Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy boicie się że kiedyś zostaniecie sami ?
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Kiedyś tak miałem, bałem się tego, od jakiegoś czasu mam to już w dupie
Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
A, jeśli nawet by się kiedyś tak stało to ja bym chyba umarł z nimi razem, bo sam bym sobie nie poradził na pewno.
Ja też bym raczej nie dał rady sam za duże cierpienie
Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że posiadanie męża/żony nie gwarantuje braku samotności?
Co jeżeli nie będzie dzieci, a małżonka umrze pierwsza?
To zależy jaką ma się rodzinę.
Ja mam taką, że wolałbym jakby jej nie było. Tylko wieczne oczekiwania, pretensje, dramy i gadki, że tak wypada.
Przykładowo ostatnio miałem telefon od mojej babci z wielkimi pretensjami, ze z rzadko ją odwiedzam. Mimo, że odwiedzam ją średnio raz w miesiącu. A i tak jak jestem tam to nie mam z nią o czym rozmawiać, bo dzieli nas przepaść pokoleniowa. Głównie wtedy moja matka wysłuchuje jej smutów.
Mam w rodzinie ludzi, którzy są na studiach na drugim końcu polski i własnych rodziców widza co pół roku i to jest ok. Ale do mnie jakieś zasrane pretensje.
Jeszcze za każdym razem słucham od niej, że mam się żenić na już, bo ona chce być na moim weselu xd
A ostatnio mi kazała malować kaloryfery, które tylko lekko pożółknięte były. Bo ja przecież nie mam nic lepszego do roboty. Niż jechać do niej 40 minut i malować kaloryfery. Ona sama siedzi w domu, nawet nie sprząta, bo płaci za to sprzątaczce i sama mogłaby se malować, ale nie lepiej wykorzystać wnuka.
Jak coś ugotuje to za każdym razem karze chwalić, nie ważne czy dobre czy nie.
Reszta rodzimy też mnie traktuje jak podnóżek. Zrób to, zrób tamto, bo tak wypada, bo tak należy. A dziękuje to nawet nie łaska powiedzieć.
Do diabła z taką rodziną.
To zależy jaką ma się rodzinę.
Ja mam taką, że wolałbym jakby jej nie było. Tylko wieczne oczekiwania, pretensje, dramy i gadki, że tak wypada.Przykładowo ostatnio miałem telefon od mojej babci z wielkimi pretensjami, ze z rzadko ją odwiedzam. Mimo, że odwiedzam ją średnio raz w miesiącu. A i tak jak jestem tam to nie mam z nią o czym rozmawiać, bo dzieli nas przepaść pokoleniowa. Głównie wtedy moja matka wysłuchuje jej smutów.
Mam w rodzinie ludzi, którzy są na studiach na drugim końcu polski i własnych rodziców widza co pół roku i to jest ok. Ale do mnie jakieś zasrane pretensje.
Jeszcze za każdym razem słucham od niej, że mam się żenić na już, bo ona chce być na moim weselu xd
A ostatnio mi kazała malować kaloryfery, które tylko lekko pożółknięte były. Bo ja przecież nie mam nic lepszego do roboty. Niż jechać do niej 40 minut i malować kaloryfery. Ona sama siedzi w domu, nawet nie sprząta, bo płaci za to sprzątaczce i sama mogłaby se malować, ale nie lepiej wykorzystać wnuka.
Jak coś ugotuje to za każdym razem karze chwalić, nie ważne czy dobre czy nie.
Reszta rodzimy też mnie traktuje jak podnóżek. Zrób to, zrób tamto, bo tak wypada, bo tak należy. A dziękuje to nawet nie łaska powiedzieć.
Do diabła z taką rodziną.
Wspólczuje, też mam nieciekawą rodzinę i na dodatek cały czas z nimi mieszkam, i chyba raczej to się już nigdy nie zmieni ( to znaczy zmieni się z chwilą śmierci )
Miklosza napisał/a:Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że posiadanie męża/żony nie gwarantuje braku samotności?
Co jeżeli nie będzie dzieci, a małżonka umrze pierwsza?
To po co ludzie w takim razie rodziny zakładają? Bo raczej jednak liczą na to że bedą mieli kogoś na starość, wiadomo nie daje gwarancji ale zwiększa znacznie szansę.
