobiły na moim miejscu ?
Urodzić i oddać kochankowi, pójdzie na tacierzyński
zmajstrował niech ma. UCIESZY się
6 2024-03-21 21:34:28 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-21 21:37:41)
Marvii napisał/a:Witam jestem Sandra mam 27 lat i zaszłam w ciążę z kochankiem, oczywiście mąż nic o tym nie wie i najlepiej bym chciała żeby się nie dowiedział.
Co mam zrobić jestem w rozsypce, przyznać się i prawdopodobnie zniszczyć nasze małżeństwo ?
Powiedzieć mężowi że to jego dziecko ?
Czy dokonać aborcji chodź tego też nie chce ? Co byście zrobiły na moim miejscu ?Urodzić i oddać kochankowi, pójdzie na tacierzyński
zmajstrował niech ma. UCIESZY się
Tydzień u ojca tydzien u matki:D
Małżeństwo i tak już zniszczone, szkoda całkowita, tego nie wyklepiesz to jak amelinium, pomalowac tez sie nie da
Skoczyłbym po popcorn ale wiosna już, to na diecie jestem
Co zrobić? Przestać trollowac, szkoda że to forum staje się siedliskiem głupków, którzy zmyślają historię, przez to wszystko tutaj jest podejrzane i jak ktoś ma realny problem to też jest posądzany o trolling zenada
W każdej kobiecie jest qrwy 2/3
Ja słyszałam inną wersję “w każdym facecie jest kurwiarza 2/3”.
PiotrNet77 napisał/a:W każdej kobiecie jest qrwy 2/3
Ja słyszałam inną wersję “w każdym facecie jest kurwiarza 2/3”.
Klucz otwierający wiele zamków jest zajebisty, w drugą stronę to tak nie działa
ponad 3/4 końcówki warte
Szacuje się, że co 10 ojciec w Polsce wychowuje nie swoje dziecko. Najczęściej dowiadują się o tym przez przypadek. Jeśli dodać wszystkich tych, którzy nie dowiadują się wcale, myślę że można tą liczbę spokojnie podwoić, a nawet potroić. Większość ludzi nie posiada choćby mglistego pojęcia o tym, ile takich przypadków dotyczy ich znajomych, członków rodziny, a nawet ich samych, bo w umyśle zdrowego człowieka taki stopień skurwienia jest po prostu nie do pomyślenia, ale to nie znaczy, że zjawisko nie istnieje, bo istnieje od początków ludzkości i po dzień dzisiejszy ma się całkiem dobrze, więc zakładanie z góry, że wątek jest trollowy...
11 2024-03-22 08:05:57 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-22 08:06:19)
Hehe, powiedz, zes Maryja i niepokalane poczęcie, duch swiety się na ciebie spuścił
Szacuje się, że co 10 ojciec w Polsce wychowuje nie swoje dziecko. Najczęściej dowiadują się o tym przez przypadek. Jeśli dodać wszystkich tych, którzy nie dowiadują się wcale, myślę że można tą liczbę spokojnie podwoić, a nawet potroić. Większość ludzi nie posiada choćby mglistego pojęcia o tym, ile takich przypadków dotyczy ich znajomych, członków rodziny, a nawet ich samych, bo w umyśle zdrowego człowieka taki stopień skurwienia jest po prostu nie do pomyślenia, ale to nie znaczy, że zjawisko nie istnieje, bo istnieje od początków ludzkości i po dzień dzisiejszy ma się całkiem dobrze, więc zakładanie z góry, że wątek jest trollowy...
Nie ważne czyje byczki, ważne czyje cielaczki
Kiedyś gdy kobiety częściej "siedziały" w domu, znaczy nie pracowały powszechnie jak teraz - poza mężem ojcem mógł zostać sąsiad, albo listonosz. Teraz najczęściej szef, albo obrotny kolega z pracy. W świetle obowiązującego prawa, bycie mężem coraz bardziej jest kojarzone z byciem frajerem. Ma płacić i pracować, bez gwarancji niczego.
Kiedyś gdy kobiety częściej "siedziały" w domu, znaczy nie pracowały powszechnie jak teraz - poza mężem ojcem mógł zostać sąsiad, albo listonosz. Teraz najczęściej szef, albo obrotny kolega z pracy. W świetle obowiązującego prawa, bycie mężem coraz bardziej jest kojarzone z byciem frajerem. Ma płacić i pracować, bez gwarancji niczego.
Okazja czyni złodzieja. Kobiety są emocjonalnymi istotami, a nie rozumnymi. Mężczyźni mają przeyebane, ale to się już pomału zmienia. Młoda płeć męska jest już bardziej świadoma tych zagrożeń.
Wam to zostaje tylko współczuć. Poważnie.
Biedni, malutcy faceci, którzy w życiu nie mają nic, więc siedzą na forum dla kobiet i zakładają kolejne konta, żeby tworzyc historie o kochankach, zdradach i dziwnych stworach, żeby potem wzajemnie klepać sie po plecach i podbudowywać swoje ego utwierdzaniem się w przekonaniu, że kobiety to zło w najczystszej postaci.
Strasznie nisko upadli faceci w obecnych czasach.
