Najgorsza jest w życiu samotność - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Najgorsza jest w życiu samotność

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 60 ]

Temat: Najgorsza jest w życiu samotność

Cześć, zarejestrowałem się na forum żeby o coś zapytać, dostać kilka rad od pań oraz od mniejszej męskiej części tego forum.   Zaczynam podupadać mentalnie, żeby zrozumieć czym to jest spowodowane pokrótce opiszę swoją historię.   

Nie jest to historia jakich mało, zapewne jakaś część forum miała w życiu podobnie. Wychowywałem się w patologicznym domu, nadopiekuńcza matka oraz ojciec alkoholik - z tego co słyszałem i czytałem, chyba najgorszy zestaw jaki może być. W szkole podstawowej przez zachowanie swojego ojca byłem wytykany palcami i odtrącony, co zostawiło ślad w mojej głowie i pamiętam do tej pory różne urywki z sytuacji bardzo wstydliwych i przykrych dla mnie, uważam że ten okres bardzo źle ukształtował mnie jako chłopaka który zaczynał dorastać i mocno wpłynął na to jakim obecnie teraz jestem człowiekiem. Od dzieciństwa zmagam się z różnymi problemami od strony zaburzeń lękowych, nerwica natręctw, nerwica lękowa - nie są to obce dla mnie terminy, natomiast nie jest ze mną źle - zacząłem "uczyć" się o nerwicy i o tym skąd bierze się lęk, jak się pojawia i dlaczego się utrzymuje, co skutkuje funkcjonowaniem bez leków. W tamtym okresie zacząłem również oglądać filmy dla dorosłych, to chyba była moja odskocznia od awantur i patologii w domu oraz bycia odtrąconym w szkole, znalazłem swój uspokajacz, narkotyk? jeszcze nie zdawałem sobie wtedy sprawy jakie negatywne skutki może przynieść to uzależnienie.  To uzależnienie pochłonęło mnie bez granic.  Miałem objawy fobii społecznej, unikałem ludzi, miałem tylko dwóch znajomych. Tak zresztą było do 26 roku mojego życia. Nigdy nie byłem na czyjejś 18, na urodzinach, nikt nigdy mnie nigdzie nie zaprosił. Dodatkowo mam dużą wadę zgryzu i w planach mam założenie aparatu ortodontycznego ku czemu poczyniłem już pewne kroki.  Miałem kiedyś dziewczynę ale w gimnazjum i do niczego pomiędzy nami nie doszło.  Zamknąłem się w domu, fobia społeczna się pogłębiała, uzależnienie było coraz głębsze - potrafiłem oglądać filmy po kilka godzin dziennie. 

W końcu stwierdziłem że muszę zacząć coś robić ze swoim życiem, miałem w głowie mętlik, chaos. Z jednej strony chciałem coś zrobić, chciałem żyć normalnie, chciałem być normalnym chłopakiem, poznać jakąś dziewczynę, jeździć z nią do jej rodziców, później do moich, chodzić na spacery, do kina, spędzać razem święta, zamieszkać razem, chciałem czuć się kochany i takim samym uczuciem darzyć swoją wybrankę - tak sobie wyobrażałem związek, fantazjowałem o tym, marzyłem. Marzyłem o dziewczynie która by mnie kochała, czekała na mnie w domu z obiadem. Z drugiej strony pojawiały się myśli które były bardziej racjonalne "człowieku, masz 27 lat, nie masz kompletnie żadnego doświadczenia z kobietami, nawet nigdy nie byłeś na randce, nie wiedziałbyś jak się zachować w towarzystwie innych kobiet w twoim wieku, jesteś niedojrzały o aparycji licealisty a nie dojrzałego postawnego mężczyzny, dodatkowo nie masz samochodu bo boisz się nim jeździć i pracujesz za 3500 złotych netto, zapomnij o tym, to jest nie możliwe w twoim przypadku żeby jakaś dziewczyna się tobą zainteresowała, nie masz kolegów, znajomych, całe życie siedzisz w domu, brak samochodu, dobrej pracy - czym byś jej zaimponował? tym że szybko piszesz na klawiaturze? jesteś nikim. To nie jest depresja czy obrażanie się, jesteś wykluczony w tym wieku nie mając niczego. Przegrałeś."

Wychodziłem do parku, posiedzieć w ciszy i spokoju. Obserwowałem ludzi, pary w różnym wieku, od nastolatków po dojrzałych ludzi. Czułem wewnętrznie ucisk w klatce piersiowej i przeogromny smutek, żal do świata, żal do życia - przeklinając to że się urodziłem i miałem taki start - przecież gdybym urodził się w normalnej rodzinie prawdopodobnie byłbym zupełnie innym człowiekiem. Skończyłbym lepszą szkołę, nie miał zaburzeń lękowych, miał dziewczynę i normalne życie towarzyskie. Moim życiem były filmy dla dorosłych które były ucieczką, odskocznią, darmową dopaminą i endorfinami.  Zacząłem powoli to zmieniać, odstawiać pornografię (z której do tej pory do końca nie zrezygnowałem, ale obecnie chyba przechodze jakieś mentalne załamanie i myślę że to będzie kluczowy etap żeby zacząć mocno zmieniać swoje życie bo dzieje się źle)
Znalazłem pracę, zacząłem uczyć się angielskiego i niemieckiego, zrobiłem prawo jazdy. Zapisałem się do ortodonty (jednak do założenia aparatu jeszcze chwilę, myślę że jakieś 6-7 miesięcy).  Wiem że moja wada zgryzu bardzo ogranicza mój i tak mały potencjał, ja się po prostu wstydzę mówić. Wielokrotnie chciałem zachować się inaczej w trakcie rozmowy, więcej dyskutować w grupie, ale zawsze w głowie zapalała się lampka "co tu zrobić żeby nie było widać mojej wady zgryzu" i albo ucinałem rozmowę albo starałem się jakoś zakrywać moją wadę zgryzu, a jest ona bardzo widoczna, rozmówca zawsze kieruje wzrok w stronę moich zębów, bo to po prostu rzuca się w oczy - to spowodowało że ograniczyłem rozmowy z ludźmi, gdyż po prostu się wstydziłem i nadal wstydzę. Zresztą naprawa zgryzu jest kluczowym elementem jeżeli w ogóle jakaś dziewczyna chciałaby zamienić ze mną więcej niż kilka zdań.


W pracy jakoś dogadywałem się z ludźmi, na początku było bardzo niezręcznie, jako że jestem wycofany, zbyt spokojny i uległy a na dodatek tyle lat siedziałem w domu, wyszedłem jak dzikus do ludzi. Później zacząłem się rozkręcać - ale wada zgryzu codziennie niszczy mi samoocenę i powoduje że unikam dłuższych kontaktów z ludźmi. Zapewne ludzie myślą że jestem dziwnym chłopakiem - sam bym tak o sobie pomyślał, mówiąc szczerze.  Mam obecnie 29 lat, brak obycia z kobietami, brak doświadczenia, wadę zgryzu, wagę 64 kg przy 175 cm wzrostu, jestem bardzo chudy, nie mam samochodu - stwórzcie w głowach obraz jak mogę wyglądać, nie jest kolorowo co?... niestety.
Stworzyłem sobie kiedyś listę co muszę zrobić żeby poprawić swój stan, kluczowym elementem dla mnie jest aparat ortodontyczny, i nabranie masy mięśniowej, tak chociaż 6-8 kg. Zmiana ubioru.  Codziennie uczę się angielskiego. Niestety, jestem świadomym chłopakiem, wiem w jakim położeniu się znajduję i coraz bardziej wizja moich marzeń oddala się i dochodzi do mnie głos rozsądku "stary, próbuj.. ale szanse masz małe, żeby nie mówić praktycznie zerowe" mam okropny żal, do rodziców, do świata, do wszystkiego. Ostatnio oglądałem film "Najmro, kocha, kradnie, szanuje" i miałem łzy w oczach i popadłem w stan melancholii na kilka dni - prosty film, zwykły związek gangstera z młodą dziewczyną - ale taki prawdziwy, szczery.  Było mi bardzo smutno że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, nigdy nie dane było mi wsiąść w pociąg i przejechać 300 km do ukochanej dziewczyny która by na mnie wyczekiwała, nigdy nie poczułem silnych uderzeń serca, motylków w brzuchu i stanu odurzenia miłością dla której mógłbym zrobić wszystko.  To dla mnie coś obcego, mimo że podświadomie jestem wstanie chociaż w minimalnym stopniu wyobrazić sobie te uczucia i kaskadę hormonów która występuje w stanie zakochania. Może dlatego że jestem dość wrażliwym i empatycznym człowiekiem.

Nie nadrobię utraconej młodości, straconych lat. Wtedy gdy moi rówieśnicy zdobywali pierwsze dziewczyny i uczyli się na błędach, ja siedziałem w pokoju. W moim azylu.   Dziękuje za możliwość "wygadania" się.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-02-04 15:34:16)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

wada zgryzu-nie bylaby dla mnie problemem
brak samochoddu- przeciez mas prawko to samochod w kazdej chwili w razie cos mozna dokupic, wiec zaden problem
brak doswiadczenia- mnie dorzuca, jak ktos ma za duze. taka damksa/meska dziwka.  natomiast brak albo malo tlumacze sobie, ze poprostu kogos konkretnego, kto by mu pasowal nie znalazl
waga- no tu moglbys sprobowac sie poprawic..
pornografia- na czym ogladasz? na kompie? wyrzuc kompa to nie bedziesz ogladal.rdykalnie, inaczej nic to nie da. i to juz bylby dla mnie mega problem. pornografia zabija seksualnosc, wypiera milosc, nawet jak rzucisz to pozostalosci  po uzaleznieniu beda w tobie siedziec. pozostana "konsekwencje" uzaleznienia.

i ok, jestes poraniony, ale nie mozna zrzucic wszystkiego na rodzine. jestes odpowiedzialny sam za siebie. hitler tez mial rodzine jaka mial, do tego nie zostal przyjety na sztuke na uniwerku. to nie jest zadne tlumaczenie. w ten sposob poprostu latwo przerzucic odpowiedzialnosc na kogos innego i kazdy by tak robil.

3

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Dzięki za odpowiedź, chociaż jedna osoba.  Być może masz racje w tym co piszesz, natomiast uważam że okres dojrzewania i kształtowania się charakteru dziecka jest kluczowy co do tego kim to dziecko później zostanie.  Co do samochodu, no faktycznie to że posiadam prawko jest swego rodzaju plusem, i ten samochód zawsze można kupić.  Ale 29 lat i brak doświadczenia z kobietami to jest po prostu tragedia. I wiem że dopóki nie poprawie swojej samooceny, i nie naprawię swoich fizycznych wad to nie będę wstanie tego nadrobić. Ta wada zgryzu, niska waga, kompleksy - to  wszystko starsznie mnie blokuje.

4

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Ja bym troszkę się nie zgodziła, że najgorsza jest samotność. Nie abym pisała, ze to coś cudownego. Nie mniej nie wiem, czy życie lub znajomość z osobą a fałszywą nie jest mimo wszystko gorsza....

5 Ostatnio edytowany przez netowa1 (2023-02-08 17:42:26)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
AnnaGrawer napisał/a:

Ja bym troszkę się nie zgodziła, że najgorsza jest samotność. Nie abym pisała, ze to coś cudownego. Nie mniej nie wiem, czy życie lub znajomość z osobą a fałszywą nie jest mimo wszystko gorsza....


zgadza sie  przytakiej osobie czy odpukać kilku takich osobach ,, człowiek tez jest  delikatnie mowiąc meeega samotny  ,takie 2 negatywne w 1

6

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Samotność nie jest tak zła jak nieudany związek bracie.

Mi to zajęło trochę czasu aby to zrozumieć, im więcej facetów to pojmie tym lepiej.

7

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
ChuopskiChłop napisał/a:

Samotność nie jest tak zła jak nieudany związek bracie.

Mi to zajęło trochę czasu aby to zrozumieć, im więcej facetów to pojmie tym lepiej.


To prawda, nie neguje tego. Ale jest ten szansa na udany związek, tego mi brakuje.

8

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Hej mastermind,

Bardzo mnie poruszyła Twoja historia i trzymam mocno kciuki za Ciebie i stworzenie udanego związku.

Moje uwagi do Ciebie:

1) Masz "pisane" - potrafisz naprawdę ciekawie i wciągająco opisywać swoje przeżycia. To jest Twój "bonus" i taki styl myślenia/ wypowiadania może być dla dziewczyny bardzo pociągający.

2) Jesteś romantykiem, chcesz przeżyć miłość romantyczną i obdarować drugą osobę takim przeżyciem - to jest Twój drugi mocny punkt. Jest wiele dziewczyn, które o takim związku marzą.

3) Ograniczenia -  z tego, co opisujesz, aktywnie podchodzisz do swoich ograniczeń i krok po kroku starasz się je zlikwidować (wada zryzu, brak znajomości języków, etc). Bardzo dobrze! Pozostałe ograniczenia (brak auta, mała masa mięśniowa), które możesz przyjmując takie samo systematyczne podejście zlikwidować.

4) Twoim podstawowym ograniczeniem wydają się być niskie umiejętności społeczne. Umiejętności społeczne można trenować. Na Twoim miejscu rozpoczęłabym świadomą pracę nad rozwojem Twoich umiejętności społecznych – świadomie szukanie sposobności do rozmów z ludźmi, prowadzenie konwersacji pomimo lęku, że ktoś się patrzy na Twoje zęby. Ucz się, co sprawia, że konwersacja się toczy wartko i druga osoba czuje się dobrze z Tobą. Dobre jest prowadzenie dziennika interakcji i notowanie swoich „sukcesów”. Ćwicz tworzenie znajomości i przyjaźni. Naprawdę sobie uświadomisz, że dla większości ludzi znacznie większe znaczenie ma to, że Ty im okazujesz respekt i zainteresowanie, niż to, jaki masz zgryz czy ile ważysz.

5) Jest wiele dziewczyn podobnych Tobie – zakompleksionych i marzących o swoim księciu z bajki. Ale oczywiście nie będzie żadnej relacji, jeśli oboje są tak nieśmiali, że się do siebie nie odezwą. Więc powrót do punktu 4 => myślę, że jeśli się ogarniesz w kontekście pewności siebie w relacjach towarzyskich, bardzo szybko zaczną pojawiać się dziewczyny w Twoim życiu.

9 Ostatnio edytowany przez dfx755 (2023-02-11 13:43:50)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Czy najgorsza są gorsze rzeczy niż samotność. Osobiście pewnie jak się zmienisz bo chcesz (oczywiście musisz chcieć, to zrobić dla siebie, a nie dla "miłości") masz szansę na sukces. Gorzej jeśli robisz, to bo musisz często skazane, to jest na porażkę.

Ja jestem jaki jestem, nie zmienię się z moim charakterem nastawieniem do życia zero szans na związek, gorzej że siebie akceptuję, a z drugiej strony boli że nie mam szans na akceptację i związek, a teraz to zostają singielka z dziećmi lub romans z żonata. Po wszystkim kończę na dnie emocjonalnym w jego najciemniejszych zakamarkach.

10 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2023-02-12 01:24:10)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Marzenia spełniają się, ale trzeba dać im szansę.
Szansę marzeniom i sobie daj idąc na terapię DDD /dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej/ bo zwyczajnie nie jesteś przystosowany do życia, albo na DDA
/dorosłe dziecko alkoholika/, bo wychowywanie się w rodzinie jaką Ty miałeś
spowodowało u Ciebie szereg problemów natury psychicznej.
Sam sobie nie poradzisz, bo już masz swój poważny problem uzależnienia
tj. pornografia.
Masz bardzo niską samoocenę i fobię społeczną.
Uporządkujesz te sprawy, to inne będą Ci się  układać zdecydowanie lepiej.
Musisz przewartościować swoje życie, ale samemu nie dasz rady, bo to jest
bardzo trudny i dość długi proces.
Twoje plany dot. zgryzu, siłowni, nauki jęz. obcych, konsekwentnie realizuj.
Nie jesteś jak na razie w związku, dzieci Cię nie obsiadły, więc obowiązków
nie masz, a czas jaki masz może być Twoim sprzymierzeńcem.
Zregenerowany, wyterapeutyzowany, silny psychicznie, umięśniony
odpowiednio - udasz się na podbój.
Na efekty długo czekać nie będziesz.