Lady
Masz rację zostać sam po zmarłej żonie bez własnych dzieci pozostaje samotność
Ale wiesz posiadanie dzieci nie gwarantuje miłości od nich i na starość wyślą cie do domu starców
Mikloszo, ogółem to bez rodziny jednak w ostatecznym rozrachunku chyba gorzej niż z rodziną, no chyba że jakaś patologiczna to wtedy nie
Lady Loka napisał/a:Miklosza napisał/a:Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że posiadanie męża/żony nie gwarantuje braku samotności?
Co jeżeli nie będzie dzieci, a małżonka umrze pierwsza?To po co ludzie w takim razie rodziny zakładają? Bo raczej jednak liczą na to że bedą mieli kogoś na starość, wiadomo nie daje gwarancji ale zwiększa znacznie szansę.
W sensie dlaczego ludzie chcą mieć dzieci? Podobno to uwarunkowanie generyczne/psychiczne. Chcemy w ten sposób coś po sobie pozostawić, zapewnić sobie poniekąd życie po śmierci.
W dzisiejszym świecie to bym nie bardzo liczył na opiekę dzieci na starość. Jak ktoś mieszka na wsi to prawie na pewno dzieci wyjadą do jakiegoś dużego miast. A z miast się wyprowadzają często do większych miast, albo na studia na drugi koniec polski i tam już zostają, albo wyjeżdżająca granicę.
Poza tym jak napisał Mikosza to mogą cię oddać do domu starców, co mnie nawet nie dziwi. Często na starość ludziom odbija i są nie do wytrzymania. Zresztą moim zdaniem lepiej być w domu starców z rówieśnikami niż czekać aż cię ktoś odwiedzi raz na miesiąc, czy jeszcze rzadziej.
Ogólnie co do posiadania dzieci to się zastanawiam czy warto. To kosztuje masę czasu, pieniędzy i wyrzeczeń. A co w zamian? Możesz trafić na dziecko z którym będzie cię nie wiele łączyć albo będzie cię nie szanować. Albo wyjedzie i będzie się odzywać raz na rok. A za pieniądze wydane na dziecko czy dwójkę to można by z pół świata zwiedzić.
Maciolla lepiej Z rodziną jak cię kochaja
Albo będą czekać jak umrzesz licząc na spadek
Taaaa, babcia taka okropna, bo chcd pogadać korona z głowy spadnie, jak jej te kaloryfery ogarniesz?
Wozyta raz w miesiącu to rzadka wizyta. Zakładam, że jak babcia sypała kasą za dzieciaka, to zła nie była, no nie?
Ja do babci codziennie dzwonie i też czasami jadę do niej
Taaaa, babcia taka okropna, bo chcd pogadać korona z głowy spadnie, jak jej te kaloryfery ogarniesz?
Wozyta raz w miesiącu to rzadka wizyta. Zakładam, że jak babcia sypała kasą za dzieciaka, to zła nie była, no nie?
Spodziewałem się, ze zaraz coś ktoś takiego napisze. Nie będę tutaj pisać całego swojego życiorysu, ale uwierz, ze jak rodzina całe życie tylko coś od ciebie tylko coś chce, a sama nic nie daje nic nie daje to po pewnym czasie ma się już tego serdecznie dość i nawet taka blacha prośba irytuje.
Za dzieciaka żadnych pieniędzy od niej nie dostawałem. A moja babcia ma spore problemy psychiczne i potrafi robić dramy o byle co, wymyślać i zmyślać sobie różne rzeczy. Ten telefon od niej był już od początku przesiąknięty pretensjami to nie jest miłe, kiedy coś takiego słyszysz.
Dla ciebie raz w miesiącu to rzadko, a dla mnie zbyt często. Nie mam o czym z nią rozmawiać. Typowa rozmowa to jak tam w pracy, ja że dobrze, potem czy mam dziewczynę, ja że nie, no i na tym koniec. Nie porozmawiam z nią przecież o grach komputerowych czy youtubie albo serialach z netlfixa, jak ona w życiu komputera nie używała. Fantasy jest dla dzieci, wiec nawet o książkach z nią nie porozmawiam. Do tego jest ultra powcem, więc o polityce też nie porozmawiasz, bo jak nie kochasz tuska to już jest tym złym.
