Długa historia... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 32 ]

Temat: Długa historia...

Cześć wszystkim. Nie sądziłem, że trafię z czymś takim na te (lub jakiekolwiek inne) forum, ale w „realu” nie mam się za bardzo kogo poradzić. Natomiast chciałbym poznać opinię kogoś obiektywnego na temat sytuacji, w której się znalazłem. Mam nadzieję, że osoba której ten temat dotyczy nie trafi jakimś cudem na ten wątek, chociaż z drugiej strony może to też byłoby jakieś rozwiązanie na wyjście z tej sytuacji… Przejdę do mojej historii.

Około roku temu poznałem pewną dziewczynę przy okazji dwu dniowego wypadu za miasto z moimi kolegami. Jako, że szukaliśmy jeszcze jednej osoby żeby skompletować paczkę na wyjazd, to jeden z kolegów zaproponował swojej koleżance z pracy, żeby zabrała się z nami. No i tak zaczyna się ta historia. Generalnie już od początku złapaliśmy z nią dobry kontakt.

Po powrocie z wyjazdu zaczęliśmy ze sobą pisać, z czasem wychodzić na jakieś spacery, rozmawiać. Wyszło to bardzo naturalnie bez żadnego ciśnienia, specjalnych zaproszeń etc. Pamiętam, że po kilku spotkaniach nawet sama z siebie wyszła z inicjatywą wyjścia do kina. Zaczęliśmy nawet planować kolejny wakacyjny wyjazd za granicę (ale z inną paczką moich kolegów, bo z tym kolegą przez którego się poznaliśmy - nie wdając się w szczegóły po prostu się „pożarła” w trakcie poprzedniego wyjazdu). Ekipę koniec końców udało się zebrać, termin dograć. Do wyjazdu było kilka miesięcy. Mijały kolejne dni, czasami jechaliśmy na jakieś wycieczki po okolicy we dwoje, wychodziliśmy, rozmawialiśmy. Zauważyłem wtedy, że zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Ona też zaczęła się coraz bardziej przede mną otwierać, opowiadać o sobie i tak dalej. Zaczęła nawet prawić mi komplementy związane z tym co udało mi się do tej pory osiągnąć i że jestem taki skromny. Generalnie myślałem, że wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku. Do czasu.

Pewnego pięknego dnia na jednym ze spotkań wypaliła do mnie z tekstem, że bylibyśmy dla siebie świetnym planem B, na wypadek gdybyśmy sobie nikogo w perspektywie X lat nie znaleźli. No zamurowało mnie, co było raczej widać. Spotkanie dobiegło jakoś do końca. Po powrocie do domu dostałem od niej wiadomość – że mnie przeprasza, że tego nie przemyślała, że wcale tak nie sądzi, że nigdy nie będę żadnym planem B, zawsze będę dla niej ważny itp. Zapytała też czy jestem o to zły – odpowiedziałem, że nie ale zrobiło mi się zwyczajnie przykro. No i tak temat się skończył… Przynajmniej na jakiś czas.

Minęło kolejne X czasu. Podczas kolejnego spotkania powiedziała mi, że założyła z ciekawości tindera, ale szybko go usunęła, bo się jej nie spodobał. No i już tutaj zapaliła mi się mocno czerwona lampka, że no jednak coś jest nie tak. Jednak kogoś na tym tinderze zdążyła poznać i nawet się z nim umówiła. Nie wiedziałem za bardzo jak w tym momencie zareagować, uciąłem jakoś ten temat, rozeszliśmy się do domów. Do tego ich spotkania miało dojść gdzieś za tydzień czy dwa. Chcąc sprawdzić kogo wybierze zaproponowałem jej w tym terminie spotkanie ze mną, na co ona… odpowiedziała mi, że no już umówiła się z tamtym gościem, ale w sumie jakby okazał się świrem, to fajnie by było żebym przyjechał ją odebrać. Nie potrafię dobrać słów, które opisałyby moje emocje w tamtym momencie. Przestałem po prostu odpisywać i zacząłem myśleć.

Drugiego dnia rano zebrałem się na odwagę i napisałem do niej, że musimy się koniecznie spotkać, bo mam jej coś mega ważnego do powiedzenia. Była lekko zdziwiona, ale się zgodziła – przyjechałem do niej po godzinie, tak że nie zdążyła się nawet za bardzo ogarnąć. Powiedziałem jej wtedy, że bardzo mi się podoba i boje się, że się zakocham, a po jej ostatnim zachowaniu widzę, że ja niestety się jej nie podobam – trudno. Natomiast w tej sytuacji proszę ją o to, żebyśmy nieco przystopowali z naszymi spotkaniami, bo nie chciałbym żeby te uczucia się we mnie dalej rozwijały. Zaznaczyłem, że nie chcę zerwać kontaktu, ale spotkania dwa razy w tygodniu w tej sytuacji są no trochę… za częste. Ona tylko coś tam wydukała, że została zraniona przez poprzedniego faceta, że nie byłaby dla mnie przez to dobra, a ja to w ogóle jestem taki świeży i pewnie bym się starał, a ona by tego nie doceniała… generalnie rzeczy w ten deseń. Dodałem jeszcze wtedy, że mam złe doświadczenia w przyjaźni z kobietami, bo zawsze kończyło się to na dwa sposoby – ona znajdowała chłopaka i zrywała kontakt, albo zakochiwała się we mnie, a ja w niej nie (taka sytuacja była tylko jedna). Szybko skończyła ten temat i zaczęła nawijać o czymś innym, ale wtedy postarałem się żeby te spotkanie się dosyć szybko skończyło.

Minęły z dwa, może trzy dni… Ona się odezwała, że to chyba zły pomysł z tym wspólnym wyjazdem na wakacje. Zapytałem czemu – ona na to, że strasznie się zdystansowałem od niej i pewnie przez to będziemy się źle ze sobą czuć, a ona w sumie z tej paczki zna tylko mnie. Nie chciałem rozwalać tego wyjazdu więc zaproponowałem spotkanie – na które się zgodziła jeszcze tego samego dnia. Wyjaśniłem jej, że skoro obiecałem już jej ten wyjazd (był to jej pierwszy wyjazd tak daleko), to słowa dotrzymam i obiecuję, że nasza rozmowa sprzed kilku dni nie wpłynie na moje zachowanie na tym wyjeździe. Potem zaczęliśmy już normalnie rozmawiać, wypaliła coś że tylko ją zostawiłem, a jej już wszystko się wali… Odpowiedziałem, że nie pisaliśmy raptem dwa czy trzy dni na co ona, że to bardzo dużo.