Szacuje się, że co 10 ojciec w Polsce wychowuje nie swoje dziecko. Najczęściej dowiadują się o tym przez przypadek. Jeśli dodać wszystkich tych, którzy nie dowiadują się wcale, myślę że można tą liczbę spokojnie podwoić, a nawet potroić. Większość ludzi nie posiada choćby mglistego pojęcia o tym, ile takich przypadków dotyczy ich znajomych, członków rodziny, a nawet ich samych, bo w umyśle zdrowego człowieka taki stopień skurwienia jest po prostu nie do pomyślenia, ale to nie znaczy, że zjawisko nie istnieje, bo istnieje od początków ludzkości i po dzień dzisiejszy ma się całkiem dobrze, więc zakładanie z góry, że wątek jest trollowy...
"U mężatki nie ma wpadki "
Halina3.1 napisał/a:PiotrNet77 napisał/a:W każdej kobiecie jest qrwy 2/3
Ja słyszałam inną wersję “w każdym facecie jest kurwiarza 2/3”.
Klucz otwierający wiele zamków jest zajebisty, w drugą stronę to tak nie działa
ponad 3/4 końcówki warte
Dziala, dziala. Z kurwiarzami nie warto sie zadawac dokladnie tak samo jak z kurwami. Bo kurwiarz jest tak samo sprzedajny ale jeszcze bardziej nielojalny, jedyne do dostaniesz z takiej znajomosci to noz wbity w plecy po same jajca.
18 2024-03-22 17:02:08 Ostatnio edytowany przez PiotrNet77 (2024-03-22 17:12:54)
5i5kiN napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Ja słyszałam inną wersję “w każdym facecie jest kurwiarza 2/3”.
Klucz otwierający wiele zamków jest zajebisty, w drugą stronę to tak nie działa
ponad 3/4 końcówki warteDziala, dziala. Z kurwiarzami nie warto sie zadawac dokladnie tak samo jak z kurwami. Bo kurwiarz jest tak samo sprzedajny ale jeszcze bardziej nielojalny, jedyne do dostaniesz z takiej znajomosci to noz wbity w plecy po same jajca.
Ale przecież to TY decydujesz, przed kim ściągasz majtki, nieprawdaż?
Kurwiarz to taki facet, który jest adorowany przez dziesiątki kobiet i z nimi kopuluje, bo nie potrafi się powstrzymać. Sorry, nie spotkałem takich facetów. Za to kobiet, które dają się ponieść wodzy fantazji...chyba każda taka była. No, ale taka jest brutalna natura.
Halina3.1 napisał/a:5i5kiN napisał/a:Klucz otwierający wiele zamków jest zajebisty, w drugą stronę to tak nie działa
ponad 3/4 końcówki warteDziala, dziala. Z kurwiarzami nie warto sie zadawac dokladnie tak samo jak z kurwami. Bo kurwiarz jest tak samo sprzedajny ale jeszcze bardziej nielojalny, jedyne do dostaniesz z takiej znajomosci to noz wbity w plecy po same jajca.
Ale przecież to TY decydujesz, przed kim ściągasz majtki, nieprawdaż?
Pisze o ogolnych relacjach, ale widze glodnemu chleb na mysli.
Co zrobić? Nie trollować.
Ja bym się wziął za naukę, bo koniec roku niedługo.
Kiedyś gdy kobiety częściej "siedziały" w domu, znaczy nie pracowały powszechnie jak teraz - poza mężem ojcem mógł zostać sąsiad, albo listonosz.
Albo przygodny lump poznany na wakacjach czy gdziekolwiek indziej.
Przez 50 lat swojego życia spotkałem jakiś pierdylion dziewczyn i kobiet w wieku różnym, na różnym etapie życia i na palcach jednej ręki może mógłbym wymienić te, które mi nie opowiadały o tym, gdzie i z kim zdradzały swoich poprzednich facetów, chociaż nogi nie dam sobie uciąć, że tego nie robiły i po prostu ten fakt przemilczały. Cała reszta nie miała z tym żadnego problemu, a wręcz chełpiły się np. obciąganiem pały koledze z siłowni w samochodzie zaparkowanym dwa domy dalej od tego w którym mieszkały z mężem i dzieciakami, a po wszystkim do nich wracały jak gdyby nigdy nic, wypalając dwie fajki przed wejściem, żeby zamaskować smak spermy i zapach innego kutasa w ustach. Oczywiście tak się raczej nie da zajść w ciążę, a o tym jest wątek, więc nawiązując do tematu...