Poza tym ona sama się wycofuje społecznie, jak koleżanki ją do siebie zapraszają to odmawia, jak ją kiedyś znajomy zaprosił na wyjazd do Turcji odmówiła. Ma możliwość kontaktu z ludźmi w swoim wieku, a sama z nich rezygnuje. Więc nie wiem po co mi robi jakieś pretensje.
A jeszcze mam drugą trudną babcię i trudnych rodziców, wiec naprawdę to nie jest tak że dla mnie jest problemem malowanie kaloryferów. Po prostu chiałbym być szanowany jako człowiek, a nie jestem.
Lady Loka napisał/a:Taaaa, babcia taka okropna, bo chcd pogadać korona z głowy spadnie, jak jej te kaloryfery ogarniesz?
Wozyta raz w miesiącu to rzadka wizyta. Zakładam, że jak babcia sypała kasą za dzieciaka, to zła nie była, no nie?Spodziewałem się, ze zaraz coś ktoś takiego napisze. Nie będę tutaj pisać całego swojego życiorysu, ale uwierz, ze jak rodzina całe życie tylko coś od ciebie tylko coś chce, a sama nic nie daje nic nie daje to po pewnym czasie ma się już tego serdecznie dość i nawet taka blacha prośba irytuje.
Za dzieciaka żadnych pieniędzy od niej nie dostawałem. A moja babcia ma spore problemy psychiczne i potrafi robić dramy o byle co, wymyślać i zmyślać sobie różne rzeczy. Ten telefon od niej był już od początku przesiąknięty pretensjami to nie jest miłe, kiedy coś takiego słyszysz.
Dla ciebie raz w miesiącu to rzadko, a dla mnie zbyt często. Nie mam o czym z nią rozmawiać. Typowa rozmowa to jak tam w pracy, ja że dobrze, potem czy mam dziewczynę, ja że nie, no i na tym koniec. Nie porozmawiam z nią przecież o grach komputerowych czy youtubie albo serialach z netlfixa, jak ona w życiu komputera nie używała. Fantasy jest dla dzieci, wiec nawet o książkach z nią nie porozmawiam. Do tego jest ultra powcem, więc o polityce też nie porozmawiasz, bo jak nie kochasz tuska to już jest tym złym.
Poza tym ona sama się wycofuje społecznie, jak koleżanki ją do siebie zapraszają to odmawia, jak ją kiedyś znajomy zaprosił na wyjazd do Turcji odmówiła. Ma możliwość kontaktu z ludźmi w swoim wieku, a sama z nich rezygnuje. Więc nie wiem po co mi robi jakieś pretensje.
A jeszcze mam drugą trudną babcię i trudnych rodziców, wiec naprawdę to nie jest tak że dla mnie jest problemem malowanie kaloryferów. Po prostu chiałbym być szanowany jako człowiek, a nie jestem.
Tu chodzi o wysłuchanie, a nie Twoje opowieści o youtube. Zagryzienie zębow i wysluchanie, co babcia opowie. Nawet jak sie 50x powtórzy.
marcinex napisał/a:Lady Loka napisał/a:Taaaa, babcia taka okropna, bo chcd pogadać korona z głowy spadnie, jak jej te kaloryfery ogarniesz?
Wozyta raz w miesiącu to rzadka wizyta. Zakładam, że jak babcia sypała kasą za dzieciaka, to zła nie była, no nie?Spodziewałem się, ze zaraz coś ktoś takiego napisze. Nie będę tutaj pisać całego swojego życiorysu, ale uwierz, ze jak rodzina całe życie tylko coś od ciebie tylko coś chce, a sama nic nie daje nic nie daje to po pewnym czasie ma się już tego serdecznie dość i nawet taka blacha prośba irytuje.
Za dzieciaka żadnych pieniędzy od niej nie dostawałem. A moja babcia ma spore problemy psychiczne i potrafi robić dramy o byle co, wymyślać i zmyślać sobie różne rzeczy. Ten telefon od niej był już od początku przesiąknięty pretensjami to nie jest miłe, kiedy coś takiego słyszysz.
