Na imprezach Konfederacji pojawiłem się dwa razy - i dwa razy z nich po prostu uciekłem. Raz, przed czterema laty wyciągnęła mnie koleżanka, potem przed dwoma - poszedłem na "Piwo z Mentzenem". I również, mówiąc delikatnie, wymknąłem się po angielsku. Samego Mentzena uważam za człowieka jałowego i cynicznego. W sumie, poza liberalizacją dostępu do broni i debiurokratyzacją trudno mi znaleźć punkt, w którym bym ich poparł - a zwłaszcza kwestia zwierząt mnie od nich odstręcza. No, ewentualnie ich zaletą jest to, że są atakowani przez Gazetę Wyborczą
Ale wróćmy do "argumentu incela" - w sumie, to szczególnie zaczęło mnie to nęcić w sierpniu 2020. Wtedy moda na Konfederację była, co było naturalnym skutkiem umizgów przeddrugoturowych, a sama partia odsłoniła skrzydło centrowe tj. Dziambora i Kuleszę, których dziś tam już nie ma. Ale w międzyczasie pojawiła się wypowiedź Konrada Berkowicza o "bezkobieciu". Od razu padły sformułowania typu "Konfederacja partią inceli" W tym jednego - cierpiącego na dość kliniczną otyłość działacza Partii Razem - który o "incelstwie Konfederatów" pisał w kontekście ... opisanego przez Pudelka aktu zjedzenia przez Krzysztofa Bosaka Pizzy.
Od tego czasu zacząłem dość mocno drążyć profile psychologiczne osób wiążących poparcie dla prawicy z samotnością młodych mężczyzn. Oto kilka owóców moich rozważań na temat Argumentu incela z Konfederacji
1. To zemsta za argument nieatrakcyjnej feministki - banał, który w zasadzie można pominąć
2. To element kompleksów starszych panów, którzy już nie mogą wobec młodych mężczyzn, którzy dopiero osiągną swoją atrakcyjność - tutaj zazębienie z argumentem kuca daje wynik jednoznaczny, jakim są wybitne zyski producentów leków na erekcję
3. To wyraz kryptofantazji o samcu alfa - gdyż wartość mężczyzny ocenia się przez pryzmat "zaliczonych" kobiet; a więc radykalny feminizm - z pozycji którego wyprowadzany jest argument incela jest tu tylko wyparciem fantazji o mężczyźnie przedmiotowo traktującym kobiety. Doskonałym przykładem jest Małgorzata Rozenek-Majdan, której mąż jest chyba żywym pomnikiem panów traktujących panie, mówiąc delikatnie, niewłaściwie.
4. To manifestacja obsesji seksualnych, gdyż rozmowa o problemach społecznych mężczyzn z miejsca sprowadzana jest na tor seksualny i ujawnia dopatrywanie się wątków seksualnych tam gdzie ich nie ma
5. Jest elementem traumy wychowawczej ojca - ojciec, któremu nie udało się wychować syna według radykalnie patriarchalnego modelu, chcąc wyprzeć porażkę wychowawczą, radykalnie odbija w stronę feministyczną. Tu - poruszany już wcześniej przeze mnie - przykład redaktora naczelnego okopress.
Powyższe przykłady dosyć często podaję w facebookowych dyskusjach na te tematy. O dziwo, wydają mi się nadzbyt skuteczne ... tak, że niekiedy rusza mnie sumienie. Inaczej mówiąc, dość dobrze opanowałem sztukę wydobywania wewnętrznych kompleksów osób stosujących argument incela z Konfederacji ... tak, że aż czasami boję się, czy nie przesadzę. Co ciekawe, nigdy nie przekazałem swoich rozważań osobom zainteresowanym, a samych wyborców Konfy również traktuję nieco lekceważąco.
Macie jakieś pomysły, skąd takie moje rozważania? Co by było, gdyby udało mi się je rozpowszechnić na skalę medialną?