alternatywa dla cichych dni? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » alternatywa dla cichych dni?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23 ]

1

Temat: alternatywa dla cichych dni?

Bardzo szanuje sobie to forum, gdyz jest tu wielu mądrych i doświadczonych ludzi znających się na psychologii. Zastanawiam się jak poradzić sobie z emocjami w zdrowszy sposób niż milczenie i ciche dni. Zdaję sobie sprawę, że ciche dni to ukryta agresja i broń obusieczna, ale czasem nie bardzo widzę co innego można zrobić.
Przeżyłam ostatnio kolejne rozczarowanie w związku z zachowaniem partnera. Wiem już, że moja ważna potrzeba nie zostanie zaspokojona a to rodzi dużą frustrację i potrzebę zdystansowania i zrobienia "bilansu zysku i strat" żeby zobaczyć czy jestem w stanie to zaakceptować i być z nim dalej. Rozmowe przerwalismy w momencie kiedy konflikt zaczął przybierać na sile ale już po czasie kiedy każde z nas przedstawiło jak sprawę widzi (już wtedy było widać że do porozumienia nie da się dojść). Po nieprzespanej nocy szczerze mówiąc nie miałam ochoty rano z nim rozmawiać czy nawet na niego patrzeć. To są te chwilę kiedy ta obecność drugiej osoby przeszkadza bo człowiek wolałby sam zostać ze swoimi emocjami, wszystko przetrawić, uspokoić się i zastanowić się co dalej. Mnie dojście do siebie i do spokoju umysłu zajmuje zwykle kilka dni. Partner odpowiada mniej więcej tym samym. czyli też żadnych rozmów przez kilka dni (chyba że naprawde koniecznych ze względu na wspólne mieszkanie). Jak radzą sobie z tym inni na tym forum bez cichych dni? W jaki sposób jesteście w stanie w przypadku dużego konfliktu na tle niespełnionych potrzeb wyjaśnić sprawę do końca tak, żeby obyło się bez kilkudniowego milczenia? Jak rozmawiać kiedy w człowieku wszystko się po prostu gotuje, ma poczucie krzywdy i wie że gdy będzie dalej mówił, powie po prostu za dużo (np zerwie relacje bo w chwili gniewu i złości cżęsto się tak właśnie myśli). Czy kilka dni milczenia żeby poukładać sobie wszystko w głowie i nabrać dystansu nie jest jednak czasem potrzebne?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: alternatywa dla cichych dni?

Jak ktos stosuje sobie ciche dni do mnie to moze zamilczec na zawsze. Zachowanie dzieciaka, co sie obrazil, bo mama zabawki nie kupila i mysli ,ze bedzie kazdy skakac, chuchac i dmuchac, przepraszac pierdylion razy za nic i sie zastanawiac do usranej smierci co takiego zlego sie zrobilo, bo ksiezniczka albo ksiaze na ziarnku czuja sie urazeni

3 Ostatnio edytowany przez Meg_R (2023-11-20 20:49:17)

Odp: alternatywa dla cichych dni?
JuliaUK33 napisał/a:

Jak ktos stosuje sobie ciche dni do mnie to moze zamilczec na zawsze. Zachowanie dzieciaka, co sie obrazil, bo mama zabawki nie kupila i mysli ,ze bedzie kazdy skakac, chuchac i dmuchac, przepraszac pierdylion razy za nic i sie zastanawiac do usranej smierci co takiego zlego sie zrobilo, bo ksiezniczka albo ksiaze na ziarnku czuja sie urazeni

Ale to nie chodzi o bycie urażonym i oczekiwanie przeprosin az do skutku, ale o czas na przepracowanie swoich emocji i zastanowienie sie nad wszystkim, min nad tym dlaczego cos az tak zabolalo. Podziwiam jesli potrafisz w momencie totalnego wkurzenia przeprowadzic kontruktywna rozmowe ktora zakonczy sie przytuleniem. U mnie jest tak ze z kazdym dniem inaczej na dana sprawe patrze i o ile pierwszego mam ochote czlowieka rozniesc, czwartego dochodze do wniosku ze jednak potrafie z tym zyc i ze jednak zalet jest troche wiecej.

