Szybko się nudzę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Szybko się nudzę

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

Temat: Szybko się nudzę

Hej. Niewiele się udzielam na forum, dawno tu nie zaglądałem, ale nie znalazłem podobnego tematu, więc pomyślałem, że zapytam może ktoś ma podobnie lub chociaż coś podpowie. Ostatnio rozmawiałem ze znajomymi i znajoma powiedziała coś co dało mi do myślenia, a mianowicie jak w temacie, że szybko się nudzę. I nie chodzi tu konkretnie o związki tylko o całokształt. Czym bym się nie zainteresował to szybko się nudzę, nie mam żadnego hobby, lubię różne rzeczy, ale tylko po trochu, bo właśnie niczym nie mogę się wciągnąć, zainteresować po całości. Pracę też zmieniam dość często, teoretycznie szukam swojej ścieżki, pomysłu na siebie. Ale np nie mógłbym pracować w fabryce na taśmie, bo taka praca by mnie właśnie zanudziła swoją powtarzalnością. W codzienności życiowej też lubię jak coś się dzieje. Tzn pracując czekam na urlop, na coś niestandardowego co zapewni mi emocje. Zwłaszcza lubię wymyślać jakieś rzeczy które "normalnym" ludziom wydają się szalone, niestandardowe właśnie, dopiero wtedy czuję się szczęśliwy realizując te pomysły. Męczy mnie to, bo zastanawiam się czy można tak żyć na dłuższą metę? Życie jednak w większości składa się ze "standardowych" i zwyczajnych dni. Jestem już po 30, z jednej strony chciałbym się jakoś ustatkować, ale zastanawiam się czy to możliwe mając taki charakter. Czy może to nie jest normalne i coś ze mną jest nie tak? Czy ktoś może ma/miał podobnie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Szybko się nudzę

Znak zodiaku Bliznieta?

3

Odp: Szybko się nudzę

Jeśli ma to jakieś znaczenie to nie, Baran.

4 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-05 13:14:17)

Odp: Szybko się nudzę

Zycie dla zdrowego czlowieka jest niesamowicie glebokie i ciekawe.
Kazda interakcja z drugim czlowiekiem budzi emocje zarowno pozytywne jak i negatywne.

Natomiast to nie jest codzienne doswiadczenie kazdego czlowieka.
Przekonania wielu ludzi, w polaczeniu z sytuacjami, w ktorych sie znajduja, akcjami, ktore wykonuja w odpowiedzi na znalezienie sie w danej sytuacji i reakcji innych ludzi na te akcje powoduja duzo psychicznego bolu.

W konsekwencji ludzie ci wytwarzaja sobie szereg prostych przekonan, ktore tlumacza im wszystko co sie wokol nich dzieje.
Ludzie ci zaczynaja miec wrazenie, ze wszystko wiedza - bo te generyczne przekonania pozwalaja im "zrozumiec"/zapudelkowac kazde zdarzenie, ktore normalnie byloby zaskakujace / niezrozumiale - a co za tym idzie powodowalo emocje.

Wiec ludzie ci odczuwaja mniej negatywnych emocji - ale odczuwaja rowniez mniej pozytywnych emocji.
Wszystko potrafia wytlumaczyc, wiec wszystko traci naturalna ciekawosc, ktora wynika z zaskoczenia.
Ostatecznie wszystko staje sie nudne, przewidywalne, takie samo a ich zycie wydaje sie kompletnie puste.

Przynajmniej takie jest moje zrozumienie tematu.
Ma sens autorze?

5

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Jeśli ma to jakieś znaczenie to nie, Baran.


bliznieta szybko sie nudza, bo nie lubia nudy... stad moje skojarzenia..

6

Odp: Szybko się nudzę

Nie zostałeś autorze nauczony odraczania przyjemności czyli pracy. Aby czerpać z czegoś przyjemność trzeba najpierw uzyskać w tym odpowiedni poziom zaawansowania. Tobie się nie chce więc nigdy nie dochodzisz do takiego etapu.

7 Ostatnio edytowany przez niktinny (2023-09-05 14:28:06)

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:

Zycie dla zdrowego czlowieka jest niesamowicie glebokie i ciekawe.
Kazda interakcja z drugim czlowiekiem budzi emocje zarowno pozytywne jak i negatywne.

Natomiast to nie jest codzienne doswiadczenie kazdego czlowieka.
Przekonania wielu ludzi, w polaczeniu z sytuacjami, w ktorych sie znajduja, akcjami, ktore wykonuja w odpowiedzi na znalezienie sie w danej sytuacji i reakcji innych ludzi na te akcje powoduja duzo psychicznego bolu.

W konsekwencji ludzie ci wytwarzaja sobie szereg prostych przekonan, ktore tlumacza im wszystko co sie wokol nich dzieje.
Ludzie ci zaczynaja miec wrazenie, ze wszystko wiedza - bo te generyczne przekonania pozwalaja im "zrozumiec"/zapudelkowac kazde zdarzenie, ktore normalnie byloby zaskakujace / niezrozumiale - a co za tym idzie powodowalo emocje.

Wiec ludzie ci odczuwaja mniej negatywnych emocji - ale odczuwaja rowniez mniej pozytywnych emocji.
Wszystko potrafia wytlumaczyc, wiec wszystko traci naturalna ciekawosc, ktora wynika z zaskoczenia.
Ostatecznie wszystko staje sie nudne, przewidywalne, takie samo a ich zycie wydaje sie kompletnie puste.

Przynajmniej takie jest moje zrozumienie tematu.
Ma sens autorze?

Wydaje mi się, że ma to sens, ale nie jestem pewien ,bo nie do końca rozumiem. Czy da się to wytłumaczyć w prostszych słowach tzn głównie początek? Bo ostatnie 3 zdania wydają mi się pasujące, ale nie rozumiem z czego to wynika tzn właśnie tego początku postu.

8

Odp: Szybko się nudzę
Gosiawie napisał/a:

Znak zodiaku Bliznieta?

Nie wierze w horoskopy, znaczenie znakow zodiaku.  To glupota przeciez

9 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-05 16:15:12)

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Czy da się to wytłumaczyć w prostszych słowach tzn głównie początek?

Sprobuje smile

Kluczowym zalozeniem aby zrozumiec ponizsze jest rozroznienie miedzy przekonaniem, ktore pasuje do sytuacji a przekonaniem, ktore jest prawdziwe.
To rozroznienie dobrze obrazuja telenowele - kobieta rozmawia z mezczyzna, spada jej olowek, schodzi na kolana aby go podniesc, w tym momencie wchodzi do pokoju partnerka tego mezczyzny, mezczyzna mowi "to nie to co myslisz" ale ona juz wszystko "wie" wink
Przekonanie partnerki - ze ja zdradzil mezczyzna - pasuje do sytuacji (przez co sprawia wrazenie prawdziwego) choc nie jest prawdziwe.

Teraz,

Gdy czlowiek znajduje sie w stresujacej sytuacji, ktorej nie potrafi zrozumiec - np. zostal w dziecinstwie pobity, byl szykanowany, wysmiewany, odrzucony, zdradzony - to w pewnym momencie stresu jest tak duzo, ze tworzy w glowie zgeneralizowane przekonanie, ktore jest w stanie wytlumaczyc to zdarzenie i mimo, ze jest nieprecyzyjne - czyli prawie zawsze bledne - to przynosi ulge.
Przykladem takich przekonan sa np:
- "niektorzy ludzie sa z natury zli / sa hejterami / chca mnie zmanipulowac",
- "wiekszosc ludzi nie jest wystarczajaco inteligentna aby mnie zrozumiec", albo
- "mam pecha wiec cokolwiek nie zrobie i tak pojdzie sie pyerdolic"

Za pomoca powyzszych przekonan mozna sobie wytlumaczyc wszystko.
Ktos mnie zaatakowal? Jest zlym czlowiekiem.
Ktos mnie skrytykowal? Jest hejterem.
Ktos byl dla mnie niespodziewanie mily? Musze uwazac bo pewnie chce mnie zmanipulowac.
Ktos uwaza to co mowie lub robie za idiotyzm? Jest za malo inteligentny aby mnie zrozumiec.
Staralem sie i nie dostalem pracy? No wiadomo, mam pecha.

Mamy tez tutaj takiego uzytkownika, ktory kazde odrzucenie tlumaczy sobie tym, ze nie jest przystojny.

