Boję się, że to koniec - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Boję się, że to koniec

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Boję się, że to koniec

Cześć. Ciężko mi pisać bo w tej historii nie jestem pozytywnym bohaterem. Od jakiegoś czasu cierpię na kryzys, osobisty i małżeński. Boję się, że w końcu doprowadziłam nas do sciany... chyba doszłam do tego, że jestem niedojrzała emocjonalnie i stąd te wszystkie problemy. Nie potrafię rozmawiać z moim mężem, mówić o swoich emocjach, przegadać różnych rzeczy. Jak widzę u niego złosć czy rozczarowanie czy cokolwiek negatywnego zaraz popadam w histerię, robię sceny, dramy... nie potrafię poradzić sobie z tym, że mogłam zrobić coś nie tak. Nie potrafię tego przyjąć, że np nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Płaczę i jestem żałosna, bo chcę, żeby było dobrze momentalnie. Szukam winnych i ciągle się usprawiedliwiam i czuję się jak ofiara złego świata, że to przecież on się czepia i szuka problemu, że przecież przeprosiłam, że ja bym wybaczyła, itp itd. Jednocześnie czuję niechęć do samej siebie, że się dak zachowuję jak mała dziewczynka i w zasadzie ciągle w kółko to samo.
Wczoraj były jego urodziny a ja zamiast świętować z nim, umówiłam się z przyjaciółką bo na jeden dzień była w moim mieście a bardzo rzadko się widujemy i strasznie za nią tęsknię. I wiem, że nie powinnam tego przedkładać, ale jednak to zrobiłam... i nawet uznałam, że on przecież zrozumie, że ja bym zrozumiała. I znów była histeria i łzy, i teraz powoli dociera do mnie co się wydarzyło i że chyba teraz to już za dużo i że się skończy, bo mi nie wybaczy bo to nie jest parę głupich słów rzuconych w złości.
Nie wiem co robić. Czuję się źle. Jak zły człowiek, zła żona, zła kobieta.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Boję się, że to koniec

Jak długo jesteście małżeństwem, macie dzieci?
Pomyśl o terapii, może małżeńskiej jak mąż się zgodzi.

3

Odp: Boję się, że to koniec

Autorko, zastanów się skąd u Ciebie takie zachowanie. I nie mam tu na myśli stawianie sobie diagnozy, tylko próba powrotu do genezy problemu. Warto udać się na terapię małżeńską, ewentualnie samej pracować nad rozwiązaniem problemu pod okiem specjalisty.

Jeden ważny krok już zrobiłaś, nazwałas problemu teraz kolej by coś robić ku temu

4

Odp: Boję się, że to koniec

Tak z ciekawości, jak argumentowałaś wczoraj swoją histerię, gdy wyszłaś z przyjaciółką w urodziny męża?

5

Odp: Boję się, że to koniec

Gdy poczytasz forum, to kobiety często robią takie numery jak ty. Jak nie ma argumentów, no to robi się jazdę. Także tutaj jest u ciebie nieomalże normalnie. smile Histerie to już za dużo.
Mąż też ma prawo do złego humoru. Każdy ma swoje problemy, może mieć gorszy dzień i potrzebuje czasu dla siebie. Nie chcieć z nikim rozmawiać.

6

Odp: Boję się, że to koniec
wieka napisał/a:

Jak długo jesteście małżeństwem, macie dzieci?
Pomyśl o terapii, może małżeńskiej jak mąż się zgodzi.

10 lat. Nie mamy dzieci. Mąż raczej nie jest typem lubiacym terapię. Mi samej terapia przyniosła raczej zbyt mocne skoncentrowanie się na sobie i swoich problemach, ale myślę o tym, że powinnam tam wrócić bo sobie nie radzę z samą sobą.

7

Odp: Boję się, że to koniec
madoja napisał/a:

Tak z ciekawości, jak argumentowałaś wczoraj swoją histerię, gdy wyszłaś z przyjaciółką w urodziny męża?

