Nieśmiała osoba prosi o pomoc - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 60 ]

Temat: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Cześć

Przychodzę tutaj z problemem samotności i nieśmiałości. Tak, wiem że to forum dla kobiet, ale widziałem że faceci też się wypowiadają więc chyba i ja mogę.

Niecałe 23 lata a jestem sam jak palec, nie mam nawet zbytnio do kogo ust otworzyć (z wyjątkiem rodziców z którymi mieszkam). Nie ukrywam, że nie jestem z tego powodu zadowolony.

Odkąd pamiętam byłem tym cichym dzieckiem, nie porywałem tłumów jednak zawsze jakiś tam kontakt z kolegami z klasy się miało. Co prawda w szkole średniej zaczęło się „psuć” i stałem się trochę bardziej zamknięty w sobie niż w np. gimnazjum, ale dawałem radę. Być może było to spowodowane tym, że w klasie większość się już znała z poprzednich szkół, a ja byłem sam. Nie byłem na studniówce ani żadnej osiemnastce (nawet swojej nie robiłem bo nie było kogo zaprosić) jednak na przerwie było z kim porozmawiać. W sumie tak naprawdę nigdy nie byłem na jakiejkolwiek imprezie. Szczerze mówiąc nawet nie wiem co się na takich imprezach robi.

Po szkole średniej wybrałem się na studia. Wszyscy mówili, że na studiach poznam nowych znajomych i dziewczynę. Zapomnieli dodać, że to muszą być studia stacjonarne/dzienne a nie niestacjonarne/zaoczne. Ja wybrałem te drugie. Na dodatek w ciągu tygodnia pracuję, więc za dużo okazji do poznawania znajomych nie mam.
W pracy wszyscy starsi i niezbyt chętni do integracji – przyjść, zrobić swoje i po 8 godzinach do domu. Dodatkowo większość to osoby starsze ode mnie, mające swoje rodziny, życie i nie są zbytnio zainteresowani rozmową czy integracją z dwudziestotrzylatkiem.

Na studiach podobnie, spotykamy się w co któryś weekend - przyjść, zrobić swoje i do domu. Brakuje integracji. Raz niby ktoś próbował zorganizować spotkanie. Nic z tego nie wyszło, zgłosiło się raptem kilka osób które w większości i tak zrezygnowały ze studiów bardzo szybko i ze spotkania nici. Teraz studia prawie kończę i jakoś nie widzę tego, żeby ktokolwiek chciał się spotykać, wszak każdy ma swoje życie, prace, rodzinę, problemy i nie ma czasu ani ochoty na spotkania.
Przez całe studia nie udało mi się z nikim lepiej poznać. Cud, że udało mi się znaleźć kogokolwiek do projektów grupowych a i z tym było ciężko – tutaj podobnie jak w szkole średniej, większość się znała i mieli już od razu porobione grupki. Na szczęście udało mi się wyprosić by ktoś mnie wziąć, bo inaczej nie zaliczyłbym nawet pierwszego roku.

Jak się pewnie domyślacie dziewczyny nie miałem i nie mam. Kilka razy próbowałem czy to przez Tindera czy na żywo i nigdy się nie udawało. Na Tinderze kilka likeów i co najwyżej kilka wiadomości. Na żywo co najwyżej się ośmieszałem. Raz pamiętam jak w szkole średniej podszedłem do dziewczyny z równoległej klasy, która mi się spodobała i chciałem pogadać z nią i potem zaprosić gdzieś. A wiecie jak ona zareagowała? Wyśmiała mnie i potem rozgadała to na pół szkoły.
I to chyba tej dziewczyny mi najbardziej brakuje obecnie. Przeglądałem profile na Facebooku znajomych z szkoły podstawowej czy średniej i praktycznie każdy jest z kimś, ma kogoś.

Poza tym po przyjściu do domu siedzę przed komputerem i czuję, że marnuję tylko czas. Przecież mógłbym zrobić coś w tym czasie co poprawiłoby moją sytuację. Tylko pytanie co? Czytałem już podobne tematy (nie tylko na tym forum, ale również na innych) i dużo osób poleca kurs językowy i siłownię. Według mnie w takie miejsca przychodzi się uczyć/ćwiczyć a nie poznawać znajomych, jednak mogę się mylić.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Dziwiak napisał/a:

Cześć

Przychodzę tutaj z problemem samotności i nieśmiałości. Tak, wiem że to forum dla kobiet, ale widziałem że faceci też się wypowiadają więc chyba i ja mogę.

Niecałe 23 lata a jestem sam jak palec, nie mam nawet zbytnio do kogo ust otworzyć (z wyjątkiem rodziców z którymi mieszkam). Nie ukrywam, że nie jestem z tego powodu zadowolony.

Odkąd pamiętam byłem tym cichym dzieckiem, nie porywałem tłumów jednak zawsze jakiś tam kontakt z kolegami z klasy się miało. Co prawda w szkole średniej zaczęło się „psuć” i stałem się trochę bardziej zamknięty w sobie niż w np. gimnazjum, ale dawałem radę. Być może było to spowodowane tym, że w klasie większość się już znała z poprzednich szkół, a ja byłem sam. Nie byłem na studniówce ani żadnej osiemnastce (nawet swojej nie robiłem bo nie było kogo zaprosić) jednak na przerwie było z kim porozmawiać. W sumie tak naprawdę nigdy nie byłem na jakiejkolwiek imprezie. Szczerze mówiąc nawet nie wiem co się na takich imprezach robi.

Po szkole średniej wybrałem się na studia. Wszyscy mówili, że na studiach poznam nowych znajomych i dziewczynę. Zapomnieli dodać, że to muszą być studia

Poza tym po przyjściu do domu siedzę przed komputerem i czuję, że marnuję tylko czas. Przecież mógłbym zrobić coś w tym czasie co poprawiłoby moją sytuację. Tylko pytanie co? Czytałem już podobne tematy (nie tylko na tym forum, ale również na innych) i dużo osób poleca kurs językowy i siłownię. Według mnie w takie miejsca przychodzi się uczyć/ćwiczyć a nie poznawać znajomych, jednak mogę się mylić.

A jaka jest przyczyna, że stałeś  się bardziej zamknięty w sobie?
Bo nie wierzę, że w tym wieku nie masz pomysłów na poznawanie dziewczyn?

3

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Tamiraa napisał/a:

A jaka jest przyczyna, że stałeś  się bardziej zamknięty w sobie?
Bo nie wierzę, że w tym wieku nie masz pomysłów na poznawanie dziewczyn?

Nie wiem dlaczego stałem bardziej zamknięty w sobie. Jakoś samo tak wyszło. Z początku byłem pozytywnie nastawiony do nowej szkoły (tak jak na studiach), ale coś nie wyszło. Nawet nie próbowałem zbytnio z nimi rozmawiać (znaczy z kolegami z klasy w szkole średniej) bo już po kilku dniach wiedziałem, że się nie dogadamy. I tak też było. Oni i ja byliśmy jakby z dwóch różnych planet. Oni rozmawiali o: imprezach, dziewczynach, samochodach, paleniu, piciu, grach, wyjazdach, wakacjach a ja nie miałem się jak włączyć bo co mogłem im powiedzieć w temacie palenia jak sam nie palę? Albo w temacie imprez jak sam nigdy nie byłem na żadnej?

Tak, nie mam pomysłów gdzie i jak mógłbym poznać dziewczynę. Nie mam pojęcia jak robią to inni. Tutaj na forum ktoś pisał w którymś temacie, że podchodził do nieznajomych dziewczyn w parku i w sklepie i zagadywał jednak mnie ten pomysł się średnio podoba. Nie mam na tyle odwagi i wydaje mi się to trochę dziwne/creepy. Innych pomysłów nie mam.
Z tego co słyszałem od kolegów w szkole średniej czy z rozmów na studiach to zdecydowana większość poznała swoja dziewczyny na imprezach, osiemnastkach albo przez znajomych. Mnie to zbytnio raczej nie pomoże bo znajomych nie mam, na imprezy jak wspomniałem też nie chodzę (bo nie mam z kim) a osiemnastki już dawno za mną.

4

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Dziwiak napisał/a:

Tak, nie mam pomysłów gdzie i jak mógłbym poznać dziewczynę. Nie mam pojęcia jak robią to inni. Tutaj na forum ktoś pisał w którymś temacie, że podchodził do nieznajomych dziewczyn w parku i w sklepie i zagadywał jednak mnie ten pomysł się średnio podoba. Nie mam na tyle odwagi i wydaje mi się to trochę dziwne/creepy. Innych pomysłów nie mam.
Z tego co słyszałem od kolegów w szkole średniej czy z rozmów na studiach to zdecydowana większość poznała swoja dziewczyny na imprezach, osiemnastkach albo przez znajomych. Mnie to zbytnio raczej nie pomoże bo znajomych nie mam, na imprezy jak wspomniałem też nie chodzę (bo nie mam z kim) a osiemnastki już dawno za mną.

Ja już na tym forum kiedyś chyba komuś podpowiadałam, to powtórzę.
Kursy językowe, czemu nie, jeśli lubisz się uczyć. W internecie można poznawać z konkretnym zamysłem, są grupy singli, które skrzykują się na wyjazdy i wycieczki lub inne aktywności. Ja nie wiem, co potrafisz i co cię zainteresuje. Ogólnie, jak będziesz się czymś pozytywnym  wyróżniał, w czym będziesz się czuł pewnie, to już wzrośnie poczucie własnej wartości i śmiałość w poznawaniu ludzi.
Nie piszę, żeby to od razu był brązowy pas karate, ale może grasz, na przykład, w bilard?

5

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Tamiraa napisał/a:

Ogólnie, jak będziesz się czymś pozytywnym  wyróżniał, w czym będziesz się czuł pewnie, to już wzrośnie poczucie własnej wartości i śmiałość w poznawaniu ludzi.


Nie w tym wypadku. Będzie tak jak do tej pory:

Nawet nie próbowałem zbytnio z nimi rozmawiać (znaczy z kolegami z klasy w szkole średniej) bo już po kilku dniach wiedziałem, że się nie dogadamy.

Wychodząc z takiego założenia to zawsze kończy się alienacją.

Zamiast 'ok spróbujmy i zobaczymy do czego nas to doprowadzi' to jest 'i tak to nie ma sensu'. Taka samospełniająca się przepowiednia.

6 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-03-11 12:56:08)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Uważam że powinieneś chodzić na siłownię. Nie tylko poprawisz swój wygląd (A nie oszukujmy się. On jest bardzo ważny, by kogoś poznać. Z Twoim wyglądem jest chyba średnio skoro tylko kilka lajków na tinderze,więc skoro masz brzydką twarz to popracuj chociaż nad ciałem), to znacząco poprawisz ocenę samego siebie. Poczujesz się męsko.

