5i5kiN napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:5i5kiN napisał/a:A jeszcze inaczej patrzą na sytuację z jak są samotnymi matkami 
Ja sama wychowuje corke od 3 miesiaca zycia. Teraz w kwietniu bedzie miala 11 lat. Nie lubie okreslenia samotna, bo czym jest samotnosc? Samotny czlowiek to ten,ktory nie ma rodziny, przyjaciol, znajomych,a wiec niewiem po co ktos wymyslil to glupia nazwe "samotna matka" tak jakby kobieta bez faceta czula sie samotna,bo ja akurat na brak przyjaciol czy znajomych nie narzekam,wiec dlaczego kobietom,ktore wychowuja dzieci same przyczepia sie latke "samotna" tak jakby juz cale zycie siedziala w domu zamknieta samotna bez nikogo.W Anglii na to mowia poprawnie single mum-czyli mama singielka (dla odroznienia of singles czyli singli bezdzietnych). . I jakos na brak powodzenia nie narzekam, ale ostatnio doszlam do wniosku, ze nie potrzebuje sie znowu uzerac z facetami,jak bede chciala to sie moge w wolnym czasie umawiac niezobowiazujaco, a tak to po co mi facet pod jednym dachem. Do czego sie niby przyda? Dzieci juz miec nie chce-jest mi cudownie i wygodnie z jedna juz w zasadzie prawie nastoletnia corka,ktora wiele rzeczy sama przy sobie ogarnia. Jak cos sie zepsuc itp to zawsze moge zadzwonic po fachowca, nawet na glupi seks nie potrzeba zwiazku chociaz ja sie akurat szanuje i nie wskakuje pierwszemu lepszemu do lozka. To po co mi wogole jakis facet do szczescia?
Tobie nie, ale spójrz na to z perspektywy dziecka...
Mojego dziecka masz na mysli? Ze swoim ojcem ma regularny kontakt,w kazdy weekend jest u ojca, ja tez mam z nim dobry kontakt w koncu nie bedziemy sie nienawidziec cale zycie jak pies z kotem. On ma nowa partnerke i tyle. Ja z nim rozmawiam normalnie,duzo mi pomogl w nowym mieszkaniu,ale nie ma szansy, zeby znow byc razem,bo po prostu on juz kogos ma. Takze corka na brak kontaktu z ojcem nie narzeka, czasem wieczorami dzwoni do niego i sobie rozmawiaja. Dzisiaj tez slyszalam jak rozmawiala z ojcem przez telefon akurat nowa ksiazke czytalam to slyszalam. Po za tym ja zerwalam z jej ojcem jak miala 3 miesiace po jego zdradach, a to tez nie ma sensu bycie ze zdrajca tylko dlatego, zeby dziecko mialo ojca pod jednym dachem- po co bym miala byc z kims kogo bym juz nie kochala za to co zrobil? Juz nie wspomne,ze ugotowanie obiadu dla zdrajcy albo sprzatanie po nim wymagalo by u mnie straty nerwow moich psychicznych zreszta, bo to chyba najgorsze ponizenie dla kobiety jak facet zdradza, a ona go jeszcze dobrze traktuje,wiec tak naprawde NIC bym przy nim nie robila,chyba by sobie musial pozapraszac inne kobiety,zeby mu gotowaly,praly itp, bo ja bym sie psychicznie nie przemogla, zeby uslugiwac zdrajcy juz nie wspomne o wspolnym.spaniu razem