Do wyjazdu został wtedy chyba jakoś miesiąc. Po tej rozmowie spotkaliśmy się po jakimś czasie, no i oczywiście… musiała „pochwalić” się, że widziała się z tym typem. Ale, że to spotkanie to była masakra, że był taki i owaki… nie miałem ochoty o tym gadać, urwałem temat. Poza tym wszystko w sumie wróciło do normy. Zacząłem się łudzić, że może to wszystko przemyślała? Na tym etapie miałem niezły mętlik w głowie.

W końcu przyszedł czas wyjazdu. Generalnie wyjazd przebiegł w spoko atmosferze, jeden z kolegów stwierdził nawet, że zachowujemy się jak para… Moim zdaniem raczej nie, no ale każdy inaczej to postrzega. Ja odbierałem niektóre jej teksty, jako dyskwalifikowanie mnie jako potencjalnego chłopaka, a mój kolega twierdził, że ona się tak ze mną droczy… W każdym razie poszliśmy jednego dnia na miasto sami we dwoje, abstrahując od tego jak do tego doszło – powiedziała, że nic jej nie trzyma w naszym mieście i że gdyby miała możliwość to by z niego wyjechała i nigdy nie wracała. Cóż… moja pierwsza myśl, no tak… ja jej tu przecież nie trzymam, jednak ma mnie gdzieś, nie potrzebnie robiłem sobie nadzieje. W każdym razie nie chciałem psuć wyjazdu, zacisnąłem zęby i jakoś wytrzymałem do powrotu.

Po powrocie zacząłem intensywnie myśleć nad tamtą poprzednią rozmową sprzed miesiąca/dwóch. Może nie potrzebnie uległem? Może faktycznie nie powinienem jej na ten wyjazd zabierać? Przecież skoro powiedziała coś takiego, że nic jej tu nie trzyma, to muszę być jej obojętny! W przypływie emocji napisałem jej, że skoro już wróciliśmy z tego wyjazdu to podtrzymuję to co powiedziałem w trakcie tamtej rozmowy z tym ograniczeniem kontaktu i mam nadzieję, że to zrozumie. Napisała, że rozumie.

Minął tak jakiś czas (chyba z tydzień) i zacząłem tego żałować… Doszedłem do wniosku (pewnie głupiego, podyktowanego emocjami), że w sumie co mi szkodzi się dalej z nią przyjaźnić. Najwyżej znajomość skończy się tak jak poprzednie (znajdzie chłopaka i mnie zostawi), a zawsze istnieje cień szansy, że może coś się jej odwidzi. A w takiej czy innej sytuacji nikt nie zabierze mi wspomnień ze wspólnie przeżytych chwil. Więc… napisałem, przeprosiłem powiedziałem że zwyczajnie za nią tęsknie, na co ona, że ona też. Poprosiła o telefon, zadzwoniłem do niej – przegadaliśmy wtedy chyba z 2 albo 3 godziny.


No i tak ta sytuacja leciała dalej. Aż do teraz. Ona nadal nikogo nie ma, ja też. W pewnym momencie zacząłem powoli się dystansować widząc, że nic nie zmierza w kierunku dalszego rozwijania tej relacji. Przestałem pierwszy pisać, proponować spotkania, starałem się znaleźć sobie jakieś inne zajęcia. Efekt? Na początku potrafiła przez kilka dni do mnie nie pisać, potem zaczęły się pytania z jej strony czy ja w ogóle o niej jeszcze pamiętam? Zaczęła sama inicjować rozmowy, pisała, że przydałoby się spotkać, bo dawno się nie widzieliśmy (ale konkretnego terminu nie proponowała). W końcu po jakimś miesiącu, kiedy zaproponowała w taki „ogólny” sposób spotkanie pociągnąłem temat i zaproponowałem konkretny termin. Spotkaliśmy się, było miło. Do czasu aż wspomniała, że ostatnio pisała z jakimś gościem… który przestał do niej pisać przez kilka dni i dla niej to koniec! Bo nie może być tak, że ktoś ją olewa przez kilka dni, a potem o niej sobie przypomina. A w ogóle to ona ma chyba jakąś blokadę, przed wejściem w związek. Tutaj zapaliła mi się lampka – halo, przecież ja też nie pisałem przez „długi” czas i sama zaczęłaś inicjować rozmowy i nie masz mi tego za złe. Ale uprzedziła moje myśli – i powiedziała, że z nami to co innego my możemy nie gadać i nie widzieć się miesiąc, ale jak się spotkamy to jest i tak zajebiście.


Oho… wyszedł z tego niezły eleborat. Ciekawe czy ktoś będzie miał ochotę to czytać… W każdym razie mam mętlik w głowie i nie wiem co robić dalej z tą znajomością… Starać się, odpuścić sobie? Pewnie niektórzy stwierdzą, że moje zachowanie jest głupie – ale biorę to na klatę. Nie przyszedłem się tutaj żalić, tylko poprosić o podzielenie się swoim zdaniem w tym temacie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Długa historia...

Odpuścić i pójść do terapeuty, bo coś masz problem z emocjami, żeby się tak bujać w te i z powrotem z jedną babką. Tym bardziej, że jak sam wspomniałeś - ostatecznie wszystkie twoje 'koleżanki' zostawiły cię i zawiązały związek z innymi kolesiami.

Jak ci zależy, to masz iść jak dzik w żołędzie. A wychodzi na to, że w zachowujesz się jak Prosiaczek z Kubusia Puchatka.

3

Odp: Długa historia...

Beta orbiter.

4

Odp: Długa historia...

Może i masz rację wink

Kwestia tego, że tamte "koleżanki" mi się nie podobały. Więc i nie miałem takiego problemu... Natomiast jedna zakochała się, a ja nie (notabene podczas znajomości ze mną miała chłopaka).

5

Odp: Długa historia...

Totalnie odpuść sobie tą dziewczynę. Ona ma nieprzerobione emocje z poprzednim gościem, a do tego szuka innych emocji niż z Tobą. Jesteś dla niej za dobry, a ona lubi drani.
Ona kradnie Ci czas. Odpuść, póki w to nie wszedłeś zbyt głęboko.

6 Ostatnio edytowany przez display (2024-02-16 21:15:40)

Odp: Długa historia...

