My - malzenstwo 5 lat razem, dwojka dzieci.
Lacznie razem w zwiazku okolo 10 lat.
Przerabialismy wszystko - sex z polykiem, anal, rimming, bdsm. Generalnie zona od zawsze demon sexu, otwarta na wszystkie eksperymenty.
Orgazmy ma ciagle i to mocne - udawac nie udaje, to sie czuje na "wacku".
Ale zauwazylem ze ostatnio z roku na rok jest coraz gorzej ze sprawami lozkowymi.
Wybaczcie ale bede pisal w sposob bezposredni, moze troche wulgarny - ale nie owijajac w bawelne.
Sex z polykiem - od okolo 2 lat slysze ze dostala alergii/uczulenia i drapie ja w gardle po mojej spermie. Ok, mysle - zdarza sie.
Zauwazylem ze rzadko kiedy sama robi loda, zazwyczaj musze sie sam domagac i wtedy jest ale robiony "na odpierdol", ze po minucie sam rezygnuje bo podniecenia nie daje to zadnego. Tlumaczenie - troche lepiej moglbym sie umyc. Oczywiscie tlumaczenie z dupy, bo zawsze przed sexem jestem ogolony, umyty dokladnie i chocbym kutasa moczyl we wrzatku - dalej jest zle. Analogiczna sytuacja z rimmingiem - dupe wygole, dobrze umyje, zawsze cos nie tak. Oczywiscie dodawac nie musze ze kiedys moglismy wrocic z imprezy spoceni, rzucic sie na lozko i i jakos ani lod, ani rimming nie byl problemem, teraz chocbym dupe i jaja w garnku wygotowal - jest zawsze nie tak.
Anal - to samo, od roku nagle cos tam ja zaczelo bolec, dyskomfort.
Calowanie - ok, pocaluje sie ale czuc ze nie robi to z checia i da sie oczuc ze robi to tylko dlatego, ze ja jej wciskam jezyk do geby - zero w tym namietnosci, pozadania, widac ze stara sie unikac kontaktu wzrokowego zebym przypadkiem nie zaczal jej calowac.
Kiedys bylo wszystko , teraz z roku na rok moge coraz mniej, coraz wiecej jej przeszkadza.
Najlepiej zebym wylizal cipe, na szybko spuscil sie do srodka i se poszedl w pizdu.
Poza slaba jakoscia sexu - sex raz na tydzien, kiedys nawet bylo po 3-4 razy dziennie.
Oczywiscie przy rozmowie - pytam sie - wszystko ze mna ok? Nie wiem, mam schudnac, zmienic fryzure, ubior, cokolwiek? Nie - podobam jej sie seksualnie, po prostu ona sie nie bedzie do niczego zmuszac i tego wszystkiego juz nie czuje.
I ze tylko w kolko pierdole o tym sexie jak by to bylo najwazniejsze - no bo jest, nigdy tego nie ukrywalem i zawsze mowilem ze dobry sex jest filarem zwiazku, a brak sexu to zwykla przyjazn.
A ja z roku na rok czuje sie coraz bardziej odtracony, nie czuje sie przy niej atrakcyjny. Jestem taki sam jak bylem 10 lat temu. Na jej samoocene tez nie bede stawial - wyglada o niebo lepiej niz kiedys. Kiedys miala troche cialka, teraz wazy 56kg.
Chyba powinno isc to w drugim kierunku - pozwalamy sobie na coraz wiecej, a nie na coraz mniej.
Jak zaczynalismy razem byc dobralismy sie temperamentami bo oboje zawsze uwielbialismy sex.
Teraz, sam nie wiem co o tym myslec.
1 2023-11-26 21:42:25 Ostatnio edytowany przez tadziur88 (2023-11-26 21:50:54)
Ile lat mają dzieci?
Dzieci - 4, 5.
Problemy zycia codziennego raczej tez odpadaja.
Jak ja poznalem i byl miedzy nami ogien - miala mega problemy zyciowe - komornik, niesplacone kredyty, nekanie przez bylego itd.
Teraz najwiekszym zmartwieniem jest czy na obiad beda schabowe czy mielone.
Kasy nie brakuje, pracowac nie musi - zarabiam tyle ze prace moze traktowac ewentualnie jako hobby.
Dzieci - 4, 5.
Problemy zycia codziennego raczej tez odpadaja.
Jak ja poznalem i byl miedzy nami ogien - miala mega problemy zyciowe - komornik, niesplacone kredyty, nekanie przez bylego itd.
Teraz najwiekszym zmartwieniem jest czy na obiad beda schabowe czy mielone.
Kasy nie brakuje, pracowac nie musi - zarabiam tyle ze prace moze traktowac ewentualnie jako hobby.
Problemy życia codziennego przy dzieciach są trochę inne. Ogarnianie dzieci męczy.
Co robisz, żeby zachować ogień między Wami poza seksem? Rozmawiałeś z nią o tym, co się dzieje?
Oczywiscie ze rozmawialem ale z rozmowy nic nie wynika, poza tym ze sie wkurwia o to, ze kolejny raz dupe zawracam z tym sexem.
Mozna rozmowe podsumowac tak - "jest jak jest, ciesz sie bo inni maja gorzej".
Oczywiscie ze rozmawialem ale z rozmowy nic nie wynika, poza tym ze sie wkurwia o to, ze kolejny raz dupe zawracam z tym sexem.
Mozna rozmowe podsumowac tak - "jest jak jest, ciesz sie bo inni maja gorzej".
A co robisz, poza zawracaniem jej głowy seksem?:)
Ile robisz w domu? Ile ogarniasz dzieci? Ile jest flirtu? Ile jest gry wstępnej od samego rana?
Bo to idzie zrozumieć, że jak naciskasz, to ona się wycofuje. Tak samo jak teraz nagle zaczniesz się przymilać, to ona od razu będzie wiedzieć, że chodzi Ci o jedno. A kiedy ostatni raz zabrałeś ja gdzieś bez dzieci i spędziliście czas bez oczekiwania seksu w tle?
Seks raz na tydzień przy dwójce dzieci i 10 latach razem to wcale nie jest tak mało.
Oczywiscie ze rozmawialem ale z rozmowy nic nie wynika, poza tym ze sie wkurwia o to, ze kolejny raz dupe zawracam z tym sexem.
Mozna rozmowe podsumowac tak - "jest jak jest, ciesz sie bo inni maja gorzej".
No fakt, ciesz się bo inni naprawdę mają gorzej
Twojej kobiecie po prostu spadło libido, czasem to się zdarza po iluś tam latach związku i ciągłego seksu.
A kiedy ostatni raz zabrałeś żonę na romantyczną kolację przy świecach? Zorganizowałeś opiekę nad dwójką niesfornych dzieciaków po to, aby np. zabrać ją na weekend we dwoje?
Tak tylko pytam bo pewnie otrzymam odpowiedź że ona taka wypoczęta na co dzień chodzi, że powinna tylko patrzeć kiedy zrobić ci loda w wolnej chwili.
Ale czego Ty nie rozumiesz? Przecież powiedziała ci jasno i wyraźnie że ona już tego nie czuje... co jeszcze chciałbyś usłyszeć? Widocznie coś się w niej wypaliło, albo jej się zmieniło, tak bywa w życiu. To że przez ileś tam lat była demonem seksu nie oznacza że będzie tak zawsze. Ludzie się zmieniają, coś się wypala, coś się nudzi, libido spada z wiekiem. Ty chciałbyś pazurami trzymać się tego co było kiedyś a ona już jest inna osoba niż była x lat temu. Co ma zrobić? Zmuszać się? Przecież się zmusza do loda ale sam powiedziałeś że Cię to nie podnieca
Raz na jakis czas przyjezdzaja tesciowie albo dzieciaki ida do tesciow - wtedy ruszamy sobie w tango - wiadomo jedzonko, swiece, jakis hotel.
Dzieciaki sa do godz. 16 w przedszkolu - zona w domu.
Ja tez w domu, bo w domu pracuje.
Mowie - jak jestes zmeczona - wezme kogos do sprzatania, zarcia mozna zamowic a my mozemy sie pobawic. Nieeee szkoda pinionszkow. No ok, to dalej nie namawiam.