11

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Kolego ja też przesiaduję w domu całe miesiące tylko wychodzę do mojego psychiatry bo mam schizofrenie lęki i tak dalej ograniczam porno bo jestem też uzależniony nie mam już znajomych nigdy żadnej kobiety tyle że już nie pracuje nie mam pieniędzy i mam 39 lat sad

12 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-13 00:25:40)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Autorze, mocno się z tobą identyfikuje. Mamy niemal identyczną historię z jedynie niewielkimi różnicami. Ja mam 26 lat, zarabiam jeszcze mniej od ciebie, nigdy nie miałem twojego uzależnienia chociaż czasami miałem wrażenie, że mam. Plus dla ciebie, że sam doszedłeś do wszystkich wniosków jakie wypisałeś, ja potrzebowałem do tego pół roku terapii. A teraz kilka kwestii:

1. Co do twojego uzależnienia to myślę, że w tej sprawie powinieneś się udać do psychiatry po leki. Ja też kiedyś potrafiłem codziennie zaglądać na strony dla dorosłych, a odkąd zacząłem brać leki od psychiatry praktycznie w ogóle nie czuję chęci zaglądania na takie strony. Nie polecam wyrzucać kompa bo nawet jeśli to by pomogło to jednak komputer w dzisiejszych czasach jest niemal niezbędny do życia. 

2. Wiele osób pisało zarówno tu jak i w innych tematach, że toksyczny związek jest gorszy niż samotność. Może nie jestem najlepszą osobą do wypowiadania się na ten temat bo w końcu nigdy nie byłem w związku ale nie zgadzam się z tym. Może i faktycznie tkwienie w toksycznym związku jest gorsze od samotności jednak nawet taki związek daje człowiekowi bardzo ważne doświadczenia. Samo obcowanie z drugą osobą, fakt bycia kochanym chociaż przez jakiś czas, życie nie tylko dla siebie, czy też ta "techniczna" czyt. fizyczna strona związku. Nawet jeśli ostatecznie związek nie wypalił i stał się toksyczny, nawet jeśli się zakończył w sposób traumatyczny np. zdrada to i tak zostawia po sobie doświadczenia, a także możliwość nauki na błędach. Samotność nie daje niczego, ani doświadczeń, ani nauki, ani nawet spokoju. Jest tylko pustka, która z czasem się powiększa i nawet nie wiesz czym ją wypełnić bo nigdy tego nie doświadczyłeś.

3. Twoje postanowienia jak najbardziej na plus i ja jestem tego przykładem. Też niedługo będę robić aparat mimo iż nie mam zbyt krzywego zgryzu, mam tylko trochę to i tak chcę mieć idealne zęby. Każda aktywność fizyczna pomaga zarówno fizycznie jak i psychicznie. Ja kiedyś miałem podobną sytuację do ciebie tylko odwrotną, byłem trochę gruby już na granicy otyłości. W niecały rok, schudłem 20kg samą siłownią i trochę bieganiem, nadal trenuję i forma jest coraz lepsza. Niestety wbrew temu co pisało tu kilka osób, wygląd ma bardzo duże znaczenie i twoja decyzja o poprawie wszystkich fizycznych wad jest jak najbardziej prawidłowa. Niestety ale nawet najlepszy charakter nie zamaskuje czegoś co widać na pierwszy rzut oka czyli na przykład tego zgryzu ale ty już podjąłeś odpowiednie kroki żeby to zmienić. I to jest najważniejsze, że się nie poddałeś i walczysz. 

4. Erie, powiedz mi szczerze czy na prawdę wierzysz w swoją własną radę? Na prawdę wierzysz, że ktoś taki jak autor czy ja jest zdolny nauczyć się kontaktów społecznych niemal od zera w takim wieku? Mam tu na myśli szczególnie kontaktów z kobietami bo niestety faktem jest, że dla wielu jeśli nie dla większości ludzi podobnych do nas kobiety przez długi czas były lub nadal są niemalże kosmitami. Tajemniczymi istotami, które wydają się prawie całkowicie odmiennymi i wręcz niepojętymi. Ja teraz wiem, że tak nie jest ale samo posiadanie wiedzy nie wystarczy by ją w pełni zrozumieć i uznać za prawdę jeśli przez większość życia się myślało o kobietach jak o istotach z innej planety. Wiem też, że nie da się nadrobić tego co stracone. Pierwsze zakochanie w wieku nastoletnim, pierwszy związek, pierwszy seks kiedy oboje nie mają jeszcze żadnego doświadczenia, pocałunki, trzymanie się za ręce, dawanie sobie pierwszych prezentów, pierwszy wspólny wyjazd kiedy jeszcze trzeba było pytać rodziców o pozwolenie i zarobić na niego roznosząc ulotki lub coś w tym stylu i ogólnie ta cała beztroska miłość. Dlatego pytam ponownie czy według ciebie na prawdę da się zrobić choć część z tych rzeczy i zdobywać pierwsze doświadczenia w wieku prawie 30 lat? Pytam całkowicie poważnie.

Piszesz, że jeśli autor ogarnie się w kontekście pewności siebie w relacjach towarzyskich to dziewczyny szybko zaczną się pojawiać. Niestety problem polega na tym, że dziewczyny marzące o księciu z bajki tylko na takich będą zwracać uwagę. Niestety definicja księcia z bajki w obecnych czasach bardzo odbiega od tej znanej właśnie z bajek. Facet będący czułym romantykiem i jak to napisałaś "chcący przeżyć romantyczną miłość i obdarować drugą osobę takim przeżyciem" według dzisiejszych standardów zostanie uznany przez większość kobiet za nudnego, słabego i wartego bycia "tylko przyjacielem". Przyznam szczerze, że ja też zawsze marzyłem i nadal marzę o właśnie takiej prawdziwej miłości, dla której byłbym gotów poświęcić nawet życie. Nie twierdzę, że już w ogóle nie ma kobiet takich jakie opisałaś dlatego też użyłem słowa "większość" ale niestety jest to niemal wymarły gatunek. Ja nigdy nie widziałem takiej dziewczyny ani nawet nie słyszałem by któryś z moich znajomych taką znał.

13

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Erie napisał/a:

2) Jesteś romantykiem, chcesz przeżyć miłość romantyczną i obdarować drugą osobę takim przeżyciem - to jest Twój drugi mocny punkt. Jest wiele dziewczyn, które o takim związku marzą.

Gdzie niby je spotkać?

14

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Shinigami napisał/a:

4. Erie, powiedz mi szczerze czy na prawdę wierzysz w swoją własną radę? Na prawdę wierzysz, że ktoś taki jak autor czy ja jest zdolny nauczyć się kontaktów społecznych niemal od zera w takim wieku? Mam tu na myśli szczególnie kontaktów z kobietami bo niestety faktem jest, że dla wielu jeśli nie dla większości ludzi podobnych do nas kobiety przez długi czas były lub nadal są niemalże kosmitami. Tajemniczymi istotami, które wydają się prawie całkowicie odmiennymi i wręcz niepojętymi. Ja teraz wiem, że tak nie jest ale samo posiadanie wiedzy nie wystarczy by ją w pełni zrozumieć i uznać za prawdę jeśli przez większość życia się myślało o kobietach jak o istotach z innej planety. Wiem też, że nie da się nadrobić tego co stracone. Pierwsze zakochanie w wieku nastoletnim, pierwszy związek, pierwszy seks kiedy oboje nie mają jeszcze żadnego doświadczenia, pocałunki, trzymanie się za ręce, dawanie sobie pierwszych prezentów, pierwszy wspólny wyjazd kiedy jeszcze trzeba było pytać rodziców o pozwolenie i zarobić na niego roznosząc ulotki lub coś w tym stylu i ogólnie ta cała beztroska miłość. Dlatego pytam ponownie czy według ciebie na prawdę da się zrobić choć część z tych rzeczy i zdobywać pierwsze doświadczenia w wieku prawie 30 lat? Pytam całkowicie poważnie.

Tak, da się, ale na pewno nie będzie to łatwe. Jest przy tym masa pracy na lata. Zrobicie tysiące błędów i setki razy zostaniecie odrzuceni. Wiele razy zaliczycie dno i będziecie chcieli się poddać.

W takim razie czy warto? Oczywiście. Nie daje wam gwarancji, że kogoś znajdziecie, ale zdobędziecie ogromną pewność siebie i doświadczenie, które w ostateczności wykorzystacie na inne dziedziny życia, a przede wszystkim zaznacie pewnien spokój ducha i szczęście. Mówi wam to ktoś kto jeszcze 2 lata temu dosłownie bał się spojrzeć na dziewczynę, a co dopiero zaprosić na randkę. Po ponad dwóch latach mam już niemałe skucesy, gdzie przez pierwszy rok czułem, że stoję w miejscu.

Ale co najważniejsze musicie BARDZO tego chcieć. To jest praca 24/7. Koniec z grami, serialami i innymi odciągaczami. Czasu nie wrócicie, ale teraz musicie go wykorzystać na 100%. Każdy dzień ma być lekcją. Próbujecie do skutku, bez względu na wszystko.

Ze swojej strony polecam zapomnieć, że szukajcie dziewczyny. To czuć na kilometr. Nawet ja, po opisie lub poście facetów na grupach singlowskich wyczuwałem desperację, a co dopiero kobiety..

Pierwsza rzecz: Musicie zacząć szukać nowych znajomości. Obyć się z ludźmi. Poznać przyjaciół. To jest najłatwiejsza droga do poznania swojej drugiej połówki. Aplikacje traktowałbym jako plac ćwiczeń. Czyli to na ile możecie sobie pozwolić w rozmowie z kobietą (oj, nawet nie zdajecie sprawy jak dużo tongue).

Druga rzecz (najważniejsza): Choćby was niesamowicie korciło to nigdy, ale to przenigdy k*rwa NIE narzekajcie. Swoje smuty chowajcie do kieszeni, bo marudzenie i obwinianie siebie (i innych) to nowotwór złośliwy dla waszej pewności siebie i samooceny. A to znacząco wpływa na wasze sukcesy..

Shinigami napisał/a:

Piszesz, że jeśli autor ogarnie się w kontekście pewności siebie w relacjach towarzyskich to dziewczyny szybko zaczną się pojawiać. Niestety problem polega na tym, że dziewczyny marzące o księciu z bajki tylko na takich będą zwracać uwagę. Niestety definicja księcia z bajki w obecnych czasach bardzo odbiega od tej znanej właśnie z bajek. Facet będący czułym romantykiem i jak to napisałaś "chcący przeżyć romantyczną miłość i obdarować drugą osobę takim przeżyciem" według dzisiejszych standardów zostanie uznany przez większość kobiet za nudnego, słabego i wartego bycia "tylko przyjacielem". Przyznam szczerze, że ja też zawsze marzyłem i nadal marzę o właśnie takiej prawdziwej miłości, dla której byłbym gotów poświęcić nawet życie. Nie twierdzę, że już w ogóle nie ma kobiet takich jakie opisałaś dlatego też użyłem słowa "większość" ale niestety jest to niemal wymarły gatunek. Ja nigdy nie widziałem takiej dziewczyny ani nawet nie słyszałem by któryś z moich znajomych taką znał.

Te romantyzmy to iluzja waszej jaźni. Znam to z autopsji.. Związek to partnerstwo gdzie jedna osoba pomaga drugiej i na odwrót (+ bliskość). Jak zaczniecie stawiać kobietę na piedestale, to ta ucieknie w podskokach. Z perspektywy czasu i ja bym uciekł od takiej, która nie widzi za mną świata. Nie chciałbym z moją przyszłą partnerką spędzać każdego dnia, bo mam swoje hobby i przyjaciół, z którymi chciałbym spędzać czas sam.

Poza tym szukanie dziewczyny, dla której moglibyście zrobić wszystko mocno ogranicza wasz wybór. Każdy ma swoje wady i nie sądzę bo istniał drugi człowiek na ziemi który podpasowałby wam w 100%.

Teraz to szukajcie sobie jakiejkolwiek. Nie ma to znaczenia, serio. Na 99,9% i tak ta pierwsza nie zostanie waszą żoną, a przynajmniej zyskacie doświadczenie, które jest wam potrzebne jak psu buda.



Do nauki macie zajebiście dużo, nie zostaje mi nic innego jak życzyć wam "powodzenia". Zacznijcie najlepiej od teraz...

15 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-02-13 10:12:58)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Hopefull, ale zajechało jakimś coachingiem tongue To ma sens tylko w przypadku ludzi, którzy są odważni i są w stanie zarywać na żywo. Ja tego nie umiem i się zwyczajnie nie nauczę nigdy, to nie jest po prostu dla mnie. Nie podejdę nigdy do dziewczyny, żeby ją poprosić o numer, czy coś. Za wysokie progi dla kogoś takiego jak ja.

I nie zgadzam się, że da się coś nadrobić w wieku >30 lat. To jest zwyczajnie za późno. Znajdź mi jakąś dziewczynę koło 30stki, która by sama z własnej woli wybrała faceta mającego 30 lat, który nie ma doświadczenia xD Żadna nie wybierze kogoś takiego, bo ma wybór wśród bardziej ogarniętych ludzi.

Co do znajomości - powiedz mi, po jakiego grzyba ktoś z moich znajomych miałby mnie zapoznać z innymi jego znajomymi? Z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że grupki zawsze trzymają się razem i nie mieszają się. Jak idę zagrać z ludźmi w planszówki, to gramy w planszówki, a nie myślimy o tym z kim kogo zapoznać.

16

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
jakis_czlowiek napisał/a:

Hopefull, ale zajechało jakimś coachingiem tongue To ma sens tylko w przypadku ludzi, którzy są odważni i są w stanie zarywać na żywo. Ja tego nie umiem i się zwyczajnie nie nauczę nigdy, to nie jest po prostu dla mnie. Nie podejdę nigdy do dziewczyny, żeby ją poprosić o numer, czy coś. Za wysokie progi dla kogoś takiego jak ja.

Kiedyś też się bałem i nigdy do nikogo nie zagadywałem. Nawet nie potrafiłem zaprojektować w sobie myśli, że mógłbym do kogoś podejść i zacząć rozmowę, nie mówiąc już o pocałunkach czy seksie. Pewność siebie nie wynika z genów, a wiedzy, którą nabywamy z doświadczeniem.

jakis_czlowiek napisał/a:

I nie zgadzam się, że da się coś nadrobić w wieku >30 lat. To jest zwyczajnie za późno. Znajdź mi jakąś dziewczynę koło 30stki, która by sama z własnej woli wybrała faceta mającego 30 lat, który nie ma doświadczenia xD Żadna nie wybierze kogoś takiego, bo ma wybór wśród bardziej ogarniętych ludzi.

Na tym forum, któraś z pań napisała że związała się z 32-34 latkiem - prawiczkiem. Sam znam przypadek dwóch 28latków.

jakis_czlowiek napisał/a:


Co do znajomości - powiedz mi, po jakiego grzyba ktoś z moich znajomych miałby mnie zapoznać z innymi jego znajomymi? Z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że grupki zawsze trzymają się razem i nie mieszają się. Jak idę zagrać z ludźmi w planszówki, to gramy w planszówki, a nie myślimy o tym z kim kogo zapoznać.

Nie rozumiem.. To normalne, że spotykasz się z kimś raz, drugi, trzeci. Potem ta osoba zaprasza Cię np. na jakieś swoje święto gdzie prócz Ciebie są inni też jej z znajomi. Piszę to z autopsji, bo sam 2 lata temu nie miałem znajomych i bliskich przyjaciół. Tylko wiesz.. jak idziesz na planszówki i potem mówisz ludziom "cześć" i wracasz do domu to ciężko Ci będzie wejść w takie grono. Tu potrzeba trochę inicjatywy. Zaproponować takiej osobie jakieś piwo, wspólny wypad na dyskotekę, koncert.. Opcji masz wiele.