Wyglada jakby trzymała Cię na orbicie i co jakiś czasu używała dla atencji.  Jeśli widzi w tobie tylko kolegę to powinna Ci to jasno powiedzieć i nie robić nadziei a ona dosłownie Cię tresuje. Oddala, przybliża oddala itd, po to żebyś był coraz bardziej uzależniony od niej. Nie marnuj czasu, nie rób sobie nadziei,  to nie jest materiał ani na związek ani na przyjaźń.

(Chyba że od samego początku uczciwie Ci powiedziała że Cię tylko lubi i nic więcej z tego nie będzie to wtedy Ty jesteś  frajerem na własne życzenie)

7

Odp: Długa historia...
display napisał/a:

(Chyba że od samego początku uczciwie Ci powiedziała że Cię tylko lubi i nic więcej z tego nie będzie to wtedy Ty jesteś  frajerem na własne życzenie)

Jedyna rozmowa jaką na ten temat przeprowadziłem, to ta którą opisałem wyżej (z prośbą o ograniczenie kontaktu). Natomiast co ciekawe, a czego nie dodałem wcześniej np. zrobiła mi kompletnie niespodziewanie prezent na święta (długo po tej rozmowie)... Co też mnie zdziwiło, bo ja osobiście takich prezentów znajomym nie robię. Prezenty osobom z poza rodziny robię tylko na urodziny... ale może po prostu w innych kręgach robi się inaczej.

Z innej beczki: Kiedy ja dowiedziałem się, że koleżanka się we mnie zakochała, to starałem się ograniczyć kontakt, żeby nie robić jej właśnie nadziei i nie pisałem do niej pierwszy wcale. Wydawało mi się to naturalne, więc oczekiwałem że tak będzie i w tym przypadku, ale widać trochę się myliłem...

8

Odp: Długa historia...

Przede wszystkim mówi się danej osobie wprost, że z tego nic nie będzie, nie czujesz tego i już. Kobiety żadko kiedy tak potrafią, co jest największym skurwysyństwem.

9

Odp: Długa historia...
jano253 napisał/a:

... mam mętlik w głowie i nie wiem co robić dalej z tą znajomością… Starać się, odpuścić sobie? Pewnie niektórzy stwierdzą, że moje zachowanie jest głupie...

Tak. Jest. Nie dość, że jest głupie, to trwa zdecydowanie za długo.
Być może ty widzisz siebie w pelerynie superbohatera walczącego niezłomnie wbrew wszystkiemu o względy i uczucia tej jedynej... podczas gdy ona widzi tylko żałosnego placka z którym leci sobie bezczelnie w chuja od... ile to już w sumie trwa? Zacznę może od tego, że wszystko robisz źle, od samego początku, a właściwie od tego momentu

jano253 napisał/a:

Pewnego pięknego dnia na jednym ze spotkań wypaliła do mnie z tekstem, że bylibyśmy dla siebie świetnym planem B, na wypadek gdybyśmy sobie nikogo w perspektywie X lat nie znaleźli. No zamurowało mnie, co było raczej widać. Spotkanie dobiegło jakoś do końca. Po powrocie do domu dostałem od niej wiadomość – że mnie przeprasza, że tego nie przemyślała, że wcale tak nie sądzi, że nigdy nie będę żadnym planem B, zawsze będę dla niej ważny itp. Zapytała też czy jestem o to zły...

To był ten moment, kiedy powinieneś jasno i klarownie przedstawić swoje zamiary oraz oczekiwania względem tej znajomości i mówisz wtedy krótko:

- W porządku, rozumiem, tylko widzisz, ja nie mam zbytnio czasu na takie pierdoły, żeby spotykać się z kimś po nic, bo od tego mam kolegów i znajomych. Chyba wiesz co mam na myśli? Mam na myśli to, że fajna z Ciebie laska i w ogóle, podobasz mi się nawet trochę i lubię spędzać z Tobą czas, ale ja nie szukam nowych koleżanek, dla których kiedyś mógłbym ewentualnie być "planem B na wypadek" a do tego czasu miałbym pełnić rolę czasoumilacza i zapchajdziury, gdyż ponieważ i albowiem mam ciekawsze rzeczy do roboty, także skoro już wyczerpaliśmy formułę naszej znajomości, to najlepiej będzie po prostu ją zakończyć. Jesteś mądra, na pewno rozumiesz. Trzymaj się mordo i powodzenia.

I to tyle. Żadnych "jest mi przykro" żadnego smęcenia i wylewania gorzkich żali. Żadnego podlizywania i zostawiania sobie furtek w razie czego. Masz ją potraktować jak zwykłą koleżankę, a nie Jaśnie Panią na królewskim dworze. Nie to nie, żegnam ozięble i elo. A jak coś jeszcze do ciebie napisze, to olewasz sikiem prostym i nawet nie reagujesz. Nieważne co tam będzie, a może być wszystko, to są tylko słowa, puste bla bla bla, bez żadnego znaczenia, bo nie słowa tylko czyny mówią jak jest. Więc czekasz na czyny. Nie odzywasz się i czekasz co zrobi. Nie co powie i napisze, tylko co zrobi. A jak dziewczynie zależy, to zrobi dużo, samo gadanie nic nie kosztuje i ma wartość zeszłorocznych liści. Ile masz czekać? Nie wiem ile. Tydzień? Miesiąc? Nie mogę ci powiedzieć konkretnie ile, ale mogę za to ci powiedzieć co ja na twoim miejscu bym zrobił. Poszukałbym sobie od razu innej.

10

Odp: Długa historia...
display napisał/a:

Wyglada jakby trzymała Cię na orbicie i co jakiś czasu używała dla atencji.  Jeśli widzi w tobie tylko kolegę to powinna Ci to jasno powiedzieć i nie robić nadziei

Jak na kobietę, to ona bardzo dużo mu powiedziała i zrobiła, żeby to do niego dotarło. Przypomnę jej tekst o planie b. To, że jest bardzo skromny. Czy mówienie mu o umawianiu się z innym.
Facet nie umiał przejść do rzeczy. Wydawał się fajny, ale zapewne nawet jej nie dotknął. Nadawał się tylko na kolegę do kina, czy kogoś komu można się wygadać, że ten z tindera to jeszcze gorszy.

11

Odp: Długa historia...
Legat napisał/a:
display napisał/a:

Wyglada jakby trzymała Cię na orbicie i co jakiś czasu używała dla atencji.  Jeśli widzi w tobie tylko kolegę to powinna Ci to jasno powiedzieć i nie robić nadziei

Jak na kobietę, to ona bardzo dużo mu powiedziała i zrobiła, żeby to do niego dotarło. Przypomnę jej tekst o planie b. To, że jest bardzo skromny. Czy mówienie mu o umawianiu się z innym.
Facet nie umiał przejść do rzeczy. Wydawał się fajny, ale zapewne nawet jej nie dotknął. Nadawał się tylko na kolegę do kina, czy kogoś komu można się wygadać, że ten z tindera to jeszcze gorszy.