4

Odp: alternatywa dla cichych dni?

Karanie cisza jest paskudna przemoca psychiczną stosowana wobec drugiego człowieka.
Jednak w Twoim przypadku nie chodzi chyba o taka typowa narcyzia przemoc, o jakąś manipulację, tylko o wyciszenie emocji po jakiejś kłótni.
Zarówno on jak i Ty macie zwyczaj milczeć po jakiejś awanturze - to nie jest dobre, bo uniemożliwia normalne komunikowanie się i szybkie rozwiązywanie konfliktów.
Musisz przyjrzeć się dokładnie temu zjawisku i postarać się ocenić czy jest to jeszcze w granicach normy, czy znacznie ja przekracza.
Jeśli on notorycznie doprowadza do kłótni, a potem karze Cię milczeniem, to znaczy, że masz do czynienia z nieciekawym człowiekiem.
Jeśli natomiast zdarza się coś takiego sporadycznie i chodzi tylko o wyciszenie emocji, to pół biedy, aczkolwiek i tak powinnaś ukrócić takie zachowania, bo wejdą w mu w krew i uniemożliwia Ci życie z tym facetem.
Bez komunikacji i poszanowania uczuć oraz granic drugiego człowieka nie ma mowy o zdrowo rozwijającym się związku.

Poczytaj o karaniu milczeniem i porównaj te przemoc do tego, co masz w domu.
Czy jesteś już w związku patologicznym, czy zaledwie na granicy.

5

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Meg_R napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Jak ktos stosuje sobie ciche dni do mnie to moze zamilczec na zawsze. Zachowanie dzieciaka, co sie obrazil, bo mama zabawki nie kupila i mysli ,ze bedzie kazdy skakac, chuchac i dmuchac, przepraszac pierdylion razy za nic i sie zastanawiac do usranej smierci co takiego zlego sie zrobilo, bo ksiezniczka albo ksiaze na ziarnku czuja sie urazeni

Ale to nie chodzi o bycie urażonym i oczekiwanie przeprosin az do skutku, ale o czas na przepracowanie swoich emocji i zastanowienie sie nad wszystkim, min nad tym dlaczego cos az tak zabolalo. Podziwiam jesli potrafisz w momencie totalnego wkurzenia przeprowadzic kontruktywna rozmowe ktora zakonczy sie przytuleniem.

To juz lepiej porozmawiac wspolnie niz siedziec obrazona

6

Odp: alternatywa dla cichych dni?
ulle napisał/a:

Karanie cisza jest paskudna przemoca psychiczną stosowana wobec drugiego człowieka.
Jednak w Twoim przypadku nie chodzi chyba o taka typowa narcyzia przemoc, o jakąś manipulację, tylko o wyciszenie emocji po jakiejś kłótni.
Zarówno on jak i Ty macie zwyczaj milczeć po jakiejś awanturze - to nie jest dobre, bo uniemożliwia normalne komunikowanie się i szybkie rozwiązywanie konfliktów.
Musisz przyjrzeć się dokładnie temu zjawisku i postarać się ocenić czy jest to jeszcze w granicach normy, czy znacznie ja przekracza.
Jeśli on notorycznie doprowadza do kłótni, a potem karze Cię milczeniem, to znaczy, że masz do czynienia z nieciekawym człowiekiem.
Jeśli natomiast zdarza się coś takiego sporadycznie i chodzi tylko o wyciszenie emocji, to pół biedy, aczkolwiek i tak powinnaś ukrócić takie zachowania, bo wejdą w mu w krew i uniemożliwia Ci życie z tym facetem.
Bez komunikacji i poszanowania uczuć oraz granic drugiego człowieka nie ma mowy o zdrowo rozwijającym się związku.