Wczoraj nie było histerii. Zanim się umówiłam zapytałam go czy będzie mu przykro, odpowiedział, że nie. Ale chybq to była kwestia tego, że chciał zobaczyć co zrobię.
Potem zezloscić się o coś innego (teoretycznie), ale to już chyba była to a ja jak głupia próbowałam przepraszać za opryskliwość poprzedniego dnia, ale poszłam i tak.

Wiem, że żadne tłumaczenie nie zmieni że zachowałam się jak egoistyczna szuja.
Nigdy nie myślałam o sobie tak źle. I to nie jest tak, że zawsze się tak zachowuję. Dbam o mężq, często przedkładam jego potrzeby nad własne, miewam zresztą problemy z wyrażaniem swoich. Tym rqzem, swoje postawiłam ponad nim w taki niestety sposób i czuję się jsk gówno.

8

Odp: Boję się, że to koniec

Masz jakiś problem ze sobą, mąż też nie ułatwia...
Stosuje gierki, a potem robi problem, jak z tymi urodzinami. Przecież to nawet można było pogodzić.
Tak naprawdę powinaś zakończyć to małżeństwo, bo ono Cię wykańcza, oskarżasz siebie, dwoisz sie i troisz i tak mu nie dogodzisz.

9

Odp: Boję się, że to koniec
wieka napisał/a:

Masz jakiś problem ze sobą, mąż też nie ułatwia...
Stosuje gierki, a potem robi problem, jak z tymi urodzinami. Przecież to nawet można było pogodzić.
Tak naprawdę powinaś zakończyć to małżeństwo, bo ono Cię wykańcza, oskarżasz siebie, dwoisz sie i troisz i tak mu nie dogodzisz.

Serio ? Maz jest winny wszystkich fatalnych zachowań autorki?
Ja chyba przeczytałam inny watek bo według mnie autorka powinna iść na terapie bo zachowuje się jak zblazowana nastolatka która buntuje się przeciwko swoim rodzicom. Przecież ona emocjonalnie jest na poziomie nastolatki z tymi akcjami które odwala. W końcu jednak dotarło do niej ze coś jest nie tak. Ale nie potrafi albo nie chce ( nie ma siły?) na zmianę swoje postawy względem drugiej osoby.
Autorko a co z innymi ludźmi wokoło ciebie sąsiedzi/  współpracownicy tez takie akcje robisz w stosunku do nich czy jednak coś tam przemyślisz w głowie i tak się nie zachowujesz?

A tutaj porada- zostaw męża to na pewno zrobi ci się lepiej. Bo co, nie będzie miała kozła ofiarnego do wylądowywania swoich humorków? Litości .... znajdzie kolejnego.

10 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-05-06 17:31:50)

Odp: Boję się, że to koniec
Chaos AD napisał/a:

Cześć. Ciężko mi pisać bo w tej historii nie jestem pozytywnym bohaterem. Od jakiegoś czasu cierpię na kryzys, osobisty i małżeński. Boję się, że w końcu doprowadziłam nas do sciany... chyba doszłam do tego, że jestem niedojrzała emocjonalnie i stąd te wszystkie problemy. Nie potrafię rozmawiać z moim mężem, mówić o swoich emocjach, przegadać różnych rzeczy. Jak widzę u niego złosć czy rozczarowanie czy cokolwiek negatywnego zaraz popadam w histerię, robię sceny, dramy... nie potrafię poradzić sobie z tym, że mogłam zrobić coś nie tak. Nie potrafię tego przyjąć, że np nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Płaczę i jestem żałosna, bo chcę, żeby było dobrze momentalnie. Szukam winnych i ciągle się usprawiedliwiam i czuję się jak ofiara złego świata, że to przecież on się czepia i szuka problemu, że przecież przeprosiłam, że ja bym wybaczyła, itp itd. Jednocześnie czuję niechęć do samej siebie, że się dak zachowuję jak mała dziewczynka i w zasadzie ciągle w kółko to samo.
Wczoraj były jego urodziny a ja zamiast świętować z nim, umówiłam się z przyjaciółką bo na jeden dzień była w moim mieście a bardzo rzadko się widujemy i strasznie za nią tęsknię. I wiem, że nie powinnam tego przedkładać, ale jednak to zrobiłam... i nawet uznałam, że on przecież zrozumie, że ja bym zrozumiała. I znów była histeria i łzy, i teraz powoli dociera do mnie co się wydarzyło i że chyba teraz to już za dużo i że się skończy, bo mi nie wybaczy bo to nie jest parę głupich słów rzuconych w złości.
Nie wiem co robić. Czuję się źle. Jak zły człowiek, zła żona, zła kobieta.