7 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-11 15:20:46)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Ogólnie, jak będziesz się czymś pozytywnym  wyróżniał, w czym będziesz się czuł pewnie, to już wzrośnie poczucie własnej wartości i śmiałość w poznawaniu ludzi.


Nie w tym wypadku. Będzie tak jak do tej pory:

Nawet nie próbowałem zbytnio z nimi rozmawiać (znaczy z kolegami z klasy w szkole średniej) bo już po kilku dniach wiedziałem, że się nie dogadamy.

Wychodząc z takiego założenia to zawsze kończy się alienacją.

Zamiast 'ok spróbujmy i zobaczymy do czego nas to doprowadzi' to jest 'i tak to nie ma sensu'. Taka samospełniająca się przepowiednia.

Jeśli nie mają wspólnych  tematów to raczej nie nieśmiałość.  Warto poszukać kogoś z tego samego świata, ale czy ktoś taki by autora zainteresował, to już inna sprawa.

8

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Średnio w klasie masz 30 osób. Na studiach to masz gdzieś ~100 osób na roku. I co - z żadnym człowiekiem zero wspólnych tematów? To fizycznie niemożliwe.

Autor, podobnie jak i wiele innych osób w jego sytuacji nie szuka okazji, ale szuka wymówek. Przecież to stale powtarzany tutaj schemat.

"Z nikim nie rozmawiałem, bo nie interesowało mnie to, czym koledzy z klasy/szkoły/pracy się interesowali."

"Nikt mnie nie zapraszał."

'Nie było okazji..."



A co to za problem zorganizować jakieś spotkanie i postawić kolejkę jako wkupne? Co to za problem wbić na licealno-studencką imprezkę z sześciopakiem lub flaszeczką właśnie jako to wkupne do grupy?

9 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-11 15:59:26)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:

Średnio w klasie masz 30 osób. Na studiach to masz gdzieś ~100 osób na roku. I co - z żadnym człowiekiem zero wspólnych tematów? To fizycznie niemożliwe.

Autor, podobnie jak i wiele innych osób w jego sytuacji nie szuka okazji, ale szuka wymówek. Przecież to stale powtarzany tutaj schemat.

"Z nikim nie rozmawiałem, bo nie interesowało mnie to, czym koledzy z klasy/szkoły/pracy się interesowali."

"Nikt mnie nie zapraszał."

'Nie było okazji..."



A co to za problem zorganizować jakieś spotkanie i postawić kolejkę jako wkupne? Co to za problem wbić na licealno-studencką imprezkę z sześciopakiem lub flaszeczką właśnie jako to wkupne do grupy?

Same problemy, bo rozmawiają o imprezkach, piją i palą, a autor nie. Musiałaby być to grupa , która  rozprawia o tym, co autor, ale nie wiemy, o czym autor lubi rozmawiać.

10

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Tamiraa napisał/a:

Ja już na tym forum kiedyś chyba komuś podpowiadałam, to powtórzę.
Kursy językowe, czemu nie, jeśli lubisz się uczyć. W internecie można poznawać z konkretnym zamysłem, są grupy singli, które skrzykują się na wyjazdy i wycieczki lub inne aktywności. Ja nie wiem, co potrafisz i co cię zainteresuje. Ogólnie, jak będziesz się czymś pozytywnym  wyróżniał, w czym będziesz się czuł pewnie, to już wzrośnie poczucie własnej wartości i śmiałość w poznawaniu ludzi.
Nie piszę, żeby to od razu był brązowy pas karate, ale może grasz, na przykład, w bilard?

A czy na takie wyjazdy dla singli nie są przeznaczone głównie dla osób 40+. Moim targetem nie jest raczej znajomość z ludźmi którzy są w wieku moich rodziców. Nie żebym torpedował od razu ten pomysł, po prostu pytam.
Nie gram w bilard. Ani w piłkę. Ani siatkówkę, anie kosza. Nie uprawiam żadnego sportu.

Jack Sparrow napisał/a:

Zamiast 'ok spróbujmy i zobaczymy do czego nas to doprowadzi' to jest 'i tak to nie ma sensu'. Taka samospełniająca się przepowiednia.

Jak miałem się dogadać z ludźmi którzy są ode mnie o tak różni. Gdzie miało nas to zaprowadzić skoro (jak wspomniałem) ich tematy rozmów to były: dziewczyny, imprezy, alkohol, samochody i wyjazdy. Ja w żadnym z tych tematów nie miałem nic do dodania. Miałem do nich podejść powiedzieć "cześć" i co dalej?
Łatwo się mówi jak ma się z tą drugą osobą o czym rozmawiać.

madoja napisał/a:

Uważam że powinieneś chodzić na siłownię. Nie tylko poprawisz swój wygląd (A nie oszukujmy się. On jest bardzo ważny, by kogoś poznać. Z Twoim wyglądem jest chyba średnio skoro tylko kilka lajków na tinderze,więc skoro masz brzydką twarz to popracuj chociaż nad ciałem), to znacząco poprawisz ocenę samego siebie. Poczujesz się męsko.

Siłownia. Jasne.
Tak jak wspomniałem ze sportu jestem noga. Mięśni nie mam żadnych, więc może ta siłownia to nie będzie taki zły pomysł. Przynajmniej się z domu ruszę, lepsze to niż siedzenie i scrollowanie interentu.

Tak, nie czuję się męsko. Mam dziecięcą urodę, w pracy wszyscy mówią, że wyglądam jakbym miał 14-16 lat. Już w szkole średniej odstawałem w tej dziedzinie od rówieśników. Oni wysocy, wysportowani, spora część miała zarost - ja niski, wątły, brak zarostu, głos jak u dziewczynki. Miało to jednak swoje plusy - na wf nie musiałem ćwiczyć i mogłem siedzieć na ławce całe zajęcia.

Tamiraa napisał/a:

Jeśli nie mają wspólnych  tematów to raczej nie nieśmiałość.  Warto poszukać kogoś z tego samego świata, ale czy ktoś taki by autora zainteresował, to już inna sprawa.

Tak też wtedy myślałem, nie mieliśmy o czym rozmawiać więc... nie rozmawialiśmy. Bo o czym?


Jack Sparrow napisał/a:

Średnio w klasie masz 30 osób. Na studiach to masz gdzieś ~100 osób na roku. I co - z żadnym człowiekiem zero wspólnych tematów? To fizycznie niemożliwe.

Autor, podobnie jak i wiele innych osób w jego sytuacji nie szuka okazji, ale szuka wymówek. Przecież to stale powtarzany tutaj schemat.

"Z nikim nie rozmawiałem, bo nie interesowało mnie to, czym koledzy z klasy/szkoły/pracy się interesowali."

"Nikt mnie nie zapraszał."

'Nie było okazji..."


A co to za problem zorganizować jakieś spotkanie i postawić kolejkę jako wkupne? Co to za problem wbić na licealno-studencką imprezkę z sześciopakiem lub flaszeczką właśnie jako to wkupne do grupy?

Na roku mam 30 osób. Znaczy na zaoczny/niestacjonarnych. Na dziennych/stacjonarnych pewnie jest więcej, zdecydowanie więcej osób, ale ja z nimi nie mam kontaktu. Mam "kontakt" (o ile można to nazwać kontaktem) tylko z osobami z zaocznych/niestacjonarnych z którymi chodzę na zajęcia. Kiedyś nas było więcej, drugie tyle, ale zrezygnowali dość szybko i kontakt się urwał.

Nie szukam wymówek tylko myślę logicznie. Skoro druga osoba nie ma ze mną wspólnych tematów to jak sobie wyobrażasz naszą rozmowę? Kolega pyta czy kompresor w AMG to dobry pomysł a ja pytam co to AMG (teraz już wiem, to jakiś model samochodu sportowego). Z czym do ludzi?

Tamiraa napisał/a:

Same problemy, bo rozmawiają o imprezkach, piją i palą, a autor nie. Musiałaby być to grupa , która  rozprawia o tym, co autor, ale nie wiemy, o czym autor lubi rozmawiać.

Ja również nie wiem o czym lubię rozmawiać. Serio. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale interesuję się sporą ilością rzeczy. Jak już upatrzę sobie jakiś temat to zagłębiam się w to jak najbardziej mogę i w większości przypadków szybko mi przechodzi, zapominam o tym i szukam kolejnego tematu. I tak w kółko.

11

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Grasz w bardzo popularną grę p.t. "Tak, ale...", efekty widać we wszystkich Twych postach.

Gdy na Forum istniały sygnatury, w mojej był tekst:

Jeśli ktoś chce, znajdzie sposób.
Jeśli ktoś nie chce, znajdzie powód.

Niejednej osobie otworzył on oczy, były też takie, dla których drugie zdanie było instrukcją życia.

12

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Autorze, o takich jak ty, nie obraź się, moja ulubiona nauczycielka mawiała:" nic, tylko pokłuć szpilkami z tyłu, to może podskoczy smile Ja odpadam, sam wymyślaj jak  i co zorganizujesz smile

13

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Licz na siebie

14

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Dziwiak napisał/a:

Jak miałem się dogadać z ludźmi którzy są ode mnie o tak różni. Gdzie miało nas to zaprowadzić skoro (jak wspomniałem) ich tematy rozmów to były: dziewczyny, imprezy, alkohol, samochody i wyjazdy. Ja w żadnym z tych tematów nie miałem nic do dodania. Miałem do nich podejść powiedzieć "cześć" i co dalej?
Łatwo się mówi jak ma się z tą drugą osobą o czym rozmawiać.

Tematy zapychacze. Jak o pogodzie. Skoro nawet nie spróbowałeś zagadać, to teraz się nie dowiesz czy ktoś ma jakieś inne pasje i zainteresowania typu historia, historia alternatywna, teorie spiskowe, rękodzieło, militaria, RPG, anime/manga, sporty wodne i tak wymieniać można bez końca.


Tak, nie czuję się męsko. Mam dziecięcą urodę, w pracy wszyscy mówią, że wyglądam jakbym miał 14-16 lat. Już w szkole średniej odstawałem w tej dziedzinie od rówieśników. Oni wysocy, wysportowani, spora część miała zarost - ja niski, wątły, brak zarostu, głos jak u dziewczynki.

A sprawdzałeś czy nie masz Zespołu Klinefeltera ? Bo z opisu troche jakby pasuje. A to się bardzo łatwo leczy TRT.


Nie szukam wymówek tylko myślę logicznie. Skoro druga osoba nie ma ze mną wspólnych tematów to jak sobie wyobrażasz naszą rozmowę?

Dla mnie to jest jakieś kuriozum. Jak to jest możliwe, żeby nie znaleźć ani jednego tematu z kimkolwiek z 30stu ludzi? Musisz być nudny jak flaki z olejem. Bo to problem w tobie, że nie potrafisz się z nikim dogadać, a nie z całym światem. Świat się na ciebie nie uwziął. Świat ma cię w dupie. Więc albo się dostosujesz do społeczeństwa, albo będziesz żył poza nim. 