Poczytaj o karaniu milczeniem i porównaj te przemoc do tego, co masz w domu.
Czy jesteś już w związku patologicznym, czy zaledwie na granicy.

Niestety w krew weszły już nam obojgu te zachowania i masz racje ze to uniemożliwia szybkie rozwiazywanie konfliktów. Wiele dni straciliśmy już na milczenie na przestrzeni lat. Dlatego też zastanawiam się jak robią to inni. Przecież w każdym związku pojawiają się niezaspokojne potrzeby, poczucie krzywdy itp i ludzie jakoś szybciej są w stanie przejść nad tym do porządku dziennego i zapomnieć.

7

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Meg_R napisał/a:

Bardzo szanuje sobie to forum, gdyz jest tu wielu mądrych i doświadczonych ludzi znających się na psychologii. Zastanawiam się jak poradzić sobie z emocjami w zdrowszy sposób niż milczenie i ciche dni. Zdaję sobie sprawę, że ciche dni to ukryta agresja i broń obusieczna, ale czasem nie bardzo widzę co innego można zrobić.
Przeżyłam ostatnio kolejne rozczarowanie w związku z zachowaniem partnera. Wiem już, że moja ważna potrzeba nie zostanie zaspokojona a to rodzi dużą frustrację i potrzebę zdystansowania i zrobienia "bilansu zysku i strat" żeby zobaczyć czy jestem w stanie to zaakceptować i być z nim dalej. Rozmowe przerwalismy w momencie kiedy konflikt zaczął przybierać na sile ale już po czasie kiedy każde z nas przedstawiło jak sprawę widzi (już wtedy było widać że do porozumienia nie da się dojść). Po nieprzespanej nocy szczerze mówiąc nie miałam ochoty rano z nim rozmawiać czy nawet na niego patrzeć. To są te chwilę kiedy ta obecność drugiej osoby przeszkadza bo człowiek wolałby sam zostać ze swoimi emocjami, wszystko przetrawić, uspokoić się i zastanowić się co dalej. Mnie dojście do siebie i do spokoju umysłu zajmuje zwykle kilka dni. Partner odpowiada mniej więcej tym samym. czyli też żadnych rozmów przez kilka dni (chyba że naprawde koniecznych ze względu na wspólne mieszkanie). Jak radzą sobie z tym inni na tym forum bez cichych dni? W jaki sposób jesteście w stanie w przypadku dużego konfliktu na tle niespełnionych potrzeb wyjaśnić sprawę do końca tak, żeby obyło się bez kilkudniowego milczenia? Jak rozmawiać kiedy w człowieku wszystko się po prostu gotuje, ma poczucie krzywdy i wie że gdy będzie dalej mówił, powie po prostu za dużo (np zerwie relacje bo w chwili gniewu i złości cżęsto się tak właśnie myśli). Czy kilka dni milczenia żeby poukładać sobie wszystko w głowie i nabrać dystansu nie jest jednak czasem potrzebne?


Jednemu jest potrzebne, drugiemu nie.
Dlatego nie widzę alternatywy, gdy trzeba ochłonać, dochodzą tu cechy charakteru, jeden dłużej nosi urazy, tym bardziej jak czuje się pokrzywdzony, drugi nie.
Mówi się, że w takiej sytuacji, lepiej wyjść, żeby nie powiedzieć za dużo, a generalnie mówimy za dużo, bo emocje biorą górę...

Najlepszym wyjściem byłoby ochłonięcie w ciągu kilku chwil i trzymanie się zasady, nie idziemy spać pokłóceni, ale dobrze się mówi...

Spróbujcie tej metody, może się uda, ale jak obydwoje macie podobnie, każde trzyma dłużej urazy, to raczej nie wyjdzie. Ciężko czasem wyjaśnić wszystko do końca, zrozumieć partnera, dobrze jakby udawało się rozmawiać na argumenty, zostać przy swoich zdaniach, wracać do rozmowy jak emocje opadną.
Generalnie ciężki temat.