Ja bym nie  chciała być w takim związku, a ty się tak bardzo boisz, że to już koniec. Przepracuj to sobie z terapeutą.  Mało napisałaś i trudno wyrobić sobie jakiekolwiek  zdanie, bo z jednej strony czujesz się zła, a z drugiej - szukasz winnych. Jak widzisz, że jest rozczarowany i zły, wpadasz w histerię? Co cię tak drażni? Czy to, że nie zgadza się na twoje pomysły, a wg ciebie powinien? Nie umiesz zapanować nad histerią? Jesteście 10 lat ze sobą, a nie wypracowaliście sposobów komunikowania się i sztuki kompromisu? Dziwne.

11

Odp: Boję się, że to koniec
Bbaselle napisał/a:
wieka napisał/a:

Masz jakiś problem ze sobą, mąż też nie ułatwia...
Stosuje gierki, a potem robi problem, jak z tymi urodzinami. Przecież to nawet można było pogodzić.
Tak naprawdę powinaś zakończyć to małżeństwo, bo ono Cię wykańcza, oskarżasz siebie, dwoisz sie i troisz i tak mu nie dogodzisz.

Serio ? Maz jest winny wszystkich fatalnych zachowań autorki?
Ja chyba przeczytałam inny watek bo według mnie autorka powinna iść na terapie bo zachowuje się jak zblazowana nastolatka która buntuje się przeciwko swoim rodzicom. Przecież ona emocjonalnie jest na poziomie nastolatki z tymi akcjami które odwala. W końcu jednak dotarło do niej ze coś jest nie tak. Ale nie potrafi albo nie chce ( nie ma siły?) na zmianę swoje postawy względem drugiej osoby.
Autorko a co z innymi ludźmi wokoło ciebie sąsiedzi/  współpracownicy tez takie akcje robisz w stosunku do nich czy jednak coś tam przemyślisz w głowie i tak się nie zachowujesz?

A tutaj porada- zostaw męża to na pewno zrobi ci się lepiej. Bo co, nie będzie miała kozła ofiarnego do wylądowywania swoich humorków? Litości .... znajdzie kolejnego.

Nie wyładowuję humorków, tak dla sprostowania. Nie kręcę dramy bo mialam zły dzień w pracy czy cokolwiek. Nie traktuję męża jak kozła ofiarnego bo mi się paznokieć złamał.
Nie panuję nad emocjami, nie wiem jak je wyrażać, nie radzę sobie z faktem, że on może być na mnie zły - z tym mam owszem problem i wiem, że to cholernie niedojrzałe z mojej strony. Wobez innych ludzi tak się nie zachowuję, tylko przy mężu mi tak puszcza, pewnie dlatego, że najbardziej mi zależy. Widzę swoją winę i chcę to zmienić, ale to jest kwestia pstryknięcia palcami.
Czuję się z tym źle i nie wiem co ze sobą zrobić, dlatego pewnie napisałam gdzieś w eter, żeby nie czuć się kompletnie sama.

12 Ostatnio edytowany przez Chaos AD (2023-05-06 19:44:35)

Odp: Boję się, że to koniec

Ja bym nie  chciała być w takim związku, a ty się tak bardzo boisz, że to już koniec. Przepracuj to sobie z terapeutą.  Mało napisałaś i trudno wyrobić sobie jakiekolwiek  zdanie, bo z jednej strony czujesz się zła, a z drugiej - szukasz winnych. Jak widzisz, że jest rozczarowany i zły, wpadasz w histerię? Co cię tak drażni? Czy to, że nie zgadza się na twoje pomysły, a wg ciebie powinien? Nie umiesz zapanować nad histerią? Jesteście 10 lat ze sobą, a nie wypracowaliście sposobów komunikowania się i sztuki kompromisu? Dziwne.