Takich przekonan jest znacznie wiecej, ale ich wspolnymi cechami jest to, ze:
- Przynosza ulge bo pozwalaja prosto wytlumaczyc sobie dowolna sytuacje, ktora wydarzyla sie w naszym zyciu.
- Z uwagi na to jak sa ogolne to czasami okazuja sie byc prawdziwe - i wtedy w nich sie utwierdzamy.
- Najczesciej nie sa prawdziwe - ale z uwagi, ze to jedyne wytlumaczenie danej sytuacji, ktore znamy (i pasuje - bo jest tak generyczne, ze pasuje w niemal kazdej sytuacji) to utwierdzamy sie, ze musi byc prawdziwe.
- Ulga, ktora przynosza wynika z zaniku Watpliwosci.

Natomiast bez watpliwosci nie ma Uczuc.
Uczucia sa efektem watpliwosci - stalo sie cos, czego nie przewidzialem i czego nie rozumiem.

Dlatego tez PUA tak stawiaja na bycie "nieprzewidywalnym" - bo to buduje uczucia.
Dlatego tez standardowo tak to bywa, ze na poczatku zwiazku uczuc jest wiecej a gdy ludzie sie juz poznaja, wkrada sie rutyna, wiedza czego oczekiwac, staja sie przewidywalni to tych "goracych" uczuc jest mniej.

Wiec skoro uczucia wymagaja watpliwosci, to bez watpliwosci cale zycie staje sie plaskie, nudne, monotonne i automatyczne.
Watpliwosci moga byc pozytywne i negatywne.
Np. gdy bylem przekonany, ze dostane prace i okazalo sie, ze zostalem odrzucony to czulem smutek, niepewnosc, pewna bezsilnosc, moze nawet panike
Gdy bylem przekonany, ze zostane zwolniony a dostalem awans to rozpierala mnie radosc, nadzieja i motywacja do pracy.
Gdy bylem pewien, ze nie dostane pracy i jej nie dostalem to tylko pojawila sie w mojej glowie mysl "wiedzialem" i robilem dalej swoje.

Zatem jeszcze raz - watpliwosci sa w naszym zyciu potrzebne bo bez nich zycie staje sie plaskie, puste, nieciekawe i nie warte zycia.
Wiec czemu od nich uciekamy?

Czasami celowo sie od nich izolujemy bo chcemy uniknac tych negatywnych uczuc, z ktorymi watpliwosci sie nieodlacznie wiaza.
Ale robiac to zatracamy umiejetnosc odczuwania rowniez tych pozytywnych, inspirujacych nas do zycia, pobudzajacych uczuc, ktore nadaja zyciu smaku.

Wiec jesli chcesz czuc wiecej zarowno tych pozytywnych uczuc jak i - nieodlacznie - negatywnych, to kolejnym razem cokolwiek sie przydazy w twoim zyciu i najdzie Cie refleksja, ze wiesz dlaczego tak jest, ze to dosc oczywiste - to zapytaj siebie "hmm... czy na pewno?" i staraj sie spojrzec na sytuacje z innej perspektywy chocby wydawala Ci sie mniej prawdopodobna.

Im wiecej tych generycznych przekonan odrzucisz, tym trudniej Ci bedzie wytlumaczyc pewne sytuacje co bedzie bardziej Cie stresowalo, ale jednoczesnie twoje zrozumienie stanie sie precyzyjniejsze, twoje akcje beda skuteczniejsze a samo zycie stanie sie nieskonczenie ciekawe.
To jest wlasnie droga, ktora wybieraja naukowcy. Stresujaca ale warta swojej ceny.

10 Ostatnio edytowany przez niktinny (2023-09-05 17:41:28)

Odp: Szybko się nudzę

JohnyBravo777 dziękuję, że chciało Ci się to tak łopatologicznie wyjaśnić, teraz już zdecydowanie lepiej rozumiem smile Choć teraz nie do końca jestem pewien czy faktycznie to pasuje. Jestem prostym facetem, nie zgłębiałem się nigdy w psychologię czy jakieś wnętrze siebie. Może to jest ten problem, że nie analizuję tylko właśnie zwyczajnie, prosto sobie wszystko tłumaczę. Nawet nie jestem pewien czy potrafiłbym inaczej tzn spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. I jeśli trudniej mi będzie wytłumaczyć pewne sytuacje to jak moje zrozumienie może być przez to lepsze? Bo dla mnie to trochę paradoks tzn jeśli nie będę mógł sobie czegoś wytłumaczyć to tym bardziej nie będę rozumiał co się dzieje.
Tak poza tematem to zajmujesz się jakąś psychologią zawodowo? Bo jak widać dla mnie szarego człowieka nawet ciężko zrozumieć pewne kwestie, chyba, że to ja jestem wyjątkowo mało inteligentny smile

11 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-05 19:37:49)

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Tak poza tematem to zajmujesz się jakąś psychologią zawodowo? Bo jak widać dla mnie szarego człowieka nawet ciężko zrozumieć pewne kwestie, chyba, że to ja jestem wyjątkowo mało inteligentny smile

Nie jestes wink
Wieloma skomplikowanymi tematami sie zajmuje tongue

niktinny napisał/a:

Nawet nie jestem pewien czy potrafiłbym inaczej tzn spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. I jeśli trudniej mi będzie wytłumaczyć pewne sytuacje to jak moje zrozumienie może być przez to lepsze? Bo dla mnie to trochę paradoks tzn jeśli nie będę mógł sobie czegoś wytłumaczyć to tym bardziej nie będę rozumiał co się dzieje.

Mysle, ze wiedza propozycyjna (z dobrych ksiazek) moze byc niezbedna.

Dam Ci przyklad o jakiego poziomu zrozumienie chodzi.

Zalozmy, ze zdradzil nas partner.

Mozemy bardzo szybko dojsc do ponizszych wnioskow:
* Ludziom / Kobietom nie mozna ufac
* Trzeba stawiac przede wszystkim na siebie
* albo ze druga osobe trzeba na sile trzymac z dala od pokus itp.

A jesli juz mielismy tego typu przekonania, to jeszcze bardziej sie w nich utwierdzic.
Te przekonania dadza nam komfort poczucia, ze "wiemy", dlaczego zostalismy zranieni i "wiemy", ze to nie nasza wina.
Ale jak bedzie wygladalo dalej nasze zycie z takimi przekonaniami?

Przekonanie, ze ludziom nie mozna ufac nie daje nam informacji kiedy druga osoba moze nas skrzywdzic a kiedy nie mamy czego sie obawiac.
Te przekonania sprawiaja, ze najmniejsza drobnostka potrafi nas wprowadzac w stan ucieczki albo ataku.
W konsekwencji te przekonania rzutuja na kolejne relacje z ludzmi i pozbawiaja nas np. mozliwosci otwarcia sie na druga osobe, zbudowania wiezi i cieszenia sie ta wiezia bez przeczuwania zagrozenia za rogiem.

Jesli odrzucimy te nieprecyzyjne przekonania to pojawia sie... pytanie (dlaczego tak sie stalo? I jak moge tego uniknac?).
I to "pytanie" staje sila napedowa do nauki - bo watpliwosci sa irytujace wiec chcemy je rozwiazac.
Dzieki czemu mamy naturalna motywacje aby zrozumiec ludzi i swiat troche lepiej (tylko musimy te watpliwosci podtrzymac troche dluzej - nie isc na skroty).

To z kolei moze nas doprowadzic do nauki  o psychologii, filozofii i - zwlaszcza - socjologii.

A na podstawie tej nauki mozemy zbudowac precyzyjne przekonania, jak nastepujace:
* Nasz partner byl bardzo zagubiony a jej/Jego zycie stracilo calkowity sens
* Brak sensu byl spowodowany jej/jego przekonaniem, ze zyc trzeba tylko dla siebie
* To przekonanie doprowadzilo ja/jego do miejsca, w ktorym jej/jego hedonistyczne, nihilistyczne zycie stalo sie puste, plaskie, bezbarwne
* Powyzsze z kolei sprawilo, ze gonitwa za tym aby cokolwiek poczuc, aby czuc ze zyje wziela priorytet nad naszymi uczuciami

Zaleta poszukiwania precyzyjnych przekonan jest poczucie ciekawosci swiata i pozwolenie sobie na zwatpienie, na bycie zaskoczonym i - w konsekwencji - na bogatsze zycie uczuciowe.
Zaleta posiadania precyzyjnych przekonan jest umiejetnosc zauwazenia i zapobiegania problemom zanim sie pojawia - bo rozumiemy ze np. przekonanie ze nalezy zyc tylko dla siebie prowadzi do hedonizmu a hedonistyczny tryb zycia prowadzi do poczucia bezsensu itd.
Rozumiemy te relacje, wiec wiemy kiedy nalezy sie obawiac i interweniowac.
Ale przede wszystkim wiemy kiedy mozemy byc calkowicie spokojni - i mimo, ze sa jakies sprzeczki wiemy, kiedy nie doprowadza one do znaczacej zmiany na gorsze.