Wszystko zależy od osobowości i charakterów.

Jest nawet jakoś poradnik jak się kłócić, może warto wspólnie poczytać.

8

Odp: alternatywa dla cichych dni?
JuliaUK33 napisał/a:
Meg_R napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Jak ktos stosuje sobie ciche dni do mnie to moze zamilczec na zawsze. Zachowanie dzieciaka, co sie obrazil, bo mama zabawki nie kupila i mysli ,ze bedzie kazdy skakac, chuchac i dmuchac, przepraszac pierdylion razy za nic i sie zastanawiac do usranej smierci co takiego zlego sie zrobilo, bo ksiezniczka albo ksiaze na ziarnku czuja sie urazeni

Ale to nie chodzi o bycie urażonym i oczekiwanie przeprosin az do skutku, ale o czas na przepracowanie swoich emocji i zastanowienie sie nad wszystkim, min nad tym dlaczego cos az tak zabolalo. Podziwiam jesli potrafisz w momencie totalnego wkurzenia przeprowadzic kontruktywna rozmowe ktora zakonczy sie przytuleniem.

To juz lepiej porozmawiac wspolnie niz siedziec obrazona

nawet jeśli wtedy powiesz w emocjach o wiele za dużo? słów nie da się cofnąć.

9 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-20 21:20:01)

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Meg_R napisał/a:

Wiem już, że moja ważna potrzeba nie zostanie zaspokojona a to rodzi dużą frustrację i potrzebę zdystansowania i zrobienia "bilansu zysku i strat" żeby zobaczyć czy jestem w stanie to zaakceptować i być z nim dalej.

Ciche dni jako toksyczna patologia to się urządza jak się chce kogoś pokarać. W tym wypadku są to dni dla ciebie na opanowanie i przetrawienie emocji i nie ma w tym nic złego. Nie przemawia za tobą egoizm czy cynizm. Tego czasu po prostu potrzebujesz i tyle.


Jeśli są to potrzeby fundamentalne typu posiadanie dzieci/religia/światopogląd/seks (w kontekście libido i ogólnie upodobań) to są to spoiny, fundamenty związku. Bez ogarnięcia tego nie da się iść razem przez życie.

Jak to są 'głupoty' jak 'marzy mi się deptanie jego moszny szpilkami, a on nie pozwala', no to wiadomo, że trzeba to przełknąć i się pozbierać, bo nie jest to najważniejsze w związku. Ale już np niechęć czy niezdolność do posiadania dzieci to ogromne wyzwanie.

10

Odp: alternatywa dla cichych dni?

Ostatnio przeczytałem takie stwierdzenie, że gdy mężczyzna milczy - to to samo jakby kobieta płakała.

11

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Legat napisał/a:

Ostatnio przeczytałem takie stwierdzenie, że gdy mężczyzna milczy - to to samo jakby kobieta płakała.

Zastanowiło mnie to co napisałeś.
Czy Ty, jako mężczyzna, mógłbyś się pod tym podpisać?
Pytam, bo chciałabym sobie wyrobić zdanie, na ile to stwierdzenie jest prawdziwe smile

12

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Agnes76 napisał/a:
Legat napisał/a:

Ostatnio przeczytałem takie stwierdzenie, że gdy mężczyzna milczy - to to samo jakby kobieta płakała.

Zastanowiło mnie to co napisałeś.
Czy Ty, jako mężczyzna, mógłbyś się pod tym podpisać?
Pytam, bo chciałabym sobie wyrobić zdanie, na ile to stwierdzenie jest prawdziwe smile

Nie wiem. Coś w tym jest. Też mnie to zaciekawiło.

13 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-11-20 23:07:21)

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Agnes76 napisał/a:
Legat napisał/a:

Ostatnio przeczytałem takie stwierdzenie, że gdy mężczyzna milczy - to to samo jakby kobieta płakała.