Do czego zmierzam - jak ja poznalem miala o niebo gorzej, wiecej obowiazkow, stresu - slowem wszystkiego. A jednak byl ogien.
Wiadomo, zawsze mozna znalezc jakas wymowke, ze nie wiem - klapy od kibla nie opuscilem, wiec ona traci ochote na sex.
Ale takie argumenty do mnie nie trafiaja, nie patrzac przez pryzmat przeszlosci. Kiedys musialbym naprawde sie natrudzic zeby nie bylo zblizenia, teraz musze sie natrudzic zeby jakiekolwiek bylo.
Przy tej okazji, przypomina mi się facet, który też nie mógł pojąć, że w pierwszych latach seks był 5x dziennie, a teraz jest coraz rzadziej. ..myślał pewnie, że tak zostanie do starości, a właściwie do czasu, kiedy on nie będzie mógł...
Widać Twojej kobiecie seks wyszedł gardłem, dosłownie i w przenośni...
Nie robi tego specjalnie, tylko po prostu nie ma ochoty, nie czuje potrzeby, przyczyna spadku libido może być nieuchwytna... porody, wychowanie dzieci też się do tego w jakimś stopniu przyczyniły.
Mowie - jak jestes zmeczona - wezme kogos do sprzatania, zarcia mozna zamowic a my mozemy sie pobawic..
Ale, ale facet... Ty masz w głowie coś innego niż seks?
Przyszło ci do głowy, że np. sprzątanie razem w domu może byc wstępem do fajnego seksu? Albo gotowanie? Zresztą co ja ci będę mówić, nie dorastam ci do pięt w tych sprawach
Tylko jeśli facet stałby mi nad uchem 24/24 i pierdzielił o tym, że teraz powinniśmy się bzyknąć, to sorry... Uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Tylko twoja żona nie może i w tym sęk
12 2023-11-26 23:45:22 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-11-26 23:46:54)
Idziesz w zła stronę, chcesz dla niej coraz lepiej (pomoc do sprzątania,catering), a widać, ona do dobrego się przyzwyczaiła.
Jednym zdaniem : Za dużo w dupie, choć nie w tym znaczeniu co pewnie byś chciał.
Nie stara sie, bo jej nie zależy.
Panie tutaj skupiają sie na sexie, a nie zwrócili uwagi, ze ona nawet pocałunku unika.
Złapała bogatego faceta, który pewnie pospłacał jej długi, zapewnił dobre życie, dał dom, dał dzieci,dał spokój, i gitarę pewnie tez.
No to facet niech sobie teraz jedzie na ręcznym, a ten sex raz na tyg na odpierdol, zaraz zmieni sie raz na miesiąc.
Wiesz co sprawi że jej libido wróci do normy? Pozew rozwodowy.
Taaa, bo ona ma się starać... Choć wbrew sobie. Przecież nie o chodzi, by się zmuszala, więc?
Oczywistym jest, że w tym przypadku unika każdej bliskości...
To nie jest takie czarno białe.
Seks raz na tydzień przy dwójce dzieci i 10 latach razem to wcale nie jest tak mało.
Na logikę, gdyby nie było mało, to czy powstał by ten temat?
Bo stosujesz argumentacje "A w Ameryce to bija murzynów"
Moja zona to chyba by sie ze mna rozwiodła, gdybym uprawiał z nią sex raz na tyg, to już chyba podochodzi pod znęcanie się
Pisałem tutaj to nie raz, prof lew starowicz seksuolog i psychiatra, jasno w swoich książkach stwierdza, im mniej seksu, tym więcej innych problemów w małżenstwie, a nie odwrotnie, ze jakieś tam problemy( pomiędzy małżonkami) sprawiają ze tego seksu jest mniej.
Najlepiej jak jest on codziennie, im rzadziej tym gorzej dla związku.
Taaa, bo ona ma się starać... Choć wbrew sobie. Przecież nie o chodzi, by się zmuszala, więc?
Oczywistym jest, że w tym przypadku unika każdej bliskości...
To nie jest takie czarno białe.
Tak, ma sie starać, tak samo jak on.
Czy małżeństwo to nie jest ciągła praca nad relacją i staranie się?
skoro jej sie przestało chcieć starać, to niech da mu rozwód z orzeczeniem o swojej winie, i niech każdy idzie w swoja stronę
Małżeństwa rozlatują sie, kiedy ludzie je tworzący, przestają pamiętać, że oprócz praw w małżeństwie, maja tez małżeńskie obowiązki.
Kurcze I jak tu nie dziękować bogu, że się nie ma za męża takiego Szeptucha
Tylko gdzie jest napisane w kodeksie cywilnym ile razy powinno się spełniać obowiązek małżeński?
Bo według Szeptucha zawsze i o każdej porze gdy tylko mąż i władca sobie zażyczy, bo inaczej tobołek i za drzwi.
Chyba się wypaliło, a jej wyjaśnienia, to tylko wymówki.
Preferencje i potrzeby się zmieniły.
No tak, obowiązkiem jest spełnianie wszystkich zachcianek partnera... On akurat w sferze seksu nie musi się starać, wręcz odwrotnie... Tu staranie się jego kobiety nie rozwiąże problemu, jak ona się wypaliła w tej sferze.
19 2023-11-27 00:24:46 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-11-27 00:28:08)
No tak, obowiązkiem jest spełnianie wszystkich zachcianek partnera... On akurat w sferze seksu nie musi się starać, wręcz odwrotnie... Tu staranie się jego kobiety nie rozwiąże problemu, jak ona się wypaliła w tej sferze.
A to że sie wypaliła w tej sferze, sprawia magicznie że potrzeby jej męża znikają?
Co odróżnia zona od przyjaciela?
Kim jest żona?
przyjaźń+ bliskości/sex/potomstwo
Skoro dzieci już sa, a żona unika bliskości i sexu, to po co mu ona?
Wszystko inne przecież zapewnia mu jego przyjaciele?
Albo niech sie zastanowi nad sobą, albo niech da mu rozwód z wskazaniem swojej winy.
Jeżeli pocałunek polega na wpychaniu jej języka w usta i jest wstępem do seksu, to dziwić się, że ona nie ma ochoty?
Zapytałam Autora, kiedy ostatni raz spędzili czas razem bez parcia na seks. Chyba nie spędzają. Smutne to, że nie potrafią wyjść razem do restauracji bez presji, że potem musi być seks. To zabija libido.
21 2023-11-27 11:07:09 Ostatnio edytowany przez onaanna (2023-11-27 11:07:39)
wieka napisał/a:No tak, obowiązkiem jest spełnianie wszystkich zachcianek partnera... On akurat w sferze seksu nie musi się starać, wręcz odwrotnie... Tu staranie się jego kobiety nie rozwiąże problemu, jak ona się wypaliła w tej sferze.
A to że sie wypaliła w tej sferze, sprawia magicznie że potrzeby jej męża znikają?
Co odróżnia zona od przyjaciela?
Kim jest żona?
przyjaźń+ bliskości/sex/potomstwoSkoro dzieci już sa, a żona unika bliskości i sexu, to po co mu ona?
Wszystko inne przecież zapewnia mu jego przyjaciele?
Albo niech sie zastanowi nad sobą, albo niech da mu rozwód z wskazaniem swojej winy.
Jemu jest potrzebna bo to wlasnie ONA jest jego najlepszym przyjacielen. To ona zustanie jak wszyscy sie odsuna
A inni przyjaciele. W wiekszisci maja rodziny, swoje sprawy i nie maja czasu.
Zwiazek to nie tylko parcie na sex...
Lady Loka napisał/a:Seks raz na tydzień przy dwójce dzieci i 10 latach razem to wcale nie jest tak mało.
Na logikę, gdyby nie było mało, to czy powstał by ten temat?
Bo stosujesz argumentacje "A w Ameryce to bija murzynów"
Moja zona to chyba by sie ze mna rozwiodła, gdybym uprawiał z nią sex raz na tyg, to już chyba podochodzi pod znęcanie się
Pisałem tutaj to nie raz, prof lew starowicz seksuolog i psychiatra, jasno w swoich książkach stwierdza, im mniej seksu, tym więcej innych problemów w małżenstwie, a nie odwrotnie, ze jakieś tam problemy( pomiędzy małżonkami) sprawiają ze tego seksu jest mniej.