17

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

Te romantyzmy to iluzja waszej jaźni. Znam to z autopsji..

To nie jest tylko iluzja jazni. To jest przede wszystkim wpajanie chlopcom od dziecinstwa falszywego obrazu idealnego idealnego faceta, ktory najbardziej podoba sie kobietom. Przeciez wszystkie bajki jakie dzieci poznaja od malego ucza, ze facet powinien byc wlasnie tym romantycznym tycerskim ksieciem z bajki na bialym koniu i te cechy zapewnia mu powodzenie w oczach pieknych kobiet. To bajki ucza tez, ze wlasnie ta milosc romantyczna jest najwspanialszym i jedynym slusznym rodzajem milosci. A kiedy chlopiec dorasta i zaczynaja sie pierwsze relacje damsko-meskie zderza sie czasem bolesnie z rzeczywistoscia - rycerski prawy i dobry ksiaze wcale nie jest tym najbrdziej porzadanym przez kobiety.

Dlatego tez mysle podobnie jak Shinigami, ze to co napisala tu Erie:

Erie napisał/a:

2) Jesteś romantykiem, chcesz przeżyć miłość romantyczną i obdarować drugą osobę takim przeżyciem - to jest Twój drugi mocny punkt. Jest wiele dziewczyn, które o takim związku marzą.

to bzdura.

Hopefull napisał/a:

Teraz to szukajcie sobie jakiejkolwiek. Nie ma to znaczenia, serio. Na 99,9% i tak ta pierwsza nie zostanie waszą żoną, a przynajmniej zyskacie doświadczenie, które jest wam potrzebne jak psu buda.

Rozumiem o co ci chodzi, ale teraz pytanie - czy wchodzenie w zwiazek z jakakolwiek dziewczyna - nawet taka, ktora "normalnie" nigdy by nas nie interesowala tylko po to by zdobyc doswiadczenie nie bedzie traktowaniem tej dziewczyny instrumentalnie i zabawa jej uczuciami? Moim zdaniem to nie jest do konca dobra rada.

Hopefull napisał/a:

Aplikacje traktowałbym jako plac ćwiczeń.

Akurat na apkach chyba najlatwiej poznac kogokolwiek wlasnie do nabierania doswiadczenia jak to wyzej okresliles. Mniej atrakcyjne dziewczyny, ktore same nie maja powodzenia i szczescia w zwiazkach tez tam sa.

Hopefull napisał/a:

Jak zaczniecie stawiać kobietę na piedestale, to ta ucieknie w podskokach. Z perspektywy czasu i ja bym uciekł od takiej, która nie widzi za mną świata.

A tak przekornie zapytam - co w sytuacji w ktorej obie strony zwiazku swiata poza soba nie widza? To dobrze czy zle?

jakis_czlowiek napisał/a:

Znajdź mi jakąś dziewczynę koło 30stki, która by sama z własnej woli wybrała faceta mającego 30 lat, który nie ma doświadczenia xD Żadna nie wybierze kogoś takiego, bo ma wybór wśród bardziej ogarniętych ludzi.

Jak juz kiedys pisalem - moja dziewczyna na przyklad. Jest nawet po 30 i tez jest niedoswiadczona. Wiec da sie. tongue Chociaz faktycznie modelki raczej w takim "stanie" chyba nie znajdziesz, ze tak powiem, a potrafie zrozumiec ze wymagan w zwiazku w wygladem ktos moze nie byc w stanie obnizyc.

Tak swoja droga to zawsze mnie dziwi jak widze w tego typu watku wypowiedzi takie jak (a zawsze takie wypowiedzi w podobnych watkach sie znajduja):

blueangel napisał/a:

wada zgryzu-nie bylaby dla mnie problemem
brak samochoddu- przeciez mas prawko to samochod w kazdej chwili w razie cos mozna dokupic, wiec zaden problem
brak doswiadczenia- mnie dorzuca, jak ktos ma za duze. taka damksa/meska dziwka.  natomiast brak albo malo tlumacze sobie, ze poprostu kogos konkretnego, kto by mu pasowal nie znalazl

Ale mimo to zadna nigdy nie napisze do autora "choc na priv, chetnie cie poznam". Czyli takie cos w stylu - spoko, mnie bys nie odrzucil, ale i tak nie chce cie poznac. tongue

18

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

Kiedyś też się bałem i nigdy do nikogo nie zagadywałem. Nawet nie potrafiłem zaprojektować w sobie myśli, że mógłbym do kogoś podejść i zacząć rozmowę, nie mówiąc już o pocałunkach czy seksie. Pewność siebie nie wynika z genów, a wiedzy, którą nabywamy z doświadczeniem.

Pewność siebie wynika z sukcesów, które osiągam w życiu. Jeśli nie mam szans na poznanie dziewczyny, to nie mam jak mieć tej pewności, bo skąd?


Hopefull napisał/a:

Na tym forum, któraś z pań napisała że związała się z 32-34 latkiem - prawiczkiem. Sam znam przypadek dwóch 28latków.

Wyjątki od reguły po prostu. Ja się nie natknąłem jeszcze na żadną dziewczynę w moim wieku, która by dobrze zareagowała na to, że zawsze byłem sam. Częściej jest to ok dla dziewczyn w wieku koło ~40 lat. Albo takich, które mają dzieci. Ale te co mnie interesują, nie są zainteresowane prawiczkami, czy facetami bez doświadczenia w związku.

Zresztą, na chłopski rozum. Po co dziewczyna w wieku 30 lat miałaby wybrać mnie i potem się męczyć, bo nie wiem jak to być z kimś. Przecież dużo lepszym wyborem jest ktoś, kto już miał parę dziewczyn. On przynajmniej wie jak to jest być z kimś.


Hopefull napisał/a:

Tu potrzeba trochę inicjatywy. Zaproponować takiej osobie jakieś piwo, wspólny wypad na dyskotekę, koncert.. Opcji masz wiele.

No to jak dla mnie jest wpieprzanie się z butami w czyjeś życie. Wątpię, żeby jakiekolwiek osoby by sobie takiego czegoś życzyły od kogoś, kogo chwilę znają.

19

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Thomas29 napisał/a:
blueangel napisał/a:

wada zgryzu-nie bylaby dla mnie problemem
brak samochoddu- przeciez mas prawko to samochod w kazdej chwili w razie cos mozna dokupic, wiec zaden problem
brak doswiadczenia- mnie dorzuca, jak ktos ma za duze. taka damksa/meska dziwka.  natomiast brak albo malo tlumacze sobie, ze poprostu kogos konkretnego, kto by mu pasowal nie znalazl

Ale mimo to zadna nigdy nie napisze do autora "choc na priv, chetnie cie poznam". Czyli takie cos w stylu - spoko, mnie bys nie odrzucil, ale i tak nie chce cie poznac. tongue

Ja myślę, że gdyby dana dziewczyna nie miała wyboru, to by takiego kogoś wybrała. Ale jeśli ma wybór, np. między z kimś z wadą zgryzu, a kimś bez, to wybierze tego drugiego. Tak samo w przypadku prawa jazdy, mieszkania, doświadczenia w związku i innych rzeczy. Po prostu jak masz wybór, to wybierzesz lepszą opcję i tyle. Nie jest to niczym dziwnym tongue Każdy tak robi, czy facet, czy dziewczyna.

20

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
jakis_czlowiek napisał/a:
Thomas29 napisał/a:
blueangel napisał/a:

wada zgryzu-nie bylaby dla mnie problemem
brak samochoddu- przeciez mas prawko to samochod w kazdej chwili w razie cos mozna dokupic, wiec zaden problem
brak doswiadczenia- mnie dorzuca, jak ktos ma za duze. taka damksa/meska dziwka.  natomiast brak albo malo tlumacze sobie, ze poprostu kogos konkretnego, kto by mu pasowal nie znalazl

Ale mimo to zadna nigdy nie napisze do autora "choc na priv, chetnie cie poznam". Czyli takie cos w stylu - spoko, mnie bys nie odrzucil, ale i tak nie chce cie poznac. tongue

Ja myślę, że gdyby dana dziewczyna nie miała wyboru, to by takiego kogoś wybrała. Ale jeśli ma wybór, np. między z kimś z wadą zgryzu, a kimś bez, to wybierze tego drugiego. Tak samo w przypadku prawa jazdy, mieszkania, doświadczenia w związku i innych rzeczy. Po prostu jak masz wybór, to wybierzesz lepszą opcję i tyle. Nie jest to niczym dziwnym tongue Każdy tak robi, czy facet, czy dziewczyna.

Mi bardziej chodzilo o pewien rodzaj hipokryzji. Wiesz jak te czesto slyszane frazy od dziewczyny, ktora wlasnie dala ci kosza jaki to ty idealny nie jestes i w ogole, ale ona na ciebie nie zasluguje i na pewno znajdziesz sobie kogos odpowiedniego i lepszego od niej, i tym podobne. Bardzo czesto cos takiego slyszalem w zyciu.

21 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-02-13 15:40:21)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Thomas29 napisał/a:

Mi bardziej chodzilo o pewien rodzaj hipokryzji. Wiesz jak te czesto slyszane frazy od dziewczyny, ktora wlasnie dala ci kosza jaki to ty idealny nie jestes i w ogole, ale ona na ciebie nie zasluguje i na pewno znajdziesz sobie kogos odpowiedniego i lepszego od niej, i tym podobne. Bardzo czesto cos takiego slyszalem w zyciu.

Ja spotkań miałem mało, ale też słyszałem, że spotkanie było super, jestem fajnym facetem i dziękuje za spotkanie. I nie chce kolejnego, bo nie było "tego czegoś" tongue

Po prostu tak to działa. Takie teksty to zwykła kultura. Dziewczyna chce być miła i tyle. Przecież nie odpowie, że nie chce się spotkać, bo jestem brzydki, głupi i nudny xD

22

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

Tak, da się, ale na pewno nie będzie to łatwe. Jest przy tym masa pracy na lata. Zrobicie tysiące błędów i setki razy zostaniecie odrzuceni. Wiele razy zaliczycie dno i będziecie chcieli się poddać.

W takim razie czy warto? Oczywiście. Nie daje wam gwarancji, że kogoś znajdziecie, ale zdobędziecie ogromną pewność siebie i doświadczenie, które w ostateczności wykorzystacie na inne dziedziny życia, a przede wszystkim zaznacie pewnien spokój ducha i szczęście. Mówi wam to ktoś kto jeszcze 2 lata temu dosłownie bał się spojrzeć na dziewczynę, a co dopiero zaprosić na randkę. Po ponad dwóch latach mam już niemałe skucesy, gdzie przez pierwszy rok czułem, że stoję w miejscu.

Ale co najważniejsze musicie BARDZO tego chcieć. To jest praca 24/7. Koniec z grami, serialami i innymi odciągaczami. Czasu nie wrócicie, ale teraz musicie go wykorzystać na 100%. Każdy dzień ma być lekcją. Próbujecie do skutku, bez względu na wszystko.

Ze swojej strony polecam zapomnieć, że szukajcie dziewczyny. To czuć na kilometr. Nawet ja, po opisie lub poście facetów na grupach singlowskich wyczuwałem desperację, a co dopiero kobiety..

Pierwsza rzecz: Musicie zacząć szukać nowych znajomości. Obyć się z ludźmi. Poznać przyjaciół. To jest najłatwiejsza droga do poznania swojej drugiej połówki. Aplikacje traktowałbym jako plac ćwiczeń. Czyli to na ile możecie sobie pozwolić w rozmowie z kobietą (oj, nawet nie zdajecie sprawy jak dużo tongue).

Druga rzecz (najważniejsza): Choćby was niesamowicie korciło to nigdy, ale to przenigdy k*rwa NIE narzekajcie. Swoje smuty chowajcie do kieszeni, bo marudzenie i obwinianie siebie (i innych) to nowotwór złośliwy dla waszej pewności siebie i samooceny. A to znacząco wpływa na wasze sukcesy..

Do nauki macie zajebiście dużo, nie zostaje mi nic innego jak życzyć wam "powodzenia". Zacznijcie najlepiej od teraz...

Rozumiem większość twojego posta ale nie cały. Czy ty sugerujesz, że żeby znaleźć dziewczynę trzeba ponieść porażkę setki albo i tysiące razy? Na to nie starczyłoby całego życia i nie wiem czy ktokolwiek wytrzymałby psychicznie tyle odrzuceń. I najważniejsze, czy to nie jest traktowanie kobiet mega przedmiotowo? Thomas29 dobrze to opisał w swoim poście. Jak nie ta to inna, niemal jakby przeglądać bułki w sklepie, dotykać każdej i ostatecznie nie wybrać żadnej tylko iść do kolejnego sklepu. Brzmi to tak jakby chodziło o to by stać się bezwzględnym manipulatorem, który tylko wykorzystuje kobiety, porzuca i już szuka następnej. Krótko mówiąc, najgorszy typ człowieka.

Z ciekawości aż spytam czy podałbyś jakiś przykład tego na ile można sobie pozwolić w rozmowie z kobietą?

Z tym narzekaniem to jest ciekawa rzecz. Kobiety same nawołują do tego by mężczyźni głośno mówili o swoich problemach, by korzystali z pomocy specjalistów, by nie tłumili swoich uczuć, a kiedy tylko jakiś facet to zrobi to od razu traci całą swoją atrakcyjność. To jest niemal automatyczne odrzucenie.

Hopefull napisał/a:

Kiedyś też się bałem i nigdy do nikogo nie zagadywałem. Nawet nie potrafiłem zaprojektować w sobie myśli, że mógłbym do kogoś podejść i zacząć rozmowę, nie mówiąc już o pocałunkach czy seksie. Pewność siebie nie wynika z genów, a wiedzy, którą nabywamy z doświadczeniem.

Widzisz, a ja na przykład nie mam takich problemów jakie tu wypisałeś. Podejść i "zagadać" to nie byłby jakiś duży problem, gorzej z utrzymaniem tej rozmowy ale z drugiej strony jeśli kompletnie nie miałbym z daną dziewczyną żadnego wspólnego tematu to chyba nawet lepiej, że nic by z tego nie wyszło bo tylko byśmy zaoszczędzili czas. I tak musi być jakiś wspólny temat tak żeby ona też uczestniczyła w rozmowie, a nie tylko słuchała i oceniała czy warto poświęcać na mnie czas.

jakis_czlowiek napisał/a:

Ja myślę, że gdyby dana dziewczyna nie miała wyboru, to by takiego kogoś wybrała. Ale jeśli ma wybór, np. między z kimś z wadą zgryzu, a kimś bez, to wybierze tego drugiego. Tak samo w przypadku prawa jazdy, mieszkania, doświadczenia w związku i innych rzeczy. Po prostu jak masz wybór, to wybierzesz lepszą opcję i tyle. Nie jest to niczym dziwnym tongue Każdy tak robi, czy facet, czy dziewczyna.

I tu jest rzecz, której za nic nie mogę zrozumieć. O ile naprawa zgryzu, zrobienie prawa jazdy, kupienie samochodu czy mieszkania to są inwestycje w siebie i one bez wątpienia są czymś dobrym to już tego doświadczenia w związkach nie ogarniam. Dlaczego dla kobiet to ma takie znaczenie, dlaczego to w ogóle ma jakieś znaczenie? Dla mnie 30 letnia dziewczyna nie mająca żadnego doświadczenia w związkach czy też w seksie nie byłaby nikim dziwnym. Powiem nawet więcej, byłaby dla mnie jeszcze bardziej interesująca i co najważniejsze moglibyśmy razem się wszystkiego uczyć. Może się wydawać, że ja mam takie zdanie bo sam nie mam tego doświadczenia ale większość moich znajomych, którzy mają doświadczenie podziela moje zdanie. Już nie jeden mój znajomy mówił, że być dla kogoś pierwszym to jest super uczucie, a możliwość uczenia kogoś jak to wszystko wygląda chociażby w łóżku też jest mega fajne. Znałem parę dziewczyn, które dość długo pozostawały w stanie bez żadnego doświadczenia i nigdy nie odniosłem wrażenia, że coś z nimi nie tak. Z facetami było i jest tak samo, znam kilku nawet starszych ode mnie, którzy też nie mają żadnego doświadczenia i to są porządni, spoko faceci.