Mam w znajomych na FB "znajomą" która była świeżo upieczoną wdową, kiedy ją poznałem kilka lat temu. Bibliotekarka. Tak ją sobie nazwałem, ponieważ imiona zawsze mi się pierdolą, a z wyglądu i zachowania kojarzyła mi się z taką klasyczną Panią z biblioteki właśnie. W rzeczywistości była Panią Urzędnik w naszym Urzędzie Miasta, gdzie zresztą się poznaliśmy przy okazji załatwiania tam czegoś, nieistotne. No i z racji tego, że mam ją ciągle w znajomych, to z automatu mi się wyświetlają na bieżąco jej posty na FB. Między innymi różne okolicznościowe wspominki, zdjęcia, filmy itp. dotyczące tego jej zmarłego męża. Zawsze jak to widzę, to mam ubaw po pachy, chociaż nikomu źle nie życzę, a typa nigdy na oczy nie widziałem, ale za każdym razem jak ona coś takiego wstawia, przypomina mi się nasz pierwszy spacer, na którym sobie opowiadaliśmy różne tam nasze historie. Jedna z nich była o tym jak poszła z koleżanką na balety z okazji jej imienin czy urodzin czy czegoś tam innego, no i oczywiście jak to w życiu i tego typu historiach zwykle bywa, poznały na tych baletach jakichś przydupasów. Niby skończyło się na wymianie numerów telefonów i do niczego tam nie doszło (w co jakoś nie wierzę) ale że jeden z nich był uparty i wytrwały, to w końcu tą "moją" zbajerował, no i się zaczęło... Ten jej mąż prowadził działalność budowlaną (szczegóły są nieważne) i co jakiś tam czas wyjeżdżał albo na robotę albo na jakieś szkolenia albo targi albo gdzieś tam, a ona w tym czasie pruła się jak pojebana z tym swoim kochasiem w domu tego męża, na oczach swojego syna. Syn był jej, mąż ją wziął z dzieciakiem po innym, odchował jak własne, a jej zapewnił królewskie życie. To że był od niej starszy o 14 lat, to pewnie nic nie znaczący detal, bo przecież miłość nie wybiera i każda 30 letnia laska najbardziej w życiu marzy o starym pryku w wieku jej ojca z którym spędzi resztę życia, no bo która o tym nie marzy... I tak to sobie trwało do czasu, aż ten lowelas za którymś razem w końcu ją zalał i zaszła z nim w ciążę. No i jest ambaras, bo z tym swoim starym nie bzykała się od miesięcy, a tu nagle ciąża i co teraz? Kochaś oczywiście ją zapewniał, że jak tylko zdecyduje się zostawić męża, to on ją weźmie tak jak stoi z tym dzieckiem i z tą ciążą i w tej jednej sukience jak mąż o wszystkim się dowie i wypierdoli kurwę za drzwi... ale coś rzadziej już pisał i dzwonił i czasu jakby mniej coraz miał na spotkania, a brzuch zaraz będzie widać i sytuacja robi się nieciekawa, trzeba działać. Po przemyśleniu wszystkiego uznała, że ciążę przyklepie staremu, a z kochasiem będzie się dalej dymać po kryjomu i wszystko zostanie po staremu, no bo jak coś działa, to po co zmieniać. Ale los miał jednak inne plany i któregoś dnia ten jej mąż spierdolił się z rusztowania, skutkiem czego zszedł. Na amen. Nawet się nie dowiedział, że wkrótce zostanie szczęśliwym tatusiem. Obrotna paniusia nie przejęła się tym jakoś specjalnie, a wręcz przeciwnie, zaczęła wyprzedawać za bezcen różne maszyny i urządzenia, które zostały po mężu, a cały hajs szedł na ekskluzywne wycieczki i nowe autko dla kochasia, bo przecież nie może jeździć jakimś starym oplem astra, który wiecznie się psuje. I tak zbliżamy się do końca opowieści, bo pieniążki rozeszły się dość szybko, zaawansowana ciąża stawała się coraz większym problemem, a wizja życia rodzinnego z dwójką dzieci, bez wolnej kasy do rozpierdalania na przyjemności, za to z wiecznie marudzącą i zmęczoną babą, to nie to samo co weekendowe randeczki z czyjąś żoną i luźne spotykania na sportowe bzykanie, a w tak zwanym międzyczasie wyszło na jaw, że nasz Romeo właśnie został tatusiem w mieście Łodzi, gdzie pojechał któregoś dnia załatwić jakieś sprawy swoim nowym samochodem i przepadł bez wieści. Koniec.
Obecnie Pani Bibliotekarka ma już nowego męża, który nie wiem czy posiada o tym wszystkim w ogóle jakieś pojęcie i średnio mnie to interesuje szczerze mówiąc, ale mając na uwadze, że jeszcze jakieś pół roku temu z okazji moich urodzin dostałem od niej życzenia (fotografia przedstawiająca ją siedzącą na łóżku w samej bieliźnie z butelką Jacka Danielsa między piersiami) oraz zaproszenie na kawę (pomimo tego, że mam ustawiony status na FB "zaręczony" a w galerii chyba milion zdjęć z moją obecną partnerką) to już chłopowi współczuję...
Legat napisał/a:Kiedyś gdy kobiety częściej "siedziały" w domu, znaczy nie pracowały powszechnie jak teraz - poza mężem ojcem mógł zostać sąsiad, albo listonosz.
Albo przygodny lump poznany na wakacjach czy gdziekolwiek indziej.
Przez 50 lat swojego życia spotkałem jakiś pierdylion dziewczyn i kobiet w wieku różnym, na różnym etapie życia i na palcach jednej ręki może mógłbym wymienić te, które mi nie opowiadały o tym, gdzie i z kim zdradzały swoich poprzednich facetów, chociaż nogi nie dam sobie uciąć, że tego nie robiły i po prostu ten fakt przemilczały. Cała reszta nie miała z tym żadnego problemu, a wręcz chełpiły się np. obciąganiem pały koledze z siłowni w samochodzie zaparkowanym dwa domy dalej od tego w którym mieszkały z mężem i dzieciakami, a po wszystkim do nich wracały jak gdyby nigdy nic, wypalając dwie fajki przed wejściem, żeby zamaskować smak spermy i zapach innego kutasa w ustach. Oczywiście tak się raczej nie da zajść w ciążę, a o tym jest wątek, więc nawiązując do tematu...