Zastanowiło mnie to co napisałeś.
Czy Ty, jako mężczyzna, mógłbyś się pod tym podpisać?
Pytam, bo chciałabym sobie wyrobić zdanie, na ile to stwierdzenie jest prawdziwe smile

Spokojnie nikt za nimi(czyli za facetami)nie ryczy- a niektorzy to nawet mogli by zamilknac cisza ,spokoj...

14 Ostatnio edytowany przez JordanT (2023-11-21 10:21:12)

Odp: alternatywa dla cichych dni?

Ja nie rozumiem cichych dni. Nie rozumiem jak można przeciągać agonię konfliktu. Konflikt ma być szybki, przeproszony, przegadany i naprawiony. Nic pod dywan.
Niestety sam się z tym mierzę w swoim związku. Gdzie ja od razu chcę tu i teraz naprawić. Nie ma dla mnie czegoś takiego jak trawienie, bo jeśli człowiek jest szczery sam ze sobą, to dobrze wie co się dzieje.  Może się mylę, ale mam czasami wrażenie, że zazwyczaj kobiety mają problem ze schowaniem dumy do kieszeni i zwyczajnym przeproszeniem, bo wina zazwyczaj leży po obu stronach.

Jeśli ja coś spieprzę, to od razu przepraszam, mówię co zepsułem i w jaki sposób to naprawię, bądź sprawę, że więcej się to nie powtórzy.
U większości kobiet słowo 'przepraszam' baaaaardzo ciężko przechodzi przez gardło. Nie rozumiem tego sad

Zanim mnie zlinczujecie, to przeczytajcie sobie jeszcze raz mój post i weźcie pod uwagę, że to forum, to nie większość czy ogół.

15 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-21 11:58:41)

Odp: alternatywa dla cichych dni?
JordanT napisał/a:

Ja nie rozumiem cichych dni. Nie rozumiem jak można przeciągać agonię konfliktu. Konflikt ma być szybki, przeproszony, przegadany i naprawiony. Nic pod dywan.
Niestety sam się z tym mierzę w swoim związku. Gdzie ja od razu chcę tu i teraz naprawić. Nie ma dla mnie czegoś takiego jak trawienie, bo jeśli człowiek jest szczery sam ze sobą, to dobrze wie co się dzieje.  Może się mylę, ale mam czasami wrażenie, że zazwyczaj kobiety mają problem ze schowaniem dumy do kieszeni i zwyczajnym przeproszeniem, bo wina zazwyczaj leży po obu stronach.

Jeśli ja coś spieprzę, to od razu przepraszam, mówię co zepsułem i w jaki sposób to naprawię, bądź sprawę, że więcej się to nie powtórzy.
U większości kobiet słowo 'przepraszam' baaaaardzo ciężko przechodzi przez gardło. Nie rozumiem tego sad

Zanim mnie zlinczujecie, to przeczytajcie sobie jeszcze raz mój post i weźcie pod uwagę, że to forum, to nie większość czy ogół.

Bo ciężko się wzajemnie zrozumieć. Ty czujesz, że coś zepsułeś, a przeważnie mamy tendencje do zrzucania winy na drugiego,.... ciebie poniosło, to wina tej drugiej strony, bo cię zdenerwowała... Czyli często nie widzimy swojej winy i nie jest w tym nic dziwnego, bo jakbyśmy widzieli, to zachowywali się inaczej.

Nie każda wina jest uchwytna, są osoby które duszą w sobie, potem wybuchają, zachowują się nieadekwatnie do sytuacji, podnoszą głos z byle powodu, nie da z nimi nic wyjaśnić, bo emocje biorą górę, więc to nie jest takie proste.
A ponieważ kobiety czują się bardziej pokrzywdzone w starciu z facetem, choć bywa odwrotnie, wtedy jedna strona, a czasem obydwie zamykają się na siebie. Zależy wszystko od charakteru.

