Napisałem długiego posta, ale nie mogłem go dodać, więc teraz krótka piłka.
Mam 30 lat, alkoholik z rodziny alkoholowej, skończone gimnazjum, po terapii uzależnień, od dawna mieszkam sam, potrafię sprzątać, gotować itd. Mam swoje zainteresowania, sporo przeczytanych książek na koncie, można ze mną porozmawiać na różne tematy, jestem wysoki i podobno nie wygladam źle. Doświadczenie z kobietami niewielkie, w trzeźwym życiu byłem w dwóch krótkich związkach. W tym roku randkowałem z jedną dziewczyna (ogarnięta i ładna) ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale gdyby mi ktoś powiedział kilka lat temu że zaproponuje takiej dziewczynie spotkanie, to bym go wyśmiał.
Najbardziej wstydzę się swojej przeszłości, tego co działo się w moim życiu mi, co robił , jak miałem pogląd na świat i ile lat zmarnowałem. Wstydzę się i tego jak bardzo samotny jestem. Moje towarzyskie życie ogranicza się w zasadzie do grup społecznych na Facebooku i spotkaniach na jakie się wybiorę. Bliższego kontaktu poza tą dziewczyną z którą się umawiałem dwa miesiące nie nawiązałem z nikim. Dobry w tym nie jestem. Czasem wybiorę się na jakiś zorganizowany wyjazd z częścią poznanych osób, ale tak to kontaktu nie mamy.
Rozpoczynanie i szukanie znajomych oraz partnerki tuż przed trzydziestką to karkołomne zadanie, w końcu sieci społeczne tzw. normalnych osób są już dawno zbudowane. Taki był/jest mój punkt startowy i tego już nie zmienie. Czy jesteś jakaś szansa na życie pełną piersią? Albo na znalezienie sensu życia. W końcu wiem, że opieranie własnego szczęścia na innych, na relacjach nie jest racjonalne. Jednak sam ze sobą szczęśliwy nie jestem, chociaż 98% życia w tej samotności spędziłem.
2 2023-08-12 19:42:15 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-08-12 19:59:51)
Napisałem długiego posta, ale nie mogłem go dodać, więc teraz krótka piłka.
Mam 30 lat, alkoholik z rodziny alkoholowej, skończone gimnazjum, po terapii uzależnień, od dawna mieszkam sam, potrafię sprzątać, gotować itd. Mam swoje zainteresowania, sporo przeczytanych książek na koncie, można ze mną porozmawiać na różne tematy, jestem wysoki i podobno nie wygladam źle. Doświadczenie z kobietami niewielkie, w trzeźwym życiu byłem w dwóch krótkich związkach. W tym roku randkowałem z jedną dziewczyna (ogarnięta i ładna) ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale gdyby mi ktoś powiedział kilka lat temu że zaproponuje takiej dziewczynie spotkanie, to bym go wyśmiał.
Najbardziej wstydzę się swojej przeszłości, tego co działo się w moim życiu mi, co robił , jak miałem pogląd na świat i ile lat zmarnowałem. Wstydzę się i tego jak bardzo samotny jestem. Moje towarzyskie życie ogranicza się w zasadzie do grup społecznych na Facebooku i spotkaniach na jakie się wybiorę. Bliższego kontaktu poza tą dziewczyną z którą się umawiałem dwa miesiące nie nawiązałem z nikim. Dobry w tym nie jestem. Czasem wybiorę się na jakiś zorganizowany wyjazd z częścią poznanych osób, ale tak to kontaktu nie mamy.
Rozpoczynanie i szukanie znajomych oraz partnerki tuż przed trzydziestką to karkołomne zadanie, w końcu sieci społeczne tzw. normalnych osób są już dawno zbudowane. Taki był/jest mój punkt startowy i tego już nie zmienie. Czy jesteś jakaś szansa na życie pełną piersią? Albo na znalezienie sensu życia. W końcu wiem, że opieranie własnego szczęścia na innych, na relacjach nie jest racjonalne. Jednak sam ze sobą szczęśliwy nie jestem, chociaż 98% życia w tej samotności spędziłem.
Witaj Zilic - pamiętam Ciebie
Oj ktoś sobie nawrocik szykuje dziarsko.
No poużalaj się trochę - ludzka rzecz czasem się nie da inaczej
W końcu wiem, że opieranie własnego szczęścia na innych, na relacjach nie jest racjonalne. Jednak sam ze sobą szczęśliwy nie jestem, chociaż 98% życia w tej samotności spędziłem.
Trzeba zyc z innymi.
Tylko szczescia musisz szukac nie w otrzymywaniu od innych a w pomaganiu tym, ktorzy pomocy potrzebuja najbardziej.
Jesli bedziesz
1. Mial wokol siebie jakas osobe / grupe osob,
2. Bedziesz odpowiedzialny za pomoc w zakresie, ktorego potrzebuja,
3. Bedziesz swoja prace wykonywal dobrze
To bedziesz czul sens zycia i spelnienie.
Oczywscie ich wdziecznosc i wzajemnosc moze jeszcze bardziej pomoc, ale zaczac trzeba od tego aby potrafic sie skupic na potrzebach innych i je zaspakajac - reszta przyjdzie z czasem.