Dla ciebie raz w miesiącu to rzadko, a dla mnie zbyt często. Nie mam o czym z nią rozmawiać. Typowa rozmowa to jak tam w pracy, ja że dobrze, potem czy mam dziewczynę, ja że nie, no i na tym koniec. Nie porozmawiam z nią przecież o grach komputerowych czy youtubie albo serialach z netlfixa, jak ona w życiu komputera nie używała. Fantasy jest dla dzieci, wiec nawet o książkach z nią nie porozmawiam. Do tego jest ultra powcem, więc o polityce też nie porozmawiasz, bo jak nie kochasz tuska to już jest tym złym.
Poza tym ona sama się wycofuje społecznie, jak koleżanki ją do siebie zapraszają to odmawia, jak ją kiedyś znajomy zaprosił na wyjazd do Turcji odmówiła. Ma możliwość kontaktu z ludźmi w swoim wieku, a sama z nich rezygnuje. Więc nie wiem po co mi robi jakieś pretensje.
A jeszcze mam drugą trudną babcię i trudnych rodziców, wiec naprawdę to nie jest tak że dla mnie jest problemem malowanie kaloryferów. Po prostu chiałbym być szanowany jako człowiek, a nie jestem.
Tu chodzi o wysłuchanie, a nie Twoje opowieści o youtube. Zagryzienie zębow i wysluchanie, co babcia opowie. Nawet jak sie 50x powtórzy.
Aha. Czyli ja mam być miły, zagryzać zęby, słuchać jakichś głupich komentarzy pod moim moim adresem i się uśmiechać, bo tak wypada? Ja mam być dla innych miły, a ainny mogą mnie traktować jak śmiecia? No to mówisz dokładnie jak moja matka. Tak trzeba, tak wypada. Ja mam tylko myśleć o innych, ale o mnie to już nikt nie pomyśli. No zajebiście. Super podejście.
Nie boję. Wiem, że będę sam. Przez całe życie byłem sam i tak zostanie.
Lady Loka napisał/a:marcinex napisał/a:Spodziewałem się, ze zaraz coś ktoś takiego napisze. Nie będę tutaj pisać całego swojego życiorysu, ale uwierz, ze jak rodzina całe życie tylko coś od ciebie tylko coś chce, a sama nic nie daje nic nie daje to po pewnym czasie ma się już tego serdecznie dość i nawet taka blacha prośba irytuje.
Za dzieciaka żadnych pieniędzy od niej nie dostawałem. A moja babcia ma spore problemy psychiczne i potrafi robić dramy o byle co, wymyślać i zmyślać sobie różne rzeczy. Ten telefon od niej był już od początku przesiąknięty pretensjami to nie jest miłe, kiedy coś takiego słyszysz.
Dla ciebie raz w miesiącu to rzadko, a dla mnie zbyt często. Nie mam o czym z nią rozmawiać. Typowa rozmowa to jak tam w pracy, ja że dobrze, potem czy mam dziewczynę, ja że nie, no i na tym koniec. Nie porozmawiam z nią przecież o grach komputerowych czy youtubie albo serialach z netlfixa, jak ona w życiu komputera nie używała. Fantasy jest dla dzieci, wiec nawet o książkach z nią nie porozmawiam. Do tego jest ultra powcem, więc o polityce też nie porozmawiasz, bo jak nie kochasz tuska to już jest tym złym.
Poza tym ona sama się wycofuje społecznie, jak koleżanki ją do siebie zapraszają to odmawia, jak ją kiedyś znajomy zaprosił na wyjazd do Turcji odmówiła. Ma możliwość kontaktu z ludźmi w swoim wieku, a sama z nich rezygnuje. Więc nie wiem po co mi robi jakieś pretensje.
A jeszcze mam drugą trudną babcię i trudnych rodziców, wiec naprawdę to nie jest tak że dla mnie jest problemem malowanie kaloryferów. Po prostu chiałbym być szanowany jako człowiek, a nie jestem.
Tu chodzi o wysłuchanie, a nie Twoje opowieści o youtube. Zagryzienie zębow i wysluchanie, co babcia opowie. Nawet jak sie 50x powtórzy.