16

Odp: alternatywa dla cichych dni?
JordanT napisał/a:

Ja nie rozumiem cichych dni. Nie rozumiem jak można przeciągać agonię konfliktu. Konflikt ma być szybki, przeproszony, przegadany i naprawiony. Nic pod dywan.
Niestety sam się z tym mierzę w swoim związku. Gdzie ja od razu chcę tu i teraz naprawić. Nie ma dla mnie czegoś takiego jak trawienie, bo jeśli człowiek jest szczery sam ze sobą, to dobrze wie co się dzieje.  Może się mylę, ale mam czasami wrażenie, że zazwyczaj kobiety mają problem ze schowaniem dumy do kieszeni i zwyczajnym przeproszeniem, bo wina zazwyczaj leży po obu stronach.

Jeśli ja coś spieprzę, to od razu przepraszam, mówię co zepsułem i w jaki sposób to naprawię, bądź sprawę, że więcej się to nie powtórzy.
U większości kobiet słowo 'przepraszam' baaaaardzo ciężko przechodzi przez gardło. Nie rozumiem tego sad

Zanim mnie zlinczujecie, to przeczytajcie sobie jeszcze raz mój post i weźcie pod uwagę, że to forum, to nie większość czy ogół.

Nie zawsze wina lezy po obu stronach. Sa tez winy jednostronne

17

Odp: alternatywa dla cichych dni?
JuliaUK33 napisał/a:

Nie zawsze wina lezy po obu stronach. Sa tez winy jednostronne

Dlatego napisałem 'zazwyczaj'.
Chociaż ignorancja w związku, że coś się święci, ale lepiej nie sprawdzać - to też obustronna wina.

Wieka, zgadzam się. Moja wybranka jest bardzo emocjonalna czasami, ale sporo z tych emocji jest mega pozytywne.
Wychodzi na to, że trzeba brać cały pakiet i patrzeć na pozytywy. Chciałbym, żeby w moim domu konflikty były od razu rozwiązywane, a nie po kilku h milczenia, ale nie tylko z tego składa się mój związek. smile

18

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Meg_R napisał/a:

Bardzo szanuje sobie to forum, gdyz jest tu wielu mądrych i doświadczonych ludzi znających się na psychologii. Zastanawiam się jak poradzić sobie z emocjami w zdrowszy sposób niż milczenie i ciche dni. Zdaję sobie sprawę, że ciche dni to ukryta agresja i broń obusieczna, ale czasem nie bardzo widzę co innego można zrobić.
Przeżyłam ostatnio kolejne rozczarowanie w związku z zachowaniem partnera. Wiem już, że moja ważna potrzeba nie zostanie zaspokojona a to rodzi dużą frustrację i potrzebę zdystansowania i zrobienia "bilansu zysku i strat" żeby zobaczyć czy jestem w stanie to zaakceptować i być z nim dalej. Rozmowe przerwalismy w momencie kiedy konflikt zaczął przybierać na sile ale już po czasie kiedy każde z nas przedstawiło jak sprawę widzi (już wtedy było widać że do porozumienia nie da się dojść). Po nieprzespanej nocy szczerze mówiąc nie miałam ochoty rano z nim rozmawiać czy nawet na niego patrzeć. To są te chwilę kiedy ta obecność drugiej osoby przeszkadza bo człowiek wolałby sam zostać ze swoimi emocjami, wszystko przetrawić, uspokoić się i zastanowić się co dalej. Mnie dojście do siebie i do spokoju umysłu zajmuje zwykle kilka dni. Partner odpowiada mniej więcej tym samym. czyli też żadnych rozmów przez kilka dni (chyba że naprawde koniecznych ze względu na wspólne mieszkanie). Jak radzą sobie z tym inni na tym forum bez cichych dni? W jaki sposób jesteście w stanie w przypadku dużego konfliktu na tle niespełnionych potrzeb wyjaśnić sprawę do końca tak, żeby obyło się bez kilkudniowego milczenia? Jak rozmawiać kiedy w człowieku wszystko się po prostu gotuje, ma poczucie krzywdy i wie że gdy będzie dalej mówił, powie po prostu za dużo (np zerwie relacje bo w chwili gniewu i złości cżęsto się tak właśnie myśli). Czy kilka dni milczenia żeby poukładać sobie wszystko w głowie i nabrać dystansu nie jest jednak czasem potrzebne?


