Mam 25 lat swojego „ex” poznałam jak miałam 22 lata. Na początku nasza relacja świetnie się rozwijała. Po 1,5 roku decyzja: zamieszkamy wspólnie. I wtedy się zaczęło. O ile pierwszy miesiąc minął uroczo to później było już tylko gorzej. Ex nie panował nad emocjami i był strasznie kontrolujący. Naprawdę trzeba było się z nim obchodzić jak z jajkiem by na mieszkaniu panował względy spokój. Wystarczyło że miał gorszy dzień w pracy i już były jazdy, z czegoś zażartowałam i żart mu się nie spodobał to już była awantura że pół bloku słyszało, nie mógł naprawić baterii w prysznicu to rzucił kluczem hydraulicznym w kabinę prysznicową tak mocno że ją uszkodził a później pół dnia leżał w łóżku i się nie odzywał. Dodatkowo starał się mnie kontrolować. Jeśli wychodziłam na spotkanie i powiedziałam że wrócę „około 21” a wróciłam np. o 21:15 to też była murowana awantura, gdy tylko wspomniałam o spotkaniu z kolegą z liceum to wpadł po prostu w szał i wyzywał mnie od „k…rw” i innych. Dodatkowo był bardzo egocentryczny, tylko on miał poważne problemy, tylko on miał prawo być smutny, zmęczony, dla niego moja praca była niczym, nie rozumiał że też mogę mieć gorszy dzień, jeśli zarządził że mamy iść na spacer( bez względu na to czy mam ochotę czy nie) to w jego mniemaniu mam rzucać wszystko i iść z nim na spacer, jak się sprzeciwiałam to wpadał po prostu w szał.
Proponowałam mu wizytę u psychologa, ale on oczywiście wtedy po prostu wariował a jego wrzaski chyba słyszało pół osiedla. Po jakimś czasie miałam już dość, dalej już tak nie mogłam żyć. Wyprowadziłam się od niego i wynajęłam kawalerkę. Poinformowałam go że to koniec, nie jesteśmy już parą.
Mój spokój trwał około 1,5 miesiąca. Niestety to się skończyło. Nie wiem w jaki sposób ale dowiedział się gdzie mieszkam. Gdy wracam z pracy często stoi pod blokiem z bukietem róż i prosi o wybaczenie i zapewnia że się zmieni, że mnie kocha i że jest już innym człowiekiem. Nie chcę mieć z nim już nic do czynienia. Niestety ta sytuacja trwa już rok. Cały czas pisze mnie sms-y, pisze na Messengerze, czeka na mnie pod blokiem lub pod moją pracą. Doszło do tego że z pracy wychodzę bocznym wyjściem i wychodzę na inny przystanek autobusowy, jadę do galerii handlowej, chodząc tam bez celu byle go tylko nie spotkać (by nie czekał na mnie tuż po powrocie z pracy). Na sms-y i wiadomości na Messenger nie odpisuję, tych wiadomości jest po kilkadziesiąt dziennie. Jestem już wykończona, nawet jak nie widzę go bezpośrednio to często na wycieraczce są listy zapewniające o jego miłości, kilka razy widziałam też jego samochód zaparkowany w pobliżu mojego bloku.
Czy to już stalking? Czy mogę go zgłosić na policję? Co mam robić?
1 2023-06-07 19:07:56 Ostatnio edytowany przez Kamka98 (2023-06-07 20:00:59)
2 2023-06-07 19:12:56 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-06-07 19:13:45)
Niestety nie znam się na prawie w kwestii stalkingu, ale normalne to nie jest i tak się żyć nie da. Na Twoim miejscu chyba poszłabym do prawnika albo zwyczajnie na posterunek i zasiegneła opinii jak mogę dokumentować dowody i co z tym fantem zrobić.
Spisuj sobie dokładnie wszystkie sytuacje którego dnia co zaszło, zbieraj te listy odatowane i porob screeny wiadomości, najlepiej też tych gdzie jasno i wyraźnie prosilas go o danie Ci spokoju.
Mam 25 lat swojego „ex” poznałam jak miałam 22 lata. Na początku nasza relacja świetnie się rozwijała. Po 1,5 roku decyzja: zamieszkamy wspólnie. I wtedy się zaczęło. O ile pierwszy miesiąc minął uroczo to później było już tylko gorzej. Ex nie panował nad emocjami i był strasznie kontrolujący. Naprawdę trzeba było się z nim obchodzić jak z jajkiem by na mieszkaniu panował względy spokój. Wystarczyło że miał gorszy dzień w pracy i już były jazdy, z czegoś zażartowałam i żart mu się nie spodobał to już była awantura że pół bloku słyszało, nie mógł naprawić baterii w prysznicu to rzucił kluczem hydraulicznym w kabinę prysznicową tak mocno że ją uszkodził a później pół dnia leżał w łóżku i się nie odzywał. Dodatkowo starał się mnie kontrolować. Jeśli wychodziłam na spotkanie i powiedziałam że wrócę „około 21” a wróciłam np. o 21:15 to też była murowana awantura, gdy tylko wspomniałam o spotkaniu z kolegą z liceum to wpadł po prostu w szał i wyzywał mnie od „k…rw” i innych. Dodatkowo był bardzo egocentryczny, tylko on miał poważne problemy, tylko on miał prawo być smutny, zmęczony, dla niego moja praca była niczym, nie rozumiał że też mogę mieć gorszy dzień, jeśli zarządził że mamy iść na spacer( bez względu na to czy mam ochotę czy nie) to w jego mniemaniu mam rzucać wszystko i iść z nim na spacer, jak się sprzeciwiałam to wpadał po prostu w szał.