Aha. Czyli ja mam być miły, zagryzać zęby, słuchać jakichś głupich komentarzy pod moim moim adresem i się uśmiechać, bo tak wypada? Ja mam być dla innych miły, a ainny mogą mnie traktować jak śmiecia? No to mówisz dokładnie jak moja matka. Tak trzeba, tak wypada. Ja mam tylko myśleć o innych, ale o mnie to już nikt nie pomyśli. No zajebiście. Super podejście.
XD
Nie, nigdy nie powiedzialam tego, co twierdzisz.
Czy bardzo jesteście nieszczęśliwi ja jestem i boję się zostać sam
Czy bardzo jesteście nieszczęśliwi ja jestem i boję się zostać sam
Ja to już mam w dupie wszystko, i tak moje życie jest przeznaczone na zniszczenie i zmarnowanie.
A co mi przyjdzie z tego bania się?
Lepiej zadbać o szersze kontakty w rodzinie i poza rodziną, mieć przyjaciół, utrzymywać kontakty z sąsiadami, pielęgnować znajomosci.
Co ma być to będzie.
Jak człowiek pracuje to ma znajomych w pracy, jak skończy pracować to też są jakieś kluby emerytów, Uniwersytety trzeciego wieku itp.
Przebywając między ludźmi zawsze można mieć jakieś znajomości.
Rodzina wcale nie jest gwarancją, że nie zostanie się samemu. Dzisiaj dzieci wyjeżdżają na drugi koniec świata a małżonek może umrzeć albo odejść. Trzeba dbać o relacje z osobami w różnych konfiguracjach, bo nigdy nie wiadomo, kto odejdzie z najbliższego otoczenia.
A jak się nie ma znajomych i większość życia jest się samemu
A jak się nie ma znajomych i większość życia jest się samemu
To trzeba nad tym pracować, zanim się straci jedyną osobę z która ma się kontakt.
Trzeba wyjść z domu i dać coś od siebie innym. To najlepszy sposób by nie być samemu.
A co mi przyjdzie z tego bania się?
Lepiej zadbać o szersze kontakty w rodzinie i poza rodziną, mieć przyjaciół, utrzymywać kontakty z sąsiadami, pielęgnować znajomosci.Co ma być to będzie.
Jak człowiek pracuje to ma znajomych w pracy, jak skończy pracować to też są jakieś kluby emerytów, Uniwersytety trzeciego wieku itp.
Przebywając między ludźmi zawsze można mieć jakieś znajomości.Rodzina wcale nie jest gwarancją, że nie zostanie się samemu. Dzisiaj dzieci wyjeżdżają na drugi koniec świata a małżonek może umrzeć albo odejść. Trzeba dbać o relacje z osobami w różnych konfiguracjach, bo nigdy nie wiadomo, kto odejdzie z najbliższego otoczenia.
Z tymi znajomymi z pracy to gówno prawda.
Ja pracuje w większości zdalnie i ludzi z pracy to widuje raz na kilka miesięcy, nikt tam nie jest zainteresowany szukaniem znajomych. Ludzie mają już własne życie, dziewczyny, facetów, znajomych w swoich miastach i to im wystarcza.
Co najwyżej czasem jest jakieś spotkanie integracyjne robione przez szefostwo, ale tam się gada głownie o pracy i każdy szybko się zmywa.
Jak patrzę na moich rodziców, czy znajomych to oni też w pracy żadnych kolegów sobie nie znaleźli.
Praca to praca, ludzie tam chodzą, żeby mieć z czego żyć.
Miklosza napisał/a:A jak się nie ma znajomych i większość życia jest się samemu
To trzeba nad tym pracować, zanim się straci jedyną osobę z która ma się kontakt.
Trzeba wyjść z domu i dać coś od siebie innym. To najlepszy sposób by nie być samemu.
Nie działa
A jak się nie ma znajomych i większość życia jest się samemu
To musisz się chyba przyzwyczaić, tak jak ja się przyzwyczaiłem, no bo co, innego wyjścia nie ma.
A jak latami niektórzy siedzą w psychiatrykach czy jakiś innych zolach, dps-ach, tam to już wykańczalnia ale życie też tak może wyglądać.
A ja byłem 7 razy w wariatkowie i jakbym jeszcze częściej miał trafiać to już bym się powiesił dawno...