Tak ale jeśli laska widzi, że gość smali do niej cholewki a wie, że to nie jej typ i nic z tego nie będzie to powinna wprost mu powiedzieć "słuchaj lubię cię fajny z ciebie kumpel ale nic więcej z tego nie będzie, jedyne co mogę ci zaproponować to koleżeństwo " większość facetów kuma o co chodzi i się wycofują dla własnego zdrowia i komfortu. Ona mu walnęła tekstem o planie B ale zaraz się z tego wycofała i przeprosiła i dała nadzoeje że jednak coś z tego może być.

12 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-02-17 12:00:27)

Odp: Długa historia...

Przecież ona od samego początku pokazywała że jej się nie podobasz. Samo to że piszesz że pamiętasz jak chyba to ona wyszła z inicjatywą kina - pokazuje że trzymasz się drobnych gestów jak tonący brzytwy. Jakiś jeden raz milion lat temu wspomniała o kinie i nawet nie jesteś tego pewien, a trzymasz się tego.
Wygląda to tak, że Ty sobie coś wmówiłeś. Ona od początku była dla Ciebie po prostu miła i pisaliście czasami, a Ty sobie uroiłeś, że zaczyna się związek.

Czy teksty że założyła tindera, że chodzi na randki, że nie chce z Tobą jechać albo że jesteś planem B - nie są DOSTATECZNIE JASNE? Czy to nie jest powiedzenie wprost? Czego Ty jeszcze potrzebujesz?

Nie bądź żałosny.
Nie podobasz jej się i jesteś zwyczajnym natrętem.

PiotrNet77 napisał/a:

Totalnie odpuść sobie tą dziewczynę. Ona ma nieprzerobione emocje z poprzednim gościem, a do tego szuka innych emocji niż z Tobą. Jesteś dla niej za dobry, a ona lubi drani.
Ona kradnie Ci czas. Odpuść, póki w to nie wszedłeś zbyt głęboko.

Wybacz, ale to głupia teoria.
Ta laska nie ma żadnej winy. Była po prostu miła dla kolegi.
A ten odstawia cyrki bo sobie wmówił że są w związku.

13 Ostatnio edytowany przez jano253 (2024-02-17 12:06:40)

Odp: Długa historia...
madoja napisał/a:

Samo to że piszesz że pamiętasz jak chyba to ona wyszła z inicjatywą kina - pokazuje że trzymasz się drobnych gestów jak tonący brzytwy. Jakiś jeden raz milion lat temu wspomniała o kinie i nawet nie jesteś tego pewien, a trzymasz się tego.

Chyba? Chyba, to nie przeczytałaś tego co napisałem - a na końcu jeszcze mnie obrażasz. Jeżeli chcesz mnie obrażać, to proszę Cię rób to na podstawie moich wypowiedzi, a nie swoich dopowiedzeń.

jano253 napisał/a:

Pamiętam, że po kilku spotkaniach nawet sama z siebie wyszła z inicjatywą wyjścia do kina.

A w kinie byliśmy później wielokrotnie z jej lub z mojej inicjatywy... Bez żadnego przechylania szali w którąkolwiek stronę.

madoja napisał/a:

Czy teksty że założyła tindera, że chodzi na randki, że nie chce z Tobą jechać albo że jesteś planem B - nie są DOSTATECZNIE JASNE? Czy to nie jest powiedzenie wprost? Czego Ty jeszcze potrzebujesz?

Założyła i po chwili usunęła... i wtedy też zebrałem się na odwagę i doprowadziłem do rozmowy na ten temat. I gdzie nie chce ze mną jechać? Problem w tym, że często ona sama wychodzi z propozycjami, żeby właśnie gdzieś razem wyjść/pojechać.

madoja napisał/a:

Nie bądź żałosny.
Nie podobasz jej się i jesteś zwyczajnym natrętem

Myślałem, że ktoś mnie tu w końcu zacznie obrażać, ale nie czuję potrzeby udowadniania że nie jestem wielbłądem. Problem polega na tym, że w momencie kiedy ja zaczynam odpuszczać, to ona zaczyna się coraz częściej odzywać i nawet czasami sugeruje mi, że chyba coś o niej zapomniałem.

madoja napisał/a:

Wybacz, ale to głupia teoria.
Ta laska nie ma żadnej winy. Była po prostu miła dla kolegi.
A ten odstawia cyrki bo sobie wmówił że są w związku.

Jakie cyrki? Gdzie napisałem, że uważam że jestem z nią w związku? W jaki sposób się jej narzucam? Co mnie ominęło???

14

Odp: Długa historia...
jano253 napisał/a:
madoja napisał/a:

Samo to że piszesz że pamiętasz jak chyba to ona wyszła z inicjatywą kina - pokazuje że trzymasz się drobnych gestów jak tonący brzytwy. Jakiś jeden raz milion lat temu wspomniała o kinie i nawet nie jesteś tego pewien, a trzymasz się tego.

Chyba? Chyba, to nie przeczytałaś tego co napisałem - a na końcu jeszcze mnie obrażasz. Jeżeli chcesz mnie obrażać, to proszę Cię rób to na podstawie moich wypowiedzi, a nie swoich dopowiedzeń.

jano253 napisał/a:

Pamiętam, że po kilku spotkaniach nawet sama z siebie wyszła z inicjatywą wyjścia do kina.

A w kinie byliśmy później wielokrotnie z jej lub z mojej inicjatywy... Bez żadnego przechylania szali w którąkolwiek stronę.

madoja napisał/a:

Czy teksty że założyła tindera, że chodzi na randki, że nie chce z Tobą jechać albo że jesteś planem B - nie są DOSTATECZNIE JASNE? Czy to nie jest powiedzenie wprost? Czego Ty jeszcze potrzebujesz?

