Dzień dobry.
We wrześniu trafiłem na 3 miesięczny kurs związany z moją pracą. Sprowadzało się to do tego że do domu miałem ponad 300km i zjeżdżałem tylko na weekendy. Ten kurs był zwieńczeniem moich trudów do wymarzone pracy. Moja dziewczyna która rzekomo mnie wspierała w tym wszystkim od momentu jak pojechałem na szkole stała się osoba która mnie za wszystko obwiniała. Że myślę tylko o sobie, że ja zostawiłem, że pojawili się koledzy (koledzy będą mieć kluczowe znaczenie). Pierwszy tydzień w totalnie nowym miejscu to był dla mnie szok a do tego nie pomagał brak wsparcia a wręcz ataki że to wszystko moja wina że strony mojej dziewczyny. Blisko było s byśmy zakończyli związek. Warto zaznaczyć że tego typu ataki trwały przez cały okres 3 miesięcy. Mniej lub bardziej ale były, chociaż ja w pewnym momencie się już uodporniłem bo inaczej bym zrezygnował z tego kursu. Po powrocie mieliśmy razem zamieszkać i tak się stało.
Na początku stycznia zamieszkałem u niej, bywało różnie, ja musiałem się przeprowadzić 60km od domu rodzinnego, zostawić wszystko i wszystkich, było ciężko, no ale jakoś to z czasem człowiek przywykł. Ale teraz mam taką sytuację że w pracy żegnamy emeryta. Nie jestem z tych co wychodzą na popijawy, do kolegów, raczej bardziej typ domownika. Ale jest to sytuacja gdzie nie wypada nie iść i nie wypada się napić tym bardziej że w nowej pracy jestem od 3 miesięcy i wypada się też z kolegami zintegrować. Moja dziewczyna nie chce się zgodzić na to żebym wypił i się świetnie bawił bo nie, bo ja to boki bo jej były już tak robił że wychodził w piątek wieczór z kolegami i wracał następnego dnia. On to robił raz w miesiącu, ja to robię pierwszy raz odkąd się znamy czyli ponad rok. Straszy mnie że się zmieni w związku itd. Próbuje mnie przekonać żebym nie pił, kiedy ja się nie chce zgodzić to zaczyna mówić że jej łzy lecą, że się zawiodła itd. Stosuje trochę szantaż emocjonalny. Tak mi się wydaje przynajmniej.
Czy to jest w ogóle normalne zachowanie ze strony kobiety? Ja na prawdę nie wychodzę z kolegami chociaż raz na miesiąc. Pracuje na 2 albo i 3 pracę, wolny czas spędzamy razem ale też mam taką potrzebę żeby wyjść trochę do ludzi od czasu do czasu. Tym bardziej że tak jak mówię, nowe miejsce pracy, nowi ludzie, a niestety czy chce czy nie taka jest kultura w Polsce że ludzi się poznaje przy wódce.