23

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

O, gadanie o ciężkiej pracy bez gwarancji sukcesu, nowe, nie znałem.

Jak coś nie daje pewności że się uda nie warto w to inwestować.

Zobacz że niektórzy mają takie rzeczy bez wysiłku. Ty za to masz się męczyć, próbować milion razy a i tak wuj z tego często.

Żeś hopefull nakreślił cudowną wizję, serio. Bardzo sugestywną - jak ktoś jest nieco inny to czekają go męczarnie i nawet nie wie czy mu to coś da.

Śmiech na sali.

24

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Thomas29 napisał/a:

Rozumiem o co ci chodzi, ale teraz pytanie - czy wchodzenie w zwiazek z jakakolwiek dziewczyna - nawet taka, ktora "normalnie" nigdy by nas nie interesowala tylko po to by zdobyc doswiadczenie nie bedzie traktowaniem tej dziewczyny instrumentalnie i zabawa jej uczuciami? Moim zdaniem to nie jest do konca dobra rada.

Jeżeli dziewczyna was totalnie nie kreci to nie ma bata, że coś się uda. Poza tym jeżeli poznajesz kobietę to przecież nie znaczy, że zaraz wyjdzie z tego związek. Pierwszy seks też o niczym nie świadczy. Nie piszę tu by krzywdzić dziewczyny, a wspólnie spędzać miłe chwile.

Thomas29 napisał/a:

A tak przekornie zapytam - co w sytuacji w ktorej obie strony zwiazku swiata poza soba nie widza? To dobrze czy zle?

To nic tylko się cieszyć i dawać tyle ile otrzymujesz w zamian wink

25

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

Tak, da się, ale na pewno nie będzie to łatwe. Jest przy tym masa pracy na lata. Zrobicie tysiące błędów i setki razy zostaniecie odrzuceni. Wiele razy zaliczycie dno i będziecie chcieli się poddać.

W takim razie czy warto? Oczywiście. Nie daje wam gwarancji, że kogoś znajdziecie, ale zdobędziecie ogromną pewność siebie i doświadczenie, które w ostateczności wykorzystacie na inne dziedziny życia, a przede wszystkim zaznacie pewnien spokój ducha i szczęście. Mówi wam to ktoś kto jeszcze 2 lata temu dosłownie bał się spojrzeć na dziewczynę, a co dopiero zaprosić na randkę. Po ponad dwóch latach mam już niemałe skucesy, gdzie przez pierwszy rok czułem, że stoję w miejscu.

Ale co najważniejsze musicie BARDZO tego chcieć. To jest praca 24/7. Koniec z grami, serialami i innymi odciągaczami. Czasu nie wrócicie, ale teraz musicie go wykorzystać na 100%. Każdy dzień ma być lekcją. Próbujecie do skutku, bez względu na wszystko.

Ze swojej strony polecam zapomnieć, że szukajcie dziewczyny. To czuć na kilometr. Nawet ja, po opisie lub poście facetów na grupach singlowskich wyczuwałem desperację, a co dopiero kobiety..

Pierwsza rzecz: Musicie zacząć szukać nowych znajomości. Obyć się z ludźmi. Poznać przyjaciół. To jest najłatwiejsza droga do poznania swojej drugiej połówki. Aplikacje traktowałbym jako plac ćwiczeń. Czyli to na ile możecie sobie pozwolić w rozmowie z kobietą (oj, nawet nie zdajecie sprawy jak dużo tongue).

Druga rzecz (najważniejsza): Choćby was niesamowicie korciło to nigdy, ale to przenigdy k*rwa NIE narzekajcie. Swoje smuty chowajcie do kieszeni, bo marudzenie i obwinianie siebie (i innych) to nowotwór złośliwy dla waszej pewności siebie i samooceny. A to znacząco wpływa na wasze sukcesy..

(...)

Do nauki macie zajebiście dużo, nie zostaje mi nic innego jak życzyć wam "powodzenia". Zacznijcie najlepiej od teraz...

Cytuję wiadomość Hopefull niemal w całości, bo uważam, że jest bardzo w punkt! Podpisuję się oboma rękoma!

Jest jeden aspekt kluczowy, który poruszył Hopefull, który gdzieś w dalszej dyskusji nie został zauważony - najpierw poznać znajomych/ przyjaciół, dopero później startować z poszukiwaniem dziewczyny.

Myślę, że z perspektywy potencjalnego partnera nie ma nic gorszego niż asocjalny mruk. I nie mówię tu tylko o perspektywie dziewczyn. Takie same problemy ze znalezieniem partnera ma asocjalna dziewczyna.

Jeśli sobie pomyślicie o swoich znajomych, z pewnością znajdziecie przykłady mężczyzn, którzy są w udanych związkach, pomimo na pozór "dyskwalifikujących" wad: brzydale, niscy, bardzo szczupli albo grubasy, lenie totalnie olewający pracę, etc. Zazwczyczaj są to jednak ludzie, którzy w rozmowie mogą czymś zaimponować - są dowcipni, albo duszami towarzystwa, albo mają ciekawe poglądy, albo są organizatorami wspólnych wydarzeń.

Uważam, że umiejętności społeczne, to jest absolutnie pierwsza sprawa, za którą trzeba się wziąć, chcąc stworzyć związek. Jak możesz myśleć o utrzymaniu ciekawego związku przez wiele lat, jeśli nie jesteś w stanie (nie chce ci się) nawet utrzymać znajomości? O czym będziesz rozmawiać z parnerem, jeśli nie wiesz, o czym rozmawiać ze znajomymi? Jak chcesz spędzać wspólnie wartościowy czas z partnerem, jeśli nie wiesz, co miałbyś robić wspólnie ze znajomymi? Jak chcesz zaskakiwać partnera, jeśli nigdy nie starasz się nawet wnieść czegoś wartościowego do życia Twoich znajomych?

Dla większości ludzi umiejętności społeczne są tak naturalne jak umiejętność chodzenia czy mówienia językiem ojczystym – po prostu przyswoili sobie je w dzieciństwie, posiadają je i za dużo o nich nie myślą. Inaczej sprawa ma się w przypadku ludzi asocjalnych. Z różnych względów (genetyka/ wychowanie/ traumy/ etc.) nie przyswoili sobie tych umiejętności w dzieciństwie. To jest upośledzenie – ale z tego da się wyjść. Możesz nauczyć się jako dorosły umiejętności społecznych tak, jak uczysz się języka obcego. Jeśli zaczniesz „szlifować” swoje umiejętności, może okazać się, że przeskoczysz niejednego „naturalsa” (który nigdy nie wpadł na pomysł, aby doskonalić swoje umiejętności społeczne).

Moim zdaniem, dopiero będąc na tym pułapie, można na serio myśleć o związku. Tylko osoba mająca kompetencje społeczne może rozpoznać i potrafić zaspokoić emocjonalne (i fizyczno-emocjonalne) potrzeby drugiej osoby i tym samym być postrzegana jako potencjalnie wartościowy partner.

Kończąc, życzę wszystkim "asocjalom" wytrwałości i powodzenia :-)

26 Ostatnio edytowany przez Erie (2023-02-13 21:14:41)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

zdublowany post

27

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Chłop
Nie będę Ci pisał, że mi było(jest) cudownie. Odrzucenia bolą, z czasem trochę mniej, ale taki mamy świat. Nie ma w nim równości. Jedni są przystojni, mają kobiety, a niektórzy muszą o to walczyć.


Shinigami
Jak zaczynasz od zera w wieku 25+ lat to nie będzie to takie łatwe. Jakbyś miał 15lat to mógłbyś popełnić masę błędów, bo dla obu stron to nowość. Co innego teraz, kiedy kobieta spodziewa się po Tobie odbycia w relacjach damsko-męskich. To trochę jak z nauką jazdy samochodem bez instruktora, a każdy popełniony błąd kosztuje Cię cały "kurs".


Co do pisania, to niektóre odpowiadały mi fajnie przy wiadomościach nawiązujących do tematów seksualnych. Ale to trzeba dobrze ubierać w słowa, żeby nie wyjść na dziwaka.


A jeżeli chodzi o doświadczenie, to też nie wiem czemu tak jest. Może po prostu mamy taką świadomość społeczną, że jak facet nie ruchał przed 25r.ż. to już musi być coś z nim nie tak...


....
Ale dobra! Mam nadzieję że swoimi wpisami nikogo nie zniechęciłem do walki. Powiem wam, że czasem potrzeba bardziej szczęścia niż doświadczenia i po prostu musicie trafić na odpowiednią dziewczynę. Nie z każdą jest tak trudno i nie każda wymaga obycia w seksie.

28

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

Chłop
Nie będę Ci pisał, że mi było(jest) cudownie. Odrzucenia bolą, z czasem trochę mniej, ale taki mamy świat. Nie ma w nim równości. Jedni są przystojni, mają kobiety, a niektórzy muszą o to walczyć.


Shinigami
Jak zaczynasz od zera w wieku 25+ lat to nie będzie to takie łatwe. Jakbyś miał 15lat to mógłbyś popełnić masę błędów, bo dla obu stron to nowość. Co innego teraz, kiedy kobieta spodziewa się po Tobie odbycia w relacjach damsko-męskich. To trochę jak z nauką jazdy samochodem bez instruktora, a każdy popełniony błąd kosztuje Cię cały "kurs".


Co do pisania, to niektóre odpowiadały mi fajnie przy wiadomościach nawiązujących do tematów seksualnych. Ale to trzeba dobrze ubierać w słowa, żeby nie wyjść na dziwaka.


A jeżeli chodzi o doświadczenie, to też nie wiem czemu tak jest. Może po prostu mamy taką świadomość społeczną, że jak facet nie ruchał przed 25r.ż. to już musi być coś z nim nie tak...


....
Ale dobra! Mam nadzieję że swoimi wpisami nikogo nie zniechęciłem do walki. Powiem wam, że czasem potrzeba bardziej szczęścia niż doświadczenia i po prostu musicie trafić na odpowiednią dziewczynę. Nie z każdą jest tak trudno i nie każda wymaga obycia w seksie.

Walczyć i walczyć. Całe życie walczyć. Ja już nie mam sił. Muszę walczyć na różnych frontach i po prostu nie idzie rozłożyć sił tak żeby starczyło na wszystko. Ech może kiedyś po prostu mi przejdzie i pogodzę się z tym że na nic nie zasługuje.

29

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

jakis
Odnoszę wrażenie, że Ty się po prostu boisz ludzi. Jakie wpieprzanie się z butami? Co to za bzdury? Podam Ci kilka przykładów z mojego życia.

Kiedyś wybrałem się na wydarzenie X związane z moim hobby. Tam poznałem człowieka z którym bardzo dobrze mi się gadało. Po "imprezie" zaproponowałem mu piwo, a parę dni później się spotkaliśmy.Teraz jesteśmy dobrymi kumplami.

Kolejny:

Jakiś czas temu znajomy szukał 5 osoby do zagrania w CS'a. Propozycję przyjąłem i tam poznałem gościa, który miał bardzo podobne poczucie humoru. Po meczu zaprosiłem go do znajomych i zaproponowałem wspólną grę. Dziś jesteśmy przyjaciółmi.

Następna:

W tamtym roku dostałem zaproszenie na imprezę do innego miasta. Poza mną była masa obcych mi osób. W trakcie naszej zabawy zaproponowałem im wspólną wycieczkę w góry i od tamtego momentu jeździmy regularnie.

30

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

A jeszcze co do romantyzmu:

Shinigami napisał/a:

Niestety problem polega na tym, że dziewczyny marzące o księciu z bajki tylko na takich będą zwracać uwagę. Niestety definicja księcia z bajki w obecnych czasach bardzo odbiega od tej znanej właśnie z bajek. Facet będący czułym romantykiem i jak to napisałaś "chcący przeżyć romantyczną miłość i obdarować drugą osobę takim przeżyciem" według dzisiejszych standardów zostanie uznany przez większość kobiet za nudnego, słabego i wartego bycia "tylko przyjacielem".

- proponuję rozumienie romantyzmu jako umiejętności pewnego stylu komunikacji w określonych sytuacjach.

Oczywiście, taki całościowy "romantyk", który nie potrafi załatwić jakichś spraw, zreperować czegoś w domu, albo nie ogarnia się zawodowo, bo romantyzuje non-stop - oczywiście będzie postrzegany jako nudny słabeusz i co najwyżej przyjaciel.

Ale myślę o romantyźmie jako umiejętności obdarowywania drugiej osoby szczególnym uczuciem we właściwych chwilach (wspólna kolacja, spacer, intymność). Myślę, że w związkach, w których partnerzy nie potrafią z siebie wykrzesać tej romantyczności, jest ryzyko, że staną się z czasem "suche" i techniczne (oparte o wspólny kredyt i wychowywanie dzieci, a bez czułości).

31

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
ChuopskiChłop napisał/a:

Walczyć i walczyć. Całe życie walczyć. Ja już nie mam sił. Muszę walczyć na różnych frontach i po prostu nie idzie rozłożyć sił tak żeby starczyło na wszystko. Ech może kiedyś po prostu mi przejdzie i pogodzę się z tym że na nic nie zasługuje.

Takie jest życie. Może za wysoko mierzysz? Moim celem przy spotkaniu się z kobietami jest nabieranie doświadczenia. Nawet jak zostanę odrzucony to wyciągam z tego wnioski i idę dalej. Daje mi to sporo luzu, a porażki nie są aż tak bolesne

32

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Erie napisał/a:
Hopefull napisał/a:

Tak, da się, ale na pewno nie będzie to łatwe. Jest przy tym masa pracy na lata. Zrobicie tysiące błędów i setki razy zostaniecie odrzuceni. Wiele razy zaliczycie dno i będziecie chcieli się poddać.

W takim razie czy warto? Oczywiście. Nie daje wam gwarancji, że kogoś znajdziecie, ale zdobędziecie ogromną pewność siebie i doświadczenie, które w ostateczności wykorzystacie na inne dziedziny życia, a przede wszystkim zaznacie pewnien spokój ducha i szczęście. Mówi wam to ktoś kto jeszcze 2 lata temu dosłownie bał się spojrzeć na dziewczynę, a co dopiero zaprosić na randkę. Po ponad dwóch latach mam już niemałe skucesy, gdzie przez pierwszy rok czułem, że stoję w miejscu.

Ale co najważniejsze musicie BARDZO tego chcieć. To jest praca 24/7. Koniec z grami, serialami i innymi odciągaczami. Czasu nie wrócicie, ale teraz musicie go wykorzystać na 100%. Każdy dzień ma być lekcją. Próbujecie do skutku, bez względu na wszystko.

Ze swojej strony polecam zapomnieć, że szukajcie dziewczyny. To czuć na kilometr. Nawet ja, po opisie lub poście facetów na grupach singlowskich wyczuwałem desperację, a co dopiero kobiety..

Pierwsza rzecz: Musicie zacząć szukać nowych znajomości. Obyć się z ludźmi. Poznać przyjaciół. To jest najłatwiejsza droga do poznania swojej drugiej połówki. Aplikacje traktowałbym jako plac ćwiczeń. Czyli to na ile możecie sobie pozwolić w rozmowie z kobietą (oj, nawet nie zdajecie sprawy jak dużo tongue).

Druga rzecz (najważniejsza): Choćby was niesamowicie korciło to nigdy, ale to przenigdy k*rwa NIE narzekajcie. Swoje smuty chowajcie do kieszeni, bo marudzenie i obwinianie siebie (i innych) to nowotwór złośliwy dla waszej pewności siebie i samooceny. A to znacząco wpływa na wasze sukcesy..