Założyła i po chwili usunęła... i wtedy też zebrałem się na odwagę i doprowadziłem do rozmowy na ten temat. I gdzie nie chce ze mną jechać? Problem w tym, że często ona sama wychodzi z propozycjami, żeby właśnie gdzieś razem wyjść/pojechać.

madoja napisał/a:

Nie bądź żałosny.
Nie podobasz jej się i jesteś zwyczajnym natrętem

Myślałem, że ktoś mnie tu w końcu zacznie obrażać, ale nie czuję potrzeby udowadniania że nie jestem wielbłądem. Problem polega na tym, że w momencie kiedy ja zaczynam odpuszczać, to ona zaczyna się coraz częściej odzywać i nawet czasami sugeruje mi, że chyba coś o niej zapomniałem.

madoja napisał/a:

Wybacz, ale to głupia teoria.
Ta laska nie ma żadnej winy. Była po prostu miła dla kolegi.
A ten odstawia cyrki bo sobie wmówił że są w związku.

Jakie cyrki? Gdzie napisałem, że uważam że jestem z nią w związku? W jaki sposób się jej narzucam? Co mnie ominęło???

Nie mam pojęcie po co zakładasz tematy, ale są denerwujące generalnie. hmm

15

Odp: Długa historia...

Trochę taki narcyz. Wszystko musi kręcić się i kręci się wokół Niego.

16

Odp: Długa historia...

Ogólnie to sprawa jest jasna, nudzi jej się więc wychodzi z Tobą. Będzie tak do czasu dopóki kogoś sobie nie pozna, a wtedy automatycznie o Tobie zapomni. Szkoda czasu na takie znajomości. Wiem, że pewnie ciężko jest się z tym pogodzić, ale lepiej pocierpieć teraz chwilę niż potem dostać w pysk.

17

Odp: Długa historia...
xGrahir napisał/a:

Ogólnie to sprawa jest jasna, nudzi jej się więc wychodzi z Tobą. Będzie tak do czasu dopóki kogoś sobie nie pozna, a wtedy automatycznie o Tobie zapomni.

A kiedy ten już porucha i jebnie w kąt, to może sobie przypomni.
Dwa największe kłamstwa o dorosłym życiu, to miłość jak w kinie i "założyłam tindera z ciekawości, ale już usunęłam"

18 Ostatnio edytowany przez madoja (2024-02-17 14:26:27)

Odp: Długa historia...

Jeśli Cie obraziłam to przepraszam.
Nawet jeśli ona sobie przypomina o Tobie, gdy się oddalasz, to nadal: nie podobasz jej się. Powinieneś w końcu to zrozumieć.
Sporo kobiet miała takiego jelenia chociaż raz w życiu. I wiesz co? To wina tego, że taki jeleń sobie na to pozwala. Bo kobieta nie raz i nie dwa daje ostre znaki że nie jest zainteresowania, a taki facet lubi sobie to w głowie tłumaczyć i usprawiedliwiać.
Skoro facet sobie na to pozwala, to znaczy że godzi się na takie traktowanie a może nawet to lubi, więc dlaczego kobieta ma z nim urywać kontakt, skoro ma profity?

Odpuść sobie ją.
Zobacz, że napisał Ci to każdy w tym temacie.

19 Ostatnio edytowany przez klipozor (2024-02-17 16:08:44)

Odp: Długa historia...
madoja napisał/a:

Sporo kobiet miała takiego jelenia chociaż raz w życiu. I wiesz co? To wina tego, że taki jeleń sobie na to pozwala. Bo kobieta nie raz i nie dwa daje ostre znaki że nie jest zainteresowania, a taki facet lubi sobie to w głowie tłumaczyć i usprawiedliwiać.
Skoro facet sobie na to pozwala, to znaczy że godzi się na takie traktowanie a może nawet to lubi, więc dlaczego kobieta ma z nim urywać kontakt, skoro ma profity?

Otóż to. Aż dwa razy musiałem sprawdzić, żeby się upewnić czy napisała to kobieta...
No niestety tak już w życiu jako faceci mamy, ale jak zawsze, nawet w takich sytuacjach, są plusy ujemne i plusy dodatnie.
Przede wszystkim nabieramy doświadczenia i coraz łatwiej nam przychodzi kończenie takich znajomości jako pierwsi. A dziewczyny bardzo tego nie lubią, oj bardzo... Jednak tym co jest najlepsze, to moment, kiedy po jakimś tam czasie spotykacie się przypadkiem np. w sklepie. Ona wygląda jak siedem nieszczęść, bo tylko wyskoczyła po fajki albo po bułki i nie robiła nawet tapety przed wyjściem z domu, a ty akurat jesteś z jakąś fajną dupą odpierdoloną na maksa, bo byliście właśnie na randce i też tylko wpadliście przelotem po jakieś wino i sushi na wieczór... No i nagle spotykacie się wzrokiem w kolejce do kasy... Po prostu coś pięknego, dla takich chwil warto żyć smile Teraz przed świętami miałem dokładnie taką właśnie akcję, że wracając z moją obecną od mojej mamy pojechaliśmy jeszcze do empiku kupić jakieś tam prezenty pod choinkę dla rodziców tej mojej. No i łazimy tam pomiędzy tymi regałami, żartujemy i się śmiejemy jak pojebani czyli norma, aż tu nagle zza regału wyszła prosto na nas taka jedna moja sprzed dokładnie roku, co to też nie mogła się zdecydować czy chce ze mną być na serio czy może jeszcze sobie poprzebiera na tinderach, a do tego czasu ja mam być blisko, tylko nie za blisko. No i rok temu zaprosiła mnie na sylwestra do siebie. Siedzimy, gadamy, coś tam oglądamy, jemy, pijemy, minęła północ, pierwsza w nocy, druga w nocy, łeb już mi leci, oko opada, mówię do niej że robimy łóżko i idziemy spać, a ona do mnie - Chyba sobie nie myślisz, że zaprosiłam ciebie tutaj po to, abyś mnie upił i przeleciał - na co ja, że przecież już to robiliśmy nie raz, ale spoko, nie musimy, możemy normalnie się położyć i spokojnie sobie zasnąć... a wtedy ona, że nie, nie możemy, wyjęła z torebki telefon i zadzwoniła po taksówkę, ha ha big_smile No dobra, nie to nie, ubrałem się i wyszedłem na tą taksówkę, życząc tylko spokojnej nocy, bez żadnych tam wylewności i czułości. Następnego dnia w Nowy Rok mieliśmy sobie pojechać nad morze. Byliśmy umówieni wcześniej, więc już nie dopytywałem, tylko czekałem na znak sygnał, o której mam po nią przyjechać. Nie zadzwoniła ani nie napisała do południa, więc wsiadłem w samochód i pojechałem. Sam. Na plaży poprosiłem jakąś parę obcych ludzi, żeby cyknęli mi fotkę na tle morza z której można było wysnuć, że jestem tam z kimś innym, chociaż nie byłe, ale mniejsza z tym. Fotkę wrzuciłem na fejsbuka, a do niej oczywiście się nie odezwałem ani tego dnia, ani kolejnego. No i któregoś wieczora przychodzi sms od niej - To że potrafisz być chamem i prostakiem, wiedziałam już wcześniej, ale że potraktujesz mnie w taki sposób, tego nigdy bym się nie spodziewała. Cześć. - No i teraz taki szybki kłiz zagadka, kto zgadnie czy w ogóle coś jej na to odpisałem smile
Od tamtego dnia nie mieliśmy już żadnego kontaktu i spotkaliśmy się dopiero po roku właśnie w tym empiku między regałami z płytami. Jej mina... bezcenna.