Niejedna osoba twojego pokroju tutaj była i cokolwiek się nie podpowie, cokolwiek się nie napisze to reakcja jest zawsze taka sama: 'tak, ale.....'  (jak to Wielokropek pisał). I nigdy nie widzicie, że problem jest w was. To zawsze jest otoczenie. To oni was wytykali palcami, to oni was wyalienowali, to oni mieli inne zainteresowania, to oni coś tam i tak bez końca, w tysiącach postów.

Są stowarzyszenia i fundacje zajmujące się pomocą ludziom takim jak ty. Tam się zgłoś.


https://masculinum.org/

https://fundacja-fortior.org/

https://schm.org.pl/

To takie przykłady, bo jest tego na pęczki. Znają temat. Mają doświadczenie i specjalistów, którzy ci pomogą rozwiązać twój problem.

15

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Hej mam 34 lata nie mam znajomych i jestem nieśmiała bo dokuczano Mi w szkole że ,, jestem za grzeczna " nikt się ze mną nie zadawał , byłam na terapii ale skończyło to się nie tak jak powinno ( zrobiłam próbę ,, s " ) w trakcie terapii bo czułam że na siłę nic nie będzie . Po terapii jestem odważna i mam w dupie co o mnie mówią i myślą bo ,, jestem jaka jestem " .

16

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Aleksandra90100 napisał/a:

Hej mam 34 lata nie mam znajomych i jestem nieśmiała bo dokuczano Mi w szkole że ,, jestem za grzeczna " nikt się ze mną nie zadawał , byłam na terapii ale skończyło to się nie tak jak powinno ( zrobiłam próbę ,, s " ) w trakcie terapii bo czułam że na siłę nic nie będzie . Po terapii jestem odważna i mam w dupie co o mnie mówią i myślą bo ,, jestem jaka jestem " .

Bardzo dobrze ,mozesz tutaj pisac

17

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Może na początek dobrze było by zainteresować się jakimiś grupkami czy to na facebooku czy na Discordzie. Łatwiej jest czasem otworzyć się komuś nieznajomemu i wygadać się, co leży na sercu czy pogadać o codziennych sprawach. Tak się poznaje ludzi - zaczynasz od przywitania się. Jeśli chciałbyś mogę Cię zapoznać z moją grupką znajomych - jak coś to pisz.

18

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

23 lata ... ja w tym wieku miałem pierwszą dziewczynę. Kiedy stwierdziłem, że związek szczęścia bezwzględnego nie daje, zapragnąłem odbudować moje miasto.

19

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Nie ma innego sposobu jak po prostu odzywać się do ludzi. Nie daje to oczywiście gwarancji znalezienia drugiej połówki ale jednak zwiększa szanse.
Przykład mojego męża - totalny introwertyk, ani w podstawówce, ani w gimnazjum ani w liceum nie potrafił z nikim głębiej się zaprzyjaźnić. Nie należał do żadnej paczki, zawsze orbitował sam. No ale w liceum stwierdził, że jednak pasuje zacząć rozmawiać z dziewczynami, bo jak tak dalej pójdzie to chyba zostanie mu zakon.... zarywał do kilku dziewczy, które mu się bardzo podobały ale dostawał za każdym razem okrutnego kosza. No ale nie poddawał się. Na studniówkę poszedł sam, bo nie miał kogo zaprosić. Ale poszedł z nadzieją, że może kogoś pozna (przecież nie każdy tam jest jako faktycznie chłopak/dziewczyna w sensie związek). Poznał tam moją przyjaciółkę (która poszła tylko jako osoba towarzysząca jednego z chłopaków z ich klasy), która mocno wpadła mu w oko. No ale on jej nie, więc skończyło się wyłącznie na kilku kulturalnych wiadomościach wysłanych po studniówce. Ale potem była osiemnastka naszej wspólnej znajomej. Miał nie iść na tą imprezę ale dowiedział się, że będzie na niej ta moja przyjaciółka ze studniówki. Chciał spróbować jeszcze raz z nią pogadać, bo może jednak kliknie. Definitywnie nie klikło ale ja siedziałam obok. Więc zagadał jak zawsze - cześć, skąd znasz się z solenizantką, do której szkoły chodzisz i czym się interesujesz. I chociaż początkowo odpowiadałam mu czysto kulturalnie i średnio miałam ochotę rozmawiać to nagle okazało się, że pół nocy gadamy o Czarodziejce z Księżyca. I nam się naprawdę dobrze gada. Wymiana numerami telefonów i poszło już z górki. 3 miesiące później był pierwszy pocałunek, 4 lata później ślub, dzisiaj jesteśmy prawie 15 lat małżeństwem. I to dlatego, że tamtego wieczoru siedząc naprzeciwko mnie skomentowałam, że z anime (którym on się interesuje) to oglądałam tylko Czarodziejkę z Księżyca...

20

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Nawoja napisał/a:

Nie ma innego sposobu jak po prostu odzywać się do ludzi. Nie daje to oczywiście gwarancji znalezienia drugiej połówki ale jednak zwiększa szanse.
Przykład mojego męża - totalny introwertyk, ani w podstawówce, ani w gimnazjum ani w liceum nie potrafił z nikim głębiej się zaprzyjaźnić. Nie należał do żadnej paczki, zawsze orbitował sam. No ale w liceum stwierdził, że jednak pasuje zacząć rozmawiać z dziewczynami, bo jak tak dalej pójdzie to chyba zostanie mu zakon.... zarywał do kilku dziewczy, które mu się bardzo podobały ale dostawał za każdym razem okrutnego kosza. No ale nie poddawał się. Na studniówkę poszedł sam, bo nie miał kogo zaprosić. Ale poszedł z nadzieją, że może kogoś pozna (przecież nie każdy tam jest jako faktycznie chłopak/dziewczyna w sensie związek). Poznał tam moją przyjaciółkę (która poszła tylko jako osoba towarzysząca jednego z chłopaków z ich klasy), która mocno wpadła mu w oko. No ale on jej nie, więc skończyło się wyłącznie na kilku kulturalnych wiadomościach wysłanych po studniówce. Ale potem była osiemnastka naszej wspólnej znajomej. Miał nie iść na tą imprezę ale dowiedział się, że będzie na niej ta moja przyjaciółka ze studniówki. Chciał spróbować jeszcze raz z nią pogadać, bo może jednak kliknie. Definitywnie nie klikło ale ja siedziałam obok. Więc zagadał jak zawsze - cześć, skąd znasz się z solenizantką, do której szkoły chodzisz i czym się interesujesz. I chociaż początkowo odpowiadałam mu czysto kulturalnie i średnio miałam ochotę rozmawiać to nagle okazało się, że pół nocy gadamy o Czarodziejce z Księżyca. I nam się naprawdę dobrze gada. Wymiana numerami telefonów i poszło już z górki. 3 miesiące później był pierwszy pocałunek, 4 lata później ślub, dzisiaj jesteśmy prawie 15 lat małżeństwem. I to dlatego, że tamtego wieczoru siedząc naprzeciwko mnie skomentowałam, że z anime (którym on się interesuje) to oglądałam tylko Czarodziejkę z Księżyca...

Cóż za niewiarygodne szczęście, że tak idealnie na siebie trafiliście. Jeszcze ta rozmowa o anime, dla mnie to byłoby już spełnienie jednego z marzeń. Niestety na studniówki czy osiemnastki już o wiele za późno. Przy okazji dobrze wiedzieć, że taki sposób zagadania może zadziałać, nawet bym nie pomyślał, że coś tak prostego mogłoby zainteresować dziewczynę.

21

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:

Cóż za niewiarygodne szczęście, że tak idealnie na siebie trafiliście. Jeszcze ta rozmowa o anime, dla mnie to byłoby już spełnienie jednego z marzeń. Niestety na studniówki czy osiemnastki już o wiele za późno. Przy okazji dobrze wiedzieć, że taki sposób zagadania może zadziałać, nawet bym nie pomyślał, że coś tak prostego mogłoby zainteresować dziewczynę.

Po prostu trzeba rozmawiać i tyle. Czasami palniesz coś głupiego i jeden popatrzy dziwnie i pójdzie dalej ale inną osobę właśnie tą "głupotą" do siebie przyciągniesz. Pierwszego dnia liceum palnęłam bezsensowną uwagę, ale była ona tak głupia i od czapy (stres związany z nowym miejscem i nową klasą pełną osób których nie znam), że dziewczyna siedząca obok najpierw parsknęła śmiechem ale stwierdziła, że w sumie to jej typ humoru. I tak zapytała czy może siedzieć na stałe obok mnie w ławce. I to był początek wspaniałej przyjaźni, który trwa do dzisiaj (czyli już 20 lat).

To, że czasy studniówkowe i osiemnastkowe minęły nie przekreśla niczego. Siostra mojego męża ma 28 lat. Nigdy nie miała chłopaka. Ale przez ostatnie kilka lat naprawdę stara się poznać kogoś nowego - zapisuje się na granie   w kawiarni w planszówki. W tamtym roku chodziła na kurs tańca i udało jej się tam poznać chłopaka, który w ten sam sposób próbuje znaleźć sobie dziewczynę. Niestety "nie klikło" między nimi, po dwóch spotkaniach na kawie odpuścili sobie tę znajomość. Ale ona szuka i kombinuje dalej.
Rodzice męża poznali się na weselu wspólnych znajomych. Moja siostra poznała swojego męża na ognisku, które organizował nasz kuzyn i zaprosił pół wsi.

Pewnie wyjdę na boomerkę ale ja jednak jestem za wychodzeniem z domu i w taki sposób poznawaniem ludzi. Minęły czasu covidu gdy nie wolno było nawet wejść do sklepu.

22

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Nawoja napisał/a:

Po prostu trzeba rozmawiać i tyle. Czasami palniesz coś głupiego i jeden popatrzy dziwnie i pójdzie dalej ale inną osobę właśnie tą "głupotą" do siebie przyciągniesz. Pierwszego dnia liceum palnęłam bezsensowną uwagę, ale była ona tak głupia i od czapy (stres związany z nowym miejscem i nową klasą pełną osób których nie znam), że dziewczyna siedząca obok najpierw parsknęła śmiechem ale stwierdziła, że w sumie to jej typ humoru. I tak zapytała czy może siedzieć na stałe obok mnie w ławce. I to był początek wspaniałej przyjaźni, który trwa do dzisiaj (czyli już 20 lat).