Mam w znajomych na FB "znajomą" która była świeżo upieczoną wdową, kiedy ją poznałem kilka lat temu. Bibliotekarka. Tak ją sobie nazwałem, ponieważ imiona zawsze mi się pierdolą, a z wyglądu i zachowania kojarzyła mi się z taką klasyczną Panią z biblioteki właśnie. W rzeczywistości była Panią Urzędnik w naszym Urzędzie Miasta, gdzie zresztą się poznaliśmy przy okazji załatwiania tam czegoś, nieistotne. No i z racji tego, że mam ją ciągle w znajomych, to z automatu mi się wyświetlają na bieżąco jej posty na FB. Między innymi różne okolicznościowe wspominki, zdjęcia, filmy itp. dotyczące tego jej zmarłego męża. Zawsze jak to widzę, to mam ubaw po pachy, chociaż nikomu źle nie życzę, a typa nigdy na oczy nie widziałem, ale za każdym razem jak ona coś takiego wstawia, przypomina mi się nasz pierwszy spacer, na którym sobie opowiadaliśmy różne tam nasze historie. Jedna z nich była o tym jak poszła z koleżanką na balety z okazji jej imienin czy urodzin czy czegoś tam innego, no i oczywiście jak to w życiu i tego typu historiach zwykle bywa, poznały na tych baletach jakichś przydupasów. Niby skończyło się na wymianie numerów telefonów i do niczego tam nie doszło (w co jakoś nie wierzę) ale że jeden z nich był uparty i wytrwały, to w końcu tą "moją" zbajerował, no i się zaczęło... Ten jej mąż prowadził działalność budowlaną (szczegóły są nieważne) i co jakiś tam czas wyjeżdżał albo na robotę albo na jakieś szkolenia albo targi albo gdzieś tam, a ona w tym czasie pruła się jak pojebana z tym swoim kochasiem w domu tego męża, na oczach swojego syna. Syn był jej, mąż ją wziął z dzieciakiem po innym, odchował jak własne, a jej zapewnił królewskie życie. To że był od niej starszy o 14 lat, to pewnie nic nie znaczący detal, bo przecież miłość nie wybiera i każda 30 letnia laska najbardziej w życiu marzy o starym pryku w wieku jej ojca z którym spędzi resztę życia, no bo która o tym nie marzy... I tak to sobie trwało do czasu, aż ten lowelas za którymś razem w końcu ją zalał i zaszła z nim w ciążę. No i jest ambaras, bo z tym swoim starym nie bzykała się od miesięcy, a tu nagle ciąża i co teraz? Kochaś oczywiście ją zapewniał, że jak tylko zdecyduje się zostawić męża, to on ją weźmie tak jak stoi z tym dzieckiem i z tą ciążą i w tej jednej sukience jak mąż o wszystkim się dowie i wypierdoli kurwę za drzwi... ale coś rzadziej już pisał i dzwonił i czasu jakby mniej coraz miał na spotkania, a brzuch zaraz będzie widać i sytuacja robi się nieciekawa, trzeba działać. Po przemyśleniu wszystkiego uznała, że ciążę przyklepie staremu, a z kochasiem będzie się dalej dymać po kryjomu i wszystko zostanie po staremu, no bo jak coś działa, to po co zmieniać. Ale los miał jednak inne plany i któregoś dnia ten jej mąż spierdolił się z rusztowania, skutkiem czego zszedł. Na amen. Nawet się nie dowiedział, że wkrótce zostanie szczęśliwym tatusiem. Obrotna paniusia nie przejęła się tym jakoś specjalnie, a wręcz przeciwnie, zaczęła wyprzedawać za bezcen różne maszyny i urządzenia, które zostały po mężu, a cały hajs szedł na ekskluzywne wycieczki i nowe autko dla kochasia, bo przecież nie może jeździć jakimś starym oplem astra, który wiecznie się psuje. I tak zbliżamy się do końca opowieści, bo pieniążki rozeszły się dość szybko, zaawansowana ciąża stawała się coraz większym problemem, a wizja życia rodzinnego z dwójką dzieci, bez wolnej kasy do rozpierdalania na przyjemności, za to z wiecznie marudzącą i zmęczoną babą, to nie to samo co weekendowe randeczki z czyjąś żoną i luźne spotykania na sportowe bzykanie, a w tak zwanym międzyczasie wyszło na jaw, że nasz Romeo właśnie został tatusiem w mieście Łodzi, gdzie pojechał któregoś dnia załatwić jakieś sprawy swoim nowym samochodem i przepadł bez wieści. Koniec.
Obecnie Pani Bibliotekarka ma już nowego męża, który nie wiem czy posiada o tym wszystkim w ogóle jakieś pojęcie i średnio mnie to interesuje szczerze mówiąc, ale mając na uwadze, że jeszcze jakieś pół roku temu z okazji moich urodzin dostałem od niej życzenia (fotografia przedstawiająca ją siedzącą na łóżku w samej bieliźnie z butelką Jacka Danielsa między piersiami) oraz zaproszenie na kawę (pomimo tego, że mam ustawiony status na FB "zaręczony" a w galerii chyba milion zdjęć z moją obecną partnerką) to już chłopowi współczuję...
Klipozor, jakie Ty historię opisujesz. Na nie wiem czy my żyjemy na tej samej planecie.
Klipozor, jakie Ty historię opisujesz. Na nie wiem czy my żyjemy na tej samej planecie.