12

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:

Zalozmy, ze zdradzil nas partner.

Mozemy bardzo szybko dojsc do ponizszych wnioskow:
* Ludziom / Kobietom nie mozna ufac
* Trzeba stawiac przede wszystkim na siebie
* albo ze druga osobe trzeba na sile trzymac z dala od pokus itp.

A jesli juz mielismy tego typu przekonania, to jeszcze bardziej sie w nich utwierdzic.
Te przekonania dadza nam komfort poczucia, ze "wiemy", dlaczego zostalismy zranieni i "wiemy", ze to nie nasza wina.
Ale jak bedzie wygladalo dalej nasze zycie z takimi przekonaniami?

Jesli odrzucimy te nieprecyzyjne przekonania to pojawia sie... pytanie (dlaczego tak sie stalo? I jak moge tego uniknac?).
I to "pytanie" staje sila napedowa do nauki - bo watpliwosci sa irytujace wiec chcemy je rozwiazac.
Dzieki czemu mamy naturalna motywacje aby zrozumiec ludzi i swiat troche lepiej (tylko musimy te watpliwosci podtrzymac troche dluzej - nie isc na skroty).

To z kolei moze nas doprowadzic do nauki  o psychologii, filozofii i - zwlaszcza - socjologii.

A na podstawie tej nauki mozemy zbudowac precyzyjne przekonania, jak nastepujace:
* Nasz partner byl bardzo zagubiony a jej/Jego zycie stracilo calkowity sens
* Brak sensu byl spowodowany jej/jego przekonaniem, ze zyc trzeba tylko dla siebie
* To przekonanie doprowadzilo ja/jego do miejsca, w ktorym jej/jego hedonistyczne, nihilistyczne zycie stalo sie puste, plaskie, bezbarwne
* Powyzsze z kolei sprawilo, ze gonitwa za tym aby cokolwiek poczuc, aby czuc ze zyje wziela priorytet nad naszymi uczuciami

.

Ja najprędzej doszedł bym do wniosku, że widocznie ze mną było coś nie tak i zaczął się zastanawiać co takiego..
Ale jak ta wnikliwość i dociekanie ma się do tego, że w takiej sytuacji często się radzi aby nie rozmyślać, odpuścić, zapomnieć, bo to ułatwia dojście do siebie. Wiem, że przykład zdrady to tylko przykład, ale moim zdaniem dobry, bo też poniekąd mnie dotyczy.

13 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-06 12:29:28)

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Ja najprędzej doszedł bym do wniosku, że widocznie ze mną było coś nie tak i zaczął się zastanawiać co takiego..
Ale jak ta wnikliwość i dociekanie ma się do tego, że w takiej sytuacji często się radzi aby nie rozmyślać, odpuścić, zapomnieć, bo to ułatwia dojście do siebie. Wiem, że przykład zdrady to tylko przykład, ale moim zdaniem dobry, bo też poniekąd mnie dotyczy.

Problem z ta rada "aby nie rozmyślać, odpuścić, zapomnieć" polega na tym, ze o ile moze pomoc sie uspokoic, to moze dzialac jedynie krotko-terminowo.
Bo pomijajac kwestie techniczne na ile mozliwe jest zapomnienie o czymkolwiek na zyczenie.
To nawet gdyby to bylo mozliwe, nadal nie daje zadnej informacji o tym jak nastepnym razem uniknac bycia zranionym.

Gdy zostaniemy skrzywdzeni to nie potrzebujemy "zapomniec" tylko potrzebujemy zrozumiec:
- Dlaczego tak sie stalo?
- Jak moge to przewidziec wczesniej nastepnym razem?
- I co moge zrobic aby temu zapobiec gdy to nastepnym razem przewidze?

I teraz - slusznie zwrociles mi uwage na to szukanie winy w sobie.

Bo winy nie znajdziesz ani w innych ani w sobie.
Nauka, ktora najbardziej Ci pomoze zrozumiec ten problem jest socjologia + myslenie systemowe.

Bo krzywdzimy sie nie dlatego, ze chcemy; tylko dlatego, ze nasze motywacje wpadaja w konflikt.
Ludzie popularnie nazywaja to "niedopasowaniem".
Ale "niedopasowanie" moze wyniknac w dowolnym momencie - bo zarowno czlowiek (jego opinie) jak i jego sytuacja sie zmieniaja w czasie - wiec dzis mozemy byc dopasowani a jutro nie byc i vice versa.

Jesli np. jestem w zwiazku i jednoczesnie pozwole sobie na posiadanie kolezanki, z ktora mi sie milo rozmawia.
To moze nie byc zadnego problemu gdy czuje sie szczesliwy ze swoja zona.
Ale gdy w moim zwiazku pojawia sie realne problemy, napiecie - i w efekcie klotnie - to interakcje z zona beda dla mnie zrodlem stresu.
A kolezanka nadal bedac mila i pomocna (a moze taka byc bo w przeciwienstwie do mojej zony to nie ona zmaga sie obecnie z problemami) - bedzie zrodlem ukojenia.

Wiec naturalnie wraz z czasem bede czul coraz wieksze odpychanie od swojej zony i coraz wieksze przyciaganie do kolezanki.
Bo ludzie odczuwaja atrakcyjnosc w stosunku do tego co ich relaksuje - bycie kochanym, film przy ktorym mozna zapomniec, alkohol, narkotyki, cukier itp. - mialem nawet kolege, ktory zostawal w biurze po 12 godzin bo go praca bardziej relaksowala niz zycie rodzinne (mial male dzieci).

I - do czego zmierzam - wina nie lezy tutaj ani w mojej zonie, ani we mnie, ani w kolezance.
Problem wynika z konkretnej konfiguracji - gdzie pewne wydarzenia spowodowaly napiecie w zwiazku, ktore znajdowalo ujscie u osoby trzeciej.

Oczywiscie widzac teraz te dynamiki dochodzimy do wniosku, ze bedac w zwiazku nie powinienem byl miec kolezanek.
Wiec mozna powiedziec, ze wina lezy we mnie bo doprowadzilem do tej konfiguracji.
Ale nie wszystkie dynamiki jestesmy w stanie przewidziec - w momencie, w ktorym decydowalem ze konfiguracja jest OK nie bylo zadnych problemow.

Dlatego uwazam, ze nie mozna winic ludzi za to, ze czegos nie przewidzieli.
Ale jesli stalo sie cos co zranilo Ciebie (i partnerke w jakims stopniu tez) - to masz motywacje do tego aby uczyc sie tego co moze Ci pomoc przewidziec wiecej problematycznych konfiguracji nastepnym razem.
I powinienes ja wykorzystac.
Bo w konsekwencji bedziesz potrafil lepiej zarzadzac swoimi relacjami aby budowac "dopasowanie".

A wiedze znajdziesz - tak jak wyzej - przede wszystkim w socjologii i mysleniu systemowym.
Jedna z ksiazek, ktora dobrze wprowadza w temat (bo jest bardzo na czasie) jest "Plynna Nowoczesnosc" Baumana.
+ oczywiscie "manifest komunistyczny" Marxa obrazuje plytkosc zycia w kapitalizmie - "klasa pracownicza zyje dopoki potrafi znalezc prace, a potrafi znalezc prace dopoki potrafi przekonac bogatych, ze moze uczynic ich jeszcze bogatszymi" - a uswiadomienie sobie tej plytkosci obecnego zycia i tego ze tak byc nie musi i nie powinno - pozwala tez miec wiecej zrozumienia do irracjonalnosci ludzkiego zachowania - bo znowu, sa wiezniami systemu, ktory przez cale ich produktywne lata wyciska z nich prace, ktorej nie chca wykonywac wodzac ich za nos / trzymajac w iluzji.

14

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:

I - do czego zmierzam - wina nie lezy tutaj ani w mojej zonie, ani we mnie, ani w kolezance.

Piękne umywanie rączek

15 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-06 13:06:12)

Odp: Szybko się nudzę
M!ri napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

I - do czego zmierzam - wina nie lezy tutaj ani w mojej zonie, ani we mnie, ani w kolezance.

Piękne umywanie rączek

No to jest wlasnie roznica miedzy kosciolem Katolickim a nauka.

