Minęło pół roku od kiedy pojawił się tutaj mój post więc postanowiłam podzielić się z wami moimi dalszymi losami.
Byłam na konsultacji u psychologa jak i u psychiatry. Kolejni specjaliści wykluczyli borderline, więc moi drodzy, tak jak uważałam – nie mieliście racji.
Od lat zmagam się z zaburzeniami hormonalnymi, między innymi zespołem policystycznych jajników i hiperprolaktynemią. No właśnie, hiperprolaktynemią której przyczynę udało się odnaleźć – kolejne badania wykazały niegroźny guz przysadki, który nie dość że produkował prolaktynę jak szalony i sprawiał że przez ponad połowę miesiąca miałam obolałe, wielkie i nabrzmiałe piersi, to wpływał znacząco na moje zachowanie. Dzięki świetnym specjalistom w prywatnej klinice endykronologiczno-ginekologicznej udało mi się w końcu podjąć odpowiednie leczenie dzięki któremu nie dość że stałam się oazą spokoju to w końcu pojawiła się szansa że uda mi się zajść w upragnioną ciążę.
Tak moi drodzy. To co wy nazywacie „ryzykiem” dla nas jest prawdziwą miłością i staraniem o dziecko. To co dla was jest „wpadką” dla nas byłoby owocem tej wielkiej miłości i Bożym Błogosławieństwem. Tak jak pisałam nigdy się nie zabezpieczaliśmy i nigdy tego nie będziemy robić. Gdyby Bóg obdarzył nas nawet 10 dzieci bylibyśmy bardzo szczęśliwi a ja bez wahania zrezygnowałabym z dobrze płatnego, kierowniczego stanowiska na rzecz poświęcenia się rodzinie. Jak na razie jednak po kilku latach razem nie doczekaliśmy się jeszcze żadnego dziecka – ale teraz jest nadzieja że może się to w końcu zmienić.
A gdy już mowa o tych kilku latach, to muszę Wam jeszcze powiedzieć że jesteśmy już po ślubie. Tak bardzo doradzaliście nam rozstanie, bo według was byłam wariatką a on ponad dwadzieścia lat starszym alkoholikiem. Ale jak widać po raz kolejny nie mieliście racji. Przyczyna moich zachowań została odnaleziona i nie jestem już tym samym człowiekiem co kiedyś. Jestem bardzo wdzięczna mojemu mężowi za to że wytrzymał wszystkie kłótnie, nie mam żadnych wątpliwości co do tego jak bardzo mnie kocha. Każdego dnia dziękuję mu za to że bez względu na wszystko okazywał mi swoją miłość i nie zostawił pomimo trudnych momentów. Wspólnie pracujemy teraz nad jego problemem, przez kilka tygodni brał udział w terapii uzależnień, a ja wspieram go w abstynencji i wszystkich problemach. Jestem wdzięczna Bogu że postawił takiego dobrego człowieka na mojej drodze, cieszę się że to jego wybrałam na swojego pierwszego partnera – a teraz już męża.
To tyle z mojej strony, nie zamierzam się tutaj więcej udzielać. Piszę to bo chciałabym żebyście się nauczyli w końcu że nie warto oceniać pochopnie ludzi, szczególnie tych których w ogóle nie znacie. Bo tam gdzie wy widzicie wariatkę i alkoholika którzy powinni się jak najprędzej rozstać, tak naprawdę jest dwoje wykształconych ludzi z pewną różnicą wieku i chorobami o których nie macie pojęcia a które udaje się uleczyć. Tam jest miłość która okazuje się silniejsza niż można sobie wyobrazić, tam jest ciepło, troska i wspólna walka z problemami. Walka którą obojgu udało się wygrać. Tam jest naprawdę szczera, wielka miłość, wierność i oddanie które zostały w końcu sformalizowane. Tam są ludzie – małżeństwo – którzy zrobią dla siebie wszystko i wszystko wspólnie przezwyciężą. Prawda jest taka że wielu z was może tylko pomarzyć o takim uczuciu, dlatego jest w was tyle jadu. Jesteście nieszczęśliwi, jedyną waszą rozrywką jest spędzanie całego dnia na forum i odpowiadanie na setki kolejnych postów. Jesteście naprawdę nieszczęśliwi więc życzycie tego również innym. Ale w naszym przypadku się wam nie udało. Jestem szczęśliwa i tego również życzę wam. Każdy zasługuje na szczęście.