(...)

Do nauki macie zajebiście dużo, nie zostaje mi nic innego jak życzyć wam "powodzenia". Zacznijcie najlepiej od teraz...

Cytuję wiadomość Hopefull niemal w całości, bo uważam, że jest bardzo w punkt! Podpisuję się oboma rękoma!

Jest jeden aspekt kluczowy, który poruszył Hopefull, który gdzieś w dalszej dyskusji nie został zauważony - najpierw poznać znajomych/ przyjaciół, dopero później startować z poszukiwaniem dziewczyny.

Myślę, że z perspektywy potencjalnego partnera nie ma nic gorszego niż asocjalny mruk. I nie mówię tu tylko o perspektywie dziewczyn. Takie same problemy ze znalezieniem partnera ma asocjalna dziewczyna.

Jeśli sobie pomyślicie o swoich znajomych, z pewnością znajdziecie przykłady mężczyzn, którzy są w udanych związkach, pomimo na pozór "dyskwalifikujących" wad: brzydale, niscy, bardzo szczupli albo grubasy, lenie totalnie olewający pracę, etc. Zazwczyczaj są to jednak ludzie, którzy w rozmowie mogą czymś zaimponować - są dowcipni, albo duszami towarzystwa, albo mają ciekawe poglądy, albo są organizatorami wspólnych wydarzeń.

Uważam, że umiejętności społeczne, to jest absolutnie pierwsza sprawa, za którą trzeba się wziąć, chcąc stworzyć związek. Jak możesz myśleć o utrzymaniu ciekawego związku przez wiele lat, jeśli nie jesteś w stanie (nie chce ci się) nawet utrzymać znajomości? O czym będziesz rozmawiać z parnerem, jeśli nie wiesz, o czym rozmawiać ze znajomymi? Jak chcesz spędzać wspólnie wartościowy czas z partnerem, jeśli nie wiesz, co miałbyś robić wspólnie ze znajomymi? Jak chcesz zaskakiwać partnera, jeśli nigdy nie starasz się nawet wnieść czegoś wartościowego do życia Twoich znajomych?

Dla większości ludzi umiejętności społeczne są tak naturalne jak umiejętność chodzenia czy mówienia językiem ojczystym – po prostu przyswoili sobie je w dzieciństwie, posiadają je i za dużo o nich nie myślą. Inaczej sprawa ma się w przypadku ludzi asocjalnych. Z różnych względów (genetyka/ wychowanie/ traumy/ etc.) nie przyswoili sobie tych umiejętności w dzieciństwie. To jest upośledzenie – ale z tego da się wyjść. Możesz nauczyć się jako dorosły umiejętności społecznych tak, jak uczysz się języka obcego. Jeśli zaczniesz „szlifować” swoje umiejętności, może okazać się, że przeskoczysz niejednego „naturalsa” (który nigdy nie wpadł na pomysł, aby doskonalić swoje umiejętności społeczne).

Moim zdaniem, dopiero będąc na tym pułapie, można na serio myśleć o związku. Tylko osoba mająca kompetencje społeczne może rozpoznać i potrafić zaspokoić emocjonalne (i fizyczno-emocjonalne) potrzeby drugiej osoby i tym samym być postrzegana jako potencjalnie wartościowy partner.

Kończąc, życzę wszystkim "asocjalom" wytrwałości i powodzenia :-)

Opie, ja z ziomkiem jednym trzymam znajomość 22 lata xd Wszyscy uważają mnie za dobrego dyskutanta, prowadziłem w szkole apele i wywiady z ciekawymi ludźmi, zawsze na studiach byłem tym który mówił podczas prezentacji.

Co z tego mam? Gówno. Nie ta mordą, dziękuję.

33

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Walczyć i walczyć. Całe życie walczyć. Ja już nie mam sił. Muszę walczyć na różnych frontach i po prostu nie idzie rozłożyć sił tak żeby starczyło na wszystko. Ech może kiedyś po prostu mi przejdzie i pogodzę się z tym że na nic nie zasługuje.

Takie jest życie. Może za wysoko mierzysz? Moim celem przy spotkaniu się z kobietami jest nabieranie doświadczenia. Nawet jak zostanę odrzucony to wyciągam z tego wnioski i idę dalej. Daje mi to sporo luzu, a porażki nie są aż tak bolesne

Ja byłem chwalony przez całe życie, i nie mogę przeboleć, że taki człowiek jak ja, uważany za inteligentnego i obytego w rozmowie nie przyciąga żadnego zainteresowania. Przegrałem przez swój ryj i swoje życie.

34

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
ChuopskiChłop napisał/a:
Hopefull napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Walczyć i walczyć. Całe życie walczyć. Ja już nie mam sił. Muszę walczyć na różnych frontach i po prostu nie idzie rozłożyć sił tak żeby starczyło na wszystko. Ech może kiedyś po prostu mi przejdzie i pogodzę się z tym że na nic nie zasługuje.

Takie jest życie. Może za wysoko mierzysz? Moim celem przy spotkaniu się z kobietami jest nabieranie doświadczenia. Nawet jak zostanę odrzucony to wyciągam z tego wnioski i idę dalej. Daje mi to sporo luzu, a porażki nie są aż tak bolesne

Ja byłem chwalony przez całe życie, i nie mogę przeboleć, że taki człowiek jak ja, uważany za inteligentnego i obytego w rozmowie nie przyciąga żadnego zainteresowania. Przegrałem przez swój ryj i swoje życie.


Dopóki żyjesz to nie przegrałeś

35

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Hopefull napisał/a:

Takie jest życie. Może za wysoko mierzysz? Moim celem przy spotkaniu się z kobietami jest nabieranie doświadczenia. Nawet jak zostanę odrzucony to wyciągam z tego wnioski i idę dalej. Daje mi to sporo luzu, a porażki nie są aż tak bolesne

Ja byłem chwalony przez całe życie, i nie mogę przeboleć, że taki człowiek jak ja, uważany za inteligentnego i obytego w rozmowie nie przyciąga żadnego zainteresowania. Przegrałem przez swój ryj i swoje życie.


Dopóki żyjesz to nie przegrałeś

Spoko, to jest walka żeby podtrzymać opór, raczej symboliczna bo tacy jak ja nie mają i tak szans na nic, chyba że bycie bezużyteczną betą.

Świat oszukał takich jak ja. Jakoś patrzę na moich znajomych którzy dużo gorzej radzili sobie w szkole czy w pracy i oni żyją w szczęśliwych związkach.

A ja? No cóż, na bocznym torze jadę sobie drezyną.

36 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-02-13 22:19:15)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

jakis
Odnoszę wrażenie, że Ty się po prostu boisz ludzi. Jakie wpieprzanie się z butami? Co to za bzdury? Podam Ci kilka przykładów z mojego życia.

Kiedyś wybrałem się na wydarzenie X związane z moim hobby. Tam poznałem człowieka z którym bardzo dobrze mi się gadało. Po "imprezie" zaproponowałem mu piwo, a parę dni później się spotkaliśmy.Teraz jesteśmy dobrymi kumplami.

Kolejny:

Jakiś czas temu znajomy szukał 5 osoby do zagrania w CS'a. Propozycję przyjąłem i tam poznałem gościa, który miał bardzo podobne poczucie humoru. Po meczu zaprosiłem go do znajomych i zaproponowałem wspólną grę. Dziś jesteśmy przyjaciółmi.

Następna:

W tamtym roku dostałem zaproszenie na imprezę do innego miasta. Poza mną była masa obcych mi osób. W trakcie naszej zabawy zaproponowałem im wspólną wycieczkę w góry i od tamtego momentu jeździmy regularnie.

A czemu ktoś miałbym chcieć się ze mną spotkać? Po co? Nic z tego by nie miał. Tylko bym mu czas zmarnował.

37

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Mnie też oszukano, ale to nie powód żeby się poddać. Jesteś inteligentny i byty w życiu więc myślę, że musisz dać sobie trochę więcej czasu, a nuż, znajdzie się po drodze dziewczyna której się spodobasz.

38

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Erie napisał/a:

Jest jeden aspekt kluczowy, który poruszył Hopefull, który gdzieś w dalszej dyskusji nie został zauważony - najpierw poznać znajomych/ przyjaciół, dopero później startować z poszukiwaniem dziewczyny.

Myślę, że z perspektywy potencjalnego partnera nie ma nic gorszego niż asocjalny mruk. I nie mówię tu tylko o perspektywie dziewczyn. Takie same problemy ze znalezieniem partnera ma asocjalna dziewczyna.

Jeśli sobie pomyślicie o swoich znajomych, z pewnością znajdziecie przykłady mężczyzn, którzy są w udanych związkach, pomimo na pozór "dyskwalifikujących" wad: brzydale, niscy, bardzo szczupli albo grubasy, lenie totalnie olewający pracę, etc. Zazwczyczaj są to jednak ludzie, którzy w rozmowie mogą czymś zaimponować - są dowcipni, albo duszami towarzystwa, albo mają ciekawe poglądy, albo są organizatorami wspólnych wydarzeń.

Ja lubię ludzi i mógłbym godzinami rozmawiać na wiele tematów, ale nikt nie chce ze mną rozmawiać. Mimo że szukam znajomych wszędzie, gdzie się da, nic z tego nie wychodzi.

Uważam, że umiejętności społeczne, to jest absolutnie pierwsza sprawa, za którą trzeba się wziąć, chcąc stworzyć związek. Jak możesz myśleć o utrzymaniu ciekawego związku przez wiele lat, jeśli nie jesteś w stanie (nie chce ci się) nawet utrzymać znajomości? O czym będziesz rozmawiać z parnerem, jeśli nie wiesz, o czym rozmawiać ze znajomymi? Jak chcesz spędzać wspólnie wartościowy czas z partnerem, jeśli nie wiesz, co miałbyś robić wspólnie ze znajomymi? Jak chcesz zaskakiwać partnera, jeśli nigdy nie starasz się nawet wnieść czegoś wartościowego do życia Twoich znajomych?

Jak już ktoś zostaje moim znajomym, to potrafię tę relację utrzymać. Wiem, o czym rozmawiać, mam wiele pomysłów na spędzanie czasu i zaskakiwanie partnerki, ale póki co na nic mi się to nie przydaje.

39

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

Kiedyś wybrałem się na wydarzenie X związane z moim hobby. Tam poznałem człowieka z którym bardzo dobrze mi się gadało. Po "imprezie" zaproponowałem mu piwo, a parę dni później się spotkaliśmy.Teraz jesteśmy dobrymi kumplami.

Kolejny:

Jakiś czas temu znajomy szukał 5 osoby do zagrania w CS'a. Propozycję przyjąłem i tam poznałem gościa, który miał bardzo podobne poczucie humoru. Po meczu zaprosiłem go do znajomych i zaproponowałem wspólną grę. Dziś jesteśmy przyjaciółmi.

Następna:

W tamtym roku dostałem zaproszenie na imprezę do innego miasta. Poza mną była masa obcych mi osób. W trakcie naszej zabawy zaproponowałem im wspólną wycieczkę w góry i od tamtego momentu jeździmy regularnie.

No widzisz, tylko nie każdy ma tak fajnie. Ja chodzę na wydarzenia związane z zainteresowaniami, a nie nawiązałem tam żadnej znajomości. Nie mam też znajomego, który mógłby szukać kogoś do gry ani kogoś, kto mógłby mnie zaprosić na imprezę. W tym cały problem.

40

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Shinigami napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Ja myślę, że gdyby dana dziewczyna nie miała wyboru, to by takiego kogoś wybrała. Ale jeśli ma wybór, np. między z kimś z wadą zgryzu, a kimś bez, to wybierze tego drugiego. Tak samo w przypadku prawa jazdy, mieszkania, doświadczenia w związku i innych rzeczy. Po prostu jak masz wybór, to wybierzesz lepszą opcję i tyle. Nie jest to niczym dziwnym tongue Każdy tak robi, czy facet, czy dziewczyna.

I tu jest rzecz, której za nic nie mogę zrozumieć. O ile naprawa zgryzu, zrobienie prawa jazdy, kupienie samochodu czy mieszkania to są inwestycje w siebie i one bez wątpienia są czymś dobrym to już tego doświadczenia w związkach nie ogarniam. Dlaczego dla kobiet to ma takie znaczenie, dlaczego to w ogóle ma jakieś znaczenie? Dla mnie 30 letnia dziewczyna nie mająca żadnego doświadczenia w związkach czy też w seksie nie byłaby nikim dziwnym. Powiem nawet więcej, byłaby dla mnie jeszcze bardziej interesująca i co najważniejsze moglibyśmy razem się wszystkiego uczyć. Może się wydawać, że ja mam takie zdanie bo sam nie mam tego doświadczenia ale większość moich znajomych, którzy mają doświadczenie podziela moje zdanie. Już nie jeden mój znajomy mówił, że być dla kogoś pierwszym to jest super uczucie, a możliwość uczenia kogoś jak to wszystko wygląda chociażby w łóżku też jest mega fajne. Znałem parę dziewczyn, które dość długo pozostawały w stanie bez żadnego doświadczenia i nigdy nie odniosłem wrażenia, że coś z nimi nie tak. Z facetami było i jest tak samo, znam kilku nawet starszych ode mnie, którzy też nie mają żadnego doświadczenia i to są porządni, spoko faceci.

Facetom nie przeszkadza niedoświadczona dziewczyna. A dziewczynom przeszkadza niedoświadczony facet.

- taki facet musi mieć jakieś problemy z sobą
- skoro żadna go nie chciała, to lepiej nie ryzykować
- facet ma być doświadczony, dziewczyny nie chcą go uczyć wszystkiego
- facet ma wiedzieć jak zadowolić dziewczynę
- facet bez doświadczenia w związku/seksie nie będzie umiał zadbać o dziewczynę
- taki facet nie wie jak zapewnić bezpieczeństwo dziewczynie
- itp.

41

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Erie napisał/a:

Jest jeden aspekt kluczowy, który poruszył Hopefull, który gdzieś w dalszej dyskusji nie został zauważony - najpierw poznać znajomych/ przyjaciół, dopero później startować z poszukiwaniem dziewczyny.

Myślę, że z perspektywy potencjalnego partnera nie ma nic gorszego niż asocjalny mruk. I nie mówię tu tylko o perspektywie dziewczyn. Takie same problemy ze znalezieniem partnera ma asocjalna dziewczyna.

Jeśli sobie pomyślicie o swoich znajomych, z pewnością znajdziecie przykłady mężczyzn, którzy są w udanych związkach, pomimo na pozór "dyskwalifikujących" wad: brzydale, niscy, bardzo szczupli albo grubasy, lenie totalnie olewający pracę, etc. Zazwczyczaj są to jednak ludzie, którzy w rozmowie mogą czymś zaimponować - są dowcipni, albo duszami towarzystwa, albo mają ciekawe poglądy, albo są organizatorami wspólnych wydarzeń.

Uważam, że umiejętności społeczne, to jest absolutnie pierwsza sprawa, za którą trzeba się wziąć, chcąc stworzyć związek. Jak możesz myśleć o utrzymaniu ciekawego związku przez wiele lat, jeśli nie jesteś w stanie (nie chce ci się) nawet utrzymać znajomości? O czym będziesz rozmawiać z parnerem, jeśli nie wiesz, o czym rozmawiać ze znajomymi? Jak chcesz spędzać wspólnie wartościowy czas z partnerem, jeśli nie wiesz, co miałbyś robić wspólnie ze znajomymi? Jak chcesz zaskakiwać partnera, jeśli nigdy nie starasz się nawet wnieść czegoś wartościowego do życia Twoich znajomych?