Najlepiej jak jest on codziennie, im rzadziej tym gorzej dla związku.
Pan Lew Starowicz prezentuje przestarzale patriarchalne koncepcje zwiazku czy malzenstwa.
Zyjemy teraz w 21 wieku...
To działa w obydwie strony... To po co jej on, jak zamęcza ją seksem, uważa, że całe życie ma być jak na początku, choć niewielu ma nawet takie ostre początki...
Małżeństwo nie opiera się tylko na seksie.
Autor wygląda na seksoholika, niech też weźmie trochę na wstrzymanie, bo jak na razie, to tylko jego potrzeby się liczą.
Seks w związku też ewoluje, żona jak ma większe potrzeby, też nie "gwałci" męża, choć też takie się zdarzają...
Dlatego w takich sytuacjach gdzie absolutnie nie ma zrozumienia, dla drugiej strony może warto skorzystać z pomocy seksuologa.
Druga sprawa, wręcz niechęć do seksu może mieć przyczyny zdrowotne, nadczynność tarczycy może spowodować spadek libido do zera...
Ale nie, najlepiej w takich sytuacjach doradzać rozwód, a że są dzieci to mało ważne, najważniejszy jest seks i to taki jaki autor preferuje
24 2023-11-27 12:17:19 Ostatnio edytowany przez tadziur88 (2023-11-27 12:23:48)
Ale ja nie mialbym totalnie zadnych pretensji gdyby nasze zycie seksualne wygladalo od samego poczatku tak jak wyglada teraz - jezeli to zaakceptowalem od samego poczatku - ok.
Ale jak widze ze z roku na roku jest coraz gorzej, to nie ma to dobrej perspektywy na przyszlosc, a bez sensu chodzic wkurwionym i sfrustrowanym.
Ja mam caly czas potrzeby takie jak mialem 10 lat temu, za zone bralem tez kogos z okreslonym temperamentem, a teraz czuje sie zwyczajnie oszukany. A ten efekt ze z roku na rok moge coraz mniej w sprawach lozkowych odbieram tak: jestes dla mnie coraz mniej wazny, coraz mniej do Ciebie czuje.
A wypowiadajac sie z perspektywy meskiego gatunku - tak, sex jest dla wiekszosci z nas najwazniejszy. To on scala zwiazek, to on powoduje ze w ogole sie zaczynamy ze soba spotykac, to on powoduje ze jestesmy czyms wiecej niz dwojgiem przyjaciol.
Dlaczego ludzie zdradzaja (obie strony)? I w jaki sposob to robia? Zdrada to nie wspolne jedzenie popcornu przed netflixem tylko wlasnie sex.
Wytłumacz tej swojej żonie porządnie, żeby na chwilę ucięła te swoje kobiece wymówki i szczerze Ci powiedziała co się dzieje.
Potem terapia u seksuologa dla par i naprawiajcie.
Jeśli nie będzie chciała nic zmieniać, to masz odpowiedź, że ma Cię w dupie.
Druga sprawa, nie liczyłbym już na seks 5x dziennie. Masz ponad 3 dychy na karku, a wierzysz w bajki. 3x w tygodniu to będzie statystyczny wynik, w DOBRYM długoterminowym związku.
Pokaż żonie, że wasze małżeństwo, to nie sam seks. Spędź z nią trochę quality time i dziećmi, nie zahaczając o seks.
Tlumaczenie - troche lepiej moglbym sie umyc. Oczywiscie tlumaczenie z dupy, bo zawsze przed sexem jestem ogolony, umyty dokladnie i chocbym kutasa moczyl we wrzatku - dalej jest zle.
NIGDY nie lekceważ takich uwag. NIGDY. Bo to może być nie kwestia higieny, a złej diety. I zwyczajnie zacząłeś wanić. Zdarza się.
Tak - seks jest ważny i tak - stanowi on jeden z fundamentów związku. ALE nie jest najważniejszy. A mam wrażenie, że twoje postrzeganie związku kręci się jedynie wokół tego jednego aspektu: żona nie chce ci ci lizać dupy jak dawniej. Ta presja na seks i jednocześnie pogarda do zmieniającego się libido i potrzeb twojej żony, bijąca z twoich słów jest męcząca w czytaniu - jako 'forumowy' cynik i nonkonformista to wiem co mówię. Więc jak musi czuć się twoja kobieta?
Dla mnie, jak i dla wiekszosci, rowniez wyglada to na duze parcie na sex ze strony autora.
Tak jak wiekszosc pisze, ona juz nie ma ochoty, bo cos tam. Tak sie niestety dzieje, powodem braku ochoty tutaj jest to parcie na seks.
Jej libido spadlo i ciagle parcie - juz jest psychicznie nastawiona na nie!
onaanna:
Mało wiesz o życiu, rozejrzyj sie dookoła, co wytrzymuje dłużej?
Małżeństwa czy przyjaźnie.
Następnie, jakie ty masz kompetencje, aby podważać dorobek naukowy najwybitniejszego w Polsce seksuologa i psychiatry?
Kafelek na instagramie się nie liczy.
Lady Loka: Zadałaś pytanie, ale nie uzyskałaś na niego jeszcze odpowiedzi, mimo tego sama sobie dopowiedziałaś, że chyba nie, i potem popłynęłaś.
To samo pytanie co do wieki, to że jej spadło libido, sprawia magicznie, że jego potrzeby znikły?
Serio, wejdź w buty autora, twój mąż kocha sie z tobą codziennie, nawet kilka razy dziennie, spełnia twoje zachcianki w łóżku, jakie one by nie były.
I nagle z seksu kilka razy dziennie, nastaje dla ciebie rzeczywistość, sex raz na tyg, na odpierdol, dobrze wiemy, że zaraz zmieni sie to raz na meisiac a potem raz na rok, w walentynki, z łaski, przypnie sobie kokardkę na penisie, abyś mogla skorzystać.
Ty podobnie jak autor tutaj, starasz sie zrozumieć dlaczego, pytasz, interesujesz sie, zarzucasz sobie jakieś rzeczy, a w odpowiedzi uzyskujesz, "jest jak jest"
Jak byś się w tedy czuła?
Wieka:
A dlaczego nie ma prawa oczekiwać, ze w sexie bedize jak na początku?
A czym innym jak nie zwykła przyjaźnią jest związek bez sexu?
Nikt nie ma prawa zmuszać kobiety/mężczyzny do sexu, zwłaszcza ktoś tak bliski jak mąż czy żona.
To po prostu gwałt
Tak samo jak nikt w Polsce nie mzoe cie zmuszać do pójścia do pracy.
Pracy niewolniczej tez nie ma.
Ty sam/sama musisz wiedzieć, że to TWÓJ obowiązek.
Bo ani umowy o prace, ani umowy małżeńskiej, nikt ci nie każe podpisywać, tego obowiązku nie ma.
Skoro kobiecie tak zależy na dobru dzieci, to w pierwszej kolejności dba sie o dobro męża, w druga stronę działa to tak samo.
Jeżeli mężowi zależy na dobru dzieci, to w pierwszej kolejności dba o zone, potem dopiero o dzieci.
To juz nie te czasy, (jak ona wskazała mamy 21wiek) że ktoś będzie sie poświęcał w imię dobra dzieci.
W takim przypadku agonia potrwa tylko trochę dłużej.
wiesz ile w koło siebie widze teraz takich samych schematów?
Mężczyzna meczy sie przy boku zimnej suki, do uzyskanie pełnoletności przez dzieci, aby nie zostać zniszczonym alienacjom od dzieci
a potem mówi babsku, która dawała mu raz na miesiąc albo rzadziej pa pa.
I kobieta zostaje w pustym mieszkaniu, które zaraz trzeba będzie sprzedać, bez męża i bez dzieci które poszły w świat.
Gdy koleżanka mojej zony rozmawiała o tym w naszym domu, skwitowałem że przecież sama jesteś sobie winna kobieto, ze to i tak łagodna kara za zmuszanie męża do życia w pół celibacie, alimenty jeszcze powinien od ciebie dostać.
Płacz był że h ho ho
Ale ja nie mialbym totalnie zadnych pretensji gdyby nasze zycie seksualne wygladalo od samego poczatku tak jak wyglada teraz - jezeli to zaakceptowalem od samego poczatku - ok.