To akurat była jedna z takich bardziej lajtowych, znam jeszcze inne. Na przykład mój serdeczny przyjaciel i basista z którym grałem przez większą część dorosłego życia w prawie każdym zespole, których miałem nie pamiętam ile na przestrzeni wieków, zanim nadeszły czasy, kiedy na zwykłym laptopie w domowym zaciszu można robić rzeczy, o których jeszcze 20 lat temu nawet fizjonomom się nie śniły... Ale skracając, bo zaraz muszę się zbierać do pracy - no więc ten mój kolega miał żonę oraz dwójkę dzieci. Pewnego dnia otrzymał tajemniczego esemesa z zagranicznego numeru, w którym mógł przeczytać o tym między innymi z kim się pruła jego żona będąc "w związku" z autorem wiadomości przez ponad cztery lata. Widziałem tego esemesa na własne oczy i sam nie mogłem w to uwierzyć, bo znam tą jego żonę tak samo długo jak jego. Wszyscy chodziliśmy do tej samej podstawówki, a oni byli parą od 7 klasy o ostatnie co mógłbym podejrzewać, to to, że ona go robi na boki, ale to to był tak zwany chuj, bo najciekawsze było zakończenie tej wiadomości, które brzmiało mniej więcej tak:
- Pierdoliłem tą szmatę przez cztery lata, dopóki się nie dowiedziałem jaka to kurwa. Tobie mówiła, że jedzie na weekend do koleżanki odpocząć, a siedziała u mnie w Berlinie i na ciebie napierdalała. Tobie mówiła, że idzie do siostry posiedzieć, a siedziała w kasynie i opierdalała pały połowie taksówkarzy w waszym mieście. Jak się o tym dowiedziałem, to kazałem jej spierdalać, ale najpierw sobie zapisałem twój numer z jej telefonu, żebyś wiedział z kim żyjesz i na koniec taka rada, weź chłopie sprawdź czyje to są dzieci, bo ja wiem i ty chyba też powinieneś to wiedzieć...
Ale to jeszcze nie koniec, bo najlepsze miało dopiero nadejść. Kiedy już ustalił kto jest ojcem jego dzieci (pierwsze sobie zrobiła z jego własnym kuzynem jeszcze przed ślubem, a drugie kilka lat później z jego osobistym kumplem i moim przy okazji, też muzykiem tak apropo) i się z nią rozwiódł, trzeba było rozwiązać problem wspólnego mieszkania, które dostali od jego ojca w prezencie ślubnym. No i co się okazało. Okazało się to, że ojciec tego mojego kolegi przekazał im mieszkanie w formie darowizny, a obdarowanymi po 1/3 był on oraz dwójka ich dzieci. Następnie okazało się to, że polskie prawo nie przewiduje cofnięcia darowizny po upływie 12 miesięcy od podpisania aktu notarialnego. I nieważne czyje faktycznie są dzieci, a czyje nie są, czterech prawników do których z tym poszedł powiedziało mu to samo - musi pan się jakoś dogadać z byłą żoną, nie ma innej opcji, dzieci są niepełnoletnie i bez jej zgody na piśmie mieszkanie jest nie do ruszenia, żaden sąd tego nie klepnie, takie mamy prawo - taka sytuacja i chuja mógł z tym zrobić. Ostatecznie po upływie kolejnych lat z tego co wiem, ta jego żona wyszła kolejny raz za mąż gdzieś w Anglii za jakiegoś nadzianego starego capa i łaskawie się zgodziła na sprzedaż tego mieszkania, ale pod warunkiem, że ten mój kumpel opłaci przylot całej trójki do Polski, hotel, notariusza i poniesie wszystkie inne koszty związane ze sprzedażą, no i oczywiście odpali konkretną sumkę (chyba tam od niego chciała 10.000 funtów) za fatygę i sam akt dobrej woli z jej strony. Tak też się kończy historia. Fajnie, co? I tak, te wydarzenia miały miejsce na tej samej planecie
P.S.
Ten kumpel kiedyś tam mi jeszcze opowiadał jak poszedł do teściów zapytać po prostu czy wiedzieli o tym jej czteroletnim zagranicznym romansie i że planowała do tego gościa wyjechać z dzieciakami na stałe, na co teściu spuścił tylko łeb, a teściowa odwróciła się do okna i wymamrotała:
- Tak, biedny ten chłopak, jego też oszukała
24 2024-03-25 08:17:15 Ostatnio edytowany przez PiotrNet77 (2024-03-25 08:18:42)
Brawo brawo brawo. I to jest qrwa cała prawda o kobietach! Nie znasz dnia i godziny. Dziś anioł, a jutro obciąga szefowi.
A tak poza tematem. Obrabiam nagranie z mojego tematu. Żebyście słyszeli, co M. szeptała, podczas gdy ona była w WC, a ja wychodziłem za drzwi wejściowe do mieszkania (nie ma jeszcze drzwi w środku). Nie dość, że non stop w coś uderzała ze złości, to jeszcze pod moim adresem rzucała takimi wyzwiskami, że szczęka mi opadła. A jak wróciłem, to potulna i jeszcze tuliła się prawie godzinę na koniec. Normalnie SZOK!
Uważam, że powinnaś przyznać się mężowi. Kłamstwo i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw. Każdy powinien znać prawdę, zarówno Twój mąż, jak i ojciec biologiczny dziecka. Jeśli tego nie wyjawisz, całe życie będzie się to za Tobą ciągnęło i nie będziesz miała spokojnego życia.