Byłeś w 2 związkach. Chociaż krótkich, to i tak to więcej niż może sobie sporo facetów wymarzyć. Nie jest tak źle.
5 2023-08-12 23:41:13 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-08-12 23:42:02)
W ogóle by mi nie przeszkadzało że jesteś z rodziny alkoholickiej, ale już to, że sam jesteś alkoholikiem - tak.
Nie daj sobie wmówić że to źle, że czujesz się przygnębiony bo nie masz kobiety, a trzeba czuć szczęście w pojedynkę.
To piękne, ale głupie frazesy.
Bardzo często ludzie są smutni gdy idą przez życie samotnie. Faceci z tego powodu wpadają w depresję albo popełniają samobójstwa.
Pojawienie się właściwej osoby nadaje życiu sens. Nagle są plany, a przyszłość rysuje się w kolorowych barwach. Jest z kim planować kolejny dzień, kolejne wakacje, ślub, dzieci itd...
Po sposobie Twojego pisania wnioskuję, że jesteś inteligentny.
Jeśli do tego - jak piszesz - jesteś wysoki i przystojny, to po prostu załóż konto na portalu randkowym. Szukaj, szukaj, aż znajdziesz.
Miałam bardzo nieatrakcyjnego kolegę, który non stop umawiał się z dziewczynami z internetu. Jego podejście było takie "wiem że jestem brzydki i na 100 kobiet 99 mnie odrzuci, ale ta jedna będzie mnie chciała". Miał rację - trafił w końcu na tę jedną ze stu - dziś jest już żonaty i dzieciaty.
Jak na osobę po gimnazjum bardzo sprawnie posługujesz się językiem polskim, co - wbrew pozorom - nawet znacznie lepiej wykształconym osobom sprawia trudność. Wspominam, bo także Twoje przemyślenia i sposób ubierania myśli w słowa pokazują, że masz w sobie spory potencjał.
Ja, podobnie jak Madoja, bałabym się związku z alkoholikiem, nawet trzeźwym, chyba że miałabym możliwość przez długi czas obserwować jak radzisz sobie w sytuacjach kryzysowych i na ile ten temat wydaje się nie stanowić już niebezpieczeństwa dla wspólnej przyszłości. To jest spora bariera, bo ryzyko zawsze pozostaje, ale ona mimo wszystko nie skreśla Cię na rynku matrymonialnym. Musisz jednak potrafić dać drugiej osobie poczucie bezpieczeństwa (to jest zawsze konieczne, ale u Ciebie będzie znacząco trudniejsze) i samego siebie akceptować. Dopóki Ty się siebie wstydzisz, nie oczekuj, że druga osoba spojrzy na Ciebie jak na kogoś wartościowego.
Jak u Ciebie z pracą, życiowym ogarnięciem, odpowiedzialnością, jak radzisz sobie z emocjami?
Dlaczego "ostatecznie nic nie wyszło" z tej znajomości, o której wspomniałeś?
Praca jest. Życiowe ogarnięcie trudno zdefiniować. Każdy może przez to rozumieć coś innego. Jeśli masz na myśli umiejętność zarządzania czasem, załatwiania spraw urzędowych, robienia zakupów, uiszczania opłat itp. nie mam z tym problemów. Podobnie z obowiązkami domowymi, jak już nadmieniłem od dłuższego czasu mieszkam sam i w żadnym wypadku nie zarosłem brudem, czego nie należy mylić panującym 24/7 mega porządkiem
Uważam się za odpowiedzialnego człowieka, rozsądnego. Można na mnie liczyć. To moja subiektywna opinia.
Emocje to długi temat. W skrócie z każdym kolejnym miesiącem, kwartałem itd. wypłaszczają się i o to chodziło. Nie ma nerwowych ruchów, natychmiastowej chęci "ulgi". Co prawda często towarzyszy mi smutekm i jakąś frustracja wywołana samotnością. Dlatego też napisałem ten temat.
Co do ostatniej znajomości. Kilka tygodni randkowałem z dziewczyną starszą od siebie. Spotkaliśmy się ponad dziesięć razy. Ona zaznaczyła, że nie chce się spieszyć. Uszanowałem to. Miała problemy z gestami bliskością nawet niewielkimi. Nie chciał trzymać się za ręce w miejscach publicznych, normalnego.pocslunku nie było, co najwyżej takiego buziaki jakie dają sobie dzieci. Za to trzymała mnie za ręce w kinie, czy knajpie. Na drugi dzień po spotkaniu, które sprawiało jak najlepsze wrażenie coś się u niej zmieniło. Gdy chciałem się przytulić powiedziała w końcu, że ona ma wątpliwości, nie wie czego chce, musi pomyśleć itd.
Poza tym mam wrażenie, iż jej doświadczenie z mężczyznami jest bardzo małe. Nigdy nie wspominała o byłym, na delikatne pytanie w tym temacie, czy jakimś zbliżonym odpowiadała zdawkowo szybko temat ucinając... Skoro tak nie będę inwestował w relacji z kimś, kto widzi we mnie tylko kolegę.