Cześć dziewczyny, potrzebuje pomocy bo już nie wytrzymam psychicznie. Jestem Gabryśka mam 24 lata i mieszkam z mamą, ale to są tortury psychiczne. Wszystko zaczęło się cztery lata temu, gdy odbierając mnie od znajomych wyczuła zapach marihuany i faktycznie paliłam wtedy w towarzystwie, był to jedyny raz w życiu, było to zakończenie szkoły. Od tamtego czasu nie miałam z tym styczności, ale to co przechodzę w domu..wracam z pracy np. I słyszę "przyszła jebana ćpunka", albo "chodź pokaż mi oczy szmato czy czegoś nie brałaś". Kupiłam sobie perfumy ostatnio, chciałam się pochwalić, pokazać to usłyszałam "kupiłaś to kurwo abym nie wyczuła zapachu tego gówna?" I tak jest za każdym razem gdy ja albo ona wrócimy do domu..jestem każdego dnia wyzywana od cpunek, od narkomanek, ja nie mogę sobie makijażu zrobić bo przychodzi i mówi, o ćpunka jeb...Ana już się maluje żeby zakryć to że ćpa" i to jest tylko niewielka ilość przykładów...ja już nie daje rady, nawet nie zaczynam żadnej rozmowy bo tylko wyzywana jestem, jestem wykończona psychicznie, nie wiem co mam zrobić. Nie wyprowadzę się bo mnie po prostu nie stać na wynajem...czy miał ktoś podobną sytuację?
Wspolczuje takiej glupiej matki
Zgłoś sprawę na Policje, to jest po prostu znęcanie psychiczne.
Jakiej pomocy oczekujesz?
Jakiej pomocy oczekujesz?
Nie wiem...po prostu może chciałam to z siebie wyrzucić, powiedzieć komuś...mam już dość płakania, każdego dnia płacze przez nią...słyszę tylko "ty się ciesz kurwa że masz dach na głową i pozwalam ci tu mieszkać narkomanko"
Na policję nie pójdę bo wtedy by mnie z domu wyrzuciła...
wieka napisał/a:Jakiej pomocy oczekujesz?
Nie wiem...po prostu może chciałam to z siebie wyrzucić, powiedzieć komuś...mam już dość płakania, każdego dnia płacze przez nią...słyszę tylko "ty się ciesz kurwa że masz dach na głową i pozwalam ci tu mieszkać narkomanko"
Na policję nie pójdę bo wtedy by mnie z domu wyrzuciła...
Jeśli to prawda, to i tak wszystkiego nie piszesz, jak w ogóle układają się wasze stosunki, jak Ty traktowalas matkę, ale to nie ma znaczenia, jakbyś chciała, to byś znalazła sposób, żeby się wyprowadzić.
Napisz coś więcej o sobie.
Gabi333 napisał/a:wieka napisał/a:Jakiej pomocy oczekujesz?
Nie wiem...po prostu może chciałam to z siebie wyrzucić, powiedzieć komuś...mam już dość płakania, każdego dnia płacze przez nią...słyszę tylko "ty się ciesz kurwa że masz dach na głową i pozwalam ci tu mieszkać narkomanko"
Na policję nie pójdę bo wtedy by mnie z domu wyrzuciła...Jeśli to prawda, to i tak wszystkiego nie piszesz, jak w ogóle układają się wasze stosunki, jak Ty traktowalas matkę, ale to nie ma znaczenia, jakbyś chciała, to byś znalazła sposób, żeby się wyprowadzić.
Napisz coś więcej o sobie.
Ja traktuje ją zawsze dobrze....nigdy nie przeklinam nawet w domu, nigdy do niej wulgarnego słowa nie powiedziałam. Mieliśmy bardzo dobrą relacje, wszystko się popsuło tamtego wieczora...i od tego momentu nie rozmawiamy wcale, tylko ona mnie cały czas obraża a ja już milczę bo już nie mam sił zaprzeczać bo ona i tak wie swoje. Jestem normalną dziewczyną, cichą introwertyczną, mam dosłownie jedną koleżankę, nikogo więcej. Gdy jest w pracy to ja sprzątam w domu...utrzymuje porządek, gotuje. Ja nic złego nie robię, ja chcę tylko mieć spokój w domu...ja chcę przyjśc z pracy i nie słuchać jaka to jestem...
To pozostaje się wyprowadzić, pokój zawsze gdzieś znajdziesz, nie musisz wynajmować mieszkania.