To, że czasy studniówkowe i osiemnastkowe minęły nie przekreśla niczego. Siostra mojego męża ma 28 lat. Nigdy nie miała chłopaka. Ale przez ostatnie kilka lat naprawdę stara się poznać kogoś nowego - zapisuje się na granie   w kawiarni w planszówki. W tamtym roku chodziła na kurs tańca i udało jej się tam poznać chłopaka, który w ten sam sposób próbuje znaleźć sobie dziewczynę. Niestety "nie klikło" między nimi, po dwóch spotkaniach na kawie odpuścili sobie tę znajomość. Ale ona szuka i kombinuje dalej.
Rodzice męża poznali się na weselu wspólnych znajomych. Moja siostra poznała swojego męża na ognisku, które organizował nasz kuzyn i zaprosił pół wsi.

Pewnie wyjdę na boomerkę ale ja jednak jestem za wychodzeniem z domu i w taki sposób poznawaniem ludzi. Minęły czasu covidu gdy nie wolno było nawet wejść do sklepu.

Też mam 28 lat i też nigdy nie miałem dziewczyny. Też próbowałem różnych miejsc publicznych, eventów i wydarzeń. Wesel już raczej nie będzie bo z całej rodziny i bliższych znajomych już tylko ja jestem singlem. Znajomych takich, którzy mogliby zaprosić na jakieś wydarzenie z większą ilością osób też nie ma. Są jedynie tacy od małych wyjść na przykład do baru i to sami faceci.

Możliwe, że trochę jesteś boomerką bo odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach już bardzo ciężko poznać kogoś tak jak ty się poznałaś z mężem. Dziś wszyscy są totalnie zatopieni w telefonach i w ogóle nie zwracają uwagi na otoczenie. Mają swoje wąskie grupy i nie wychodzą poza nie. W ogóle mam wrażenie, że jeśli ktoś nie znalazł partnera/partnerki jeszcze w szkole lub najpóźniej na studiach to już jest pozamiatany ale staram się wierzyć, że tak nie jest.

23

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:

W ogóle mam wrażenie, że jeśli ktoś nie znalazł partnera/partnerki jeszcze w szkole lub najpóźniej na studiach to już jest pozamiatany ale staram się wierzyć, że tak nie jest.

Absolutnie nie. Mam taką pracę, że wciąż poznaję nowe osoby, głównie rodziny. I serio słyszałam i widziałam mnóstwo historii gdzie para poznała się dopiero mają 30-40 lat. Dosłownie moi sąsiedzi to taki przypadek. Mają +/- 40 lat i razem są mniej niż 10 lat. Na pewno nie poznali się na studiach czy w szkole, bo zwyczajnie pochodzą z różnych miejscowości i mają różne wykształcenie.
Brat mojego męża poznał swoją żonę jak kupiła dom dosłownie dwa domy od nich. Jak to na wsi - każdy każdego zna, więc jak się wprowadził ktoś nowy to poszedł się przywitać. Jedno poprowadziło do drugiego (bo ona jako osoba z innej miejscowości wykorzystała sytuację i poprosiła żeby więc trochę oprowadził ją po okolicy, pomógł przy przeprowadzce itp). Wcześniej szwagier był w kilku związkach ale to były związki na odległość i w końcu zawsze prędzej czy później rozsypywało się przez tę odległość.

24

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Nawoja napisał/a:
Shinigami napisał/a:

W ogóle mam wrażenie, że jeśli ktoś nie znalazł partnera/partnerki jeszcze w szkole lub najpóźniej na studiach to już jest pozamiatany ale staram się wierzyć, że tak nie jest.

Absolutnie nie. Mam taką pracę, że wciąż poznaję nowe osoby, głównie rodziny. I serio słyszałam i widziałam mnóstwo historii gdzie para poznała się dopiero mają 30-40 lat. Dosłownie moi sąsiedzi to taki przypadek. Mają +/- 40 lat i razem są mniej niż 10 lat. Na pewno nie poznali się na studiach czy w szkole, bo zwyczajnie pochodzą z różnych miejscowości i mają różne wykształcenie.
Brat mojego męża poznał swoją żonę jak kupiła dom dosłownie dwa domy od nich. Jak to na wsi - każdy każdego zna, więc jak się wprowadził ktoś nowy to poszedł się przywitać. Jedno poprowadziło do drugiego (bo ona jako osoba z innej miejscowości wykorzystała sytuację i poprosiła żeby więc trochę oprowadził ją po okolicy, pomógł przy przeprowadzce itp). Wcześniej szwagier był w kilku związkach ale to były związki na odległość i w końcu zawsze prędzej czy później rozsypywało się przez tę odległość.

Tez uwazam ze zwiazki na odleglosc nie maja sensu

25

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Nawoja napisał/a:

Absolutnie nie. Mam taką pracę, że wciąż poznaję nowe osoby, głównie rodziny. I serio słyszałam i widziałam mnóstwo historii gdzie para poznała się dopiero mają 30-40 lat. Dosłownie moi sąsiedzi to taki przypadek. Mają +/- 40 lat i razem są mniej niż 10 lat. Na pewno nie poznali się na studiach czy w szkole, bo zwyczajnie pochodzą z różnych miejscowości i mają różne wykształcenie.
Brat mojego męża poznał swoją żonę jak kupiła dom dosłownie dwa domy od nich. Jak to na wsi - każdy każdego zna, więc jak się wprowadził ktoś nowy to poszedł się przywitać. Jedno poprowadziło do drugiego (bo ona jako osoba z innej miejscowości wykorzystała sytuację i poprosiła żeby więc trochę oprowadził ją po okolicy, pomógł przy przeprowadzce itp). Wcześniej szwagier był w kilku związkach ale to były związki na odległość i w końcu zawsze prędzej czy później rozsypywało się przez tę odległość.

To jest aż niezwykłe jak bardzo środowiska mogą się różnić. Nie znam dosłownie nikogo kto poznałby się z partnerem/partnerką w taki sposób jak opisujesz. Tak samo nie znam żadnej pary, która powstała gdy oboje byli po 30. Są albo pary jeszcze ze szkoły albo wieczni single. Też mieszkam na wsi i jeszcze nigdy nie widziałem sytuacji gdzie nowo wprowadzona osoba witała by się z sąsiadami. Obecnie nie znam nawet połowy ludzi mieszkających na mojej miejscowości.

26

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:
Nawoja napisał/a:

Absolutnie nie. Mam taką pracę, że wciąż poznaję nowe osoby, głównie rodziny. I serio słyszałam i widziałam mnóstwo historii gdzie para poznała się dopiero mają 30-40 lat. Dosłownie moi sąsiedzi to taki przypadek. Mają +/- 40 lat i razem są mniej niż 10 lat. Na pewno nie poznali się na studiach czy w szkole, bo zwyczajnie pochodzą z różnych miejscowości i mają różne wykształcenie.
Brat mojego męża poznał swoją żonę jak kupiła dom dosłownie dwa domy od nich. Jak to na wsi - każdy każdego zna, więc jak się wprowadził ktoś nowy to poszedł się przywitać. Jedno poprowadziło do drugiego (bo ona jako osoba z innej miejscowości wykorzystała sytuację i poprosiła żeby więc trochę oprowadził ją po okolicy, pomógł przy przeprowadzce itp). Wcześniej szwagier był w kilku związkach ale to były związki na odległość i w końcu zawsze prędzej czy później rozsypywało się przez tę odległość.

To jest aż niezwykłe jak bardzo środowiska mogą się różnić. Nie znam dosłownie nikogo kto poznałby się z partnerem/partnerką w taki sposób jak opisujesz. Tak samo nie znam żadnej pary, która powstała gdy oboje byli po 30. Są albo pary jeszcze ze szkoły albo wieczni single. Też mieszkam na wsi i jeszcze nigdy nie widziałem sytuacji gdzie nowo wprowadzona osoba witała by się z sąsiadami. Obecnie nie znam nawet połowy ludzi mieszkających na mojej miejscowości.

Swojego męża poznałam przed czterdziestką.

27

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Nawoja napisał/a:

Absolutnie nie. Mam taką pracę, że wciąż poznaję nowe osoby, głównie rodziny. I serio słyszałam i widziałam mnóstwo historii gdzie para poznała się dopiero mają 30-40 lat. Dosłownie moi sąsiedzi to taki przypadek. Mają +/- 40 lat i razem są mniej niż 10 lat. Na pewno nie poznali się na studiach czy w szkole, bo zwyczajnie pochodzą z różnych miejscowości i mają różne wykształcenie.
Brat mojego męża poznał swoją żonę jak kupiła dom dosłownie dwa domy od nich. Jak to na wsi - każdy każdego zna, więc jak się wprowadził ktoś nowy to poszedł się przywitać. Jedno poprowadziło do drugiego (bo ona jako osoba z innej miejscowości wykorzystała sytuację i poprosiła żeby więc trochę oprowadził ją po okolicy, pomógł przy przeprowadzce itp). Wcześniej szwagier był w kilku związkach ale to były związki na odległość i w końcu zawsze prędzej czy później rozsypywało się przez tę odległość.

To jest aż niezwykłe jak bardzo środowiska mogą się różnić. Nie znam dosłownie nikogo kto poznałby się z partnerem/partnerką w taki sposób jak opisujesz. Tak samo nie znam żadnej pary, która powstała gdy oboje byli po 30. Są albo pary jeszcze ze szkoły albo wieczni single. Też mieszkam na wsi i jeszcze nigdy nie widziałem sytuacji gdzie nowo wprowadzona osoba witała by się z sąsiadami. Obecnie nie znam nawet połowy ludzi mieszkających na mojej miejscowości.

Swojego męża poznałam przed czterdziestką.

W kazdym wieku mozna kogos poznac. Poki sie zyje

28 Ostatnio edytowany przez Nawoja (2024-11-20 15:10:35)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:
Nawoja napisał/a:

Absolutnie nie. Mam taką pracę, że wciąż poznaję nowe osoby, głównie rodziny. I serio słyszałam i widziałam mnóstwo historii gdzie para poznała się dopiero mają 30-40 lat. Dosłownie moi sąsiedzi to taki przypadek. Mają +/- 40 lat i razem są mniej niż 10 lat. Na pewno nie poznali się na studiach czy w szkole, bo zwyczajnie pochodzą z różnych miejscowości i mają różne wykształcenie.
Brat mojego męża poznał swoją żonę jak kupiła dom dosłownie dwa domy od nich. Jak to na wsi - każdy każdego zna, więc jak się wprowadził ktoś nowy to poszedł się przywitać. Jedno poprowadziło do drugiego (bo ona jako osoba z innej miejscowości wykorzystała sytuację i poprosiła żeby więc trochę oprowadził ją po okolicy, pomógł przy przeprowadzce itp). Wcześniej szwagier był w kilku związkach ale to były związki na odległość i w końcu zawsze prędzej czy później rozsypywało się przez tę odległość.

To jest aż niezwykłe jak bardzo środowiska mogą się różnić. Nie znam dosłownie nikogo kto poznałby się z partnerem/partnerką w taki sposób jak opisujesz. Tak samo nie znam żadnej pary, która powstała gdy oboje byli po 30. Są albo pary jeszcze ze szkoły albo wieczni single. Też mieszkam na wsi i jeszcze nigdy nie widziałem sytuacji gdzie nowo wprowadzona osoba witała by się z sąsiadami. Obecnie nie znam nawet połowy ludzi mieszkających na mojej miejscowości.