Agnes76 napisał/a:Miklosza napisał/a:A jak się nie ma znajomych i większość życia jest się samemu
To trzeba nad tym pracować, zanim się straci jedyną osobę z która ma się kontakt.
Trzeba wyjść z domu i dać coś od siebie innym. To najlepszy sposób by nie być samemu.Nie działa
działa, działa.
Zawsze znajda się chętni do brania
Potem tak trzeba przesiać znajomych, żeby wyłuskać ludzi, którzy są chętni odwzajemnić przysługi, albo po prostu robić je razem dla innych.
rakastankielia napisał/a:Agnes76 napisał/a:To trzeba nad tym pracować, zanim się straci jedyną osobę z która ma się kontakt.
Trzeba wyjść z domu i dać coś od siebie innym. To najlepszy sposób by nie być samemu.Nie działa
działa, działa.
Zawsze znajda się chętni do brania
Potem tak trzeba przesiać znajomych, żeby wyłuskać ludzi, którzy są chętni odwzajemnić przysługi, albo po prostu robić je razem dla innych.
Jakby działało, to nie byłoby mnie tutaj
Agnes76 napisał/a:rakastankielia napisał/a:Nie działa
działa, działa.
Zawsze znajda się chętni do brania
Potem tak trzeba przesiać znajomych, żeby wyłuskać ludzi, którzy są chętni odwzajemnić przysługi, albo po prostu robić je razem dla innych.Jakby działało, to nie byłoby mnie tutaj
Jeszcze wszystko przed Tobą. Sam pisałeś, że za granicą miałeś znajomych itp.
Może właśnie brak rodziny i najbliższych sprawiał, że wychodziłeś poza swoją strefę komfortu i zbliżałeś się do innych?
Przemyśl to sobie
rakastankielia napisał/a:Agnes76 napisał/a:działa, działa.
Zawsze znajda się chętni do brania
Potem tak trzeba przesiać znajomych, żeby wyłuskać ludzi, którzy są chętni odwzajemnić przysługi, albo po prostu robić je razem dla innych.Jakby działało, to nie byłoby mnie tutaj
Jeszcze wszystko przed Tobą. Sam pisałeś, że za granicą miałeś znajomych itp.
Może właśnie brak rodziny i najbliższych sprawiał, że wychodziłeś poza swoją strefę komfortu i zbliżałeś się do innych?
Przemyśl to sobie
Jest to możliwe, wiedziałem, że nikt mnie nie ogranicza, nie wydzwania, nie wie, o której wracam do domu i gdzie dokładnie jestem.
Jest to możliwe, wiedziałem, że nikt mnie nie ogranicza, nie wydzwania, nie wie, o której wracam do domu i gdzie dokładnie jestem.
Jest też możliwe, że sam sobie nakładasz te ograniczenia. Nawet jeśli rodzice chcą wiedzieć co się z Tobą dzieje, to jeszcze nie powód abyś się zachowywał jak nastolatek, którego trzeba kontrolować i musi mieć we wszystkim akceptację rodziny.
Samodzielność polega też na tym, ze robisz rzeczy które nie wszystkim i nie zawsze muszą sie podobać.
Nie mam w tym momencie zupełnej samowoli typu jakieś branie narkotyków czy przepadanie na kilka dni, tylko samodzielne pozwalanie sobie na spędzanie czasu gdzie chcesz, nawet jeśli komuś to się nie podoba.
Ważne jest tylko to, czy całokształt jest właściwy. Przykład : chodzisz do kina kiedy chcesz i z kim chcesz o ile nie zawalasz studiów i jesteś w stanie zapewnić sobie bezpieczny nocleg.
W ten sposób możesz zbudować własną niezależność a jednocześnie nie być we wszystkim uległym i podporządkowanym cudzym oczekiwaniom.
rakastankielia napisał/a:Jest to możliwe, wiedziałem, że nikt mnie nie ogranicza, nie wydzwania, nie wie, o której wracam do domu i gdzie dokładnie jestem.
Jest też możliwe, że sam sobie nakładasz te ograniczenia. Nawet jeśli rodzice chcą wiedzieć co się z Tobą dzieje, to jeszcze nie powód abyś się zachowywał jak nastolatek, którego trzeba kontrolować i musi mieć we wszystkim akceptację rodziny.