Dla mnie to wygląda jak typowy problem komunikacyjny, gdy nie mówi się o swoich potrzebach od razu, bezpośrednio i wprost, ale kisi się je w sobie aż emocje urosną do takiego poziomu, że już nie można normalnie z sobą pogadać tylko dochodzi do wybuchu tego wszystkiego, co się zebrało. Wtedy już nie ma miejsca na komunikowanie swoich potrzeb, tylko wybucha kłótnia, będąca grą w to KTO WYGRA a nie próbą zrozumienia, o co chodzi.
Podsumowując, najlepiej w ogóle nie dopuszczać do sytuacji, gdy potrzebne są ciche dni, żeby odparować z emocji.

19

Odp: alternatywa dla cichych dni?

Problem jest bardziej skomplikowany, jakby szło się we wszystkim dogadać, nie byłoby kłótni, ani rozwodów.

A nie zawsze dobieramy się na zasadzie równowagi, przeważnie dominujący wykorzystuje swoją pozycje.

20 Ostatnio edytowany przez Meg_R (2023-11-21 20:24:33)

Odp: alternatywa dla cichych dni?
MagdaLena1111 napisał/a:

Dla mnie to wygląda jak typowy problem komunikacyjny, gdy nie mówi się o swoich potrzebach od razu, bezpośrednio i wprost, ale kisi się je w sobie aż emocje urosną do takiego poziomu, że już nie można normalnie z sobą pogadać tylko dochodzi do wybuchu tego wszystkiego, co się zebrało. Wtedy już nie ma miejsca na komunikowanie swoich potrzeb, tylko wybucha kłótnia, będąca grą w to KTO WYGRA a nie próbą zrozumienia, o co chodzi.
Podsumowując, najlepiej w ogóle nie dopuszczać do sytuacji, gdy potrzebne są ciche dni, żeby odparować z emocji.

Byc moze masz racje ze to problem komunikacyjny i kwestia narastania drobnych spraw. Na codzien czlowiek machnie reka na 5 mniejszych przykrosci bo potrafi sie zdystansowac szybciej a potem przyjdzie cos wiekszego i zaczyna sie lawina ktora ciezko powstrzymac. Niestety nie zgodze sie ze klucz to mowienie o potrzebach, to raptem pierwszy krok, ale nie wystarczajacy. Clue w tym zeby osoby byly gotowe do tego by te swoje potrzeby nawzajem spelniac co czasem wymaga jednak pewnego wysilku i postawienia drugiej osoby na pierwszym miejscu.

21

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Meg_R napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Dla mnie to wygląda jak typowy problem komunikacyjny, gdy nie mówi się o swoich potrzebach od razu, bezpośrednio i wprost, ale kisi się je w sobie aż emocje urosną do takiego poziomu, że już nie można normalnie z sobą pogadać tylko dochodzi do wybuchu tego wszystkiego, co się zebrało. Wtedy już nie ma miejsca na komunikowanie swoich potrzeb, tylko wybucha kłótnia, będąca grą w to KTO WYGRA a nie próbą zrozumienia, o co chodzi.
Podsumowując, najlepiej w ogóle nie dopuszczać do sytuacji, gdy potrzebne są ciche dni, żeby odparować z emocji.

Byc moze masz racje ze to problem komunikacyjny i kwestia narastania drobnych spraw. Na codzien czlowiek machnie reka na 5 mniejszych przykrosci bo potrafi sie zdystansowac szybciej a potem przyjdzie cos wiekszego i zaczyna sie lawina ktora ciezko powstrzymac. Niestety nie zgodze sie ze klucz to mowienie o potrzebach, to raptem pierwszy krok, ale nie wystarczajacy. Clue w tym zeby osoby byly gotowe do tego by te swoje potrzeby nawzajem spelniac co czasem wymaga jednak pewnego wysilku i postawienia drugiej osoby na pierwszym miejscu.