Ale jak widze ze z roku na roku jest coraz gorzej, to nie ma to dobrej perspektywy na przyszlosc, a bez sensu chodzic wkurwionym i sfrustrowanym.
Ja mam caly czas potrzeby takie jak mialem 10 lat temu, za zone bralem tez kogos z okreslonym temperamentem, a teraz czuje sie zwyczajnie oszukany. A ten efekt ze z roku na rok moge coraz mniej w sprawach lozkowych odbieram tak: jestes dla mnie coraz mniej wazny, coraz mniej do Ciebie czuje.
A wypowiadajac sie z perspektywy meskiego gatunku - tak, sex jest dla wiekszosci z nas najwazniejszy. To on scala zwiazek, to on powoduje ze w ogole sie zaczynamy ze soba spotykac, to on powoduje ze jestesmy czyms wiecej niz dwojgiem przyjaciol.
Dlaczego ludzie zdradzaja (obie strony)? I w jaki sposob to robia? Zdrada to nie wspolne jedzenie popcornu przed netflixem tylko wlasnie sex.
Ale musisz zrozumieć, że jak Ty masz tak samo jak na początku, to u żony się zmieniło, ona też tego nie przewidziała, sam też nie wiesz, jak u Ciebie będzie za 10 czy 20-30 lat.
Jakby patrzeć na zgranie w tym temacie przez całe życie, to 90% małżeństw musiałoby się rozwodzić.
Mogło jeszcze być tak, że ona od początku miała faceta, któremu się podporządkowywała w seksie pod każdym względem, bo myślała, że tak trzeba, czyli nie raz się zmuszała.
Teraz jej się przelało...
Tak czy tak, powinniście skorzystać z pomocy seksuologa.
30 2023-11-27 12:53:47 Ostatnio edytowany przez tadziur88 (2023-11-27 12:54:29)
Czytam ze mecze bule o sex, ze to 10 lat to czego ja sie spodziewam. Wiec powiem tak - nie mecze buly, bo nie widze sensu w zmuszaniu kogos do czegos - na sile czlowiek nawet sie nie wysra, mnie tez by nikt nie zmusil do sexu z kobieta ktora mnie nie pociaga. Zona zna moje zdanie - wiecej sie nie powtarzam, bo co to da?
Druga sprawa - ja tez jestem 10 lat w tym zwiazku, a jednak ten obszar zwiazku jest dla mnie wciaz tak wazny jak dla zony byl na poczatku, wciaz czuje mocne pozadanie do zony. Wiec chyba nie o staz tu chodzi, bo idac tym tokiem myslenia mi tez powinno sie juz tylko chciec zalozyc cieple papcie, wlaczyc netflixa i wieczorach rozmawiac o planach na emeryture i wspominac jak to fajnie bylo w mlodosci.
Ale mam 36 lat i swoje potrzeby, dziadkiem jeszcze nie jestem ani fizycznie ani emocjonalnie.
31 2023-11-27 12:58:31 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-27 12:59:30)
onaanna:
Mało wiesz o życiu, rozejrzyj sie dookoła, co wytrzymuje dłużej?
Małżeństwa czy przyjaźnie.Następnie, jakie ty masz kompetencje, aby podważać dorobek naukowy najwybitniejszego w Polsce seksuologa i psychiatry?
Kafelek na instagramie się nie liczy.Lady Loka: Zadałaś pytanie, ale nie uzyskałaś na niego jeszcze odpowiedzi, mimo tego sama sobie dopowiedziałaś, że chyba nie, i potem popłynęłaś.
To samo pytanie co do wieki, to że jej spadło libido, sprawia magicznie, że jego potrzeby znikły?Serio, wejdź w buty autora, twój mąż kocha sie z tobą codziennie, nawet kilka razy dziennie, spełnia twoje zachcianki w łóżku, jakie one by nie były.
I nagle z seksu kilka razy dziennie, nastaje dla ciebie rzeczywistość, sex raz na tyg, na odpierdol, dobrze wiemy, że zaraz zmieni sie to raz na meisiac a potem raz na rok, w walentynki, z łaski, przypnie sobie kokardkę na penisie, abyś mogla skorzystać.
Ty podobnie jak autor tutaj, starasz sie zrozumieć dlaczego, pytasz, interesujesz sie, zarzucasz sobie jakieś rzeczy, a w odpowiedzi uzyskujesz, "jest jak jest"
Jak byś się w tedy czuła?Wieka:
A dlaczego nie ma prawa oczekiwać, ze w sexie bedize jak na początku?
A czym innym jak nie zwykła przyjaźnią jest związek bez sexu?Nikt nie ma prawa zmuszać kobiety/mężczyzny do sexu, zwłaszcza ktoś tak bliski jak mąż czy żona.
To po prostu gwałt
Tak samo jak nikt w Polsce nie mzoe cie zmuszać do pójścia do pracy.
Pracy niewolniczej tez nie ma.Ty sam/sama musisz wiedzieć, że to TWÓJ obowiązek.
Bo ani umowy o prace, ani umowy małżeńskiej, nikt ci nie każe podpisywać, tego obowiązku nie ma.Skoro kobiecie tak zależy na dobru dzieci, to w pierwszej kolejności dba sie o dobro męża, w druga stronę działa to tak samo.
Jeżeli mężowi zależy na dobru dzieci, to w pierwszej kolejności dba o zone, potem dopiero o dzieci.To juz nie te czasy, (jak ona wskazała mamy 21wiek) że ktoś będzie sie poświęcał w imię dobra dzieci.
W takim przypadku agonia potrwa tylko trochę dłużej.wiesz ile w koło siebie widze teraz takich samych schematów?
Mężczyzna meczy sie przy boku zimnej suki, do uzyskanie pełnoletności przez dzieci, aby nie zostać zniszczonym alienacjom od dzieci
a potem mówi babsku, która dawała mu raz na miesiąc albo rzadziej pa pa.
I kobieta zostaje w pustym mieszkaniu, które zaraz trzeba będzie sprzedać, bez męża i bez dzieci które poszły w świat.Gdy koleżanka mojej zony rozmawiała o tym w naszym domu, skwitowałem że przecież sama jesteś sobie winna kobieto, ze to i tak łagodna kara za zmuszanie męża do życia w pół celibacie, alimenty jeszcze powinien od ciebie dostać.
Płacz był że h ho ho
Ty mówiesz o obowiązku /zmuszaniu się, bo to tak jest jakbyś wciskał jedzenie komuś kto nie ma wcale apetytu.. Niektórym facetom to wystarcza.
A autorowi chodzi, żeby żona miała apetyt...
Nie rozumiesz też, że z wiekiem jednym się zmienia, drugim nie...
Nie rozumiesz też, że z wiekiem jednym się zmienia, drugim nie...
Dalej mi nie odpowiedziałaś.
Co z tego?
Czyli rozumiem, że jak mnie sex znudzi, bo ja juz naprawdę, to co można było zrobić w sferze seksualnej, to juz zrobiłem.
To komunikuje swojej zonie "Sory Dolores, mi sie juz znudziło, wiesz jak to jest, niektórym z wiekiem sie zmienia"
To moja zona ma przytaknąć, no nic, trudno, żyjmy jak brat i siostra.
To ty nie rozumiesz tego, że albo zawsze ktos musi sie zmusić, ( czy to do sexu, czy życia w celibacie) albo muszą sie rozejść.
33 2023-11-27 13:42:13 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2023-11-27 13:42:32)
Zluzuj gumę Szeptuch.
Autor poniekąd odpowiedział. Dla niego czas z żoną musi skończyć się seksem.
No to będzie miał to, co ma, bo u kobiet zwyczajnie psychika działa inaczej i dopóki Autor tego nie zrozumie, to lepiej mieć nie będzie.
Ja akurat nie uznaję seksu z obowiązku. I całe szczęście mój mąż też. Więc dla mnie reszta Twojego wywodu nie ma sensu.
Czytam ze mecze bule o sex, ze to 10 lat to czego ja sie spodziewam. Wiec powiem tak - nie mecze buly, bo nie widze sensu w zmuszaniu kogos do czegos - na sile czlowiek nawet sie nie wysra, mnie tez by nikt nie zmusil do sexu z kobieta ktora mnie nie pociaga. Zona zna moje zdanie - wiecej sie nie powtarzam, bo co to da?