Może zależy od wsi. Mój mąż faktycznie już nie za bardzo zna nowych we wsi ale jego rodzice i rodzeństwo tam mieszkające tak i w razie czego tłumaczą, że tamten to syn/wnuk tamtego; a tamci już zmarli i nowi kupili i wcześniej mieszkali tam.... Pamiętam jak cała wieś "huczała" gdy wreszcie został kupiony jeden z niewykończonych domów stojący pusty od wielu lat. Migiem rozniosła się po wsi wiadomość dokładnie skąd są nowi nabywcy, jak się nazywają, gdzie obecnie pracują itp itd xD Nawet ja siłą rzeczy wiedziałam, bo teściowa natychmiast przyniosła mi nowiny.

29 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-11-20 15:52:28)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Nawoja napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Nawoja napisał/a:

Absolutnie nie. Mam taką pracę, że wciąż poznaję nowe osoby, głównie rodziny. I serio słyszałam i widziałam mnóstwo historii gdzie para poznała się dopiero mają 30-40 lat. Dosłownie moi sąsiedzi to taki przypadek. Mają +/- 40 lat i razem są mniej niż 10 lat. Na pewno nie poznali się na studiach czy w szkole, bo zwyczajnie pochodzą z różnych miejscowości i mają różne wykształcenie.
Brat mojego męża poznał swoją żonę jak kupiła dom dosłownie dwa domy od nich. Jak to na wsi - każdy każdego zna, więc jak się wprowadził ktoś nowy to poszedł się przywitać. Jedno poprowadziło do drugiego (bo ona jako osoba z innej miejscowości wykorzystała sytuację i poprosiła żeby więc trochę oprowadził ją po okolicy, pomógł przy przeprowadzce itp). Wcześniej szwagier był w kilku związkach ale to były związki na odległość i w końcu zawsze prędzej czy później rozsypywało się przez tę odległość.

To jest aż niezwykłe jak bardzo środowiska mogą się różnić. Nie znam dosłownie nikogo kto poznałby się z partnerem/partnerką w taki sposób jak opisujesz. Tak samo nie znam żadnej pary, która powstała gdy oboje byli po 30. Są albo pary jeszcze ze szkoły albo wieczni single. Też mieszkam na wsi i jeszcze nigdy nie widziałem sytuacji gdzie nowo wprowadzona osoba witała by się z sąsiadami. Obecnie nie znam nawet połowy ludzi mieszkających na mojej miejscowości.

Może zależy od wsi. Mój mąż faktycznie już nie za bardzo zna nowych we wsi ale jego rodzice i rodzeństwo tam mieszkające tak i w razie czego tłumaczą, że tamten to syn/wnuk tamtego; a tamci już zmarli i nowi kupili i wcześniej mieszkali tam.... Pamiętam jak cała wieś "huczała" gdy wreszcie został kupiony jeden z niewykończonych domów stojący pusty od wielu lat. Migiem rozniosła się po wsi wiadomość dokładnie skąd są nowi nabywcy, jak się nazywają, gdzie obecnie pracują itp itd xD Nawet ja siłą rzeczy wiedziałam, bo teściowa natychmiast przyniosła mi nowiny.

Na wsi ludzie zawsze sa ciekawskie wszystkiego wszystko chca wiedziec i duzo plotek jest big_smile

30

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

Swojego męża poznałam przed czterdziestką.

Wiem, że to jest możliwe w każdym wieku ale tu dochodzi jeszcze kilka innych kwestii. Wyobrażasz sobie faceta, który w wieku 40 lat zdobywa pierwsze doświadczenia związkowo-seksualne? Albo parę w wieku 40 lat, która zachowuje się jak nastolatkowie, słodkie gadki, trzymanie się za ręce, całusy, randki itd?

Nawoja napisał/a:

Może zależy od wsi. Mój mąż faktycznie już nie za bardzo zna nowych we wsi ale jego rodzice i rodzeństwo tam mieszkające tak i w razie czego tłumaczą, że tamten to syn/wnuk tamtego; a tamci już zmarli i nowi kupili i wcześniej mieszkali tam.... Pamiętam jak cała wieś "huczała" gdy wreszcie został kupiony jeden z niewykończonych domów stojący pusty od wielu lat. Migiem rozniosła się po wsi wiadomość dokładnie skąd są nowi nabywcy, jak się nazywają, gdzie obecnie pracują itp itd xD Nawet ja siłą rzeczy wiedziałam, bo teściowa natychmiast przyniosła mi nowiny.

To akurat prawda, plotki rozsiewają się bardzo szybko i to w zdecydowanej większości te złe. Do obgadywania jakiegoś sąsiada zawsze się znajdzie kilku chętnych nawet jeśli wcześniej nigdy się z nimi nie rozmawiało. Jeszcze chyba nigdy nie słyszałem żadnego dobrego słowa od jakiegoś sąsiada na temat innego sąsiada. Raczej jest klasyczny schemat czyli sąsiad to najgorszy wróg.

31

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Swojego męża poznałam przed czterdziestką.

Wiem, że to jest możliwe w każdym wieku ale tu dochodzi jeszcze kilka innych kwestii. Wyobrażasz sobie faceta, który w wieku 40 lat zdobywa pierwsze doświadczenia związkowo-seksualne? Albo parę w wieku 40 lat, która zachowuje się jak nastolatkowie, słodkie gadki, trzymanie się za ręce, całusy, randki itd?

Nawoja napisał/a:

Może zależy od wsi. Mój mąż faktycznie już nie za bardzo zna nowych we wsi ale jego rodzice i rodzeństwo tam mieszkające tak i w razie czego tłumaczą, że tamten to syn/wnuk tamtego; a tamci już zmarli i nowi kupili i wcześniej mieszkali tam.... Pamiętam jak cała wieś "huczała" gdy wreszcie został kupiony jeden z niewykończonych domów stojący pusty od wielu lat. Migiem rozniosła się po wsi wiadomość dokładnie skąd są nowi nabywcy, jak się nazywają, gdzie obecnie pracują itp itd xD Nawet ja siłą rzeczy wiedziałam, bo teściowa natychmiast przyniosła mi nowiny.

To akurat prawda, plotki rozsiewają się bardzo szybko i to w zdecydowanej większości te złe. Do obgadywania jakiegoś sąsiada zawsze się znajdzie kilku chętnych nawet jeśli wcześniej nigdy się z nimi nie rozmawiało. Jeszcze chyba nigdy nie słyszałem żadnego dobrego słowa od jakiegoś sąsiada na temat innego sąsiada. Raczej jest klasyczny schemat czyli sąsiad to najgorszy wróg.

A jeszcze jakie falszywce najpierw leca do kogos obgadywac te osobe a jak widza te osobe ktora obgadaly to "hej jak sie masz" z usmieszkiem plus wtedy do tej osoby narzekaja na te osoby do ktorych obgadywaly te osobe  big_smile

32

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:

To akurat prawda, plotki rozsiewają się bardzo szybko i to w zdecydowanej większości te złe. Do obgadywania jakiegoś sąsiada zawsze się znajdzie kilku chętnych nawet jeśli wcześniej nigdy się z nimi nie rozmawiało. Jeszcze chyba nigdy nie słyszałem żadnego dobrego słowa od jakiegoś sąsiada na temat innego sąsiada. Raczej jest klasyczny schemat czyli sąsiad to najgorszy wróg.

No to nie w tej wsi, zdecydowanie. Oni raz w roku urządzają sobie "święto ulicy" i wtedy spora część wsi się schodzi (bo to jedna z głównych ulic biegnących przez wieś) i jest zabawa prawie do białego rana. W tym roku doszło do "przykrej" sytuacji we wsi, służby próbowały zdobyć od któregoś z mieszkańców sugestię, że to wszystko wina jednego z sąsiadów ale każdy z kim rozmawiali twardo mówił, że to był nieszczęśliwy wypadek albo w ogóle odmawiali rozmowy.

33

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Swojego męża poznałam przed czterdziestką.

Wiem, że to jest możliwe w każdym wieku ale tu dochodzi jeszcze kilka innych kwestii. Wyobrażasz sobie faceta, który w wieku 40 lat zdobywa pierwsze doświadczenia związkowo-seksualne? Albo parę w wieku 40 lat, która zachowuje się jak nastolatkowie, słodkie gadki, trzymanie się za ręce, całusy, randki itd?

A co jest złego w trzymaniu się za ręce i całusach w tym wieku?
Pytam, bo może nie zawsze, ale chodzimy za ręke. Czasem przystaniemy na przytulasa. Na randki chadzamy czasem nadal.
Co do braku doświadczenia w tym wieku, to rzeczywiście może być to jakieś utrudnienie. Ciężko mi się tu wypowiedzieć, bo poznaliśmy się po rozwodach i z pewnym bagażem z wcześniejszych związków.

34

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Swojego męża poznałam przed czterdziestką.

Wiem, że to jest możliwe w każdym wieku ale tu dochodzi jeszcze kilka innych kwestii. Wyobrażasz sobie faceta, który w wieku 40 lat zdobywa pierwsze doświadczenia związkowo-seksualne? Albo parę w wieku 40 lat, która zachowuje się jak nastolatkowie, słodkie gadki, trzymanie się za ręce, całusy, randki itd?

A co jest złego w trzymaniu się za ręce i całusach w tym wieku?
Pytam, bo może nie zawsze, ale chodzimy za ręke. Czasem przystaniemy na przytulasa. Na randki chadzamy czasem nadal.
Co do braku doświadczenia w tym wieku, to rzeczywiście może być to jakieś utrudnienie. Ciężko mi się tu wypowiedzieć, bo poznaliśmy się po rozwodach i z pewnym bagażem z wcześniejszych związków.

My z mężem mamy już bliżej do czterdziestki i też wciąż chodzimy za ręce, buziaki, randki itp Co prawda już bardziej trzymamy ręce grzecznie przy sobie będąc w miejscach publicznych ale w domu zdarza nam się zachowywać się napalona na siebie para nastolatków.... Pamiętam jak jak byłam nastolatką i szłam z rodzicami do osiedlowego sklepu. Trzymali się za ręce jak nastolatki i aż nasza sąsiadka potem to komentowała i się chichrała.... ile oni wtedy mieli lat? Hmmmm powiedzmy, że ja miałam wtedy 12 lat to oni.... mama 50 a tato prawie 60. Ale co tam, 25 lat później i wciąż widuję ich trzymających się za ręce i całkiem niedawno przytulali się i całowali.