Samodzielność polega też na tym, ze robisz rzeczy które nie wszystkim i nie zawsze muszą sie podobać.
Nie mam w tym momencie zupełnej samowoli typu jakieś branie narkotyków czy przepadanie na kilka dni, tylko samodzielne pozwalanie sobie na spędzanie czasu gdzie chcesz, nawet jeśli komuś to się nie podoba.
Ważne jest tylko to, czy całokształt jest właściwy. Przykład : chodzisz do kina kiedy chcesz i z kim chcesz o ile nie zawalasz studiów i jesteś w stanie zapewnić sobie bezpieczny nocleg.
W ten sposób możesz zbudować własną niezależność a jednocześnie nie być we wszystkim uległym i podporządkowanym cudzym oczekiwaniom.
Nie nakładam sam sobie ograniczeń, gdyby to zależało ode mnie, to wszystko wyglądałoby inaczej.
Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Samej samotności się nie boję ale tego, że na starość zachoruję na jakaś chorobę utrudniającą samodzielne funkcjonowanie. To jest chyba najstraszniejsza wizja, że stopniowo będę tracił zdolność samodzielnego funkcjonowania i nie będzie nikogo kto by mi pomógł nawet w najprostszych czynnościach.
Miklosza napisał/a:Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Samej samotności się nie boję ale tego, że na starość zachoruję na jakaś chorobę utrudniającą samodzielne funkcjonowanie. To jest chyba najstraszniejsza wizja, że stopniowo będę tracił zdolność samodzielnego funkcjonowania i nie będzie nikogo kto by mi pomógł nawet w najprostszych czynnościach.
Ja to wtedy najpewniej bym się zabił. Wolałbym szybką śmierć niż powolną wegetację.
Shinigami napisał/a:Miklosza napisał/a:Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Samej samotności się nie boję ale tego, że na starość zachoruję na jakaś chorobę utrudniającą samodzielne funkcjonowanie. To jest chyba najstraszniejsza wizja, że stopniowo będę tracił zdolność samodzielnego funkcjonowania i nie będzie nikogo kto by mi pomógł nawet w najprostszych czynnościach.
Ja to wtedy najpewniej bym się zabił. Wolałbym szybką śmierć niż powolną wegetację.
Taka powolna wegetacja to chyba jedna z najgorszych rzeczy jakie można sobie wyobrazić. Do takich sytuacji powinna być całkowicie legalna eutanazja ale niestety nie zanosi się by nasze państwo na to pozwoliło.
Agnes76 napisał/a:rakastankielia napisał/a:Jest to możliwe, wiedziałem, że nikt mnie nie ogranicza, nie wydzwania, nie wie, o której wracam do domu i gdzie dokładnie jestem.
Jest też możliwe, że sam sobie nakładasz te ograniczenia. Nawet jeśli rodzice chcą wiedzieć co się z Tobą dzieje, to jeszcze nie powód abyś się zachowywał jak nastolatek, którego trzeba kontrolować i musi mieć we wszystkim akceptację rodziny.
Samodzielność polega też na tym, ze robisz rzeczy które nie wszystkim i nie zawsze muszą sie podobać.
Nie mam w tym momencie zupełnej samowoli typu jakieś branie narkotyków czy przepadanie na kilka dni, tylko samodzielne pozwalanie sobie na spędzanie czasu gdzie chcesz, nawet jeśli komuś to się nie podoba.
Ważne jest tylko to, czy całokształt jest właściwy. Przykład : chodzisz do kina kiedy chcesz i z kim chcesz o ile nie zawalasz studiów i jesteś w stanie zapewnić sobie bezpieczny nocleg.
W ten sposób możesz zbudować własną niezależność a jednocześnie nie być we wszystkim uległym i podporządkowanym cudzym oczekiwaniom.Nie nakładam sam sobie ograniczeń, gdyby to zależało ode mnie, to wszystko wyglądałoby inaczej.
Przecież to zależy tylko od Ciebie. Powinieneś to wiedzieć.
Ile sobie wypracujesz tyle będziesz miał.