To mnie drażni i boli, że znowu dałam dupy. Mój mąż jest bezpośredni a ja bardzo się przejmuję uwagami - próbujemy nad tym pracować. Kiedyś nie reagowałam wcale, milczałam. W końcu coś pekło i od jakiegoś czasu poszło w drugą skrajność i nie poteafię znaleźć równowagi.
Nie chcę spisywqć związku na straty bo dużo rqzem przeszlismy i wiele nas łaczy. I szczerze nie wyobrqżam sobie życia bez niego a wiadomo, że nigdy nie będzie idealnie.

13 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-05-06 20:01:39)

Odp: Boję się, że to koniec

Nie da się tak zaspakajać potrzeb partnera, żeby aby nie był zły, bo to jego problem, że się złości.

Myślę, że Ty teraz za bardzo wszystko zrzucasz na swoje barki, za bardzo chcesz na siłę utrzymać ten związek, kosztem siebie zamiatać pyłek sprzed nóg męża...żeby tylko był zadowolony.
A i tak wszystko bierze w łeb...
Tak się nie da, bo każdy jest odrębną jednostką, ma swoje zdanie. Związek to nie nakazy, zakazy czy posłuszeństwo.

On ma stale do Ciebie uwagi, czyt. czepia się, a Ty  masz do niego uwagi i też się czepiasz? Czy tylko wysłuchujesz jego uwag i przyznajesz swoją winę? Czy jest czy nie ma, bo wychodzi, że tylko widzisz swoje winy.

14

Odp: Boję się, że to koniec

Nie musisz milczeć. Ale przestań histeryzować. Traktujesz go jak ósmy cud świata w moim przekonaniu, mogę się mylić. Idealizujesz, przepracuj to sobie, a okaże się, że potrafisz  normalnie się zachować. Bo jeśli normalnie funkcjonujesz, to, co ten człowiek ci zrobił, że przy nim nie potrafisz trzymać nerwów na wodzy. Histeria to jest przecież zaburzenie, które się leczy.

15

Odp: Boję się, że to koniec

dobra a mogłabyś opisać jakaś sytuacje bardziej dokładnie, co jest przyczyna i skutkiem jakiejś kłótni i twojej histerii co ty robisz i co on robi ?
bo póki co ja to widzę tak ze maź powie cokolwiek co ci nie podpasuje a ty zaczynasz trząść się i płakać i robisz dramę.

16 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-05-07 11:30:29)

Odp: Boję się, że to koniec
Chaos AD napisał/a:

Cześć. Ciężko mi pisać bo w tej historii nie jestem pozytywnym bohaterem. Od jakiegoś czasu cierpię na kryzys, osobisty i małżeński. Boję się, że w końcu doprowadziłam nas do sciany... chyba doszłam do tego, że jestem niedojrzała emocjonalnie i stąd te wszystkie problemy. Nie potrafię rozmawiać z moim mężem, mówić o swoich emocjach, przegadać różnych rzeczy. Jak widzę u niego złosć czy rozczarowanie czy cokolwiek negatywnego zaraz popadam w histerię, robię sceny, dramy... nie potrafię poradzić sobie z tym, że mogłam zrobić coś nie tak. Nie potrafię tego przyjąć, że np nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Płaczę i jestem żałosna, bo chcę, żeby było dobrze momentalnie. Szukam winnych i ciągle się usprawiedliwiam i czuję się jak ofiara złego świata, że to przecież on się czepia i szuka problemu, że przecież przeprosiłam, że ja bym wybaczyła, itp itd. Jednocześnie czuję niechęć do samej siebie, że się dak zachowuję jak mała dziewczynka i w zasadzie ciągle w kółko to samo.
Wczoraj były jego urodziny a ja zamiast świętować z nim, umówiłam się z przyjaciółką bo na jeden dzień była w moim mieście a bardzo rzadko się widujemy i strasznie za nią tęsknię. I wiem, że nie powinnam tego przedkładać, ale jednak to zrobiłam... i nawet uznałam, że on przecież zrozumie, że ja bym zrozumiała. I znów była histeria i łzy, i teraz powoli dociera do mnie co się wydarzyło i że chyba teraz to już za dużo i że się skończy, bo mi nie wybaczy bo to nie jest parę głupich słów rzuconych w złości.
Nie wiem co robić. Czuję się źle. Jak zły człowiek, zła żona, zła kobieta.