20

Odp: Długa historia...

Jano, ona nie jest zainteresowana i nie będzie. Chyba nie ma większego motywatora niż wizja utraty kogoś i nawet to nie zmieniło jej podejścia do Ciebie. Sprawa miłośnie jest martwa.

„Doszedłem do wniosku (pewnie głupiego, podyktowanego emocjami), że w sumie co mi szkodzi się dalej z nią przyjaźnić.” – szkoda jest i to spora, bo prawdopodobnie blokujesz się na kogoś innego. Póki pielęgnujesz uczucia do tej obecnej, jest mała szansa, że ktoś inny zawróci Ci w głowie. Ktoś to byłby uczciwie Tobą zainteresowany. Marnujesz czas.

21

Odp: Długa historia...
jano253 napisał/a:

Problem polega na tym, że w momencie kiedy ja zaczynam odpuszczać, to ona zaczyna się coraz częściej odzywać i nawet czasami sugeruje mi, że chyba coś o niej zapomniałem.

Na tym właśnie polega trzymanie ciebie na orbicie. Fajnie jest mieć kogoś z kim można iść do kina, czy tak zwyczajnie sobie pogadać. Jej jest fajnie. A ty się w tym układzie męczysz.

Odp: Długa historia...

Chłopie taką laskę co jest po związku to bierzesz na chatę i grzmocisz aż jej ex wyparuje z głowy, a ty za nią biegasz jak piesek i dajesz jej atencje. Zrozum, że ona po rozstaniu ma wielka pustkę w życiu i ty jej ta pustkę zapelniasz, jesteś jej przyjaciółką. Gdybyś zachowywał się jak facet to coś byś z tego miał. Ona cie nie traktuje jak materiał na związek i nic tego nie zmieni. Dziewczyna to typowa wyrachowana szmata. Widzi że ci zależy ale i tak wykorzystuje cie do zabawiania sobie czasu i ma w dupie twoje uczucia.

23

Odp: Długa historia...
WyjaśniaczPrzegrywów napisał/a:

Dziewczyna to typowa wyrachowana szmata. Widzi że ci zależy ale i tak wykorzystuje cie do zabawiania sobie czasu i ma w dupie twoje uczucia.

Takich kobiet teraz jest bez liku. Dobrze, że faceci teraz szybciej się budzą niż kiedyś.

24 Ostatnio edytowany przez jano253 (2024-02-18 19:05:30)

Odp: Długa historia...
madoja napisał/a:

Jeśli Cie obraziłam to przepraszam.
Nawet jeśli ona sobie przypomina o Tobie, gdy się oddalasz, to nadal: nie podobasz jej się. Powinieneś w końcu to zrozumieć.
Sporo kobiet miała takiego jelenia chociaż raz w życiu. I wiesz co? To wina tego, że taki jeleń sobie na to pozwala. Bo kobieta nie raz i nie dwa daje ostre znaki że nie jest zainteresowania, a taki facet lubi sobie to w głowie tłumaczyć i usprawiedliwiać.
Skoro facet sobie na to pozwala, to znaczy że godzi się na takie traktowanie a może nawet to lubi, więc dlaczego kobieta ma z nim urywać kontakt, skoro ma profity?

Odpuść sobie ją.
Zobacz, że napisał Ci to każdy w tym temacie.

Przeprosiny przyjęte - najbardziej uderzyło mnie po prostu to, że oparłaś swoje zdanie o stwierdzenia, których tutaj nie wypowiedziałem. Nigdzie nie napisałem, że uważam że jestem z nią w związku. Co do tego, że ona wyszła pierwsza z inicjatywą wyjścia do kina - nie użyłem tam słowa "chyba". Po prostu tak było i już, suchy fakt. Nie uważam też, że jestem natrętem - nie łażę za nią i nie błagam jej o uwagę.

Natomiast jeżeli chodzi o bycie jeleniem... w sumie zgodzę się z Tobą, wygląda na to że masz rację. Jestem takim jeleniem i większość winy jest po mojej stronie. Spójrzmy prawdzie w oczy, faktycznie staram się w głowie usprawiedliwiać niektóre jej zachowania tym bardziej, że czasami potrafi prawić mi komplementy typu, że wszyscy faceci są tacy i owacy, a ja to jestem inny i zawsze będę dla niej ważny... Emocje są słabym doradcą, ale cóż mogę na nie poradzić... Teraz przynajmniej wiem, że się myliłem. Jesteście na pewno bardziej obiektywni ode mnie, bo nie zaangażowani emocjonalnie.

Myślę, że mój problem polega na tym że nie zakochuję się zbyt często i nie ciągnie mnie specjalnie do poznawania nowych dziewczyn (tego typu akcje jeszcze bardziej mnie zniechęcają). Generalnie wszystkie dziewczyny, z którymi w życiu się zadawałem poznałem przez przypadek. Zdarzało mi się, że jakaś mi się spodobała, ale najczęściej nasze drogi szybko się rozchodziły. Były takie, które były faktycznie takimi zwykłymi koleżankami bez żadnych podtekstów, ale wiadomo kiedy się z kimś związały to kontakt się urwał. Jedna sprawiała wrażenie, że szuka ojca dla swoich dzieci i wręcz miałem wrażenie, że chce zaciągnąć mnie w niedalekiej przyszłości do łóżka (zerwałem kontakt po pierwszym spotkaniu). Natomiast jeszcze inna zakochała się we mnie po kilku latach znajomości, jednak to ja wtedy powiedziałem że sorry to nie to... No i tak lata mijają i nikogo na horyzoncie nie widać, a jednorazowe akcje łóżkowe mnie nie interesują wink Pewnie nie jedna osoba się zdziwi, czemu nie zaciągnąłem do łóżka tej, która się we mnie zakochała, no ale taki już jestem że tak nie potrafię...

chouchou napisał/a:

Jano, ona nie jest zainteresowana i nie będzie. Chyba nie ma większego motywatora niż wizja utraty kogoś i nawet to nie zmieniło jej podejścia do Ciebie. Sprawa miłośnie jest martwa.