35

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Nawoja napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Wiem, że to jest możliwe w każdym wieku ale tu dochodzi jeszcze kilka innych kwestii. Wyobrażasz sobie faceta, który w wieku 40 lat zdobywa pierwsze doświadczenia związkowo-seksualne? Albo parę w wieku 40 lat, która zachowuje się jak nastolatkowie, słodkie gadki, trzymanie się za ręce, całusy, randki itd?

A co jest złego w trzymaniu się za ręce i całusach w tym wieku?
Pytam, bo może nie zawsze, ale chodzimy za ręke. Czasem przystaniemy na przytulasa. Na randki chadzamy czasem nadal.
Co do braku doświadczenia w tym wieku, to rzeczywiście może być to jakieś utrudnienie. Ciężko mi się tu wypowiedzieć, bo poznaliśmy się po rozwodach i z pewnym bagażem z wcześniejszych związków.

My z mężem mamy już bliżej do czterdziestki i też wciąż chodzimy za ręce, buziaki, randki itp Co prawda już bardziej trzymamy ręce grzecznie przy sobie będąc w miejscach publicznych ale w domu zdarza nam się zachowywać się napalona na siebie para nastolatków.... Pamiętam jak jak byłam nastolatką i szłam z rodzicami do osiedlowego sklepu. Trzymali się za ręce jak nastolatki i aż nasza sąsiadka potem to komentowała i się chichrała.... ile oni wtedy mieli lat? Hmmmm powiedzmy, że ja miałam wtedy 12 lat to oni.... mama 50 a tato prawie 60. Ale co tam, 25 lat później i wciąż widuję ich trzymających się za ręce i całkiem niedawno przytulali się i całowali.

Z tą napaloną parą, to brzmi mi znajomo hehe, bo u nas podobnie.
Na wspólnych imprezach, jak jesteśmy w swoich grupkach szukamy kontaktu wzrokowego  albo szybki buziak w przelocie.

36

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Nawoja napisał/a:

No to nie w tej wsi, zdecydowanie. Oni raz w roku urządzają sobie "święto ulicy" i wtedy spora część wsi się schodzi (bo to jedna z głównych ulic biegnących przez wieś) i jest zabawa prawie do białego rana. W tym roku doszło do "przykrej" sytuacji we wsi, służby próbowały zdobyć od któregoś z mieszkańców sugestię, że to wszystko wina jednego z sąsiadów ale każdy z kim rozmawiali twardo mówił, że to był nieszczęśliwy wypadek albo w ogóle odmawiali rozmowy.

Ja do dziś nie znam niektórych osób mieszkających na mojej ulicy choć mieszkają tam dłużej niż ja żyję. Poza tym jestem chyba jedynym z "młodszego" pokolenia, który wciąż tam mieszka.

Motocyklistka napisał/a:

A co jest złego w trzymaniu się za ręce i całusach w tym wieku?
Pytam, bo może nie zawsze, ale chodzimy za ręke. Czasem przystaniemy na przytulasa. Na randki chadzamy czasem nadal.
Co do braku doświadczenia w tym wieku, to rzeczywiście może być to jakieś utrudnienie. Ciężko mi się tu wypowiedzieć, bo poznaliśmy się po rozwodach i z pewnym bagażem z wcześniejszych związków.

Nie piszę, że jest w tym coś złego tylko dziwnego. Może to tylko ja tak to widzę bo ani moi rodzice ani nikt inny z rodziny czy znajomych będący po 40 nie okazuje sobie zbytnio uczuć, a już zwłaszcza w miejscach publicznych. Nigdy nie widziałem by rodzice chociaż trzymali się za ręce, o jeszcze bliższych kontaktach nie wspominając. Większość mojej wiedzy związkowej pochodzi z anime, a jak wiadomo nie ma to zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. W anime zwykle jest słodko, milutko i niewinnie, a ja jak totalny naiwniak też bym tak chciał.

Poza tym jest jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi. Teraz mam najlepszą formę fizyczną w życiu ale za 10 lat raczej już tak nie będzie co prawdopodobnie będzie widoczne nawet w łóżku, szczególnie jeśli będę zaczynał od zera. Jest takie poczucie, że ta forma się marnuje.

37

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:

Poza tym jest jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi. Teraz mam najlepszą formę fizyczną w życiu ale za 10 lat raczej już tak nie będzie co prawdopodobnie będzie widoczne nawet w łóżku, szczególnie jeśli będę zaczynał od zera. Jest takie poczucie, że ta forma się marnuje.

Jeśli będziesz zaczynał od zera za 10 lat to może się okazać, że miałeś wrodzony talent do takich zabaw i forma nie będzie stała na przeszkodzie.

38 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2024-11-21 09:33:50)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:
Nawoja napisał/a:

No to nie w tej wsi, zdecydowanie. Oni raz w roku urządzają sobie "święto ulicy" i wtedy spora część wsi się schodzi (bo to jedna z głównych ulic biegnących przez wieś) i jest zabawa prawie do białego rana. W tym roku doszło do "przykrej" sytuacji we wsi, służby próbowały zdobyć od któregoś z mieszkańców sugestię, że to wszystko wina jednego z sąsiadów ale każdy z kim rozmawiali twardo mówił, że to był nieszczęśliwy wypadek albo w ogóle odmawiali rozmowy.

Ja do dziś nie znam niektórych osób mieszkających na mojej ulicy choć mieszkają tam dłużej niż ja żyję. Poza tym jestem chyba jedynym z "młodszego" pokolenia, który wciąż tam mieszka.

Motocyklistka napisał/a:

A co jest złego w trzymaniu się za ręce i całusach w tym wieku?
Pytam, bo może nie zawsze, ale chodzimy za ręke. Czasem przystaniemy na przytulasa. Na randki chadzamy czasem nadal.
Co do braku doświadczenia w tym wieku, to rzeczywiście może być to jakieś utrudnienie. Ciężko mi się tu wypowiedzieć, bo poznaliśmy się po rozwodach i z pewnym bagażem z wcześniejszych związków.

Nie piszę, że jest w tym coś złego tylko dziwnego. Może to tylko ja tak to widzę bo ani moi rodzice ani nikt inny z rodziny czy znajomych będący po 40 nie okazuje sobie zbytnio uczuć, a już zwłaszcza w miejscach publicznych. Nigdy nie widziałem by rodzice chociaż trzymali się za ręce, o jeszcze bliższych kontaktach nie wspominając. Większość mojej wiedzy związkowej pochodzi z anime, a jak wiadomo nie ma to zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. W anime zwykle jest słodko, milutko i niewinnie, a ja jak totalny naiwniak też bym tak chciał.

Poza tym jest jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi. Teraz mam najlepszą formę fizyczną w życiu ale za 10 lat raczej już tak nie będzie co prawdopodobnie będzie widoczne nawet w łóżku, szczególnie jeśli będę zaczynał od zera. Jest takie poczucie, że ta forma się marnuje.

Wiedza związkowa  z anime? Chłopaku....
Nie czytałam Twojego wątku jakoś  z zaangażowaniem, ale chyba sam wiesz, że na podstawie anime nie zbudujesz relacji? Nie wychodząc z domu.
Ja jestem DDA i DDD, więc wiedza o relacjach była zerowa.
Moi rodzice nie okazywali sobie uczuć, prędzej wzajemną niechęć i brak szacunku.
Wszystkiego o związkach uczyłam się sama, stąd niezliczona ilość błędów, które do tej pory popełniałam.
Teraz cieszę się swoim związkiem i uwielbiam to wzajemne okazywanie miłości i przywiązania, pomimo, że jesteśmy po czterdziestce.

39

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:

Poza tym jest jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi. Teraz mam najlepszą formę fizyczną w życiu ale za 10 lat raczej już tak nie będzie co prawdopodobnie będzie widoczne nawet w łóżku, szczególnie jeśli będę zaczynał od zera. Jest takie poczucie, że ta forma się marnuje.

Jeżeli będziesz dbać cały czas o swoje zdrowie i sprawność to i za 10 i 20 lat będzie ci stawać w łóżku.

Chłopie, zmień swoje nastawienie! Wiem, że z perspektywy dwudziestolatka wydaje się jakby co najlepsze w życiu to już cię spotkało i po trzydziestce to będzie tylko gorzej. Ja też tak myślałam, byłam przerażona zbliżającą się trzydziestką ale po jej przekroczeniu stwierdzam, że nie jest tak źle. Tak, czuję że moje ciało nie jest tak młode i jędrne jak kiedyś, kondycję mam gorszą ale wystarczyłoby jakbym się wzięła za siebie. Seks mam piękniejszy teraz po trzydziestce niż po dwudziestce. Jest o wiele bardziej świadomy, dojrzalszy i satysfakcjonujący niż jak na początku było 3x co pół godziny bo tak hormony w nas buzowały.

40

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Dannyx88 napisał/a:

Jeśli będziesz zaczynał od zera za 10 lat to może się okazać, że miałeś wrodzony talent do takich zabaw i forma nie będzie stała na przeszkodzie.

Jeśli tak się okaże to tym bardziej będę miał poczucie straconego czasu i formy bo przecież zaczynając 10 lat wcześniej z tym talentem byłoby jeszcze lepiej. Ale w drugą stronę może będzie też tak, że dzięki temu będę miał poczucie, że nadrobię to wszystko.

Motocyklistka napisał/a:

Wiedza związkowa  z anime? Chłopaku....
Nie czytałam Twojego wątku jakoś  z zaangażowaniem, ale chyba sam wiesz, że na podstawie anime nie zbudujesz relacji? Nie wychodząc z domu.
Ja jestem DDA i DDD, więc wiedza o relacjach była zerowa.
Moi rodzice nie okazywali sobie uczuć, prędzej wzajemną niechęć i brak szacunku.
Wszystkiego o związkach uczyłam się sama, stąd niezliczona ilość błędów, które do tej pory popełniałam.
Teraz cieszę się swoim związkiem i uwielbiam to wzajemne okazywanie miłości i przywiązania, pomimo, że jesteśmy po czterdziestce.

Nie no z wiedza z anime była tylko na początku, teraz ta wiedza pochodzi głównie z forum i YT. Do dziś pamiętam jak wielkie było moje zdziwienie kiedy poszedłem do liceum i byłem przekonany, że to będzie wyglądało jak w anime. A okazało się, że już w pierwszej klasie wszystkie dziewczyny były zajęte i miały bogate doświadczenia seksualne czym same się chwaliły. Ja myślałem, że spotkam nieśmiałe, niewinne, słodkie dziewczyny i tak jak w anime będziemy się powoli poznawać, razem przekraczać kolejne etapy itd. Teraz wiem, że to wszystko totalna ściema.

Ja nawet nie miałem jak uczyć się samemu chyba, że oglądanie filmów o tej tematyce na YT się liczy. Po pierwsze nie ma gdzie popełniać tych błędów, po drugie już trochę na to za późno. Nie wiem czy będę się tym cieszył tak jak ty bo nigdy jeszcze tego nie robiłem i coraz częściej mam myśli, że ja wręcz nie potrafię się zakochać ani okazywać tego tak jak opisujesz. Jeszcze nigdy nie byłem zakochany.