W kosciele Katolickim czlowiek dostaje nakaz aby uderzac sie w piers i powtarzac "moja wina".
W inzynierii systemow natomiast (dzieki, ktorym mamy komputery, telefony i internet, ktorego uzywamy do tej wlasnie rozmowy w tym momencie) oczywiste jest, ze dwa swietnie dzialajace w izolacji i pelniace swoja role komponenty polaczone w bledna konfiguracje wyprowadzaja sie wzajemnie z rownowagi i zaczynaja dzialac chaotycznie powodujac trudne do zdiagnozowania bledy.
Bo wytwarzaja sie miedzy nimi petle zwrotne, ktore z malego, pomijalnego problemu w izolacji eskaluja do katastrofy gdy sa polaczone.

To samo mamy w zwiazkach miedzyludzkich - cos ktos zle zrozumial, poczul sie zagrozony, zrobil mu sie grymas na twarzy, druga osoba odebrala grymas personalnie i cos powiedziala, pierwsza osoba sie upewnila w swoim poczatkowym bledzie i odpowiedziala dalej - i za 5 minut tluka sie talerze.
I kto byl winny?

W zyciu mozna szukac winnych albo dzialajacych rozwiazan.
W momencie w ktorym uznajemy, ze winna jest osoba X to stawiamy na niej kropke - tak jakby nie dzialaly na nia zadne inne wplywy, ktore sprawily, ze wybor, ktorego dokonala byl w jej opinii najlepszy w danym momencie.
Rozwiazania znajduje sie tak adaptujac wplywy, ktore obie osoby maja na sobie aby zawsze wybor, ktory uwazaja za najlepszy dla siebie - przynajmniej - nie byl krzywdzacy dla drugiej osoby.

16

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:
M!ri napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

I - do czego zmierzam - wina nie lezy tutaj ani w mojej zonie, ani we mnie, ani w kolezance.

Piękne umywanie rączek

No to jest wlasnie roznica miedzy kosciolem Katolickim a nauka.

Nie trzeba być Eisensteinem aby wiedzieć że w małżeństwie są momenty lepsze i gorsze. I aby wiedzieć czym może skończyć się posiadanie koleżanki. To nie jest wiedza tajemna. Tylko ludzie świadomie ją ignorują aby gonić za swoimi egoistycznymi zachciankami. Dlatego są winni tego do czego doprowadzili.

Tak samo z rzucaniem talerzami. Człowiek rozumny bierze pod uwagę że mógł być źle zrozumiany lub że sam źle zrozumiał sytuację. Jeżeli mimo to podnosi głos/talerz to dlatego że chce.

JohnyBravo777 napisał/a:

W momencie w ktorym uznajemy, ze winna jest osoba X to stawiamy na niej kropke - tak jakby nie dzialaly na nia zadne inne wplywy, ktore sprawily, ze wybor, ktorego dokonala byl w jej opinii najlepszy w danym momencie.

Nawet w religii poza konceptem winy jest jeszcze odkupienie. Tylko dostrzeżenie swojej winy umożliwia zmianę siebie i rozwój.

17

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:

Gdy zostaniemy skrzywdzeni to nie potrzebujemy "zapomniec" tylko potrzebujemy zrozumiec:
- Dlaczego tak sie stalo?
- Jak moge to przewidziec wczesniej nastepnym razem?
- I co moge zrobic aby temu zapobiec gdy to nastepnym razem przewidze?

Bo krzywdzimy sie nie dlatego, ze chcemy; tylko dlatego, ze nasze motywacje wpadaja w konflikt.
Ludzie popularnie nazywaja to "niedopasowaniem".
Ale "niedopasowanie" moze wyniknac w dowolnym momencie - bo zarowno czlowiek (jego opinie) jak i jego sytuacja sie zmieniaja w czasie - wiec dzis mozemy byc dopasowani a jutro nie byc i vice versa.

Dlatego uwazam, ze nie mozna winic ludzi za to, ze czegos nie przewidzieli.
Ale jesli stalo sie cos co zranilo Ciebie (i partnerke w jakims stopniu tez) - to masz motywacje do tego aby uczyc sie tego co moze Ci pomoc przewidziec wiecej problematycznych konfiguracji nastepnym razem.
I powinienes ja wykorzystac.
Bo w konsekwencji bedziesz potrafil lepiej zarzadzac swoimi relacjami aby budowac "dopasowanie".

Właśnie czy da się coś zrobić aby przewidzieć podobne wydarzenia w przyszłości i im zapobiec? Skoro sam mówisz, że ludzie i "dopasowanie" się zmieniają. Więc co z tego, że teoretycznie przygotuję się na jakąś sytuację, przewidzę ją, postaram się zapobiec skoro ludzie są kompletnie różni i ktoś inny może zareagować na moje "przewidzenie" zupełnie inaczej niż się spodziewałem.  Wiadomo są teoretycznie jakieś schematy jak ludzie postępują w danych sytuacjach, ale tak jak wspomniałem ludzie są różni, a do tego się zmieniają, więc coś co zadziała w jednym przypadku, w innym już niekoniecznie. Nie znam się na socjologii i innych głębokich tematach, ale czy można się przygotować na nieprzewidywalne?

18

Odp: Szybko się nudzę

Nie wiem co bierzesz Johny, ale bierz pół.

Nie wiem jakim trzeba być człowiekiem i co mieć pod deklem, żeby z jednej kłótni lecieć do romansu z koleżanką. Idąc tym tropem, to nie wolno nam mieć ŻADNYCH znajomych. Bo może za chwile pokłócę się z żoną. Albo i nie. Bo oczywiście nie mamy żadnego, świadomego wpływu na dynamikę i rozwój relacji.

A ten przykład z komputerem? Piękny. WINA leży albo po stronie tego co projektował, albo tego co spierdolił montaż. Albo WINA leży w uszkodzeniu mechanicznym.

Jak sam napisałeś - żeby dość do najlepszego rozwiązania, to trzeba poznać przyczynę - czyli twoją mityczną 'winę', której istnienia nie chcesz przyznać.

19

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Właśnie czy da się coś zrobić aby przewidzieć podobne wydarzenia w przyszłości i im zapobiec?

Trzeba zwracać uwagę na czerwone flagi, a pojawiające się problemy rozwiązywać na bieżąco.


czy można się przygotować na nieprzewidywalne?

Da się. Właśnie poprzez zwracanie uwagi na czerwone flagi i rozwiązywanie problemów w momencie ich pojawienia się. A także, poprzez pogodzenie się z faktem, ze nie na wszystko mamy wpływ i zwyczajnie coś tak czy siak może nas nieprzyjemnie w życiu zaskoczyć.

Na wycieczkę zabierasz papier toaletowy i stoperan. Nie gwarantują one, że sraki nie dostaniesz. Ale jedynie to, że sobie poradzisz pomimo niej. I tak też jest ze wszystkim w życiu.

20 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-06 14:48:04)

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Nie znam się na socjologii i innych głębokich tematach, ale czy można się przygotować na nieprzewidywalne?

Nauka socjologii powinna Ci pomoc rozpoznac i radzic sobie z popularnymi, problematycznymi dynamikami spolecznymi.
Ich jest ograniczona ilosc bo ograniczona jest ilosc zestawow przekonan, ktore maja ludzie - te sa replikowane poprzez kulture - popularne ksiazki, filmy i muzyke.

Natomiast poza sama nauka mozesz zrobic dwie rzeczy:

1. Byc zainteresowany przekonaniami drugiej osoby.
2. Zadawac sobie pytanie jak konkretne przekonanie zmienia zachowanie czlowieka - a co za tym idzie do jakich problemow moze doprowadzic.

Niewiele ludzi robi to pierwsze, a jeszcze mniej to drugie.

A jesli wiem, ze druga osoba uwaza, ze "nalezy stawiac siebie na pierwszym miejscu" to oczywistym jest, ze jesli na prawde wierzy w to przekonanie to gdy bede jej potrzebowal i bedzie musiala wybrac miedzy np. swoja kariera czy przyjemnoscia a pomoca mi to wybierze to pierwsze - bo to jest, w jej wlasnej opinii, prawidlowy wybor.

M!ri napisał/a:

Tylko dostrzeżenie swojej winy umożliwia zmianę siebie i rozwój.

Nic sie w szkole ani na studiach nie "rozwinelas"?
"Rozwinelas" sie tam tylko dzieki dostrzeganiu swojej winy?

Nie dostrzegasz jak wiele masz w glowie tego typu blednych opinii, ktorych nie poddalas krytycznej analizie?

Co to znaczy zmienic siebie?
To znaczy zmienic swoje opinie - bo nasze opinie informuja nasze decyzje -> nasze decyzje nasze akcje -> a nasze akcje definiuja nasze zycie.

Wiec jesli nabierzesz jakis informacji w szkole / na studiach / w ksiazkach / doswiadczeniu, to ta informacja zmienia Ciebie. I zadnej winy w sobie nie musisz widziec.

