Cześć wszystkim, trafiłem tutaj na wątek, w którym ludzie opisywali swoje historie rozstań i powrotów mniej lub bardziej udanych. Może piszę to, żeby się wygadać, bo nie najlepiej się czuję z moją historią. 3 miesiące temu poznałem dziewczynę oczywiście na tinderze. 1 spotkanie wydało mi się niezbyt udane, ale coś zaiskrzyło i zaczęliśmy rozwijać relację. Ja jestem osobą raczej mało wylewną i introwertyczną, aczkolwiek też nie mam problemu kogoś właśnie poznać wyjść do ludzi itd, ona z natury wydawała mi się całkiem podobna. Tak jak poprzedniej dziewczyny nie byłem pewny po 6 miesiącach, tak ją w sumie po 1,5 msc zaprosiłem już na urodziny, poznała znajomych i generalnie wszystko fajnie,aż sam sie dziwiłem, że tak krótko się znamy, bo czasem po prostu z kimś się łapie taką nić porozumienia. Oczywiście były jakieś tarcia, ja jestem trochę taki może lekkoduch, ale też ogarniam w życie, ona jest raczej osobą, która ma wszystko zaplanowane. Ona podkreślała, że ważna w relacji jest komunikacja jeśli coś nie pasuje i w sumie podobało mi się takie podejście, mimo tego, że nie jest to moją najmocniejszą stroną. Poznaliśmy swoje przejścia, każde jakoś tam wpływa na ludzi i na kolejne relacje, więc widać było lekki dystans z jej strony, do tego jest wierząca, aczkolwiek nie było problemu z jakąś czułością. Z perspektywy czasu widzę, że jakieś małe rzeczy, które mi się wydawały głupotami typu brak śniadania czy nie napisania dobranoc albo, że ładnie wygląda budują poczucie bezpieczeństwa i pewności, ja może trochę wziąłem ją już za pewnik, aczkolwiek to też działa w obie i strony i czasem już miałem dość zarzutów, że właściwie wszystko robię nie tak, zresztą trochę hipokryzja, skoro ona robiła podobnie. W każdym razie na pewno zabrakło jakiejś lepszej komunikacji, może pokazania zainteresowania, chociaż kwiaty bez okazji itd. Koniec końców po wspólnym weselu, które wydało mi się całkiem okej, coś siadło i tak od słowa od słowa w sumie z dnia na dzień stwierdziła, że sie zastanawia, czy do siebie pasujemy, bo inaczej sie bawimy na weselu i tego typu rzeczy, generalnie w mojej opinii w gruncie rzeczy nieważne, bo każdy się różni i nigdy nie będzie idealnie, ale w dobrej relacji chyba sie idzie na kompromisy, wzajemnie akceptuje i pomaga rozwijać. Wydaję mi się, że ona ma idealistyczne podejście, że wszystko będzie matched. Koniec końców wydawało mi się, że naturalnie jesteśmy już ze sobą po tym wszystkim, ale widać dała sobie okres próbny i stwierdziła, że nie. No i co no, sam nie byłem pewny, czy to to, ale wydawało mi się, że mimo jakiś zwykłych tarć i różnic po prostu dobrze nam ze sobą i wydawało się, że dawała podobne oznaki. Pewnie to nie była decyzja chwili, ale dość gwałtowna jak dla mnie, nie wiem może w emocjach, ale co, przyjąłem to na spokojnie, skoro tak zdecydowała, pożegnaliśmy się normalnie, nie robiłem po jakiś krzywych akcji, tylko uszanowalem i jest non contact. Ona teraz wyjechała na miesięczny urlop, no i zastanawiam się, czy próbować, znaczy pewnie się odezwę jak wróci, bo co mi szkodzi, przynajmniej spróbuję. Widzę, że taka przerwa potrafi też dobrze zrobić w kontekście spojrzenia z boku na relację, wyciagniecia wniosków, dojrzenia, zatęsknienia, no ale to musi być chęć z obu stron. A ona zdaję się, że dzień po wróciła na tinda... A tak się wypisałem, może ktoś ma jakieś podobne doświadczania albo zechce coś od siebie dodać
Sprawa z którą przychodzisz, nie jest jakaś niezwykła ani wyjątkowa, właściwie jest wręcz podręcznikowa, portalowe znajomości bardzo często tak się właśnie kończą. Po prostu uznała, że to nie to.
Z opisu to brzmi tak, jakby miała nadzieję, że do tego czasu ją dobrze wyobracasz, a jednak się zawiodła pod tym kątem, bo najwyraźniej niczego nie zainicjowałeś, albo się nie sprawdziłeś.
4 2023-07-24 12:09:28 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-07-24 12:10:00)
Ktoś ostatnio napisał facet jest lokomotywą, a kobieta wagonikiem. W twoim przypadku, to nie był pociąg pośpieszny, tylko nudny i powolny. Dlatego wagonik z niego zrezygnował i szuka innego pociągu. A może już znalazł.
Meh, niewiele to wniosło. To ona nie chciała się śpieszyć mimo sporej bliskości. Jestem jaki jestem i to, że nie będę gwiazdą wesela biorącą udział w kretyńskich oczepinach nie przekreśla mojej codziennej wartości, którą mogę dać w relacji. Mam znajomych, pasje, nutkę szaleństwa, rozwijam się. Sam wyciągnąłem wnioski, żeby lepiej okazywać zainteresowanie i się komunikować, bo głównie tego zabrakło, przez co poczuła sie niedoceniona, to ja ją trochę wziąłem za pewnik. Ona twierdzi, że nie ma czasu czekać na zmiany (więc w sumie co to za relacja) i już szuka tego jedynego na tindzie i myślę, że schemat się powtórzy bo nigdy nie będzie idealnie, więc może to i lepiej, a że sama niewiele dawała w relacji...
Od początku tej znajomości było przecież wiadomo - https://www.netkobiety.pl/t130342.html