A mnie to zaczyna brzmieć jak wyznanie ofiary manipulacji

To wygląda tak, jakbyś stale była tą winną a mąż był osobą doskonałą.
Czy takie masz odczucia w tym małżeństwie?

17 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-05-07 11:56:26)

Odp: Boję się, że to koniec
Agnes76 napisał/a:
Chaos AD napisał/a:

Cześć. Ciężko mi pisać bo w tej historii nie jestem pozytywnym bohaterem. Od jakiegoś czasu cierpię na kryzys, osobisty i małżeński. Boję się, że w końcu doprowadziłam nas do sciany... chyba doszłam do tego, że jestem niedojrzała emocjonalnie i stąd te wszystkie problemy. Nie potrafię rozmawiać z moim mężem, mówić o swoich emocjach, przegadać różnych rzeczy. Jak widzę u niego złosć czy rozczarowanie czy cokolwiek negatywnego zaraz popadam w histerię, robię sceny, dramy... nie potrafię poradzić sobie z tym, że mogłam zrobić coś nie tak. Nie potrafię tego przyjąć, że np nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Płaczę i jestem żałosna, bo chcę, żeby było dobrze momentalnie. Szukam winnych i ciągle się usprawiedliwiam i czuję się jak ofiara złego świata, że to przecież on się czepia i szuka problemu, że przecież przeprosiłam, że ja bym wybaczyła, itp itd. Jednocześnie czuję niechęć do samej siebie, że się dak zachowuję jak mała dziewczynka i w zasadzie ciągle w kółko to samo.
Wczoraj były jego urodziny a ja zamiast świętować z nim, umówiłam się z przyjaciółką bo na jeden dzień była w moim mieście a bardzo rzadko się widujemy i strasznie za nią tęsknię. I wiem, że nie powinnam tego przedkładać, ale jednak to zrobiłam... i nawet uznałam, że on przecież zrozumie, że ja bym zrozumiała. I znów była histeria i łzy, i teraz powoli dociera do mnie co się wydarzyło i że chyba teraz to już za dużo i że się skończy, bo mi nie wybaczy bo to nie jest parę głupich słów rzuconych w złości.
Nie wiem co robić. Czuję się źle. Jak zły człowiek, zła żona, zła kobieta.

A mnie to zaczyna brzmieć jak wyznanie ofiary manipulacji

To wygląda tak, jakbyś stale była tą winną a mąż był osobą doskonałą.
Czy takie masz odczucia w tym małżeństwie?

Mąż dla autorki jest doskonały, bo pewnie o takim marzyła. Tyle, że on od początku wyznaczył granice, a autorka wręcz przeciwnie. Gdzieś buja się do tej pory z jego wyobrażeniem.

18

Odp: Boję się, że to koniec
Tamiraa napisał/a:

Mąż dla autorki jest doskonały, bo pewnie o takim marzyła. Tyle, że on od początku wyznaczył granice, a autorka wręcz przeciwnie. Gdzieś buja się do tej pory z jego wyobrażeniem.

Myślę, że mąż jest bardziej spokojny, opanowany i dlatego uważa go za lepszego.

Ten wpis wiele o nich mówi:

To mnie drażni i boli, że znowu dałam dupy. Mój mąż jest bezpośredni a ja bardzo się przejmuję uwagami - próbujemy nad tym pracować. Kiedyś nie reagowałam wcale, milczałam. W końcu coś pekło i od jakiegoś czasu poszło w drugą skrajność i nie poteafię znaleźć równowagi.