Ps. na tym forum dowolna dyskusja o "winie" lub "odpowiedzialnosci" zamienia sie w jalowa gownoburze skrzywdzonych ludzi, ktorzy stali sie nietolerancyjnymi fanatykami samo-ukrzyzowania przez wszystkich oprocz nich samych.
Powielaja opinie chorego psychicznie czlowieka, ktory to wszystko zaczal - Sartre - o wzieciu odpowiedzialnosci za samego siebie.
Jakby to kto jest odpowiedzialny bylo ewidentne. Nie wiem na chooy sie edukuje sedziow i toczy debaty miedzy prokuratorem a adwokatem w sadach skoro kwestia kto jest odpowiedzialny jest taka oczywista.

Dla tych osob jest ona oczywista tylko dlatego, ze zawsze zakladaja, ze jest ona po drugiej stronie - dlatego poprzez gloszenie o "wzieciu odpowiedzialnosci za siebie" spychaja odpowiedzialnosc na innych.
Bo gdyby to byla rzeczywiscie wazna dla nich zasada to by sie nia kierowali zamiast robic kolejny najazd na innych.

21 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-09-06 14:54:13)

Odp: Szybko się nudzę

Niewiele ludzi robi to pierwsze, a jeszcze mniej to drugie.

I dlatego rekordy popularności biją sitcomy, a my gadamy o życiowych (i często zmyślonych) problemach na babskim forum. Twierdzenie legitne w chuj. Jest duża populacja ludzi, którzy bardziej interesują się życiem cudzym niż własnym. Tylko nic z tego nie wynika, bo samo interesowanie się, a liczenie z drugą osobą (i widzenia człowieka jako całość) to dwie zupełnie osobne sprawy.

Pytanie numer 2 to czysta gdybologia. Bo przekonania to jedno, a życie to drugie. Raka jest przekonany, że byłby zajebistym mężem, a ma 30stke i jest prawiczkiem.

A jesli wiem, ze druga osoba uwaza, ze "nalezy stawiac siebie na pierwszym miejscu" to oczywistym jest, ze jesli na prawde wierzy w to przekonanie to gdy bede jej potrzebowal i bedzie musiala wybrac miedzy np. swoja kariera czy przyjemnoscia a pomoca mi to wybierze to pierwsze - bo to jest, w jej wlasnej opinii, prawidlowy wybor.

I to jest najlepszy przykład, że chuja tam wiesz i o ludziach i mechanizmach, jakie nimi kierują. Bo jest od metra ludzi, którzy przede wszystkim myślą o sobie, a jednak pomagają. Często charytatywnie. A do olania ciebie wystarczy, że ktoś ma cię w dupie. Nie musi stawiać siebie na pierwszym miejscu.

22

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Tylko dostrzeżenie swojej winy umożliwia zmianę siebie i rozwój.

Nic sie w szkole ani na studiach nie "rozwinelas"?
"Rozwinelas" sie tam tylko dzieki dostrzeganiu swojej winy?

Uczymy się na popełnionych błędach. To raz.

Dwa co ma 'wina' rozumiana przez pryzmat bycia 'przyczyną', to winy w rozumieniu moralno-etycznym, co uporczywie mieszasz?

23

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Tylko dostrzeżenie swojej winy umożliwia zmianę siebie i rozwój.

Nic sie w szkole ani na studiach nie "rozwinelas"?
"Rozwinelas" sie tam tylko dzieki dostrzeganiu swojej winy?

Szkoła nieustannie zmusza do prób, a w konsekwencji do porażek i korygowania błędów.

Błogosławieni ci którzy uczą się wyłącznie na błędach i wiedzy innych. Ale co to ma do przyjęcia odpowiedzialności za swoje działania?

24

Odp: Szybko się nudzę
M!ri napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Tylko dostrzeżenie swojej winy umożliwia zmianę siebie i rozwój.

Nic sie w szkole ani na studiach nie "rozwinelas"?
"Rozwinelas" sie tam tylko dzieki dostrzeganiu swojej winy?

Szkoła nieustannie zmusza do prób, a w konsekwencji do porażek i korygowania błędów.

Uwazasz, ze blad i wina to to samo?

25

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:
M!ri napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:


Nic sie w szkole ani na studiach nie "rozwinelas"?
"Rozwinelas" sie tam tylko dzieki dostrzeganiu swojej winy?

Szkoła nieustannie zmusza do prób, a w konsekwencji do porażek i korygowania błędów.

Uwazasz, ze blad i wina to to samo?

wina to odpowiedzialność za czyn / występek / błąd.

26

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:

Nauka socjologii powinna Ci pomoc rozpoznac i radzic sobie z popularnymi, problematycznymi dynamikami spolecznymi.
Ich jest ograniczona ilosc bo ograniczona jest ilosc zestawow przekonan, ktore maja ludzie - te sa replikowane poprzez kulture - popularne ksiazki, filmy i muzyke.

Natomiast poza sama nauka mozesz zrobic dwie rzeczy:

1. Byc zainteresowany przekonaniami drugiej osoby.
2. Zadawac sobie pytanie jak konkretne przekonanie zmienia zachowanie czlowieka - a co za tym idzie do jakich problemow moze doprowadzic.

Niewiele ludzi robi to pierwsze, a jeszcze mniej to drugie.

Tylko skoro niewiele osób robi coś takiego to czy ostatecznie nie wyjde na dziwaka który za bardzo analizuje? Poza tym nie wyobrażam sobie tego/ nie potrafiłbym raczej tak analizować zachowań innych ludzi. Jestem prostym człowiekiem i raczej po prostu oceniam to co widzę i słyszę.

27 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-09-06 20:01:39)

Odp: Szybko się nudzę
Jack Sparrow napisał/a:

Nie wiem co bierzesz Johny, ale bierz pół.

Nie wiem jakim trzeba być człowiekiem i co mieć pod deklem, żeby z jednej kłótni lecieć do romansu z koleżanką. Idąc tym tropem, to nie wolno nam mieć ŻADNYCH znajomych. Bo może za chwile pokłócę się z żoną. Albo i nie. Bo oczywiście nie mamy żadnego, świadomego wpływu na dynamikę i rozwój relacji.

A ten przykład z komputerem? Piękny. WINA leży albo po stronie tego co projektował, albo tego co spierdolił montaż. Albo WINA leży w uszkodzeniu mechanicznym.

Jak sam napisałeś - żeby dość do najlepszego rozwiązania, to trzeba poznać przyczynę - czyli twoją mityczną 'winę', której istnienia nie chcesz przyznać.

dobre big_smile

Ja bym powiedziała zmień dealera wink


niktinny napisał/a:

Hej. Niewiele się udzielam na forum, dawno tu nie zaglądałem, ale nie znalazłem podobnego tematu, więc pomyślałem, że zapytam może ktoś ma podobnie lub chociaż coś podpowie. Ostatnio rozmawiałem ze znajomymi i znajoma powiedziała coś co dało mi do myślenia, a mianowicie jak w temacie, że szybko się nudzę. I nie chodzi tu konkretnie o związki tylko o całokształt. Czym bym się nie zainteresował to szybko się nudzę, nie mam żadnego hobby, lubię różne rzeczy, ale tylko po trochu, bo właśnie niczym nie mogę się wciągnąć, zainteresować po całości. Pracę też zmieniam dość często, teoretycznie szukam swojej ścieżki, pomysłu na siebie. Ale np nie mógłbym pracować w fabryce na taśmie, bo taka praca by mnie właśnie zanudziła swoją powtarzalnością. W codzienności życiowej też lubię jak coś się dzieje. Tzn pracując czekam na urlop, na coś niestandardowego co zapewni mi emocje. Zwłaszcza lubię wymyślać jakieś rzeczy które "normalnym" ludziom wydają się szalone, niestandardowe właśnie, dopiero wtedy czuję się szczęśliwy realizując te pomysły. Męczy mnie to, bo zastanawiam się czy można tak żyć na dłuższą metę? Życie jednak w większości składa się ze "standardowych" i zwyczajnych dni. Jestem już po 30, z jednej strony chciałbym się jakoś ustatkować, ale zastanawiam się czy to możliwe mając taki charakter. Czy może to nie jest normalne i coś ze mną jest nie tak? Czy ktoś może ma/miał podobnie?

