Cześć wszystkim chciałbym się wygadać wyżalić bo już nie daję rady chociaż może ktoś stąd mi pomoże i podpowie co dalej mam robić i jak postępować może mam klapki na oczach...minowicie
byliśmy ze sobą 6 lat ostani rok to tragednia nie można tego nazwać związkiem ... tylko chyba wzajemnym mieszkaniem ze sobą jak wspomnialem mieszalismy razem ze sobą 4 lata w moim mieszkaniu i mogę stwierdzić i i Ona też to podkreśliła , że przez ostatnie 5 lat były jakieś kłótnie ale o błahe powody i szybko dochodziliśmy do porozumienia spędzaliśmy razem czas każdą wolną chwile itp..no ale przez ostatni czas zmieniła pracę dostała się do SG a ja stałem się chorobliwie zazdrosny o nią wg mnie stałem się takim toksykiem kłócilismy się każdy szedł w swoją stronę ciągle kłótnie ona też odpuszała nie szukała porozumienia tak ja .. to tak wszystko w skrócie ona w jednym pokoju ja w drugim i to tak się wypalało no i nadzszedł dzień mega kłótni w którym użyłem słów jak Ci się nie podoba możesz wyprowadzić się do taty no i to zrobiła po tym wszystkim nie gadaliśmy coś 2 tyg potem napisała czy zapłaciłem za samochód oc bo był na nią odpisałem i wtedy mnie olśniło i zacząłem prosić żeby wróciła przepraszać itp a Ona do mnie gdzie byłem 2 tyg , że nie przyjechałem ito a mi moja zrębana duma nie pozwoliła... pojechała ze mną jeszcze na święta do mojej rodziny ale był mega kwas..potem płaszczenie się z mojej strony proszenie , żeby wróciła , że zrozumiałem błedy przyznałem się co zrobiłem nie tak itp ale jak zauważyłem nie działao to na nią .. była obojętna choć kontakt chciała utrzymać tak jak zostawiła połowę swoich rzeczy u mnie ciuchy , kosmetyki itp) no i były miesiące , że po 2,3 tyg zero kontaktu potem ktoś pierwszy się odezwał ale ten kontakt na zasaddzie co u Cb itp albo jak miała czas to sama dzwoniłą jak chciałem ,żeby przyjechała to zaswsze jakaś wymówka czy coś a jak przyjechała przenocować to zdarzyło to się może raz na 3 m i oczywiście , żadnego zbliżenia ...sytuacja raz jak potrzebowała pożyczyć pieniądze to wiem wiem mój błąd to pożyczyłem i nagle jakiś wyjazd gdzieś nie nocowała w rodzinnym domu (info od jej sis) i jak dzwoniłem do Niej np na 2 , 3 dzień tel nie odbierała na fb zero aktywności dopiero jak wróciła to kontakt powrócił na jakiś czas potem dalej jakaś sprzeczka i tak w kółko .. po jakimś czasie 3,4 m zapytałem czy mnie kocha to ona odp ze musi odp ze chce spokoju ze chce zobaczyc czy to przyzwyczajenie czy to była miłość a jak zapytałem a jak Ja będę kogoś miał to odp no to trudno...potem po 2 tyg nie odzywania się zapraszała na grila na jakiś spacer ale odmówiłem bo pisałem przecież po co jak to nie ma sensu bo Ty wybrałaś a ja popłeniłem mega błąd to ta mi odp no jak chcesz...następnie zaczeliśmy jakos rozmawiać dalej przez sms , messenger ale bez spotkań no i umówiliśmy się na spotaknie na mieście sobota.. chcialem umówić szczegoły spotkania z nią w pt no i jak zwykle była czymś lub kimś zajęta i zero kontatku jak wcześniej tylko odp mi o 10 rano jak zapytałem czy śpi to , że nie ... no i później nie wytrzymałem i napisałem , żeby nie kłamała a ta , że o co mi chodzi , że mnie nie ogranicza itp i sie pokłócilismy tak , że kazałem jej przyjechać po resztę rzeczy ciuchy ito bo stwierdziłem , że to totalny koniec ( po raz kolejny sam siebie oszukałem ) przyjechała i zabrała rzeczy chciałem zaznaczyć , że zabierała je pół roku one tak leżały w szafie też wspólne zdjecia itp możecie mi powiedzieć dlaczego tak długo ona te rzeczy trzymała ??? bo do dziś nie wiem...kontakt się urwał na 2 m ...napisała po 1 m sama jak po szpitalu bo byłem zaznacząła ,przed kłótnia ze codziennie mnie bedzie w nim odzwiedzac..ale to był sms typu co tam jak tam i tyle bez zbednych emocji potem po 2 tyg odezwałem się ja i postawiłem wszsytko na jedną szałe próbuje ostatni taz bo ją kocham...zagadałem wysłałem kwiaty pocztą na urodziny spotaliśmy sie po wspominalismy stare czasy i chwile te złe i tw dobre ale nic nie pytałem czy wróci czy mam szanse czy nie... no i taki kontatk przez cały tyd bez spotkan tylko sms lub fb no i przed dzien kolejnego spotaknia wieczorem piszemy i nagle o 21 urywa kontakt ze niby czyta ksiazke i pije wino .. ja pisze czy spi a ta zero kontaktu rano sie odzwya to pytam czy jakas impra była ze nie odp a ta ze nie ze padal bo była zmeczona a wiem ze w domu nie nocowała od jej sis bo mam z nia dobry kontakt i dzwoni ze tyle co z domu wyjechała a nawet z w nim nie byla cos tam pogadalismy wpadła na chwile i mowła ze jak bedze wracała z dzialki do domu zebym dzwonil to ona pozniej bedzie na miescie i tak dzwoniłem od 15 3 razy a ta dalej przepadła jak kamien w wode a jutro mamy kolejne spotaknie .... co o tym wszystkim myslicie prosze was pomozcie mi bo odchodze juz od zmyslow czy dac spobie spokoj definitywny choc nie jest łatwo czy uparywac cien nadziei potym jak przytoczyła przykład z pracy ze kolezanka rozstała sie ze swoim nie była 1 rok bo był zazdrosny itpo a potem wrocili i wzieli slub.... pomozcie prosze co robic co myslec wiem ze moja wina jest wieksza ale kazdy popelnia bledy... Przepraszam z góry za błędy i brak interpunkcji...
Temat: Jak z tego "wyjść" ? Trudne rozstanie... Ktoś pomoże?
Zobacz podobne tematy :
Odp: Jak z tego "wyjść" ? Trudne rozstanie... Ktoś pomoże?
Tylko po co powieliłeś wątek, edytuj i usuń tekst, bo tylko wprowadziłeś zamieszanie.