„Doszedłem do wniosku (pewnie głupiego, podyktowanego emocjami), że w sumie co mi szkodzi się dalej z nią przyjaźnić.” – szkoda jest i to spora, bo prawdopodobnie blokujesz się na kogoś innego. Póki pielęgnujesz uczucia do tej obecnej, jest mała szansa, że ktoś inny zawróci Ci w głowie. Ktoś to byłby uczciwie Tobą zainteresowany. Marnujesz czas.

Masz rację, jeszcze nie zdarzyło mi się żeby ktoś inny mi się spodobał, dopóki miałem kontakt z kimś kto był moim obiektem "westchnień".

W każdym razie wracając do tematu - jakieś pomysły jak to elegancko zakończyć? Wyjaśnić (tylko co skoro wie, że mi się podoba i w sumie rozmowa na ten temat już była)? Po prostu przestać się odzywać, odpisywać zdawkowo i migać się od spotkań? Sam nie wiem... Jak nie zrobię, będę czuł się z tym źle i pewnie wyjdę na takiego "jak wszyscy", no ale cóż poradzić...

W każdym razie dziękuję wszystkim za Wasze odpowiedzi.

25

Odp: Długa historia...
jano253 napisał/a:

jakieś pomysły jak to elegancko zakończyć? Wyjaśnić (tylko co skoro wie, że mi się podoba i w sumie rozmowa na ten temat już była)? Po prostu przestać się odzywać, odpisywać zdawkowo i migać się od spotkań? Sam nie wiem... Jak nie zrobię, będę czuł się z tym źle i pewnie wyjdę na takiego "jak wszyscy"

No właśnie nie masz robić "jak wszyscy" którzy ciągną taką znajomość do czasu aż to ona przestanie się w końcu odzywać. Ty zrobisz jak nie wszyscy i zakończysz to jako pierwszy, po prostu od dzisiaj nie odezwiesz się już do niej ani nawet jednym słowem. Ani kurwa jednym i to od teraz, a nie "to może od jutra, tylko jeszcze się pożegnam i wyjaśnię..." bo nie jesteś nikomu winien żadnych wyjaśnień, a to co ona sobie pomyśli masz centralnie w dupie. Proste. Wolno ci się do niej odezwać dopiero wtedy, kiedy to ona tobie wyjaśni swoje gówniane zachowanie i przedstawi jakiś konkretny plan szkic zarys tego jak w dającej się przewidzieć przyszłości ta wasza relacja miałaby wyglądać, żebyś to ty ewentualnie się teraz zgodził na jej kontynuowanie. I nie mam tu na myśli tego co miałeś do tej pory i czego ona chce, tylko mam na myśli to, czego ty chcesz. Jak chcesz z nią związku, to czekasz cierpliwie aż to z siebie wydusi. Jak chcesz z nią związku, a ona zaproponuje ci wyjście do kina czy na piccę albo gdzieś tam, to zamiast "odpowiedz" klikasz w "usuń wiadomość" i wracasz do swoich zajęć. Po jakimś tam czasie, powiedzmy po miesiącu jeśli się nie odczepi, możesz jej odpisać któregoś dnia późnym wieczorem - No hej, nie nie umarłem, wszystko u mnie w porządku. Po prostu zacząłem się z kimś spotykać i nie mam ostatnio za dużo wolnego czasu, więc sama rozumiesz, no co ci będę mówił, wiesz jak jest smile Mam nadzieję, że u ciebie też okej. Spokojnej nocy. Pozdrawiam. - i to jest wszystko co masz tej pannie do powiedzenia. Odczekaj potem kilka dni i nagle zacznie dziać się magia, tylko musisz być cierpliwy, opanowany i twardy jak pieprzony Tommy Lee Jones w Ściganym, a jej mózg wykręci się na lewą stronę i eksploduje. No chyba że jednak nie, to tym bardziej nie masz czego żałować, że pierwszy to zakończyłeś bez czekania aż ona to w końcu zrobi. Pożyjemy zobaczymy, póki co masz plan na najbliższe dni czy tygodnie, a co ma być to będzie.

26

Odp: Długa historia...

Pewnego pięknego dnia na jednym ze spotkań wypaliła do mnie z tekstem, że bylibyśmy dla siebie świetnym planem B,

Powiedziała to w przypływie szczerości, bo jej rozum mówi TAK a serce mówi NIE.
Nie zmusi serca do kochania, za to rozum podpowiada różne dziwne sposoby aby nie być zupełnie samą. Wasze spotkania to jej sposób na samotność. U Ciebie jest odwrotnie - serce mówi tak choć rozum mówi nie. Różnisz się od  niej mniej niż myślisz tongue

Ty  sam musisz zdecydować, czy chcesz trwać w takim układzie, i czy związek bez namiętności Ci wystarczy.

Szczerość jest elegancka, o ile jeszcze jest elegancko podana.

27

Odp: Długa historia...
Agnes76 napisał/a:

Powiedziała to w przypływie szczerości, bo jej rozum mówi TAK a serce mówi NIE.

Przepraszam, że się wtrącę. smile Ale nie róbmy z niej postaci dramatycznej. Nie ma sensu pokazywanie jej wewnętrznego rozdarcia między rozumem, a sercem. Zapewne czegoś takiego nie było. Nie pykło i tyle.
Tu można kilka uwag mieć do Autora, ale zdaje się nie życzy on sobie ich, więc odpuszczam.

28

Odp: Długa historia...
Legat napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Powiedziała to w przypływie szczerości, bo jej rozum mówi TAK a serce mówi NIE.

Przepraszam, że się wtrącę. smile Ale nie róbmy z niej postaci dramatycznej. Nie ma sensu pokazywanie jej wewnętrznego rozdarcia między rozumem, a sercem. Zapewne czegoś takiego nie było. Nie pykło i tyle.
Tu można kilka uwag mieć do Autora, ale zdaje się nie życzy on sobie ich, więc odpuszczam.

Chętnie te uwagi poznam, chociaż nie muszę się z nimi zgodzić smile Co prawda człowiek uczy się (chyba) tylko na swoich własnych błędach, ale myślę że warto poznać czyjeś zdanie.