Dla większości ludzi umiejętności społeczne są tak naturalne jak umiejętność chodzenia czy mówienia językiem ojczystym – po prostu przyswoili sobie je w dzieciństwie, posiadają je i za dużo o nich nie myślą. Inaczej sprawa ma się w przypadku ludzi asocjalnych. Z różnych względów (genetyka/ wychowanie/ traumy/ etc.) nie przyswoili sobie tych umiejętności w dzieciństwie. To jest upośledzenie – ale z tego da się wyjść. Możesz nauczyć się jako dorosły umiejętności społecznych tak, jak uczysz się języka obcego. Jeśli zaczniesz „szlifować” swoje umiejętności, może okazać się, że przeskoczysz niejednego „naturalsa” (który nigdy nie wpadł na pomysł, aby doskonalić swoje umiejętności społeczne).

Moim zdaniem, dopiero będąc na tym pułapie, można na serio myśleć o związku. Tylko osoba mająca kompetencje społeczne może rozpoznać i potrafić zaspokoić emocjonalne (i fizyczno-emocjonalne) potrzeby drugiej osoby i tym samym być postrzegana jako potencjalnie wartościowy partner.

Kończąc, życzę wszystkim "asocjalom" wytrwałości i powodzenia :-)

Ponownie w większości masz rację i ponownie nie ze wszystkim mogę się zgodzić. Umiejętności społeczne są ważne ale nie niezbędne. Znam parę osób, o których dusza towarzystwa, dowcipni, organizatorzy wspólnych wydarzeń to ostatnie co można powiedzieć i są w związkach. Zarówno mężczyźni jak i kobiety. Znam jedną parę gdzie oboje są introwertykami, potrafią cały dzień przesiedzieć w domu w osobnych pokojach nie odzywając się do siebie nawet słowem i dla nich to jest całkowicie normalne. Tak samo jedno może pojechać na jakiś wyjazd samotnie, a drugie siedzi w domu i nawet do siebie nie dzwonią przez kilka dni. Znałem też pary gdzie jedno było introwertykiem, a drugie ekstrawertykiem i jakoś dawali radę. Mój kuzyn jest idealnym przykładem właśnie takiego "asocjalnego mruka" i przez kilka lat miał żonę, z którą ma dwójkę dzieci. Rozstali się z jej winy. Dla mnie asocjalna dziewczyna nie byłaby żadnym problemem jeśli tylko by mi się podobała i pewnie wielu facetów się tu ze mną zgodzi.

Trening umiejętności społecznych jest jak najbardziej wskazany ale tylko jeśli nie jest wbrew sobie. Jeśli ktoś jest sobą będąc właśnie cichym, skromnym, małomównym to próbowanie na siłę się uspołecznić tylko mu zaszkodzi i sprawi, że jeszcze bardziej zamknie się w sobie. Ja osobiście uważam, że zamiast wymagać od każdego by był duszą towarzystwa powinno się próbować zrozumieć sposób myślenia i patrzenia na świat danej osoby. To, że ktoś nie wpasowuje się w wąskie standardy współczesnego społeczeństwa nie znaczy, że coś z nim jest nie tak, po prostu jest inny niż większość co nie znaczy gorszy.

Erie napisał/a:

A jeszcze co do romantyzmu:

- proponuję rozumienie romantyzmu jako umiejętności pewnego stylu komunikacji w określonych sytuacjach.

Oczywiście, taki całościowy "romantyk", który nie potrafi załatwić jakichś spraw, zreperować czegoś w domu, albo nie ogarnia się zawodowo, bo romantyzuje non-stop - oczywiście będzie postrzegany jako nudny słabeusz i co najwyżej przyjaciel.

Ale myślę o romantyźmie jako umiejętności obdarowywania drugiej osoby szczególnym uczuciem we właściwych chwilach (wspólna kolacja, spacer, intymność). Myślę, że w związkach, w których partnerzy nie potrafią z siebie wykrzesać tej romantyczności, jest ryzyko, że staną się z czasem "suche" i techniczne (oparte o wspólny kredyt i wychowywanie dzieci, a bez czułości).

Od początku wiedziałem co miałaś na myśli i pisząc "romantyk" nawet nie pomyślałem o kimś nie potrafi nawet żarówki wymienić. Podejrzewam, że prawie każdy dałby radę wykrzesać z siebie choć małą cząstkę romantyczności bo to jest na poziomie instynktownym. Gdybym miał dziewczynę to sam chciałbym pójść z nią na kolację czy spacer nie dlatego żeby popisać się przed nią "romantyzmem" i żeby zrobiło jej się miło czy coś, tylko po prostu sam bym chciał spędzić z nią trochę czasu.

42

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
jakis_czlowiek napisał/a:
Hopefull napisał/a:

jakis
Odnoszę wrażenie, że Ty się po prostu boisz ludzi. Jakie wpieprzanie się z butami? Co to za bzdury? Podam Ci kilka przykładów z mojego życia.

Kiedyś wybrałem się na wydarzenie X związane z moim hobby. Tam poznałem człowieka z którym bardzo dobrze mi się gadało. Po "imprezie" zaproponowałem mu piwo, a parę dni później się spotkaliśmy.Teraz jesteśmy dobrymi kumplami.

Kolejny:

Jakiś czas temu znajomy szukał 5 osoby do zagrania w CS'a. Propozycję przyjąłem i tam poznałem gościa, który miał bardzo podobne poczucie humoru. Po meczu zaprosiłem go do znajomych i zaproponowałem wspólną grę. Dziś jesteśmy przyjaciółmi.

Następna:

W tamtym roku dostałem zaproszenie na imprezę do innego miasta. Poza mną była masa obcych mi osób. W trakcie naszej zabawy zaproponowałem im wspólną wycieczkę w góry i od tamtego momentu jeździmy regularnie.

A czemu ktoś miałbym chcieć się ze mną spotkać? Po co? Nic z tego by nie miał. Tylko bym mu czas zmarnował.


A skąd to wiesz? Zobaczyłeś to gdzieś na bilbordzie, przeczytałeś w SMSie? U Ciebie leży poczucie własnej wartości. Nie ma to nic wspólnego z tym że nigdy nie miałeś partnerki Piszę serio. Chcesz poczuć się lepiej sam ze sobą? Odstaw tego Tindera, zablokuj strony porno (jeżeli oglądasz) i zrób w swoim życiu coś czego wcześniej nie robiłeś. Wszytko zapisuj, nawet najdrobniejszą rzecz, choćby: ugotowałem rosół czy posprzątałem mieszkanie. Popadnij nieco w rutynę. Przykładowo siłownia w każdą środę o 7:00, bieganie 19:00 w piątek itp.. Tylko wykonuj to sumiennie, choćby zajebiście Ci się nie chciało. Odetnij się od toksycznych relacji. Jeżeli w tych klubach piłkarskich ktoś Cię obraża to powiedz mu że to Ci się nie podoba, albo zmień na inny. Masz lęk przed jazdą autem? Zrób prawko, by pokonać własne słabości, bo mam wrażenie że podobny strach towarzyszy Ci przed kobietami. Ok wiem że Tobie jest ono niepotrzebne, ale doświadczenia powiem że przy 1/3 randek musiałem skorzystać z auta. Czy to nie dobra motywacja żeby jednak zapisać się na kurs? Może poznasz tam kogoś nowego? Przecież masz kasę, a w grę wchodzi Twoje własne szczęście i chęci do życia. Co za różnica czy wydasz na to kilka tyś? To tylko pieniądze...

Każdy taki krok to małe zwycięstwo w kierunku podwyższania poczucia własnej wartości. Po pewnym etapie będziesz miał wyjebane, czy masz kobietę czy nie, bo będziesz się czuł sam ze sobą zajebiście, a wtedy ludzie sami będą do Ciebie podchodzić i się Tobą interesować.

43

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:
Hopefull napisał/a:

jakis
Odnoszę wrażenie, że Ty się po prostu boisz ludzi. Jakie wpieprzanie się z butami? Co to za bzdury? Podam Ci kilka przykładów z mojego życia.

Kiedyś wybrałem się na wydarzenie X związane z moim hobby. Tam poznałem człowieka z którym bardzo dobrze mi się gadało. Po "imprezie" zaproponowałem mu piwo, a parę dni później się spotkaliśmy.Teraz jesteśmy dobrymi kumplami.

Kolejny:

Jakiś czas temu znajomy szukał 5 osoby do zagrania w CS'a. Propozycję przyjąłem i tam poznałem gościa, który miał bardzo podobne poczucie humoru. Po meczu zaprosiłem go do znajomych i zaproponowałem wspólną grę. Dziś jesteśmy przyjaciółmi.

Następna:

W tamtym roku dostałem zaproszenie na imprezę do innego miasta. Poza mną była masa obcych mi osób. W trakcie naszej zabawy zaproponowałem im wspólną wycieczkę w góry i od tamtego momentu jeździmy regularnie.

A czemu ktoś miałbym chcieć się ze mną spotkać? Po co? Nic z tego by nie miał. Tylko bym mu czas zmarnował.


A skąd to wiesz? Zobaczyłeś to gdzieś na bilbordzie, przeczytałeś w SMSie? U Ciebie leży poczucie własnej wartości. Nie ma to nic wspólnego z tym że nigdy nie miałeś partnerki Piszę serio. Chcesz poczuć się lepiej sam ze sobą? Odstaw tego Tindera, zablokuj strony porno (jeżeli oglądasz) i zrób w swoim życiu coś czego wcześniej nie robiłeś. Wszytko zapisuj, nawet najdrobniejszą rzecz, choćby: ugotowałem rosół czy posprzątałem mieszkanie. Popadnij nieco w rutynę. Przykładowo siłownia w każdą środę o 7:00, bieganie 19:00 w piątek itp.. Tylko wykonuj to sumiennie, choćby zajebiście Ci się nie chciało. Odetnij się od toksycznych relacji. Jeżeli w tych klubach piłkarskich ktoś Cię obraża to powiedz mu że to Ci się nie podoba, albo zmień na inny. Masz lęk przed jazdą autem? Zrób prawko, by pokonać własne słabości, bo mam wrażenie że podobny strach towarzyszy Ci przed kobietami. Ok wiem że Tobie jest ono niepotrzebne, ale doświadczenia powiem że przy 1/3 randek musiałem skorzystać z auta. Czy to nie dobra motywacja żeby jednak zapisać się na kurs? Może poznasz tam kogoś nowego? Przecież masz kasę, a w grę wchodzi Twoje własne szczęście i chęci do życia. Co za różnica czy wydasz na to kilka tyś? To tylko pieniądze...

Każdy taki krok to małe zwycięstwo w kierunku podwyższania poczucia własnej wartości. Po pewnym etapie będziesz miał wyjebane, czy masz kobietę czy nie, bo będziesz się czuł sam ze sobą zajebiście, a wtedy ludzie sami będą do Ciebie podchodzić i się Tobą interesować.


Lepiej te kilka tysi dać na divy. Serio, jak się mieszka w dużym mieście samochód do niczego nie jest potrzebny. Piszę to jako długoletni pasjonat motoryzacji, ale patrzę trzeźwo, wszędzie planują strefy czystego transportu, paliwo drogie jak czort. Po prostu ten rodzaj transportu powoli odchodzi do lamusa.

Ludzie do mnie podchodzą i się mną interesują, tylko nic z tego nie mam oprócz powiększającej się grupki drobnych znajomków, w zdecydowanej większości starszych ode mnie. Kobiet chętnych na związek nie stwierdzono.

44 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-02-14 00:17:33)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

A skąd to wiesz? Zobaczyłeś to gdzieś na bilbordzie, przeczytałeś w SMSie? U Ciebie leży poczucie własnej wartości. Nie ma to nic wspólnego z tym że nigdy nie miałeś partnerki Piszę serio. Chcesz poczuć się lepiej sam ze sobą? Odstaw tego Tindera, zablokuj strony porno (jeżeli oglądasz) i zrób w swoim życiu coś czego wcześniej nie robiłeś. Wszytko zapisuj, nawet najdrobniejszą rzecz, choćby: ugotowałem rosół czy posprzątałem mieszkanie. Popadnij nieco w rutynę. Przykładowo siłownia w każdą środę o 7:00, bieganie 19:00 w piątek itp.. Tylko wykonuj to sumiennie, choćby zajebiście Ci się nie chciało. Odetnij się od toksycznych relacji. Jeżeli w tych klubach piłkarskich ktoś Cię obraża to powiedz mu że to Ci się nie podoba, albo zmień na inny. Masz lęk przed jazdą autem? Zrób prawko, by pokonać własne słabości, bo mam wrażenie że podobny strach towarzyszy Ci przed kobietami. Ok wiem że Tobie jest ono niepotrzebne, ale doświadczenia powiem że przy 1/3 randek musiałem skorzystać z auta. Czy to nie dobra motywacja żeby jednak zapisać się na kurs? Może poznasz tam kogoś nowego? Przecież masz kasę, a w grę wchodzi Twoje własne szczęście i chęci do życia. Co za różnica czy wydasz na to kilka tyś? To tylko pieniądze...

Każdy taki krok to małe zwycięstwo w kierunku podwyższania poczucia własnej wartości. Po pewnym etapie będziesz miał wyjebane, czy masz kobietę czy nie, bo będziesz się czuł sam ze sobą zajebiście, a wtedy ludzie sami będą do Ciebie podchodzić i się Tobą interesować.

Ale odpowiedz mi na pytanie. Po co ktoś miałbym ze mną zawierać znajomość? Co niby by na tym zyskał?


A to co piszesz, to sorry, ale nie zda egzaminu. Takie coachingowe pierdzielenie.

I co mi da to, że zrobię to co piszesz, skoro nadal będę sam? Problem nadal pozostanie. I to nic nie da, takie pieprzenie, że ludzie sami będą podchodzić. A gówno prawda. Żadna dziewczyna się mną nie zainteresuje i tak. Nie stanę się nagle ładniejszy, a to m.in. wygląd u mnie leży, skoro na Tinderze prawie wcale nie mam par. A tego nie zmienię, że się dziewczynom nie podobam. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy.


Mam kasę. Ale co z tego, skoro nie mogę dzięki niej nikogo poznać? Mam gdzieś moje szczęście i chęci do życia, nie zależy mi na tym, one będą zerowe póki będę sam.

45

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
jakis_czlowiek napisał/a:

Ale odpowiedz mi na pytanie. Po co ktoś miałbym ze mną zawierać znajomość? Co niby by na tym zyskał?

Żeby Cię poznać? Może ten ktoś jest zainteresowany tym co robisz? Może po prostu podobnie jak Tobie brakuje mu drugiego człowieka i chciałby porozmawiać?

jakiś napisał/a:

A to co piszesz, to sorry, ale nie zda egzaminu. Takie coachingowe pierdzielenie.

I co mi da to, że zrobię to co piszesz, skoro nadal będę sam? Problem nadal pozostanie. I to nic nie da, takie pieprzenie, że ludzie sami będą podchodzić. A gówno prawda. Żadna dziewczyna się mną nie zainteresuje i tak. Nie stanę się nagle ładniejszy, a to m.in. wygląd u mnie leży, skoro na Tinderze prawie wcale nie mam par. A tego nie zmienię, że się dziewczynom nie podobam. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy.

Mam kasę. Ale co z tego, skoro nie mogę dzięki niej nikogo poznać? Mam gdzieś moje szczęście i chęci do życia, nie zależy mi na tym, one będą zerowe póki będę sam.

Wiem, że jest Ci ciężko. Sam przechodziłem gorsze chwile. Miewałem momenty, że było mi wszystko jedno czy dnia następnego obudzę się czy nie. Ale zawsze wstawałem i robiłem swoje, a dobry nastrój życia codziennego wracał. Nie jest możliwe czuć się spełnionym będąc samemu całe życie. Ale ten wewnętrzny ból możesz złagodzić poprzez zaufanie sobie i nadzieję że ten koszmar kiedyś się skończy. Narzekanie wcale Ci nie pomoże, a jedynie pogorszy sprawę. Tak jak pisałem wcześniej, zacznij szukać sobie kogoś z kim mógłbyś się wygadać i spędzić fajnie czas. Chwila zapomnienia o braku dziewczyny naprawdę poprawiłaby Ci samopoczucie.

46

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
jakis_czlowiek napisał/a:

Ale odpowiedz mi na pytanie. Po co ktoś miałbym ze mną zawierać znajomość? Co niby by na tym zyskał?