Druga sprawa - ja tez jestem 10 lat w tym zwiazku, a jednak ten obszar zwiazku jest dla mnie wciaz tak wazny jak dla zony byl na poczatku, wciaz czuje mocne pozadanie do zony. Wiec chyba nie o staz tu chodzi, bo idac tym tokiem myslenia mi tez powinno sie juz tylko chciec zalozyc cieple papcie, wlaczyc netflixa i wieczorach rozmawiac o planach na emeryture i wspominac jak to fajnie bylo w mlodosci.
Ale mam 36 lat i swoje potrzeby, dziadkiem jeszcze nie jestem ani fizycznie ani emocjonalnie.
Ale dziadkiem będziesz i za 30 lat jak Tobie się nie zmieni, to będziesz oczekiwał, żeby było jak na początku, no chyba, że u Ciebie się zmieni...
Nie tylko wiek decyduje o libido.
Wiecie co? zauwazylam, ze odpowiadamy roznie, na podobne tematy.
W innym watku moze bylabym po stronie autora, ale z racji tego, w jaki sposob on napisal ten post, odebralam go, jako pana, ktory jest seksoholikiem, ktoremu jest malo, a zonie po prostu sie odechcialo.
po drugie, Szeptuch bardzo stoi po stronie autora, to tu nasuwa mi sie, ze moze szeptuch to autor (chociaz, ze wczesniejszego czytania postow szeptucha, myslalam, ze jest wrazliwym czlowiekiem) albo szeptuch tez tak lubi jak autor
wieka napisał/a:Nie rozumiesz też, że z wiekiem jednym się zmienia, drugim nie...
Dalej mi nie odpowiedziałaś.
Co z tego?Czyli rozumiem, że jak mnie sex znudzi, bo ja juz naprawdę, to co można było zrobić w sferze seksualnej, to juz zrobiłem.
To komunikuje swojej zonie "Sory Dolores, mi sie juz znudziło, wiesz jak to jest, niektórym z wiekiem sie zmienia"
To moja zona ma przytaknąć, no nic, trudno, żyjmy jak brat i siostra.To ty nie rozumiesz tego, że albo zawsze ktos musi sie zmusić, ( czy to do sexu, czy życia w celibacie) albo muszą sie rozejść.
Ja wszysko rozumiem, dlatego często seks jest w małżeństwach dla świętego spokoju, a nie o to chodzi autorowi.
Ale też nie można oczekiwać wyuzdanego seksu do "końca życia" , ja tu widzę silne uzależnienie autora od tych form.
Wiecie co?
Wiemy.
Szeptuch akurat z tym nastawieniem do tego aspektu związku nigdy się nie krył. Pisał o tym już kilkukrotnie.
Wiecie co? zauwazylam, ze odpowiadamy roznie, na podobne tematy.
W innym watku moze bylabym po stronie autora, ale z racji tego, w jaki sposob on napisal ten post, odebralam go, jako pana, ktory jest seksoholikiem, ktoremu jest malo, a zonie po prostu sie odechcialo.
po drugie, Szeptuch bardzo stoi po stronie autora, to tu nasuwa mi sie, ze moze szeptuch to autor (chociaz, ze wczesniejszego czytania postow szeptucha, myslalam, ze jest wrazliwym czlowiekiem) albo szeptuch tez tak lubi jak autor
Szeptuch nie jest w tej sytuacji, bo żona ma większe potrzeby niż on, wiec tak się mądrzy
Gosiawie napisał/a:Wiecie co? zauwazylam, ze odpowiadamy roznie, na podobne tematy.
W innym watku moze bylabym po stronie autora, ale z racji tego, w jaki sposob on napisal ten post, odebralam go, jako pana, ktory jest seksoholikiem, ktoremu jest malo, a zonie po prostu sie odechcialo.
po drugie, Szeptuch bardzo stoi po stronie autora, to tu nasuwa mi sie, ze moze szeptuch to autor (chociaz, ze wczesniejszego czytania postow szeptucha, myslalam, ze jest wrazliwym czlowiekiem) albo szeptuch tez tak lubi jak autor
Szeptuch nie jest w tej sytuacji, bo żona ma większe potrzeby niż on, wiec tak się mądrzy
Madrzy to malo powiedziane, on tu wrecz krzyczy
Chyba trzeba zaproponować otwarcie zwiazku.
Albo niech sie zastanowi nad sobą, albo niech da mu rozwód z wskazaniem swojej winy.
Tego jednego nie mogę zrozumieć. Dlaczego rozwód od razu z jej winy, a nie za porozumieniem stron? Czy gdzieś tu jest przemoc lub zdrada?
Zluzuj gumę Szeptuch.
Autor poniekąd odpowiedział. Dla niego czas z żoną musi skończyć się seksem.No to będzie miał to, co ma, bo u kobiet zwyczajnie psychika działa inaczej i dopóki Autor tego nie zrozumie, to lepiej mieć nie będzie.
Ja akurat nie uznaję seksu z obowiązku. I całe szczęście mój mąż też. Więc dla mnie reszta Twojego wywodu nie ma sensu.
Ale Loka, to nie jest moj wywód.
To są obserwacje psychiatry i seksuologa i ogromnym stażem.
Powszechnie szanowanego z ogromnym dorobkiem naukowym.
coraz mniej seksu, to tym bardziej związek chyli sie ku upadkowi.
A jak nie ma seksu to nie ma związku ( oczywiście nie wliczam połogu/choroby/żałoby itp)
Dodatkowo co nie ma sensu?
Że albo jedna strona zmusza sie do seksu albo druga do celibatu?
Przecież to jest fakt.
Zwrócę ci uwagę na fakt, że jego zona tez będzie miała to co będzie miała.
czyli albo rozbita rodzina teraz, z wszystkimi tego dobrodziejstwami dla niej i dla dzieci.
albo zostanie sam po tym jak dzieci pójdą na studia.
bo tak, dla autora sex jest ważny, i ma prawo byc ważny.
Przypomnę ci temat tego faceta, który wyczekiwał z niekłamana popędliwością faktu menopauzy u jego zony, i oczekiwanego spaku u niej libido, bo jemu sie sexu nie chce z nia uprawiac.
Na pewno sobie przypominasz.
I jak pamiętasz, ja maiłem tam, takie samo danie jak tutaj, że to jest jego obowiązek, jako małżonka
Ty również wypowiadałaś sie o nim nad wyraz krytycznie.
Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.
43 2023-11-27 14:44:11 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-11-27 14:46:01)
Szeptuch napisał/a:Albo niech sie zastanowi nad sobą, albo niech da mu rozwód z wskazaniem swojej winy.
Tego jednego nie mogę zrozumieć. Dlaczego rozwód od razu z jej winy, a nie za porozumieniem stron? Czy gdzieś tu jest przemoc lub zdrada?
Bo nie musi byc przemocy ani zdrady, aby można było orzekać o winie.
Pożycie małżeńskie opiera się na istnieniu trzech rodzaju więzi – duchowej, fizycznej i gospodarczej
czyli sex jest jednym z 3 filarów małżeństwa.
Z czego dla faceta ważniejsza jest ta fizyczna, wiec kobieta powinna o to dbac.
a dla większości kobiet ta duchowa i gospodarcza, i tutaj facet powinien o to bardziej dbać.
I strona która go unika, odpowiada za rozpad
To tak jak by jej facet nie dawał kompletnie pieniędzy na rodzinę, tutaj rozpadła by sie ta więź gospodarcza.
w jednym i drugim przypadku, mzona domagać sie rozwodu z rzeczeniem o winie, i alimentów.
Lady Loka napisał/a:Zluzuj gumę Szeptuch.
Autor poniekąd odpowiedział. Dla niego czas z żoną musi skończyć się seksem.No to będzie miał to, co ma, bo u kobiet zwyczajnie psychika działa inaczej i dopóki Autor tego nie zrozumie, to lepiej mieć nie będzie.
Ja akurat nie uznaję seksu z obowiązku. I całe szczęście mój mąż też. Więc dla mnie reszta Twojego wywodu nie ma sensu.
Ale Loka, to nie jest moj wywód.