9 2024-02-15 22:02:00 Ostatnio edytowany przez racja (2024-02-15 22:03:05)
Ale w czym problem gabi.skoro taka spokojna jesteś to pakuj manele i szukaj pokoju.skoro nie imprezujesz to nawet z emerytka się dogadasz na stancji.wrocisz i będziesz miała spokój. Pójdziesz do siebie i nikt nie będzie cieobrazal. Tylko nie opowiadaj o sobie.a najlepiej mamie nie podawaj adresu.odetnij się.
Na co czekasz?aż będziesz miała 40lat i dalej będziesz słuchała tego samego?stać cię na wynajem?
Nie wyprowadzę się bo mnie po prostu nie stać na wynajem.
Masz 24 lata i pracujesz.
Pokój nie kosztuje kroci nawet w Warszawie.
Nie musi cię być stać na wynajem. Jest wyjście z tej sytuacji. Wystarczy zamieszkać z kimś kto szuka pomocy przy mieszkaniu. Za opiekę. Dużo jest ogłoszeń. Nieraz za zakupy czy obecność. Rozejrzyj się.
Zgłoś sprawę na Policje, to jest po prostu znęcanie psychiczne.
To samo miałem napisać.
A bajki o wyrzuceniu na bruk to można spuścić w kiblu.
Cześć dziewczyny, potrzebuje pomocy bo już nie wytrzymam psychicznie. Jestem Gabryśka mam 24 lata i mieszkam z mamą, ale to są tortury psychiczne. Wszystko zaczęło się cztery lata temu, gdy odbierając mnie od znajomych wyczuła zapach marihuany i faktycznie paliłam wtedy w towarzystwie, był to jedyny raz w życiu, było to zakończenie szkoły. Od tamtego czasu nie miałam z tym styczności, ale to co przechodzę w domu..wracam z pracy np. I słyszę "przyszła jebana ćpunka", albo "chodź pokaż mi oczy szmato czy czegoś nie brałaś". Kupiłam sobie perfumy ostatnio, chciałam się pochwalić, pokazać to usłyszałam "kupiłaś to kurwo abym nie wyczuła zapachu tego gówna?" I tak jest za każdym razem gdy ja albo ona wrócimy do domu..jestem każdego dnia wyzywana od cpunek, od narkomanek, ja nie mogę sobie makijażu zrobić bo przychodzi i mówi, o ćpunka jeb...Ana już się maluje żeby zakryć to że ćpa" i to jest tylko niewielka ilość przykładów...ja już nie daje rady, nawet nie zaczynam żadnej rozmowy bo tylko wyzywana jestem, jestem wykończona psychicznie, nie wiem co mam zrobić. Nie wyprowadzę się bo mnie po prostu nie stać na wynajem...czy miał ktoś podobną sytuację?
Gabrysiu, przez 4 lata żyjesz w jakimś koszmarze. To nie jest chwilowa sytuacja tylko stan przewlekły. Tego nie da się zmienić jakimś czarodziejskim sposobem.
Znam podobną sytuację matki i córki która trwa już X lat, ile dokładnie tego nie wiem, ale co najmniej 15 będzie. Najpierw matka miała przewagę nad córką, potem córka stała się bardziej agresywna, zaczęły się przepychanki w mieszkaniu i ustalanie co jest czyje, kto jaką część mieszkania może zając, czyje są które szafli w kuchni czy kawałek przedpokoju. Córka czuła się współwłaścicielką części jaka należała się jej po zmarłym ojcu, dlatego rościła sobie prawo do lokalu. Doszło też do tego, że córka złożyła matce niebieską kartę, chociaż z tego co wiem aż takich strasznych słów żadna wobec drugiej nie używała, za to kłótnie sąsiedzi słyszeli dość często. Jedni opowiadali się za matą, inni za córką, podobnie jak dwie starsze siostry, które wyszły za mąż i wcześniej się od rodziców wyprowadziły - jedna jest za matką a druga za najmłodszą siostrą. Żalu i niechęci jaka w nich narosła nie da się szybko i łatwo usunąć.
Trudno sobie nawet wyobrazić co czuje każda z nich gdy ma wrócić do "domu", bo trudno nazwać domem lokal w którym razem mieszkają.
Matka uważa, że to jest jej mieszkanie i na starość z niego nie wyjdzie, córka pewnie też nie ma możliwości by coś sobie kupić, i tak mija im życie na wzajemnej niechęci i w poczuciu krzywdy.
Każdy z nas tak naprawdę ma wpływ tylko na siebie. Nie zmienimy drugiej osoby, nie zmusimy prawnie do miłości i szacunku.