Sam sobie odpowiedz na to pytanie.
Jak nie masz nic do zaoferowania to nie licz na korzystne znajomości.
Nic nie dasz to nic nie dostaniesz.
W życiu nie ma nic za darmo.

47

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Ale odpowiedz mi na pytanie. Po co ktoś miałbym ze mną zawierać znajomość? Co niby by na tym zyskał?

Żeby Cię poznać? Może ten ktoś jest zainteresowany tym co robisz? Może po prostu podobnie jak Tobie brakuje mu drugiego człowieka i chciałby porozmawiać?

jakiś napisał/a:

A to co piszesz, to sorry, ale nie zda egzaminu. Takie coachingowe pierdzielenie.

I co mi da to, że zrobię to co piszesz, skoro nadal będę sam? Problem nadal pozostanie. I to nic nie da, takie pieprzenie, że ludzie sami będą podchodzić. A gówno prawda. Żadna dziewczyna się mną nie zainteresuje i tak. Nie stanę się nagle ładniejszy, a to m.in. wygląd u mnie leży, skoro na Tinderze prawie wcale nie mam par. A tego nie zmienię, że się dziewczynom nie podobam. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy.

Mam kasę. Ale co z tego, skoro nie mogę dzięki niej nikogo poznać? Mam gdzieś moje szczęście i chęci do życia, nie zależy mi na tym, one będą zerowe póki będę sam.

Wiem, że jest Ci ciężko. Sam przechodziłem gorsze chwile. Miewałem momenty, że było mi wszystko jedno czy dnia następnego obudzę się czy nie. Ale zawsze wstawałem i robiłem swoje, a dobry nastrój życia codziennego wracał. Nie jest możliwe czuć się spełnionym będąc samemu całe życie. Ale ten wewnętrzny ból możesz złagodzić poprzez zaufanie sobie i nadzieję że ten koszmar kiedyś się skończy. Narzekanie wcale Ci nie pomoże, a jedynie pogorszy sprawę. Tak jak pisałem wcześniej, zacznij szukać sobie kogoś z kim mógłbyś się wygadać i spędzić fajnie czas. Chwila zapomnienia o braku dziewczyny naprawdę poprawiłaby Ci samopoczucie.

Jakby miał dobrą twarz to chętnie by same zagadywały i nie miałby problemu z samopoczuciem. To by na pewno pomogło zredukować jego wewnętrzny ból. Wygadanie się komuś nie pomaga, bo i tak zaraz wszystko schodzi na ten temat. To jest jak zadra, dopóki jej nie wyjmiesz, czyli nie rozwiążesz problemu, będzie cały czas cię denerwować.

48

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
ChuopskiChłop napisał/a:

Jakby miał dobrą twarz to chętnie by same zagadywały i nie miałby problemu z samopoczuciem. To by na pewno pomogło zredukować jego wewnętrzny ból. Wygadanie się komuś nie pomaga, bo i tak zaraz wszystko schodzi na ten temat. To jest jak zadra, dopóki jej nie wyjmiesz, czyli nie rozwiążesz problemu, będzie cały czas cię denerwować.

Wygląd ma znaczenie, ale nie zawsze. Myślę że najważniejszym kryterium jest pewność siebie i ogarnięcie życiowe, a nad tym można pracować.

Ale dobra, ja w żaden sposób na was nie wpłynę. Robcie co uważacie za słuszne, a ja od forum robię przerwę, bo od czytania waszego narzekania sam zaczynam czuć się gorzej.

49

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
Hopefull napisał/a:

Wygląd ma znaczenie, ale nie zawsze. Myślę że najważniejszym kryterium jest pewność siebie i ogarnięcie życiowe, a nad tym można pracować.

Pod ogarnięcie życiowe można podpiąć wszystko. Jak coś się dziewczynie nie będzie podobać, to zawsze może powiedzieć, że facet nie jest ogarnięty xD

50

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Hej Erie    dziękuje za to że odpisałaś i podzieliłaś się swoimi radami które oczywiście wezmę do serca.  Ja od dłuższego czasu zastanawiam się nad swoim życiem i jestem świadomy tego że jakieś 10 lat straciłem na nic nierobieniu, pogrążyłem się w swoim uzależnieniu od pornografii, zaszyłem w swoim azylu, czyli w swoim pokoju, razem z komputerem. Zniszczyłem sobie życie.  Nie jestem osobą która potrafiłaby się odnaleźć w grupie rówieśników, nie mam na tyle umiejętności społecznych żeby potrafić podtrzymywać rozmowę na odpowiednim poziomie, adekwatnym do wieku rozmówców. Z powodu unikania ludzi i odcięcia się od życia społecznego zostałem daleko w tyle za rówieśnikami, co najwyżej na poziomie gimnazjum. Nie wiem o czym miałbym rozmawiać z dorosłą kobietą, jak miałbym podtrzymywać rozmowę, jak prowadzić taką rozmowę żeby nie mówić głupot ani się nie zbłaźnić.  Ja tego nie wiem, bo tak jak wspomniał Shinigami nie mam doświadczenia, i gdy byłem dzieciakiem czyli miałem te 14-19 lat to moi rówieśnicy w tamtych latach zdobywali doświadczenie - uczyli się życia, rozmowy, utrzymywania relacji, zachowania kobiet.  Mnie ten etap ominął i tego chcąc nie chcąc nie da się nadrobić, a na pewno nie da się tego zrobić tak łatwo - ze względu na mniejszy margines błędu i możliwość uczenia się.    Natomiast myślę że na poziomie intelektualnym nie jest ze mną tak źle, przynajmniej gdy przypominam sobie kolegów z jednej z firm w której pracowałem dwa lata temu, nie potrafiłem zrozumieć i wyjaśnić sobie jak to jest możliwe że oni mają żony albo dziewczyny - było kilku takich których na prawdę byli zamknięci w sobie, niektórzy bardzo przygłupi, bardzo nieatrakcyjni fizycznie a mimo to mieli dziewczyny lub żony - to był taki punkt zwrotny w moim myśleniu ponieważ zawsze uważałem że partnerki/żony ma tylko pewna specyficzna grupa mężczyzn, urody powyżej przeciętnej, z dobrymi umiejętnościami społecznymi.  Ja z tymi chłopakami rozmawiałem, i oni na prawdę byli lekko mówiąc "dziwni/naiwni/nieogarnięci".

Jednak tak jak wspominałem wcześniej, mój brak umiejętności społecznych (i to ogromny brak), objawy fobii społecznej która jest głównie spowodowana moim wyglądem fizycznym (duża wada zgryzu, bardzo niska masa ciała), brak luzu czyli tego "czegoś" kobiety lubią pogodnych, ogarniętych chłopaków, a nie dzieciaków w skórze mężczyzny który nie wie jak zaprosić kobietę do tańca (a propo.. nie potrafię tańczyć i tego nienawidzę, to kolejny duży minus).  Generalnie wszystko skończyło się dla mnie bardzo źle. Kompletny brak znajomych (ogromna czerwona flaga dla kobiety), brak doświadczenia seksualnego w takim wieku (kolejna ogromna czerwona flaga), brak doświadczenia społecznego (w pewnym stopniu można powiedzieć że to jest upośledzenie życiowe), wady fizyczne które same z siebie nawet bez punktów powyżej odrzuciłyby 90% kobiet, brak dobrej pracy, samochodu (to akurat nie jest tak duża przeszkoda bo samochód zawsze można kupić).  Ciężko będzie mi się przełamać i próbować nawiązywać znajomości bo niby jak, gdzie ? po drugie moja wada zgryzu totalnie niszczy mi pewność siebie i psychikę, ta wada jest na prawdę duża.  Myślę że bez leczenia ortodontycznego, poprawy wyglądu fizycznego czyli nabrania trochę masy mięśniowej i zmiany ubioru nie będę wstanie przejść do kolejnego kroku czyli próby nawiązania jakiejkolwiek znajomości, to po prostu się nie uda i jest to skazane na porażkę prędzej czy później.

51 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-19 22:35:39)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

mastermind, pozwolę sobie poruszyć jeszcze jedną kwestię.

Mimo iż twoja historia jest niemal identyczna jak moja, niemal bo jednak jest kilka różnic. Przede wszystkim w naszym toku rozumowania teraz, już po dojściu do wyżej wspomnianych wniosków. Nie wiem czy ci to pomoże ale przedstawię ci mój tok rozumowania. Ja nie uważam braku doświadczenia za coś złego, szczególnie w kwestiach takich jak kontakty społeczne, związki czy seks. To wszystko są rzeczy, które przychodzą ludziom naturalnie, instynktownie. Teraz się powtórzę ale muszę to napisać. Masz rację w tym, że nie da się nadrobić straconych lat i tego wszystkiego co można by było robić przez te lata. Nic nam nie zwróci imprez, pierwszej miłości, pierwszego pocałunku z dziewczyną ze szkoły, pierwszych kontaktów fizycznych, poznawania swoich ciał z też niedoświadczoną dziewczyną. Tego nie da się odzyskać, na zawsze utraciliśmy coś niezwykle ważnego w życiu każdego człowieka i już zawsze będziemy "inni". Ale to nie znaczy, że nie możemy mieć spełnionego, szczęśliwego życia. Możemy ale musimy to osiągnąć inaczej niż większość, po swojemu. Nie pytaj mnie jak dokładnie bo sam tego jeszcze nie wiem. Z powodu urodzenia, wychowania przez rodziców, wszystkiego co nas spotkało, naszych własnych wyborów nie wpasowaliśmy się w wąskie ramy współczesnego społeczeństwa ale ja nie uważam by to było coś złego. Jest na świecie wielu ludzi, którzy żyją po swojemu nie zwracając uwagi na to czego wymaga od nich społeczeństwo i oni też potrafią być szczęśliwi w taki czy inny sposób. Ja nie wiem czy kiedykolwiek będę bo na chwilę obecną brakuje mi czegoś jeszcze ważniejszego niż miłość czyli celu. Ale to nie znaczy, że poddam się w jego poszukiwaniach bo ktoś powiedział, że już dawno powinienem ten cel mieć i teraz jest za późno. Mimo iż nigdy nie doświadczyłem miłości wierzę, że zrozumienie i akceptacja to jej absolutne podstawy. Jeśli ktoś, w tym przypadku dziewczyna nie jest wstanie zrozumieć i zaakceptować tego, że jestem "inny" niż większość to i tak nie bylibyśmy razem szczęśliwi i szkoda na nią mojego czasu.

52

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Zgadzam się z Tobą. Ja również dążę do tego żeby poprawić swoje życie na tyle ile mogę żeby dobrze czuć się sam ze sobą - bo obecnie tak się nie czuje, dopiero gdy ogarnie się własne życie i choć trochę własną psychikę to można próbować stawiać kolejne kroki. Szukanie dziewczyny w moim obecnym stanie to zwykła strata czasu, jak mówiłem na wstępie, moja wada zgryzu która jest bardzo, bardzo duża oraz niska waga ciała (jestem na prawdę bardzo chudy) kompletnie nie pozwolą mi na poszukiwanie dziewczyny i zdobywanie doświadczenia ponieważ moja pewność siebie z tych dwóch powodów jest obniżona o jakieś 70% zresztą żadna dziewczyna nie zainteresowała by się mną przez te dwie "wady", gdy ktoś dobrze fizycznie wygląda to jeszcze znajdą się dziewczyny które może przymkną oko na to że chłopak nie jest doświadczony - oczywiście te bardziej wyrozumiałe. Ja nie piszę o wadzie zgryzu gdzie jeden ząb jest delikatnie przed drugim, ale są delikatnie pokrzywione, moją wadę zgryzu widać od razu gdy zaczynam mówić, a co do śmiechu.. lepiej tego nie robić.  Muszę najpierw to poprawić.  Założyć aparat, nabrać trochę wagi, poprawić swój ubiór, między czasie zwalczyć uzależnienie od pornografii - poprawić po prostu swój wygląd fizyczny który jest prawie najistotniejszy gdy mamy zamiar kogoś poznać.  Cały czas piszę o swojej wadzie zgryzu - bo to ona razem z pornografią wyrządziła mi najwięcej szkody w życiu, ile razy ja chciałem się wtrącić w dyskusje, opowiedzieć coś co zajęłoby np 20 minut, ale ucinałem to dwoma trzema zdaniami, bo rozmówcy od razu kierują wzrok w stronę moich zębów - i nie jest to moja "wkrętka" zęby mam tragiczne, zwracają mi na to uwagę wszyscy raz od dentystki usłyszałem "młody, ładny chłopak i z takimi zębami, zakładać aparat natychmiast!".  Dlatego duszę sam siebie w środku, gdybym miał normalny zgryz i ładne zęby to myślę że byłbym inaczej odbierany przez ludzi a nie jak "dziwny introwertyk który mało co rozmawia" mi jest po prostu wstyd. Plus jest tego wszystkiego taki że można to zmienić, założyć aparat, nabrać masy mięśniowej.  To już da mi dużo - zwiększy szanse na poznanie kogoś, chociaż "dziwakiem" pewnie przez długi okres czasu pozostanę, nie utrzymywałem kontaktów społecznych przez bardzo długi czas i jestem na samym szarym końcu - czasami zauważałem że gdy jestem w grupie osób to jest trochę drętwo, ja się dziwnie czułem i osoby przebywające w moim otoczeniu również. Ale to jest wszystko skutek niedoświadczenia w kontaktach z innymi ludźmi, nie wyczuwam dobrych momentów kiedy mówić, kiedy nie, kiedy powiedzieć to a kiedy tamto, czasami palnę jakąś głupotę - po prostu czuć ten brak doświadczenia. Oczywiście to nie jest tak że na pierwszy rzut oka widać że ze mną coś nie tak, czy po 10 minutach rozmowy ludzie ode mnie uciekają - nic podobnego, po prostu gdyby zrobić eksperyment i miałbym spędzić wieczór z grupką osób, i ktoś z grupy miałby wybrać najbardziej "dziwną" osobę, to pewnie byłbym ja - nie wiem jak to opisać słowami, mam nadzieje że wiesz co mam na myśli.

53

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
mastermind napisał/a:

Nie nadrobię utraconej młodości, straconych lat. Wtedy gdy moi rówieśnicy zdobywali pierwsze dziewczyny i uczyli się na błędach, ja siedziałem w pokoju. W moim azylu.   Dziękuje za możliwość "wygadania" się.

Cześć,

przeczytałem uważnie Twój post i myślę, że pomimo ciężkiego startu, jesteś obecnie na dobrej drodze. Zacząłeś nad sobą pracować, a dzięki pracy przebywasz między ludźmi. Początki zawsze są trudne - i dobrze. Masz silną motywację do działania i tego się trzymaj.

Co do wyglądu to przytoczę tutaj historyjkę z czasów studenckich. Na innym kierunku studiowała taka dziewczyna, która miała okropnego zeza. Miałem okazję kilka razy zamienić z nią parę słów i podczas tych rozmów jej oczy błądziły na boki, jednak ona nie uciekała głową. Twardo trzymała głowę w moim kierunku pomimo świadomości jak może wyglądać. Czułem cały czas, że jest to dla niej niemały wysiłek, a jednak go podejmowała. Niestety nie dało się sprawić, aby poczuła się w pełni komfortowo. Sposób jej zachowania sprawił, że obdarzyłem ją momentalnie ogromnym szacunkiem i sympatią. Każdego dnia wkładała ogromny wysiłek, aby czuć się normalnie między ludźmi - i nikt jej nie traktował jak dziwadła, wręcz przeciwnie.

Życzę Ci, abyś z czasem, podobnie jak ta dziewczyna, wykształcił w sobie taką pewność siebie. Głowa do góry smile

54 Ostatnio edytowany przez Wojtas1993 (2023-03-13 01:18:22)

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
mastermind napisał/a:

Cześć, zarejestrowałem się na forum żeby o coś zapytać, dostać kilka rad od pań oraz od mniejszej męskiej części tego forum.   Zaczynam podupadać mentalnie, żeby zrozumieć czym to jest spowodowane pokrótce opiszę swoją historię.   