Jakby nie patrzeć zdecydowana wiekszosc przypadków to dziewczynki i tylko same sobie mogą być winne, jak nie potrafią się dobrze zabezpieczyć
Reszta to kobiety, one są ogarnięte... ale to może 1 na 10 jak nie mniej
27 2024-03-25 11:16:07 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-25 11:17:38)
Uważam, że powinnaś przyznać się mężowi. Kłamstwo i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw. Każdy powinien znać prawdę, zarówno Twój mąż, jak i ojciec biologiczny dziecka. Jeśli tego nie wyjawisz, całe życie będzie się to za Tobą ciągnęło i nie będziesz miała spokojnego życia.
Szczerość to podstawa. Może przygarnie czlenio jak swoje, najwyżej kopnie w dupe, niby lepiej późno niż wcale ale lepiej jak najszybciej niż w żyć w takim kale
Będzie potrzebna krew, czy coś od członka rodziny ale bylby zonk
Normalni raczej kopia takie w pizde i nara, inne geny, to co się męczy z wychowaniem nie swojego mlodego
28 2024-03-25 11:18:28 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-25 11:42:17)
A sąsiadki... podobny do ojca
To by było genialne, mindfuck
Takie tematy i rozkminy robia mi dzień
Btw... Najlepsza była moja matka... Kiedys po sylwestrze do ojczyma "nasza krew" jeszcze go po udzie klepie... Pierdolnięta własna matka...no cóż, zycie
Jak z katolickiej rodziny to takie cyrki wychodza.
Grunt to w porę na oczy przejrzeć ^^,
Troche mi szkoda ludzi ktorzy obecnie sa ok 50 i 50+. Nie dosc, ze nie umiecie w internety, to jeszcze wasze pokolenie wydaje sie najbardziej zjebane z obecnie dostepnych. I to nie zlosliwie, tylko serio wydaje mi sie, ze te osoby mialy najbardziej przewalone dorastanie i doroslosc.
30 2024-03-25 13:16:50 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-25 13:17:13)
+50 mieli konieczną potrzebę adaptacji w powojennym państwie, taki system wygrał.
I teraz mają problemy.
Ale pokolenie XXI wieku, jeszcze bardziej pojebane.
Sztuka adaptacji dla większości jest zupelnie obca.
Hity w radiu pokazują to dobitnie.
A podobno muzyka lekarstwem na wszystko
+50 mieli konieczną potrzebę adaptacji w powojennym państwie, taki system wygrał.
I teraz mają problemy.
Ale pokolenie XXI wieku, jeszcze bardziej pojebane.
Sztuka adaptacji dla większości jest zupelnie obca.
Hity w radiu pokazują to dobitnie.
A podobno muzyka lekarstwem na wszystko
Wlasnie przez te powojenne realia moglo tak byc, ze ich to przeoralo. No i ich rodzicow tez, bo musieli dostosowac sie do zycia w powojennych kraju a czesc tez miala straszne traumy z wojny i czasow swiezo po wojnie. Pozniej wychowali swoje dzieci, czyli obecne 50 w zimnym chowie.
Czy ja wiem czy obecne pokolenie jest bardziej pojebane, na pewno jest pojebane srogo. Ale ja sie np ciesze, ze wiele tematow ktore kiedys byly tabu juz takie nie jest, np zdrowie psychiczne, ze jest internet i dostep do wiedzy, czy, ze ludzie staja sie bardziej swiadomi. Jak patrze na rodzine i znajomych ktorzy obecnie maja male dzieci, to wydaje mi sie, ze sa duzo bardziej swiadomymi rodzicami niz ci z poprzedniego pokolenia. Wiec nie powiedzialabym, ze brak adaptacji. Czesc ludzi bardzo dobrze sie adaptuje.
Zdecydowanie ciesze sie, ze nie urodzilam sie we wczesniejszym pokoleniu. Bez internetu swiat musial ssac.
32 2024-03-25 15:24:51 Ostatnio edytowany przez Karmaniewraca (2024-03-25 15:25:17)
To co Ty Klipozor opisujesz, to jakaś dżungla. To ludzie którzy mają w głowie tylko kopulację. Ale to na szczęście nie jest żadna próba reprezentatywna społeczeństwa. Opisujesz też głównie kobiety, jakoś nie chce mi się wierzyć że o swoich kolegiach masz inne historie i że oni są tylko poszkodowani )
Każde czasy mają swoje plusy i minusy, w tych mnie najbardziej przeraża to, że chyba jest mniej empatii w szkołach i łatwo dzieciaki mogą sobie zrujnować życie jakimś nagraniem, wpisem.
5i5kiN napisał/a:+50 mieli konieczną potrzebę adaptacji w powojennym państwie, taki system wygrał.
I teraz mają problemy.
Ale pokolenie XXI wieku, jeszcze bardziej pojebane.
Sztuka adaptacji dla większości jest zupelnie obca.
Hity w radiu pokazują to dobitnie.
A podobno muzyka lekarstwem na wszystkoWlasnie przez te powojenne realia moglo tak byc, ze ich to przeoralo. No i ich rodzicow tez, bo musieli dostosowac sie do zycia w powojennych kraju a czesc tez miala straszne traumy z wojny i czasow swiezo po wojnie. Pozniej wychowali swoje dzieci, czyli obecne 50 w zimnym chowie.