Proponowałam mu wizytę u psychologa, ale on oczywiście wtedy po prostu wariował a jego wrzaski chyba słyszało pół osiedla. Po jakimś czasie miałam już dość, dalej już tak nie mogłam żyć. Wyprowadziłam się od niego i wynajęłam kawalerkę. Poinformowałam go że to koniec, nie jesteśmy już parą.
Mój spokój trwał około 1,5 miesiąca. Niestety to się skończyło. Nie wiem w jaki sposób ale dowiedział się gdzie mieszkam. Gdy wracam z pracy często stoi pod blokiem z bukietem róż i prosi o wybaczenie i zapewnia że się zmieni, że mnie kocha i że jest już innym człowiekiem. Nie chcę mieć z nim już nic do czynienia. Niestety ta sytuacja trwa już rok. Cały czas pisze mnie sms-y, pisze na Messengerze, czeka na mnie pod blokiem lub pod moją pracą. Doszło do tego że z pracy wychodzę bocznym wyjściem i wychodzę na inny przystanek autobusowy, jadę do galerii handlowej, chodząc tam bez celu byle go tylko nie spotkać (by nie czekał na mnie tuż po powrocie z pracy). Na sms-y i wiadomości na Messenger nie odpisuję, tych wiadomości jest po kilkadziesiąt dziennie. Jestem już wykończona, nawet jak nie widzę go bezpośrednio to często na wycieraczce są listy zapewniające o jego miłości, kilka razy widziałam też jego samochód zaparkowany w pobliżu mojego bloku.
Czy to już stalking? Czy mogę go zgłosić na policję? Co mam robić?
Zrób screeny wszystkich wiadomości, zapisuj date, godzinę i miejsce, gdzie na Ciebie czekał, nawet możesz dyskretnie zdjęcie zrobić.
Pisałaś mu, żeby się odczepił? Też zrób screeny.
A potem na policję.
Piszesz że to trwa od roku, wg mnie to stalking. Nie czekaj z pojęciem na policję, bo takie zachowanie może eskalować i zrobić się niebezpieczne.
Jak już zgłosisz, to może go zablokuj, bo z jego perspektywy może to wyglądać tak, że ty jednak czytasz te wiadomości, czyli ich chcesz. Poszukaj też online jakichś organizacji kobiecych, gdzie mogłabyś dostać wsparcie, porady.
Uważaj na siebie.
Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Pewnie zalecą wygaszanie tego powoli a nie nagłe odcięcie się.
Po drugie rób dokumentację. Screeny, zdjęcia listów na wycieraczce, notatki, filmy, rób jemu zdjęcia.
Tacy ludzie to w gruncie rzeczy słabeusze. Miałam kiedyś podobną sytuacje z tym że on też groził samobójstwem (wiele razy). Aż za którymś razem powiedział, że jedzie samochodem i chce popełnić samobojstwo. Wkurzyłam się, zadzowniłam na policję i powiedziałam, ze osoba jadąca takim i takim autem, podałam okolice, chce popełnić samobojstwo i jest niebezpieczna dla osób jadących ta trasą. Na szczęście okazało się, że policja zareagowała. Zatrzymali go. Zrobili nu pogadankę, zalecili wizyte u psychologa itp. Od tamtej pory jak ręką odjął, juz nigdy nie groził samobójstwem. Oczywiście rozstałam sie z nim.
Ty na początek mozesz mu napisać sms, zimnym tonem: "Jesli jeszcze raz zobaczę Cie pod moim blokiem lub jakikolwiek list od Ciebie pod drzwiami to zgłaszam sprawę o stalking na policję."
Zobaczysz czy podziała.
Jeśli nie to faktycznie idz na policje, mozesz nawet zadzownic i zapytac sie co w tej sytuacji zrobic.
Nie boj sie go, bo tacy jak on cwanikauja tylko wobec slabysz od siebie a tak to sie boją
Tak, jest to stalking i piszę to z całą odpowiedzialnością za te słowa.
Dobrze byłoby wyraźnie dać mu do zrozumienia, dla celów dowodowych koniecznie w formie pisemnej - sms, e-mail, wiadomość na jakimś komunikatorze, że nie życzysz sobie, by Cię nadal nachodził i jeśli sytuacja się powtórzy, to będziesz zmuszona zgłosić to odpowiednim organom. To jest bardzo ważne, żeby te słowa, zwłaszcza żądanie zaniechania zachowań, które wywołują w Tobie niepokój, jasno i wyraźnie wybrzmiały.
Jak wyżej radzono, dokumentuj wszystko, co dotąd miało miejsce i co się wydarzy. Rób kopie, zrzuty, zdjęcia, możesz też komuś o tym opowiedzieć, by w razie potrzeby mógł zaświadczyć. Mów, jak się z tym czujesz, tutaj Twoje emocje i niepokój oraz poczucie zagrożenia są sprawą bardzo istotną.
Jeśli były partner nie uszanuje Twojej prośby, zbierz wszystkie dowody i na policji lub w prokuraturze złóż zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Osobiście skłaniałabym się ku prokuraturze.
I hope to be able to read more interesting posts then