Ale trzeba zrozumieć drugą stronę, może on nie jest w stanie, nie widzi potrzeby spełnienia Twojego oczekiwania. Też patrzysz tylko na siebie, bo ja chcę i koniec...
Nie jesteśmy w stanie spełniać wszystkich oczekiwań partnera, szkoda, że nie napisałaś konkretnie o co chodziło w tym przypadku, bo byśmy ocenili, jak to widzimy.
Może za dużo oczekujesz.

22

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Agnes76 napisał/a:
Legat napisał/a:

Ostatnio przeczytałem takie stwierdzenie, że gdy mężczyzna milczy - to to samo jakby kobieta płakała.

Zastanowiło mnie to co napisałeś.
Czy Ty, jako mężczyzna, mógłbyś się pod tym podpisać?
Pytam, bo chciałabym sobie wyrobić zdanie, na ile to stwierdzenie jest prawdziwe smile


Z grubsza - tak.

Mężczyzna co do zasady się nie uskarża, nie lamentuje, nie marudzi. Po prostu szukamy rozwiązań. Aż znajdziemy. Jak nie znajdujemy, to większość cierpi w ciszy. Nie szukamy pomocy, bo przyznanie się do własnej niemocy jest słabością piętnowaną społecznie. Dlatego statystyki samobójstw są takie, a nie inne. Zwłaszcza wśród wdowców.

23

Odp: alternatywa dla cichych dni?
Meg_R napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Dla mnie to wygląda jak typowy problem komunikacyjny, gdy nie mówi się o swoich potrzebach od razu, bezpośrednio i wprost, ale kisi się je w sobie aż emocje urosną do takiego poziomu, że już nie można normalnie z sobą pogadać tylko dochodzi do wybuchu tego wszystkiego, co się zebrało. Wtedy już nie ma miejsca na komunikowanie swoich potrzeb, tylko wybucha kłótnia, będąca grą w to KTO WYGRA a nie próbą zrozumienia, o co chodzi.
Podsumowując, najlepiej w ogóle nie dopuszczać do sytuacji, gdy potrzebne są ciche dni, żeby odparować z emocji.

Byc moze masz racje ze to problem komunikacyjny i kwestia narastania drobnych spraw. Na codzien czlowiek machnie reka na 5 mniejszych przykrosci bo potrafi sie zdystansowac szybciej a potem przyjdzie cos wiekszego i zaczyna sie lawina ktora ciezko powstrzymac. Niestety nie zgodze sie ze klucz to mowienie o potrzebach, to raptem pierwszy krok, ale nie wystarczajacy. Clue w tym zeby osoby byly gotowe do tego by te swoje potrzeby nawzajem spelniac co czasem wymaga jednak pewnego wysilku i postawienia drugiej osoby na pierwszym miejscu.

Pewnie, że samo gadanie nie wystarczy, ale to oczywisty pierwszy krok w dobrą stronę, bo od czegoś trzeba zacząć.
Z drugiej strony, partner nie jest od spełniania wszelkich potrzeb i to też trzeba umieć zaakceptować zamiast robić awanturki i/lub strzelać fochy, za każdym razem rozważać rozstanie. Bo tak mówiąc serio wydaje mi się to mało poważne a już na pewno nie jest to objaw dojrzałości. Sęk w tym, że jak sama wspomniałaś, to u Was rutynowe zachowanie w trudnych chwilach, utrwalone od lat i wydaje się, że może czasami męczy to Ciebie, ale na dobrą sprawę nie motywuje do zmiany czegokolwiek choćby w swojej postawie i zachowaniu.

Posty [ 23 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » alternatywa dla cichych dni?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2023