Czy ja wiem czy obecne pokolenie jest bardziej pojebane, na pewno jest pojebane srogo. Ale ja sie np ciesze, ze wiele tematow ktore kiedys byly tabu juz takie nie jest, np zdrowie psychiczne, ze jest internet i dostep do wiedzy, czy, ze ludzie staja sie bardziej swiadomi. Jak patrze na rodzine i znajomych ktorzy obecnie maja male dzieci, to wydaje mi sie, ze sa duzo bardziej swiadomymi rodzicami niz ci z poprzedniego pokolenia. Wiec nie powiedzialabym, ze brak adaptacji. Czesc ludzi bardzo dobrze sie adaptuje.
Zdecydowanie ciesze sie, ze nie urodzilam sie we wczesniejszym pokoleniu. Bez internetu swiat musial ssac.
Głupoty gadasz. Wprost przeciwnie. Świat bez internetu był normalniejszy. Relacje międzyludzkie były przede wszystkim normalne.
Witam jestem Sandra mam 27 lat i zaszłam w ciążę z kochankiem, oczywiście mąż nic o tym nie wie i najlepiej bym chciała żeby się nie dowiedział.
Co mam zrobić jestem w rozsypce, przyznać się i prawdopodobnie zniszczyć nasze małżeństwo ?
Powiedzieć mężowi że to jego dziecko ?
Czy dokonać aborcji chodź tego też nie chce ? Co byście zrobiły na moim miejscu ?
ja bym usunela
jezeli zdecydujesz sie urodzic cale zycie bedziesz zyla w strachu ze to sie wyda i to wyjdzie na jaw ,szczegolnie dzisiaj w dobie badan DNA jest to praktycznie nie mozliwe do ukrycia jesli ktos zasieje w twoim mezu ziarno watpliwosci a uwierz mi ludzie sa uwazni i napewno ktos dopatrzy sie tego ze dzieciak podejrzanie do niego nie podobny(siostra ,tesciowa a moze nawet kumpel),kochanek rowniez moze dopatrzec sie albo doliczyc ze to jego i bedzie niszczyl ci zycie
kiedy sprawa sie rypnie a dziecko bedzie juz na swiecie dopiero wtedy zrozumiesz jak bedziesz miec przesrane ,zniszczona opinia w spoleczenstwie,dziecko bedzie mialo zniszczona rodzine i psychike
poza usunieciem ciazy radze ci rowniez zastanowic sie nad tym dlaczego zdradzasz meza ?i dlaczego pomimo ze go zdradzasz nie chcesz zeby twoje malzenstwo sie skonczylo.moze powinnas byc ze swoim kochankiem?w takiej sytuacji moglabys zatrzymac ciaze ,jesli to nie wchodzi w gre jedynym slusznym rozwiazaniem jest aborcja inaczej zniszczysz zycie swojemu dziecku oraz twojejmu mezowi ktory na takie traktowanie nie zasluzyl
Halina3.1 napisał/a:5i5kiN napisał/a:+50 mieli konieczną potrzebę adaptacji w powojennym państwie, taki system wygrał.
I teraz mają problemy.
Ale pokolenie XXI wieku, jeszcze bardziej pojebane.
Sztuka adaptacji dla większości jest zupelnie obca.
Hity w radiu pokazują to dobitnie.
A podobno muzyka lekarstwem na wszystkoWlasnie przez te powojenne realia moglo tak byc, ze ich to przeoralo. No i ich rodzicow tez, bo musieli dostosowac sie do zycia w powojennych kraju a czesc tez miala straszne traumy z wojny i czasow swiezo po wojnie. Pozniej wychowali swoje dzieci, czyli obecne 50 w zimnym chowie.
Czy ja wiem czy obecne pokolenie jest bardziej pojebane, na pewno jest pojebane srogo. Ale ja sie np ciesze, ze wiele tematow ktore kiedys byly tabu juz takie nie jest, np zdrowie psychiczne, ze jest internet i dostep do wiedzy, czy, ze ludzie staja sie bardziej swiadomi. Jak patrze na rodzine i znajomych ktorzy obecnie maja male dzieci, to wydaje mi sie, ze sa duzo bardziej swiadomymi rodzicami niz ci z poprzedniego pokolenia. Wiec nie powiedzialabym, ze brak adaptacji. Czesc ludzi bardzo dobrze sie adaptuje.
Zdecydowanie ciesze sie, ze nie urodzilam sie we wczesniejszym pokoleniu. Bez internetu swiat musial ssac.Głupoty gadasz. Wprost przeciwnie. Świat bez internetu był normalniejszy. Relacje międzyludzkie były przede wszystkim normalne.
Ta normalne. Bardzo.
Chyba wlasnie normalne nie byly, co widac po interakcjach z osobami gdzie jest przepasc pokoleniowa i one wychowywaly sie bez internetu.
Internet wprowadzil pewne zmiany to fakt, ale relacje moim zdniem pozostaly takie same. Ludzie kiedys tak samo jak teraz byli zawistni, zazdrosni, pustostany, atencjusze, zli, knujacy itd ale byli tez madrzy, dobrzy, szerzacy wiedze i niosacy pomoc, wsparcie itd, tylko na mniejsza skale sie o tym wiedzialo, bo tradycyjne media nie mialy takiej mocy zeby wszystko naglosnic. Wiec i dobre i zle strony tych relacji pozostawaly w jedej bance. Internet jedynie sprawil, ze teraz szystko to widac i wszystko moze sie poniesc w swiat w wiekszym natezeniu. Internet dal ludziom wiekszy dostep do wiedzy ale i glupot, albo umiesz z tego korzystac i korzystasz w madry sposob, albo nie i wtedy zwalasz na internet zlo swiata.