Zbyt długo tłumione emocje powodują takie ciśnienie, że potem wystarczy drobiazg i następuje wybuch. Ten wybuch wydaje się być przekroczeniem norm i postrzegany jako nieodpowiednie zachowanie, dlatego wpędza w poczucie winy. Reakcja jest niewspółmierna do bodźca i autorka widzi siebie jaką ta niszczącą relację.
Dlatego trzeba to wszystko uporządkować i wrócić do podstaw.
Grzeczne zachowanie wcale nie oznacza, ze mąz jest tym idealnym partnerem. Jest bardzo możliwe, że doskonale umie tak się ustawiać, żeby on wyglądał na tego dobrego a ona na wiecznie złą i krzykliwą. Problem w tym, skąd się ta jej złość bierze. Temu trzeba się dokładnie przyjrzeć za każdym razem gdy dojdzie do wybuchu. Spokojne uwagi mogą człowieka doprowadzić do furii jeśli ich celem jest ukryte wykorzystywanie albo ukryta agresja. Bo to nie jest tak,  ze jak on spokojny to w porządku, a ona krzyczy to winna. Może krzyczy dlatego,że czuje się pokrzywdzona i dodatkowo jeszcze wpędzona w poczucie winy.

Ja bym radziła poczytać o manipulacji i by dokładnie przyjrzeć się co się dzieje w tym związku.

19 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-05-08 08:09:20)

Odp: Boję się, że to koniec
Agnes76 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Mąż dla autorki jest doskonały, bo pewnie o takim marzyła. Tyle, że on od początku wyznaczył granice, a autorka wręcz przeciwnie. Gdzieś buja się do tej pory z jego wyobrażeniem.

Myślę, że mąż jest bardziej spokojny, opanowany i dlatego uważa go za lepszego.

Ten wpis wiele o nich mówi:

To mnie drażni i boli, że znowu dałam dupy. Mój mąż jest bezpośredni a ja bardzo się przejmuję uwagami - próbujemy nad tym pracować. Kiedyś nie reagowałam wcale, milczałam. W końcu coś pekło i od jakiegoś czasu poszło w drugą skrajność i nie poteafię znaleźć równowagi.

Zbyt długo tłumione emocje powodują takie ciśnienie, że potem wystarczy drobiazg i następuje wybuch. Ten wybuch wydaje się być przekroczeniem norm i postrzegany jako nieodpowiednie zachowanie, dlatego wpędza w poczucie winy. Reakcja jest niewspółmierna do bodźca i autorka widzi siebie jaką ta niszczącą relację.
Dlatego trzeba to wszystko uporządkować i wrócić do podstaw.
Grzeczne zachowanie wcale nie oznacza, ze mąz jest tym idealnym partnerem. Jest bardzo możliwe, że doskonale umie tak się ustawiać, żeby on wyglądał na tego dobrego a ona na wiecznie złą i krzykliwą. Problem w tym, skąd się ta jej złość bierze. Temu trzeba się dokładnie przyjrzeć za każdym razem gdy dojdzie do wybuchu. Spokojne uwagi mogą człowieka doprowadzić do furii jeśli ich celem jest ukryte wykorzystywanie albo ukryta agresja. Bo to nie jest tak,  ze jak on spokojny to w porządku, a ona krzyczy to winna. Może krzyczy dlatego,że czuje się pokrzywdzona i dodatkowo jeszcze wpędzona w poczucie winy.

Ja bym radziła poczytać o manipulacji i by dokładnie przyjrzeć się co się dzieje w tym związku.

Na pewno jest to jakaś manipulacja, bo autorka nie może sobie poradzić z tym, ze mąż nie chce z nią rozmawiać. Mąż wypowiada krytyczne uwagi od niechcenia, a wcale nie słucha, co autorka ma do powiedzenia. Raczej wygląda na to, że go to nie interesuje. A dlaczego? Bo przez wiele lat  milczała. Ustanowienie granic  po latach jest ciężkie, ale przecież nie niemożliwe. Nie mając za dużo danych, trudno się odnieść, mogę autorce zaproponować może najpierw opanowanie emocji, które da autorce poczucie zapanowania  nad sobą. Autorka może powiedzieć zawsze, że takich uwag nie lubi albo nie zgadza się z czymś. Nic więcej. Potem przemeblować sobie wyobrażenie o mężu i nie robić z niego ideału, mąż może się mylić, nie mieć racji, zrobić coś głupiego.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Boję się, że to koniec

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024