To są obserwacje psychiatry i seksuologa i ogromnym stażem.
Powszechnie szanowanego z ogromnym dorobkiem naukowym.
coraz mniej seksu, to tym bardziej związek chyli sie ku upadkowi.
A jak nie ma seksu to nie ma związku ( oczywiście nie wliczam połogu/choroby/żałoby itp)
Dodatkowo co nie ma sensu?
Że albo jedna strona zmusza sie do seksu albo druga do celibatu?
Przecież to jest fakt.Zwrócę ci uwagę na fakt, że jego zona tez będzie miała to co będzie miała.
czyli albo rozbita rodzina teraz, z wszystkimi tego dobrodziejstwami dla niej i dla dzieci.
albo zostanie sam po tym jak dzieci pójdą na studia.bo tak, dla autora sex jest ważny, i ma prawo byc ważny.
Przypomnę ci temat tego faceta, który wyczekiwał z niekłamana popędliwością faktu menopauzy u jego zony, i oczekiwanego spaku u niej libido, bo jemu sie sexu nie chce z nia uprawiac.
Na pewno sobie przypominasz.I jak pamiętasz, ja maiłem tam, takie samo danie jak tutaj, że to jest jego obowiązek, jako małżonka
Ty również wypowiadałaś sie o nim nad wyraz krytycznie.Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.
Dla mnie Lew-Starowicz nie jest autorytetem. Jego twierdzenia byly wielokrotnie krytykowane. Nie, nie przytoczę, nie mam czasu szukać.
U goscia od menopauzy zwracałam uwagę na co inego, a i tu nigdzie nie napisałam, że jedna strona musi się dopasowac. Napisalam, ze przy takim stazu nie jest źle, napisałam, zeby porozmawiali i napisalam, że Autor powinien spędzić z zoną jakościowy czas bez parcia na seks.
No faktycznie, paradne.
Ja to mam wrażenie, ze tu sobie szczekasz, bo w domu żona Cie krotko trzyma. Szczekaj. Ja wrócę so ignorowania, bo na szczekanie nie ma rady.
Szeptuch napisał/a:Albo niech sie zastanowi nad sobą, albo niech da mu rozwód z wskazaniem swojej winy.
Tego jednego nie mogę zrozumieć. Dlaczego rozwód od razu z jej winy, a nie za porozumieniem stron? Czy gdzieś tu jest przemoc lub zdrada?
Nie musi być zdrady. W tym wypadku chodzi o niezaspokojenie podstawowych potrzeb partnera.
Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.
Raczej typowe.
U goscia od menopauzy zwracałam uwagę na co inego, a i tu nigdzie nie napisałam, że jedna strona musi się dopasowac.
Jak na co innego? Cisnęłaś go, ze ma się dostosować, bo jeszcze po menopauzie babce zachce się jeszcze bardziej. Bo jak inaczej intepretować takie wywieranie presji?
Twoja żona ma taki sam okres przedmenopauzalny jak przeciętna 25latka. Też jest przed menopauzą. Zona wyższe libido może mieć jeszcze latami. 4 lata zaciskania zębów nic Ci tu nie dadzą.
Sporo kobiet odkrywa większą ochotę na seks dopiero wtedy, kiedy są po menopauzie i ciąża im już nie grozi. Co zrobisz wtedy? Dalej Ci się wydaje, żw po menopauzie będziesz miał spokój?
Taaa tylko Ty o 13 już mówisz, że jest zachód słońca.
A co Tobie się wydaje, że 50latki to już tylko celibat?
To poczekaj te 12 lat i sam zobaczysz, o ile żona nie będzie miała dosyć Twojego marudzenia wink
Babki mają po 45 lat i naturalnie zachodzą w ciąże, a Ty wróżysz zonie menopauzę tuz po 40tce.
jeziorna napisał/a:Szeptuch napisał/a:Albo niech sie zastanowi nad sobą, albo niech da mu rozwód z wskazaniem swojej winy.
Tego jednego nie mogę zrozumieć. Dlaczego rozwód od razu z jej winy, a nie za porozumieniem stron? Czy gdzieś tu jest przemoc lub zdrada?
Bo nie musi byc przemocy ani zdrady, aby można było orzekać o winie.
Pożycie małżeńskie opiera się na istnieniu trzech rodzaju więzi – duchowej, fizycznej i gospodarczej
czyli sex jest jednym z 3 filarów małżeństwa.Z czego dla faceta ważniejsza jest ta fizyczna, wiec kobieta powinna o to dbac.
a dla większości kobiet ta duchowa i gospodarcza, i tutaj facet powinien o to bardziej dbać.I strona która go unika, odpowiada za rozpad
To tak jak by jej facet nie dawał kompletnie pieniędzy na rodzinę, tutaj rozpadła by sie ta więź gospodarcza.
w jednym i drugim przypadku, mzona domagać sie rozwodu z rzeczeniem o winie, i alimentów.
Duże znaczenie ma kontekst. Jeśli facet dużo zarabia, wymaga od kobiety, by nie pracowała i zajmowała się domem i jednocześnie nie daje jej kasy na zakupy, to już można nazwać przemocą ekonomiczną. Ale jeśli facet po prostu nie jest w stanie zarabiać tyle co kiedyś, bo np. już nie ma tyle siły, żeby wyrabiać tyle nadgodzin i wolałby, żeby kobieta też pracowała, to już tego nie widziałabym jako przemocy ekonomicznej.
W przypadku autora ja widzę, że ten seks ciągle jest, tyle, że dużo rzadziej niż kiedyś (1 raz w tygodniu vs kilka razy dziennie). Czy to już celibat? Wbrew pozorom nie jest tak łatwo "dbać o męża", jeśli fizycznie nie ma się ochoty na seks. Poza tym sam autor powinien sam dbać o swoją żonę, przeraził mnie fragment, że ona unika kontaktu wzrokowego, gdyż może to zostać odebrane jako zaproszenie do całowania czy seksu. Mogłabym powiedzieć, że tu mąż zaniedbał filar duchowy, skoro ona nie czuje się bezpiecznie przy nim. Ja rozumiem, ze dla niego seks jest najważniejszy, ale jak sam zauważyłeś - są jeszcze inne więzi (filary) w małżeństwie.
No i wiadomo, ciąża i poród mają duży wpływ na kobietę, nie na wszystkie, ale na część na pewno. Czy to wciąż ich wina? Zastanawiam się, czy ona nie wniosła do małżeństwa dwójki dzieci kosztem swojego libido.
Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.
Stawianie kobietom wymagań, w dzisiejszych czasach? Skandal.
Poza tym sam autor powinien sam dbać o swoją żonę, przeraził mnie fragment, że ona unika kontaktu wzrokowego, gdyż może to zostać odebrane jako zaproszenie do całowania czy seksu.
Równie dobrze można powiedzieć, że może ona ma kogoś na boku skoro tak dziwnie się zachowuje. I o ile autor nie jest jednak jakimś przemocowym oprychem, a zwykłym kolesiem z większymi potrzebami - to jest to pewna wskazówka.
Lady Loka napisał/a:Zluzuj gumę Szeptuch.
Autor poniekąd odpowiedział. Dla niego czas z żoną musi skończyć się seksem.No to będzie miał to, co ma, bo u kobiet zwyczajnie psychika działa inaczej i dopóki Autor tego nie zrozumie, to lepiej mieć nie będzie.
Ja akurat nie uznaję seksu z obowiązku. I całe szczęście mój mąż też. Więc dla mnie reszta Twojego wywodu nie ma sensu.
Ale Loka, to nie jest moj wywód.
To są obserwacje psychiatry i seksuologa i ogromnym stażem.
Powszechnie szanowanego z ogromnym dorobkiem naukowym.
coraz mniej seksu, to tym bardziej związek chyli sie ku upadkowi.
A jak nie ma seksu to nie ma związku ( oczywiście nie wliczam połogu/choroby/żałoby itp)
Dodatkowo co nie ma sensu?
Że albo jedna strona zmusza sie do seksu albo druga do celibatu?
Przecież to jest fakt.Zwrócę ci uwagę na fakt, że jego zona tez będzie miała to co będzie miała.
czyli albo rozbita rodzina teraz, z wszystkimi tego dobrodziejstwami dla niej i dla dzieci.
albo zostanie sam po tym jak dzieci pójdą na studia.bo tak, dla autora sex jest ważny, i ma prawo byc ważny.