Każdy by chciał mieć w życiu jedno wielkie święto i zabawę. Co chwilę jakaś inna rozrywka, co dnia jakieś ciekawe wydarzenie - żyć nie umierać.
Można by tak mieć pod warunkiem, że masz wystarczającą ilość funduszy, które zapewnią Ci beztroskie życie. A ponieważ z czasem nasze pomysły na rozrywkę się wyczerpują, przydałby się jakiś animator który by człowieka "porozrywał" wink oraz grupka osób towarzyszących, bo co to za zabawa w pojedynkę, ani się z kim podzielić radością ani pochwalić ani pożalić.
I tak byśmy sobie robili tylko to co nas bawi i cieszy....kto by nie chciał lol

Tymczasem mam  jak mamy, praca nie zawsze jest spełnieniem marzeń,  towarzystwo niekoniecznie najfajniejsze, a żyć trzeba.
Jest za to jedna rzecz, która może Ci zapewnić emocje niemal codziennie.
Czytaj książki smile

28

Odp: Szybko się nudzę
M!ri napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
M!ri napisał/a:

Szkoła nieustannie zmusza do prób, a w konsekwencji do porażek i korygowania błędów.

Uwazasz, ze blad i wina to to samo?

wina to odpowiedzialność za czyn / występek / błąd.

A skad wiesz kto jest odpowiedzialny za blad?
Zawsze ten kto go popelnia?

29

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:
M!ri napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Uwazasz, ze blad i wina to to samo?

wina to odpowiedzialność za czyn / występek / błąd.

A skad wiesz kto jest odpowiedzialny za blad?
Zawsze ten kto go popelnia?

Wyjątki masz opisane w prawie.

30

Odp: Szybko się nudzę
Agnes76 napisał/a:

Każdy by chciał mieć w życiu jedno wielkie święto i zabawę. Co chwilę jakaś inna rozrywka, co dnia jakieś ciekawe wydarzenie - żyć nie umierać.
Można by tak mieć pod warunkiem, że masz wystarczającą ilość funduszy, które zapewnią Ci beztroskie życie. A ponieważ z czasem nasze pomysły na rozrywkę się wyczerpują, przydałby się jakiś animator który by człowieka "porozrywał" wink oraz grupka osób towarzyszących, bo co to za zabawa w pojedynkę, ani się z kim podzielić radością ani pochwalić ani pożalić.
I tak byśmy sobie robili tylko to co nas bawi i cieszy....kto by nie chciał lol

Tymczasem mam  jak mamy, praca nie zawsze jest spełnieniem marzeń,  towarzystwo niekoniecznie najfajniejsze, a żyć trzeba.
Jest za to jedna rzecz, która może Ci zapewnić emocje niemal codziennie.
Czytaj książki smile

Nie jedynie święto i zabawę, ale są po prostu różne typy osobowości. Nie każdy sprawdza się w pracy za biurkiem, czy na taśmie, od 9 do 17. Niektórzy potrzebują większej dynamiki, potrzebują wyzwań.

Dlatego niektórzy wolą np pracę na statku. Na platformie wiertniczej. W wojsku. W straży pożarnej. By nie utknąć. By mieć poczucie, że faktycznie mają wpływ na otaczający ich świat, a ich praca przynosi realne, namacalne korzyści nie tylko im, ale i społeczeństwu.

31

Odp: Szybko się nudzę
Agnes76 napisał/a:

Każdy by chciał mieć w życiu jedno wielkie święto i zabawę. Co chwilę jakaś inna rozrywka, co dnia jakieś ciekawe wydarzenie - żyć nie umierać.
Można by tak mieć pod warunkiem, że masz wystarczającą ilość funduszy, które zapewnią Ci beztroskie życie. A ponieważ z czasem nasze pomysły na rozrywkę się wyczerpują, przydałby się jakiś animator który by człowieka "porozrywał" wink oraz grupka osób towarzyszących, bo co to za zabawa w pojedynkę, ani się z kim podzielić radością ani pochwalić ani pożalić.
I tak byśmy sobie robili tylko to co nas bawi i cieszy....kto by nie chciał lol

Tymczasem mam  jak mamy, praca nie zawsze jest spełnieniem marzeń,  towarzystwo niekoniecznie najfajniejsze, a żyć trzeba.
Jest za to jedna rzecz, która może Ci zapewnić emocje niemal codziennie.
Czytaj książki smile

Hmmm wygląda na to, że dzięki Twojemu opisowi znalazłem idealne życie dla siebie. Wychodzi, że po prostu powinienem zostać królem ;D
A tak poważnie to nie chodzi mi o to aby nie pracować, tylko aby robić coś co choć trochę sprawiałoby jakąś satysfakcję już nie mówiąc o przyjemności.
Pracowałem ostatnio w biurze podróży za granicą, poznałem trochę ludzi którzy żyją inaczej niż "systemowo" 8-16, praca, kredyt itp.. Wróciłem z tej pracy i jeszcze bardziej nie mogę się odnaleźć. Ale nie tylko o pracę chodzi, ile ja już mialem zajawek w życiu na hobby, tylko wszystko na 5 minut. Mam jakiś słomiany zapał. Studia też po 2 miesiącach rzucone, bo zły kierunek. Czego się nie wezmę, nie doprowadzam do końca. Noo może poza moimi związkami, te się zazwyczaj kończyły. Ale już mnie to po prostu denerwuje, w sensie złoszcze sie sam na siebie. Np lubię jazdę motocyklem, ale kilka lat już nie jeżdżę, bo przerastało to mój budżet. Inne rzeczy w które wchodziłem również prędzej czy później rzucałem, bo szkoda mi było pchać pieniądze tylko w to. Wydaje mi się, że za dużo rzeczy bym chciał zamiast się skupić na jednej konkretnej. Ale wtedy mam wrażenie, że umyka mi coś innego. Może to problem z priorytetami. Brak mi konkretnych celów.
PS. A książki bardzo lubię, choć ostatnio faktycznie czytam mniej smile

32

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Wydaje mi się, że za dużo rzeczy bym chciał zamiast się skupić na jednej konkretnej. Ale wtedy mam wrażenie, że umyka mi coś innego.

Korzystasz z instagrama lub tiktoka?

33

Odp: Szybko się nudzę

Niktinny, a próbowałes się diagnozować pod kątem adhd? Nie po to, żeby brać leki czy iść na terapię, ale po to, żeby znać źródło problemów?

34 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-09-07 16:41:26)

Odp: Szybko się nudzę
Lady Loka napisał/a:

Niktinny, a próbowałes się diagnozować pod kątem adhd? Nie po to, żeby brać leki czy iść na terapię, ale po to, żeby znać źródło problemów?

Zachowanie autora mogloby wskazywac z zewnatrz na ADHD ale autor precyzyjnie okreslil co jest zrodlem, ktore wyprowadza go ze skupienia na kontynuacji aktywnosci:

niktinny napisał/a:

Ale wtedy mam wrażenie, że umyka mi coś innego.

35

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Niktinny, a próbowałes się diagnozować pod kątem adhd? Nie po to, żeby brać leki czy iść na terapię, ale po to, żeby znać źródło problemów?

Zachowanie autora mogloby wskazywac z zewnatrz na ADHD ale autor precyzyjnie okreslil co jest zrodlem, ktore wyprowadza go ze skupienia na kontynuacji aktywnosci:

niktinny napisał/a:

Ale wtedy mam wrażenie, że umyka mi coś innego.

Co wcale nie wyklucza adhd.

36

Odp: Szybko się nudzę
Lady Loka napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Niktinny, a próbowałes się diagnozować pod kątem adhd? Nie po to, żeby brać leki czy iść na terapię, ale po to, żeby znać źródło problemów?

Zachowanie autora mogloby wskazywac z zewnatrz na ADHD ale autor precyzyjnie okreslil co jest zrodlem, ktore wyprowadza go ze skupienia na kontynuacji aktywnosci:

niktinny napisał/a:

Ale wtedy mam wrażenie, że umyka mi coś innego.

Co wcale nie wyklucza adhd.

Tak samo jak ktos nic nie jadl przez tydzien i mowi, ze nie ma sily nie wyklucza apatii.
Ale nie ma sensu mowic o apatii dopoki czlowiek czegos nie zje wink

Tak samo tutaj nie ma co mowic o ADHD dopoki autor nie odlaczy sie od ogladania innych, ktorzy maja "fajne" internetowe zycie i nie pozwoli sobie odpoczac od innych zrodel dopaminy.

37

Odp: Szybko się nudzę
JohnyBravo777 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Zachowanie autora mogloby wskazywac z zewnatrz na ADHD ale autor precyzyjnie okreslil co jest zrodlem, ktore wyprowadza go ze skupienia na kontynuacji aktywnosci:

Co wcale nie wyklucza adhd.

Tak samo jak ktos nic nie jadl przez tydzien i mowi, ze nie ma sily nie wyklucza apatii.
Ale nie ma sensu mowic o apatii dopoki czlowiek czegos nie zje wink

Tak samo tutaj nie ma co mowic o ADHD dopoki autor nie odlaczy sie od ogladania innych, ktorzy maja "fajne" internetowe zycie i nie pozwoli sobie odpoczac od innych zrodel dopaminy.