Ile masz lat?
Ile masz lat?
Przeciez wiadomo, ze nie napisze ci na forum ile mam lat. Wydedukuj to sam, z tego co wiem jestes dosc rozgarniety.
Mariusz 1984 napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Wlasnie przez te powojenne realia moglo tak byc, ze ich to przeoralo. No i ich rodzicow tez, bo musieli dostosowac sie do zycia w powojennych kraju a czesc tez miala straszne traumy z wojny i czasow swiezo po wojnie. Pozniej wychowali swoje dzieci, czyli obecne 50 w zimnym chowie.
Czy ja wiem czy obecne pokolenie jest bardziej pojebane, na pewno jest pojebane srogo. Ale ja sie np ciesze, ze wiele tematow ktore kiedys byly tabu juz takie nie jest, np zdrowie psychiczne, ze jest internet i dostep do wiedzy, czy, ze ludzie staja sie bardziej swiadomi. Jak patrze na rodzine i znajomych ktorzy obecnie maja male dzieci, to wydaje mi sie, ze sa duzo bardziej swiadomymi rodzicami niz ci z poprzedniego pokolenia. Wiec nie powiedzialabym, ze brak adaptacji. Czesc ludzi bardzo dobrze sie adaptuje.
Zdecydowanie ciesze sie, ze nie urodzilam sie we wczesniejszym pokoleniu. Bez internetu swiat musial ssac.Głupoty gadasz. Wprost przeciwnie. Świat bez internetu był normalniejszy. Relacje międzyludzkie były przede wszystkim normalne.
Ta normalne. Bardzo.
Chyba wlasnie normalne nie byly, co widac po interakcjach z osobami gdzie jest przepasc pokoleniowa i one wychowywaly sie bez internetu.
Internet wprowadzil pewne zmiany to fakt, ale relacje moim zdniem pozostaly takie same. Ludzie kiedys tak samo jak teraz byli zawistni, zazdrosni, pustostany, atencjusze, zli, knujacy itd ale byli tez madrzy, dobrzy, szerzacy wiedze i niosacy pomoc, wsparcie itd, tylko na mniejsza skale sie o tym wiedzialo, bo tradycyjne media nie mialy takiej mocy zeby wszystko naglosnic. Wiec i dobre i zle strony tych relacji pozostawaly w jedej bance. Internet jedynie sprawil, ze teraz szystko to widac i wszystko moze sie poniesc w swiat w wiekszym natezeniu. Internet dal ludziom wiekszy dostep do wiedzy ale i glupot, albo umiesz z tego korzystac i korzystasz w madry sposob, albo nie i wtedy zwalasz na internet zlo swiata.
Częściowo masz rację, zgadzam sie, ale nie ze wszystkim.
Halina3.1 napisał/a:Mariusz 1984 napisał/a:Głupoty gadasz. Wprost przeciwnie. Świat bez internetu był normalniejszy. Relacje międzyludzkie były przede wszystkim normalne.
Ta normalne. Bardzo.
Chyba wlasnie normalne nie byly, co widac po interakcjach z osobami gdzie jest przepasc pokoleniowa i one wychowywaly sie bez internetu.
Internet wprowadzil pewne zmiany to fakt, ale relacje moim zdniem pozostaly takie same. Ludzie kiedys tak samo jak teraz byli zawistni, zazdrosni, pustostany, atencjusze, zli, knujacy itd ale byli tez madrzy, dobrzy, szerzacy wiedze i niosacy pomoc, wsparcie itd, tylko na mniejsza skale sie o tym wiedzialo, bo tradycyjne media nie mialy takiej mocy zeby wszystko naglosnic. Wiec i dobre i zle strony tych relacji pozostawaly w jedej bance. Internet jedynie sprawil, ze teraz szystko to widac i wszystko moze sie poniesc w swiat w wiekszym natezeniu. Internet dal ludziom wiekszy dostep do wiedzy ale i glupot, albo umiesz z tego korzystac i korzystasz w madry sposob, albo nie i wtedy zwalasz na internet zlo swiata.Częściowo masz rację, zgadzam sie, ale nie ze wszystkim.
A z czym nie?
To co jest nowe w relacjach to frustracja przez SM i czestrze zastepowanie relacji IRL relacjami virtualnymi. Tego faktycznie kiedys nie bylo. Ale to tez ma dwie strony. U jednych to moze byc szkodliwe, u innych dobrze wplywac. Np jak ktos czuje sie wyobcowany przez jakies niszowe zainteresowania, odrzucany czy olewany przez swoje srodowisko, to relacje virualne z innymi ludzmi o podobnych zainteresowaniach moga mu pomoc. To samo jesli ktos ma np duze anxiety, jest malo towarzystki czy po prosu niesmialy. Z drugiej strony jak ktos za bardzo sie wkreca i zaczyna swoje zycie operac na tym ci widzi na tik tokach i insta, to mozna sie nabawic paranoi. Ale to sprowadza sie do wczesniejszego posta, wszystko zalezy jak to korzysta z neta.