Odp: Długa historia...
jano253 napisał/a:

Chętnie te uwagi poznam, chociaż nie muszę się z nimi zgodzić smile Co prawda człowiek uczy się (chyba) tylko na swoich własnych błędach, ale myślę że warto poznać czyjeś zdanie.

Panna Ci się podoba, a zachowujesz się jak jej koleżanka. I zdziwiony, bo tak Cię odbiera.

Gdybyś się zachował jak mężczyzna, który jest zainteresowany i to okazuje, do czegoś zmierza, nie tylko o tym rozmawia jak nastolatek, już dawno miałbyś czystą sytuację. Bylibyście razem albo wcale.
Ile Ty masz lat, że się tak czaisz?

30

Odp: Długa historia...
jano253 napisał/a:

Chętnie te uwagi poznam, chociaż nie muszę się z nimi zgodzić smile Co prawda człowiek uczy się (chyba) tylko na swoich własnych błędach, ale myślę że warto poznać czyjeś zdanie.

No to wracamy do tej wypowiedzi.

Jack Sparrow napisał/a:

ostatecznie wszystkie twoje 'koleżanki' zostawiły cię i zawiązały związek z innymi kolesiami

Dlaczego tak jest wg ciebie?
Ta ostatnia (z wątku) dość szybko stwierdziła, że jesteś dla niej planem B.
Znaczy historia się powtórzyła, bo szuka innego.
Może trzeba mniej energii poświęcać na ciągnięcie nie rokujących na związek znajomości. A skupić się na sobie.
Czego ty oczekujesz od znajomości z kobietą? Bo wg mnie kobiety odbierają ciebie jako fajnego kolegę. Ale emocji z tobą jak na grzybobraniu. Brakuje konkretu, który jest u innych i do nich odchodzą.

31 Ostatnio edytowany przez jano253 (2024-02-19 17:13:56)

Odp: Długa historia...
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
jano253 napisał/a:

Chętnie te uwagi poznam, chociaż nie muszę się z nimi zgodzić smile Co prawda człowiek uczy się (chyba) tylko na swoich własnych błędach, ale myślę że warto poznać czyjeś zdanie.

Panna Ci się podoba, a zachowujesz się jak jej koleżanka. I zdziwiony, bo tak Cię odbiera.

Gdybyś się zachował jak mężczyzna, który jest zainteresowany i to okazuje, do czegoś zmierza, nie tylko o tym rozmawia jak nastolatek, już dawno miałbyś czystą sytuację. Bylibyście razem albo wcale.
Ile Ty masz lat, że się tak czaisz?

24

Legat napisał/a:
jano253 napisał/a:

Chętnie te uwagi poznam, chociaż nie muszę się z nimi zgodzić smile Co prawda człowiek uczy się (chyba) tylko na swoich własnych błędach, ale myślę że warto poznać czyjeś zdanie.

No to wracamy do tej wypowiedzi.

Jack Sparrow napisał/a:

ostatecznie wszystkie twoje 'koleżanki' zostawiły cię i zawiązały związek z innymi kolesiami

Dlaczego tak jest wg ciebie?
Ta ostatnia (z wątku) dość szybko stwierdziła, że jesteś dla niej planem B.
Znaczy historia się powtórzyła, bo szuka innego.
Może trzeba mniej energii poświęcać na ciągnięcie nie rokujących na związek znajomości. A skupić się na sobie.
Czego ty oczekujesz od znajomości z kobietą? Bo wg mnie kobiety odbierają ciebie jako fajnego kolegę. Ale emocji z tobą jak na grzybobraniu. Brakuje konkretu, który jest u innych i do nich odchodzą.

Skupić się na sobie? Nie najgorszy pomysł. Czego oczekuję od znajomości z kobietą? Zależy z jaką smile
Co do emocji i konkretów - co masz na myśli? Jednej nie oferowałem żadnych innych emocji/konkretów niż pozostałym i chciała ze mną być... Co ukrywała przez dobre... 2 - 3 lata. W przypadku tej (z wątku) i tak uważam, że byłem bardzo konkretny. Jeszcze kilka lat temu przez gardło by mi taka rozmowa nie przeszła, a tutaj jednak się udało.

A dlaczego tak jest według mnie, że kobiety/dziewczyny urywają kontakt? To chyba jasne, że w 90% przypadków nie będą zadawać się z innym gościem jeżeli już sobie kogoś znajdą. Tej zresztą o tym też powiedziałem, że pewnie tak to się skończy natomiast ona upiera się, że tak nie będzie (w co nie wierzę).

32

Odp: Długa historia...

No nie wierzę , jakbym czytał siebie z przed 2 lat !

Także kooolego, dla mnie odpowiedź jest prosta - daj sobie spokój jak najszybciej, oszczędzisz sobie zdrowia psychicznego i wielu nie przespanych nocy! Dla Ciebie w tym momencie ona taką nie będzie , bo patrzysz na to wszystko jeszcze przez różowe okulary i starasz się Ją usprawiedliwiać, tym że Ona proponuje wyjście do kina czy to inne atrakcje , wyjazdy itp. jest też świadoma , że za wszystko zaplacisz a wiesz czemu ? " Bo jesteś inny niż wszyscy" !  Też to słyszałem! Wiesz czemu tak się dzieje ( ktoś już w odp wspomniał o tym) dzieje się tak bo widzi , że już powoli zaczynasz czaić o co w tym wszystkim chodzi i się dystansujesz! Wznieca w Tobie emocje, które spowodują takie właśnie mylne odbiory w Twojej głowie , aż wkoncu zmiekniesz i pójdziesz z nią , na spacer , ona Cię trochę pobajeruje , sypnie komplementem będziesz spowrotem w tym bagnie , i tak na okrągło! To wszystko po to byś jak najdłużej, " żył" ta chora nadzieją i wiesz co , ona to robi z pełną świadomością , rzekł bym nawet że z premedytacją! I  ma w dupie jak się będziesz czuł za 2 tyg czy 2 miesiące jak ktoś już będzie ja posuwał, tyle że to nie będziesz Ty!Stary owinęła sobie Ciebie wokół palca, nawet nie wiesz w którym momencie, i póki nie znajdzie się ktoś na tyle lepszy, żeby urwać kontakt całkowicie, to właśnie tak to będzie wyglądać jak opisujesz! Dlatego radzę zrobić tak jak KLIPOZOR pisze ! Swoją drogą, gdzie Ty byłeś  mordo wcześniej!? Te rady mogą komuś pomóc bardziej niż myślisz!

Posty [ 32 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024