Nie masz monopolu na prawdę.
Ja też nie mam.
Napisałam Autorowi, co może spróbować. Jego sprawa, co z tym zrobi.

38 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-09-07 18:18:57)

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Hmmm wygląda na to, że dzięki Twojemu opisowi znalazłem idealne życie dla siebie. Wychodzi, że po prostu powinienem zostać królem ;D
A tak poważnie to nie chodzi mi o to aby nie pracować, tylko aby robić coś co choć trochę sprawiałoby jakąś satysfakcję już nie mówiąc o przyjemności.
Pracowałem ostatnio w biurze podróży za granicą, poznałem trochę ludzi którzy żyją inaczej niż "systemowo" 8-16, praca, kredyt itp.. Wróciłem z tej pracy i jeszcze bardziej nie mogę się odnaleźć. Ale nie tylko o pracę chodzi, ile ja już mialem zajawek w życiu na hobby, tylko wszystko na 5 minut. Mam jakiś słomiany zapał. Studia też po 2 miesiącach rzucone, bo zły kierunek. Czego się nie wezmę, nie doprowadzam do końca. Noo może poza moimi związkami, te się zazwyczaj kończyły. Ale już mnie to po prostu denerwuje, w sensie złoszcze sie sam na siebie. Np lubię jazdę motocyklem, ale kilka lat już nie jeżdżę, bo przerastało to mój budżet. Inne rzeczy w które wchodziłem również prędzej czy później rzucałem, bo szkoda mi było pchać pieniądze tylko w to. Wydaje mi się, że za dużo rzeczy bym chciał zamiast się skupić na jednej konkretnej. Ale wtedy mam wrażenie, że umyka mi coś innego. Może to problem z priorytetami. Brak mi konkretnych celów.
PS. A książki bardzo lubię, choć ostatnio faktycznie czytam mniej smile

Nie doprowadzasz rzeczy do końca bo możesz sobie na to pozwolić.
Podejrzewam, że masz jakąś poduszkę ochronną, w postaci gotówki albo ludzi, którzy są w stanie zapewnić Ci przetrwania w każdych warunkach. Po prostu jak nie masz kasy z pracy to i tak masz zapewniony  byt w postaci dachu nad głową i wyżywienia. Takie poczucie bezpieczeństwa sprawia, ze nie musisz martwić się o pracę. Rzucisz jedną to i tak przeżyjesz zanim znajdziesz drugą. Za studia  płacili rodzice więc łatwo z nich zrezygnować bo nic Cie to nie kosztowało, albo poniosłeś wydatek który nie miał dla Ciebie zbyt dużego znaczenia. Z jednej strony masz się za człowieka odpowiedzialnego, i pewnie starasz się nim być, a z drugiej możesz sobie pozwolić na gonienie za marzeniami. Gdybyś miał na utrzymaniu rodzinę i zobowiązania finansowe na pewno musiałbyś się dobrze zastanowić przed zmianą pracy czy wrzucaniem kasy w kosztowne hobby, o ile mógłbyś sobie w ogóle na takie pozwolić.
Prawda jest taka, że im większy mamy wybór tym trudniej się zdecydować i trwać przy jednym. Osiołkowi w żłoby dano... wink
Druga prawda jest taka, że największą radość sprawiają rzeczy pierwsze. Pierwsze narty będą zawsze bardziej cieszyć niż drugie, nawet 10 razy droższe.
Tak więc goniąc za najsilniejszymi emocjami cały czas szukasz nowości, coś chcesz odkrywać, poznawać, a gdy już  poznasz  emocje naturalnie przygasają. Skoro możesz sobie na to pozwolić zabawa zaczyna się od początku.
To się nazywa nieznośna lekkość bytu big_smile

A jak chcesz się ustatkować to się ustatkuj.

39

Odp: Szybko się nudzę
Agnes76 napisał/a:
niktinny napisał/a:

Hmmm wygląda na to, że dzięki Twojemu opisowi znalazłem idealne życie dla siebie. Wychodzi, że po prostu powinienem zostać królem ;D
A tak poważnie to nie chodzi mi o to aby nie pracować, tylko aby robić coś co choć trochę sprawiałoby jakąś satysfakcję już nie mówiąc o przyjemności.
Pracowałem ostatnio w biurze podróży za granicą, poznałem trochę ludzi którzy żyją inaczej niż "systemowo" 8-16, praca, kredyt itp.. Wróciłem z tej pracy i jeszcze bardziej nie mogę się odnaleźć. Ale nie tylko o pracę chodzi, ile ja już mialem zajawek w życiu na hobby, tylko wszystko na 5 minut. Mam jakiś słomiany zapał. Studia też po 2 miesiącach rzucone, bo zły kierunek. Czego się nie wezmę, nie doprowadzam do końca. Noo może poza moimi związkami, te się zazwyczaj kończyły. Ale już mnie to po prostu denerwuje, w sensie złoszcze sie sam na siebie. Np lubię jazdę motocyklem, ale kilka lat już nie jeżdżę, bo przerastało to mój budżet. Inne rzeczy w które wchodziłem również prędzej czy później rzucałem, bo szkoda mi było pchać pieniądze tylko w to. Wydaje mi się, że za dużo rzeczy bym chciał zamiast się skupić na jednej konkretnej. Ale wtedy mam wrażenie, że umyka mi coś innego. Może to problem z priorytetami. Brak mi konkretnych celów.
PS. A książki bardzo lubię, choć ostatnio faktycznie czytam mniej smile

Nie doprowadzasz rzeczy do końca bo możesz sobie na to pozwolić.
Podejrzewam, że masz jakąś poduszkę ochronną, w postaci gotówki albo ludzi, którzy są w stanie zapewnić Ci przetrwania w każdych warunkach. Po prostu jak nie masz kasy z pracy to i tak masz zapewniony  byt w postaci dachu nad głową i wyżywienia. Takie poczucie bezpieczeństwa sprawia, ze nie musisz martwić się o pracę. Rzucisz jedną to i tak przeżyjesz zanim znajdziesz drugą. Za studia  płacili rodzice więc łatwo z nich zrezygnować bo nic Cie to nie kosztowało, albo poniosłeś wydatek który nie miał dla Ciebie zbyt dużego znaczenia. Z jednej strony masz się za człowieka odpowiedzialnego, i pewnie starasz się nim być, a z drugiej możesz sobie pozwolić na gonienie za marzeniami. Gdybyś miał na utrzymaniu rodzinę i zobowiązania finansowe na pewno musiałbyś się dobrze zastanowić przed zmianą pracy czy wrzucaniem kasy w kosztowne hobby, o ile mógłbyś sobie w ogóle na takie pozwolić.
Prawda jest taka, że im większy mamy wybór tym trudniej się zdecydować i trwać przy jednym. Osiołkowi w żłoby dano... wink
Druga prawda jest taka, że największą radość sprawiają rzeczy pierwsze. Pierwsze narty będą zawsze bardziej cieszyć niż drugie, nawet 10 razy droższe.
Tak więc goniąc za najsilniejszymi emocjami cały czas szukasz nowości, coś chcesz odkrywać, poznawać, a gdy już  poznasz  emocje naturalnie przygasają. Skoro możesz sobie na to pozwolić zabawa zaczyna się od początku.
To się nazywa nieznośna lekkość bytu big_smile

A jak chcesz się ustatkować to się ustatkuj.

To jak moj znajomy ciagle sobie kupuje nowe auta a nie potrafi sie nimi cieszyc, bo kupi nowy samochod a juz sobie planuje jaki nastepny sobie kupi. Niewiem moze on jest uzalezniony od samochodow,ciagle sprzedaje te co ma i nowe kupuje a dom jak wymaga remontu od 10 lat tak nic sie domem nie przejmuje, oby tylko auto nowe kupic

40

Odp: Szybko się nudzę
JuliaUK33 napisał/a:

To jak moj znajomy ciagle sobie kupuje nowe auta a nie potrafi sie nimi cieszyc, bo kupi nowy samochod a juz sobie planuje jaki nastepny sobie kupi. Niewiem moze on jest uzalezniony od samochodow,ciagle sprzedaje te co ma i nowe kupuje a dom jak wymaga remontu od 10 lat tak nic sie domem nie przejmuje, oby tylko auto nowe kupic

To też jest dość specyficzne zjawisko. Ludzie tak gonią za kolejnym celem, że nie mają czasu ucieszyć się z tego  co osiągnęli niemałym często wysiłkiem. Tym sposobem sami siebie pozbawiają najlepszej części swojego życia - świętowania sukcesów.