Nie jest to historia jakich mało, zapewne jakaś część forum miała w życiu podobnie. Wychowywałem się w patologicznym domu, nadopiekuńcza matka oraz ojciec alkoholik - z tego co słyszałem i czytałem, chyba najgorszy zestaw jaki może być. W szkole podstawowej przez zachowanie swojego ojca byłem wytykany palcami i odtrącony, co zostawiło ślad w mojej głowie i pamiętam do tej pory różne urywki z sytuacji bardzo wstydliwych i przykrych dla mnie, uważam że ten okres bardzo źle ukształtował mnie jako chłopaka który zaczynał dorastać i mocno wpłynął na to jakim obecnie teraz jestem człowiekiem. Od dzieciństwa zmagam się z różnymi problemami od strony zaburzeń lękowych, nerwica natręctw, nerwica lękowa - nie są to obce dla mnie terminy, natomiast nie jest ze mną źle - zacząłem "uczyć" się o nerwicy i o tym skąd bierze się lęk, jak się pojawia i dlaczego się utrzymuje, co skutkuje funkcjonowaniem bez leków. W tamtym okresie zacząłem również oglądać filmy dla dorosłych, to chyba była moja odskocznia od awantur i patologii w domu oraz bycia odtrąconym w szkole, znalazłem swój uspokajacz, narkotyk? jeszcze nie zdawałem sobie wtedy sprawy jakie negatywne skutki może przynieść to uzależnienie.  To uzależnienie pochłonęło mnie bez granic.  Miałem objawy fobii społecznej, unikałem ludzi, miałem tylko dwóch znajomych. Tak zresztą było do 26 roku mojego życia. Nigdy nie byłem na czyjejś 18, na urodzinach, nikt nigdy mnie nigdzie nie zaprosił. Dodatkowo mam dużą wadę zgryzu i w planach mam założenie aparatu ortodontycznego ku czemu poczyniłem już pewne kroki.  Miałem kiedyś dziewczynę ale w gimnazjum i do niczego pomiędzy nami nie doszło.  Zamknąłem się w domu, fobia społeczna się pogłębiała, uzależnienie było coraz głębsze - potrafiłem oglądać filmy po kilka godzin dziennie. 

W końcu stwierdziłem że muszę zacząć coś robić ze swoim życiem, miałem w głowie mętlik, chaos. Z jednej strony chciałem coś zrobić, chciałem żyć normalnie, chciałem być normalnym chłopakiem, poznać jakąś dziewczynę, jeździć z nią do jej rodziców, później do moich, chodzić na spacery, do kina, spędzać razem święta, zamieszkać razem, chciałem czuć się kochany i takim samym uczuciem darzyć swoją wybrankę - tak sobie wyobrażałem związek, fantazjowałem o tym, marzyłem. Marzyłem o dziewczynie która by mnie kochała, czekała na mnie w domu z obiadem. Z drugiej strony pojawiały się myśli które były bardziej racjonalne "człowieku, masz 27 lat, nie masz kompletnie żadnego doświadczenia z kobietami, nawet nigdy nie byłeś na randce, nie wiedziałbyś jak się zachować w towarzystwie innych kobiet w twoim wieku, jesteś niedojrzały o aparycji licealisty a nie dojrzałego postawnego mężczyzny, dodatkowo nie masz samochodu bo boisz się nim jeździć i pracujesz za 3500 złotych netto, zapomnij o tym, to jest nie możliwe w twoim przypadku żeby jakaś dziewczyna się tobą zainteresowała, nie masz kolegów, znajomych, całe życie siedzisz w domu, brak samochodu, dobrej pracy - czym byś jej zaimponował? tym że szybko piszesz na klawiaturze? jesteś nikim. To nie jest depresja czy obrażanie się, jesteś wykluczony w tym wieku nie mając niczego. Przegrałeś."

Wychodziłem do parku, posiedzieć w ciszy i spokoju. Obserwowałem ludzi, pary w różnym wieku, od nastolatków po dojrzałych ludzi. Czułem wewnętrznie ucisk w klatce piersiowej i przeogromny smutek, żal do świata, żal do życia - przeklinając to że się urodziłem i miałem taki start - przecież gdybym urodził się w normalnej rodzinie prawdopodobnie byłbym zupełnie innym człowiekiem. Skończyłbym lepszą szkołę, nie miał zaburzeń lękowych, miał dziewczynę i normalne życie towarzyskie. Moim życiem były filmy dla dorosłych które były ucieczką, odskocznią, darmową dopaminą i endorfinami.  Zacząłem powoli to zmieniać, odstawiać pornografię (z której do tej pory do końca nie zrezygnowałem, ale obecnie chyba przechodze jakieś mentalne załamanie i myślę że to będzie kluczowy etap żeby zacząć mocno zmieniać swoje życie bo dzieje się źle)
Znalazłem pracę, zacząłem uczyć się angielskiego i niemieckiego, zrobiłem prawo jazdy. Zapisałem się do ortodonty (jednak do założenia aparatu jeszcze chwilę, myślę że jakieś 6-7 miesięcy).  Wiem że moja wada zgryzu bardzo ogranicza mój i tak mały potencjał, ja się po prostu wstydzę mówić. Wielokrotnie chciałem zachować się inaczej w trakcie rozmowy, więcej dyskutować w grupie, ale zawsze w głowie zapalała się lampka "co tu zrobić żeby nie było widać mojej wady zgryzu" i albo ucinałem rozmowę albo starałem się jakoś zakrywać moją wadę zgryzu, a jest ona bardzo widoczna, rozmówca zawsze kieruje wzrok w stronę moich zębów, bo to po prostu rzuca się w oczy - to spowodowało że ograniczyłem rozmowy z ludźmi, gdyż po prostu się wstydziłem i nadal wstydzę. Zresztą naprawa zgryzu jest kluczowym elementem jeżeli w ogóle jakaś dziewczyna chciałaby zamienić ze mną więcej niż kilka zdań.


W pracy jakoś dogadywałem się z ludźmi, na początku było bardzo niezręcznie, jako że jestem wycofany, zbyt spokojny i uległy a na dodatek tyle lat siedziałem w domu, wyszedłem jak dzikus do ludzi. Później zacząłem się rozkręcać - ale wada zgryzu codziennie niszczy mi samoocenę i powoduje że unikam dłuższych kontaktów z ludźmi. Zapewne ludzie myślą że jestem dziwnym chłopakiem - sam bym tak o sobie pomyślał, mówiąc szczerze.  Mam obecnie 29 lat, brak obycia z kobietami, brak doświadczenia, wadę zgryzu, wagę 64 kg przy 175 cm wzrostu, jestem bardzo chudy, nie mam samochodu - stwórzcie w głowach obraz jak mogę wyglądać, nie jest kolorowo co?... niestety.
Stworzyłem sobie kiedyś listę co muszę zrobić żeby poprawić swój stan, kluczowym elementem dla mnie jest aparat ortodontyczny, i nabranie masy mięśniowej, tak chociaż 6-8 kg. Zmiana ubioru.  Codziennie uczę się angielskiego. Niestety, jestem świadomym chłopakiem, wiem w jakim położeniu się znajduję i coraz bardziej wizja moich marzeń oddala się i dochodzi do mnie głos rozsądku "stary, próbuj.. ale szanse masz małe, żeby nie mówić praktycznie zerowe" mam okropny żal, do rodziców, do świata, do wszystkiego. Ostatnio oglądałem film "Najmro, kocha, kradnie, szanuje" i miałem łzy w oczach i popadłem w stan melancholii na kilka dni - prosty film, zwykły związek gangstera z młodą dziewczyną - ale taki prawdziwy, szczery.  Było mi bardzo smutno że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, nigdy nie dane było mi wsiąść w pociąg i przejechać 300 km do ukochanej dziewczyny która by na mnie wyczekiwała, nigdy nie poczułem silnych uderzeń serca, motylków w brzuchu i stanu odurzenia miłością dla której mógłbym zrobić wszystko.  To dla mnie coś obcego, mimo że podświadomie jestem wstanie chociaż w minimalnym stopniu wyobrazić sobie te uczucia i kaskadę hormonów która występuje w stanie zakochania. Może dlatego że jestem dość wrażliwym i empatycznym człowiekiem.

Nie nadrobię utraconej młodości, straconych lat. Wtedy gdy moi rówieśnicy zdobywali pierwsze dziewczyny i uczyli się na błędach, ja siedziałem w pokoju. W moim azylu.   Dziękuje za możliwość "wygadania" się.

Właśnie najlepsza rzecz w życiu człowieka to samotność. A filmy porno to dobry sposób aby obrzydzić sobie kobiety, seks i związki w ogóle.

55

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Dziękuje Piotrek!


Wojtas - może i samotność jest dobra dla kogoś kto był już w związku i ma z tym tematem złe doświadczenia - ja nigdy nie byłem. Może mój żal nie wynika z tego że jestem sam a z tego że jestem niewidzialny dla kobiet, może to jest przyczyna. Każdy chce być podziwiany, adorowany, być komplementowany, podrywany. Bez względu czy mówimy o kobietach czy mężczyznach.  Gdyby jakaś kobieta podeszła do mnie na ulicy i powiedziała na przykład że ładnie pachnę, uśmiechnęła się do mnie i dała mi do zrozumienia że jej się podobam to pewnie zrobiłoby mi to nastrój na cały dzień. Nie mówię o podrywie, a o zwykłym komplemencie.   Komplementów nie mówi się osobom które nie są atrakcyjne fizycznie. Jak ktoś jest brzydki fizycznie to choćby pachniał jak milion dolarów to zapewne żadna dziewczyna takiego mężczyzny nie skomplementuje.   I ja tylko podałem jeden przykład - nie jestem atrakcyjny fizycznie, ja to wiem, potrafię sam siebie ocenić w sposób neutralny. To mi trochę ciąży, że nigdy nie będę atrakcyjny dla żadnej dziewczyny, no chyba że dla 105 kg 40 latki (tak, miałem taki przypadek że dziewczyna mnie adorowała i serio tyle ważyła) - z desperacji chciała się rzucić nawet na mnie.

Każdy mężczyzna potrzebuje kobiety, jej ciepła, seksu, każdy chce być adorowany, komplementowany - każdy chce się czuć mężczyzną.   Można to wypierać w każdy możliwy sposób ale koniec końców i tak finał jest jeden - wszyscy jesteśmy tutaj z żalu, z wewnętrznej złości, frustracji, smutku, przygnębienia, przecież tu wszyscy piszą ostatecznie o tym samym czyli o braku zainteresowania ze strony kobiet.   Przychodzi gość i nadaje na kobiety że są takie i takie, ale po co? gdyby czuł się dobrze ze sobą to nawet by nie napisał tutaj zdania na temat kobiet bo miałby to gdzieś.. czyt. w dupie.       Jedni mają zerowe powodzenia i są sfrustrowani, innych zdradziła dziewczyna/żona  ale zawsze schemat jest ten sam.   

Do 27 roku życia od dzieciaka powtarzałem że nie będę miał żony i dziewczyny mówiłem że wole spokój i ciszę i że samotność jest super (twierdziłem tak bo wiedziałem o swoich defektach natury fizycznej i psychicznej ale o nich nie wspominałem) a ojciec mi powtarzał że samotny człowiek ginie - że trzeba mieć w życiu cel, obowiązki, raz jest lepiej raz gorzej, raz są kłótnie a raz wspaniałe dni - na tym polega życie, to kształtuje ludzi, prowadzi ich w życiu.     Nie uciekniesz od samotności, będziesz miał swoje mieszkanie, będziesz pracował i po pracy wracał do pustego domu, uciekniesz w hobby? przyjaciółmi tego nie zapełnisz - każdy będzie miał rodzine i nikt nie będzie miał czasu.     

Ja rozumiem że można mieć złe małżeństwo czy związki, i koniec końców powiedzieć po ciężkiej batalii sądowej czy ciężkim rozstaniu powiedzieć "lepiej być samemu", zapewne po toksycznym związku też tak bym powiedział i jeszcze przyjebał głową w mur po co mi był ten związek/małżeństwo. Ale nie wszystkie związki czy małżeństwa są skazane na porażkę (chociaż duża część jest, bo według statystyk - rozwodzi się co trzecia para, a dodajmy jeszcze tą grupę która żyje skłócona/zdradza się ale żyją razem dla dobra dzieci itd) można by powiedzieć że co drugie małżeństwo jest skazane na porażkę.  Ale jak patrzę na moich znajomych czy dalszą rodzinę jak dobierali się w pary, w jakich okolicznościach się poznawali i jakie mają charaktery to wcale się temu nie dziwie.   

Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć.

56

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Mastermind masz prawo szukać drugiej połówki i życzę Ci powodzenia. Ale powiem Ci też z własnego doświadczenia. Też miałem w szkole podstawowej koleżanki, potem w gimnazjum (w technikum miałem klasę męską) i na studiach dziewczyny były, a na magisterce bardzo dużo. W podstawówce zaczęły się pierwsze zauroczenia, potem gimnazjum gdzie dziewczyny coraz bardziej mi się podobały ale wstydziłem się zagadać i nie podrywałem, bo cykor byłem. W podstawówce podobała mi się taka śliczna blondynka która była rok młodsza ( to takie zauroczenie było ) w szkole średnie zacząłem patrzyć na dziewczyny jak na obiekt seksualny. Powiem Ci, że miałem w pewnym momencie taką presję w sobie, żeby się związać (nawet koleżanka z równoległej klasy zaczęła się mną interesować, ale nie była w moim typie ) ale teraz mam to zupełnie gdzieś. Ile masz lat kolego? Ja mam 29 lat i nigdy nie miałem dziewczyny i jakoś nie jest mi z tym źle. Chciałem się nawet umówić na spotkanie friends and benefits, ale ciężko kogoś znaleźć. Po co zresztą cierpieć w ramionach obcej dziewczyny, skoro Ty się zaangażujesz a ona będzie Cię gdzieś. Tak samo jak Ty też jestem trochę uzależniony od filmów porno, i to skutecznie obrzydziło mi seks i kobiety pod tym względem (ale szanuje je oczywiście) Teraz już nawet tych filmów nie oglądam bo mam dość. Staram się rozwijać dla siebie. Żyję dla siebie, nie dla kogoś, mimo że to trochę egoistycznie brzmi, tak wybrałem i nie żałuję.

57

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Mam tyle samo lat co ty.  Mi porno nie obrzydziło kobiet, natomiast zauważyłem że działa to na mnie destrukcyjnie jeżeli chodzi o poziomy energii na co dzień, jestem zamulony, senny, apatyczny, taki wyprany z energii.      Dla mnie celem numer jeden jest poprawa mojego życia, tak żebym sam ze sobą czuł się dobrze i pewnie.  Teraz tego nie mam, mankamenty urody skutecznie niszczą moją pewność siebie, dlatego chce to poprawić, nie dla kogoś a dla siebie.

58

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Ryje banie to fakt smile
Jeżeli próbujesz coś to zmienić to szczerze -  powodzenia smile

Ja zapuściłem swoje korzenie - przyzwyczaiłem się do danych stanów i faktu, że pewnych podstawowych doświadczeń ostatecznie nie będzie w życiu.

59

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność

Dużo gorszy od samotności jest toksyczny a nawet niezgodny związek. Niepotrzebne kłótnie, jeden chce drugie zmieniać na siłę, ciągłe niezadowolenie.

60

Odp: Najgorsza jest w życiu samotność
zwykły_facet napisał/a:

Dużo gorszy od samotności jest toksyczny a nawet niezgodny związek. Niepotrzebne kłótnie, jeden chce drugie zmieniać na siłę, ciągłe niezadowolenie.

Mistrz mówił:

"Każdy człowiek ma swoją ciemną stronę mocy. Każdy związek ma swoją ciemną stronę. Każda firma, każda społeczność, organizacja, państwo. "

Posty [ 60 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » Najgorsza jest w życiu samotność

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024