Każdy dba żeby jemu było dobrze, żeby miał jak najwięcej przywilejów i praw. Rodzice też.
Chcesz mieć więcej to musisz sobie wypracować.
W życiu nie ma nic za darmo.
Każdy się boi, tak jak każdy boi się śmierci. Ludzie dzielą się na tych, którzy zdawają sobie sprawę z tego lęku i na tych, którzy go nie dopuszczają Pytanie co chcesz zrobić z tym lękiem. Czy nad nim popracować, oswoić i zaakceptować czy usilnie walczyć i wpędzać w jeszcze większe poczucie osamotnienia.
Prawda stara jak świat, że ten lęk wypływa z naszego wnętrza, a nie jest osadzony na zewnątrz, dlatego drugi człowiek i jego towarzystwo niczego nie zmieni. Człowiek sam sobie jest ostatnim towarzyszem w chwili śmierci i dlatego tak ważna jest akceptacja i polubienie siebie samego. Musimy lubić być ze sobą i dla siebie, żeby znaleźć wsparcie w drugim człowieku.
Zanim dobrniecie do samotnej starości już się zdążycie przyzwyczaić, że nikogo nie macie i jesteście zdani na siebie. Albo coś się zmieni do tego czasu. Zresztą za te 50 lat pewnie świat będzie wyglądał inaczej, większość życia będzie się toczyć online, towarzyskiego również. Obstawiam jakieś hologramy, imprezy awatarów, przesyłanie nie tylko obrazu i dźwięku, ale też zapachu, dotyku, smaku. Będzie fajnie, byle dotrwać w zdrowiu i jako takim dostatku.
rakastankielia napisał/a:Agnes76 napisał/a:Jest też możliwe, że sam sobie nakładasz te ograniczenia. Nawet jeśli rodzice chcą wiedzieć co się z Tobą dzieje, to jeszcze nie powód abyś się zachowywał jak nastolatek, którego trzeba kontrolować i musi mieć we wszystkim akceptację rodziny.
Samodzielność polega też na tym, ze robisz rzeczy które nie wszystkim i nie zawsze muszą sie podobać.
Nie mam w tym momencie zupełnej samowoli typu jakieś branie narkotyków czy przepadanie na kilka dni, tylko samodzielne pozwalanie sobie na spędzanie czasu gdzie chcesz, nawet jeśli komuś to się nie podoba.
Ważne jest tylko to, czy całokształt jest właściwy. Przykład : chodzisz do kina kiedy chcesz i z kim chcesz o ile nie zawalasz studiów i jesteś w stanie zapewnić sobie bezpieczny nocleg.
W ten sposób możesz zbudować własną niezależność a jednocześnie nie być we wszystkim uległym i podporządkowanym cudzym oczekiwaniom.Nie nakładam sam sobie ograniczeń, gdyby to zależało ode mnie, to wszystko wyglądałoby inaczej.
Przecież to zależy tylko od Ciebie. Powinieneś to wiedzieć.
Ile sobie wypracujesz tyle będziesz miał.Każdy dba żeby jemu było dobrze, żeby miał jak najwięcej przywilejów i praw. Rodzice też.
Chcesz mieć więcej to musisz sobie wypracować.
W życiu nie ma nic za darmo.
Rozmawialiśmy już o tym. To nie takie proste.
Miklosza napisał/a:Że wszyscy umrą i zostaniecie sami bez własnej rodziny bez kobiety mężczyzny
Co o tym sądzicie ? Jakie jest zdanie na temat temat ?
Samej samotności się nie boję ale tego, że na starość zachoruję na jakaś chorobę utrudniającą samodzielne funkcjonowanie. To jest chyba najstraszniejsza wizja, że stopniowo będę tracił zdolność samodzielnego funkcjonowania i nie będzie nikogo kto by mi pomógł nawet w najprostszych czynnościach.
Może się nie boisz bo jeszcze jei nie doświadczyłeś?
Ja sie nie boję bo nie zostanę sama, zawsze będe mieć SIEBIE i BOGA Jeśli ktoś lubi własne towarzystwo, lubi siebie i ma jakieś zainteresowania oraz pokłada ufność w Bogu, to nie boi sie samotności.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy boicie się że kiedyś zostaniecie sami ?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024