41

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Nie za bardzo ogarniam, jak można uczyć się świata na podstawie anime i być zdziwionym, że to bujda na resorach.
Ty wychodzisz w ogóle do ludzi, czy cały Twój świat to kanały YT i opowieści dziwnej treści?
Zwykły portal randkowy  da Ci kilka okazji do normalnych kontaktów z dziewczynami.

42

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

Nie za bardzo ogarniam, jak można uczyć się świata na podstawie anime i być zdziwionym, że to bujda na resorach.
Ty wychodzisz w ogóle do ludzi, czy cały Twój świat to kanały YT i opowieści dziwnej treści?
Zwykły portal randkowy  da Ci kilka okazji do normalnych kontaktów z dziewczynami.

Mając tylko jedno źródło informacji na jakiś temat siłą rzeczy będziesz je traktować poważnie. Bez innych źródeł nie ma ani porównania ani możliwości konfrontacji tej wiedzy.

Na co dzień pracuję i trenuję sztukę walki, od czasu do czasu się widuję z tymi kilkoma znajomymi no i są jeszcze standardowe sytuacje typu zakupy. W pracy sami faceci, na treningu są dosłownie dwie dziewczyny, o zwykłych sytuacjach typu te zakupy nie ma raczej co wspominać. W okolicy miejsca zamieszkania nie ma żadnych dziewczyn w moim wieku. Ogólnie jest bardzo mało okazji do kontaktów z dziewczynami, dlatego wcześniej pisałem o tym znalezieniu partnera/partnerki jeszcze w szkole lub na studiach bo potem szanse na to są wręcz znikome.

43

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

To Twoja okolica musi obfitować w smutnych, samotnych facetów...
Jest wiele sposobów na poznawanie ludzi.
Najtańsza jest zwykła apka randkowa. Zadziwiające dla mnie jest szukanie wymówek zamiast sposobów.
Po moich doświadczeniach powinnam usiąść na środku ulicy i płakać tak naprawdę.

44

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

To Twoja okolica musi obfitować w smutnych, samotnych facetów...
Jest wiele sposobów na poznawanie ludzi.
Najtańsza jest zwykła apka randkowa. Zadziwiające dla mnie jest szukanie wymówek zamiast sposobów.
Po moich doświadczeniach powinnam usiąść na środku ulicy i płakać tak naprawdę.

Obfituje w rodziny z małymi dziećmi albo starszych ludzi.

Poczytaj sobie tu na forum wypowiedzi osób, które korzystały z apek randkowych. Powiedzieć, że nie brzmią zbyt zachęcająco to łagodne określenie. Kilka dni temu był temat użytkownika, który właśnie próbował na portalu randkowym i na 20 spotkań nic mu nie wyszło. Szukałem i próbowałem różnych sposobów tylko żaden jak dotąd nie zadziałał.

45

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

mój mąż jest z apki wink
To, że komuś się nie udało, nie oznacza, że Tobie ma się nie udać.

No cóż, zostaje Ci wtedy życie z anime.
Na każdą propozycję masz kontrę.  Jedni próbują, a inni wymyślają milion powodów, dla których próbować nie będą.
Każdy ma jedną szansę na przeżycie swojego zycia, więc dlaczego nie próbować dostępnych metod..

46

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

Nie za bardzo ogarniam, jak można uczyć się świata na podstawie anime i być zdziwionym, że to bujda na resorach.
Ty wychodzisz w ogóle do ludzi, czy cały Twój świat to kanały YT i opowieści dziwnej treści?
Zwykły portal randkowy  da Ci kilka okazji do normalnych kontaktów z dziewczynami.


Motocyklistka - Shini jest tutaj od kilku lat i ciągle ten sam schemat gra - wiecznie zdziwionego. Przy czym każdy kolejny wątek gdzie zaczyna się udzielać to zaraz schodzi na jego osobę i jego problemy i fantasmagorie. Mieszka pod Warszawą (i nie że jakoś daleko, bezpośrednie sąsiedztwo jednej z podmiejskich wsi, gdzie większość mieszkańców i tak dojeżdża i pracuje w stolicy), jego szkolne koleżanki jeździły na weekendy do stolicy się zabawić, a on tu mając 30 lat kit wciska kolejnym użytkownikom jak to on niczego nie wie, jak się domyślał, ale nie zna, nie widział, nie doświadczył i jak to czerpał wiedze z....bajek.

Czy wychodzi do ludzi? Jednym słowem - nie.

Ma 2 może 3 wyjścia w roku na jakieś konwenty anime/kawiarni, ale i tak nie potrafi do nikogo zagadać. Na portalach tematycznych anime/mangi też nie potrafił z nikim pogadać na pasjonujący go temat. On tylko w kółko się dziwi, narzeka i marudzi, a jak już zaczyna o czymś pisać to wychodzą takie bajania jak to, że idąc do ogólniaka myślał, że to będzie jak w anime.

Nie no spoko, nastolatki bywają naiwne, ale na boga, to są już urojenia.


Na każdą propozycję masz kontrę.  Jedni próbują, a inni wymyślają milion powodów, dla których próbować nie będą.

AMEN.

47

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Nie za bardzo ogarniam, jak można uczyć się świata na podstawie anime i być zdziwionym, że to bujda na resorach.
Ty wychodzisz w ogóle do ludzi, czy cały Twój świat to kanały YT i opowieści dziwnej treści?
Zwykły portal randkowy  da Ci kilka okazji do normalnych kontaktów z dziewczynami.


Motocyklistka - Shini jest tutaj od kilku lat i ciągle ten sam schemat gra - wiecznie zdziwionego. Przy czym każdy kolejny wątek gdzie zaczyna się udzielać to zaraz schodzi na jego osobę i jego problemy i fantasmagorie. Mieszka pod Warszawą (i nie że jakoś daleko, bezpośrednie sąsiedztwo jednej z podmiejskich wsi, gdzie większość mieszkańców i tak dojeżdża i pracuje w stolicy), jego szkolne koleżanki jeździły na weekendy do stolicy się zabawić, a on tu mając 30 lat kit wciska kolejnym użytkownikom jak to on niczego nie wie, jak się domyślał, ale nie zna, nie widział, nie doświadczył i jak to czerpał wiedze z....bajek.

Czy wychodzi do ludzi? Jednym słowem - nie.

Ma 2 może 3 wyjścia w roku na jakieś konwenty anime/kawiarni, ale i tak nie potrafi do nikogo zagadać. Na portalach tematycznych anime/mangi też nie potrafił z nikim pogadać na pasjonujący go temat. On tylko w kółko się dziwi, narzeka i marudzi, a jak już zaczyna o czymś pisać to wychodzą takie bajania jak to, że idąc do ogólniaka myślał, że to będzie jak w anime.

Nie no spoko, nastolatki bywają naiwne, ale na boga, to są już urojenia.


Na każdą propozycję masz kontrę.  Jedni próbują, a inni wymyślają milion powodów, dla których próbować nie będą.

AMEN.

Coś tam próbowałam przebrnąć przez ten jego wątek, ale nie za bardzo dałam radę.
Patrzę z mojej perspektywy, gdzie na starcie była już walka o byt. Całe życie pod górę, z wieloma deficytami, choćby dysfunkcyjna rodzina.
Obecnie zmagam się z żałobą po stracie jednej z najbliższych mi osób. Nie próbuję nawet zakładać wątku o sobie, bo ilość tego, co musiałam "wziąć na klatę" jest niewiarygodna i nie mam ochoty narażać się na doszukiwanie zbyt bujnej wyobraźni. Walczę cały czas, wszelkimi dostępnymi środkami.
Chodzi mi o to, że nie rozumiem takiego podejścia, jakie ma Shini. W czasach, gdzie można spróbować nawiązać relację choćby w necie narzekać na to, że nie ma gdzie poznać kobiety. Tymbardziej mieszkając w okolicy Stolicy. Zawsze mam ochotę potrząsnąć takim gagatkiem, żeby się ocknął.

48

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

W czasach, gdzie można spróbować nawiązać relację choćby w necie narzekać na to, że nie ma gdzie poznać kobiety. Tymbardziej mieszkając w okolicy Stolicy. Zawsze mam ochotę potrząsnąć takim gagatkiem, żeby się ocknął.


Dodajmy, ze narzeka na to na.....forum teoretycznie dla kobiet.

xD

49

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

W czasach, gdzie można spróbować nawiązać relację choćby w necie narzekać na to, że nie ma gdzie poznać kobiety. Tymbardziej mieszkając w okolicy Stolicy. Zawsze mam ochotę potrząsnąć takim gagatkiem, żeby się ocknął.


Dodajmy, ze narzeka na to na.....forum teoretycznie dla kobiet.

xD

No cóż.
Jakiś balans na świecie musi być. Są ludzie szukający rozwiązań i tacy, co wiecznie narzekają.
Są tacy, co biją się o swoje szczęście i są tacy, co mają nadzieję wypatrzeć to szczęście np  w anime albo myślą, że samo zapuka do drzwi z gotową datą ślubu.

50

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Są też tacy, co w lesie drzew nie widzą....

51

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:

Są też tacy, co w lesie drzew nie widzą....

Jak mozna w lesie nie widziec drzew? Przeciez one sa wszedzie w lesie. Chyba ze ktos jest slepy to nie widzi

52

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Jack Sparrow napisał/a:

Są też tacy, co w lesie drzew nie widzą....

Jest cała masa ludzi, która przyjmuje pozycje zdechłej rybki.
Brzuchem do góry i z prądem.
Mogą, ale im się nie chce.
Później przychodzi czas, że może i się zachciało, ale z możliwościami gorzej.

53

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

Coś tam próbowałam przebrnąć przez ten jego wątek, ale nie za bardzo dałam radę.
Patrzę z mojej perspektywy, gdzie na starcie była już walka o byt. Całe życie pod górę, z wieloma deficytami, choćby dysfunkcyjna rodzina.
Obecnie zmagam się z żałobą po stracie jednej z najbliższych mi osób. Nie próbuję nawet zakładać wątku o sobie, bo ilość tego, co musiałam "wziąć na klatę" jest niewiarygodna i nie mam ochoty narażać się na doszukiwanie zbyt bujnej wyobraźni. Walczę cały czas, wszelkimi dostępnymi środkami.
Chodzi mi o to, że nie rozumiem takiego podejścia, jakie ma Shini. W czasach, gdzie można spróbować nawiązać relację choćby w necie narzekać na to, że nie ma gdzie poznać kobiety. Tymbardziej mieszkając w okolicy Stolicy. Zawsze mam ochotę potrząsnąć takim gagatkiem, żeby się ocknął.