Przypomnę ci temat tego faceta, który wyczekiwał z niekłamana popędliwością faktu menopauzy u jego zony, i oczekiwanego spaku u niej libido, bo jemu sie sexu nie chce z nia uprawiac.
Na pewno sobie przypominasz.I jak pamiętasz, ja maiłem tam, takie samo danie jak tutaj, że to jest jego obowiązek, jako małżonka
Ty również wypowiadałaś sie o nim nad wyraz krytycznie.Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.
Z tym, że w tamtym temacie, żona nie planowała rozwodu z tego powodu.
50 2023-11-27 15:44:08 Ostatnio edytowany przez tadziur88 (2023-11-27 15:44:58)
Dzieci w malzenstwie kosztem libido - Nie zgodze sie z tym.
Przed malzenstwem zdarzalo mi sie spotykac na sex z samotnymi matkami.
I powiem tak - z nikim sex nie byl tak wyuzdany i perwersjny wlasnie jak z samotna matka, a w teorii powinna byc przeciez przemeczona samotna opieka i z niskim libido
Dla mnie Lew-Starowicz nie jest autorytetem. Jego twierdzenia byly wielokrotnie krytykowane. Nie, nie przytoczę, nie mam czasu szukać.
U goscia od menopauzy zwracałam uwagę na co inego, a i tu nigdzie nie napisałam, że jedna strona musi się dopasowac. Napisalam, ze przy takim stazu nie jest źle, napisałam, zeby porozmawiali i napisalam, że Autor powinien spędzić z zoną jakościowy czas bez parcia na seks.
No faktycznie, paradne.Ja to mam wrażenie, ze tu sobie szczekasz, bo w domu żona Cie krotko trzyma. Szczekaj. Ja wrócę so ignorowania, bo na szczekanie nie ma rady.
Czy ja cie tutaj obraziłem, abyś mówiła że szczekam?
Widzisz, w takim razie ja i twój mąż mamy wiele wspólnego, choć myślę, ze on jest trzymany na jeszcze krótszej smyczy.
Szeptuch napisał/a:Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.Stawianie kobietom wymagań, w dzisiejszych czasach? Skandal.
Dosłownie.
Zobacz sobie tamten temat.
Tam nikt sie nawet nie zająknął, gdy mówiłem o obowiązkach męża względem zony.
Wszyscy po pleckach klepali, łacznie z Loka.
a jak napiszesz cos o obowiązkach żony względem meża, no to juz cały chór sie zebrał, że to tak nie można.
I jeszcze piszą że szczekasz.
Jeżeli to nie jest seksizm, to nie wiem co nim jest.
jeziorna napisał/a:Poza tym sam autor powinien sam dbać o swoją żonę, przeraził mnie fragment, że ona unika kontaktu wzrokowego, gdyż może to zostać odebrane jako zaproszenie do całowania czy seksu.
Równie dobrze można powiedzieć, że może ona ma kogoś na boku skoro tak dziwnie się zachowuje. I o ile autor nie jest jednak jakimś przemocowym oprychem, a zwykłym kolesiem z większymi potrzebami - to jest to pewna wskazówka.
No to juz inna sytuacja, jeśli w grę wchodzi zdrada. My mowimy o takiej, gdzie teoretycznie oboje mają po prostu inne potrzeby seksualne i inne libido.
Dzieci w malzenstwie kosztem libido - Nie zgodze sie z tym.
Przed malzenstwem zdarzalo mi sie spotykac na sex z samotnymi matkami.
I powiem tak - z nikim sex nie byl tak wyuzdany i perwersjny wlasnie jak z samotna matka, a w teorii powinna byc przeciez przemeczona samotna opieka i z niskim libido
Tyle, że mi chodzi o twoja kobietę i jej przypadek, a nie o inne kobiety. To, że inna matka dalej po wszystkich ciążach ma wysokie libido, nie oznacza, że wszystkie matki tak mają.
Legat napisał/a:Szeptuch napisał/a:Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.Stawianie kobietom wymagań, w dzisiejszych czasach? Skandal.
Dosłownie.
Zobacz sobie tamten temat.
Tam nikt sie nawet nie zająknął, gdy mówiłem o obowiązkach męża względem zony.
Wszyscy po pleckach klepali, łacznie z Loka.a jak napiszesz cos o obowiązkach żony względem meża, no to juz cały chór sie zebrał, że to tak nie można.
I jeszcze piszą że szczekasz.Jeżeli to nie jest seksizm, to nie wiem co nim jest.
W malzenstwie akurat maz i zona maja obowiazki
Dzieci w malzenstwie kosztem libido - Nie zgodze sie z tym.
Przed malzenstwem zdarzalo mi sie spotykac na sex z samotnymi matkami.
I powiem tak - z nikim sex nie byl tak wyuzdany i perwersjny wlasnie jak z samotna matka, a w teorii powinna byc przeciez przemeczona samotna opieka i z niskim libido
Co innego spotkanie okazjonalne na seks, a co innego po latach, po drugie miałeś takie, które Ci odpowiadały, nie znaczy, że tak mają wszystkie kobiety, które zostały matkami, nie ma reguły.
Jak się chłopu ubzdura, że chęć do seksu bierze się od czystego wacka czy depilacji, to ma jak ma.
Byle się nie okazało, że żonie brudny wacek jakiegoś typa nie przeszkadzał żeby mu zrobić loda...
57 2023-11-27 18:29:27 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2023-11-27 18:30:01)
Pan Lew Starowicz prezentuje przestarzale patriarchalne koncepcje zwiazku czy malzenstwa.
Zyjemy teraz w 21 wieku...
Gdybym mogła to dałabym plus za ten wpis Po prostu często tego pana nie da się czytać, z całym szacunkiem dla jego dorobku zawodowego, ale on został gdzieś w środku ubiegłego wieku z poglądami na wiele spraw.
58 2023-11-27 19:00:32 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2023-11-27 19:01:28)
Legat napisał/a:Szeptuch napisał/a:Dziwne jest to, że wystarczy zmieć pleć, i już o obowiązkach zony względem męża, wypowiadasz sie w innym tonie, niz męża wobec zony.
Paradne.Stawianie kobietom wymagań, w dzisiejszych czasach? Skandal.
Dosłownie.
Zobacz sobie tamten temat.
Tam nikt sie nawet nie zająknął, gdy mówiłem o obowiązkach męża względem zony.
Wszyscy po pleckach klepali, łacznie z Loka.a jak napiszesz cos o obowiązkach żony względem meża, no to juz cały chór sie zebrał, że to tak nie można.
I jeszcze piszą że szczekasz.Jeżeli to nie jest seksizm, to nie wiem co nim jest.
Kuźwa Szeptuch, moze Ty masz świat czarno-biały, moze Ty widzisz zero-jedynkowo, ale ja jednak staram się doradzić Autorowi coś więcej niż "musi być seks i koniec".
Różnic między tym tematem, a tamtym o menopauzie jest taka, że tam doradzało się stronie o mniejszym libido, a tu doradza się stronie o większym libido. Serio nie widzisz róznicy?
Zawsze, ale to zawsze uważam, że do kompromisu muszą wyjść dwie strony. I zawsze odnoszę się do strony, która pisze, a nie do tej, ktora jest nieobecna, bo co mi tu po wieszaniu psów na partnerce Autora?
I zawsze w podobnych tematach doradzam stronie z mniejszym libido zastanowienie się, w jaki sposób to libido zwiekszyć. Czego brakuje, co można poprawić, zeby to pożycie bylo lepsze i nie skończyło się 10 latami celibatu albo zdradą.
I tak samo osobie z większym libido doradzę wyjście w stronę partnera/partnerki i zrozumienie jej. I dokładnie to samo doradziłam tutaj Autorowi. Nie zaakceptowanie sytuacji, nie celibat, nie walenie pod prysznicem, tylko rozmowę i zastanowienie się, czego brakuje żonie i jak można ten brak jakoś zmienić.
Akurat w tamtym temacie wielokrotnie zapytałam Autora, jak widzi ich związek w momencie, kiedy żonie się nie odmieni. To jest klepanie po plecach? Bo nie napisałam, że ma mu stac na zawołanie? Paradne!