41

Odp: Szybko się nudzę
Agnes76 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

To jak moj znajomy ciagle sobie kupuje nowe auta a nie potrafi sie nimi cieszyc, bo kupi nowy samochod a juz sobie planuje jaki nastepny sobie kupi. Niewiem moze on jest uzalezniony od samochodow,ciagle sprzedaje te co ma i nowe kupuje a dom jak wymaga remontu od 10 lat tak nic sie domem nie przejmuje, oby tylko auto nowe kupic

To też jest dość specyficzne zjawisko. Ludzie tak gonią za kolejnym celem, że nie mają czasu ucieszyć się z tego  co osiągnęli niemałym często wysiłkiem. Tym sposobem sami siebie pozbawiają najlepszej części swojego życia - świętowania sukcesów.

No wlasnie ja gonie za dostaniem mieszkania,ale jak juz dostane to wiem,ze bede sie cieszyc

42 Ostatnio edytowany przez niktinny (2023-09-08 12:57:39)

Odp: Szybko się nudzę
Lady Loka napisał/a:

Niktinny, a próbowałes się diagnozować pod kątem adhd? Nie po to, żeby brać leki czy iść na terapię, ale po to, żeby znać źródło problemów?

Nigdy nie diagnozowałem się w tym kierunku, nawet bym o tym nie pomyślał. Nie znam się na tym, ale zawsze wydawało mi się, że tacy ludzie wyglądają trochę inaczej. Tzn na codzień jestem spokojnym człowiekiem, ciężko wyprowadzić mnie z równowagi czy zdenerwować. Chyba, że jedno nie ma nic wspólnego z drugim.
To, że coś mi umyka nie ma raczej znaczenia z fikcyjnymi wymarzonymi życiami ludzi z internetu. Choć fakt, mam instagrama, tik toka nie używam, bo wiem, że zająłby mi zbyt wiele czasu. Jednak sam widzę że np pakując pieniądze w jedno hobby nie będzie mnie stać już na coś innego.

Agnes masz rację. Jestem sam, nie mam zobowiązań, więc mogę sobie pozwolić na taką lekkomyślność. Faktycznie mam dom, gdzie zawsze wiem, że mogę wrócić i jakiś czas pomieszkać, aczkolwiek zazwyczaj zmieniałem pracę bez przerwy, tak aby mieć stabilność finansową. Dopiero teraz, pierwszy raz od kilkunastu lat, mam tak długą przerwę. Może też dlatego stąd ten temat, za dużo czasu na myślenie wink Choć za studia akurat płaciłem sam, bo były zaoczne, po prostu uznałem, że nie dam rady, choć pewnie jak zwykle za łatwo się poddałem.
Podejrzewam, że inna sytuacja zmieniłaby moje myślenie i postępowanie. Jakbym miał żonę, dziecko to nie głowiłbym się nad życiem tylko starał się robić co w mojej mocy aby zapewnić im godne życie. Ale w drugą stronę skoro tego nie mam to jakby nic nie sti na przeszkodzie aby troche poszukać szczęścia dla siebie.
Idealnie ujęłaś te emocje, wiadomo, że nowe rzeczy, doświadczenia zapewniają ich jak najwięcej tylko zastanawiam się skąd u mnie ta potrzeba emocji? Czemu nie mogę się zająć czymś jednym, konkretnym jak wiele osób którym hobby dostarczają szczęścia, tylko wciąż szukam tych mocniejszych wrażeń. Czy właśnie przez to, że jestem sam i mogę sobie na to pozwolić? A może właśnie przez to jestem sam, bo żadna kobieta nie potraktuje poważnie takiego faceta? Czyżby samonapędzający się paradoks? smile

43

Odp: Szybko się nudzę
niktinny napisał/a:

Czemu nie mogę się zająć czymś jednym, konkretnym jak wiele osób którym hobby dostarczają szczęścia tylko wciąż szukam tych mocniejszych wrażeń.

Bo ci inni ludzie wiedzą że aby doświadczyć tego szczęścia trzeba najpierw włożyć wysiłek. Myślisz że jeżeli ktoś przygotowuje się do maratonu to mu się zawsze chce wyjść na trening? No nie. Czasami jest to walka z samym sobą, z lenistwem, z bólem. Ale to jest to co prawdziwie daje satysfakcję.

44

Odp: Szybko się nudzę

niktinny być może jesteś osobą, która lubi wyzwania.
Ja tez nie lubię stereotypów, mama mówiła, że mam słomiany zapał, ciągle szukałam nowych wyzwań, kocham uczyć się nowych rzeczy, mam olbrzymi głód wiedzy z różnych dziedzin itp. Trochę taki człowiek oświecenia.
Na pewno nie mogłabym stać przy maszynie ani robić w papierach ciągle tego samego.
Znalazłam za drugim razem pracę, w której każdy dzień jest trochę inny, każdego dnia pojawiają się inne problemy do rozwiązania. Niby procedury są określone, ale za każdym razem muszę dopasować je do danego przypadku, a ponieważ ilość zmiennych jest bardzo duża, to nie ma dwóch jednakowych rozwiązań. Tylko z zachwytem ostrożnie wink bo taka praca generuje dużo stresu, zwłaszcza gdy odpowiadasz za mienie milionowej wartości  a niekiedy za życie ludzkie. Czasem wychodzi się do domu z "wypranym mózgiem" i dużym głodem, bo nie było kiedy wrzucić czegoś do ust, jeśli problemy się nawarstwiają przez cały dzień. Kiedy wiem, że czeka mnie wyjątkowo trudny dzień ( czasem odgórnie jest to zaplanowane) wrzucam do torebki tabliczkę czekolady, bo to może byś jedyny sposób aby sobie zapewnić dopływ paliwa .
Może Tobie też by odpowiadała praca, w której musisz stawiać czoła wyzwaniom i rozwiązywać problemy?
Jeśli nie boisz się podejmować decyzji, potrafisz szybko wyciągać logiczne wnioski, masz predyspozycje do przewodzenia, wydawania poleceń i potrafisz zdyscyplinować innych, to może szukaj tego typu pracy. W takiej pracy nie można się nudzić, nie ma na to czasu smile

45

Odp: Szybko się nudzę
Agnes76 napisał/a:

Znalazłam za drugim razem pracę, w której każdy dzień jest trochę inny, każdego dnia pojawiają się inne problemy do rozwiązania. Niby procedury są określone, ale za każdym razem muszę dopasować je do danego przypadku, a ponieważ ilość zmiennych jest bardzo duża, to nie ma dwóch jednakowych rozwiązań. Tylko z zachwytem ostrożnie wink bo taka praca generuje dużo stresu, zwłaszcza gdy odpowiadasz za mienie milionowej wartości  a niekiedy za życie ludzkie. Czasem wychodzi się do domu z "wypranym mózgiem" i dużym głodem, bo nie było kiedy wrzucić czegoś do ust, jeśli problemy się nawarstwiają przez cały dzień. Kiedy wiem, że czeka mnie wyjątkowo trudny dzień ( czasem odgórnie jest to zaplanowane) wrzucam do torebki tabliczkę czekolady, bo to może byś jedyny sposób aby sobie zapewnić dopływ paliwa .
Może Tobie też by odpowiadała praca, w której musisz stawiać czoła wyzwaniom i rozwiązywać problemy?
Jeśli nie boisz się podejmować decyzji, potrafisz szybko wyciągać logiczne wnioski, masz predyspozycje do przewodzenia, wydawania poleceń i potrafisz zdyscyplinować innych, to może szukaj tego typu pracy. W takiej pracy nie można się nudzić, nie ma na to czasu smile

A możesz podpowiedzieć czym się zajmujesz? Może być na priv jeśli nie chcesz ujawniać publicznie, bo brzmi to interesująco smile
Myślę, że coś w tym jest, że lubię wyzwania, lubię się sprawdzać czy podołam, czy dam sobie rade z czymś nowym. Aczkolwiek niestety większość cech które wymieniłaś w drugiej części posta nie bardzo do mnie pasuje. Z podejmowaniem decyzji jest u mnie dziwnie, bo trudne/poważne decyzje jak np zmiana pracy, przeprowadzka itp podejmuję dość łatwo, czasem natychmiastowo, a z drugiej strony potrafię się godzine zastanawiać nad wyborem koloru bluzki jak mam dwie do wyboru smile Z przewodzeniem też raczej średni, choć nigdy nie pracowałem na kierowniczym stanowisku więc nie wiem jakbym się sprawdzał, ale lubię jak mam jasno wytyczone zadania i wiem co mam robić.

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Szybko się nudzę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024