Nie rozumiesz i nie zrozumiesz bo nigdy nie byłaś w mojej sytuacji tak jak ja nie byłem w twojej. Nigdy nie miałem walczyć o przetrwanie choć według współczesnych standardów też miałem dysfunkcyjną rodzinę. Ja zawsze byłem wyręczamy i zniechęcany. Dałbym ci się "potrząsnąć" choćby po to by sprawdzić czy to mogłoby zadziałać.

Nie chodzi o nie widzenie drzew w lesie tylko nie niemożność zrobienia z nimi nic poza patrzeniem. Wybacz ale to "Mogą, ale im się nie chce." to już jest niezły bullshit. Chcieć to nie znaczy móc. Tu już musielibyśmy wejść na tematy zdrowia psychicznego, a tu nie jest miejsce do tego. Jeśli chcesz popisać na ten temat to zapraszam do mojego wątku pod tym linkiem: https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php … 7&p=15

54 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-11-22 10:00:36)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Skoro nie posiadasz siły przebicia, jesteś jaki jesteś to poszukaj kogoś podobnego do siebie.   Z całą pewnością na portalach są dziewczyny o podobnym usposobieniu do Twojego. Dzięki temu będzie Tobie / Wam łatwiej nawiązać kontakt.

55

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

Coś tam próbowałam przebrnąć przez ten jego wątek, ale nie za bardzo dałam radę.
Patrzę z mojej perspektywy, gdzie na starcie była już walka o byt. Całe życie pod górę, z wieloma deficytami, choćby dysfunkcyjna rodzina.
Obecnie zmagam się z żałobą po stracie jednej z najbliższych mi osób. Nie próbuję nawet zakładać wątku o sobie, bo ilość tego, co musiałam "wziąć na klatę" jest niewiarygodna i nie mam ochoty narażać się na doszukiwanie zbyt bujnej wyobraźni. Walczę cały czas, wszelkimi dostępnymi środkami.
Chodzi mi o to, że nie rozumiem takiego podejścia, jakie ma Shini. W czasach, gdzie można spróbować nawiązać relację choćby w necie narzekać na to, że nie ma gdzie poznać kobiety. Tymbardziej mieszkając w okolicy Stolicy. Zawsze mam ochotę potrząsnąć takim gagatkiem, żeby się ocknął.

Nie rozumiesz i nie zrozumiesz bo nigdy nie byłaś w mojej sytuacji tak jak ja nie byłem w twojej. Nigdy nie miałem walczyć o przetrwanie choć według współczesnych standardów też miałem dysfunkcyjną rodzinę. Ja zawsze byłem wyręczamy i zniechęcany. Dałbym ci się "potrząsnąć" choćby po to by sprawdzić czy to mogłoby zadziałać.

Nie chodzi o nie widzenie drzew w lesie tylko nie niemożność zrobienia z nimi nic poza patrzeniem. Wybacz ale to "Mogą, ale im się nie chce." to już jest niezły bullshit. Chcieć to nie znaczy móc. Tu już musielibyśmy wejść na tematy zdrowia psychicznego, a tu nie jest miejsce do tego. Jeśli chcesz popisać na ten temat to zapraszam do mojego wątku pod tym linkiem: https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php … 7&p=15

To nie jest bullshit.
Prawdziwe chcenie jest siłą napędową prawdziwego działania.
Shini, wybacz ale nie będę wchodzić na Twój wątek, ponieważ dyskusja z Tobą nie przyniesie najmniejszego efektu.
A nie lubię walić głową w ścianę.

56 Ostatnio edytowany przez 0meqaO24 (2024-11-22 12:11:13)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

................
Shini, wybacz ale nie będę wchodzić na Twój wątek, ponieważ dyskusja z Tobą nie przyniesie najmniejszego efektu.
A nie lubię walić głową w ścianę.

Słuszne spostrzeżenie i słuszna decyzja ---- byłabyś kolejną jego ofiarą do dyskusji, manipulacji (przemocy słownej).
Przedyskutował już tu kilka ochotniczek do rozmowy, ale on i tak pięknie rozmawia sam ze sobą z innymi kukiełkami (nickami)
Shini doskonale wie dlaczego żadna propozycja jest  niemożliwa do realizacji, bo Czytający nie znają jego tajemniczej prawdy ale co się pobawi na forum kobiecym - to cała radość jest w jego życiu.

57

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Alessandro napisał/a:

Skoro nie posiadasz siły przebicia, jesteś jaki jesteś to poszukaj kogoś podobnego do siebie.  Z całą pewnością na portalach są dziewczyny o podobnym usposobieniu do Twojego. Dzięki temu będzie Tobie / Wam łatwiej nawiązać kontakt.

O to właśnie chodzi, chciałbym dziewczynę taką jak ja bo uważam, że zarówno charakter jak i wygląd mam w porządku jeszcze z możliwością ulepszenia. Mam sporą niechęć do tych portali, głównie przez to, że musiałbym płacić za coś co już od początku ma niewielkie szanse zadziałania. To bardzo zniechęca.

Motocyklistka napisał/a:

To nie jest bullshit.
Prawdziwe chcenie jest siłą napędową prawdziwego działania.
Shini, wybacz ale nie będę wchodzić na Twój wątek, ponieważ dyskusja z Tobą nie przyniesie najmniejszego efektu.
A nie lubię walić głową w ścianę.

Dla mnie jest, a wiesz jakie są trzy największe kłamstwa w historii ludzkości?

1. Wszystko jest możliwe
2. Możesz być kim chcesz
3. Chcieć to móc

0meqaO24 napisał/a:

Słuszne spostrzeżenie i słuszna decyzja ---- byłabyś kolejną jego ofiarą do dyskusji, manipulacji (przemocy słownej).
Przedyskutował już tu kilka ochotniczek do rozmowy, ale on i tak pięknie rozmawia sam ze sobą z innymi kukiełkami (nickami)
Shini doskonale wie dlaczego żadna propozycja jest  niemożliwa do realizacji, bo Czytający nie znają jego tajemniczej prawdy ale co się pobawi na forum kobiecym - to cała radość jest w jego życiu.

A podobno to ja robię z siebie ofiarę. Teraz się okazuje, że wszyscy inni są moimi ofiarami. Dobrze, że jest tu jeszcze sporo osób, które rozumieją, że nikt ich nie zmusza do pisania z kimkolwiek.

Ta "tajemnicza prawda" to nic innego niż lęk, na który znam już rozwiązanie. Teraz pozostaje jedynie zdołać wdrożyć to rozwiązanie.

58 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2024-11-22 14:58:07)

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Shinigami napisał/a:
Motocyklistka napisał/a:

To nie jest bullshit.
Prawdziwe chcenie jest siłą napędową prawdziwego działania.
Shini, wybacz ale nie będę wchodzić na Twój wątek, ponieważ dyskusja z Tobą nie przyniesie najmniejszego efektu.
A nie lubię walić głową w ścianę.

Dla mnie jest, a wiesz jakie są trzy największe kłamstwa w historii ludzkości?

1. Wszystko jest możliwe
2. Możesz być kim chcesz
3. Chcieć to móc

widzisz i to nas różni.
Ja wierzę, że od chcenia się wszystko zaczyna. No może gdybym chciała być koniem, czy prezydentem USA mogłoby być ciężko, choćbym się zesrała, ale sięgnąć po to co jest osiągalne może każdy.
Tyle, że to musi się zachcieć chcieć.
Idąc dalej, moje chcenie i "wszystko jest możliwe" pomogło pokonać mi wiele zjebanych chwil, takich jak np depresja.
I wiesz co, kuźwa udało się.
Zajęło mi to w pip lat, milion błędów, ale w końcu udało mi się stworzyć coś, do czego wracam z wielkim uśmiechem na ustach. Dom, z człowiekiem, który mnie kocha.
Ty wracasz do anime.. poświęcając kolejny rok na analizie "czemu jest chujowo".
Twoja sprawa, czy w te "kłamstwa ludzkości" uwierzysz.
Mi nikt nie odbierze wiary w to, że "wszystko jest możliwe".

59

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc
Motocyklistka napisał/a:

widzisz i to nas różni.
Ja wierzę, że od chcenia się wszystko zaczyna. No może gdybym chciała być koniem, czy prezydentem USA mogłoby być ciężko, choćbym się zesrała, ale sięgnąć po to co jest osiągalne może każdy.
Tyle, że to musi się zachcieć chcieć.
Idąc dalej, moje chcenie i "wszystko jest możliwe" pomogło pokonać mi wiele zjebanych chwil, takich jak np depresja.
I wiesz co, kuźwa udało się.
Zajęło mi to w pip lat, milion błędów, ale w końcu udało mi się stworzyć coś, do czego wracam z wielkim uśmiechem na ustach. Dom, z człowiekiem, który mnie kocha.
Ty wracasz do anime.. poświęcając kolejny rok na analizie "czemu jest chujowo".
Twoja sprawa, czy w te "kłamstwa ludzkości" uwierzysz.
Mi nikt nie odbierze wiary w to, że "wszystko jest możliwe".

Różni nas to, że tobie cokolwiek się udało, a mi nie niezależnie od tego ile czasu i wysiłku wkładałem. W czasach szkolnych poświęciłem setki godzin i jeszcze więcej pieniędzy na dodatkowe lekcje z wielu różnych przedmiotów, a i tak niewiele to dało. Na studia poświęciłem 5 lat i niemałą sumę pieniędzy, a okazały się bezużyteczne. Od wielu lat trenuję różne sporty z siłownią na czele, a i tak nie mam idealnej rzeźby. Ty się starałaś i ci się udało, ja też się starałem i nic mi się nie udało. Też miałem zjebane chwilę, może nie tyle co ty ale też. Nie chęci pomogły mi je pokonać tylko inteligencja i z pewnością odrobina szczęścia. Nie mam niczego do czego mógłbym wracać z uśmiechem. Anime po prostu lubię, to moje zainteresowanie, coś co mnie odstresowuje i dostarcza emocji, których nie ma w codziennym życiu. Ja nie mogę być tym kim na prawdę bym chciał bo to całkowicie nierealne dla żadnego człowieka, przynajmniej w tych czasach. Ja też kiedyś wierzyłem, że te kłamstwa wcale nimi nie są ale z każdą kolejną porażką, która kompletnie nic nie wniosła do mojego życia straciłem tą wiarę. Wszystko czego się do tej pory nauczyłem wynika z faktu iż się tym czymś interesowałem, coś mnie ciekawiło i chciałem dowiedzieć się o tym więcej. Tak samo że zdolnościami manualnymi, uczyłem się tego co mi się podobało, co nie powodowało niechęci. Błędy nie dawały żadnej nauki tylko karę i coraz większe rozczarowanie.

60

Odp: Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Postawmy tu kropkę.
Powodzenia Shini.

Posty [ 60 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Nieśmiała osoba prosi o pomoc

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024