Dopiero w połowie można się spotkać i wspólnie pracować nad tym, co jest nie tak i co mozna zrobić, zeby było lepiej.
I akurat mnie totalnie rąbie to, która płeć ma większe libido i która płeć akurat pisze. Jestem tu jedną z ostatnich osób, którym moznaby zarzucić, ze bronią swojej płci za wszelką cenę.
A Ty szczekasz. Nie dlatego, że wyrażasz swoją opinie, tylko dlatego, ze wyrażasz ją w konkretny sposób.
59 2023-11-27 19:07:07 Ostatnio edytowany przez tadziur88 (2023-11-27 19:16:22)
odp. z przed kilku minut: Mi minela faza na takie rzeczy, nie czuje potrzeby na niewiadomo co. Zwykly prosty seks raz na jakis czas i tyle mi wystarczy.
Tlumaczac na meski jezyk: jest jak jest, nie zawracaj mi juz dupy, a jak nie pasuje to spierdalaj.
a ciekawe czy Pan na tzw na taczkę umiesz??;p tego nie wiadomo
Czyli tak jest jak pisaliśmy.
Dopowiedziałeś sobie tym męskim językiem...
Jeśli żonę kochasz i zależy Ci na utrzymaniu rodziny to powinieneś spasować, da się chyba żyć bez wyuzdanego seksu, a ten normalny "wynegocjować "nieco częściej.
Ale to juz Twoja decyzja, co z tym fantem zrobisz.
a czy na tzw taczke Pan umie??;p moze to Ją przekona
Kuźwa Szeptuch, moze Ty masz świat czarno-biały, moze Ty widzisz zero-jedynkowo, ale ja jednak staram się doradzić Autorowi coś więcej niż "musi być seks i koniec".
Różnic między tym tematem, a tamtym o menopauzie jest taka, że tam doradzało się stronie o mniejszym libido, a tu doradza się stronie o większym libido. Serio nie widzisz róznicy?Zawsze, ale to zawsze uważam, że do kompromisu muszą wyjść dwie strony. I zawsze odnoszę się do strony, która pisze, a nie do tej, ktora jest nieobecna, bo co mi tu po wieszaniu psów na partnerce Autora?
I zawsze w podobnych tematach doradzam stronie z mniejszym libido zastanowienie się, w jaki sposób to libido zwiekszyć. Czego brakuje, co można poprawić, zeby to pożycie bylo lepsze i nie skończyło się 10 latami celibatu albo zdradą.
I tak samo osobie z większym libido doradzę wyjście w stronę partnera/partnerki i zrozumienie jej. I dokładnie to samo doradziłam tutaj Autorowi. Nie zaakceptowanie sytuacji, nie celibat, nie walenie pod prysznicem, tylko rozmowę i zastanowienie się, czego brakuje żonie i jak można ten brak jakoś zmienić.Akurat w tamtym temacie wielokrotnie zapytałam Autora, jak widzi ich związek w momencie, kiedy żonie się nie odmieni. To jest klepanie po plecach? Bo nie napisałam, że ma mu stac na zawołanie? Paradne!
Dopiero w połowie można się spotkać i wspólnie pracować nad tym, co jest nie tak i co mozna zrobić, zeby było lepiej.
I akurat mnie totalnie rąbie to, która płeć ma większe libido i która płeć akurat pisze. Jestem tu jedną z ostatnich osób, którym moznaby zarzucić, ze bronią swojej płci za wszelką cenę.
A Ty szczekasz. Nie dlatego, że wyrażasz swoją opinie, tylko dlatego, ze wyrażasz ją w konkretny sposób.
Pisałem ci to już x razy tutaj, naucz czytać się ze zrozumieniem....
Klepanie po plecach odnosiło sie do mojje osoby, do popierania tego co tam pisałem, a nie klepania (bądź nie) autora po plecach.
Twój kompromis polega na tym, ze zarówno jedna strona będzie sie zmuszać do seksu, jak i jedna do celibatu.
Typowy zgniły kompromis, po którym ejst tylko gorzej.
Bo nie da sie inaczej, jeżeli jednej stronie wystarczy raz na meisiac, a druga chce codziennie.
jak to sie mówi: z gówna bata nie ukręcisz.
wyrażam w konkretny sposób, jak każdy.
Mi twój styl wyrażania opinii tez sie nie podoba, pretensjonalny, z mania wyższości panienki z dobrego domu, której wszystko pod nos podłożono.
Która ni głodu ni chłodu nie zaznała.
typowy klasizm
Ale ani do tej pory tego nie komentowałem, ani tym bardziej nie pisałem że sobie szczekasz
Lady Loka napisał/a:Kuźwa Szeptuch, moze Ty masz świat czarno-biały, moze Ty widzisz zero-jedynkowo, ale ja jednak staram się doradzić Autorowi coś więcej niż "musi być seks i koniec".
Różnic między tym tematem, a tamtym o menopauzie jest taka, że tam doradzało się stronie o mniejszym libido, a tu doradza się stronie o większym libido. Serio nie widzisz róznicy?Zawsze, ale to zawsze uważam, że do kompromisu muszą wyjść dwie strony. I zawsze odnoszę się do strony, która pisze, a nie do tej, ktora jest nieobecna, bo co mi tu po wieszaniu psów na partnerce Autora?
I zawsze w podobnych tematach doradzam stronie z mniejszym libido zastanowienie się, w jaki sposób to libido zwiekszyć. Czego brakuje, co można poprawić, zeby to pożycie bylo lepsze i nie skończyło się 10 latami celibatu albo zdradą.
I tak samo osobie z większym libido doradzę wyjście w stronę partnera/partnerki i zrozumienie jej. I dokładnie to samo doradziłam tutaj Autorowi. Nie zaakceptowanie sytuacji, nie celibat, nie walenie pod prysznicem, tylko rozmowę i zastanowienie się, czego brakuje żonie i jak można ten brak jakoś zmienić.Akurat w tamtym temacie wielokrotnie zapytałam Autora, jak widzi ich związek w momencie, kiedy żonie się nie odmieni. To jest klepanie po plecach? Bo nie napisałam, że ma mu stac na zawołanie? Paradne!
Dopiero w połowie można się spotkać i wspólnie pracować nad tym, co jest nie tak i co mozna zrobić, zeby było lepiej.
I akurat mnie totalnie rąbie to, która płeć ma większe libido i która płeć akurat pisze. Jestem tu jedną z ostatnich osób, którym moznaby zarzucić, ze bronią swojej płci za wszelką cenę.
A Ty szczekasz. Nie dlatego, że wyrażasz swoją opinie, tylko dlatego, ze wyrażasz ją w konkretny sposób.
Pisałem ci to już x razy tutaj, naucz czytać się ze zrozumieniem....
Klepanie po plecach odnosiło sie do mojje osoby, do popierania tego co tam pisałem, a nie klepania (bądź nie) autora po plecach.
Twój kompromis polega na tym, ze zarówno jedna strona będzie sie zmuszać do seksu, jak i jedna do celibatu.
Typowy zgniły kompromis, po którym ejst tylko gorzej.
Bo nie da sie inaczej, jeżeli jednej stronie wystarczy raz na meisiac, a druga chce codziennie.
jak to sie mówi: z gówna bata nie ukręcisz.wyrażam w konkretny sposób, jak każdy.
Mi twój styl wyrażania opinii tez sie nie podoba, pretensjonalny, z mania wyższości panienki z dobrego domu, której wszystko pod nos podłożono.
Która ni głodu ni chłodu nie zaznała.
typowy klasizmAle ani do tej pory tego nie komentowałem, ani tym bardziej nie pisałem że sobie szczekasz
Wg mnie jak w malzenstwie maz/zona zmuszaja sie do seksu to juz milosc dawno wygasla. Co innego jak jest czasami tylko,bo np ktos zle sie czuje, ale jak kazdego dnia nie ma ochoty na seks to juz malzenstwo predzej czy pozniej sie rozpadnie. Nie wyobrazam sobie,zeby nie miec 99% czasu w roku ochoty na seks z osoba,ktora kocham
Ale internet jest pelen postow kobiet w stylu: kocham go ale nie mam ochoty na sex.
Powiedzialbym ze to klasyka gatunku po jakims czasie